poniedziałek, 31 stycznia 2022

"Aorta" Bartosz Szczygielski

Tytuł: Aorta
Autor: Bartosz Szczygielski
Cykl: Gabriel Byś
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 400
Ocena: 3/6


Gdyby ustępował głupszym, przez całe życie chodziłby zgięty wpół, kłaniając się ich niskiemu IQ.





Aorta to książka, którą miałam w planach już od dłuższego czasu, swego czasu nawet ją kupiłam, ale jakoś nie mogłam się za nią zebrać. Swego czasu było o niej naprawdę głośno w blogosferze, a ja zawsze miałam ciekawsze książki do czytania. W końcu dzięki nowej edycji wyzwania Abecadło z pieca spadło w końcu się zmotywowało mnie do jej lektury. Zapraszam na recenzję książki Bartosza Szczygielskiego. 

Pruszków spokojnie żyje w cieniu niedalekiej Warszawy. Mało kto pamięta o mafii pruszkowskiej, która rządziła miastem w latach dziewięćdziesiątych. Byli mafiosi albo odsiadują wyroki, albo zakamuflowali się i zeszli do podziemia… Kiedy w mieszkaniu na luksusowym osiedlu dwóch tragarzy znajduje zmasakrowaną kobietę, wszyscy są zszokowani. Sprawa trafia do komisarza Gabriela Bysia z Komendy Stołecznej. Byś musi ją szybko rozwiązać – po ostatniej wpadce to jego zawodowe „być albo nie być”. Tymczasem ma tylko niezidentyfikowane okaleczone zwłoki z wyłupionymi oczami. Niebawem okazuje się jednak, że to morderstwo jest wierzchołkiem góry lodowej, a wszystkie tropy prowadzą do pewnego niebezpiecznego człowieka. Czy Byś wypowie otwartą wojnę mężczyźnie, który rządzi podziemnym Pruszkowem?                                                                                                                                                                        opis wydawcy

Aorta to książka, której sporo różnych recenzji przemknęło mi na blogach, mimo tego miałam jakieś dziwne przeczucie, że książka nie jest literaturą wysokich lotów. Jednak nie nastawiałam się na nic rozpoczynając lekturę, chociaż byłam ciekawa jakie powiązania z pruszkowską mafią autor wymyślił. Zaczęłam czytać tę pozycję i od razu przekonałam się, że jest to kryminał dość mroczny i ponury. Autor nie roztkliwiał się nad morzem opisów, ale jednak cały mrok i brud przedstawia tak obrazowo i realistycznie, że aż momentami ciarki przechodziły po plecach. Mimo tego, język nie jest zbyt prostacki czy ordynarny, ale jednocześnie nie należy również do zbyt skomplikowanych czy górnolotnych. Autor w książce tak często wspominania o papierosach sprawiła, że podczas lektury miałam niejednokrotnie ochotę na dymka. Książka chwilami nie pozwala się oderwać od lektury, a w innych – nudziła mnie niemiłosiernie, jednak ją skończyłam, ale ze zdecydowanie zmieszanymi odczuciami. 

Nienawidziła starości, pełnej ograniczeń, które zamieniają życie w wyczekiwanie na śmierć. Bała się jej bardziej niż bólu, który można zniwelować choćby jajkiem. Ból tłumił wszystko. A starość to ciągły ból, nieusuwalny.

Aorta to w moim odczuciu pozycja zwyczajnie przeciętna – wyjątkowo mroczna i ponura, ale wciąż jednak przeciętna. Biorę pod uwagę, że jest to debiut Bartosza Szczygielskiego, ale również debiuty mogą być najróżniejsze i nierówne. Nie uważam, że jest to książka beznadziejna i słaba, ale po prostu – przeciętna i niezbyt zachwycający, taki nieco prymitywna. W moim odczuciu po prostu trochę szkoda czasu, a sama chyba nie sięgnę po kolejne pozycje autora. 

Grzegorz Byś urodził się, wychował i żył w otoczeniu kobiet, które dbały o to, by obiad lądował na stole o określonej godzinie, a w szufladzie zawsze leżały czyste skarpety. Kiedy Gabriel się wyprowadził i został sam, musiał odnaleźć się w życiu bez pomocy domowej. Nie poradził sobie z tym najlepiej. Zalegające w zlewie naczynia dobitnie o tym świadczyły. Na niektórych pojawiły się pierwsze oznaki tego, że bakterie solidnie rozwinęły już własną kulturę i niewiele im brakuje do wynalezienia koła.

Książka bierze udział w wyzwaniu

niedziela, 30 stycznia 2022

"Oskarżenie" Remigiusz Mróz

Tytuł: Oskarżenie
Autor: Remigiusz Mróz
Cykl: Joanna Chyłka
Tom: szósty
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Ilość stron: 564
Ocena: 5.5/6


[...]nikt nie potrzebuje prawa. Dobrym ludziom jest zupełnie zbędne, a skurwysyny i tak znajdą sposób, by je ominąć.





Mimo że zastój czytelniczy zdecydowanie mi minął – wciąż nadrabiam twórczość narodowego grafomana Remigiusza Mroza. Tym bardziej, że jako tło do mojego szydełkowania chciałam skończyć tvnowską Chyłkę – nadrabiam serię o zbuntowanej pani mecenas i jej towarzysza Zordona. W końcu przyszedł czas na szósty tom pt. Oskarżenie. Zapraszam na recenzję!

Od serii brutalnych morderstw pod Warszawą minęły cztery lata. Sprawcę ujęto, skazano, a potem osadzono w więzieniu. Dowody wskazujące na dawną legendę „Solidarności” były nie do podważenia. Mimo to pewnego dnia mecenas Joanna Chyłka otrzymuje list od żony skazańca, w którym kobieta twierdzi, że odkryła nowe dowody na niewinność męża. Prawniczka przypuszcza, że to jedna z wielu spraw, którym nie warto poświęcać uwagi… Przynajmniej do czasu, aż kobieta ginie, a materiał DNA jednej z ofiar zabójcy zostaje odnaleziony w innym miejscu przestępstwa. W dodatku wszystko wydaje się w jakiś sposób związane z Kordianem Oryńskim...                                                                                                                                          opis wydawcy

Oskarżenie to kolejna z pozycji Mroza, która nie musiała zbyt długo czekać na swoją kolej po skończonej lekturze Inwigilacji – nie mogłam się doczekać do dalej się stanie po pobiciu i oblaniu Chyłki kwasem pod koniec poprzedniego tomu. No i co się wydarzy dalej z egzaminem Zordona. Tym razem po raz kolejny za Mroza zabrałam się w formie e-booka – czytadła (choć w większości całkiem niezłe), to jednak czytadła, a do tego autor wydaje tyle książek, że nie miałabym gdzie trzymać wszystkich jego książek. Pomysł na fabułę wydaje mi się naprawdę ciekawy – Solidarność i odniesienia do PRL-u, ksiądz pedofil (po raz kolejny w książkach Mroza), Langer oraz kolejne perypetie relacji Chyłka-Zordon. Tutaj dość ciekawie wszystko rozwiązane, choć rzucanie kłód pod nogi Kordianowi wydaje mi się taką zapchajdziurą. Autor zdecydowanie nie zwalnia i nie zawodzi ze swoimi genialnymi, zabawnymi dialogami Chyłki i Zordona, co niezwykle cieszy moje serduszko. Odnoszę wrażenie, że wraz z rozwojem serii autor trochę bardziej zmienił proporcje kryminalno-obyczajowe na rzecz tych obyczajowych, ale ja wciąż wyjątkowo lubię ten duet. W Oskarżeniu autor nie zawiódł mnie z intrygą, zwrotami akcji i pomysłem na fabułę, choć styl pisarski i język nie należą do górnolotnych. 

Bo nawet jeśli zrobimy absolutnie wszystko. co w naszej mocy, niejednokrotnie towarzyszy nam poczucie, że mogliśmy zrobić więcej.

Oskarżenie jest ciekawą pozycją, która mnie zdecydowanie wciągnęła. Książka jest napisana w sposób dość dobry i naprawdę ciekawy, bardzo przyjemnie mi się ją czytało, co tylko potwierdza moją teorię, że pozycje Remigiusza Mroza są bardzo nierówne. Osobiście uważam, że to jedna z lepszych tomów serii o Chyłce, ale moim zdaniem bez znajomości wcześniejszych tomów można się pogubić w tym o co chodzi. Zdecydowanie polecam przeczytać.

wtorek, 25 stycznia 2022

"Rodzinne Pole Minowe" Adam Szustak OP

Tytuł: Rodzinne Pole Minowe
Autor: Adam Szustak OP
Wydawnictwo: RTCK
Ilość stron: 184
Ocena: 3/6



Zgorszyć kogoś znaczy spowodować swoim działaniem, swoimi decyzjami czy słowami, że ktoś stał się gorszy niż był. 




Adama Szustaka i jego youtubowy kanał Langusta na palmie jest postacią, którą kojarzą nie tylko mniej czy bardziej gorliwi katolicy, ale również część osób niewierzących. Sam jest mało typowym kapłanem i zakonnikiem, a sama lubię go posłuchać – kilkukrotnie miałam okazję być na rekolekcjach przez niego rekolekcjach. Właśnie ostatnie zmotywowały mnie do sięgnięcia po jedną z jego książek. Zapraszam zatem na recenzję pozycji pt. Rodzinne Pole Minowe. 

Obraz zbyt wielu rodzin przypomina pole minowe lub wojskowy poligon, gdzie praktycznie na każdym kroku w codzienności można natknąć się na niebezpieczną minę. Co jakiś czas wybuchają, mniejsze lub większe, kłótnie, konflikty, a ich rezultatem są nieporozumienia, bolesne zranienia, a niestety także w coraz częstszym przypadku, może dochodzić nawet do całkowitego rozpadu rodzinnych więzi. A wcale nie musi tak być! Jest pomysł na to, by rozminować to rodzinne pole. Pan Bóg genialnie to wymyślił, a o. Adam Szustak OP spisał:
- Jak to zrobić, żeby nikogo nie krzywdzić?
- Jak w praktyce nauczyć się przebaczać?
- Jak budować trwałą i cudowną miłość?
- Jak brać odpowiedzialność za siebie nawzajem?
                                                                                      opis wydawcy      


o. Szustak
Rodzinne Pole Minowe to niezbyt obszerna pozycja, w której Szustak opisuje różne techniki radzenia sobie na tytułowym polu minowym, choć mam wrażenie, że autor chyba zapomniał, że rodzina to nie tylko małżeństwo i dzieci. Kto zna ojca Adama wie, że wszystko co pisze czy mówi przekazuje w sposób bardzo lekki, przyjemny i taki ludzki sposób – tak było również w tym przypadku. Do tego (jak to zazwyczaj u tego autora) sporo życiowych, przejrzystych przykładów, choć odniosłam wrażenie, że tutaj przykłady były zbyt banalne, zdecydowanie zbyt infantylne i banalne, ale to może być kwestia mojej wiedzy ze skończonych już prawie studiów psychologicznych i własnej terapii. W sumie dla mnie całość jest taka przeciętna – nic odkrywczego, nic nowego, przystępna forma, ale wierzę, że komuś się może przydać. Nie spodziewałam się tylu banałów u Szustaka, chociaż jak na 180 stronach mają się znaleźć rady dla rodziców, małżonków, dzieci i wszystkich w ogóle to jakoś chyba się przeliczyłam… Trudno w tej objętości o więcej konkretów. 

Prawdziwa miłość zaczyna się w nas wtedy, gdy zajmujemy się w drugim człowieku nie tym, co nas fascynuje, ale tym, co jest w nim słabe, beznadziejne, cierpiące i złe.

Rodzinne Pole Minowe to książka, po której mam mieszane uczucia. Jest napisana bardzo skrótowo i w sumie nie ma tu zbyt odkrywczych rzeczy, nie ma nic, o czym Szustak już gdzieś nie mówił czy pisał. Ktoś kto jest na początku drogi z nauką ojca Adama i rozwiązywania problemów rodzinnych (a jest wierzący) może sięgnąć po tę książkę – jest wtedy szansa, że się nie zrazi ani objętością ani wysublimowanych, naukowo-terapeutycznym językiem.

Książka bierze udział w wyzwaniu

niedziela, 23 stycznia 2022

"A ty będziesz dumna" Monika Sygo

Tytuł: A ty będziesz dumna
Autor: Monika Sygo
Cykl: Listami pisane
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Szósty Zmysł
Ilość stron: 378
Ocena: 6/6


Żyj i ciesz się życiem, nie trać czasu i rozglądaj się uważnie, bo dzisiaj tak łatwo przeoczyć maleńki przecinek, który na pierwszy rzut oka nic nie znaczy… A jest tak naprawdę wszystkim.




O książce pt. A ty będziesz dumna czytałam w blogosferze książkowej już kilkukrotnie i muszę przyznać, że ta pozycja naprawdę mnie zaintrygowała – opisem, recenzjami oraz motywem listów, które sama lubię pisać (i dostawać). W końcu znalazłam ją na Legimi i zabrałam się za jej lekturę. Zapraszam na recenzję. 

Kuba przestał lubić jesień, bo zabrała mu mamę. Iga kochała ją za długie wieczory spędzone z herbatą. Dla Kamili była obojętna, aż do dnia, który wywrócił jej świat do góry nogami. Łączy ich fotografia oprawiona w złotą ramkę, która od lat stoi na szafce, tuż przy łóżku w sypialni mamy Kuby. Chłopak nigdy nie pomyślał o tym, by zapytać kim jest dziecko, które tuli do siebie na zdjęciu jego rodzicielka. Dopiero w dniu jej śmierci zdaje sobie z tego sprawę. Przez wiele miesięcy nie jest w stanie przekroczyć progu tego pokoju i nie ma pojęcia o tym, że na dnie szafy czeka pudełko ze wszystkimi odpowiedziami. W tajemniczych okolicznościach, na kilka dni przed pierwszą rocznicą śmierci mamy, pudełko to trafia w ręce dziewczyny, której właśnie zawaliło się życie. Próba odkrycia historii kryjącej się za fotografią poprowadzi do zaskakujących odkryć. Skrzętnie skrywane sekrety po latach wyjdą na jaw.                                                                                                                          opis wydawcy

A ty będziesz dumna jest pozycją, za którą zabrałam się po przeczytaniu kilku recenzji w Internecie, przez co spodziewałam się dobrej, poruszającej i wartościowej lektury. Ponadto przeplatają się w niej trzy różne historie, które z czasem coraz bardziej się ze sobą łączą, czyli coś co wyjątkowo lubię w historiach – zarówno książkowych, jak i filmowych. Zaczęłam czytać i wciągnęłam się w nią niemiłosiernie, do tego stopnia, że połknęłam ją na dwa razy. Już od samego początku spodobał mi się styl, jakim jest napisana ta książka – bardzo subtelna narracja, a powieść wydaje się być prozą płynącą prosto z serca autorki. Monika Sygo w sposób bardzo delikatny, obrazowy i poruszający kreuje opis straty, tęsknoty i żałoby po realnej stracie matki, jak i po stracie… ciepła i miłości – osobiście jestem pełna podziwu, tym bardziej, że jest to debiut autorki. Do tego ciekawi, dopasowane do powieści postacie, których co prawda nie ma zbyt wielu, ale są naprawdę dobrze wykreowane – przynajmniej moim zdaniem. Akcja nie toczy się tu w zawrotnym tempie – autorka nadrabia skupiając się na o przeżyciach, emocjach i zmianach zachodzących w bohaterach. Fabuła, akcją toczą się nieco z boku, ale tutaj to zaleta, a nie wada. 

Wystarczy jeden mały zapalnik, by wzniecić ogromny pożar. Jedna niewielka iskra, z której powstał płomień- wywołujący skrywane za dnia emocje, tak niebezpieczne, że miałem ochotę uciec. Uciec, schować się przed światem i przed samym sobą. Jedna sytuacja, z pozoru nic nieznaczący przedmiot dawały początek lawinie spadających na moje serce kamieni.

A ty będziesz dumna to książka, która mnie naprawdę urzekła. Ciepła, do szybkiego przeczytania, wzbudzająca emocje. Naprawdę piękna powieść o stracie, żałobie i tęsknocie, która nie rozdziera duszy czytelnika, ale zostawia takie ciepełko w sercu. Dawno nie czytałam tak dobrej, ciepłej książki. Zdecydowanie warta przeczytana – polecam i z niecierpliwością czekam na kontynuację serii. Mam nadzieję, że będzie równie dobra, a ten tytuł - naprawdę i zdecydowanie polecam. Zapiszcie go sobie.

Książka bierze udział w wyzwaniu

niedziela, 16 stycznia 2022

"Agatha Raisin i zabójczy taniec" M.C.Beaton




Tytuł: Agatha Raisin i zabójczy taniec
Autor: M.C.Beaton
Cykl: Agatha Raisin
Tom: piętnasty
Wydawnictwo: Edipresse
Czyta: Paulina Holtz
Długość: 6 godz. 39 min.
Ocena: 4.5/6




Bardzo lubię lekkie, niezbyt obszerne powieści pióra M.C.Beaton. Za mną już kilkanaście tomów o detektywce-amatorce Agacie Raisin w formie audiobooków, ale na czytniku już czekają pierwsze tomy serii z Hamishem Macbecie. Tym razem zapraszam na piętnasty tom o pani detektyw, która już przestałą być taka samozwańcza. Czas na recenzję książki pt. Agatha Raisin i zabójczy taniec.

Agatha dochodzi do wniosku, że prowadzenie agencji detektywistycznej w Cotswolds to nie jest robota rodem z kryminałów Chandlera. Zamiast zamożnych dam w tarapatach, przychodzą do niej po pomoc właścicielki zaginionych kotów. Gdy zatem pewna bogata rozwódka powierza jej poważną sprawę, Agatha jest w siódmym niebie. Czy zapewni swej maleńkiej agencji miejsce na rynku, czy też ugryzła większy kęs niż potrafi przełknąć?                                                                                                                                                                      opis wydawcy

Agatha Raisin i zabójczy taniec to kolejna lekka kryminalna powieść, napisana po raz kolejny w sposób nieskomplikowany i bardzo przyjemny w odbiorze, zwłaszcza w genialnej interpretacji Pauliny Holtz. Tym razem autorka nieco przełamała schemat głównej bohaterki – tym razem trochę wywietrzały jej z głowy amory i mężczyźni, a ona podjęła zawodowe ryzyko i w końcu oficjalnie stała się panią detektyw zakładając własną agencję detektywistyczną. A perypetie z innymi pracownikami agencji tylko powodowały coraz to kolejne umilenie akcji i pojawienie się uśmiechu na twarzy. Jak na taką objętość i tę serię – dzieje się więcej niż zazwyczaj. Całość naprawdę lekka, nieskomplikowana, przyjemna w odbiorze. Niezbyt ambitna czy niezbyt wysokich lotów, ale taki ciekawy czasoumilacz, jak na razie chyba jeden ciekawszych z serii. 

Agatha Raisin i zabójczy taniec to naprawdę łatwa, przyjemna i szybka lektura, która umili kilka godzin podczas dnia czy wieczoru swoją obecnością. Rozumiem, że nie każdemu spodoba się taki humor i brnięcie w serię mającą prawie trzydzieści tomów, ale ja wciąż lubię – zarówno bohaterkę, jak i serię, którą mogę jak najbardziej polecić, ale zdecydowanie zapoznawanie się z nią po kolei. 

sobota, 15 stycznia 2022

"Sakrament obłudy. Wspomnienia z seminarium" Robert Samborski

Tytuł: Sakrament obłudy. Wspomnienia z seminarium
Autor: Robert Samborski
Wydawnictwo: Krytyka Polityczna
Ilość stron: 280
Ocena: 5.5/6


Jestem przekonany, że lepszym duchownym byłby ktoś, kto zamiast pouczać cierpiących, że "Bóg ma w tym jakiś plan", zapłakałby razem z nimi.




Jestem osobą wierząca i nigdy tego jakoś specjalnie nie ukrywałam. Ba! Od ponad 11 lat prowadzę Dzieło Duchowej Adopcji Sióstr Zakonnych. Jednak zdecydowanie nie należę do osób fanatycznie wpatrzone w Boga czy Kościół, ale nie ukrywam również, że fascynują mnie historie najróżniejszych ludzi – również tych mniej czy bardziej związanych z Kościołem. Stąd za mną książki takie jak Gad, Żeby nie było zgorszenia czy Celibat. Na książkę Roberta Samborskiego miałam chrapkę już od dawna, praktycznie od samej premiery pozycji, Zapraszam na recenzję książki pt. Sakrament obłudy. Wspomnienia z seminarium.

Były duchowny, wyrzucony z seminarium tuż przed święceniami, opisuje jak przebiega formowanie przyszłych księży. Co jest ważne w ich nauczaniu? Czy liczy się powołanie, wiara, kontakt z bogiem, teologia, dobroć uczynność, chrześcijańska miłość? Czy naprawdę może chodzić tylko i wyłącznie o posłuszeństwo? Bo jak mówią w seminarium - ksiądz ma mieć BMW i być BMW – Bierny, Mierny, ale Wierny. Robert Samborski odsłania obłudę najstarszej instytucji religijnej. Z jego wstrząsających wspomnień dowiecie się nie tylko, jak wygląda pedagogika wg Jana Pawła II w praktyce, ale też jak dobierani i kształtowani są przyszli pasterze.                                                                                                                                                opis wydawcy

Sakrament obłudy. Wspomnienia z seminarium to książka będąca wspomnieniami autora ze swojego sześcioletniego pobytu w legnickim seminarium. Całość opisuje życie w szkole dla kapłanów od samego początku – autor rok po roku opisuje czego doświadczył w czasie swojej bytności w seminarium. Z racji, że są to własne przeżycia autora, a nie jakieś szeroko skrojone badania nad seminariami w całej Polsce – całość jest subiektywnym spojrzeniem, ale uważam, że bardzo ciekawym i równie ważnym.  Pozycja jest napisana w sposób bardzo lekki i przyjemny w odbiorze – taki wręcz gawędziarski, a ponadto podzielona na niezbyt długie rozdziały opowiadające o poszczególnych etapach. W swojej książce autor opisuje również skąd w młodych chłopakach bierze się chęć wstąpienia do seminarium, skąd się biorą powołania, a także po co klerycy jeżdżą w wakacje na obozy, kolonie czy rekolekcje oazowe (i nie są to wcale dwuznaczne zabawy z dziećmi).

Księża wychodzą z seminarium nauczeni, że wszelka praca świecka, a zwłaszcza fizyczna, nic nie jest warta. Nie mają bladego pojęcia, co to znaczy pracować przez osiem lub więcej godzin na swoje utrzymanie.

Sakrament obłudy. Wspomnienia z seminarium to moim zdaniem książka bardzo ważna i potrzebna. Nie chodzi tu o oczernianie Kościoła czy księży, a o zupełnie inne spojrzenie, burzące jednocześnie dwa różne obrazy księży – zarówna kapłana jako świętość i autorytet, a także księdza pedofila. Spojrzenie subiektywne, ale moim zdaniem bardzo ciekawe i warte uwagi. Osobiście szczerze i zdecydowanie polecam – nie tylko osobom niewierzącym czy antyklerykalnym, a także (może nawet szczególnie) osobom wierzącym, którzy często są wpatrzeni w kapłanów jak w obrazki. Osobiście byłabym również ciekawa trochę szerszego spojrzenia, zdania innych kleryków, doświadczeń z innych seminariów, ale to kosztowałby więcej czasu i wysiłku nad przeprowadzeniem badań czy spisaniem takiej książki. Nie zmienia to faktu, że książka jest naprawdę ciekawa i warta polecenia. 

Przez całe sześć lat seminarium nikt nie zapyta cię, czy w ogóle jesteś wierzący. Ważne jest tylko to, ile zysków przysporzysz korporacji. Nie musisz wierzyć w Boga, żeby być księdzem. Powiem więcej, w kapłaństwie wiara w Boga bardziej przeszkadza niż pomaga. Masz wtedy tyle niepotrzebnych skrupułów! Ale spokojnie – seminarium skutecznie cię od nich uwolni.

Książka bierze udział w

niedziela, 9 stycznia 2022

"Jak przechytrzyć nieboszczyka" Agnieszka Jeż, Paulina Płatkowska

Tytuł: Jak przechytrzyć nieboszczyka
Autor: Agnieszka Jeż, Paulina Płatkowska
Wydawnictwo: Edipresse
Czyta: Aleksandra Dzierżawska
Długość: 7 godz. 20 min.
Ocena: 3.5/6



Konie nadziei pędzą galopem, a osły doświadczenia idą stępa.




Twórczości ani Agnieszki Jeż i Pauliny Płatkowskiej nie znałam nigdy wcześniej, ale przeglądając (jeszcze w grudniu) książki dostępne w pakiecie Legimi zaintrygował mnie opis wydawcy jednej z pozycji. Zatem szybko, nie odwlekając zabrałam się za lektury pt. Jak przechytrzyć nieboszczyka – zapraszam więc na recenzję.

Wakacje all-inclusive mają kilka wad.
Po pierwsze – cena.
Po drugie – sztuczność i rozlazła nuda pobytu.
Po trzecie – średnio dwa dodatkowe kilo na tydzień.
Po czwarte – wcale nie tak łatwo przestać tam być singielką…
Z tych i paru innych powodów Lucyna i Elwira decydują się na urlop nad Bałtykiem.
Los się do nich uśmiecha: wynajęty (tanio!) domek jest uroczy. Na plaży – pustki (bo w kalendarzu czerwiec). Towarzystwo w postaci przyjaciółki – najlepsze pod słońcem. Nawet znana z kaprysów nadmorska pogoda okazuje się dla nich łaskawa.
Jedyny problem to NIEBOSZCZYK…
                                                                            opis wydawcy

Jak przechytrzyć nieboszczyka to lekka, komediowo-kryminalna książka, którą słuchałam w formie audiobooka w ferworze świątecznych przygotowań. Muszę przyznać, że głos lektorki Aleksandry Dzierżawskiej momentami mnie nieco irytował, dlatego pod tym względem cieszyłam się, że książka nie trwała zbyt długo, bo w końcu niewiele ponad siedem godzin. Sam pomysł na całą fabułę – naprawdę niezły, choć mógłby być bardziej dopracowany. Pomysł na kontrastowe bohaterki też jest całkiem w porządku, ale jednak momentami mnie irytowała ich infantylność i naiwność. Rozumiem, że to ma być sytuacyjna komedia pomyłek, jednak jak na dwie dorosłe kobiety, bohaterki powieści komediowej były zbyt bezkrytyczne i takie… nieco głupiutkie. Przynajmniej tak jest moim zdaniem, ale no cóż – bywa. 

Życia nie można puścić samopas, bo się porozłazi w różne strony i wtedy człowiek się gubi...

Jak przechytrzyć nieboszczyka sumarycznie jest książką niezobowiązującą, pełną uproszczonych, banalnych schematów. Jednak jest to lekkie, babskie, poprawiające humor czytadło, które można pochłonąć naprawdę szybko, choć raczej polecę w wersji e-booka czy papierowej – byle uniknąć nieco irytującego głosu lektorki. No chyba, że ktoś lubi ten głos. No i zdecydowanie bardziej babska książka. Można przeczytać, ale jednak nie jest to jakaś porywająca i ambitna lektura. Ot, takie przeciętne niewyróżniające się czytadło. Ciekawe na jak długo zostanie w pamięci...

piątek, 7 stycznia 2022

"Studentka" Gary Braver, Tess Gerritsen

Tytuł: Studentka
Autor: Gary Braver, Tess Gerritsen
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 368
Ocena: 4/6



Taka jest natura tragedii. Idziesz przez życie, ciesząc się codziennymi radościami, i nagle to się kończy.




Bardzo lubię książki Tess Gerritsen, szczególnie cykl z Rizzoli&Isles, dlatego za każdym razem jak wychodzi nowa książka autorki – cieszę się niezmiernie i staram się jak najszybciej za nią zabrać. O ile poprzednia pt. Kształt nocy – zupełnie mnie nie zachwyciła, ale jak zobaczyłam nową pozycję wydaną razem z Gary’m Braverem – nie trzeba było długo czekać, aż się za nią zabrałam, nie znając w ogóle twórczości drugiego autora. Zapraszam na recenzję pozycji pt. Studentka. 

Nie ma nic gorszego na świecie niż furia porzuconej kobiety.
Istnieją dziesiątki sposobów, by się zabić. Frankie Loomis, detektyw bostońskiej policji, poznała już wszystkie. Kiedy jednak zaczyna badać sprawę tragicznego w skutkach upadku młodej dziewczyny z balkonu apartamentowca, instynkt podpowiada jej, że to nie było samobójstwo. Dlaczego w mieszkaniu zmarłej nie znaleziono telefonu komórkowego? Dlaczego atrakcyjna i zdolna Taryn Moore targnęła się na swoje życie, skoro właśnie miała rozpocząć wymarzone studia doktoranckie? Podejrzenia padają na Liama, byłego chłopaka Taryn, ale policjantka ma również na oku przyjaciela dziewczyny, nieśmiałego Cody’ego, który skrycie podkochiwał się w studentce. Wkrótce wychodzi na jaw mroczna strona Taryn, chorobliwa obsesja na punkcie związków i mężczyzn, którzy coś dla niej znaczyli. Czy ta niebezpieczna skłonność zagrażała innym, czy może najbardziej jej samej?                                                                                                                     opis wydawcy

Studentka jest książką pisaną z dwóch perspektyw czasowych, co jest dość częste w książkach Tess Gerritsen. Ponadto możemy spojrzeć na historię z perspektyw różnych osób. Sam pomysł na fabułę jest dość ciekawy, ale mi osobiście nieco kojarzy się z fabułą thrillera Remigiusza Mroza pt. Hasztag. W obu pojawia się motyw niepopularnej na uczelni studentki (z tą różnicą, że jedna gruba, a druga z nizin społecznych) będącej w bliższej, niedookreślonej relacji ze swoim wykładowcą. Choć muszę przyznać, że tutaj pomysł na fabułę jest nieco bardziej sztampowy – rzekome samobójstwo, które od początku wydaje się nim nie być i młoda kobieta z obsesją na punkcie mężczyzn, którzy coś dla niej znaczyli. No i Hasztag ma dużo bardziej zaskakujące zakończenie – przynajmniej moim zdaniem, bo tutaj zabrakło mi trochę takiego efektu wow – zarówno w całej fabule, jak i zakończeniu. Nie jest to książka będąca typowym thillerem ani kryminałem – powiedziałabym bardziej, że powieść obyczajowo-psychologiczna z wątkiem kryminalnym. Ewentualnie z nurtu popularnych thrillerów psychologicznych. Styl pisarski – nie wiem, jak to wyglądało z podziałem, kto co pisał, ale wszystko wypadło w sposób nieskomplikowany i dość przyjemny w odbiorze, co sprawiło, że książkę można było pochłonąć bardzo szybko. 

Studentka to zdecydowanie nie jest książka zła, ale muszę przyznać, że Gerritsen ma na swoim koncie lepsze pozycje, a może to wynik tego, że tęsknię za serią Rizzoli&Isles i to one zdecydowanie bardziej mi się podobały. Studentka jest lekka, przyjemna w odbiorze, ale takie czytadło. Fakt, że z potencjałem, ale szkoda, że z nie do końca wykorzystanym, no ale cóż. Na pewno jest to pozycja zdecydowanie lepsza od Kształtu nocy i mam tylko nadzieję, że autorka nie zaliczy już takiego spadku twórczego. Fani Tess będą zadowoleni, bo to powrót na właściwsze tory, ale dalej to pozostaje czytadło, choć nie zmienia to faktu, że akurat twórczość tej autorki wyjątkowo lubię.  

środa, 5 stycznia 2022

Żegnaj 2021, witaj 2022!


 2021 był rokiem… specyficznym.
Nie chcę wartościować czy dobry, czy zły.
Po prostu był jedyny w swoim rodzaju.
I tak minął mi trzeci rok mieszkania w Krakowie.
Były studia, była praca, było zwyczajne życie.



W sumie przeczytałam mniej książek niż w ubiegłym roku.
Tak samo jak zrobiłam mniej szydełkowych chust.
W końcu jest, poza tym wszystkim, właśnie owo życie.
Praca, studia, terapia, magisterka, dom… 

Przeczytałam w sumie 37 książek, co jest jednym z najniższych wyników w ciągu ostatnich kilkunastu lat – słabszy książkowo był tylko 2019 rok.
Zdecydowanie był to rok nadrabiania książek Mroza.
A z mocniejszych, lepszych książek okazały się książki pt. Gwałt polski i Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos. 

Z postanowień na 2021.

1.     Przeczytać więcej książek niż w 2021
2.     Pozbyć się części książek papierowych, żeby wyjść na minus – i tak nie mam gdzie ich trzymać, a większość czytam na czytniku
3.   Skończyć studia
4.     Pozostać szczęśliwa

Kolejny rok głównie w kieckach


A jak Wam minął rok?

Pozfrawiam
Asia "Hadzia" Hadzik