Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Akapit press. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Akapit press. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 24 maja 2018

"Ida sierpniowa" Małgorzata Musierowicz


Tytuł: Ida sierpniowa
Autor: Małgorzata Musierowicz
Cykl: Jeżycjada
Tom: czwarty
Wydawnictwo: Akapit Press
Ilość stron: 184
Ocena:


Jeśli nienawidzimy w dobrym celu, to tym samym przyznajemy, że dobry cel uświęca złe środki.






Jeżycjadę zaczęłam czytać dość późno, to było jak miałam jakieś 23 lata, bo jako młodsza dziewczyna czytałam zdecydowanie inne książki, ale jednak bardzo się cieszę, że w końcu się zabrałam za tę legendarną serię... Niedawno wybierając się na urlopową wycieczkę do Lublina zgarnęłam czwarty tom serii pt. Ida sierpniowa i wcale tego nie żałuję.
Powieść o brzydkiej, chudej, rudej i nieszczęśliwie zakochanej dziewczynie. Idusia Borejko ucieka z rodzinnych wakacji nad jeziorem i, by nie umrzeć z głodu, zatrudnia się jako dama do towarzystwa u starszego pana, który ma wnuka przecudnej urody. Ida ratuje życie nie tylko wnukowi, ale i małym złośliwcom Lisieckim, którzy wyzywali ją od rudych kościotrupów, zostaje także bohaterką tragiczną: na drodze do jej szczęścia staje piękna blondynka...
                                                           opis wydawcy

Ida sierpniowa to chyba najlepsza część Jeżycjady jaką dotychczas czytałam. Od kiedy poznałam rodzinę Borejków Idusię polubiłam chyba najbardziej, więc ucieszyłam się, że ten tom jest poświęcony tej postaci... Styl pisania jak to u Musierowicz – lekki, przyjemny w odbiorze, z dużą dozą humoru, trzeba poznać, żeby się przekonać... Niejednokrotnie się uśmiechałam podczas lektury i nieraz byłam pod wrażeniem pomysłowości, jaką została obdarzona Idusia, którą zaczęłam darzyć sympatią jeszcze bardziej. Książka nie jest zbyt obszerna, bo liczy jedynie trochę ponad 180 stron, ale jednak dzieje się w niej odpowiednio dużo, żeby się nie nudzić i ubawić podczas czytania. Naprawdę dość sporo humoru, dużo pomysłów Idusi, perypetii, dużo nastoletnich rozterek zakompleksionej nastolatki chcącej uczynić świat lepszym. A w książce korespondencja urodziny Borejków i wszystko opisane z podziałem na dni... Musierowicz wymyśliła tę część naprawdę dobrze - różnorodni, charakterystyczni i zabawni bohaterowie, dużo humoru oraz pokazane wartościowe zachowania. Ja jestem zdecydowanie na tak!
Co do nieśmiałości - któż jej nie zna! Ale jest na to niezły sposób, wypróbowany przez osobę bardzo mi bliską: najpierw trzeba uwierzyć w siebie, a potem o sobie zapomnieć.

Idę sierpniową polecam z ręką na sercu. Duża dawka humoru, lekko, przyjemnie, można się odstresować, pobawić... Moim zdaniem można spokojnie czytać nie znając wcześniejszych części, więc nawet osoby nieznające poprzednich tomów – odnajdą się w książce. Naprawdę miło spędziłam z nią czas, bardzo przyjemna lektura, która z pewnością ubawi niejednego. Jeżeli masz wątpliwości czy Jeżycjada jest dla Ciebie – spokojnie możesz sięgnąć po Idę sierpniową, żeby się przekonać!
Pieniądze mają to do siebie, że zawsze je można zarobić. Natomiast na czyste sumienie nie ma innego sposobu niż po prostu je mieć.

wtorek, 14 lutego 2017

"Iza Anoreczka" Marta Fox

Tytuł: Iza anoreczka
Autor: Marta Fox
Wydawnictwo: Akapit Press
Ilość stron: 134
Ocena: 4/6




Babom lepiej się nie zwierzać, bo są perfidne i tylko udają grzeczniutkie i słodziutkie mandarynki.






Książki Mart Fox cenię już od dłuższego czasu, dlatego będąc w bibliotece podczas mojej ostatniej wizyty tam postanowiłam zgarnąć kolejną książkę tej autorki zatytułowaną Iza Anoreczka. Lektura nie jest zbyt obszerna, a temat ciekawy, więc zabrałam się za tę pozycję nią praktycznie od razu.

Bohaterką książki autorstwa Marty Fox jest Iza – dziewczyna, która rozpoczyna karierę modelki. Pewnego dnia postanowiła zacząć pisać dziennik, bo nie radziła sobie ze swoimi emocjami, choć może się wydawać, że ma wszystko – mimo tego, że jej rodzice są rozwiedzeni – ma swój pokój (nawet dwa), książki, zainteresowania... Jednak budząc się w nocy nie wie gdzie jest – w domu mamy czy taty. Jednak brak jej przyjaciół, brak jej dobrej relacji z rodzicami, poczucia tego, że jest kochana i akceptowana. Co jeszcze dzieje się w jej życiu? Dlaczego znajomi nazywają ją anoreczką?
Inni się zakochują, znajdują bliską duszę, a ja nic. Zawsze byłam na opak, ale teraz to już przeginam. Jak tak dalej pójdzie, będę musiała ogrzewać się ciepłem własnego telefonu komórkowego.
Iza anoreczka to książka, którą pochłonęłam za jednym przysiadem. Jest to typowa młodzieżówka napisana w przystępnej formie dziennika. Marta Fox podjęła ważny i ciekawy temat – odchudzanie, wpadanie w wir bycia idealną, spełnienia oczekiwań rodziców, no i przede wszystkim odchudzania graniczącego z anoreksją. Napisana jest językiem przystępnym, niezbyt skomplikowanym, świetnie dopasowanym do młodzieżówek, skierowanym do tego grona czytelników. Z książek Marty Fox o wiele bardziej spodobała mi się Magda.doc czy Karolina XL, jednak muszę przyznać, że Iza anoreczka wypada trochę gorzej. Pomysł na fabułę nie zachwyca, niestety, a szkoda, bo gdyby to byłoby dopracowane książka wypadłaby o wiele lepiej, przynajmniej w moim odczuciu.
Teraz mam do czynienie z bezwzględną walką, w której nie liczą się sympatie i sentymenty, tylko perfidia.
Iza anoreczka jest książką godną przeczytania, zwłaszcza przez nastoletnie dziewczyny, bo temat zdecydowanie jest bardzo ważny. Jednak mam świadomość, że starszym czytelnikom może się nie spodobać i nie podejść. No i właśnie dlatego polecam ją szczególnie nastoletnim dziewczynom, pozostałym odradzam...

niedziela, 5 lutego 2017

"Kwiat Kalafiora" Małgorzata Musierowicz

Tytuł: Kwiat Kalafiora

Autor: Małgorzata Musierowicz
Cykl: Jeżycjada
Tom: trzeci
Wydawnictwo: Akapit Press
Ilość stron: 180
Ocena: 4/6



W gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy duże dzieci. Mam tu na myśli naszą odwieczną potrzebę akceptacji, nasz głód uczucia.





Większość dziewczyn poznaje Jeżycjadę mniej więcej w okresie starszych klas podstawówki czy gimnazjum. Ja zabrałam się za tę serię dopiero będąc na studiach. W końcu po ostatniej wizycie w bibliotece zgarnęłam trzeci tom owej serii pt. Kwiat kalafiora i od razu zabrałam się za lekturę tej pozycji.

Główną bohaterką Kwiatu kalafiora jest Gabrysia – najstarsza córka państwa Borejków, a czytelnik jest świadkiem różnych poczynań jej rodzinki. Mama Borejko wylądowała w szpitalu, w domu panuje epidemia Świnki, a Gabriela próbuję ogarnąć domowe życie jednocześnie będąc w zarządzie klubu o nazwie Eksperymentalny Sygnał Dobra (w skrócie ESD). No i do tego wszystkiego pojawia się dokuczliwa sąsiadka zza ściany. Jakie wydarzenia tym razem przydarzą się rodzinie Borejków? O co chodzi z tytułowym kwiatem kalafiora?
Całe dobro - pomyślała - jakie nas otacza, to właśnie suma pojedynczych odpowiedzi na radosne sygnały dobrych ludzi. Ale te sygnały wysyła każdy z nas. Dobre sygnały. I złe. A im więcej wysyłamy tych dobrych, tym większe szansę, że ludzie odpowiedzą nam tym samym.

Kwiat kalafiora to pozycja niezbyt obszerna (zresztą jak większość tomów Jeżycjacy), ale jednocześnie bardzo ciepła i przyjemna w odbiorze. Jednak jak dla mnie Szósta klepka i Kłamczucha spodobały mi się bardziej, ta jest ciekawa, wciągająca, ale jak dla mnie nie aż tak jak poprzedniczki. Poznania nie znam zbyt dobrze, tyle o ile z kilku wizyt w tamtym mieście, ale przypuszczam, że poznaniakom czytanie tej książki może przynieść więcej przyjemności. Musierowicz stworzyła naprawdę sympatycznych bohaterów, którzy wzbudzają wiele emocji, a najwięcej mojej sympatii wzbudziła Gabrysia, jednak najbardziej irytował pan Borejko... Jednak najważniejsze, że wzbudzają wiele emocji. Już nie mogę doczekać się, kiedy zabiorę się za kolejne tomy Jeżycjady – może już podczas następnej wizyty w bibliotece.

Czy polecam Kwiat kalafiora? Zdecydowanie tak. Jest to bardzo ciepła, sympatyczna pozycja, która zdecydowanie poprawiła mi humor. Czas z nią spędzony zdecydowanie nie jest zmarnowany czy męczący. Dobra książka na odstresowanie, odreagowanie. No i już niebawem zabiorę się za kolejne części tej serii. 


sobota, 27 lutego 2016

"Kłamczucha" Małgorzata Musierowicz

Tytuł: Kłamczucha
Autor: Małgorzata Musierowicz
Cykl: Jeżycjada
Tom: drugi
Wydawnictwo: Akapit Press
Ilość stron: 220
Ocena: 5/6


Nikt z nas nie potrafi przewidzieć wszystkiego i może wobec tego życie proste i uczciwe jest najbardziej wskazane.





Jak byłam nastolatką jakoś nie specjalnie mnie ciągnęło do Jeżycjady, wolałam wtedy inne książki. Dopiero po tym jak skończyłam 20 jakoś mnie wzięło na tego typu książki. Właśnie wtedy zabrałam się za cykl o Ani zZielonego Wzgórza, a niedawno po twórczość Małgorzaty Musierowicz. W końcu przyszedł czas na drugi tom Jeżycjady pt. Kłamczucha.
Raz oszukane dziecko straci wiarę we wszystkie prawdy, jakie mu wpajamy. I w przyszłości zawsze nieufnie będzie się odnosiło do tego, co mu powiemy. Mało tego, z podejrzliwością będzie czytało podręczniki i gazety, z niewiarą oglądać będzie nawet dziennik telewizyjny. Stanie się młodym sceptykiem.
Anielka Kowalik to nastolatka mieszkająca w Łebie, kończąca akurat podstawówkę. Pewnego dnia poznaje przystojnego chłopca w podobnym wieku, w którym od razu się zakochuje, ale okazuje się jednak, że na co dzień mieszka on w Poznaniu, a do Łeby przyjechał na wakacje. Zaczynają więc listowną korespondencję, a w międzyczasie Anielka zakochuje się coraz bardziej i postanawia przenieść się do Poznania i rozpocząć tam naukę w liceum introligatorskim – specjalnie dla swojego ukochanego. Tak zaczynają się szkolne perypetie Anielki i historia jej zakochania. Jak się rozwinie ich znajomość? Jak dziewczyna poradzi sobie w nowej szkole i w nowym mieście?
Sumienie dokucza, kiedy człowiek wykracza poza przyjęte przez siebie zasady. A więc wszystko jest kwestią przyjętych zasad.
Kłamczuchę przeczytałam naprawdę szybko, zwłaszcza, że byłam przykuta do łóżka stłuczoną stopą, a czytanie było jednym z najciekawszych zajęć. Nie ukrywam, że książka bardzo mnie wciągnęła – pomysł na książkę jest naprawdę interesujący, choć momentami bardzo infantylny, ale na szczęście tylko nieliczne wydarzenia wydawały mi się dziecinne. Przede wszystkim spodobało mi się wykreowanie postaci (z Anielką Kowalik na czele) przez Małgorzatę Musierowicz – barwne, różnorodne, charakterystyczne i zapadające w pamięć. Naprawdę bardzo, bardzo, bardzo ciekawe, niebanalne i nietuzinkowe. Nie raz na mojej twarzy pojawił się uśmiech sprawiając, że choć na chwilę zapomniałam o bólu i stłuczonej stopie. Co prawda trochę brakowało mi kolorowej rodziny Żaków, która była także bardzo niesztampowa, ale jednak postacie w Kłamczusze także sprawiły mi wiele radości i przyjemności. Wydarzeń przedstawionych w książce jest wystarczająco – ani za mało, ani za dużo, tak w sam raz, żeby się delektować światem lat siedemdziesiątych, nietypowej i ciut szalonej nastolatki oraz Poznaniem i Łebą tamtych lat. Książkę czyta się naprawdę szybko i przyjemnie, a zabawa podczas lektury jest naprawdę przednia.
(…) kłamstwo wyłazi na wierzch prędzej czy później. To tak jak ze zbrodnią doskonałą: nie ma jej podobno, bo zbrodniarz nigdy nie potrafi przewidzieć wszystkiego. Zresztą, nikt z nas nie potrafi przewidzieć wszystkiego i może wobec tego życie proste i uczciwe jest najbardziej wskazane.
Kłamczucha to naprawdę bardzo dobra druga część Jeżycjady, po którą zdecydowanie warto sięgnąć. Polecam ją nie tylko młodszym czy starszym nastolatkom, ale także osobom, które są już ciut bardziej wiekowe i dawno nie należą do tej grupy. Osobiście wiem, że z chęcią sięgnę po kolejne tomy tego cyklu, żeby poznawać kolejnych bohaterów wykreowanych przez Małgorzatę Musierowicz. Bardzo mi się to spodobało!

poniedziałek, 4 stycznia 2016

"Szósta klepka" Małgorzata Musierowicz

Tytuł: Szósta klepka
Autor: Małgorzata Musierowicz
Cykl: Jeżycjada
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Akapit Press
Ilość stron: 188
Ocena: 5/6


Celestyna Żak wyrabiała w sobie bowiem silną wolę, wychodząc z założenia, że skoro już nie jest ładna, to przynajmniej powinna być godna szacunku. Choćby tylko swojego.




O twórczości Małgorzaty Musierowicz usłyszałam już bardzo dawno temu. Jeszcze w czasach mojej podstawówki, kiedy wszyscy polecali ją dla dziewczynek w moim wieku. Ja wtedy wolałam zaczytywać się w Harry'm Potterze, Pamiętniku Narkomanki czy wierszach księdza Twardowskiego. Takie ze mnie dziwne dziecko było, zresztą z tej dziwności coś do dzisiaj zostało;) Dopiero niedawno podczas wizyty w miejscowej bibliotece postanowiłam zapoznać się z pierwszym tomem Jeżycjady. Tak więc z półki podpisanej „Małgorzata Musierowicz” zgarnęłam Szóstą klepkę.
Nic nie mija bez śladu. Cokolwiek zrobię, będę to miała zapisane w historii życia, podobnie jak do historii choroby wpisuje się każdy drobiazg. Coś, co się już stało, stało się na zawsze. Minęło i już nie mogę tego zmienić. Niby nie ma, a jest. Ktoś o tym pamięta i ja pamiętam, i nie można zrobić nic, żeby to wymazać.
Szósta klepka przedstawia losy państwa Żaków, w zasadzie dopiero poznajemy poszczególnych domowników. Tworzą oni zwyczajną, normalną rodzinę, w której (jak w każdej rodzinie) jest mnóstwo różnych perypetii i przygód. Główną bohaterką i córką państwa Żaków jest Celestyna, zdrobniale zwana Cesią, która cierpi z powodu swoich kompleksów i ciągłego bycia w cieniu swojej przyjaciółki Danusi oraz starszej o kilka lat siostry – artystki imieniem Julia. Co takiego wydarzyło się w życiu Cesi? Jakie przygody spotkają ją i jej rodzinę? Co takiego wydarzy się w niej wydarzy? 
Wszyscy możemy mieć jakiś wpływ na to wszystko (…). Z drobin powstaje całość, siły się sumują, jedno ziarnko prochu nic nie znaczy, wiele ziarenek prochu to materiał wybuchowy. Ty się tym nigdy nie interesowałaś, ale i ja na swój skromny sposób mam jakiś wpływ na losy świata, chociaż projektuję zaledwie silniki okrętowe. I nie ma tu nic do rzeczy fakt, że chciałem w życiu robić coś zupełnie innego. To, co robię teraz, jest bardzo potrzebne i uważam, że powinnaś być ze mnie dumna. 
Szósta klepka to książka, którą czytało mi się dość szybko i przyjemnie, a czas z nią spędzony zaliczam do udanych. Podczas lektury mogłam się naprawdę odprężyć, poprawić sobie humor... Napisana niezbyt skomplikowanym językiem, skierowanym do nastolatek i specjalnie dla nich napisana. Fabuła nie należy to złożonych, a akcja książki toczy się w umiarkowanym tempie, a do tego spora dawka humoru i trafnych dialogów. No i naprawdę barwne, niesztampowe postacie, które wzbudzają naprawdę sporą sympatię. O tak, naprawdę ich polubiłam, a szczególnie główną bohaterkę – Ceśkę, z którą znajduję wiele wspólnych cech. Do tego przeuroczy dziadek, a także rodzice i ciocia Cesi - cudeńko. To wszystko składa się na to, że książkę wspominam naprawdę miło i z uśmiechem. Okładka nie krzyczy nowoczesną grafiką, ale w końcu to pozycja lat 90, więc nie ma się co dziwić. Sprawia to także, że miło przenieść się do świata w jakim się wychowałam – bez telefonów komórkowych, komputerów, tabletów... Kiedyś na pewno z chęcią sięgnę po kolejne tomy Jeżycjady – koniecznie!

Szósta klepka to książka, która mnie urzekła i zaintrygowała twórczością Małgorzaty Musierowicz. Jest to przede wszystkim książka o takim prawdziwym, rodzinnym życiu, o relacjach w rodzinie, o walce z kompleksami... Zdecydowanie ją polecam, zwłaszcza wszystkim dziewczynom/kobietom. Przy najbliższej wizycie w bibliotece koniecznie będę musiała zgarnąć kolejny tom pt. Kłamczucha ;)

Książka bierze udział w wyzwaniu Polacy nie gęsi IV oraz Pod hasłem.

sobota, 6 czerwca 2015

"Karolina XL zakochana" Marta Fox

Tytuł: Karolina XL zakochana
Autor: Marta Fox
Wydawnictwo: Akapit Press
Ilość stron: 124
Ocena: 3.5/6


Teraz mi go brakuje. Nawet tęsknię za nim. To przedziwne uczucie, którego nie rozumiem. Ale naprawdę wolałem dom z ojcem, chociaż pijanym, niż bez niego.






Twórczość Marty Fox poznałam kilka lat temu dzięki książkom Magda.doc i Paulina.doc, które są serią i od tego czasu często do nich wracałam. Później  pewnego dnia zgarnęłam w bibliotece inną pozycję autorki - Karolinę XL. W końcu przyszedł czas na kontynuację tej pozycji – Karolina XL zakochana.

Karolina przeszła w swoim życiu naprawdę wiele, została zniszczona psychicznie po przeżyciach z Chrisem. Na szczęście w końcu jej życie zaczęło się powoli układać. Udało jej się schudnąć.  Kamil – Szczurek ją wspiera, a przede wszystkim wyznał jej miłość i stali się parą. Jak rozwinie się ich relacja? Jakie przygody im się przytrafią? Co się wydarzy w ich życiu? Jak ma się zgrupowanie ich paczki, które zwie się LOVE - Liga Obrony Wróbelków Elemelków? Czy Karolina zdobędzie przyjaciół?

Marta Fox
Karolina XL zakochana to książka, po którą sięgnęłam z wielkim entuzjazmem, szczególnie, że poprzednia część w moim odczuciu wypadła naprawdę dobrze. Ale jednak ta książka mnie ciut zawiodła. Język wciąż skierowany do młodszego czytelnika, napisana w formie pamiętnika, sprawozdania z życia dziewczyny, z wydarzeń, przygód i różnych dziwnych przypadków jakie jej się przytrafiały. I to właśnie ze strony fabularnej ta książka mnie zawiodła. Mało było w niej ciekawie opisanych wydarzeń – były jakieś takie bez polotu i mało fascynujące. Do tego zakończenie, które jest jakby niewykończone i niedopracowane. Zdecydowanie mi tam brakowało jakiegoś podsumowania i puenty... No cóż, bywa. Oczekiwałam także większej ilości przemyśleń Karoliny, jej spostrzeżeń, myśli i opisywanych uczuć, ale teko też brakowało. Nie zmienia to faktu, że książkę czyta się naprawdę szybko, a czas spędzony z nią jest odprężeniem.

Karolina XL zakochana to lekka książka dla nastolatek, którą warto przeczytać dopiero po przeczytaniu pierwszej części – Karoliny XL. Inaczej można nie nadążać za wydarzeniami, jakie mają miejsce. W moim odczuciu ten tom wypada gorzej niż poprzedni, ale tragedii także nie ma. Po prostu lekkie, przyjemne, młodzieżowe czytadło. Choć mnie nie zachwyciła ta pozycja to wciąż mam chrapkę na kolejne książki Marty Fox.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

"Karolina XL" Marta Fox

Tytuł: Karolina XL
Autor: Marta Fox
Wydawnictwo: Akapit press
Ilość stron: 152
Ocena: 5/6

Chciałam zamknąć rozdział życia pod tytułem „Chris” i nie było to proste, bo życie to nie książka, nie powinno się go odkładać na półkę, gdy nam coś nie pasuje. Z życiem trzeba się mocować albo mu się poddawać , ale nie można od niego uciekać. Nie po to się urodziłam, by uciekać, no nie? Nie po to się urodziłam, by być nieszczęśliwą, a nikt mi szczęścia na tacy nie przyniesie, trzeba o nie zawalczyć. Zawalczyć i wygrać.



Żyjemy w świecie, któremu trendy nadają modelki w rozmiarze XS i ogólnie jest to uważane na normę i szczyt atrakcyjności.  I w tym świecie rozmiar XL jest traktowany jako porażka i wstyd, który jest wytykany placami przez innych. Często bardzo boleśnie odbijając się na psychice osoby wytykanej. O tym przekonała się bohaterka książki Karolina XL autorstwa Marty Fox.

Karolina jest dziewczyną z dużą nadwagą, którą rówieśnicy wytykają palcami wyzywając od macior, krów i innych w znaczeniu zbliżonym do tych właśnie wymienionych. Przez swoją nadwagę jest dziewczyną z bardzo niską samooceną i bez jakichkolwiek przyjaciół. Ale na szczęście ma mamę, w której ma oparcie. Co jej się przytrafia? Jak radzi sobie ze szkolnymi problemami i zadziornymi, dokuczającymi znajomymi? 

Przyznam szczerze, że Karolina XL to książka, po której spodziewałam się czegoś innego, ale jednocześnie wcale się na niej nie zawiodłam. Akcja książki jest dość powolna, pełna retrospekcji i wspomnień, czasem wydarzeń niedopracowanych, ale jednak nie to w tej pozycji jest dla mnie ważne. Język nie jest zbyt dojrzały i wyrafinowany, ale prawdziwy i autentyczny. Najważniejszy (według mnie oczywiście) jest temat, jaki Marta Fox poruszyła w tej pozycji – temat nadwagi i szydzenia z niej. Karolina – bohaterka książki – i jej problemy były dla mnie niezwykle bliskie z jednego powodu – sama przechodziłam przez coś podobnego (choć i tak czasem jej zachowania wykreowane przez autorkę naprawdę wydawały mi się infantylne i niezbyt mądre). Choć i tak udało mi się trochę kilogramów zrzucić (dla zainteresowanych – moje zdjęcie z serii „przed i po”) to wciąż mam nadwagę i sama doświadczałam psychicznego bólu wyszydzania, wyzywania od świń, macior, spaślaków, żarłaczy czy najgorszych tylko dlatego, bo jestem grubsza i nie wpisuję się w standardy dzisiejszego świata w rozmiarze XS. Co prawda nie wszystko, co przytrafiło się bohaterce przytrafiło się także mi, ale doskonale rozumiem jej niską samoocenę, jej humor, odcięcie od świata, jej przeżycia i odczucia. 

Karolina XL to książka, która fabularnie czy językowo nie zachwyca, pod tym względem są pozycje lepsze w kategorii książek dla młodzieży. Jednak porusza ona bardzo ważny temat nadwagi wśród nastolatków. Polecam ją każdemu. Osobom grubszym, żeby nie czuły się osamotnione. Osobom chudym, ku przestrodze, żeby zastanowiły się kilka razy zanim wyzwą kogoś od grubej świni i postanowią komuś w ten sposób zniszczyć psychikę i samoocenę.

sobota, 30 listopada 2013

"Paulina w orbicie kotów" Marta Fox

Tytuł: Paulina w orbicie kotów
Autor: Marta Fox
Wydawnictwo: Akapit press
Ilość stron: 245
Ocena: 3,5/6



Prawdziwą koleżankę poznaje się po tym, że nie wzdryga się na widok nędzy i brzydactwa, a wręcz przeciwnie.






O tym, że do książek Magda.doc i Paulina.doc autorstwa Marty Fox mam wielki sentyment już wspominałam, jednak byłam bardzo zdziwiona jak któregoś dnia w bibliotece zobaczyłam inną jej książkę, która okazała się być niejako kontynuacją i podsumowaniem wyżej wymienionych pozycji. Tak, to mowa o Paulinie w orbicie kotów.

Paulina to córka Magdy, którą ta urodziła zaraz po maturach. Teraz po kilkunastu latach Magda jest już dorosła, pracującą kobietą, a Paulina już podrosła i sama postanowiła opisać jej życie, które jest niezwykle barwne;) Ma ona bowiem dwóch tatusiów, nie, nie chodzi tu o homoseksualistów;) Jeden jest ojcem biologiczny, drugi ją wychował. Jak jest to jest żyć w takiej sytuacji? Jak to jest mieć dwóch ojców? O czym dziewczyna pisze swojego bloga? Jakie przygody ją spotkają? Co jej się przydarzy?;)

Paulina w orbicie kotów, jak już wspominałam, jest kontynuacją Magdy.doc i Pauliny.doc. Muszę przyznać, że pod względem językowym dzisiejsza książka jest napisana chyba trochę lepiej napisana niż jej poprzedniczki, jednak niekoniecznie przekłada się to na moją ocenę książki. Może wynika to z mojego chorego sentymentalizmu, który co jakiś czas każe mi wracać do pierwszych dwóch książek i wciąż je lubić nie wiedząc do końca czemu. Ale wróćmy do rzeczy. Choć język jest naprawdę w porządku, to jednak pozycja okazała się słabsza, niż po niej oczekiwałam. Fabuła generalnie nie powala na kolana, pry niektórych wątkach naprawdę zastanawiałam się czy śmiać się czy płakać. No cóż, bywa. Sądziłam, że jeżeli już będzie jakaś kontynuacja to Paulina będzie bardziej podobna do Magdy z poprzednich części, ale chociaż w niej pozostało trochę cech z wcześniejszych pozycji. Czytało się ją lekko i przyjemnie, ale jako takie czytadło, leciutka książka na kolokwialne odmóżdżenie. Generalnie wypada dość dobrze, ale jednak na tle wcześniejszych, to nie jest to co mogłoby być. Będę musiała teraz przeczytać jeszcze inne książki Marty Fox;)