środa, 2 października 2013

Studium w szkarłacie

Tytuł: Studium w szkarłacie
Autor: Sir Arthur Conan Doyle
Wydawnictwo: REA
Ocena: 5.5/6




Och, któż nie słyszał o znanym duecie detektywa Sherlocka Holmesa i doktora Johna Watsona? Duet to znany na całym świecie i zadziwiający wciąż kolejnych czytelników. A ich wspólna historia zaczyna się w książce zatytułowanej Studium w szkarłacie. Cóż w niej takiego się wydarzyło? 

Zemsta nie przynosi satysfakcji, jeśli wróg nie wie, czyja ręka zadaje mu cios i dlaczego ponosi karę.


Otóż, akcja Studium w szkarłacie dzieje się pod koniec XIX wieku w Londynie i to akurat chyba nikogo nie dziwi, prawda? A co na nią się składa? Przede wszystkim dwa zadziwiająco do siebie podobne morderstwa, lecz zabójstwa te są niezmiernie ciekawe. Dziwne słowa wypisane na ścianach, równie dziwne miejsca zdarzeń, ale jednak przy tylko przy jednym znaleziono pierścionek. I to właśnie w tym samym czasie dochodzi do pierwszego spotkania genialnego Sherlocka Holmesa z Johnem Watsonem, który stał się jego najwierniejszym przyjacielem. Jak do niego doszło? Co łączy obydwa zabójstwa? Do kogo należał ów pierścionek? Czy nasi bohaterowie rozwiążą zagadkę, która nie dawała o sobie zapomnieć? 


Ludzkość posiadła umiejętność tworzenia i słuchania muzyki na długo przedtem, zanim powstała mowa. Być może dlatego jej wpływ na ludzki umysł jest tak nieuchwytny. W naszych duszach błąkają się niejasne wspomnienia tych okrytych mgłą niepamięci wieków, kiedy ludzkość przeżywała swoje dzieciństwo.

Jude Law jako dr. Watson i Robert Downey Jr jako Holmes
Tak, zakochałam się w postaci, osobowości i geniuszu do głównego bohatera  książek napisanych przez sir Arthura Conan Doyle'a, a zaczęło się ono od Przygód Sherlocka Holmesa, choć wcześniej już przecież miałam styczność z Psem Baskervillów. Dlatego też nie przepuściłam okazji, żeby zapoznać się z początkami znajomości Holmesa i Watsona. No i właśnie w taki sposób sięgnęłam po Studium w szkarłacie. Choć ta pozycja również mi się spodobała, to jednak nie tak bardzo jak dwie wcześniejsze opowiadające o przygodach najbardziej znanego detektywa wszech czasów. Czemuż to? Otóż w tej niedługiej książeczce po prostu w nie wszystkich momentach widać ów geniusz głównego bohatera, lecz jest już widoczny i zaprezentowany chociażby w momencie w którym Holmes z Watsonem się poznają. Nie dość, że Arthur Conan Doyle stworzył genialne postacie, trzymającą w napięciu akcję pełną przemożnych intryg, to do tego operował językiem równie zgrabnym, zwinnym i wytwornym, co mogłam już zaobserwować w pozostałych książkach autora, z którymi miałam okazję się zapoznać. Mało tego! Poza tymi zdolnościami, miał wielki dar do oddania atmosfery i klimatu miasta, czasów oraz epoki w jakiej żył. Jak dla mnie takie połączenie to istne mistrzostwo świata.

Półprawdy są gorsze od milczenia.

4 komentarze:

  1. Czytałam już "Przygody Shrlocka Holmesa" i byłam zdziwiona dbałością o szczegóły, a jeśli chodzi o film to... Robert Downey Jr... tyle powiem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Sherlocka BBC!!!!! Poluję na tę serię :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)