Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Sine Qua Non. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Sine Qua Non. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 21 marca 2022

"Głodna Puszcza" Marcin Mortka

Tytuł: Głodna Puszcza
Autor: Marcin Mortka
Cykl: Nie ma tego złego
Tom: drugi
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Czyta: Filip Kosior
Długość: 10 godz. 3 min.
Ocena: 5/6


Mam trójkę dzieci i doskonale wiem, na czym polega szantaż emocjonalny.





Nigdy wcześniej nie miałam styczności z twórczością Marcina Mortki, ale dzięki wyzwaniu Abecadło z pieca spadło zmotywowałam się do sięgnięcia po jego książkę, ale jakoś zupełnie nie zorientowałam się, że Głodna Puszcza jest częścią cyklu - i to jeszcze drugą. Mimo tego zabrałam się za nią i zapraszam serdecznie na recenzję. 

Do karczmy Edmunda zwanego Kociołkiem potajemnie zjeżdżają książęta, by radzić nad przyszłością Doliny. Ostatnio trolle z Głodnej Puszczy wydają się nad wyraz aktywne, a jedyny człowiek, który umie z nimi gadać – rycerz Pogorzałek – gdzieś w owej puszczy zaginął. Kociołek nie ma najmniejszej ochoty, by służyć możnym (i zadufanym) tego świata, ale okazuje się, że istnieje niezawodny sposób, by skłonić go do kolejnych bohaterskich czynów. Tylko czy upora się z zadaniem do niedzieli, jak obiecał żonie? Na misję Kociołek wyrusza na czele drużyny do zadań specjalnych: rycerza Urgo, elfa Eliaha, starego guślarza Żychłonia, krasnoluda Gramma zwanego Majstrem i goblina Zwierzaka. Przyjdzie im stoczyć niejedną bitwę z wysłannikami Złego, przejrzeć niejedną intrygę, przejść próbę wzajemnej lojalności, napchać żołądki przysmakami, wytaplać się w błocie, a do tego zdobyć przychylność kłobuków – najbardziej nieobliczalnych mieszkańców Głodnej Puszczy.                                                                                opis wydawcy

Za Głodną Puszczę zabrałam się w formie audiobooka w interpretacji Filipa Kosiora zupełnie nie mając względem tej pozycji żadnych oczekiwań, bo w końcu nie znałam wcześniej twórczości autora, a i nie czytałam o niej wcześniej. Zaczęłam słuchać i w sumie interpretacja autora urzekła mnie już od samego początku, a z czasem coraz bardziej przekonywał mnie do siebie humor i styl pisarski autora. Choć nie znałam pierwszej części – nie miałam żadnego problemu, żeby się połapać w fabule i w tym, kto jest kim. Słuchając jej niejednokrotnie uśmiechając się podczas jej odsłuchiwania i muszę przyznać, że całkiem nieźle bawiłam podczas poznawania przygód Kociołka i jego towarzyszy. Pomysł na fabułę – naprawdę dość ciekawy i zrealizowany w sposób dobry, interesujący, a całość jest napisana w sposób lekki i przyjemny w odbiorze. Zabawne i naprawdę barwne, pełne dowcipu postacie, które niejednokrotnie mnie rozbawiły i z chęcią poznam ich kolejne przygody. 

Może było tak, że Głodna Puszcza, za dnia miejsce niegościnne i obojętne, a w nocy kraina rodem koszmaru, potrafiła z szacunkiem przepuścić najgroźniejszego drapieżnika?

Głodna puszcza jest książką dla osób, które cenią sobie powieści fantasy z humorem, więc mnie jak najbardziej urzekła do tego stopnia, że z chęcią zapoznam się z innymi książkami autora – najpewniej zacznę od pierwszej części tego cyklu, ale nie pogardzę również innymi. Pozycję mogę polecić osobom, które lubią fantasy - szczególnie to z humorem, ale zdaję sobie sprawę, że nie każdemu może podejść ten typ literatury. Nie zmienia to faktu, że ja się bawiłam naprawdę przednio.

Czasami, po jakimś szczególnie szalonym wyskoku, dochodziłem do wniosku, że na nic bardziej kretyńskiego bądź szalonego już nas nie stać. A potem wpadaliśmy na pomysł taki jak ten, czym dowodziliśmy, że poprzeczkę ryzyka i głupoty można podnosić w nieskończoność.

Książka bierze udział w wyzwaniu

niedziela, 14 maja 2017

"Grom i szkwał" Jacek Łukawski

Tytuł: Grom i szkwał
Autor: Jacek Łukawski
Cykl: Kraina martwej ziemi
Tom: drugi
Wydawnictwo: SQN
Ilość stron: 400
Ocena: 4/6


Borutnik wyjrzał z wierzbowej dziupli. Powęszył chwilę, mrużąc ślepia, po czym zwinnie zsunął się po pniu. Zakląskał kilka razy, a gdy wśród paproci zamajaczyły drobne sylwetki, dobył zza łykowego pasa zaostrzony kieł i wskazał nim kierunek.



Grom i szkwał to drugi tom serii Kraina martwej ziemi autorstwa Jacka Łukawskiego, kolejna po debiutanckiej Krwi i stali, z którą miałam okazję się zapoznać. Czy żałuję? Jak wypadła kontynuacja? Co się wydarzyło dalej w królestwie Wondettel?

W huku gromów i przy wtórze szkwału ważą się losy królestw po obu stronach Martwej Ziemi.
Arthornowi udaje się uciec z zamku opanowanego przez zdrajców, lecz najgorsze dopiero przed nim. Wkrótce znów wyruszy ku Martwicy, tym razem bez przygotowania, drużyny i wbrew własnej woli. Jednocześnie stary Garhard stara się opanować sytuację w Wondettel. To zadanie tym trudniejsze, że lord Auriss nie powiedział jeszcze ostatniego słowa – podobnie jak wysłannicy sił potężniejszych, niż przeczuwają najwięksi mędrcy. Impas, jak się wydaje, może przełamać tylko obecność księżniczki Azure, która jednak przepadła bez wieści. Co zrobi Arthorn, gdy ją odnajdzie? Czy zdoła nakłonić ją do powrotu? Ile zdecyduje się poświęcić dla królestwa?
Mroczny cień Nife pochłania bezkresne stepy, czyha na sielskie Asnal Talath, sięga podziemnych Serc Dwargów i snuje się po pokładzie latającego okrętu. Wolno podąża ku granicy, za którą śpi niespokojne Wondettel.

                                                                      opis z okładki


Grom i szkwał to książka, z której jednoznaczną oceną mam niemały problem, to trzeba przyznać... Fakt, ciekawy klimat quasi-średniowiecznego fantasy, lekko przypominający mi atmosferę Zwiadowców. To lubię w książkach, zdecydowanie. Sam pomysł na fabułę jest naprawdę interesujący, ale z jego wykonaniem już trochę gorzej, bardziej nieudolnie niż w pierwszej części. Bohaterowie na szczęście nadal są utrzymani na odpowiednim poziomie, choć może kapkę niżej, zresztą jak cały świat Wondettel, który jest dość ciekawy. Całe szczęście akcja toczy się w miarę wielotorowo, przez co niedopracowanie w wykorzystaniu pomysłu na fabułę nie są tak widoczne.


Grom i szkwał jest pozycją, którą czytało i się dość szybko i przyjemnie, mimo pewnych niedociągnięć. Muszę przyznać, że była to ciekawa odskocznia od realnego świata, z którą mogłam się spokojnie odstresować. Czy sięgnę po kolejny tom, gdy ten wyjdzie? Myślę, że z chęcią. 

poniedziałek, 13 marca 2017

"Miłość jest lekarstwem. O życiu, pomaganiu i stracie." Elton John

Tytuł: Miłość jest lekarstwem. O życiu, pomaganiu                                         i stracie.
Autor: Elton John
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 272
Ocena: 5/6



W przypadku AIDS miłość jest lekarstwem. Tak naprawdę na chwilę obecną i w najbliższej przyszłości - jedynym lekarstwem.





Elton John jest jednym z najbardziej znanych piosenkarzy i kompozytorów. W 1992 założył fundację o nazwie Elton John AIDS Foundation, która ma na celu pomaganie dzieciom chorym na AIDS. Napisał także książkę, opowiadającą o epidemii AIDS, tę właśnie książkę pt. Miłość jest lekarstwem. O życiu, pomaganiu i stracie.
Każdy człowiek zasługuje na współczucie, każdy człowiek zasługuje na szacunek i wreszcie zasługuje na to, by być kochanym. Dlaczego o tym mówię? Ponieważ AIDS jest wywoływane przez wirusa, ale epidemia AIDS już nie. Epidemia AIDS jest napędzana przez stygmatyzację, przemoc i obojętność.
Miłość jest lekarstwem. O życiu, pomaganiu i stracie to książka napisana narracją pierwszoosobową z perspektywy autora - Eltona Johna. Opowiada historię tego, jak często spotykał się z tą chorobą, autor stara się przełamać stereotypy. Mówi o tym, jak wielu przyjaciół stracił przez tę chorobę, o swoich znajomych, o fundacji, spotkaniach i walce o to, żeby było coraz więcej pieniędzy na leczenie i badania nad AIDS. 

Miłość jest lekarstwem. O życiu, pomaganiu i stracie to ciekawa książka, która zwraca uwagę na tak przerażającą chorobę. Elton John pisze w niej trochę także o swoich problemach, o spotkanych ludziach, którzy go wspierali i inspirowali do aktywności charytatywnej. Na plus jest to, że książka jest napisana w ciekawy, żywy sposób. Narracja pierwszoosobowa, odpowiedni język, lekki, żywy sposób pisania i do tego całość podzielona na kilkanaście niezbyt długich rozdziałów. Mój szacunek wzbudził fakt, że autor w swojej biografii nie pisał o swoich osiągnięciach, płytach, ani nie chwalił się swoimi ekscesami – pisał o altruizmie, o tym co go wzrusza, o tym jak stara się pomagać. Dodatkowo ciekawym są zmieszczone fotografie z różnych etapów jego działalności, wielki plus dla wydawcy za to.
Nieważne, czy jesteś najbogatszym człowiekiem na kuli ziemskiej, czy też nie masz zupełnie nic - zawsze zasługujesz na szacunek i współczucie. To jest właśnie idea, która przyświeca pracy mojej fundacji.
Miłość jest lekarstwem. O życiu, pomaganiu i stracie to barwnie i interesująca książka, której lektura sprawi ogromną przyjemność nie tylko fanom Eltona Johna, ale także wszystkim, którzy w jakiś sposób włączają się w różnego rodzaju działalności charytatywne. Z ręką na sercu mogę polecić tę książkę – nie będziecie żałować. No chyba, że wyjątkowo nie trawicie jej autora.

Za możliwość przeczytana książki dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.


środa, 4 stycznia 2017

"Busem przez świat. Australia za 8 dolarów." Karol Lewandowski

Tytuł: Busem przez świat. Australia za 8 dolarów.
Autor: Karol Lewandowski
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 320
Ocena:5.5/6


Australia to magiczna ziemia. Ogromna przestrzeń budzącego respekt outbacku. Wschody i zachody słońca, których nie zobaczy się nigdzie indziej na świecie. Imponujące kaniony, pustynie, parki narodowe... I ludzie, którzy mają w sobie wielkie pokłady życiowego luzu, cieszą się każdym dniem i są otwarci na innych.



Już jakiś czas temu przeczytałam jedną z książek autorstwa Karola Lewandowskiego będącą kolejną relacją z podróży ekipy Busem przez świat. Czytałam już o ich wyprawie do Ameryki, teraz przyszedł czas na kolejny kontynent – Australię. O tej części Świata czytałam już w książce pt. Lady Australia Marka Tomasika, jednak Karol Lewandowski, jego podróże oraz ich opis są zupełnie inne – bardziej studenckie i oddane w dużo bardziej rzeczywisty sposób.
Cztery miesiące i 25 tysięcy kilometrów starym busem przez Australię. Członkowie ekipy BUSEM PRZEZ ŚWIAT przeżyli 50-stopniowe upały, stanęli oko w oko z krokodylami, psami dingo, kazuarami i dziesiątkami jadowitych węży oraz pająków. Nauczyli się rzucać bumerangiem i grać na didgeridoo, mieszkali w aborygeńskiej wiosce, przeżyli burzę piaskową i atak szarańczy. Poparzyły ich meduzy, wydobywali najdroższe kamienie świata, odwiedzili podziemne domy oraz jedli hamburgery z kangurów i krokodyli… Dzięki załodze busa pokochacie Australię taką, jaka jest naprawdę – dziką, nieujarzmioną i bardzo zaskakującą.                                                                                                                                                          opis z okładki
Busem przez świat. Australia za 8 dolarów. To pozycja, za którą zabrałam się z naprawdę wielkim zapałem i entuzjazmem. W końcu Australia jest tak daleko, podróż tam nie należy do najłatwiejszych i do najszybszych, a ja już od kilku lat po ciuchu marzę o wyprawie właśnie na ów najmniejszy kontynent. Przez lata owo marzenie tłumiłam w sobie - „bo przecież za daleko”, „bo przecież nie mam tyle kasy”... Owe marzenia wyjątkowo mocno odezwały się wyjątkowo mocno podczas lektury Busem przez świat. Australia za 8 dolarów. Od wyprawy do Ameryki ekipa Busem przez świat uległa lekkim zmianom, co jest opisane na początku książki, jednak idea pozostała ta sama – podczas wyprawy do Australii przeżyć za 8 dolarów dziennie na osobę, włączając w to bilety na samolot oraz przewóz czy naprawy busa – Supertrampa i wszystkie inne koszty. Książka jest napisana w sposób podobny do swojej poprzedniczki – okiem Karola Lewandowskiego, jako prowodyra i studenta, czyli w sposób dość prosty i przystępny, a ponadto okraszone sporą porcją zdjęć. Wszystko opisane w wielu krótkich rozdziałach opisujących pomniejsze przygody oraz spotkania z napotkanymi ludźmi. 
Gdy na dobre wbiliśmy się na szutrową drogę, wskoczyliśmy na dach naszego busa (…). To było nasze safari! Bus mknął, unosząc za sobą tumany kurzu. Nad nami przelatywały przepiękne papugi, a skaczące poboczem kangury patrzyły na nas jak na wariatów. Może miały rację, bo widoki i emocje uderzyły nam do głów. Ciężko opisać, jak szybko człowiek chłonie wolność i piękno otaczającego świata, jadąc przez Australię na dachu busa.
Busem przez świat. Australia za 8 dolarów to naprawdę dobra pozycja, którą z ręką na sercu mogę polecić każdemu miłośnikowi podróży, zwłaszcza tych raczej po taniości. Polecam ją osobom zafascynowanym Australią, a także jej kulturą, mieszkańcami, rdzenną ludzkością – Aborygenom. A także wszystkim, którzy szukają wymówek dotyczących podróży - „bo przecież za daleko”, „bo przecież nie mam tyle kasy”... A ja koniecznie muszę w końcu zabrać się za książkę opisującą ich pierwszą wyprawę!

Plan podróży przez Australię
źródło

Kangur i książka Australia za 8 dolarów
źródło

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non!



piątek, 23 września 2016

"Królowie Dary" Ken Liu

Tytuł: Królowie Dary
Autor: Ken Liu
Cykl: Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 592
Ocena: 2/6


Właściwej ścieżki nie wskazują nam bogowie czy dawni uczeni, musimy ją musimy sami przez eksperymentowanie. Brak ci pewności i dzięki temu zawsze będziesz poszukiwał pytań, zamiast uważać, że posiadasz wszystkie odpowiedzi.




Ken Liu to amerykański pisarz chińskiego pochodzenia. Jest jednocześnie prawnikiem, programistą, a także tłumaczem chińskich utworów na język angielski. Królowie Dary to pierwszy tom z zaplanowanej serii o nazwie Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu. 
Oto misterna, wielowątkowa i wielopoziomowa opowieść przepełniona duchem Orientu, którą pokochał cały fantastyczny świat. Porywająca historia o walce z tyranią, mechanizmach politycznych, braterstwie i rywalizacji zdolnej obrócić wniwecz wszystko, co cenne.
Cwany i czarujący hulaka Kuni Garu oraz stanowczy i nieustraszony Mata Zyndu zdają się zupełnymi przeciwieństwami. Mimo to, gdy niezależnie od siebie występują przeciwko cesarzowi, szybko zawiązuje się między nimi przyjaźń. Łączy ich upór w dążeniu do celu i walka ze wspólnym wrogiem. Po obaleniu władzy ich drogi rozchodzą się w dramatycznych okolicznościach. Dzielą ich wizje co do kierunku, w którym powinien zmierzać świat, oraz… pojęcie sprawiedliwości.
                                                                 fragment opisu z okładki

Zabierając się za książkę pt. Królowie Dary nie wiedziałam do końca czego się po niej spodziewać. Podobno fantasy na najwyższym poziomie. Podobno zadowoli każdego. A jak było ze mną? Już pędzę z moją opinią. Ken Liu na podstawie Chin wykreował świat wysp Dary, dość interesujący, orientalny, taki, w którym nic nie jest oczywiste. To swoiste połączenie fantastyki i historii Chin. No i do tego wątki polityczne, religijne, a także  walka, układy i zawiłe wątki militarne. Muszę przyznać, że podczas lektury tej książki niejednokrotnie miałam ochotę rzucić ją w kąt, przestać ją czytać, zabrać się za coś ciekawszego... Królowie Dary to książka z bardzo ciekawą koncepcją na fabułę, jednak zupełnie mnie nie wyciągnęła. Nie wiem czego to sprawka. Może bohaterów, którzy mogliby być lepiej wykreowani? Może ich zbyt wielka ilość? Język jakim jest napisana ta pozycja jest dość przeciętny, zupełnie nie zachwycający... Elementów fantasy – niewiele. O wiele więcej polityki i walk. Tak więc szału nie ma...

Podsumowując już Królów Dary jest to książka, która zupełnie mnie nie zachwyciła. Dość przeciętna to dużo powiedziane. Momentami miałam skojarzenia z Grą o Tron, która mnie nie powaliła na kolana, a momentami z serią Zwiadowcy, do której mam o wiele więcej sentymentu. Szczerze wątpię w to, czy sięgnę po kolejny tom z tej serii...

piątek, 12 sierpnia 2016

"Niewidzialne granice" Kilian Jornet Burgada

Tytuł: Niewidzialne granice
Autor: Kilian Jornet Burgada
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 235
Ocena: 3.5/6




Waga, którą czemuś przypisujemy, jest definiowana przez ustępstwa, na jakie jesteśmy gotowi pójść, żeby to osiągnąć.





Mieszkam zdecydowanie bliżej gór nich niż morza, więc automatycznie to właśnie te rejony odwiedzam częściej i darzę jakąś większą sympatią.. Sportowiec ze mnie marny, a typowy alpinista to tym bardziej, jednak opis na okładce książki Kilianaa Jorneta Burgda bardzo mnie zaintrygował i z wielką chęcią sięgnęłam po Niewidzialne granice.
Druga książka wybitnego biegacza długodystansowego, skialpinisty i kolarza górskiego Kiliana Jorneta. W 2012 roku Jornet i jego wieloletni górski kompan Stephane Brosse przeprawiali się przez Masyw Mont Blanc. Przejście zakończyło się tragicznie. Śmierć Brosse’a odcisnęła piętno na życiu Kiliana: bezradny i dręczony wyrzutami sumienia postanowił poszukać ukojenia w tym, co kocha najbardziej – w górach. Porzucił wszystko i wszystkich, by w najodleglejszych szczytach Nepalu odnaleźć spokój. 
                                                                                                              opis z okładki

Niewidzialne granice to na poły oparta na faktach opowieść, na poły wymyślona historia... Zabierając się za nią oczekiwałam wyznań alpinisty, jego przemyśleń, a dostałam bardziej poetycką książkę o podróży życia i pogodzeniu się ze stratą przyjaciela. Jest to książka trochę w klimacie Trzech mądrych małp Łukasza Grassa czy pozycji Murakamiego pt. O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu. Jest w niej dużo życiowych refleksji, o wiele więcej opisów emocji, aniżeli samych podróży. Napisana w sposób dość prostu, w taki jakby mówiony sposób, jakby to była opowieść snuta przy ognisku. Bardzo fajną rzeczą w tej pozycji są zdjęcia z wypraw zamieszczone mniej więcej w połowie książki – naprawdę super! Generalnie trudno mi napisać coś o Niewidzialnych granicach... Skończyłam ją z mieszanymi odczuciami, nie wiedząc co o niej sądzić... Podobało mi się kilka myśli, kilka obserwacji autora... Jednak nie wiem na ile sama książka zapadnie mi w pamięć... 
To jest Życie, to uczucie, ta niekontrolowana irracjonalność, która mówi mi, żebym wspinał się tam, wysoko, abym mógł być szczęśliwy, żebym zostawił za sobą bezpieczeństwo, by być tym, kim jestem, bym pewnego dnia mógł powiedzieć moim dzieciom, że żyłem, ponieważ marzyłem o szaleństwach i za nimi podążałem.
Czy polecam Niewidzialne granice? Dla tych kilku refleksji warto sięgnąć, ale uważam, że nie jet to jakieś arcydzieło powalające na kolana... Może kiedyś sięgnę po pierwszą książkę autora pt. Biec albo umrzeć, ale nie wiem kiedy i na ile będzie mi do niej śpieszno...
Na wysokości znikają maski i wtedy widać prawdziwą osobę. Nie ma możliwości, aby być kimś innym niż tym człowiekiem, którego nosimy w środku i którego w wielu przypadkach nawet nie znamy. Na ośmiu tysiącach metrów wszystko znika, a zostają tylko mięśnie i doświadczenie
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non


sobota, 2 lipca 2016

"Krew i stal" Jacek Łukawski

Tytuł: Krew i stal
Autor: Jacek Łukawski
Cykl: Kraina martwej ziemi
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 384
Ocena: 5/6

To jest honor! Stal, nasza i wasza, żywot. Pomyśl, ilu więcej zginie, ilu przegra, jeśli nie będą twardą skałą. A nie są, i wiesz o tym dobrze. Pomyśl – szepnął czart – co honor twój bardziej nadszarpnie: bajanie i straszna opowieść czy śmierć setek lub tysięcy niepewnych, gdy nadejdzie potrzeba.



Po literaturę fantastyczną sięgam z dużą przyjemnością, z prawie tak dużą jak po kryminały. W blogosferze czytałam wiele pozytywnych opinii na temat debiutu Jacka Łukawskiego pt. Krew i stal, więc postanowiłam zabrać się właśnie za nią jako lekturę na początek wakacji, zaintrygowana tytułem, opisem i opiniami...

Akcja książki dzieje się na granicy królestwa Wondettel, gdzie w wyniku klątwy powstaje miejsce przeklęte – Martwa Ziemia... To tam w dziwnych i tajemniczych okolicznościach giną ludzie, a w pewnym momencie oddział żołnierzy ma się przedostać na drugą stronę Martwej Ziemi, żeby w okolicach Smoczych Gór odnaleźć czarodziejskie artefaktów... Oddziałem żołnierzy dowodzi doświadczony wojskowy Dartor... Co takiego się stanie? Czy znajdą artefakty? Jakie przygody ich spotkają?
- [...] nie każdy stary miecz musi być czarodziejski, tak jak nie w każdej pieczarze smok ma przykutą księżniczkę, która czeka tylko, byście ją uwolnili.

- A po cóż uwalniać? Smoka ubić i cieszyć się tym, że dziewka nie ucieka.

Krew i stal to pierwszy tom cyklu o nazwie Kraina martwej ziemi, a jednocześnie bardzo mocny debiut Jacka Łukawskiego. Wiele podstępów, walk, scen batalistycznych, a fabuła opiera się na podróży bohaterów... Akcja toczy się w umiarkowanym tempie, a bohaterowie są wykreowani w sposób dość równomierny, ale jednocześnie są bardzo ciekawi... Tak samo jak cały świat stworzony przez autora – pełen różnych stworów i tajemniczych artefaktów oraz istot. Pozycję czytało im się dość przyjemnie, ale musiałabym przyzwyczaić się do archaizmów używanych przez autora, ale uważam, że jest to bardzo dobre zagranie, naprawdę dobrze to wpłynęło na mój odbiór książki. Muszę przyznać, że bardzo spodobał mi się ten klimat, cały ten świat i pomysł na książkę.

Czy polecam Krew i stal? Zdecydowanie tak, bo jest to naprawdę dość mocny i ciekawy debiut, choć momentami wyczuwałam podobieństwo do Zwiadowców Flanagana, choć już bardziej dla starszych czytelników. To był zdecydowanie miły czas!



środa, 18 maja 2016

"Dzieci gniewu" Paul Grossman

Tytuł: Dzieci gniewu
Autor: Paul Grossman
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 368
Ocena: 5/6



Nie chodzi o to, co zrobiliście. Tylko o to, kim jesteście. Nie jesteście Niemcami. [...] Chcemy się trzymać z dala od was [...]. Jak od każdej szkodliwej bakterii.






Paul Grossman to amerykańskich pisarz będący jednocześnie będący nauczycielem literatury na Uniwersytecie w Nowym Jorku. Jest także autorem kryminału zatytułowanego Dzieci gniewu, który został wydany w Polsce w lipcu 2015 roku i jest to jak na razie jedyna książka autora przetłumaczona na język polski. A o czym tak w zasadzie opowiada ta książka? Posłużę się tutaj opisem z okładki.

W Stanach Zjednoczonych wybucha wielki kryzys, a Berlin musi radzić sobie z własnymi problemami. Oto bowiem w mieście wybucha epidemia zachorowań.
W tym samym czasie młody detektyw żydowskiego pochodzenia – Willi Kraus – dokonuje szokującego odkrycia. W jednym z miejskich kanałów spoczywa worek zawierający wygotowane dziecięce kości oraz Biblię z zakreślonymi cytatami. Berlińskie media natychmiast podchwytują temat tajemniczego Dzieciożercy. Obywatele żądają ujęcia zbrodniarza, ktoś musi ponieść karę…
Podczas gdy policja zdaje się szukać zaledwie kozła ofiarnego, sprawę na własną rękę bada odsunięty od śledztwa Willi Kraus. Jest gotowy kosztem własnej kariery dopaść okrutnego mordercę. Jednocześnie musi radzić sobie z prześladowaniami wynikającymi z rodzącej się w Niemczech ideologii nazistowskiej.

Dzieci gniewu to raczej średniej długości powieść kryminalna... Choć jest już kolejną książką Paula Grossmana (bodajże trzecią), jednak jest jednocześnie pierwszą przetłumaczoną na język polski. Muszę stwierdzić, że tę pozycję czytało mi się dość dobrze i przyjemnie. Coś co mnie szczególnie urzekło to tło historyczne – lubię klimatyczne kryminały, a tutaj klimat jest naprawdę ciekawy... Berlin z dwudziestolecia międzywojennego – naprawdę świetne umiejscowienie! Do tego dość ciekawy pomysł na worek z kośćmi oraz wykorzystanie historycznej postaci Pasterki, porywającej w książce chłopców... Intryga mogłaby być utrzymana na ciut wyższym poziomie, ale jednak nie jest jej także za mało – po prostu taka przeciętna, średnia ilość... Akcji też mogłoby być trochę więcej, ale nie jest to wymóg konieczny. Akcja toczy się w sposób umiarkowany, niezbyt pędzący, niezbyt ciągnący się... Postacie wykreowane przez Paula Grossmana są ciekawe, zapadające w pamięć i niesztampowi, a szczególnie polubiłam głównego bohatera – Williego.


Podsumowując – Dzieci gniewu to dość dobry, interesujący kryminał osadzony w ciekawych czasach. Czyta się szybko, przyjemnie, a czas spędzony z tą książką uważam za udany. Myślę, że inni miłośnicy tego rodzaju literackiego także będą uradowani tą lekturą.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Sine Qua Non


niedziela, 17 kwietnia 2016

"Twoja niezwykła podróż. 100 najpiękniejszych miejsc na świecie. Książka do kolorowania dla każdego" praca zbiorowa


 

Tytuł: Twoja niezwykła podróż. 100 najpiękniejszych miejsc na świecie. Książka do kolorowania dla każdego
Autor: praca zbiorowa
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 128
Ocena:








Szał na kolorowanki opanował świat. Skradły również moje serce. Jednocześnie bardzo się ucieszyłam na kolorowankami ze 100 najpiękniejszymi miejscami na świecie wydanymi przez Sine Qua Non. 

 


W kolorowance Twoja niezwykła podróż znajdziemy sto różnych rysunków przedstawiających miejsca z całego świata wybranych przez ekspertów Lonely Planet – znanych z najlepszych przewodników na świecie. Poznamy ciekawe ujęcia Wielkiego Kanionu, Wieży Eiffla, Tadż Mahal czy Wielką Rafy Koralowej





 
Twoja niezwykła podróż. 100 najpiękniejszych miejsc na świecie jest ciekawą pozycją. Zawiera sto różnych kolorowanek, wydanych na dość dobrym, odpowiednio grubym papierze. Ujęcia są naprawdę cudowne!!! Chociażby to ujęcie Wieży Eiffla – cud, miód orzeszki. Bardzo fajny sposób na odstresowanie, odreagowanie... Zresztą jak chyba wszystkie kolorowanki;) Uwielbiam radzenie sobie ze stresem właśnie w artystyczny sposób. A wśród kolorowanek są mniej i bardziej dokładnie, więc nadadzą się jednocześnie dla dorosłych, jak i dla dzieci. Ciekawa kreska, spora różnorodność - super! Bardzo dobrym pomysłem jest także spis wszystkich kolorowanek z tyłu książki. Jedynym minusem dla mnie jest to, że książka jest klejona, przez co 2-stronicowe kolorowanki trudno wykończyć na złączeniu stron.


Podsumowując Twoja niezwykła podróż. 100 najpiękniejszych miejsc na świecie to świetny sposób na podróż po całym świecie. W końcu mogłam zobaczyć Koloseum czy udać się w kolorowankową podróż po Skandynawii.


Za kolorowankę dziękuję Wydawnictwu SQN
http://www.wsqn.pl/
 Kolorowankę można kupić TUTAJ

czwartek, 31 marca 2016

"Busem przez świat. Ameryka za 8 dolarów" Karol Lewandowski

Tytuł: Busem przez świat. Ameryka za 8 dolarów
Autor: Karol Lewandowski
Seria: Busem przez świat
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 336
Ocena: 5.5/6



Czasami te najprostsze rzeczy są najbardziej magiczne i to właśnie je pamięta się najmocniej.






Od dawna wiadomo, że podróże kształcą... O tym także wiedzą blogerzy podróżniczy oraz organizatorzy projektu Busem przez świat - Karol Lewandowski i Ola "Alex" Ślusarczyk. Miałam okazję przeczytać książkę napisaną przez Karola opowiadającą o ich podróży do Ameryki pt. Busem przez świat. Ameryka za 8 dolarów

Poznaliśmy wiele niesamowitych ludzi i przeżyliśmy wiele przygód, których nie zapomnimy do końca życia. Ale o tym prawdopodobnie w kolejnych książkach. Bo wyprawa wciąż trwa i tak prędko się nie skończy.

Busem przez świat. Ameryka za 8 dolarów to zapis podróży zainicjowanej przez Karola i Alex, a dołączyli do nić także Wuja, Wojtas, Paziu i Zysiek, a następnie wyruszyli w drogę do USA, zwiedzając także Kanadę oraz Meksyk. A A całą swoją podróż odbyli kolorowym busikiem, podobnym do tego z kreskówki o przygodach Scooby-Doo Karol Lewandowski w barwny sposób opisuje to co im się przytrafiało, jakie mieli przygody, na jakich ludzi trafili – od bardzo przyjaznych i pomocnych, po stalkerów i grupę miejscowych gangsterów. Jednak nie poddali się, mimo awarii samochodów, pojawiających się problemów i przeciwności...
Podróże pozwalają zdystansować się do codzienności, spojrzeć na nią z zupełnie innej perspektywy. Sprawy, które całymi dniami potrafią spędzać sen z powiek, nagle wydają się błahe. Z pozoru nierozwiązywalne problemy okazują się przejściowymi trudnościami, z kolei drobiazgi, których nie dostrzega się w codziennej bieganinie - szum wiatru w koronach drzew, widok gwiazd na nocnym niebie, uśmiech na twarzy nieznajomego - urastają do rangi spraw najważniejszych, które nadają życiu sens i sprawiają, że widzimy je jako dobre i piękne.
Busem przez świat. Ameryka za 8 dolarów jest ciekawą, kolorową książką, którą czytałam z dużym zapałem i radością. Jest podzielona na niedługie rozdziały, okraszona dużą ilością zdjęć. Napisana naprawdę świetnym językiem, takim jakby to było opowiadanie, jakby znajomy opowiadał o swojej podróży. Zdjęcia też naprawdę ciekawe, nie ma ich zbyt dużo – ich ilość oraz tematyka jest idealnie dopasowana, no i świetnie odpowiednio obrazują to, co przeżyli. Momentami czułam autentyczne wyrzuty sumienia, że zamiast podróżować siedzę kursuję pomiędzy Kluczborkiem a Wrocławiem, między stancją a uczelnią i spędzam dni ze sprawozdaniami, że nie rzucam wszystkiego, aby udać się w podróż życia, chociażby stopem po Europie.

Szczerze polecam książkę Busem przez świat. Ameryka za 8 dolarów – dobrze napisana, kolorowa w opisach i zdjęciach, warta sięgnięcia i zapewne (tak jak mnie) wielu zainteresuje projektem tych ambitnych młodych ludzi podążającymi za swoimi marzeniami.

Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu SQN

http://www.wsqn.pl/

środa, 16 marca 2016

"Farben Lehre. Bez pokory" Leszek Gnoiński, Kamil Wicik, Wojciech Wojda

Tytuł: Farben Lehre. Bez pokory
Autor: Leszek Gnoiński, Kamil Wicik,
Wojciech Wojda
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 360
Ocena: 5,5/6



Narkotyki są dla ludzi słabych, zagubionych i szukających przygód za ich pośrednictwem.







Zespół Farben Lehre poznałam lata temu dzięki ich płycie zatytułowanej Snukraina. Swego czasu byłam nawet na ich koncercie podczas ich występu podczas ich występu podczas wrocławskiej 3 – majówki kilka lat lat temu. Polubiłam ich muzykę, więc z wielką chęcią przygarnęłam książkę Farben Lehre. Bez pokory.

Pewnego dnia 1986 roku Wojtek Wojda wpadł na szalony pomysł – założyć zespół. Tak się stało. Skrzyknął kolegów, zaczęli grać, tworzyć covery piosenek ulubionych zespołów, ćwiczyć w zimnym garażu... Kolejne osoby przychodziły i odchodziły z zespołu, kolejni gitarzyści, bębniarze... Perturbacji było co niemiara... Zwłaszcza, że początki dla muzyki alternatywnej w latach Polskiej Republiki Ludowej... Jednak Wojciech Wojda nie poddawał się. Wciąż trzymał Farben Lehre w ryzach, wciąż walczył o zespół, decydował o wszystkim... I tak Farben Lehre gra już 30 lat...

Farben Lehre. Bez pokory to bardzo dobrze napisana książka, za której stworzenie zabrał się niezwykle doświadczony i uzdolniony dziennikarz muzyczny - Kamil Wicik, a tworzył tę książkę przez 7 lat... Pisał ją na podstawie rozmów z założycielem zespołu – Wojciechem Wojdą – umieszczając w niej informacje na temat życia prywatnego członków zespołu, ich tras koncertowych, a także o trudnościach, o wybijaniu się, dążeniu do celu... Napisana jest w bardzo dobry, lekki i przyjemny w odbiorze sposób, czytało mi się szybko i naprawdę miło spędziłam z nią czas. Fajnie było dowiedzieć się kilu informacji na temat właśnie całego zespołu, o poszczególnych przemianach personalnych, ideach przyświecających członkom zespołu... W książce zostały także zamieszczone zdjęcia zespołu od samego początku istnienia, a także wypowiedzi różnych osób dotyczące Farbenów, co jest bardzo ciekawe. Ponadto do książki dodana została płyta z niepublikowanymi dotąd utworami Farben Lehre, a także mapa Płocka (ich rodzinnego miasta) z zaznaczonymi miejscami, w których grali.

Farben Lehre. Bez pokory to bardzo dobrze napisana i wydana książka, która spodoba się każdemu fanowi punka, a w szczególności tego konkretnego zespołu. A zdjęcia i płyta dodatkowo umilą czytania. Zdecydowanie warto przeczytać!

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości
http://www.wsqn.pl/