Autor: Marcel Pagnol
Wydawnictwo: Esprit
Ilość stron: 240
Ocena: 5/6
To nawet pocieszające, że można stracić żonę, ale wiedzieć, że nie jest nieszczęśliwa.
Jak to jest kiedy młoda i piękna żona ucieka z pasterzem? O tym przekonał się piekarza. Wszystko zaczyna się od tego, że w niewielkiej prowansalskiej wiosce jest stary piekarz, który piecze kiepski chleb i nie robi tego regularnie. W tej wiosce wszyscy się znają, choć niektóre rodziny ze sobą w ogóle nie rozmawiają, z powodów, których sami nie znali. A dlaczego się nie odzywają? A chociażby dlatego, że ich dziadkowie już się ze sobą nie odzywali. Kiedy ów starszy piekarz opuszcza wioskę, zgłasza się do niej inny, młody wraz z piękną żoną. Ale któregoś ranka, kiedy zasnął przy pieczeniu chleba, obudził go swąd spalenizny i zobaczył, że jego żony już nie ma… A końcu miała go obudzić… Dowiaduje się, że uciekła ona z młodym pasterzem. Teraz ogłasza, że nie będzie piekł chleba do momentu, kiedy jego kobieta się nie znajdzie. Teraz cała wioska łączy siły, żeby ją znaleźć. W końcu od tego zależy ich chleb powszedni… Teraz rodzin, które od pokoleń ze sobą nie rozmawiają, muszą się zjednoczyć, w jednym celu. Tam gdzie była nienawiść, rodzi się teraz przyjaźń. A czy jego żona się znajdzie? Czy przyjaźń i zjednoczenie mieszkańców pomoże odnaleźć Piekarzową? Czy w wiosce pojawi znowu się chleb?
Kiedy dostałam propozycję Żony piekarza dla Esprit nie zastanawiałam się długo, bowiem długo czytałam już pozytywne recenzje tej pozycji. I przyznam szczerze, że się nie zawiodłam. Czemu? Jest to bowiem pogodna opowieść o miłości, a także przekraczaniu barier i uprzedzeń dla wspólnego dobra, jakim jest znalezienie żony piekarza. Pokazuje o tym jak walczy się o ukochaną osobę… Autor Pokazuje w książce, że miłość to nie tylko przyjemność. Do tego oddaje atmosferę pogadnej Prowansji. Jest to piękna i wartościowa opowieść, z którą zdecydowanie każdy powinien się zapoznać. Naprawdę warto!
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości