Autor: Magdalena Witkiewicz
Wydawnictwo: Filia
Czyta: Filip Kosior, Anna Moskal
Czas: 6 godz. 37 min.
Ocena: 4/6
Zdecydowanie nie jesteśmy stworzeni do
życia w samotności. Dobrze czasem spędzić trochę czasu sam na
sam ze sobą, ale z pewnością nie całe życie.
Twórczość Magdaleny Witkiewicz
poznałam już dzięki książce pt. Opowieść niewiernej, którą czytałam już jakiś czas temu... Jednak przyszedł dzień, w
którym koleżanka poleciła mi jej kolejne książki, więc
postanowiłam spróbować. Tym razem wybór padł na audiobooka pt.
Ósmy cud świata w interpretacji Filipa Kosiora oraz Anny Moskal,
jako lekkie oderwanie się po letniej sesji egzaminacyjnej.
Kilka romantycznych chwil, przeżytych w czasie urlopu w Azji, budzi w Annie, trzydziestokilkuletniej singielce, dawno uśpione uczucia. Kobieta podejmuje decyzję, która na zawsze może zaważyć na życiu kilku osób. Jednak szczęście, będące pozornie w zasięgu jej ręki, rozsypuje się nagle niczym domek z kart. „Ósmy cud świata” to opowieść o tym, że czasami trzeba zbłądzić w ciemnym lesie, by wreszcie znaleźć się na rozświetlonej polanie. A pierwszy promień słońca można niekiedy znaleźć ukryty w niepozornej, maleńkiej kopercie, zamkniętej w morskiej muszli przywiezionej z wakacji.
opis Wydawcy
Ósmy cud świata to książka, po
którą sięgnęłam mając ochotę na jakaś bardziej kobiecą
literaturę w okresie nauki do egzaminów. Początkowo myślałam, że
to będzie typowo babska lektura, bez większych wynurzeń, bez
większej ilości refleksji, takie po prostu niewymagające czytadło.
W końcu trzeba się jakoś odstresować... Odpaliłam audiobooka na
telefonie i zaczęłam słuchać wszędzie gdzie się dało – w
drodze na uczelnię, robiąc zakupy czy po prostu podczas robienia
takich podstawowych czynności jak sprzątanie. Początkowo książka
była taka, jak sobie wyobrażałam – lekkie, babskie czytadło,
jednak im głębiej lektury, tym bardziej lubiłam tę pozycję i
coraz bardziej się wciągnęłam w tę lekturę. Ach... Po prostu
rozpłynęłam się.... Pięknie opisane podróże i jeszcze piękniej
opisany Wietnam, no cudeńko... Co do fabuły i akcji – naprawdę
dość nieskomplikowane, wręcz proste – poznanie swojej miłości
na wycieczce za granice, później patetyczne rozstanie i marne
poszukiwania siebie nawzajem po powrocie do Polski. Proste i banalne,
a tak piękne na babskie czytadło. Język jakim napisana książka
jest dość przystępny, nieskomplikowany, zresztą jak cała
historia, która jednak jest w swojej prostocie bardzo ciepła...
Zawsze uważałam, że jeśli kogoś kochasz, powinnaś zrobić wszystko, by on się o tym dowiedział. Powinnaś zrobić wszystko co możliwe, jeżeli chcesz spędzić z nim kolejne chwile swojego życia.
Ósmy cud świata to lekka książka,
która powoduje, że aż się robi ciepło na sercu... Jest oparta na
schematach, ale jednocześnie dająca nadzieję, rozgrzewającą,
ciepłą... Zachęca do podróży, napawa nadzieją (zwłaszcza na
znalezienie miłości). Zdecydowanie nie jest to literatura wysokich
lotów, po prostu taka lekkie, ciepłe, babskie czytadło na poprawę
humoru i w tej kategorii ją polecam. No i muszę przyznać, że z
przyjemnością jeszcze kiedyś sięgnę po kolejne książki
Magdaleny Witkiewicz.
Mój tata zawsze mówił, że gdy człowiek ma jakiś problem, powinien pojechać w daleką podróż. Najlepiej sam. Popłynąć daleko, polecieć wysoko. Gdy jest się z dala od domu, od codzienności, można złapać większy dystans do świata. Problemy z takiej perspektywy są mniej widoczne.