Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Albatros. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Albatros. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 15 sierpnia 2023

"Wysłuchaj mnie" Tess Gerritsen

Tytuł: Wysłuchaj mnie
Autor: Tess Gerritsen
Cykl: Rizzoli/Isles
Tom: trzynasty
Wydawnictwo: Albatros
Czyta: Marcin Popczyński
Długość: 7 godz. 55 min.
Ocena: 4/6


Traumy pozostawiają ślady. Są jak blizny na umyśle, które nigdy nie znikają.




Od lat uwielbiam twórczość Tess Gerritsen – konkretnie od momentu, kiedy będąc w liceum w jakimś centrum taniej książki upolowałam jedną z jej książek z cyklu Rizzoli/Isles pt. Grzesznik. Od tamtego czasu przepadłam i zakochałam się w twórczości autorki, a duet z tego cyklu jest zdecydowanie jednym z moich ulubionych w literaturze sensacyjnej/kryminalnej. Kiedy wyszedł trzynasty tom tej serii pt. Wysłuchaj mnie – nie mogłam się powstrzymać od zabrania się od razu za tę powieść. Wybór padł na audiobooka w interpretacji Marcina Popczyńskiego.

Tym razem w centrum wydarzeń znajdzie się lubiana przez czytelników matka Jane, Angela, która podejrzewa, że jej nowi sąsiedzi coś ukrywają. I wcale nie są tak nieskazitelni, jak się wydaje. Matka wie najlepiej, ale kto by jej słuchał… Detektyw bostońskiego wydziału zabójstw Jane Rizzoli i lekarka sądowa Maura Isles prowadzą śledztwo w sprawie pozornie bezsensownego brutalnego morderstwa. Sofia Suarez, lubiana przez wszystkich sąsiadów wdowa, z zawodu pielęgniarka, została pobita na śmierć we własnym domu. W miarę postępów w śledztwie staje się jasne, że zabita kobieta musiała coś ukrywać. Billingi wykazują, że w ostatnich dniach życia wielokrotnie dzwoniła na te same zastrzeżone numery, wykonała też wiele połączeń na niemożliwe do namierzenia telefony na kartę. Sprawa staje się jeszcze bardziej zagmatwana, gdy Jane odkrywa związek pomiędzy między Sofią a ofiarą wypadku drogowego sprzed kilku miesięcy ‒ potrącenia, którego sprawca zbiegł z miejsca zdarzenia. W co właściwie była zamieszana Sofia? Jedno jest pewne: jej zabójca zrobi wszystko, by ten sekret nie został ujawniony. […] Pochłonięte sprawą Sofii Jane i Maura nie zauważają, że coś bardzo złowrogiego dzieje się na ich własnym podwórku. Czy starsza pani Rizzoli zdoła przekonać córkę i jej współpracowniczkę, by potraktowały poważnie jej obawy, zanim będzie za późno?                                                                                                                                                                                   opis wydawcy

Wysłuchaj mnie to książka, która pokazała mi jak bardzo stęskniłam się za duetem Rizzoli i Isles oraz wszystkimi bohaterami pobocznymi – nawet zaczęłam się zastanawiać nad powtórnym przeczytaniem całego cyklu. Po kilku słabszych książkach Gerritsen (jak chociażby Kształt nocy) tę pozycję odebrałam bardzo pozytywnie. Jak to zazwyczaj bywa u autorki (zwłaszcza w tym cyklu) – łączy ona w sposób dość umiejętny wątki kryminalne ze społeczno-obyczajowymi. Tak było również było i w tej książce, ale moim zdaniem jednak mogłoby być ciut większa przewaga wątku kryminalnego, trochę bardziej rozbudowany. Wśród książek autorki są pozycje, które przypadły mi zdecydowanie bardziej do gustu (np. Sobowtór czy wspomniany już Grzesznik), a wszystko za sprawą bardziej dopracowanego (moim zdaniem) pomysłu na fabułę – tutaj nie jest źle, ale mogło by być lepiej. W tej pozycji nie mogło również zabraknąć również mojej ulubionej bohaterki drugoplanowej – Angeli, która ma cudownie ironiczny sposób bycia z prześmiewczymi komentarzami, które dodały pozycji świeżości i jej teksty niejednokrotnie wywołały na mojej twarzy uśmiech. Książka jest napisana w sposób dość lekki, nieskomplikowany i bardzo przyjemny w odbiorze, co w połączeniu z głosem Marcina Popczyńskiego sprawiło, że książkę słuchało mi się wręcz błogo. 

Ale każdy ma prawo postępować po swojemu. Nawet jeśli jest to niewłaściwe.

Wysłuchaj mnie to lekka powieść kryminalno-społeczna, która dość szybko wciąga, a ponadto wywołuje uśmiech na twarzy czytelnika, dzięki błyskotliwym wymianom zdań pomiędzy silnymi, kobiecymi bohaterkami. Mogła być większa przewaga wątku kryminalnego nad społeczno-obyczajowym, ale nie zmienia to faktu, że Wysłuchaj mnie było pozycją, z którą spędziłam naprawdę miło czas. Moim zdaniem naprawdę warto sięgnąć po książki Gerritsen – zwłaszcza z tej serii, ale polecam nie popełniać mojego błędu i zacząć od pierwszego tomu pt. Chirurg. 

(...) ludzie za bardzo polegają na instynkcie. Na przeczuciach. W ten sposób wpadamy w kłopoty, bo ufamy najbardziej prymitywnym reakcjom naszego mózgu.

czwartek, 18 sierpnia 2022

"Nieznajomi" C.L. Taylor

Tytuł: Nieznajomi
Autor: C.L. Taylor
Wydawnictwo: Albatros
Czyta: Anna Szawiel
Długość: 9 godz. 41 min.
Ocena: 3.5/6



Kiedy człowiek biernie czeka na to, co przyniesie los, zwykle ląduje po uszy w gównie.






C.L. Taylor to autorka, z której twórczością nigdy wcześniej nie miałam kontaktu, aż w końcu na nią trafiłam przeszukując pozycje, które mogłabym przeczytać w ramach wyzwania Abecadło z pieca spadło. Z kilku jej wydanych w Polsce książek – mój wybór padł na jedną z nowych pozycji pt. Nieznajomi.

Troje zwykłych ludzi, którzy nie mają pojęcia, że jest ktoś czwarty. Ktoś, kto wciągnie ich w swój misterny morderczy plan. A może znajdą się w nim przypadkowo? Ursula, żyjąca z poczuciem, że to przez nią zginął jej ukochany, próbuje ratować maltretowaną przez męża kobietę. Alice najwyraźniej nie ma szczęścia w miłości - z chwilą, gdy poznaje nowego mężczyznę, ktoś zaczyna ją prześladować. A może to właśnie on za tym stoi? Gareth wciąż wierzy w odnalezienie zaginionego przed laty ojca, zwłaszcza kiedy do domu zaczynają przychodzić dziwne kartki pocztowe. Tych troje się nie zna. Choć ich drogi przecinają się w mieście, w którym ostatnio znikają ludzie, pozostają sobie obcy… Aż do pewnego wieczoru, kiedy razem znajdą się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. I będą musieli połączyć siły, żeby przeżyć.                                                                                                                                                           opis wydawcy

Nieznajomi to książka, o której nigdy wcześniej nie słyszałam ani nie czytałam o niej nigdzie, więc nie miałam względem niej żadnych oczekiwań. Zaczęłam słuchać audiobooka znając już lektorkę, więc jej głos nie był dla mnie zdziwieniem. Sam pomysł na fabułę – spodobał mi się od samego początku i wciągnęłam się w wydarzenia, które się działy. Zwłaszcza, że pojawia się dobrze znany motyw (który bardzo lubię), czyli kilkoro bohaterów, których losy wydają się być niezwiązane, ale z czasem się przeplatają, aż na końcu łączą. Sami bohaterowie – podoba mi się, że są dość zróżnicowani i ciekawi. W moim odczuciu mogliby być nieco lepiej wykreowani i dopracowani, ale nie zmienia to faktu, że i tak są dość barwni i zróżnicowani. Dawka intrygi i napięcia też mogłaby być na wyższym poziomie, generalnie w moim odczuciu tę pozycję dość ciężko nazwać thrillerem – prędzej stwierdziłabym, że raczej jest to raczej powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym. Zakończenie – w sumie dość przewidywalne i niezbyt zaskakujące, ale przypadło mi do gustu. Generalnie pomysł na książkę całkiem ciekawy, ale całość mogłaby być lepiej dopracowana, z dużo większą dawką napięcia i zwrotów akcji – przynajmniej w moim odczuciu.

Ruszyła w głąb sklepu. Czuła przypływ adrenaliny, który wyostrza zmysły i usuwa obawy. Nie miała planu, nic specjalnego nie chciała, nic nie było jej potrzebne, ale od łokci do palców rozchodziła się, niczym ciarki po skórze, nieodparta chęć, żeby coś zwinąć.

Nieznajomi to całkiem przyjemne czytadło napisane w lekki i nieskomplikowany sposób. Bardziej powieść obyczajowa niż kryminał/thriller, ale i tak dość miło spędziłam z nią czas i z chęcią sięgnę po inne książki czy autorki. Czy polecam? Jako lekka, niezobowiązująca lektura, czytana ze świadomością, że jest to czytadło, a nie żadna literatura wysokich lotów – jak najbardziej. Jako superambitny i pełen napięcia thriller – już niekoniecznie. Książka jest całkiem przyjemna w odbiorze, dość miło spędziłam z nią czas, ale sumarycznie jest to pozycja dość przeciętna, zupełnie bez szału i fajerwerków. 

Książka bierze udział w wyzwaniu

piątek, 10 czerwca 2022

"W martwym śnie" Greg Iles

Tytuł: W martwym śnie
Autor: Greg Iles
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 432
Ocena: 4.5/6



Wszyscy widzimy to, co chcemy, dopóki nie zostaniemy zmuszeni do zobaczenia czegoś innego.






Greg Iles to autor, o którego twórczości nigdy wcześniej nie słyszałam, aż do momentu, w którym znajoma nie napisała mi o jednej z jego książek pt. W martwym śnie. Zaintrygowana książką – czym prędzej ją zakupiłam i zabrałam się za jej lekturę, więc zapraszam na recenzję. 

Fotograf Jordan Glass, podczas wizyty w muzeum w Hongkongu, rozpoznaje na jednym z obrazów swoją zaginioną siostrę bliźniczkę, Jane. Z katalogu dowiaduje się, że anonimowy artysta namalował aż dziewiętnaście portretów kobiet w cyklu Śpiące kobiety. W kręgach koneserów panuje przekonanie, że obrazy przedstawiają osoby martwe. Jordan wie, że w Nowym Orleanie, oprócz jej siostry, w tajemniczych okolicznościach zaginęło dziesięć innych kobiet, prawdopodobnie zostały zamordowane. Postanawia odnaleźć autora prac. Składa wizytę jego marszandowi ten jednak ginie w wyniku podpalenia, nie ujawniając tożsamości poszukiwanego. Jordan nawiązuje współpracę z FBI. Tajemniczy malarz morderca to przypuszczalnie jeden z trzech uczniów sławnego artysty, Rogera Wheatona. Coraz więcej poszlak wskazuje, że to nie Jane, lecz Jordan miała być modelką...                                                                                                                                   opis wydawcy

W martwym śnie to książka, której byłam ciekawa, ale nie miałam względem niej żadnych większych oczekiwań, ale niestety książkę czytałam z przerwami dość długo. W sumie sama nie wiem z czego to wynikało, ale jak już się do niej dorwałam – trudno mi było się od niej odessać, ale jak miałam przerwę to miałam przerwę, więc w sumie czytałam ją tak trochę na raty. Nie zmienia to faktu, że w moim odczuciu pomysł na fabułę jest naprawdę ciekawy i niesztampowy, a przede wszystkim wykorzystany całkiem nieźle. Postaci mogłyby być lepiej wykreowane i bardziej barwne, charakterne, wyraziste, ale generalnie nie są złe – po prostu są trochę zbyt mało zróżnicowane. W sumie coś, co mi nie przypadło do gustu, to beznadziejnie oczywisty, sztampowy romans i to cukierkowe, przesłodzone zakończenie.

Człowieka nie można uleczyć. On nie chce być, uleczony. Tylko dziecko jest naprawdę czyste, lecz świat prędko przygniata je całym swoim ciężarem, swoim zepsuciem i brudem, swoją przemocą.

Podsumowując książkę pt. W martwym śnie – jest to ciekawa pozycja, z fascynującą historią i całkiem dobrze napisaną. Ma swoje wady, jest też trudno dostępna, ale osobiście żałuję, że o twórczości autora dowiedziałam się tak późno i nie zmienia to faktu, że uważam, że jest to lektura warta przeczytania i polecenia. 

czwartek, 19 maja 2022

"Samotna" Lisa Gardner

Tytuł: Samotna
Autor: Lisa Gardner
Cykl: Detektyw D.D. Warren
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 384
Ocena: 5/6



Mężczyźni potrafią być brutalni, ale powiedzmy sobie szczerze: kobiety są okrutne.





Nigdy wcześniej nie miałam styczności z twórczością Lisy Gardner, ale nazwisko autorki często przewijało się na blogach i wśród polecanych książek, dlatego postanowiłam zapoznać się z pozycjami z dorobku pisarki. Wybór padł na pierwszy tom cyklu z detektywem D.D. Warrenem pt. Samotna. 

Bobby Dodge, snajper policji stanowej Massachusetts, obserwuje przez lunetę tragiczne wydarzenia w domu naprzeciwko. Uzbrojony mężczyzna zabarykadował się tam z żoną i dzieckiem. Mierzy do nich z broni, jego palec powoli naciska na spust. Bobby ma tylko ułamek sekundy na decyzję, która może zaważyć na całym jego życiu. Dla kobiety, próbującej chronić dziecko przed ogarniętym szałem mężem, to nie pierwszy koszmar. Piękna, niedostępna i niebezpiecznie uwodzicielska Catherine Rose Gagnon ma za sobą bolesne wspomnienia. Dwadzieścia pięć lat wcześniej została porwana i uwięziona przez psychopatę, który bił ją i poniżał, uczynił z niej swoją seksualną niewolnicę, a później zakopał ją żywcem. Dramatyczne wydarzenia w bogatej dzielnicy Bostonu połączą losy Cathrine, Bobby’ego i detektyw D.D. Warren, która prowadzi własne śledztwo. Już wkrótce będą musieli stawić czoła znacznie poważniejszemu niebezpieczeństwu. Ulice miasta przemierza bowiem żądny zemsty psychopatyczny morderca: człowiek-cień, który atakuje znienacka, i którego ofiarą może paść dosłownie każdy. Nikt nie jest bezpieczny i nikt nie spodziewa się istnienia śmiertelnej pułapki, dopóki nie zostanie osaczony, bezradny, samotny…                                                                                                           opis wydawcy

Samotna to książka, względem której nie miałam żadnych szczególnych oczekiwań – o tej konkretnej pozycji nic nie słyszałam, ale też nie miałam styczności z twórczością autorki, więc zupełnie nie wiedziałam czego się po niej spodziewać. Zaczęłam czytać tę pozycję i pochłonęłam ją praktycznie od razu – naprawdę mnie dość mocno wciągnęła. Sporo ciekawych postaci – szczególnie główna bohaterka, która była jednocześnie bardzo mocno irytująca, a z drugiej strony tak fascynująca, że trudno było się od niej oderwać. Pomysł na fabułę z podejrzeniem zespołu Münchausena i chorób genetycznych jest naprawdę ciekawy i do tego całkiem dobrze zrealizowany. Do tego trochę zwrotów akcji, napięcia i ciekawe zakończenie, a także ciągłe kłamstwa i intrygi, a w akcji nie ma nic oczywistego. Język, jakim jest napisana książka, jest nieskomplikowany, lekki, a zarazem dość przyjemny w odbiorze, a całość pochłonęłam dość szybko. Nie jest to wygórowany język ani literatura, ale ciekawe, wciągające czytadło na jeden-dwa wieczory.

Trzeba sobie coś znaleźć. Coś co będzie ostoją, co pozwoli patrzeć w przyszłość, nawet w trudnych chwilach, kiedy kusi nas by spojrzeć za siebie.

Samotna jest moim pierwszym zetknięciem się z twórczością Lisy Gardner i oceniam je całkiem dobrze. Nie jest to jakoś wyjątkowo ambitna literatura – zdecydowanie bliżej jej do czytadła, ale nie zmienia to faktu, że jest skonstruowane naprawdę dość dobrze. Osobiście z chęcią sięgnę po inne książki autorki i kontynuację serii z detektywem D.D. Warrenem i zdecydowanie mogę tę pozycję polecić. 

Książka bierze udział w wyzwaniu
Abecadło z pieca spadło

sobota, 30 kwietnia 2022

"Jeden fałszywy ruch" Harlan Coben

Tytuł: Jeden fałszywy ruch
Autor: Harlan Coben
Cykl: Myron Bolitar
Tom: piąty
Wydawnictwo: Albatros
Czyta: Maciej Więckowski
Długość: 9 godz. 31 min.
Ocena: 5/6


Musiał skończyć z tymi natręctwami. Obsesja nie wykrywa problemów i nie rozwiązuje ich. Tworzy je z niczego, podsyca i wzmacnia.




W czasach liceum (i zaraz po nim) zaczytywałam się w książkach Cobena, wręcz je pochłaniałam, aż do momentu, w którym poczułam przesyt stwierdzając jednocześnie, że jedna jest łudząco podobna do drugiej. Nie zmienia to faktu, że polubiłam twórczość autora, szczególnie serię Myronem Bolitarem, a teraz, po latach uświadomiłam sobie jak bardzo ja się za nimi stęskniłam - stary, dobry Harlan Coben, główny bohater cyklu i jego zabawny przyjaciel Win, ach… Dlatego właśnie sięgnęłam po jedną z nieprzeczytanych pozycji z tej serii pt. Jeden fałszywy ruch.

Myron Bolitar podejmuje się ochrony czarnoskórej gwiazdy żeńskiej koszykówki, Brendy, nękanej telefonicznymi pogróżkami. Jest inteligentna, piękna, ma poczucie humoru, lecz brak jej agenta. Czy kłopoty Brendy mają związek z tajemniczym zniknięciem jej matki przed dwudziestoma laty oraz z niewyjaśnioną śmiercią żony aktualnego kandydata na gubernatora, milionera Arthura Bradforda?                                                                                                               opis wydawcy

Jeden fałszywy ruch to w sumie chyba jedna z nielicznych książek Cobena, za którą zabrałam się w formie audiobooka, ale i tak byłam ciekawa jak mi podjedzie twórczość autora po tak długiej przerwie. Muszę przyznać, że tego było mi trzeba – Coben jak najbardziej w dobrej formie, dość wartka akcja, zaskakujące zakończenie i całość ociekająca sarkazmem i czarnym humorem – zwłaszcza przezabawne rozmowy Myrona z Winem. Styl autora pozostał taki, jak pamiętam – lekki, nieskompilowany, niewymagający i przyjemny w odbiorze. Niezbyt wygórowany, bo nie ukrywam, że jego pozycję należą zdecydowanie do czytadeł aniżeli do literatury wysokich lotów. Muszę przyznać, że w pierwszych rozdziałach książki minimalnie się nudziłam, akcja potrzebowała trochę czasu, żeby nabrać rozpędu, ale później jak już się rozkręciła – zabawa była przednia, a zakończenie naprawdę zaskakujące i nie do końca szczęśliwe, co też jest ciekawą odmianą dla wielu książek z happy endami. W moim odczuciu Brenda – jedna z głównych bohaterek – mogłaby być nieco bardziej dopracowana, a akcja w początkowej części powieści mogłaby być nieco bardziej wartka, ale nie zmienia to faktu, że podczas tej lektury bawiłam się całkiem nieźle. W sumie był to chyba też pierwszy audiobook w interpretacji Macieja Więckowskiego, z jakim miałam okazję się zapoznać i muszę przyznać, że w tej roli sprawdził się naprawdę świetnie - przynajmniej w moim odczuciu.

W środku panował lekki zaduch domu dziadków. Kiedy jesteś dzieckiem, taki zapach przyprawia cię o ciarki. Jako dorosły, z chęcią byś go zabutelkował i w złe dni doprawiał nim kubek kakao.

Jeden fałszywy ruch to pozycja, która nie należy do ambitnej literatury wysokich lotów, ale nie zmienia to faktu, że jest to niewymagający umilacz czasu i przyjemna, lekka i niewymagająca lektura. Osobiście pozostaję fanką cyklu, w którym występuje Myron Bolitar i zdecydowanie polecam tę serię – naprawdę ciekawe i dobre czytadło, zwłaszcza dla miłośników sakrkazmu i czarnego humoru. A ja sobie przypomniałam co tak naprawdę lubiłam w prozie Cobena – lekkość, pomysłowość, humor i wyjście poza sztampowego detektywa – policjanta, prokuratora, adwokata czy dziennikarza. Niedługo zapewne zabiorę się za nadrabianie książek autora, a jak jeszcze nic nie czytałeś – polecam, choćby po to, żeby się przekonać, czy taki humor i styl Ci się spodobają. Moim zdaniem naprawdę warto.

Nie ma nic cięższego od żalu. Żal jest straszliwą otchłanią w najczarniejszym oceanie, bezdenną głębią. Zżera człowieka. Dusi. Paraliżuje skuteczniej od przeciętych nerwów.

Książka bierze udział w wyzwaniu

poniedziałek, 18 kwietnia 2022

"Martwe popołudnie" Mariusz Czubaj

Tytuł: Martwe popołudnie
Autor: Mariusz Czubaj
Cykl: Marcin Hłasko
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Albatros
Czyta: Krzysztof Banaszyk
Długość: 7 godz. 19 min.
Ocena: 1.5/6


Gdy coś myślisz, nie mów. Gdy mówisz, nie pisz. Gdy piszesz, to się nie podpisuj. Gdy się podpisujesz, to nie swoim nazwiskiem.




Książki Mariusza Czubaja urzekły mnie lata temu, kiedy natrafiłam na jego pozycje w bibliotece w czasach swojego liceum. Od tamtego okresu mojego życia minęło już w sumie ponad 10 lat, ale pamiętam, ile sympatii wzbudziła we mnie seria z Rudolfem Heinzem w roli głównej (Polski psychopata). Po kilkuletniej przerwie od twórczości autora– w końcu przyszedł czas na nadrobienie zaległych książek. Wybór padł na pierwszy tom cyklu, w którym występuje Marcin Hłasko - Martwe popołudnie. 

Upalne lato 2013 roku. W hotelu w Gdańsku zostaje zastrzelony polski parlamentarzysta. Motywy zabójstwa nie są jasne, a egzekucja budzi niepokój wśród polityków i urzędników państwowych. Zamordowany był członkiem komisji do spraw służb specjalnych, zaś przy zwłokach znaleziono amfetaminę. Kilka tygodni później Marcin Hłasko – niegdyś policjant, a dziś ekspert zajmujący się sprawami bezpieczeństwa w firmach – dostaje prywatne zlecenie. Hłasko ma odnaleźć byłego dziennikarza i specjalistę od marketingu politycznego, Daniela Okońskiego. Okazuje się, że mężczyzna pracował nad biografią wpływowego polskiego biznesmana i pewnego dnia zniknął bez śladu. Hłasko przyjmuje zlecenie bez zbytniego entuzjazmu; teraz zamiast przesiadywać w domku fińskim na Jazdowie krąży po warszawskich slumsach i hipsterskich klubach na Placu Zbawiciela, styka się, jak sam mówi, z polską Świętą Trójcą, czyli przenikającym się światem polityki, biznesu i mediów. Sprawa, która początkowo wydawała mu się banalna przybiera inny kształt, gdy dowiaduje się, że Okoński nie był jedynym, który zaginął w ostatnim czasie. Hłasko stopniowo odkrywa ślady prowadzące do zdarzeń sprzed wielu lat. I niektórzy zrobią wszystko, by detektyw zabrał zdobytą wiedzę do grobu.                                                                                                                                      opis wydawcy

Martwe popołudnie jest książką, za którą zabrałam się w formie audiobooka w interpretacji Krzysztofa Banaszyka. Sam początek był naprawdę obiecujący i intrygujący, zapowiadający przednią zabawę będącą połączeniem kryminału i thrillera politycznego, ale im głębiej w książkę tym coraz bardziej mina mi rzedła. Im dalej – tym bardziej odnosiłam wrażenie, że oddalamy się od zasadniczej, ciekawie zapowiadającej się fabuły, a zamiast dążyć do rozwiązania zagadki – szwendamy się z Hłaskiem po knajpach i jego opowieściach o groupies. Z czasem fabuła coraz mniej mnie interesowała i okazała się zupełnie taka sobie, a w książkę miałam mega problem się wciągnąć, mimo że głos lektora całkiem przyjemny w odbiorze. Z tego co pamiętam z poprzednich książek autora – jego styl pisania się w sumie niewiele zmienił, ale zdecydowanie bardziej z bohaterów przypadł mi Rudolf Heinz Marcin Hłasko. W moim odczuciu w Martwym popołudniu postacie są zupełnie miałkie, sztampowe i bez polotu czy jakiegokolwiek charakteru – po prostu mdłe i bez pomysłu. Generalnie odnoszę wrażenie, że w tej książce nic się tutaj nie trzyma kupy – wszystko zupełnie bez szału. 

Żyjemy - zatoczył dłonią koło - w czasach świętej trójcy. Ta trójca to media, biznes i polityka. Czasem dochodzi do tego jeszcze Kościół, bo taka jest nasza lokalna specyfika, że fundamenty państwa wsparte są na kruchcie.

Martwe popołudnie to w moim odczuciu chyba najsłabsza książka Czubaja, jaką dotychczas czytałam. Fabuła z akcją w ogóle się nie kleją i nie trzymają kupy, bohaterowie bez polotu, a do tego niemiłosiernie wieje nudą. Jak dla mnie – rozczarowanie i wątpię, czy zabiorę się za kontynuację tej serii. Mało oryginalności i w sumie cieszę się, że w pewnym momencie puściłam audiobooka w szybszym tempie, żeby po prostu szybciej, bo już nie mogłam zmęczyć wlekącej się akcji. Nie polecam, w moim odczuciu szkoda czasu. 

Książka bierze udział w wyzwaniu

środa, 30 marca 2022

"Najmroczniejszy sekret" Alex Marwood

Tytuł: Najmroczniejszy sekret
Autor: Alex Marwood
Wydawnictwo: Albatros
Czyta: Joanna Domańska, Anna Szawiel
Długość: 11 godz. 52 min
Ocena: 2.5/6



Miłością nie da się sprawić, że ktoś będzie dobry, a jednocześnie nie da się przestać go kochać, jakby istniał jakiś wyłącznik.





Alex Marwood to autorka, której jedną książkę mam już za sobą, ale nieszczególnie zapadła mi w pamięć – mowa tu Dziewczynach, które zabiły Chloe. Tym razem w ramach wyzwania Abecadło z pieca spadło postanowiłam dać autorce jeszcze jedną szansę – tym razem zabierając się za pozycję pt. Najmroczniejszy sekret. 

Impreza z okazji 50. urodzin Seana Jacksona miała być niezapomnianym wydarzeniem. Wykwintne dania, strumienie szampana, doskonała muzyka i wytworni goście. Wieczór nie kończy się jednak tak, jak wszyscy planowali... Uczestnikami imprezy wstrząsa wiadomość o zaginięciu jednej z bliźniaczek, córek jubilata. Trzyletnia Coco rozpłynęła się w powietrzu. Ani policyjne dochodzenie, ani zakrojone na szeroką skalę poszukiwania nie przynoszą żadnego efektu, a bliscy przestają się łudzić, że dziewczynka kiedyś do nich wróci. Dwanaście lat później pogrzeb Seana stanie się okazją do ponownego spotkania uczestników feralnego przyjęcia. Napięta atmosfera i przemilczane fakty sprawią, że na jaw zaczną wychodzić pilnie strzeżone sekrety, a wśród nich również ten najmroczniejszy...                                                                                                                                                                opis wydawcy

Najmroczniejszy sekret to kolejna książka, za którą zabrałam się w formie audiobooka, tym razem w interpretacji dwóch lektorek, których wcześniej nie znałam – Joanny Domańskiej i Anny Szawiel. Nie spodziewałam się literatury wysokich lotów po poprzedniej książce autorki, co okazało się dobrym podejściem, bo zmniejszyło moje rozczarowanie tą pozycją. Sam pomysł na fabułę jest całkiem ciekawy, z dość sporym potencjałem – zaginięcie jednej z bliźniaczek, patchworkowa rodzina (których coraz więcej, nawet w Polsce), tajemnice rodziców… Muszę jednak przyznać, że mimo ciekawego pomysłu – akcja toczy się powoli i słabo się rozkręca, a i zakończenie nie jest szczególnie zaskakujące. Jest od groma bohaterów powiązanych ze sobą w najróżniejszy sposób – byłe żony, dzieci przyjaciół i byłych żon itp. Jest ich sporo, ale odnoszę wrażenie, że są do siebie podobni – sztampowi, wiecznie pod wpływem alkoholu i zapatrzeni w siebie. Wszystko toczy się dość powoli i w sumie przez ponad ¾ książki cały czas nie wiadomo o co chodzi, a w sumie o co chodzi z zaginięciem jednej z bliźniaczek, o której jest wspomniane w opisie wydawcy. Przynajmniej tyle dobrze, że akcja książki toczy się na dwóch płaszczyznach czasowych, co wyjątkowo lubię – chociaż tyle na plus.

Są takie prawdy, które mogą zdruzgotać świat. Pewne rzeczy powinny zostać w tajemnicy, nawet jeśli ta tajemnica będzie cię zżerać od środka.

Najmroczniejszy sekret to książka w moim odczuciu nieco lepsza od Dziewczyn, które zabiły Chloe, ale nie zmienia to faktu, że jest to pozycja wiejąca nudą i mocno przekombinowana. Rozumiem, że jest to czytadło, ale i tak uważam, że szkoda czasu na tę pozycję. Całość mocno przewidywalna i wiejąca nudą, a do tego podobni do siebie bohaterowie i fabuła, która jest tak przekombinowana, że aż szkoda gadać – autorka w sumie nie ja już liczyć na żadną szansę z mojej strony. W moim odczuciu zdecydowanie szkoda czasu. 

Ludzie w kółko gadają o rodzinie i bezwarunkowej miłości, ale nie maja pojęcia, jakie to złożone. Jak pogmatwane są te uczucia. Jak blisko spokrewnione są miłość i nienawiść.

Książka bierze udział w wyzwaniu

piątek, 7 stycznia 2022

"Studentka" Gary Braver, Tess Gerritsen

Tytuł: Studentka
Autor: Gary Braver, Tess Gerritsen
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 368
Ocena: 4/6



Taka jest natura tragedii. Idziesz przez życie, ciesząc się codziennymi radościami, i nagle to się kończy.




Bardzo lubię książki Tess Gerritsen, szczególnie cykl z Rizzoli&Isles, dlatego za każdym razem jak wychodzi nowa książka autorki – cieszę się niezmiernie i staram się jak najszybciej za nią zabrać. O ile poprzednia pt. Kształt nocy – zupełnie mnie nie zachwyciła, ale jak zobaczyłam nową pozycję wydaną razem z Gary’m Braverem – nie trzeba było długo czekać, aż się za nią zabrałam, nie znając w ogóle twórczości drugiego autora. Zapraszam na recenzję pozycji pt. Studentka. 

Nie ma nic gorszego na świecie niż furia porzuconej kobiety.
Istnieją dziesiątki sposobów, by się zabić. Frankie Loomis, detektyw bostońskiej policji, poznała już wszystkie. Kiedy jednak zaczyna badać sprawę tragicznego w skutkach upadku młodej dziewczyny z balkonu apartamentowca, instynkt podpowiada jej, że to nie było samobójstwo. Dlaczego w mieszkaniu zmarłej nie znaleziono telefonu komórkowego? Dlaczego atrakcyjna i zdolna Taryn Moore targnęła się na swoje życie, skoro właśnie miała rozpocząć wymarzone studia doktoranckie? Podejrzenia padają na Liama, byłego chłopaka Taryn, ale policjantka ma również na oku przyjaciela dziewczyny, nieśmiałego Cody’ego, który skrycie podkochiwał się w studentce. Wkrótce wychodzi na jaw mroczna strona Taryn, chorobliwa obsesja na punkcie związków i mężczyzn, którzy coś dla niej znaczyli. Czy ta niebezpieczna skłonność zagrażała innym, czy może najbardziej jej samej?                                                                                                                     opis wydawcy

Studentka jest książką pisaną z dwóch perspektyw czasowych, co jest dość częste w książkach Tess Gerritsen. Ponadto możemy spojrzeć na historię z perspektyw różnych osób. Sam pomysł na fabułę jest dość ciekawy, ale mi osobiście nieco kojarzy się z fabułą thrillera Remigiusza Mroza pt. Hasztag. W obu pojawia się motyw niepopularnej na uczelni studentki (z tą różnicą, że jedna gruba, a druga z nizin społecznych) będącej w bliższej, niedookreślonej relacji ze swoim wykładowcą. Choć muszę przyznać, że tutaj pomysł na fabułę jest nieco bardziej sztampowy – rzekome samobójstwo, które od początku wydaje się nim nie być i młoda kobieta z obsesją na punkcie mężczyzn, którzy coś dla niej znaczyli. No i Hasztag ma dużo bardziej zaskakujące zakończenie – przynajmniej moim zdaniem, bo tutaj zabrakło mi trochę takiego efektu wow – zarówno w całej fabule, jak i zakończeniu. Nie jest to książka będąca typowym thillerem ani kryminałem – powiedziałabym bardziej, że powieść obyczajowo-psychologiczna z wątkiem kryminalnym. Ewentualnie z nurtu popularnych thrillerów psychologicznych. Styl pisarski – nie wiem, jak to wyglądało z podziałem, kto co pisał, ale wszystko wypadło w sposób nieskomplikowany i dość przyjemny w odbiorze, co sprawiło, że książkę można było pochłonąć bardzo szybko. 

Studentka to zdecydowanie nie jest książka zła, ale muszę przyznać, że Gerritsen ma na swoim koncie lepsze pozycje, a może to wynik tego, że tęsknię za serią Rizzoli&Isles i to one zdecydowanie bardziej mi się podobały. Studentka jest lekka, przyjemna w odbiorze, ale takie czytadło. Fakt, że z potencjałem, ale szkoda, że z nie do końca wykorzystanym, no ale cóż. Na pewno jest to pozycja zdecydowanie lepsza od Kształtu nocy i mam tylko nadzieję, że autorka nie zaliczy już takiego spadku twórczego. Fani Tess będą zadowoleni, bo to powrót na właściwsze tory, ale dalej to pozostaje czytadło, choć nie zmienia to faktu, że akurat twórczość tej autorki wyjątkowo lubię.  

czwartek, 5 marca 2020

"Zjazd absolwentów" Guillaume Musso

Tytuł: Zjazd absolwentów
Autor: Guillaume Musso
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 320
Ocena: 2.5/6



Jedyny problem w inaczej doskonałym związku dwóch kochających się kobiet to nie tyle potrzeba posiadania mężczyzny, ile potrzeba posiadania dziecka.





Guillaume Musso to francuski twórca bestsellerów i dość rozpoznawalny pisarz. Praktycznie jego każda książka w Polsce sprzedaje się niezwykle dobrze, a jednocześnie trafia do serc czytelników – nie tylko stałych miłośników jego twórczości, a także zdobywa zamiłowanie kolejnych. Nie wiem jak to zrobiłam, ale nigdy wcześniej nie czytałam nic z jego bibliografii – przyszedł więc i czas na mnie. Wybór padł wydaną w Polsce w połowie 2019 książkę pt. Zjazd absolwentów.
Riwiera Francuska – zima 1992 roku.
W mroźną noc, gdy kampus liceum zostaje sparaliżowany przez burzę śnieżną, dziewiętnastoletnia Vinca Rockwell, jedna z najzdolniejszych uczennic w szkole, ucieka z nauczycielem filozofii, z którym ma potajemny romans. Dla nastoletniej dziewczyny miłość oznacza wszystko albo nic. Nikt już nigdy jej nie zobaczy.
Riwiera Francuska – wiosna 2017 roku.
Kiedyś nierozłączni Thomas i Maxime – najlepsi przyjaciele Vinki – nie kontaktowali się ze sobą od czasów szkolnych. Spotykają się dopiero na zjeździe absolwentów. Zaraz po nim jeden z budynków szkoły ma zostać wyburzony. Thomas i Maxime wiedzą, że są w nim ukryte zwłoki. I że wkrótce nic już nie stanie na przeszkodzie, by prawda wyszła na jaw.
                                                           opis wydawcy

Zjazd absolwentów zobaczyłam kiedyś na wystawie w sklepie i stwierdziłam, że to będzie dobry moment, żeby zapoznać się z twórczością Guillaume Musso. Choć czytałam w blogosferze recenzje różnych jego książek to mimo tego nie nastawiałam się na nic szczególnie – nie miałam względem tej pozycji wielkich oczekiwań, po prostu byłam po prostu ciekawa co dostanę. Zaczęłam lekturę i czytałam dość długo… Pomysł na fabułę – całkiem niezły, ale zasadniczo bez szału czy szczególnego wyróżniania się. Spotkanie absolwentów po iluś latach i odkrywanie tajemnic z przeszłości – temat niejednokrotnie przemielony w filmach, serialach i książkach, więc nie ma się czym zachwycać. Na szczęście język i styl pisarski autora na przyzwoitym poziomie, więc tutaj nie ma za bardzo czego krytykować. Książka nie jest napisana jakoś szczególnie wybitnym językiem, ale lekkim i dość przyjemnym w odbiorze, adekwatnym do treści i lektury będącej czytadłem. W moim odczuciu żaden z bohaterów nie wyróżnia się szczególnie, są dość sztampowi i mało charakterystyczni, niezapadający w pamięć.
Nie wiem, kto powiedział, że ludzie dostają od losu tyle, ile są w stanie znieść, ale to nieprawda. Najczęściej los to perwersyjny skurwysyn, który niszczy najsłabszych, podczas gdy dranie żyją długo i szczęśliwie.
Zjazd absolwentów to pierwsza książka Guillaume Musso, którą czytałam. Czy ostatnią? Naprawdę nie wiem, ale wiem, że szczególnie nie będę się spieszyć do następnych jego pozycji. Może sięgnę jeszcze po jakąś jedną, żeby dać autorowi drugą szansę. W moim odczuciu pozycja jest wyjątkowo przeciętna, niewyróżniająca się, zupełnie bez szału i polotu. W moim odczuciu czytadło i to niezbyt wygórowane czy dopracowane. Czy warto sięgnąć? W moim odczuciu trochę szkoda czasu – przeciętność nad przeciętnościami. Są lepsze czytadła. Jak na razie nie rozumiem fenomenu pisarza…
Jak daleko sięgam pamięcią, zawsze czułem się samotny, wyobcowany, drażniły mnie zgiełk świata i jego pleniąca się jak zaraza miernota. W pewnym momencie uwierzyłem, że książki mogą mnie wyciągnąć z tej apatycznej pustki, ale nie można zbyt dużo od książek. Powieści wciągną w życie innych ludzi, nie wezmą jednak w kojące ramiona, kiedy dopadnie cię strach.

niedziela, 24 listopada 2019

"Kształt nocy" Tess Gerritsen


Tytuł: Kształt nocy
Autor: Tess Gerritsen
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 352
Ocena: 2/6



Ciekawość jest zaraźliwa. Zmusza nas do patrzenia na to, czego naprawdę nie chcemy oglądać...






Tess Gerritsen należy do grona moich ulubionych autorów, zwłaszcza tych, którzy tworzą thrillery. Naprawdę ze sporą dozą niecierpliwości czekam na każdą jej nową książkę wydawaną rokrocznie i tak nie mogło być w tym roku z jej pozycją pt. Kształt nocy. 
Każda kobieta, która znalazła się w tym domu, umarła w nim… Ona może być następna. Ava Collette, próbując uciec od swojej tragicznej przeszłości, przeprowadza się z Bostonu do małego miasteczka na wybrzeżu Maine. Zamierza napisać książkę, której nie może skończyć od miesięcy. Jeśli jednak potrzebowała spokoju, to nie wybrała najlepszego miejsca do życia. Atmosfera w wynajętym starym domu nie sprzyja pracy,  pojawia się w nim regularnie tajemniczy gość, a mieszkańcy miasteczka, w którym doszło do szeregu niewyjaśnionych morderstw, mają jakieś mroczne sekrety. Coraz bardziej zaniepokojona Ava dochodzi do wniosku, że jeśli sama nie podejmie śledztwa w sprawie zabójstw – i to szybko – może się stać kolejną ofiarą.
                                                        opis wydawcy 
Nie ukrywam, że naprawdę się cieszyłam na Kształt nocy, na kolejną książkę Gerritsen, tym bardziej, że opis zapowiada dość ciekawą pozycję. Cieszyłam się, bo stęskniłam się za lekkim stylem pisarskim autorki i za jej równie lekkim i przyjemnym poczuciem humoru. Nie ukrywam jednak, że zawiodłam się na tej pozycji. Zawiodłam się i to bardzo – w moim odczuciu to ledwie marna namiastka możliwości pisarskich autorki, a w końcu już się naczytałam jej książek, prawie każdą czytałam. Główna bohaterka – Ava – nie jest wykreowana źle, nie ma tragedii – naprawdę. Jak dla mnie jednak zbyt mało charakterna, zbyt mało wyrazista… Książka, tak do 1/3 długości zapowiadała się naprawdę ciekawie, ale później w moim odczuciu było tylko coraz gorzej. Motyw gościa-ducha przychodzącego do kobiety i kobieta ubierająca się dla ducha w seksowną koszulkę nocną pachnie mi już tanim romansidłem i powieścią erotyczną na poziomie Pięćdziesięciu twarzy Greya. Pomysł na fabułę z nawiedzonym domem i umierającymi tam kobietami – nie jest zły, ale jednak w moim odczuciu wykorzystany w sposób naprawdę marnie, a ten romantyczny wątek z duchem – jak dla mnie jest kiepski i zupełnie niepasujący do twórczości autorki. Styl w Kształcie nocy – prosty i skomplikowany, dość charakterystyczny dla Tess Gerritsen. Jednak to nie wszystko…

Najmroczniejsze sekrety zachowujemy dla siebie. Ukrywamy je przede wszystkim przed tymi, których kochamy.
Kształt nocy w moim odczuciu to zdecydowanie najsłabsza książka autorstwa Tess Gerritsen. Po raz pierwszy się tak zawiodłam na jej twórczości. Kiepska fabuła – sam pomysł nie rzuca na kolana, a wykonanie woła o pomstę do nieba. Do tego połączenie thrillera, romansu i fantasy to jednak dla mnie trochę za dużo. Pierwsze 1/3 książki było całkiem w porządku – później w moim odczuciu było tylko gorzej. Z Gerritsen polecam np. Grzesznika czy Ostatni,który umrze. Kształt nocy jest zdecydowanie poniżej możliwości autorki i odradzam sięgać po tę pozycję.

wtorek, 2 października 2018

"Na skraju załamania" B. A. Paris

Tytuł: Na skraju załamania
Autor: B. A. Paris
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 352
Ocena: 2.5/6



Nie wiem, dlaczego podnoszę słuchawkę. Może dlatego, że już zrozumiałam, jakie są wobec mnie oczekiwania. Chcę coś powiedzieć, zapytać go, kim jest, ale w lodowatej ciszy zamierają mi słowa na ustach i mogę tylko słuchać.




Kiedy stosunkowo niedawno zaczęłam pracę na stacji paliw, a co za tym idzie pracę na nocki – postanowiłam sobie na nockach poczytać jakąś wciągającą, aczkolwiek niezbyt wymagającą książkę. Wybór padł na kolejną pozycję autorki pt. Na skraju załamania, a że wcześniej miałam już kontakt z twórczością B. A. Paris podczas lektury Za zamkniętymi drzwiami – już mniej więcej wiedziałam czego się spodziewać. Czym prędzej zgrałam książkę na czytnik i zaczęłam czytać wzbudzając pytania sporo starszego kolegi z pracy co to za magiczny sprzęt.

Wszystko zaczęło się tamtej nocy. W lesie. Cass Anderson nie zatrzymała się, by sprawdzić, czy siedząca w zaparkowanym na leśnej drodze samochodzie kobieta nie potrzebuje pomocy. Teraz nieznajoma nie żyje. Od tamtej feralnej nocy Cass nie może się pozbierać – regularnie powtarzające się głuche telefony mącą jej spokój, a ona sama czuje, że nieustannie jest obserwowana. Nawet najmniejszy dźwięk przyprawia ją o przyspieszone bicie serca i ciarki. Nękana wyrzutami sumienia zaczyna miewać kłopoty z pamięcią. Coraz częściej nie może sobie przypomnieć, czy zażyła lekarstwa, jaki kod odblokowuje alarm, gdzie zaparkowała samochód, dlaczego zamówiła dziecięcy wózek, skoro nie jest w ciąży, i czy leżący na blacie w kuchni nóż na pewno nie był pokryty krwią… Jedyne, czego nie może wyrzucić z pamięci, to twarz zamordowanej kobiety.
                                                                       opis wydawcy

Wobec książki Na skraju załamania nie miałam jakiś super wysokich oczekiwań, z góry potraktowałam ją jako lekką lekturę do czytania w pracy (w końcu praca, w której można czytać <3). Mniej więcej przez pierwsze 1/3 – połowę książki działo się stosunkowo niewiele – taki długo rozwleczony wstęp... Tak, później akcja się trochę rozkręciła, jednak nie zmienia to faktu, że dość szybko zaczęłam domyślać się do zakończenia. Zarówno jak w książce Za zamkniętymi drzwiami, tak i w pozycji Na skraju załamania – język jest niezbyt skomplikowany, Jest dostosowany raczej do średnio (lub niewiele) wymagającego czytelnika. I wcale nie jest to kontynuacja opowieści z Za zamkniętymi drzwiami, a zupełnie odrębna historia... Muszę przyznać, że główni bohaterowie – Grace i jej mąż – od początku mnie lekko irytowali, obydwoje na zmianę w różnym stopniu. W ogóle sam pomysł jest dość infantylny... Nie chcę pisać zbyt wiele, żeby nie spoilerować, ale jak dla mnie to takie dość naciągane i... infantylne. Naprawdę dobrze i fajnie, że w książce jest podjęty temat demencji i diagnozy tej choroby w stosunkowo młodym wieku (30-40 lat), ale jednak w tym wszystkim temat jest...  trochę zbagatelizowany, przedstawiony w sposób trochę infantylny – jakby żartobliwy, jakby nie do końca poważny (przynajmniej w moim odczuciu). Pomysł na książkę sam w sobie nie jest zły, ale jak już wspominałam, język nieskomplikowany, wręcz prosty, a jest wykonanie również średnie.

Na skraju załamania to książka, która w moim odczuciu wypada dość średnio.... Pomysł na fabułę może i ciekawy, ale jednak zupełnie niewykorzystany. Główna bohaterka momentami mnie irytowała, zakończenia zaczęłam się domyślać dość szybko, tak więc nie ma czym się zachwycać. Jako niezobowiązujące i niezbyt wymagające czytadło – jest dość przeciętne, ale zdecydowanie nie jest do książka ambitna czy po prostu dobra. Moim zdaniem lepiej poświęcić czas na jakąś lepszą książkę.

poniedziałek, 2 kwietnia 2018

"Za zamkniętymi drzwiami" B.A.Paris


Tytuł: Za zamkniętymi drzwiami
Autor: B. A. Paris
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 304
Ocena: 3.5/6




Nie mogłam pogodzić się z myślą, że jego uroda tak bardzo kontrastuje ze szpetotą jego duszy.






Thrillery psychologiczne są coraz bardziej popularne, a i mnie intrygują coraz bardziej... Mam już za sobą kilka pozycji z tego rodzaju literackiego, a tym razem postanowiłam zabrać się za pozycję autorstwa B.A.Paris zatytułowanej Za zamkniętymi drzwiami, co jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością tej autorki. 
Wszyscy znamy takie pary jak Jack i Grace: on jest przystojny i bogaty, ona czarująca i elegancka. Chciałoby się poznać Grace nieco lepiej, ale to niełatwe, bo Jack i Grace są nierozłączni. Niektórzy nazwaliby to prawdziwą miłością. Wyobraź sobie uroczystą kolację w ich idealnym domu, miłą konwersację, kolejne kieliszki dobrego wina. Oboje wydają się w swoim żywiole. Przyjaciele Grace chcieliby zrewanżować się lunchem w przyszłym tygodniu. Ona chętnie przyjęłaby zaproszenie, ale wie, że nigdy z nimi nie wyjdzie. Ktoś mógłby spytać, dlaczego Grace nigdy nie odbiera telefonów, nie wychodzi z domu, a nawet nie pracuje. I jak to możliwe, że gotując tak wymyślne potrawy, w ogóle nie tyje? I dlaczego w oknach sypialni są kraty? Doskonałe małżeństwo czy perfekcyjne kłamstwo?
                                                                 opis z okładki

Za zamkniętymi drzwiami kupiłam podczas którejś z moich rozlicznych wizyt na poczcie, a i za czytanie zabrałam się niedługo później. Na szczęście podchodziłam do niej z dość sporą dozą ostrożności z dwóch powodów. Pierwszym z nich jest promowanie tej pozycji jako światowego bestsellera, a drugim to, że wcześniejsze thrillery psychologicznie wypadały dość... różnie. Podoba mi się to, że akcję książki poznajemy z perspektywy Grace, a co za tym idzie - wszystko jest pisane w formie pierwszoosobowej, a także podział na dwie przestrzenie czasowe – kiedyś i teraz. Szybko zaczęłam czytać i dość szybko się wciągnęłam – prosty język adekwatny do fabuły, akcji i tempa książki. Wraz z postępem akcji, spodobała mi się kolejna rzecz – pojawienie się postaci osoby z zespołem Downa, naprawdę ciekawe posunięcie, zwłaszcza, że jest to książka z wątkiem psychologicznym. Muszę przyznać, że dość trudno domyślić się, że jest to debiut – napisana jest dość dobrze...

Z czasem po prostu mniej zaczęłam oczekiwać po thrillerach psychologicznych, więc też nie liczyłam na zbyt wiele po tej książce. Jednak muszę przyznać, że dość szybko czytało mi się Za zamkniętymi drzwiami. Nie jest to arcydzieło, ale czyta się przyjemnie. Ciekawe czytadło, ale na miano bestsellera zdecydowanie nie zasługuje. Czyta się szybko, ale jednak nie jest to żadne arcydzieło... Czy polecam? Można przeczytać, spędzić czas w interesujący sposób, ale jednak nie jest to literatura wysokich lotów...

czwartek, 22 lutego 2018

"Sekret, którego nie zdradzę" Tess Gerritsen

Tytuł: Sekret, którego nie zdradzę
Autor: Tess Gerritsen
Cykl: Rizzoli/Isles
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 384
Ocena: 3,5/6



Idziemy przez życie, wypowiadając słowa, których się od nas oczekuje, bo nie wiemy, co innego mielibyśmy powiedzieć.





Po książki autorstwa Tess Gerritsen sięgam z nieskrywaną przyjemnością, więc kiedy się dowiedziałam o nowej premierze – nie omieszkałam się jej zakupić i pochłonąć praktycznie od razu. Tym razem kolejny część serii o Jane Rizzoli oraz Maurą Isles w rolach głównych. Nie dość, że lubię tę autorkę, to tym bardziej lubię ów duet stworzony przez nią, więc zapraszam na recenzję książki pt. Sekret, którego nie zdradzę.


Jane Rizzoli i Maura Isles w swoim życiu widziały niemal wszystko. Można by się spodziewać, że nic ich nie zaskoczy, a jednak tym razem miejsce zbrodni nie przypomina niczego, z czym kiedykolwiek miały do czynienia. Bez wątpienia leżąca na łóżku młoda kobieta jest martwa, choć na pierwszy rzut oka wygląda tak, jakby właśnie drzemała. Jest jednak drobny szczegół… Zabójca pokusił się o makabryczny żart, umieszczając gałki oczne ofiary na jej dłoni, co niepokojąco przypomina kadr rodem z produkowanych przez nią horrorów. Bardziej przerażające od samego widoku jest jednak to, że zapytana o przyczynę śmierci Maura nie potrafi znaleźć właściwej odpowiedzi. Czy to możliwe, by jakiś obsesyjny fan odgrywał sceny z filmów grozy? Kiedy kilka dni później zostają odnalezione zwłoki mężczyzny, Jane i Maura zyskują pewność, że poszukiwany szaleniec morduje według pewnego klucza. Jego odkrycie pozwala policji przewidzieć, kiedy dojdzie do kolejnego zabójstwa i jaka śmierć spotka ofiarę. Okazuje się, że morderca wybrał już nawet swój następny cel. Ta kobieta jest jedyną osobą, która może pomóc Jane i Maurze go złapać. Ukrywa jednak mroczną tajemnicę, której nawet w obliczu zagrożenia nie zamierza zdradzić…
                                                      opis wydawcy

Sekret, którego nie zdradzę to kolejny thriller, po który sięgnęłam z nieskrywaną przyjemnością. Kolejna książka Gerritsen, którą tak lubię oraz po raz kolejny duet Rizzoli/Isles, który lubię chyba jeszcze bardziej. Muszę przyznać, że pozycję pochłonęłam niemal błyskawicznie i bawiłam się naprawdę dobrze podczas tej lektury... Jest odpowiednia dawka intrygi – fakt, nie jest na najwyższym poziomie, aczkolwiek mam świadomość, że książki autorstwa Gerritsen są raczej czytadłami, więc nie oczekuję od nich super wygórowanego poziomu... Książka napisana w sposób bardzo lekki i przyjemny w odbiorze, co sprawia, że książę czyta się tylko szybciej i przyjemniej. Trzeba przyznać, że sporo w tej pozycji z życia prywatnego Maury, które jest dość smutne, zagmatwane i dość mocno tragiczne, jednak mi to zupełnie nie przeszkadza, ponieważ bardzo lubię tę bohaterkę – wzbudza ona u mnie wiele sympatii i współczucia zarazem... Choć nie lubię tego uczucia – współczucia.... Jest takie... negatywne...
Przekonanie o słuszności własnej tezy zgubiło wielu naukowców i bez wątpienia tylu samo gliniarzy. Odnajdywali tylko to, czego szukali, nie zwracali uwagi na nic innego.


Sekret, którego nie zdradzę to książka, którą czytało mi się dość szybko, aczkolwiek mam wrażenie, że lekko wieje tutaj nudą... Miłe w odbiorze czytadło jednej z ulubionych autorek, aczkolwiek nierzucające na kolana. Choć lubię twórczość Tess Gerritsen to jednak ze smutkiem muszę przyznać, że książka jest jednak miernym czytadłem, a szkoda... Spodziewałam się czegoś więcej, ambitniejszej intrygi, ambitniejszej lektury... Widocznie się starzeję... Czy polecam? Jako czytadlo - można sięgnąć, aczkolwiek szału nie ma... Naprawdę nie ma czym się zachwycać...

poniedziałek, 13 listopada 2017

"Dziewczyny, które zabiły Chloe" Alex Marwood

Tytuł: Dziewczyny, które zabiły Chloe
Autor: Alex Marwood
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 448
Ocena: 2/6

Przecież o to właśnie w życiu chodzi. Nie o wakacje, kolacje w knajpach i pragnienie posiadania więcej rzeczy, ale o to, by napić się razem herbaty i przytulić po długim dniu. Chodzi o wybaczanie i zapominanie, ulgowe traktowanie. A także o uczciwość, prawdę i zaufanie, o stworzenie bezpiecznego, ciepłego schronienia dla tych, których się kocha.




O książce zatytułowanej Dziewczyny, które zabiły Chloe słyszałam już jakiś czas temu, kiedy blogosfera zaczęła dudnić o tym tytule... Ja zgarnęłam ją ostatnio podczas wizyty w bibliotece, która jest dość dobrze wyposażona w niedawno wydane pozycje... I od razu jak wypożyczyłam, tak zaczęłam czytać zaintrygowana tytułem oraz opisem... Jak wypadło?

Letni poranek 1986 roku. Dwie jedenastolatki spotykają się tego dnia po raz pierwszy w życiu. Wieczorem obie zostają oskarżone o morderstwo. Ponad dwadzieścia lat później, dziennikarka Kirsty Lindsay, pracuje nad reportażem na temat seryjnego mordercy, grasującego w nadmorskim kurorcie. W trakcie zbierania materiałów spotyka przypadkiem sprzątaczkę Amber Gordon.
Kirsty i Amber spotykają się po raz pierwszy od tego strasznego dnia, który odmienił na zawsze ich losy. Są gotowe zrobić wszystko, by nie odkryto ich dawnej tożsamości, nie zrujnowano im życia, by chronić swoje rodziny. Jednak przeszłość postanawia się o nie upomnieć... Kobiety będą musiały zmierzyć się z dawnym koszmarem i dokonać trudnych wyborów.
                                                                opis z okładki 

Dziewczyny, które zabiły Chloe opowiada historię, która rozkręca się naprawdę długo i moim odczuciu nigdy nie rozkręca się an dobre... Historia nastolatek, które zabiły... Generalnie w opisie tej książki jest o niej wszystko, więc nie ma frajdy z poznawania historii. Napisana tak, że ciężko ni było się w nią wciągnąć, wejść w ten świat. A liczyłam na to, że książka mnie porwie i później będę zbierać szczękę z podłogi. Niestety... Historia i jej przedstawienie w ogóle nie rzuciło mnie na kolana... Mam wrażenie, że wszystko jest niedopracowane, historia ma potencjał, ale jednak zupełnie niewykorzystany. Książka nie zachwyca, nie rzuca na kolana... A mi kojarzy się z Joylandem Kinga...


Dziewczyny, które zabiły Chloe to najzwyklejsze czytadło, które wcale nie zachwyca, a jej lektura wręcz nudzi... Nie wzbudza emocji, nie ma intrygi, brakuje napięcia... A i psychologii w thrillerze psychologicznym za mało... Ja jestem zdecydowane na nie...

niedziela, 28 sierpnia 2016

"Igrając z ogniem" Tess Gerritsen

Tytuł: Igrając z ogniem
Autor: Tess Gerritsen
Wydawnictwo: Albatros
Czyta: Anna Dereszowska, Filip Kosior
Długość: 5 godz. 29 min.
Ocena: 5/6



Strzeż się niedouczonych ludzi, Lorenzo. To najgorszy przeciwnik, bo wszędzie jest ich pełno.




Twórczość Tess Gerritsen bardo lubię i cenię, choć doskonale wiem, że to raczej takie czytadła (i właśnie w tej kategorii je cenię). Dlatego z wielką radością przyjęłam wiadomość o nowej książce tej autorki pt. Igrając z ogniem i z wielki zapałem się za nią zabrałam.
Julia Ansdell, skrzypaczka, matka trzyletniej Lilly, podczas pobytu w Wenecji wchodzi w posiadanie partytury z zapisem nutowym utworu „Incendio” skomponowanego przez nieznanego muzyka Lorenzo Todesco. Gdy Julia próbuje zagrać utwór, jej córka wpada w szał, zabija kota i próbuje skrzywdzić matkę. Jaki jest związek pomiędzy dziwnym zachowaniem dziewczynki a nieznanym utworem muzycznym? Tropy wiodą do Wenecji lat 40. XX wieku i związku dwojga młodych muzyków, który nie miał szans na powodzenie we Włoszech Benito Mussoliniego.

Igrając z ogniem to książka widocznie odbiegająca od pozostałych książek Tess Gerritsen. Chociażby Wenecja w czasie II Wojny Światowej czy muzycy tacy jak Julia, a przede wszystkim tajemniczy utwór napisany przez nieznanego twórcę. Wszystko owiane tajemnicą i momentami przypominało mi to książkę Klub Dumas autorstwa Arturo Pérez-Reverte. Muszę przyznać, że Igrając z ogniem to dość oryginalny pomysł, zwłaszcza jak na Tess. Dobrze sprawdził się tutaj często stosowany zabieg prowadzenia akcji dwutorowo – współczesne przygody Julii oraz historia Lorenza z czasów Wojny. Jeżeli chodzi o samą formę audiobooka ciekawym okazało się wykorzystanie dwóch lektorów - kobiecego dla perypetii Julii oraz męskiego dla dziejów Lorenza. No samo podjęcie tematu przez Amerykankę mordowania weneckich Żydów... Generalnie owa wojenne dzieje chłopaka przypadły mi o wiele bardziej niż przejścia Julii, która momentami mnie irytowała. Zresztą bohaterowie w tej książce są najróżniejsi. Język autorki jest jak zawsze lekki i przyjemny w odbiorze, rzekłabym nawet, że na ciut wyższym poziomie niż jej pozostałe książki. Spodobało mi się także to, jak Gerritsen oddała urok włoskich uliczek i klimat Wojny. Wielkie brawa dla niej za to.


Podsumowując już Igrając z ogniem to dość nietypowa książka jak na twórczość Tess, co sprawiło, że jestem coraz bardziej ciekawa tego, co autorka zaserwuje czytelnikom w następnych pozycjach. Szczególnie polecam miłośnikom muzyki poważnej, zainteresowanym tematem II Wojny Światowej i szukającym niezbyt wymagających lektur związanych z tymi zagadnieniami.

poniedziałek, 16 maja 2016

"Mumia" Tess Gerritsen

Tytuł: Mumia
Autor: Tess Gerritsen
Cykl: Rizzoli/Isles
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 400
Ocena: 3/6



Czasami nie dostrzegamy osoby, która mogłaby nas uczynić najbardziej szczęśliwymi, choć ta czeka cierpliwie.






Tess Gerritsen jest jedną z bardziej znanych amerykańskich pisarek, a także jedną z moich ulubionych autorek thrillerów medycznych. Z racji tego, że co roku wydaje nową książkę, co jakiś czas mogę dawkować sobie kolejne pozycje jej autorstwa. Szczególnie polubiłam te z duetem Rizzoli & Isles, więc w końcu przyszedł czas na przeczytanie Mumii.

Pani X, mumia przypadkowo znaleziona w bostońskim Crispin Museum, to medialna sensacja. Archeolodzy, z Josephine Pulcillo na czele, szacują jej wiek na 2000 lat. Jakie jest więc ich zdziwienie, kiedy podczas tomografii komputerowej odkrywają w zmumifikowanym ciele kulę… Całkiem współczesną. A mumią zaczynają się zajmować nie muzealnicy, ale lekarka sądowa Maura Isles i detektyw Jane Rizzoli. Szybko okazuje się, że w nieuporządkowanych magazynach muzeum ktoś przechowywał własne zbiory… Policja znajduje tam zwłoki kilku kobiet. Tymczasem Josephine Pulcillo znika. Rozpoczyna się pełen fałszywych tropów wyścig z czasem. Czy kobiecy duet śledczy zdoła rozwiązać zagadkę sięgającą daleko w przeszłość…?

Mumia to już siódmy tom książek z Jane Rizzoli oraz Maurą Isles w roli głównej... Jest to duet, który naprawdę bardzo lubię i na podstawie książek z ich udziałem został stworzony serial pt. Partnerki, jednak jest on dość luźno powiązany z książkami. Wracając do książki – jest dość przyjemną lekturą, z odpowiednia dawką intrygi, pewną dawką humoru. Pomysł na fabułę jest naprawdę ciekawy – rzekomo starożytna mumia, która okazuje się być współczesnym trupem.... Szkoda tylko, że autorka tutaj się nie popisała z jego realizacją – wszystko jest pogmatwane, wiele osób (nawet zbyt wiele) kryje się pod fałszywymi nazwiskami... Wszystko takie przekombinowane i jakby trochę przedobrzone. Nie do końca mi to podeszło... Tn thriller jest mało medyczny - zdecydowanie bardziej wieje tutaj archeologią....
Nigdy nie lekceważ snów — powtarzała jej matka. — To głosy, które mówią o tym, co już wiesz, szepczą radę, której nie wzięłaś pod uwagę.


Podsumowując Mumię jest to jedna ze słabszych książek autorki, mimo ciekawego pomysłu. Dla osób, które pragną dopiero zapoznać się z twórczością Tess Gerritsen proponuję inne pozycje, chociażby Sobowtóra czy Chirurga...