niedziela, 26 kwietnia 2020

"Braciszkowie Niebożątka" Tomasz Gnat





Tytuł: Braciszkowie Niebożątka
Autor: Tomasz Gnat
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Ilość stron: 304
Ocena: 3/6








Lubię czasami sięgnąć po książki z kategorii fantastyki, żeby całkowicie oderwać się od rzeczywistości, która mnie otacza. Szczególnie przypadły mi do gustu się światy wykreowane światy przez Pilipiuka, a czytając o książce pt. Braciszkowie Niebożątka autorstwa Tomasza Gnata bardzo mocno skojarzyła mi się ona właśnie z twórczością Wielkiego Grafomana. Tak więc zdobyłam tę pozycję i czym prędzej zabrałam się za lekturę. 
W mieście, gdzie słowa i myśli stają się ciałem, grupa bohaterów mimo woli staje do walki z siłami dążącymi do otwarcia Katedry – tajemniczego monolitu, źródła wszystkich cudów i koszmarów, o którym wiadomo tylko tyle, że nie wolno go otwierać.
                                                   opis wydawcy

Braciszkowie Niebożątka jest książką, która prezentuje się niezbyt okazale, jeżeli chodzi o ilość stron, ale opis wydawcy również nie jest powalający objętościowo. Jednak moją uwagę przykuła treść opisu oraz grafika na okładce tej pozycji, a że brakowało mi ostatnimi czasy fantastyki i oderwania się od rzeczywistości – sięgnęłam po nią, ale jednak czytałam ją z pewną przerwą… Na początku – zalew słów, który swoim poziomem może czytelnika zaskoczyć. A do tego zalew bohaterów, których jest naprawdę sporo i bardzo trudno jest się połapać kto jest kim oraz kto jakie ma zadanie. Przyznam szczerze, że spodziewałam się o wiele lepszej akcji i zdecydowanie większej klarowności w postaciach występujących w książce – jest ich od groma, ale są wykreowani dość słabo, mają nietypowe imiona, nazwy i naprawdę dość często się gubiłam kto co robi i kto kim jest. Zdecydowanie za dużo jak na tę objętość, a do tego słabo przedstawieni. Pomysł na fabułę – niezły, ale również słabo zrealizowany i przytłoczony ilością równie kiepsko wykreowanych bohaterów, a do tego akcja, która niby się toczy, ale jednak również niezbyt sprawnie. Językowo Tomasz Gant zalewa czytelnika dość dopracowanym, rozbudowanym językiem, który w połączeniu z bohaterami, fabułą i akcją – przygniata wszystko jeszcze bardziej. Coś co autorowi trzeba rzeczywiście przyznać – udało mi się jednak stworzyć dość ciekawy, lekko mroczny i tajemniczy klimat, autentycznie trochę podobny do światów wykreowanych przez Andrzeja Pilipiuka, ale jednak nie zmienia to faktu, że przez słabą fabułę, język i bohaterów – książkę czytało mi się dość trudno.

Braciszkowie Niebożątka to książka, która w moim odczuciu wypada dość przeciętnie czy wręcz raczej słabo. Ma ciekawy, mroczny klimat, w którym lekko wieje grozą, ale jednak cała reszta jest zdecydowanie kiepska i niedopracowana, przynajmniej w moim odczuciu. Wiem, że jest to debiut i widzę, że autor ma potencjał, ale tutaj – lekko mówiąc – nie popisał się. Uważam, że trochę szkoda czasu na tę książkę, jest wiele ciekawszych książek, nawet w podobnym klimacie, jak na przykład Aparatus wspomnianego już Andrzeja Pilipiuka.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Grupie wydawniczej Publicat.

piątek, 24 kwietnia 2020

Egzotyczny koktajl ze szpinakiem


Bardzo lubię owocowe koktajle, szczególnie wiosną i latem.
Ostatnio upolowałam na promocji mango i kiwi, więc postanowiłam wypróbować nowe połączenie. Zapraszam więc na egzotyczny koktajl ze szpinakiem.



Składniki:
(na 2 małe porcje albo 1 sporą)
-pół mango
-2 kiwi
-małe jabłko
-2-3 garście świeżego szpinaku
-łyżka siemienia lnianego
-ok. 150 ml wody

Jak wykonać?
Z mango będziemy potrzebować tylko miąższ, więc obrać i pokroić.
Obrać i pokroić kiwi.
Jabłko również pokroić - nie trzeba obierać.
Wszystkie składniki włożyć do wysokiego naczynia i zblendować.
I gotowe. Smacznego!

sobota, 18 kwietnia 2020

"Mała baletnica" Wiktor Mrok

Tytuł: Mała baletnica
Autor: Wiktor Mrok
Wydawnictwo: Initium
Ilość stron: 587
Ocena: 5/6




To krzyk, krzyk o pomoc. Każdy, kto cierpi, krzyczy.







Lubię, kiedy w książkach pojawiają się trudne tematy, lubię różne spojrzenia na najróżniejsze tematy, w końcu nie bez przyczyny wybrałam jako studia psychologię. Właśnie dlatego również sięgnęłam po książkę Wiktora Mrok pt. Mała baletnica, którą często widywałam w księgarniach i blogach.
Współczesna Rosja. Kulisy tzw. child porn industry i spraw związanych z nadużyciami w stosunku do dzieci. Głośny skandal obejmujący międzynarodowe powiązania biznesowe, wielką politykę, a także emerytowanych agentów KGB.
Akcja "Małej baletnicy" toczy się dwutorowo. Z jednej strony autor przedstawia pracę grupy śledczej, z drugiej – środowisko ludzi zamieszanych w pornograficzny biznes. Mrok w szczegółowy i ciekawy sposób opisuje mechanizmy, które doprowadziły do tego, że kilka osób, począwszy od 1997 roku, wyprodukowało na masową skalę dziecięcą pornografię z udziałem ponad półtora tysiąca dziewczynek w wieku od pięciu do szesnastu lat. Do 2004 roku, kiedy przerwano proceder, przestępcy wprowadzili do internetowej sprzedaży terabajty materiałów. W ręce czytelnika trafia szczegółowy zapis śledztwa prowadzonego dzień po dniu przez specjalną ekipę moskiewskiej policji. Czytelnik pozna cały mechanizm rozkręcania tego biznesu, a także szczegóły jego zakończenia. Zakończenia, które pomimo trudnego i długiego procesu sądowego nikogo nie usatysfakcjonowało. Ta opowieść, która niestety nie jest fikcją, sprawi, że na wiele spraw już nigdy nie spojrzysz tak samo.
                                                           opis wydawcy
Mała baletnica kusi delikatną, subtelną, przykuwająca wzrok okładką sugerując coś zupełnie innego niż znajdujemy w opisie czy w środku. Coś co najbardziej wstrząsa, to fakt, że fabuła książki jest oparta na faktach, co wcale nie ułatwia jej lektury, choć (jak na temat) napisana dość przystępnym językiem. Całe szczęście, że autor oszczędził nam wyjątkowo brutalnych opisów tego co działo się z dziećmi czy podczas przesłuchań – dla mnie mogłoby być już za dużo, gdyby było niewiele więcej lub gdyby były brutalniejsze. Ciekawym zabiegiem jest poprowadzenie akcji dwutorowo przez co, jako czytelnicy, mamy możliwość spojrzenia na sprawę z różnych perspektyw i punktów widzenia. Naprawdę zadziwiające, że autorowi udało się wszystko napisać tak przystępnym i przyjemnym w odbiorze (choć dziwnie to zabrzmi) językiem. Muszę jednak przyznać, że Małą baletnicę czytało mi się dość trudno i stosunkowo długo, mimo wspomnianego, niewymagającego i przystępnego języka. Swoje na pewno robi objętość – w końcu niemal 600 stron, ale przede wszystkim bardzo wymagająca fabuła oparta na faktach, co zdecydowanie nie ułatwia sprawy. Jak sobie człowiek wyobrazi, że to wszystko działo się w rzeczywistości i stosunkowo blisko nas to naprawdę wzbudzającą emocje.  Naprawdę bardzo ważny i równie trudny temat, a do tego bardzo szokujący, a wręcz przerażający. 
(...) prawdą jest, że dobro może przetrwać w człowieku mimo najgorszych życiowych doświadczeń.
Mała baletnica podejmuje ważny i bardzo trudny temat, a autorowi udało się to jeszcze sfabularyzować i napisać w przystępny sposób, za co należą mu się naprawdę wielkie brawa. I zdecydowanie mogę polecić tę pozycję, choć lojalnie ostrzegam, że nie jest to książka dla każdego, bo nie każdy to zniesie. Mała baletnica szokuje, przeraża, sprawia, że po plecach niejednokrotnie przebiegną ciarki. Nie jest to powieść doskonała, ale warta sięgnięcia.

środa, 15 kwietnia 2020

"Agatha Raisin i koszmarni turyści" M.C. Beaton

Tytuł: Agatha Raisin i koszmarni turyści
Autor: M.C. Beaton
Cykl: Agatha Raisin 
Tom: szósty
Wydawnictwo: Edipresse
Czyta: Paulina Holtz
Długość: 5 godz. 47 min
Ocena: 4/6


Potem [James] zatrzasnął drzwi z taką siłą, że obudził psa na farmie na wzgórzu, który zaczął wściekle ujadać.




Bardzo polubiłam książki z cyklu o Agacie Raisin w roli głównej w wykonaniu M.C. Beaton. Są to króciutkie, pełne humoru pozycje, po które sięgam ze sporą dawką regularności i radości – w końcu padło już na szósty tom (z prawie trzydziestu!) pt. Agatha Raisin i koszmarni turyści
Wakacje bez romansu można jeszcze jakoś przeboleć, ale wakacje bez śledztwa?! To absolutnie nie wchodzi w grę! Dlatego, gdy Agatha wyrusza na Cypr, relaksuje się głównie dzięki kłótniom z byłym narzeczonym i silnym emocjom, których dostarcza jej grupa upiornych turystów. Na dziką ekscytację przychodzi czas dopiero dzięki bezwzględnym jak palące greckie słońce zabójstwom, których jest świadkiem.
                                                              opis wydawcy
Agatha Raisin i koszmarni turyści już po raz kolejny tom z postacią, którą bardzo polubiłam, ale jednak tym razem czas na zmianę otoczenia – Agatha prowadzi śledztwo na Cyprze, gdzie znajduje się również jej ukochany sąsiad James. W tej części mamy ciekawy obraz tego, jak zachowują się turyści poza granicami swojego kraju, ale jednak w moim odczuciu Agatha tutaj zachowuje się wyjątkowo infantylnie. Książka jak zwykle napisana w sposób bardzo lekki i dość przyjemny w odbiorze. Język naprawdę prosty i nieskomplikowany, bardzo lekki i niewymagający praktycznie nic od czytelnika. Tutaj fragmenty niczym prosto z przewodnika o Cyprze, zupełnie nieoddająca klimatu. Co prawda nigdy nie byłam na rzeczonej wysepce, ale opisy mało obrazowe, mało klimatyczne. Pomysł na przeniesienie akcji w inne miejsce jest jak najbardziej na plus, tak samo jak obraz koszmarnie zachowujących się przyjezdnych, ale jednak oddanie realów gorącej wysepki – jak dla mnie średnie. Pomysł całkiem ciekawy, zrealizowany w sposób poprawny, choć pozostawiający trochę do życzenia. Na tle innych powieści z tego cyklu, które miałam już okazje przeczytać – wypada trochę gorzej, chociaż w moim odczuciu są wypadające gorzej jak na przykład tom czwarty pt. Agatha Raisin i zmordowani piechurzy.

Agatha Raisin i koszmarni turyści nie jest arcydziełem, nawet w kategorii czytadeł czy na tle tej serii, ale jednak nie jest również wybitnie słaba – jest zwyczajnie w porządku. Lekka, niezobowiązująca, niezbyt wymagająca, trochę zabrakło humoru Agathy, ale jednak sumarycznie jest całkiem w porządku. Nie zachwyca, nie powala na kolana, ale nie jest żenująca, a ja spędziłam z nią czas całkiem przyjemnie. 

piątek, 10 kwietnia 2020

Koktajl bananowy z masłem orzechowym


Dzisiaj w piątkowym kąciku czytelniczych umilaczy jedno z pyszniejszych i najbardziej klasycznych połączeń z bananem. Proste, pyszne i sycące.

Zapraszam na koktajl bananowy z masłem orzechowym!


Składniki: 
(na 1 porcję)
-1 duży banan
-1 bardzo czubata łyżka masła orzechowego
-ok.150 ml mleka
-opcjonalnie siemię lniane

Jak wykonać?
Banana podzielić na mniejsze cząstki i po prostu zblendować z resztą składników. Nawet słaby blender da radę;)
Pyszota <3

Smacznego!

Dlaczego do koktajli dodaję tak często siemię lniane?
Podbija ilość kwasów tłuszczowych omega-3, których w dietach jest zdecydowanie za mało. Zresztą siemię lniane to samo zdrowie!

wtorek, 7 kwietnia 2020

"Miłość ci nic nie wybaczy" Alek Rogoziński

Tytuł: Miłość ci nic nie wybaczy
Autor: Alek Rogoziński
Wydawnictwo: Edipresse
Czyta: Maciej Radel
Długość: 6 godz. 59 min
Ocena: 2/6


Usłyszała też przeciągły okrzyk, zawierający jedno słowo, przez większość ludzi używane w celu wulgarnego określenia przedstawicielek najstarszego zawodu świata, a przez hip - hopowców jako przecinek w tekstach piosenek.




Bardzo lubię pióro Alka Rogozińskiego, dlatego z chęcią sięgam co rusz po jego kolejne książki. Kiedy całkiem niedawno została wydana jego kolejna pozycja pt. Miłość ci nic nie wybaczy z chęcią się za nią zabrałam i jak to zazwyczaj bywa w formie audiobooka, tym razem w interpretacji Macieja Radela.
Najlepszym lekarstwem na złamane serce jest... morderstwo? Karolina, młoda mężatka, żyje w przekonaniu, że jej ukochany jest chodzącym ideałem. Niestety, pewnego dnia okazuje się, że to tylko iluzja. Karolina łapie go na zdradzie, a rychło okazuje się, że jej partner jest nie tylko zdrajcą, ale i... potencjalnym mordercą. A przynajmniej tak podejrzewa policja. Kiedy nad głową jej męża zbierają się czarne chmury, niewierząca w jego winę Karolina, z pomocą swojego szalonego brata, dwóch zwariowanych przyjaciółek i zaprzyjaźnionej autorki kryminałów Róży Krull próbuje zdobyć dowody jego niewinności. Nie będzie to jednak proste zadanie… 
                                                                opis wydawcy
Miłość ci nic nie wybaczy jest już trzynastą powieścią Alka Rogozińskiego, który debiutował w 2015 roku i zdążył już być okrzyknięty Księciem Komedii Kryminalnej. Jest to również kolejna pozycja, w której występuje Róża Krull – tym razem w roli zdecydowanie drugo planowej jako przyjaciółka głównej bohaterki. A sama książka – jak zwykle to bywa w wykonaniu autora – bardzo lekka i przyjemna w odbiorze ze sporą dawką humoru. Pozycja nie jest obszerna, a dowcip autora i kojący głos Macieja Radela sprawił, że czas spędzony z nią spędziłam naprawdę miło. Lekko, przyjemnie i nieskomplikowanie, ale jednak w moim odczuciu fabuła jest niedopracowana, a i trochę intrygi zabrakło. Ja wiem, że jest to czytadło i komedia kryminalna, ale jednak w moim odczuciu mogłoby być lepiej. Bohaterowie, oprócz Róży, która jest już wykreowana,  są również nie do końca doszlifowani… Czyżby Alek się trochę wypalił? W końcu trzynaście książek w ciągu pięciu lat to niemało…

Miłość ci nic nie wybaczy jest w moim odczuciu chyba najsłabszą jak dotychczas książką autora. Niby nadal lekko i przyjemnie, a i humor się pojawi, jednak fabularnie – nie powala i nie zachwyca, niczym się nie wyróżnia, nie zapada w pamięć. Osobiście mam w planach nadrobić książki, których jeszcze nie przeczytałam, ale jednak nie zmienia to faktu tą się rozczarowałam. A szkoda…

Książka bierze udział w wyzwaniu Pod hasłem

niedziela, 5 kwietnia 2020

"Chłopiec" Zbigniew Zyśk

Tytuł: Chłopiec
Autor: Zbigniew Zyśk
Wydawnictwo: Oficynka
Ilość stron: 234
Ocena: 1.5/6



Ale bać chciałbym się sam. To jedyne co mi zostało. Ostatni bastion mojej intymności. 







Lubię, kiedy w książkach pojawia się sporo mroku i tajemnicy – nie bez przyczyny lubuję się w kryminałach, szczególnie w tych niezastąpionego Marka Krajewskiego, w których ani jednego ani drugiego nie brakuje. Nęcona lakonicznym opisem promującym książkę i mroczną, ciemną okładką sięgnęłam po pozycję pt. Chłopiec autorstwa Zbigniewa Zyśka.
Mroczny thriller o złych wyborach w złym świecie. Mateusza porywa wir nocnego życia w wielkim mieście. W przeciwieństwie do ojca, gliniarza, rujnuje swoje życie osobiste i zawodowe. Przy życiu utrzymuje go głód doznań, prymitywnych i hedonistycznych, oraz pewien dług…
                                                                        opis wydawcy

Chłopiec nie należy to książek obszernych – cóż to jest niewiele ponad 200 stron i to w dodatku niewielkiego formatu? Nie słyszałam ani nie czytałam o tej pozycji wcześniej, więc nie miałam większych oczekiwań względem niej, co wydaje mi się być dobrą taktyką. Jednak biorąc pod uwagę fakt brak oczekiwań i jej długość – pochłonęłam ją w jedno przedpołudnie owładnięte epidemią. Książkę czyta się naprawdę bardzo szybko, ale na to składa się również kilka innych czynników. Przede wszystkim fabuła, na którą sam pomysł wcale nie jest zły, ale zrealizowany dość przeciętnie czy wręcz marnie, co sprawiło, że czym prędzej chciałam dotrzeć do końca. Kolejnym takim elementem jest dość prosty język i spora dawka dialogów co wszystko razem ułatwia i przyspiesza czytanie. Całościowo książka kojarzy mi się trochę Paradoksem Kłamcy Michała Kuzborskiego – jednak jak dla mnie w obu przypadkach są to książki co najwyżej przeciętne czy średnie. Ani wyjątkowo nie wciąga, ani fabularnie nie powala, a bohaterowie dość sztampowi. Naprawdę nie ma się nad czym zachwycać.

Przeklęte chłopaczyska znaczyło: nikogo nie kocham, bo nie potrafię, ale gdybym kiedyś potrafiła, gdyby jakiś genialny kardiochirurg zoperował moje popękane serce, bylibyście pierwsi, których przytulę. 
Podsumowując już Chłopca – w moim odczuciu jest to książka raczej słaba, w porywach do średniej. Prosty język, prosta fabuła, dość bezbarwni bohaterowie, słabo z tajemnicą i intrygą, a obiecanego w opisie mroku – brak. Jak dla mnie szkoda czasu, bo nawet w kategorii czytadeł wypada dość słabo…

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Oficynka. 

sobota, 4 kwietnia 2020

"Chirurg" Michał Larek


Tytuł: Chirurg
Autor: Michał Larek
Wydawnictwo: Oficynka
Ilość stron: 392
Ocena: 5/6



Bo czyż jest coś milszego niż cmentarz? Oddzielona od gwaru ulicy, zamknięta przestrzeń, w której można odetchnąć, ukoić skołatane nerwy.





Lubię, kiedy w książkach pojawia się sporo mroku, intrygi, tajemnic i niesztampowych tematach. Właśnie dlatego zaintrygował mnie opis książki pt. Chirurg autorstwa Michała Larka. Zdobyłam od razu pozycję i nie czekając długo zabrałam się za jej lekturę. Czas na recenzję! 
Martynka Hemerska obchodzi swoje dwunaste urodziny. W prezencie dostaje króliczka, o którym od lat marzyła. Zachwycona wychodzi narwać mu trawy. Z tego spaceru nigdy już nie wraca. Jej okaleczone i zbezczeszczone ciało zostaje znalezione niedaleko cmentarza na Naramowicach w Poznaniu. Porucznik Dagmara Madej, zwana Zbójem, oraz jej koledzy z komendy Freddy i Harry rozpoczynają śledztwo, które odsłania wstrząsającą prawdę.                                                                                                                                        opis wydawcy 
Tytuł książki Chirurg skojarzył mi się z pozycją Tess Gerritseni tym samym tytule, która bardzo mi się spodobała, ale jednak nie szukałam na siłę większych powiązań i podobieństw. I dobrze zrobiłam, bo pozycja zgoła inna. Podczas lektury zdecydowanie spodobało mi się to, że akcja dzieje się w mrocznych latach 80 ubiegłego stulecia, co dodało pozycji tylko tajemniczości. Zwłaszcza, że fabuła jest inspirowana autentycznymi wydarzeniami, co dodaje jeszcze więcej mroku, a po plecach może przebiec dreszcz, zwłaszcza przy obrazowych opisach wypadków i zbiegów okoliczności. Chirurg jest napisany nieskomplikowanym, przystępnym dla czytelnika językiem, który zdecydowanie oddaje klimat opisanych wydarzeń. Znajdziemy w książce sporo postaci, które mogłyby być bardziej dopracowane i barwne, ale generalnie nie jest źle z ich kreacją – jest jak najbardziej w porządku. Szkoda, że tak dość słabo możemy je poznać – chętnie spędziłabym z nimi więcej czasu i poznała lepiej.  Ilość intrygi jest przyzwoita i odpowiednia, dzieje się wystarczająco, żeby książkę przeczytać szybko i z zapartym tchem. Przyczyniły się do tego również wartkie i ciekawie prowadzone dialogi, a wszystko się czyta naprawdę szybko zapewniając pełen wachlarz najróżniejszych emocji.


Chirurg jest thrillerem, którego lektura sprawi, że po plecach może przebiec dreszcz, ale nie dajcie się zmylić, że jest to thriller medyczny – o nie! Nie jest to książka jakoś wyjątkowo bardzo ambitną i wysokich lotów, ale naprawdę interesująca. Jest książką naprawdę ciekawą, intrygującą i wartą przeczytania, a ja mogę tylko polecić. Warto sięgnąć, bo czyta się błyskawicznie, a pozycja zapewnia sporo atrakcji.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Oficynka. 

piątek, 3 kwietnia 2020

"Listy zza grobu" Remigiusz Mróz

Tytuł: Listy zza grobu
Autor: Remigiusz Mróz
Cykl: Seweryn Zaorski
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Filia
Czyta: Marcin Dorociński
Długość: 11 godz. 23 min. 
Ocena: 5/6


Najwyraźniej niepotrzebnie zakładał czarny scenariusz. Może nadal rozumował jak mieszkaniec dużego miasta, gdzie człowiek człowiekowi wilkiem, a zombie zombie zombie.



Listy zza grobu to książka Remigiusza Mroza otwierająca nowy cykl, którego głównym bohaterem jest patomorfolog Seweryn Zaorski. Jeżeli chodzi o serie mroźnego pisarza zdecydowanie najbardziej przypadła mi do gustu ta o Joannie Chyłce, ale generalnie jestem zdania, że jego twórczość to zdecydowanie bardziej grafomaństwo niż ambitna literatura. Nie zmienia to faktu, że byłam ciekawa co tym razem wyszło spod pióra autora i co jeden z najpopularniejszych pisarzy pokaże w nowym cyklu.
Dwadzieścia lat po śmierci ojca Kaja Burzyńska wciąż otrzymuje od niego wiadomości. Zadbał o to, przygotowując je zawczasu i zlecając coroczną wysyłkę tego samego, pozornie przypadkowego dnia. Po czasie Kaja traktuje to już jedynie jako zwyczajną tradycję – aż do momentu, gdy w listach zaczyna dostrzegać drugie dno… Tymczasem do miasteczka po dwudziestu dwóch latach wraca Seweryn Zaorski. Patomorfolog i samotny ojciec dwójki dzieci kupuje zrujnowany dom rodzinny Kai i rozpoczyna remont. W zniszczonym garażu odnajduje zamurowaną skrytkę z materiałami, które rzucają nowe światło na sprawę sprzed dwóch dekad…
                                                           opis wydawcy
Listy zza grobu są książką, za którą zabrałam się w formie audiobooka w interpretacji Marcina Dorocińskiego, który sprawdził się w tej roli naprawdę dobrze – to trzeba przyznać. Tak w ogóle to aktor w moim odczuciu ma całkiem miły i przyjemny dla ucha głos, więc tym milej się słuchało. Pomysł na książkę jest – muszę przyznać – dość ciekawy, zwłaszcza na grafomańskie zapędy Mroza. I na jego możliwości – równie ciekawie zrealizowany, co mnie zaskoczyło. Książka podejmuje wiele wątków, w tym między innymi choroby psychicznej i leczenia w szpitalu psychiatrycznym oraz tajnych, mrocznych stowarzyszeń. Język i styl pisarski zdecydowanie w klimacie autora – lekki, niewygórowany, nieskomplikowany, sprawiający ze zapoznawanie z książką przebiega szybko, lekko i przyjemnie. Akcja toczy się w odpowiednim, dość szybkim tempie - nie ma zbyt wiele miejsca na nudę, co rusz pojawia się jakaś nowa zagadka do rozwiązania serwując dawkę intrygi na odpowiednim poziomie. Jest obyczajowo, jest trochę psychologii, jest trochę intrygi, znajdzie się zaskoczenie, choć zakończenie (przynajmniej częściowo) było do przewidzenia. 
Najlepiej pamiętać, że śmierć to całkiem normalna sprawa. Jeszcze sto lat temu każdy, kto przekraczał prędkość stu kilometrów na godzinę, prawdopodobnie moment później był martwy. Zanim wynaleziono środki odkażające, większość ran zadanych trudnymi narzędziami pewnie była śmiertelna. I kilka tysięcy lat zabrało nam sprawdzenie metodą prób i błędów, które rzeczy nadają się do jedzenia, a które są śmiertelne. Nie wspominając o tym, ilu ludzi odwaliło kitę dlatego, że nie byliśmy świadomi istnienia alergii na orzechy.
Listy zza grobu są książką ciekawą jak na twórczość Remigiusza Moza, trochę inną, ale jednak intrygującą. Mi przypadła do gustu, ale nie zmienia to faktu, że w moim odczuciu autor jest istnym grafomanem, dla którego wydaje się być najważniejsza ilość wydanych książek, a nie ich jakość. Jednak Listy zza grobu są ciekawe i mogę polecić, a ja jestem ciekawa kolejnej części, z a którą niebawem się zapewne zabiorę. 


czwartek, 2 kwietnia 2020

Wakacyjna wymianka u Hadzi 2020



Zapraszam na wymiankę książkową!
Zabawa dotyczy wszystkich - nie tylko dla posiadaczy blogerów. 
Nie będzie typowych par - A wysyła do B, a B do A, ale będzie miks.
Dostaniesz paczkę od kogoś innego, do którego wysłałeś!

Zapisy: do 31 maja br.
Losowanie: do 3 czerwca br.
Wysyłka paczek: do 20 czerwca br

Zapisy mailowo!
e-mail: hadziczka13@wp.pl

Wiadomość powinna zawierać:
~preferencje książkowe
~listę kilku książek na które polujesz
~imię i nazwisko oraz adres korespondencyjny
~kilka słów o sobie

. Przesyłka powinna zawierać :
~oczywiście książkę lub książki, które nie muszą być nowe, lecz zadbane;) oczywiście wg preferencji drugiej osoby
~pocztówkę wakacyjną, najlepiej z wiadomością
~typowo wakacyjny akcent – ozdóbkę, zakładkę, breloczek;)
~jakieś umilacze czytania – słodycze, herbatki czy inne tego typu rzeczy;)
~odpowiedź na pytanie czy zgadzasz się na wysyłkę paczki za granicę

Paczkę wysyłamy z potwierdzeniem nadania.
Zdjęcie/skan nadania wysyłacie do mnie;)


PS. Można się zgłaszać NIE mieszkając w Polsce ;)