Pokazywanie postów oznaczonych etykietą egzemplarz recenzencki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą egzemplarz recenzencki. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 27 sierpnia 2023

"Świeże blizny" Aleksandra Mantorska

Tytuł: Świeże blizny
Autor: Aleksandra Mantorska
Cykl: Anna Prus
Tom: drugi
Wydawnictwo: Wydanie własne
Ilość stron: 280
Ocena: 3/6

Jak mogłam dać się przekonać, że coś jest ze mną nie tak? Jestem normalna, nie gruba. Jadłam normalnie, nie za dużo. Wiesz co, może i dobrze, że w końcu obiłeś mi łeb. Jeszcze trochę i nabawiłabym się poważnych problemów z jedzeniem, z których ciężko byłoby mi wyjść.



Nigdy wcześniej nie spotkałam się z twórczością Aleksandry Mantorskiej, ale lubię poznawać nowych autorów i lubię kryminały, więc z chęcią sięgnęłam po jej książkę pt. Świeże blizny. Zwłaszcza, że sam opis sprawił, że z chęcią sięgnęłam po tę pozycję, nie zwracając nawet uwagi, że jest to druga część cyklu. 

Anna Prus nie chce już uciekać. Jej oprawca i były szef Andrzej Smolny trafił do aresztu i oczekuje na proces, w którym mają mu zostać postawione zarzuty zabójstwa. Anna chciałaby, żeby jej życie wreszcie zaczęło biec spokojnym rytmem. Postanawia pozostać w Grabkowicach, małej miejscowości w województwie śląskim, mimo że to miejsce nadal jest dla niej obce. O traumatycznych przeżyciach przypominają tylko świeże blizny. Zakład mięsny Smolny S. A., w którym pracuje Anna, radzi sobie z wizerunkowym kryzysem dzięki Ewie Smolnej, żonie byłego prezesa, która nie czując nad sobą władzy męża, spełnia się w nowej funkcji. Jednak nad Anną i Grabkowicami znowu zaczynają gromadzić się ciemne chmury. W okolicy pojawia się dystrybutor ze wschodu, przyjaciel Andrzeja. Smolna z pewnej siebie prezeski dużej firmy produkcyjnej zmienia się w przerażoną, niezdolną do działania kobietę, którą była, gdy mąż był na wolności. Powracają dawne tajemnice. Anna musi ponownie zmierzyć się ze swoim największym lękiem – utratą wolności. Błędy przeszłości domagają się zapłaty, a w toku śledztwa pojawia się nowy podejrzany. Czy Smolny wyjdzie na wolność? Prus pomna swojej decyzji o tym, że nie chce więcej uciekać, chwyta się ostatniej szansy i próbuje do tego nie dopuścić.                                                                                                                                                                        opis wydawcy
Świeże blizny 
to pozycja, której byłam ciekawa, ale nie miałam względem niej jakiś większych oczekiwań. Zaczęłam czytać i… przepadłam. Wciągnęłam książkę na dwa razy, a jednocześnie praktycznie nie czułam tego, że to jakaś kontynuacja, że czegoś tu brakuje, więc uprzedzając pytania – tak, jak najbardziej można przeczytać tę pozycję nie znając pierwszego tomu pt. Skowyt wilka. Moim zdaniem pozycja jest napisana w sposób lekki, nieskomplikowany i dość przyjemny w odbiorze, a całość czyta się naprawdę szybko. W moim odczuciu mogliby być nieco bardziej dopracowani bohaterowie, ale przede wszystkim intryga. Nie mówię, że jest źle, ale w moim odczuciu mogłoby być zdecydowanie, zwłaszcza jeżeli chodzi o dawkę intrygi. Za to autorce świetnie udało się świetnie oddać klimat małej, dusznej miejscowości, w której każdy każdego zna, a sama miejscowość znajduje się wręcz pośrodku niczego – sama pochodzę z jednej wielu podobnych miejscowości. 

Świeże blizny to pozycja, która moim zdaniem jest pozycją dość przeciętną - żadne arcydzieło czy literatura wysokich lotów. Nie zamykam się na potencjalną, kolejną część cyklu z Anną Prus w roli głównej. Lekkie, szybkie czytadło, ale w sumie w moim odczuciu – nic więcej. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce i naszej wymianie barterowej. 

 

sobota, 15 lipca 2023

"Pasterze dolin" Elżbieta Juszczak





Tytuł: Pasterze dolin
Autor: Elżbieta Juszczak
Wydawnictwo: ZP Polimer
Ilość stron: 70
Ocena: 4.5/6







Ostatnio odczuwałam dość mocną tęsknotę za poezją – zarówno jej lekturą, jak i jej tworzeniem (tak, zdarza mi się pisać wiersze). Wróciłam do pisania, chociaż z marnym skutkiem, aż w końcu w moje ręce trafił tomik poezji Elżbiety Juszczak pt. Pasterze dolin. W końcu przychodzi czas na jego recenzję. 

Jeden z wierszy z tomiku


Pasterze dolin jest tomikiem podzielonym na dwie części – pierwsza nosi tytuł taki sam, jak cały tomik, a druga Wiejski ogród rozkoszy i jest znacznie krótsza od pierwszej. Autorka podejmuje w swojej twórczości różne tematy – pisze o sensie życia, przemijaniu, nadziei i miłości, o skrytych ludzkich tęsknotach, o tym co w życiu ważne i istotne. Elżbieta Juszczak stworzyła szereg różnorodnych utworów – zarówno tematycznie, jak i w ich budowie. Autorka raczej unika rymów w swojej twórczości, a wśród niej można znaleźć zarówno wiersze stroficzne, jak i ciągłe. Nie wszystkie do mnie do końca przemówiły, inne zaś przeciwnie – złapały mnie za serce. Osobiście wolałabym, żeby przeważały te, które mnie poruszyły do głębi, jednak tutaj jest mniej więcej po równo jednych i drugich. A szkoda. Trochę brakowało mi również wierszy sylabicznych i sylabotonicznych, ale nie każdy musi je pisać i lubić, co doskonale rozumiem. 


Pasterze Dolin nad Wisłą

Pasterze dolin to pozycja, którą zdecydowanie mogę polecić – jest to różnorodny i niezbyt obszerny tomik poezji, który może przypaść do gustu najróżniejszym czytelnikom, właśnie ze względu na swoją uniwersalność. Myślę, że również świetnie sprawdzi się jako prezent, zwłaszcza dla jakiejś wrażliwej osoby. 

Za możliwość przeczytania tomiku dziękuję Autorce oraz jej zespołowi wydawniczemu



poniedziałek, 10 października 2022

"Wkrętośrubek – w poszukiwaniu szczęścia" Mariusz Kulma, Tomasz Wiśniewski

Tytuł: Wkrętośrubek – w poszukiwaniu szczęścia
Autor: Mariusz Kulma, Tomasz Wiśniewski
Wydawnictwo: Apogee Games
Ilość stron: 76
Ocena: 4.5/6

Szczęście, mój drogi Wkrętośrubku, jest w tobie. Stałeś się wolny, dlatego mogłeś przeżyć te wszystkie wspaniałe przygody, które mi opowiada...



Każdy człowiek pragnie i dąży do szczęścia, choć każdy inaczej je definiuje, dąży do niego inną drogą. A szczęśliwi rodzice to szczęśliwe dzieci – to dorośli pokazują pociechom czym jest szczęście, przekazują swoje schematy myślowe, swoje przekonania dotyczące świata. Świetną pomocą w tym są różne książki – jedną z nich jest pozycja pt. Wkrętośrubek – w poszukiwaniu szczęścia autorstwa Mariusza Kulmy i Tomasza Wiśniewskiego z   ilustracjami Oliwii Ziębińskiej.

Wkrętośrubek to mały robocik, który wylądował na złomowisku po zakończeniu pracy w fabryce. Nasza opowieść zaczyna się przy szesnastej górze, do której prowadzi ścieżka numer trzydzieści siedem. Nie ma to żadnego znaczenia dla dalszych wydarzeń, ale pomyślałem, że może chcielibyście to wiedzieć. Wkrętośrubek to nie jest pierwszy lepszy robot. Jest w nim coś... wyjątkowego. Chcecie poznać jego historię? Wyruszcie razem z nim w poszukiwaniu szczęścia. Nasz robocik po drodze poznaje wielu nowych przyjaciół, poznaje siebie i odkrywa, czym dla niego jest szczęście.                                                                                                                                                             opis wydawcy

Wkrętośrubek – w poszukiwaniu szczęścia to niezbyt obszerna książka, względem której nie miałam żadnych większych oczekiwań. Przede wszystkim jako studentka psychologii byłam ciekawa tego, jak autorzy przekażą dzieciakom wiedzę o szczęściu i jego poszukiwaniu oraz jakie w zasadzie przesłanie niesie ta pozycja. Książka jest napisana w sposób przyjemny w odbiorze, a do tego z naprawdę pięknymi ilustracjami Oliwii Ziębińskiej. Jednak przez większość lektury miałam nieskrywane skojarzenia z Małym księciem – droga w poszukiwaniu szczęścia czy sensu życia, rozmowy z różą, spotkania z różnymi postaciami, w różnych miejscach i rozmowy niby filozoficzne (tutaj mam wrażenie, że na mniej skomplikowanym poziomie, ale to też zapewne kwestia tego, że Wkrętośrubek jest pozycją skierowaną do młodszego czytelnika). Momentami mnie również irytowały te same zadawane pytania, te same schematy rozmów, które przeprowadzał robocik ze spotkanymi przez niego postaciami. Może dzieci tak lubią, nie wiem. Nie zmienia to faktu, że książka całkiem interesująca, choć mam wrażenie, że dość mocno inspirowana najpopularniejszą powieścią filozoficzną. 

Przez chwilę milczeli obok siebie. Wkrętośrubek siedział tuż przy Róży, a kwiat poruszał się w rytm powiewów ciepłego wiosennego powietrza. Czasami, jeśli dobrze czujesz się w czyimś towarzystwie, możesz po prostu być i wcale nie musisz nic mówić.

Wkrętośrubek – w poszukiwaniu szczęścia jest książką, którą mogę polecić – nie tylko dzieciakom z grupy wiekowej 4-9, do której jest dedykowana, ale także dla rodziców czy innych dorosłych. Nie jest obszerna, napisana w sympatyczny sposób, a to sprawia, że pozycję czyta się naprawdę szybko i przyjemnie. 

- A nie wiesz, gdzie znajdę moje szczęście?
- Niestety nie wiem, ale jeśli Ci bardzo na czymś zależy, to na pewno to osiągniesz.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorom. 

Źródło

środa, 30 marca 2022

"Russell" Annie Jackson

Tytuł: Russell
Autor: Annie Jackson
Wydawnictwo: Oficynka
Ilość stron: 298
Ocena: 2/6




Głupota to podążać ślepo za wszystkimi, ale wielka odwaga to potrafić się wszystkim przeciwstawić.






Tak zwana literatura kobieca czy romanse to książki, po które sięgam niezwykle rzadko, ale jednak od czasu do czasu sięgam po tego typu książki. Zaciekawiona opisem postanowiłam sięgnąć po debiut literacki Annie Jackson pt. Russell. 

Do małej parafii ewangelickiej w Polsce przyjeżdżają filmowcy, by nakręcić film o Janie Kalwinie. Przy okazji ekipa postanawia przeprowadzić eksperyment społeczny, polegający na tym, że każdy aktor mieszka ze swoją asystentką w jednym baraku. I tak Annie zostaje asystentką dużo starszego, niezwykle popularnego aktora Russella. Nie przypadają sobie do gustu, wybuchają kłótnie, dochodzi do rękoczynów. Z czasem jednak coś zaczyna się zmieniać…                                                                                                                       opis wydawcy

Russell to książka, po którą sięgnęłam zaciekawiona osadzeniem akcji w małej wiosce z ewangelicko-reformowalną parafią, a w tym wszystkim kręcenie filmu o Kalwinie. W sumie nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim połączeniem i osadzeniem akcji, więc dlatego z chęcią sięgnęłam po tę pozycję, mimo że na co dzień preferuję inny typ literatury. Zaczęłam czytać książę i skończyłam ją naprawdę szybko. Pomysł na fabułę jest naprawdę ciekawy, choć moim zdaniem mógłby być o wiele bardziej dopracowany. Jest potencjał – to fakt, ale zdecydowanie niewykorzystany. Akcja toczy się dość miarowo, niezbyt szybko i tutaj akurat nie mam nic do zarzucenia. Postacie – nie ma ich zbyt wielu i są w moim odczuciu płytcy, sztampowi i stereotypowi, a główna bohaterka - Annie w moim odczuciu jest zdecydowanie zbyt naiwna i infantylna, zresztą chyba jak większość bohaterek w literaturze kobiecej. Rozumiem, że Russell jest debiutem autorki, ale nie oznacza to, że będę chwalić książkę tylko z racji tego jest debiutem, zwłaszcza, że jest sporo autorów ma początki na naprawdę wysokim poziomie, a starzy literaccy wyjadacze też piszą słabe książki. 

Naszą siłę czerpiemy nie tylko z własnych doświadczeń, lecz także od innych, więc nie odtrącaj ręki, która niesie ci pomoc.

Russell jest w moim odczuciu książką dość mierną, przeciętna – to dużo powiedziane. Naiwna, niedopracowana (choć z potencjałem), z infantylnymi, sztampowymi bohaterami. Przewidywalne czytadło, które wypada dość marnie. Czyta się ją dość szybko, ale nie ma tu żadnych zaskoczeń, wieje nudą. W moim odczuciu szkoda czasu na tę pozycję. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Oficynka. 

poniedziałek, 6 grudnia 2021

"Czterdzieści dusz" Piotr Borlik

Tytuł: Czterdzieści dusz
Autor: Piotr Borlik
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 496
Ocena: 4/6



Nie można wiecznie nadstawiać drugiego policzka. Może kiedyś taka postawa odnosiła skutek, ale teraz źli ludzie nie mają żadnych hamulców.




Choć Piotr Borlik wydał już co najmniej dziesięć książek z gatunku kryminału i thrillera, po które sięgam z wielką przyjemnością (i horroru, po który sięgam zdecydowanie rzadziej). Ja jednak nigdy wcześniej nie słyszałam o tym autorze, więc – co za tym idzie – nigdy wcześniej nie czytałam żadnej z jego pozycji. Opis wydawcy na okładce jednej z nich dość mocno mnie zaintrygował – sięgnęłam więc z wielką przyjemnością po najnowszą, nienależącą do żadnego cyklu pt. Czterdzieści dusz. 

W klasztorze na odludziu, będącym schronieniem dla czterdziestu duchownych o nadwerężonej reputacji, dochodzi do makabrycznej zbrodni. Zamordowano opiekuna placówki, a jego ciało powieszono na krzyżu w ogrodzie. W obawie, że wybuchnie skandal, władze kościelne próbują zachować incydent w tajemnicy. Do sprawy zostaje wyznaczona młoda i niedoświadczona policjantka Sara Bednarek. Wyznaczona i… pozostawiona bez wsparcia. Sara szybko zdaje sobie sprawę, że jej przełożonym bardziej niż na odkryciu prawdy zależy na jak najszybszym wskazaniu kozła ofiarnego. Z uwagi na życiorysy duchownych, każdy z nich mógłby być mordercą. Sprawa się komplikuje, gdy dochodzi do kolejnej zbrodni.                                                                                                                                             opis wydawcy

Czterdzieści dusz jest książką podejmującą dość trudny temat, jeden z uderzających mocno w Kościół katolicki, jednak sam pomysł jest naprawdę ciekawy – to trzeba przyznać. Zaczęłam czytać całość naprawdę zaintrygowana – nie tylko opisem, ale także tym jak rozwinie się cała akcja. Zapowiadało się naprawdę fascynująco i mrocznie, jednak nie do końca tak było – w moim odczuciu zabrakło trochę intrygi i zwrotów akcji, bo momentami ewidentnie wiało nudą. Jak na dość obszerną książkę (niecałe 500 stron) – spodziewałam się bardziej rozbudowanej fabuły, szybszej akcji i większej dawki intrygi. Nie zmienia to faktu, że klimat jest doprawdy tajemniczy, a do tego kontrowersyjne osobowości, które jednak mogłyby być nieco bardziej dopracowane – przede wszystkim niedoświadczonej policjantki Sary Bednarek, która jest dla mnie zbyt mało wyrazista. Nie zmienia to faktu, że przekrój najróżniejszych postaci jak najbardziej zaskakujący i fascynujący – to trzeba przyznać. 

Wszyscy naokoło trąbią o równouprawnieniu i parytetach, ale w rzeczywistości była to tylko teoria. W pewnych kręgach wciąż dominowali mężczyźni myślący średniowiecznymi kategoriami.

Czterdzieści dusz to książka z ciekawym pomysłem, nie do końca wykorzystanym potencjałem. Sam autor pisał o tej książce, że to istny kij w mrowisko, a ja się z tym zdecydowanie zgadzam, ale całość mogłaby być bardziej dopracowana z większą dawką intrygi i bardziej wyrazistą główną postacią. Nie zmienia to jednak faktu, że książkę czytało mi się naprawdę szybko, ale i mogłoby być trochę bardziej ciekawie. Osobiście jestem na tyle zaintrygowana twórczością autora, że z chęcią sięgnę po inne jego pozycje.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję

piątek, 19 listopada 2021

"Rozmowy z seryjnymi mordercami. Stalkerzy" Christopher Berry-Dee - fragment recenzji





Tytuł: Rozmowy z seryjnymi mordercami. Stalkerzy
Autor: Christopher Berry-Dee
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 280
Ocena: 5/6





Christopher Berry-Dee, brytyjski kryminolog i autor bestsellerów o seryjnych zabójcach, tym razem analizuje psychikę, motywy i metody działania stalkerów. Przez wiele lat prowadził wywiady z osławionymi seryjnymi mordercami przebywającymi w więzieniach i nie ma sobie równych jako autor wstrząsających studiów na temat zbrodniarzy, którzy często przez wiele lat chodzą wśród nas nierozpoznani. Zabójstwo to jedynie finał – zanim zaatakują, stalkerzy potrafią tygodniami śledzić czy nawiązywać kontakty z niczego niepodejrzewającymi ofiarami. Posługują się wieloma rodzajami kamuflażu i są w stanie wprowadzić w błąd najbardziej spostrzegawcze osoby. Ich mentalność podsumował Ted Bundy: „Chcę być panem życia i śmierci […]. Czy śmierć jednej osoby ma jakiekolwiek znaczenie?”. Horror może być bliżej niż sądzicie                                                                                                      opis wydawcy

Rozmowy z seryjnymi mordercami. Stalkerzy to książka będąca wynikiem wielu rozmów i badań autora, który rozmawiając z mordercami chce poznać i analizować ich umysły, motywy i metody działania. Tym razem na tapetę poszli stalkerzy, dla których samo morderstwo jest jedynie finałem, wisienką na torcie – tutaj licz się śledzenie, obserwacja, podglądactwo…. Całość jest naprawdę bardzo wnikliwa i analityczna, a poza umysłami zabójców autor dostrzega również ofiary i ich umysły. Książka jest napisana w naprawdę wciągający, zrozumiały, ale jednocześnie bardzo analityczny sposób, co sprawia, że pozycję się wręcz pochłania jednym tchem. Osobiście uważam, że niektóre (jak nie wszystkie) te historię są nieco przerażające, przez co nie jest to lektura dla wszystkich – przynajmniej moim zdaniem, ale miłośników kryminału zdecydowanie ukontentuje. Jedynie czego mi brakowało to transkrypcji realnych rozmów z owymi mordercami, a nie tylko opisów ich sposobów działania czy spotkań z nimi. Widocznie nie można mieć wszystkiego.

Całość recenzji do przeczytania na portalu Polacy nie gęsi.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję

środa, 17 listopada 2021

"Jedz jak geniusz" Max Lugavere



Tytuł: Jedz jak geniusz
Autor: Max Lugavere
Wydawnictwo: Kompania Mediowa
Ilość stron: 380
Ocena: 5.5/6






Max Lugavere po latach badań, rozmów z najważniejszymi naukowcami i neurologami, odkrył ważne połączenie między dietą, stylem życia a działaniem mózgu. W swojej książce Jedz jak Geniusz przedstawia praktyczne sposoby na wyeliminowanie tzw. mgły mózgowej, optymalizację zdrowia i osiągnięcie szczytowej sprawności umysłowej. Znajdziesz w niej bezcenne spostrzeżenia na temat tego, jak usprawnić działanie swojego mózgu. A przede wszystkim co jeść, żeby:
- poprawić pamięć i jasność umysłu
- odmłodzić wiek swojego mózgu
- czuć się bardziej szczęśliwym
- zapamiętywać więcej i szybciej się uczyć
Po tym, jak u matki autora zdiagnozowano demencję, Lugavere zawiesił swoją karierę medialną i postanowił dowiedzieć się wszystkiego na temat mózgu i jego wydajności. Przez ponad pół dekady zajmował się najnowszymi badaniami, rozmawiał z dziesiątkami czołowych naukowców i lekarzy z całego świata oraz odwiedzał najlepsze wydziały neurologiczne w Stanach Zjednoczonych – wszystko w nadziei, że zrozumie stan, w którym znajdowała się jego matka.                                                                                                                z opisu wydawcy

Jedz jak geniusz to książka, która mnie zachwyciła w dobie pseudoporadników podających morze oczywistych prawd lub tych głupkowatych rad, które mówią, że depresję leczy się jedzeniem makaronu lub braniem się w garść. Nie dość, że pozycja jest poparta wieloletnimi badaniami autorami, to do nich skłoniła je choroba (demencja) matki, więc widać to po książce, że włożył w nie całe serce i energię. Autor pisze chociażby o tłuszczach – zarówno tych demonizowanych, czy jak najbardziej pożądanych zawierających morze nienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3 i omega-6. Pisze także o wpływie jedzenia na zahamowanie działań neurodegeneracyjnych mózgu czy na organizm tak w ogólności, na co przywołuje nie tylko swoje badania, a także najróżniejsze badania przeprowadzane przez naukowców i badaczy. Poza stricte jedzeniem autor pisze także o ich składnikach, jak witaminy, przeciwutleniacze kwasy tłuszczowe czy polifenole, a także o powiązaniach jedzenia z innymi sferami życia – takimi jak chociażby sen. Poza samą teorią autor podaje również garść przepisów na dania, które dostarczą nam spore dawki odpowiednich składników. A na końcu książki znajduje się indeks rzeczowy, a w po nim możemy szukać w książce interesujących nas zagadnień np. przejedzenie, endotoksyna bakteryjna czy poszczególne choroby – naprawdę super sprawa.  Czy wiecie, że żeby schudnąć nie wystarczy sam deficyt kaloryczny? Organizm musi być wyspany i musi mieć odpowiednią ilość mikroskładników – najlepiej właśnie z jedzenia, a nie magicznych napojów czy cukierków. Czy wiecie, że jedzenie może wpływać na naszą odporność? Czy wiecie, że większość Polaków i generalnie w naszym klimacie ma spore niedobory witaminy D? Czy wiecie, że jedzenie wpływa na naszą kondycję pamięć, koordynację, kondycję?

 Całość recenzji do przeczytania na portalu Polacy nie gęsi.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję

poniedziałek, 15 listopada 2021

"W cieniu twierdzy" Kamila Cudnik



Tytuł: W cieniu twierdzy
Autor: Kamila Cudnik
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ilość stron: 368
Ocena: 4.5/6






Rok 1904. Walter Offenberg, pruski oficer, z powodu skandalu związanego ze śmiercią żony zostaje odesłany z Berlina do nadgranicznej Twierdzy Toruń. W pobliżu miasta kupuje majątek po zubożałym polskim ziemianinie. Gdy przyjeżdża do pałacu, poznaje Luizę Zagórską, córkę poprzednich właścicieli, choć nie od razu orientuje się co do tożsamości młodej kobiety. Luiza uczyła się śpiewu w Paryżu, musiała jednak przerwać lekcje, gdy jej rodzinne dobra zostały zlicytowane. Od pierwszego spotkania zaczyna iskrzyć między pruskim oficerem a młodą ziemianką. Wkrótce, podczas nocy świętojańskiej, we wsi dochodzi do brutalnej zbrodni. Zostaje wszczęte śledztwo. Polskie ziemiaństwo, pruscy urzędnicy, konspiracyjne kręgi, rodzinne sekrety, zakazane uczucie. Kto zyska, a kto straci w tej rozgrywce?                                                                                                                        opis wydawcy

W cieniu twierdzy to książka, za którą się zabrałam nie znając w ogóle twórczości autorki, co sprawiło, że nie miałam względem niej praktycznie żadnych oczekiwań – zwyczajnie cieszyłam się na literacki powrót do Torunia, a także przeniesienie się do innych, bardziej historycznych czasów. Zaczęłam czytać i mega się w nią wciągnęłam. Całość naprawdę zgrabnie napisana, w lekki sposób, niezbyt wygórowanym językiem, niezbyt skomplikowanym, aczkolwiek nie prostym czy prostackim. Pomysł na historię jest naprawdę ciekawy, a do tego całość bardzo zręcznie i zgrabnie poprowadzona, sprawiając, że nie sposób oderwać się od lektury. Niemieckie nazwy ulic i niemieckojęzyczne wstawki tylko ułatwiają przenieść się do Torunia z początku XX wieku. Do tego ciekawe postacie, który mogłyby być barwniejsze, ale jednak wciąż interesujące, a do tego miłostki między nimi. Nie ma tu prostackich i kolorowych romansów, a całość wypada naprawdę ciekawie. 

Całość recenzji do przeczytania na portalu Polacy nie gęsi.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję

czwartek, 11 listopada 2021

"Bluszcz" Anna H. Niemczynow - fragment recenzji

Tytuł: Bluszcz
Autor: Anna H. Niemczynow
Wydawnictwo: Luna
Ilość stron: 440
Ocena: 5/6



Upadki są dobre (...). Kiedy już sięgamy dna, nie możemy upaść niżej. Stamtąd wiedzie tylko jedna droga - ku górze.




Z pozoru zwyczajne życie Julity Snarskiej rozpada się, kiedy jej mąż przekracza, zdawałoby się, nieistniejącą granicę akceptacji u swojej żony. Zdesperowana, wraz z dziećmi ucieka do swojej przyjaciółki Elżbiety, bezdzietnej i samotnej lekarki. Pewnego dnia Julita otrzymuje propozycję, która może okazać się dla niej szansą na odmianę losu. Do tego trzeba jednak siły woli i nadziei. Czy Julita je w sobie odnajdzie?                                                                 z opisu wydawcy

Bluszcz to książka o kobietach i dla kobiet napisana przez kobietę, przez co wydaje się być do szpiku prawdziwa. Muszę przyznać, że Niemczynow stworzyła wyrazistych, ciekawych postaci, choć Julita – główna bohaterka – i jej mąż momentami wydają się być wykreowani zbyt stereotypowo. Pomysł na historię też nieco sztampowy – kobieta zmęczona codziennością i mężem odchodzi od niego, żeby się odrodzić i zacząć nowe życie. Ileż w literaturze i filmie takich historii! Jednak właśnie czegoś takiego potrzebowałam – lekkości pióra, nadziei, siły, wielu problemów i ich pozytywnych rozwiązań. Uważam, że bardzo dobrze, że zostały podjęte takie tematy jak homoseksualizm i narkotyki u dziecka, akceptacja tego (lub nie) przez rodziców, a także późne dziewictwo, zakładanie masek czy finansowa zależność. Całość napisana w lekki sposób, do prostactwa sporo brakuje, ale jednak pokazuje momentami przesadną pruderyjność polskich kobiet i brak rozmów na ważne tematy – nie tylko na linii rodzic-dziecko, a także na linii dwóch dojrzałych kobiet-przyjaciółek. Całość naprawdę fascynująca – pochłonęłam ją od razu i znalazłam w niej tego, co szukałam. Warto przeczytać!

Nigdy nie wiemy, jak ogromny wpływ na nasze losy mają słowa wpajane nam przez najbliższych. Czasami wydaje nam się, że podejmujemy decyzje samodzielnie, że jesteśmy samodzielnie myślącymi jednostkami, jednak naszymi myślami często sterują ludzie nam najbliżsi. Robią to, rzecz jasna, w imię naszego dobra, nie mając najmniejszego pojęcia, że czynią nam krzywdę.

Całość recenzji do przeczytania na portalu Polacy nie gęsi.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję

sobota, 6 listopada 2021

"Przedsionek piekła" Tomasz Kaczmarek - fragment recenzji

Tytuł: Przedsionek piekła
Autor: Tomasz Kaczmarek
Wydawnictwo: Uroboros
Ilość stron: 352
Ocena: 1.5/6



Bardziej jednak obawiał się ludzi. To ich uważał za najgroźniejszych. I to oni nieskończenie go fascynowali.




Ameryka alternatywnego XIX wieku. Daj się porwać światu, w którym technologia, zamiast pełzać, pomknęła naprzód. Na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych znajduje się miasto Exmore – betonowa dżungla wieżowców, ciężkich fabryk i mrocznych zaułków. A pośrodku tego sztucznego tworu stoi potężna elektrownia, której źródłem energii jest technologia trzymana w głębokiej tajemnicy. Staruszek Andrew Milton spędza czas w szpitalu psychiatrycznym, na oddziale dla skazańców o szczególnie niebezpiecznym rodowodzie. Kathleen Turner trzymana w zamknięciu jak zwierzę czeka, aż nastąpi jej smutny koniec. Janusz Szewczyk, nastoletni syn polskich emigrantów, stara się przetrwać w niebezpiecznych dokach Exmore. Cała trójka jeszcze nie wie, w jaki sposób niepowstrzymana fala wydarzeń powiąże ich losy. Szaleni naukowcy, okaleczeni pacjenci, szpitale psychiatryczne, tajne laboratoria i osobnicy nazywający siebie bogami-naukowcami. Historia o odkupieniu, zemście i ambicji.                                                                                                                                             opis wydawcy

Przedsionek piekła to książka z gatunku science fiction, po który sięgam dość rzadko, jednak z chęcią odwiedzam inne światy. Wcześniej nie znałam pióra autora, co wcale nie jest dziwne, skoro to debiut, ale dzięki temu nie oczekiwałam niczego od tej książki i na nic się nie nastawiałam. Pomysł na fabułę zdecydowanie mnie zaciekawił, zafascynował – choć potężna elektrownia skojarzyła mi się trochę z Czarnobylem, który zdecydowanie mógł być inspiracją. Do tego kwestia szpitali psychiatrycznych mnie interesuje jako studentkę psychologii. Szkoda tylko, że mimo zaciekawienia i zaintrygowania – książka zdecydowanie mnie nie zachwyciła, wręcz momentami zanudziła. Chaos fabularny, ciągle urywająca i gubiąca się akcja, a do tego brak jakiegokolwiek uporządkowania książki. Bohaterowie – może z potencjałem, ale jakoś niekoniecznie wykorzystanym. Wszystko było mdłe, niezbyt ciekawe, wręcz wiejące nudą, Wszystko napisane prostym, nieskomplikowanym językiem, co przynajmniej ułatwiło czytanie i sprawiło, że mogłam przez książkę przebrnąć dość szybko – mimo zionięcia nudą. 

Całość recenzji do przeczytania na portalu Polacy nie gęsi

Za możliwość przeczytania książki dziękuję
portalowi Polacy nie gęsi oraz Wydawnictwu Uroboros.


piątek, 29 października 2021

"Twoja anatomia" Adam Kay - fragment recenzji



Tytuł: Twoja anatomia. Kompletny (i kompletnie obrzydliwy) przewodnik po ludzkim ciele
Autor: Adam Kay
Wydawnictwo: Insignis
Ilustracje: Henry Paker
Ilość stron: 408
Ocena: 5.5/6






Czy zastanawiasz się czasem, jak działa twoje ciało?
Ludzkie ciało bywa niesamowite, fascynujące i... bardzo dziwne. Twoje ciało jest dziwne. Moje ciało jest dziwne. A ciało twojego nauczyciela matematyki jest jeszcze dziwniejsze.
Ta książka odpowiada na ważne pytania, takie jak:
Czy jedzenie kóz z nosa jest bezpieczne?
Ile czasu tracisz, siedząc w toalecie?
Dlaczego w twoich rzęsach mieszkają obleśne żyjątka? (Bardzo mi przykro, ale to prawda).
Usiądź wygodnie, załóż gumowe rękawiczki i pozwól się zabrać w smrodliwą i lepką podróż po twoich wnętrznościach.
Oto „Twoja anatomia*“!
(*To takie mądre słowo, które oznacza budowę ciała. Widzisz, już wiesz coś nowego!)
                                                                          opis wydawcy
Twoja anatomia. Kompletny (i kompletnie obrzydliwy) przewodnik po ludzkim ciele
to książka skierowana do młodszego czytelnika – na moje oko przedział wiekowy mniej więcej 9-13 lat, ale mnie również zafascynowała jako osobę, której już zdecydowanie bliżej do trzydziestki – takie powtórzenie z biologii ze szkoły. Widzę w książce sporo plusów. Po pierwsze – zdecydowanie bardzo dobrze, że książka jest podzielona na rozdziały, opisujące poszczególne układy i narządy, więc spokojnie można sobie dawkować wiedzę. W książce jest sporo zabawnych i bardzo obrazowych ilustracji Henry’ego Pakera, co zresztą można zobaczyć na załączonych zdjęciach. Nie ma anatomicznych zdjęć pełnych krwi, które mogą być ciekawe dla dorosłych miłośników tego typu tematów, tak dla dzieciaków może być za dużo, a przynajmniej pozwolą zrozumieć mechanizmy rządzące funkcjonowaniem ciała i składających się na nie organów. Ponadto cała treść napisana w sposób bardzo przystępny, zrozumiały, momentami nieco zbyt obrzydliwy, choć odnoszę wrażenie, że dzieciakom może się spodobać. Autor nie zanudza naukowym, trudnym i niezrozumiałym językiem, a przy trudnych słowach stara się je wyjaśnić. 




Za możliwość przeczytania książki dziękuję

Całość recenzji można przeczytać na Polacy nie gęsi. 

wtorek, 19 października 2021

"Polacy pod tęczową flagą" Anna Konieczyńska


 

Tytuł: Polacy pod tęczową flagą
Autor: Anna Konieczyńska
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 320
Ocena: 5/6






Temat osób LGBT+ przewija się od dłuższego czasu w mediach i rozmowach wielu Polaków. O ile za granicą jakakolwiek orientacja nie-hetero nie budzi emocji i jest traktowana najzupełniej w świecie… normalnie, łącznie z prawem do ślubów cywilnych, adopcja dzieci i wszystkich konsekwencji tych aktów. Tak w Polsce – temat wciąż kontrowersyjny, sprawiający, że wiele (wręcz większość osób) ma myśli depresyjne i autodestrukcyjne, nic dziwnego, skoro wciąż nie mogą na ulicy złapać za rękę czy pocałować swojego partnera/-ki, bo są nastawieni na szykany, z czym nie spotykają się osoby heteronormatywne. W końcu jak powiedział nasz cudowny pan prezydent: Próbują wmówić, że to ludzie. To ideologia. Anna Konieczyńska próbuje pokazać w swojej książce, że jest zupełnie odwrotnie – w końcu to ludzie, nie ideologia. Zapraszam na recenzję owej pozycji pt. Polacy pod tęczową flagą. 

Andrzej Szwan ma osiemdziesiąt trzy lata, pamięta jeszcze drugą wojnę światową i powstanie warszawskie. W latach sześćdziesiątych poznał swoją pierwszą miłość, a dziś podbija estrady jako Lulla La Polaca, najstarsza w Polsce drag queen. Ewelina i Kasia są parą od prawie dziesięciu lat. Od trzech razem z ich córką Amelią i psem Moką tworzą szczęśliwą, tęczową rodzinę. Bartek ma siedem lat i jest transpłciowym chłopcem. Jego mama Dorota od kilku lat walczy o szczęście swojego syna i innych dzieci LGBT+ w Polsce. Temat społeczności LGBT+ od wielu lat nie schodzi z nagłówków gazet. Co roku odbywają się parady równości, a kolejne znane i lubiane osoby robią coming outy. Mogłoby się wydawać, że świadomość społeczna dotycząca osób LGBT+ jest duża. Tymczasem prawicowi politycy próbują społeczność LGBT+ utożsamić z nieistniejącą ideologią.                                                                                                                                                                  z opisu wydawcy

Polacy pod tęczową flagą
 to książka zawierające kilka historii najróżniejszych ludzi – najstarszej w Polsce drag queen, tęczowych rodzin, transpłciowego siedmiolatka, geja – katolika i rolnika czy osoby niebinarnej. Nie są to wywiady – autorka opisała ich historie, zamieszczając oczywiście ich słowa, a także opisując jak wygląda ich codzienne życie w ich społecznościach. Wszystko opisała w sposób dość delikatny, neutralny, bez rozdzierania szat i zaciekłej obrony – odnoszę wrażenie, że pokazała sytuację po prostu jak jest, bez żadnej propagandy, spłycania, upraszczania i wykrzywiania tematu, jak to robi władza razem z publicznymi mediami i organizacjami pro-life (ci ludzie serio myślą, że homoseksualizm=pedofila?). Wszystko jest opisane jak najbardziej przyjemnym w odbiorze i empatycznym językiem, okraszone tęczową kolorystyką. Bardzo wartościowe wydaje mi się, że cały ostatni rozdział książki jest poświęcony pojęciom związanym z tematem, a także historii zjawiska, a co najważniejsze – można znaleźć kontakt do psychoterapeutów i ośrodków, gdzie osoby LGBT+ mogą szukać pomocy jako w miejscach im przyjaznych. Myślę, że to naprawdę na plus – wszystko zebrane w jednym miejscu i już na wstępie wiadomo, że to miejsca przyjazne LGBT. Fakt, pojawiają się przede wszystkim duże miasta, w takich miejscach tego punktów jest więcej, ponadto w niedużych i mniejszych miejscowościach jest mniej psychologów, mniej funduszy, a ludzie bardziej zaściankowi. Znam z autopsji – w końcu pochodzę z niedużego, powiatowego miasteczka na Opolszczyźnie.

Polacy pod tęczową flagą to książka, którą zdecydowanie mogę Ci polecić, Czytelniku, niezależnie jakie jest Twoje stanowisko względem osób LGBT. Pokazuje różne historie, jest napisana w przystępny sposób, a całość czyta się naprawdę szybko. Może nie jest to arcydzieło językowe, ale uważam, że to bardzo ważne i ciekawie jest pokazanie zwyczajnych ludzi ze środowisk nieheteronormatywnych, bo jednak często przerysowane postacie w netflixowych, amerykańskich serialach to mało dla polskiej społeczności – zwłaszcza, że tutaj mamy kontakt do punktów, gdzie można znaleźć pomoc.

sobota, 20 marca 2021

"Zemsta ze skutkiem śmiertelnym" Katarzyna Gacek

Tytuł: Zemsta ze skutkiem śmiertelnym
Autor: Katarzyna Gacek
Wydawnictwo: Oficynka
Ilość stron: 274
Ocena: 3/6


Na otwieranie listów, a tym bardziej poleconych z poczty kompletnie nie było mnie stać. Stosowałam więc to, co umiałam najlepiej – taktykę chowania głowy pod koc i udawania, że mnie nie ma. Bo przecież, jak kogoś nie ma, jego problemy nie istnieją, ale to chyba wiadomo.



Kryminały lubię pod każdą postacią – zarówno książkową, jak i filmową czy serialową. Choć nie znałam wcześniej twórczość i autorki i nie miałam pojęcia o jej istnieniu, ale z racji owego zamiłowania nie trzeba było mnie długo namawiać na lekturę jej książki pt. Zemsta ze skutkiem śmiertelnym

Magda, bohaterka „W jak morderstwo”, właśnie rozstała się z mężem i próbuje się odnaleźć w tej nowej, trudnej sytuacji. Pewnego dnia na jej oczach ginie kobieta, potrącona przez rozpędzony samochód. Kierowca ucieka z miejsca wypadku. Tego samego dnia w miasteczku zostaje porwane dziecko. Czy te dwie historie coś łączy? Magda rozpoczyna prywatne śledztwo, podczas którego nie tylko będzie sobie musiała poradzić z bezwzględnymi bandytami, ale i z policją, dla której amatorskie działania Magdy to poważny kłopot organizacyjny oraz wizerunkowy. Czy porywaczom chodzi tylko o pieniądze? Czy Magdzie uda się ocalić życie dziecka? Oraz czy u boku Magdy pojawi się jakiś nowy mężczyzna? Tego wszystkiego dowiemy się w kolejnym tomie kryminalnych przygód sympatycznej i wścibskiej pani weterynarz.                                                                                                     opis wydawcy

Zemsta ze skutkiem śmiertelnym jest książką niezbyt obszerną; taką, którą czyta się naprawdę bardzo szybko. Nie czytałam wcześniejszej części, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało mi to w odbiorze, ale jednocześnie nie mam punktu odniesienia nie znając wcześniejszej części historii. Całą książka jest napisana w sposób lekki i dość przyjemny w odbiorze, co w polaczeniu z niezbyt dużą objętością sprawia, że książkę czyta się naprawdę szybko. Zemsta ze skutkiem śmiertelnym to pozycja, która nie ma zbyt wielu bohaterów, a ponadto są niezbyt dobrze wykreowani – nie są tragiczni, są po prostu tacy przeciętni i dość sztampowi, mogliby być o wiele bardziej dopracowani, zwłaszcza, że nie ma ich wielu. Do tego, w moim odczuciu, jest w niej zdecydowanie zbyt mało intrygi oraz napięcia, dreszczyku emocji, zwłaszcza, że jest to kryminał. Owszem, nie musi być brutalnie oraz potoków krwi, jednak więcej budowania napięcia i intrygi by się zdecydowanie przydało. Język i styl autorki są całkiem w porządku, niewyróżniający się ani na plus, ani na minus – po prostu zwyczajny i przeciętny., pojawiły się jakieś wulgaryzmy, ale bez przesady i w sytuacjach w których były one adekwatne w ustach bohaterów. 

Przez trzynaście lat beztrosko uzależniłam się od męża, wykarczowując z mojego DNA gen odpowiedzialny za samodzielne podejmowanie decyzji. A teraz przekonywałam się ze zdziwieniem, że po tylu latach bycia kobietą bluszczem nie jest łatwo bez podpory uchwycić pion.

Zemsta ze skutkiem śmiertelnym to, w moim odczuciu, pozycja całkiem średnia i przeciętna – nie zachwyca i nie powala na kolana, ale jednocześnie nie sięga dnia i nie jest tragiczna. Dość przewidywalna, zbyt mało intrygi, zbyt sztampowi bohaterowie, ale suma summarum książkę czytało mi si dość szybko i w miarę. Widzę w niej dość spory potencjał, ale zdecydowanie niewykorzystany. Takie niewyróżniające się i lekkie czytadło, które raczej nie zapada w pamięć. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Oficynka. 

czwartek, 14 stycznia 2021

"Pójdziesz ze mną?" Konrad Reznowicz

Tytuł: Pójdziesz ze mną?
Autor: Konrad Reznowicz
Wydawnictwo: Oficynka
Ilość stron: 300
Ocena: 1.5/6



Uśmiechanie się uznawane jest za nienormalne. Normlany jesteś, jeśli wyglądasz na wkurwionego. Może to efekt klimatu, że w kraju obowiązuje dogmat o zaciśniętych ustach i spiętych pośladach.




Pójdziesz ze mną? Konrada Reznowicza to książka, w której – według obietnic wydawcy – mamy znaleźć studium samotności i nieprzystosowania do życia we współczesnym świecie, co w połączeniu z mroczną okładką naprawdę mnie zaintrygowało, co sprawiło, że pochłonęłam ją w jeden poranek. Wynik tego, że książka tak dobra czy tak słaba? Zapraszam na recenzję.

Konrad jest młodym i pewnym siebie mężczyzną. Unika wszelkich zobowiązań, a seksualne podboje są jego ulubioną metodą ucieczki od otaczającej rzeczywistości. W istocie jest samotnikiem, który nie potrafi sprostać oczekiwaniom, jakie narzucają na niego inni. Prowadzi go to do nieustannych rozczarowań i wpędza w problemy psychiczne. Podczas jednej z imprez poznaje piękną Natalię, dzięki której odnajduje w swoim życiu równowagę, ale szczęście Konrada nie trwa długo. Toksyczna relacja prowadzi go do katastrofy, której żadne z nich nie jest w stanie powstrzymać. „Pójdziesz ze mną?” to głębokie studium samotności i nieprzystosowania do życia we współczesnym świecie. Reznowicz jest surowy i wulgarny, a przy tym prawdziwy. Smutek towarzyszący jego literaturze niepokoi, a jednocześnie wciąga i nie pozostawia obojętnym.                                                                                  opis wydawcy

Pójdziesz ze mną? Jest pozycją niezbyt długą obiecującą pozycję pełną smutku oraz samotności, przynajmniej według obietnic wydawcy. I już w tym punkcie poczułam rozczarowanie, bo zamiast głębokiego studium samotności dostaliśmy nieco bardziej męską wersję Pięćdziesięciu twarzy Greya, z równą mnogością scen łóżkowych z dodatkiem scen dotyczących masturbacji. Pojawiają się sceny przedstawiające przemyślenia bohatera czy historię relacji z Natalią, ale są o wiele skąpiej rozbudowane niż sceny seksualne, a jest ich także zdecydowanie mniej. A szkoda, bo w odwróconych proporcjach mogłaby być o wiele ciekawsza książka, a przede wszystkim o wiele głębsza i wartościowsza. Przynajmniej w moim odczuciu. Całość napisana w sposób wulgarny i wręcz prostacki, a rozdziały są króciutkie (niektóre liczą mniej niż jedną stronę), a język jest zdecydowanie prosty i mało literacki. Całość wygląda jak prostacki i infantylny blog nastolatka z opisami podbojów łóżkowych… Owszem, pojawia się temat psychozy, urojeń, choroby czy samobójstwa, ale całość jest zbanalizowana i przedstawiona niezwykle płytko. Połącznie płytkich, łóżkowych relacji z psychozami, zmianami czy próbą samobójczą ma zdecydowanie potencjał, ale tutaj zupełnie niewykorzystany. Jeszcze bohaterowie – niedopracowani i płytcy, a do tego odnoszę wrażenie, że autor zdecydowanie zbyt mało miejsca i czasu poświęcił na przedstawienie relacji główny bohater – Natalia. No cóż, szkoda. 

Jak zwykle w takich sytuacjach, czas leczy rany, ale w przypadku Natalii pomocny okazał się alkohol. Odkąd usłyszała o diagnozie, nie było dnia, w którym nie wypiłaby choć trochę. Nadszedł czas, że każdy dzień kończyła butelką wina. Kiedy nie było wina, nie mogła zasnąć, wstawała z łóżka i chodziła po mieszkaniu, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Alkohol dawał jej ukojenie, spokój i zapomnienie, których bardzo potrzebowała.

Pójdziesz ze mną? Jest książką, której byłam bardzo ciekawa i sam pomysł ma potencjał, jednak całość jest napisana w sposób niezwykle banalny i wręcz prostacki. Poza tym dla mnie jest to prędzej erotyk niż powieść obyczajowa. Jak dla mnie książka jest dość słaba i marna – ani niewykorzystany pomysł, ani jakoś dobrze napisana, ani nie wciąga. Jak dla mnie zdecydowanie szkoda czasu – warto go poświęcić na jakąś inną lekturę.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Oficynka

czwartek, 26 listopada 2020

"Na tropie złodzieja psów" Justyna Balcewicz




Tytuł: Na tropie złodzieja psów
Autor: Justyna Balcewicz
Wydawnictwo: Wydawnictwo Skrzat Kraków
Cykl: Klub Obrońców Czworonogów
Tom: pierwszy
Ilość stron: 144                    
Ocena: 5/6





Gdyby ktoś mnie się zapytał, czy wolę psy czy koty – nie umiałabym odpowiedzieć. W moim serduszku aktualnie jest psiak, którego mamy w rodzinnym domu, kiedyś mieliśmy kociaka, na stancji (jeszcze we Wrocławiu) miałam chomika. Generalnie bardzo lubię zwierzaki, praktycznie każde. A mając w rodzinie dzieciaki po kilkanaście lat młodsze dzieciaki czasami lubię sięgać po książki z ich grupy wiekowej – wtedy mamy często więcej tematów do rozmów i wspólnego czytania. Zresztą i bez tego lubię sięgnąć po książki z literatury dziecięcej. Właśnie z tych dwóch powodów sięgnęłam po książkę pt. Na tropie złodzieja psów autorstwa Justyny Balcewicz.

Kornel ma jedenaście lat, wielkie okulary, łatkę kujona i... największego na świecie psa. Brzydal, olbrzymi mastif angielski, to jego najlepszy przyjaciel. Zwłaszcza teraz, gdy po przeprowadzce chłopak musi zaczynać wszystko od nowa. Ale pewnego dnia wierny przyjaciel znika. Zwykła ucieczka? Tak sądzi policja, tylko skąd wziął się podejrzany kawałek kiełbasy? Kornel nie może tego tak zostawić. Na szczęście znajduje sojuszników. Popularną cheerleaderkę Julię, pochodzącą z artystycznej rodziny Delę i misiowatego doktora Zwierza. Czy z ich pomocą uda się odzyskać Brzydala?                                                                                                                          opis wydawcy

Na tropie złodzieja psów jest książką ciekawą, z nutką intrygi i zagadki, a także z przesłaniem oraz informacjami dotyczącymi gatunków psów (tutaj przede wszystkim mastifa angielskiego, który jest psim bohaterem tej pozycji) oraz porwań czy kradzieży psów. W moim odczuciu książka jest skierowana do dzieci w wieku mniej więcej 9-11 lat, ale dużo zależy też od dojrzałości i umiejętności czytania konkretnego dziecka. Literki są większe niż w standardowych, dorosłych książkach, pojawiają się ilustracje (notabene bardzo ładne autorstwa Katarzyny Kołodziej), ale jest to już z tych pozycji z literatury dziecięcej, w której zdecydowanie dominuje tekst, a nie obrazki. Sam pomysł na fabułę jest dość ciekawy, uczący empatii do zwierząt i przyjaźni mimo dziwności i inności. Książka jest ciekawa, wciągająca, z interesującymi i różnorakimi bohaterami. 

Na tropie złodzieja psów jest pozycją zdecydowanie ciekawą i myślę, że dzieciakom, które lubią zwierzaki może się spodobać. Sama pewnie podrzucę ją moim kilkanaście lat młodszych ode mnie kuzynom. Zdecydowanie warto sięgnąć. A się bawiłam naprawdę dobrze.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Skrzat Kraków

środa, 11 listopada 2020

"Bike'owa podróż. Z Sydney do Szczecina cz. 1" Daniel Kocuj

Tytuł: Bike'owa podróż. 
Z Sydney do Szczecina cz. 1
Autor: Daniel Kocuj
Wydawnictwo: Annapurna
Ilość stron: 352
Ocena: 5/6

Miałem do niego wiele pytań odnośnie Indii, które odwiedził przed Brimą. Już załatwienie indyjskiej wizy wydawało się nader skomplikowane- ponoć nie można było sobie pozwolić na jakiekolwiek nieścisłości w wypełnianiu kwestionariusza.



Jestem zdecydowaną miłośniczką jazdy na rowerze, choć często jest on dla mnie środkiem transportu miejskiego, a nie środkiem na dalekosiężne wyprawy (choć i tak się zdarzały trasy ponad 100 km dziennie). Niestety mój rower, który mam na stancji, aktualnie czeka na serwisowanie zawalony kafelkami w piwnicy, ale tym chętniej stęskniona na jazdą na dwóch kółkach z wielką chęcią sięgnęłam po podróżniczo – rowerową pozycję autora bloga Bike2.be Daniela Kocuja pt. Bike'owa podróż. Z Sydney do Szczecina

Wyprawa życia. Z rozpalonego słońcem Sydney do rodzinnego Szczecina – na rowerze. Po drodze czekają bezkresne pustkowia, spowite cieniem dżungle, krwiożercza fauna, górskie łańcuchy, ciche, senne wioski i gwarne, tętniące życiem miasta. Kalejdoskop samotności, niezapomnianych spotkań, zaskakujących zwrotów akcji i bolesnych pożegnań. Opowieść, jakiej jeszcze nie było! Pierwsza część zabierze Was na wyprawę przez Australię i szereg egzotycznych krajów Azji Południowo-Wschodniej. Razem z Danielem zejdziecie w głąb australijskiego szybu w poszukiwaniu szlachetnych kamieni, zajrzycie do krateru wulkanu plującego niebieskim ogniem, przywitacie nowy rok, tańcząc i śpiewając na birmańskich ulicach i nieraz o włos unikniecie wpakowania się w poważne tarapaty. Trzymajcie się mocno, bo może znosić na zakrętach!                                                                                                                                                              opis wydawcy

Bike'owa podróż. Z Sydney do Szczecina cz. 1 to książka, po którą sięgnęłam naprawdę z nieskrywaną  ciekawością i muszę przyznać, że zdecydowanie się nie zawiodłam. W ogóle sam pomysł jest w ogóle świetny. Słyszałam historie moich znajomych, którzy mieli zjechaną na rowerach całą Polskę i wiele europejskich krajów, ale przejechać taki kawał z bagażem w sakwach na tyłach roweru – po prostu pełen podziw. Do tego mnóstwo pięknych fotografii i ciekawostek z różnych zakątków świata z perspektywy siodełka. Nie obyło się oczywiście bez różnych perturbacji, nie tylko związanych z pedałowaniem, a na przykład z noclegiem na cmentarzu czy wizycie w studiu filmowym. Książka zawiera opis podróży z Australii przez Indonezję, Malezję, Tajlandię, Birmę i Indie, na której kończy się pierwsza część opisanej przez autora podróży. A żeby było ciekawiej pozycja zawiera jeszcze perspektywę znajomego imieniem Zander, który częściowo towarzyszył autorowi na trasie, a później był z nim w stałym kontakcie. Możemy poznać lokalną kulturę poszczególnych krajów, nie z przewodników przedstawiających kilkugwiazdkowe hotele i chwalące wszystko wzdłuż i wszerz, a tak po prostu, po ludzku, zwyczajnie i od kuchni. 

Czytanie książek bywa niebezpieczne. To przez kontakt z książką zaraziłem się "cyklozą". Czytając o przygodach polskich podróżników, zacząłem fantazjować. Utożsamiałem się z tymi śmiałkami, bez pardonu wchodziłem w ich skórę, wczuwałem się do tego stopnia, że wyobrażałem sobie siebie w takiej roli. Zadawałem coraz śmielsze pytania w stylu "Co by było, gdyby...", aż w końcu doszedłem do wniosku, że to marzenie jest jak najbardziej do zrealizowania.

Bike'owa podróż. Z Sydney do Szczecina cz. 1 to książka, którą zdecydowanie mogę polecić. Literatura podróżnicza z zupełnie innej perspektywy z całym morzem przygód, zbiegów okoliczności i niesamowitych spotkań. Jest to dopiero pierwsza część, a ja z chęcią sięgnę po kolejną, żeby poznać kolejną część drogi autora do Polski. Ciekawy pomysł na podróż i równie interesująca pozycja. Naprawdę warto sięgnąć. Polecam!



Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Annapurna

poniedziałek, 15 czerwca 2020

"Young power! 30 historii o tym, jak młodzi zmieniają świat" Justyna Suchecka



Tytuł: Young power! 30 historii o tym, jak młodzi zmieniają świat
Autor: Justyna Suchecka
Wydawnictwo: Znak emotikon
Ilość stron: 192
Ocena: 2.5/6

 




Lubię ludzi, tak w ogólności. Zwłaszcza, jeżeli mają mnóstwo pomysłów, tryskają energią, są kreatywni i zwalczają przeciwności losu, a do tego są wyjątkowo młodzi. O takich właśnie osobach opowiada debiutancka książka Justyny Sucheckiej pt. Young power! 30 historii o tym, jak młodzi zmieniają świat. 

Są tacy jak ty – współczesne polskie dzieci i nastolatki swoją pomysłowością zadziwiają dorosłych i udowadniają, że nie trzeba czekać, żeby zmienić świat. Zobacz, jak to się robi! Młodzi, odważni, zaangażowani, wytrwali! Udowadniają, że nie trzeba czekać, żeby zmienić świat.  
Piotrek narysował robota z tyłu zeszytu do polskiego. Chyba każdy tak czasem robi. Ale on zaszył się potem w garażu rodziców i wprowadził pomysł w życie. Po tygodniach stukania, wiercenia i skręcania - na podwórko wjechał podobny do marsjańskiego łazika robot: ALISA. Urządzenie potrafi wwiercić się w ziemię, pobrać próbkę i natychmiast ocenić jej skład. Dzięki niemu rolnicy w kilka minut mogą się dowiedzieć, jak najlepiej zadbać o glebę pod uprawy. Kira wpadła na pomysł „latającego plecaka", jadąc ze szkoły zatłoczonym metrem. Zobaczyła unoszący się pod sufitem balonik i pomyślała, że na pewno da się wykorzystać hel w produkcji plecaków. Stworzyła projekt takiego plecaka, który zdobył tysiące głosów i zwyciężył w konkursie na pomysły biznesowe. A to był dopiero początek!
                                                                         opis wydawcy

Y
oung power! 30 historii o tym, jak młodzi zmieniają świat
jest książką bardzo kolorową i pełną fotografii, do każdej opowiedzianej historii jest zdjęcie jej bohatera. A historie są najróżniejsze i opisane w bardzo lekki i przyjemny w odbiorze sposób, a język i styl wydają mi się być skierowane do młodzieży. Pomysłu tych młodych ludzi są naprawdę różne, ale w moim odczuciu łączy je jedno – są to opowieści o dzieciach, w których nie brakuje pieniędzy, a wręcz bogatych, o takich tzw. bananowych dzieciach, dla których nie ma wakacji bez wyjazdu za granicę, no i koniecznie musi być najnowszy model telefonu. Jasne, dzieciaki z pomysłami, ale niektóre w moim odczuciu niezbyt odkrywcze…  Pomysł na taką pozycję jest dość ciekawy i motywujący (np. do nauki czy ćwiczeń), ale mnie nie do końca przekonuje, ale może zwyczajnie już jestem za stara na nią albo mam alergię na te bananowe dzieci w stylu Grety Thunberg.

Young power! 30 historii o tym, jak młodzi zmieniają świat to książka o młodzieży dla młodzieży, która jednak mnie nie powaliła na kolana. Fakt, przeczytałam ją bardzo szybko, ale zupełnie bez szału. Czy mogę polecić? Młodszemu pokoleniu, dzieciakom, młodzieży w wieku mniej więcej 10-13 lat – może i tak, ale ja się nią nie zachwyciłam. No cóż. A szkoda.