Prawda jest gówno warta. Dowody natomiast bezcenne.
Osobiście nie ukrywam, że nie nadążam za książkami wydawanymi przez Remigiusza Mroza oraz mnogość serii, które stworzył. Nie ukrywam również, że cykl, który najbardziej lubię jest właśnie ten z Chyłką, z którym i tak jestem trochę w tyle. W końcu zabrałam się za tom jedenasty (z aktualnie wydanych siedemnastu) pt. Ekstradycja - w formie audiobooka w interpretacji Krzysztofa Gosztyły.
Minęło kilka miesięcy, od kiedy Joanna Chyłka uciekła z kraju. Ślad po niej zaginął i mimo że wystawiono za nią Europejski Nakaz Aresztowania, służby nie potrafią odnaleźć żadnego tropu. Przez cały ten czas nie skontaktowała się z nikim w Polsce i nawet Kordian nie wierzy już w to, że Chyłka kiedykolwiek znajdzie sposób, by nawiązać z nim kontakt. Oryński tymczasem przyjmuję sprawę człowieka, który wybudził się po półtorarocznej śpiączce w klinice. Ukrainiec, Witalij Demczenko, jest oskarżony o to, że wtargnął do jednej z restauracji na Powiślu i zastrzelił trzy osoby. Motywu nigdy nie ustalono, nie udało się też odnaleźć narzędzia zbrodni ani świadków. W dodatku Witalij nie pamięta niczego, co wydarzyło się przed tym, zanim znalazł się w stanie wegetatywnym. Pamięta jedno: że ma dla Oryńskiego wiadomość od Chyłki. opis wydawcy
Ekstradycja jest już jedenastym tomem cyklu z Chyłką i Zordonem w rolach głównych – z większością tej serii zapoznałam się w formie audiobooków. Tom poprzedni – Wyrok – mnie nie zachwycił, jednak moja dziwna sympatia do duetu prawników sprawił, że zabrałam się w końcu za Ekstradycję. Sam pomysł na wątek kryminalny w tej pozycji jest dość słaby – brakuje w niej intrygi, dopracowania historii, a historia zdecydowanie mało wciągająca i fascynująca. Moim zdaniem pierwsze skrzypce tutaj zdecydowanie gra powrót Chyłki i układanie na nowo jej relacji z Kordianem. Uwielbiam ten duet, to jak Mróz wykreował te postacie, jednak odnoszę wrażenie, że z tomu na tom zdecydowanie za bardzo się na nich skupia, zamiast na tworzeniu wątków kryminalnych i intrygi. Są błyskotliwe i sarkastyczne rozmowy między dwójką głównych bohaterów (i to nawet sporo), co naprawdę ratuje sytuację, ale zdecydowanie brakuje ciekawszych i wciągających pomysłów na fabułę, a w szczególności wątki kryminalne, tajemnice czy budowanie napięcia. Plus ciągłe wałkowanie Langera – jest ona ciekawą postacią, ale jak w każdym tomie wyskakuje jak królik z kapelusza to robi się to już nudne.
Idź za głosem serca, Zordon. Ale zabierz ze sobą głowę.
Ekstradycja jest moim zdaniem tomem nieco ciekawszym od poprzedniego, ale jednak nadal nie ma tutaj miejsca na zachwyty. Moja dziwna sympatia do Chyłki i Zordona nadal trwa, chociaż czasami sama sobie się dziwię. Sięgnę po kolejne części cyklu, ale zdecydowanie bardziej z ciekawości co Mróz wymodził i czy jest jakaś szansa na powrót do poziomu z pierwszych części tej serii. Ten tom jest dla mnie zwyczajnie słaby, a i bez znajomości wcześniejszych można się nie połapać o co chodzi. Jak dla mnie znaczny spadek poziomu względem początku.
Bez Chyłki nic nie miało sensu, każde zdarzenie wydawało się nieistotne, a wszystkie emocje stały się jedynie namiastką tych prawdziwych. Świat zdawał się zwykły, ludzie nijacy, wszystkie podejmowane decyzje zaś nic nieznaczące.