Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Agora. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Agora. Pokaż wszystkie posty

sobota, 31 maja 2025

"Jest OK. To dlaczego nie chcę żyć?" Marek Sekielski, Małgorzata Serafin

Tytuł: Jest OK. To dlaczego nie chcę żyć?
Autor: Marek Sekielski, Małgorzata Serafin
Wydawnictwo: Agora
Ilość stron: 344
Ocena: poza skalą



To jest najtrudniejsze - przyznać przed samym sobą, że nie daje się rady.







Lubię sięgać po książki, które podejmują temat depresji – nie dość, że kończę psychologię, to jeszcze sama mam tę przypadłość. Lubię poznawać historie innych ludzi, ich perspektywę, myśli i pragnienia. Za mną już Twarze depresji czy Żyletkę zawsze noszę przy sobie – teraz przyszedł czas na książkę autorstwa Marka Sekielskiego i Małgorzaty Serafin pt. Jest OK. To dlaczego nie chcę żyć?.

Bohaterowie tej książki są wspaniałymi i wrażliwymi ludźmi, którzy po latach zmagania się ze sobą doszli do ściany. Stanęli nad przepaścią. Można tu dorzucić jakiekolwiek inne określenie, ale prawda jest taka, że to, co czuje osoba w depresji, trudno ubrać w słowa. Jednak naszym rozmówcom to się udało. Szczerze i bardzo intymnie opowiedzieli o swoim życiu z depresją. Podzielili się wspomnieniami z najtrudniejszych momentów, w których choroba popchnęła ich w stronę samobójstwa. Ale zebrane w książce rozmowy to również dowód na to, że z depresji da się wyjść. Że jest nadzieja na wyzdrowienie, choć wewnątrz ledwo tli się wola życia.                                                                                                                                                                                                    z opisu wydawcy

Jest OK. To dlaczego nie chcę żyć? Jest książką, która jest trudna, a szczególnie trudna może być dla osób, które po raz pierwszy spotykają się z tematyką depresji. Marek Sekielski i Małgorzata Serafin dobrali do swojej książki różne osoby z różnymi historiami, co daje dość szeroki obraz depresyjnych perypetii, wiele z obrazów depresji. Pytania są zadawane w sposób delikatny i z taktem, ale jednocześnie są bardzo odważne. Odpowiedzi są szczere i pokazują, jak kręte mogą być depresyjne drogi, a także to, że nawroty się pojawiają – nawet w najlepiej zaleczonej depresji. Mimo trudnego tematu – książka jest napisana w sposób przystępny i dość łatwy do zrozumienia dając jednocześnie dość szeroki obraz różnych obrazów depresyjnych. Moim zdaniem niezwykle ważne jest to, jak różne historie są przedstawione w tej książce – na pytania odpowiadają takie osoby jak modelka, sportowiec, prawniczka, dziennikarz czy uczennica – co pokazuje, że ta choroba może dotknąć dosłownie każdego. Wszystko przedstawione pokazane obiektywnie, bez stygmatyzacji czy oceny, co jest niezwykle ważne. 

Dlatego uważam, że wszyscy ludzie, którzy żyją na świecie, są megabohaterami, bo się nie zabili, bo walczą każdego dnia dalej. Życie w tym świecie jest, kurwa, wyczynem.

Jest OK. To dlaczego nie chcę żyć? To moim zdaniem książka niezwykle trudna i ważna. Na mnie, jako osobie depresyjnej i psychologowi in spe, zrobiła niemałe wrażenie, a dla osób w sporym kryzysie psychicznym czy takich, którzy nie znają w ogóle tematów związanych z depresją ta książka może być nie małym szokiem i wstrząsem. Oceny nie ma, bo jest poza skalą, ale z racji tematu – zdecydowanie warta przeczytania i polecenia. 

Wśród wielu beznadziejnych, coachingowych powiedzonek mam jedno ulubione: co nas nie zabije, to nas wzmocni - kwintesencja głupoty różnej maści motywatorów. Powiedzcie to mądrale gwałconym dzieciom, ofiarom dziecięcej przemocy, alkoholowym rodzinom, dzieciom niechcianym, niesłuchanym, nieakceptowanym. Powiedzcie ofiarom terroru psychicznego i popierzonych rodziców, którzy zawsze wiedzą co jest dla ich dziecka najlepsze. 

sobota, 18 lutego 2023

"Zniknięty ksiądz. Moja historia" Marcin Adamiec

Tytuł: Zniknięty ksiądz. Moja historia
Autor: Marcin Adamiec
Wydawnictwo: Agora
Ilość stron: 230
Ocena: 3.5/6


Bracia, sami bracia. Ale kiedy ktoś zachoruje, to gdzie znika to braterstwo?






Coraz częściej sięgam po literaturę faktu związaną miej czy bardziej tematycznie z Kościołem Katolickim. Po pierwsze kwestia mojej fascynacji literaturą faktu, a po drugie kwestia tego, że (choć jestem wierząca) chętnie sięgam po różne spojrzenia na zachowania najróżniejszych przedstawicieli Kościoła. Po lekturze Sakramentu obłudy – jakiś czas później postanowiłam się za kolejną pozycję w o życiu księży od kuchni, a mianowicie za książkę Marcina Adamca pt. Zniknięty ksiądz. Moja historia.

Marcin Adamiec jest zwykłym księdzem z żarliwym powołaniem. Wytrzyma sześć lat. Po pełnym nadziei i ekscytacji okresie seminarium szybko nadchodzi rozczarowanie rzeczywistością plebanii, nałogi, obezwładniająca samotność, choroba, poważny wypadek, a w końcu najgorsze dla młodego księdza – utrata wiary. Wali mu się świat, ale też pojawia się światełko w tunelu – ona. Dziś były już ksiądz mówi, że uciekł od śmierci w życie. Oprócz swojej historii Adamiec opowiada historie innych mężczyzn, którzy wybrali drogę kapłaństwa. Zapijających kryzysy. Zepsutych łatwymi pieniędzmi. Żyjących z kobietami. Odkrywających swój homoseksualizm. Porzucających sutannę dla miłości oraz tych zamkniętych w domach dla emerytów i zapomnianych. Takich księży kościelni hierarchowie „znikają”. Mimo goryczy Marcin mówi o ciemnych stronach Kościoła bez zacietrzewienia, raczej ze smutkiem, czasem z humorem, ale zawsze ze zrozumieniem dla ludzkich słabości. Kończy swą opowieść z nadzieją: „Przestałem wierzyć w Boga jako duchowny. A odzyskałem poczucie, że jestem Dzieckiem Bożym, kiedy biskup zabronił mi przystępować do sakramentów”.                                                                                                                                                      opis wydawcy

Zniknięty ksiądz. Moja historia to książka, którą planowałam przeczytać praktycznie od razu jak o niej przeczytałam – kupiłam ebooka, który czekał jakiś czas na swoją kolej, aż w końcu przyszedł na nią czas. Czytałam o niej w czeluściach Internetu, byłam ciekawa jaką perspektywę przedstawia. Zaczęłam czytać i praktycznie od razu wciągnęłam – kwestia mojej ciekawości, ale również dla tego, że w tej pozycji były przedstawione zupełnie różne historie. Całość jest napisana w sposób ciekawy, obrazowy i przyjemny w odbiorze, a język jest nieskomplikowany i dość przystępny w odbiorze. Co do wszystkich przedstawionych opowieści – moim zdaniem bardzo szkoda, że tak naprawdę nie ma w niej osobistych, kapłańskich dziejów autora, a jest zlepek różnych inny i w sumie przez to dość trudno uwierzyć w jej autentyczność. Mimo tego wszystkiego – przyznaję jednak, że autor podejmuje w książce zdecydowanie ważny temat.

Kościół ma zbliżać ludzi do Boga. Tymczasem dzieje się coś odwrotnego. (...) Kościół od Boga odpycha. Kościół rani, zamiast leczyć. Dzieli, zamiast łączyć. Odrzuca, zamiast przyjmować. To jest właśnie absurd.
Zniknięty ksiądz. Moja historia to książka, którą skończyłam z pewnym niedosytem i mieszanymi odczuciami. Przede wszystkim dlatego, że miała być osobista historia, a był zlepek różnych opowieści – co prawda ciekawych i podejmujących ważny temat, ale mógłby być potraktowany w sposób o wiele głębszy i osobisty. Czy polecam? Tak, z racji podjętego tematu, ale szkoda, że jego potencjał został zupełnie niewykorzystany. A szkoda, bo zapowiadało się lepiej...
A nawet jeśli Bóg ma plan wobec nas, to nasze wybieram jest kluczowe — bo ja wybieram w tym planie błogosławieństwo lub przekleństwo. To MOJE wybory czynią mnie szczęśliwym lub nieszczęśliwym.

wtorek, 10 stycznia 2023

"Szwedzki kryminał" Beata i Eugeniusz Dębscy

Tytuł: Szwedzki kryminał
Autor: Beata Dębska, Eugeniusz Dębski
Cykl: Tomek Winkler
Tom: trzeci
Wydawnictwo: Agora
Czyta: Wojciech Żołądkowicz
Długość: 10 godz. 24 min.
Ocena: 5/6


Tylko nie wgryzaj się za mocno i za głęboko, bo się porzygasz. Serio. To jest jakieś... chore. Obrzydliwe i zboczone. Pieprzony szwedzki kryminał!



Dwudziestą trzecią – pierwszy tom z Tomkiem Winklerem – przeczytałam kilka lat temu, za drugi pt. Zimny trop zabrałam się za całkiem niedawno i od razu przepadłam. Nie trzeba było długa czekać i od razu zabrałam się za trzeci tom cyklu z byłym gliną pt. Szwedzki kryminał – tak samo jak drugą część w formie audiobooka w interpretacji Wojciecha Żołądkowicza. 

Usunięty ze służby za przestępstwo, którego nie popełnił, Tomasz Winkler dzisiaj bierze sprawy, z jakimi lepiej nie iść na policję. Jeśli masz kłopoty i nikt inny nie potrafi ci pomóc – możesz go wynająć. A przynajmniej spróbować... Z zakładu psychiatrycznego w Krowieńcu ucieka niebezpieczny psychopata Adam „Psychoza“ Mateńczuk. Skazano go za morderstwo dziecka, ale Psychoza ma sekret – ofiar było więcej. I nikt by się o tym nie dowiedział, gdyby nie chwila słabości w towarzystwie współwięźnia. Ci, którzy poznali sekret Mateńczuka, muszą teraz zginąć. Problem w tym, że na liście do odstrzału znajduje się wrocławski detektyw Tomek Winkler. Aby przeżyć, Winkler będzie musiał rozplątać zagadkę pogmatwanej przeszłości – i tożsamości – Mateńczuka. Kim jest jego prześladowca i co tak naprawdę wydarzyło się lata temu w szeregach tajemniczej dolnośląskiej sekty? Odpowiedzi ciągle się wymykają, a pętla zaciska. Psychoza nie cofnie się przed niczym, a jeśli będzie musiał, skrzywdzi tych, na których Winklerowi najbardziej zależy…                                                                                                          opis wydawcy

Szwedzki kryminał jest pozycją, której byłam bardzo ciekawa i miałam względem niej już swoje oczekiwania, które zostały zdecydowanie spełnione. W moim odczuciu sam pomysł na książkę był zdecydowanie bardzo ciekawy i fascynujący, a do tego naprawdę całkiem dobrze i interesująco zrealizowany. W samej książce jest naprawdę sporo ze szwedzkich/skandynawskich kryminałów – nie tylko intrygującą fabułę, ale również sporo z klimatu, więc sam tytuł książki jest jak najbardziej adekwatny. Co prawda początek (no może do połowy) bywał nudnawy, sporo akcji rozkręciło się dopiero na samym końcu, co uważam za zdecydowany minus – całość mogłaby być bardziej wyrównana, z bardziej wartką akcją na całej długości pozycji. Na szczęście intryga pozostała na odpowiednim poziomie – jej zdecydowanie nie brakowało. Do tego całość ponura i ze sporą dozą tajemnic – przede wszystkim tych rodzinnych, które bardzo lubię w kryminałach. Całość jest napisana w sposób nieskomplikowany, przyjemny w odbiorze, co w połączeniu z dobrze dobranym głosem Wojciecha Żołądkowicza sprawiło, że książkę słuchało się jej naprawdę dobrze i ciężko było się od niej oderwać. Kawałek naprawdę dobrego kryminału. 

Aktualnie była w rodzaju transu: zdesperowana, niewidząca wyjścia poza oporem, negacją, i ponieważ nie miała innego pomysłu, to w tę negację wkładała całą siebie.

Szwedzki kryminał to naprawdę dobrze napisany kryminał, z którym zdecydowanie dobrze się bawiłam. W moim odczuciu chyba najlepsza z wszystkich trzech części cyklu z Tomkiem Winklerem. Zdecydowanie mogę polecić i jednocześnie odnoszę wrażenie, że z tą pozycją można zapoznać się bez większych problemów nie znając wcześniejszych części. Ja bawiłam się podczas tej lektury naprawdę dobrze i już nie mogę doczekać się kontynuacji. 

 Książka bierze udział w wyzwaniu 

środa, 28 grudnia 2022

"Zimny trop" Beata i Eugeniusz Dębscy

Tytuł: Zimny trop
Autor: Beata Dębska, Eugeniusz Dębski
Cykl: Tomek Winkler
Tom: drugi
Wydawnictwo: Agora
Czyta: Wojciech Żołądkowicz
Długość: 10 godz. 19 min.
Ocena: 4/6


Kawa? Pewnie, że chcę kawy! - pomyślał. - Przecież wypiłem dopiero dwie, a już niemal południe!





Pierwszy tom z Tomkiem Winklerem autorstwa Beaty i Eugeniusza Dębskich pt. Dwudziesta trzecia jest książką, którą przeczytałam kilka lat temu. Nie zapadła mi szczególnie w pamięć, więc nie zabrałam się za kolejne tomy, ale przeszukując nazwiska autorów pod wyzwanie Abecadło z pieca spadło przypomniałam sobie o tym duecie autorów i zabrałam się za drugi tom tego cyklu pt. Zimny trop w formie audiobooka w interpretacji – znanego mi już jako lektora – Wojciecha Żołądkowicza.

Tomek Winkler, prywatny detektyw z Wrocławia, jeszcze nie wydobrzał po ostatniej makabrycznej sprawie, gdy na jego biurku ląduje kolejne zlecenie. Tym razem zatrudnia go nie kto inny jak Roma Wiśniowiecka, sarkastyczna emerytka i znawczyni dobrego koniaku, a prywatnie… jego własna babcia. W urokliwym kurorcie zniknął bez śladu jej znajomy – starszy pan, któremu na pewno nikt nie życzyłby źle, prawda? Winkler ma w tej sprawie odrębne zdanie. Jednak tropy ciągle zasypuje śnieg, a byli koledzy z policji wcale nie zamierzają ułatwiać śledztwa. Echa poprzedniej sprawy wciąż nie ucichły i zdecydowanie nie wszystkim podoba się, że Winkler ostatnim razem wyszedł z tarapatów cało. Może więc tym razem trzeba dopomóc pechowi?                                                                                                                                                       opis wydawcy

Zimny trop jest książką, za którą zabrałam się bez żadnych większych oczekiwań i niewiele pamiętając z pierwszego tomu serii, ale za to znając już głos Wojciecha Żołądkowicza jako lektora audiobooków. Zaczęłam słuchać i dość szybko się wciągnęłam – zwłaszcza, że wszystko dzieje się częściowo we Wrocławiu, w którym tyle mieszkałam i tak bardzo lubię. Akcja książki toczy się linearnie, bez kilku płaszczyzn czasowych – jedynie miejsca wydarzeń są umiejscowione częściowo we Wrocławiu, częściowo w Polanicy Zdroju. Pomysł na fabułę jest w moim odczuciu dość ciekawy, ze sporym potencjałem – szkoda tylko, że nie do końca wykorzystany, dopracowany. W moim odczuciu mogłoby być więcej napięcia i intrygi, bo akcja toczyła się w dość umiarkowanym tempem, a poza zagadką kryminalną sporo tu życia prywatnego bohaterów. Jednak mimo tych wątków obyczajowych (dość mocno rozbudowanych) mam wrażenie, że można czytać tę książkę nie znając wcześniej pierwszego tomu – sama w końcu niewiele z niego pamiętam. Z samych bohaterów moją największą sympatię wzbudziła babcia Roma – zdecydowanie, ale i Tomek Winkler nieco zyskał w moich oczach. Do tego język i styl, jakimi posługują się autorzy są niezbyt skomplikowane, dość przyjemne w odbiorze, momentami z dość sporą dawką elokwencji i sarkazmu – szczególnie w rozmowach Romy i Tomka, które niejednokrotnie wywoływały uśmiech na mojej twarzy. 

Zakończenie w lekkim tonie miało trochę rozluźnić rozmowę - w dużym napięciu trudno się rozmawia, oponenci się usztywniają, pole widzenia się zwęża, szwankuje słuch i rozumienie.

Zimny trop to książka, która w moim odczuciu wypada całkiem pozytywnie – na pewno lepiej od Dwudziestej trzeciej. Bawiłam się dość naprawdę dość dobrze, zdecydowanie się w nią wciągnęłam, chociaż zakończenia domyśliłam się stosunkowo szybko. Dość przyjemne w odbiorze czytadło, lekka pozycja umilająca czas – przede wszystkim zabawnymi dialogami Winklera z babcią. Osobiście chętnie zabiorę się za kolejne tomy serii – i to zapewne całkiem niedługo i również zapewne również w formie audiobooka. A czy polecam? W kategoriach kryminalnego czytadła – jak najbardziej, całkiem ciekawa pozycja. Jako jakieś wybitny kryminał wysokich lotów – już średnio. Taki przyjemny czasoumilacz. 

Książka bierze udział w wyzwaniu 

sobota, 30 stycznia 2021

"Czasem święta, czasem ladacznica. Kobiecość dla odważnych" Joanna Drosio-Czaplińska, Jacek Masłowski

Tytuł: Czasem święta, czasem ladacznica. Kobiecość dla odważnych
Autor: Joanna Drosio-Czaplińska, Jacek Masłowski
Wydawnictwo: Agora
Ilość stron: 288
Ocena: 5.5/6


Dobry związek zaczyna się od siebie samego. Najpierw trzeba poznać własne potrzeby, żeby móc zrozumieć siebie i być z samym sobą w dobrej relacji. 



Żyjemy w świecie kryzysu – nie tylko epidemicznego czy ekonomicznego, a także kryzysu płciowości czy seksualności. Kryzys płciowości czy seksualności dotyczy zarówno kobiet, jak i mężczyzn, a media i społeczeństwo wciąż zarzucają nas sprzecznymi komunikatami i oczekiwaniami, co można zobaczyć w słynnym już filmiku Just be a lady, they said. Kryzys kobiecości koreluje z kryzysem męskości, co udowadniają Joanna Drosio-Czaplińska i Jacek Masłowski w swojej książce Czasem święta, czasem ladacznica. Kobiecość dla odważnych.

Jaki wpływ ma ojciec na poczucie własnej wartości u córki? Dlaczego kobiety narzekają na mało sprawczych partnerów, ale takich właśnie wybierają? Czy laski lecą na kasę? Kim są „dziwki romantyczki” i co się kryje za strategią „na blondynkę”? Jakie straty ponosi „kobieta wojowniczka” i na czym tak naprawdę polega kobieca moc? Czy macierzyństwo to polisa na życie czy instynkt? Czy to prawda, że kobiety nie lubią seksu? Jak „rycząca czterdziestka” może korzystać z życia?                                                                   opis wydawcy

Czasem święta, czasem ladacznica. Kobiecość dla odważnych jest książką, która od razu przykuła moją uwagę, choć wydaje się niepozorna - prosta okładka, niezbyt duża objętość, ale intrygujący tytuł i zaciekawiający opis z okładki. Książka jest spisana w formie rozmowy, trochę jak wywiad rzeka, co wygląda jak porządna, dążąca do sedna rozmowa między dwoma psychologami, terapeutami. Całość naprawdę mi się spodobała – bez przerzucania się frazesami, z przykładami, merytoryczna, ale bez zbędnego, naukowego bełkotu. Napisana w sposób lekki i bardzo przyjemny w odbiorze, a całość jest naprawdę wciągająca. Autorzy prowadzą rozmowę tak przyjaźnie i pokazując problemy płynące z zachodzących przemian społecznych, a jednocześnie uciekają za to od złotych, wyświechtanych porad i wskazówek. Pokazują oni różne zakorzenione w nas atawizmy, schematy i mechanizmy, których nie zawsze jesteśmy świadomi. Choć pozycja jest skierowana do kobiet, to polecam również przeczytać ją mężczyznom, którzy chcą zrozumieć owe mechanizmy i schematy. W tej pozycji nie ma jakoś zbyt wielu wyjątkowo odkrywczych rzeczy, ale zdecydowanie może pomóc otworzyć oczy niewiele zjawisk, spraw i mechanizmów.

Jeżeli córka widzi, że matka manipuluje seksualnością, dziamdzia do mężusia-kiciusia, żeby coś mieć, zamiast powiedzieć czego tak naprawdę potrzebuje, a on ogania się od niej jak od muchy, potem kupuje coś dla świętego spokoju to marne szanse na dobry przykład dla obserwujących dzieci.

Czasem święta, czasem ladacznica. Kobiecość dla odważnych jest książką, którą zdecydowanie mogę polecić – zarówno kobietom, jak i mężczyznom. Żeby przeczytać książkę nie trzeba być jakoś szczególnie zainteresowanym psychologią – wystarczy chęć zrozumienia kobiety (co jest wyjątkowo trudne – w końcu kobiety powinno się kochać, a nie rozumieć). Osobiście zdecydowanie polecam tę lekturę – naprawdę wartościowa i przyjemna w odbiorze.

A silna kobieta ma swoją przestrzeń, bierze udział w życiu swojego mężczyzny, ale go nie wypełnia. Facet ma poczucie, że może być sobą i że ona go kupuje w takim wydaniu. Takich kobiet jest mało. Takie kobiety nie biorą się znikąd. Mają silne matki i męskich ojców, którzy przy sobie ustali.


sobota, 28 listopada 2020

"Celibat. Opowieści o miłości i pożądaniu" Marcin Wójcik

Tytuł: Celibat. Opowieści o miłości i pożądaniu
Autor: Marcin Wójcik
Wydawnictwo: Agora
Czyta: Aleksander Pawlikowski
Długość: 6 godz. 13 min.
Ocena: 5.5/6

Przed wojną robiło się to, co i dzisiaj, tylko, że dzisiaj ludzie mają odwagę się do tego przyznać i żyć po swojemu, a wtedy wszystko się robiło pod pierzynką. Kościołowi to pozostało - grzeszy pod pierzynką, a na zewnątrz stwarza pozory.



Jak już wspominałam przy książce pt. Dzieci księży – mam szczęście do księży. Zdecydowana większość duchownych, których znam to naprawdę wspaniali ludzie. Znam Malinę z Maciejówki, znam księdza prowadzącego Dom Miłosierdzia w Otmuchowie czy innego, który prowadzi Barkę koło Strzelec Opolskich, wciąż żałuję, że nie ma już z nami ks. Grzywocza. Nie ukrywam również, że jestem wierząca (choć po swojemu i nie fanatyczni), ale nie powoduje to, że na grupę zawodową księży patrzę się bezkrytycznie uważając ich za świętych i nieomylnych. Tym razem byłam ciekawa reportażu Marcina Wójcika pt. Celibat. Opowieści o miłości i pożądaniu i czym prędzej zabrałam się za jej lekturę.

Czym jest celibat? Tylko bezżeństwem, jak twierdzi jeden z bohaterów tej odważnej książki, czy nakazem całkowitej wstrzemięźliwości seksualnej? Pomaga w kapłaństwie, przynosząc nieziemski wręcz pokój w sercu, jak tłumaczy inny ksiądz, czy przeciwnie, powoduje frustrację duchownych, którzy nierzadko prowadzą drugie życie? Marcin Wójcik oddaje głos księżom ukazując ich jako ludzi z krwi i kości. Odczuwających głód, pragnienie, zmęczenie i… popęd seksualny. Ani sutanna, ani głęboka wiara, ani nawet święcenie kapłańskie tego nie zmienią. W swoich reportażach autor opowiada nie tylko ich historie, ale także historie ich byłych i obecnych partnerów, partnerek, teściowych, a nawet wnuczek. Robi to z reporterską wirtuozerią, uczciwością i jednocześnie z ogromną wrażliwością.                                                                                                                                                                           opis wydawcy

Celibat. Opowieści o miłości i pożądaniu to książka, która zdecydowanie podejmuje temat tabu i jednocześnie (i poprzez to) wzbudza wiele emocji. Antyklerykałowie będą się cieszyć, natomiast osoby zafascynowane duchowieństwem będą oburzeni i zniesmaczeni. Osobiście uważam, że temat jest niezwykle ważny i potrzebny. Całość to kilka przeplecionych ze sobą różnych historii, z różnych części kraju. Bardzo dobrze, że autor pokazał różne postacie kapłanów – tych z powołaniem, tych z wątpliwościami, tych idących do seminarium z powodu wiary i tych, którzy idą, bo tak wypada albo traktując kapłaństwo jako jeden z ciekawszych zawodów, pokazuje kapłanów rzymskokatolickich, jak i prawosławnych. Autor ani nie broni celibatu, ani nie szkaluje, nie krytykuje żadnej z postaw, pokazuje celibat jako przepis i zjawisko społeczne, pokazując również uwarunkowania historyczne, jak dla mnie wielki plus za bezstronne podejście do tematu. Gdzieś wyczytałam, że Marcin Wójcik sam był klerykiem, co może tłumaczyć znajomość tematu niejako od kuchni, a także wiedzę, gdzie szukać osób do rozmów. I tym większe brawa dla niego za bezstronność. W książce autor pokazał temat wielowymiarowo, doszukując się przyczyn nieprzestrzegania celibatu – niedojrzałość wstępujących i kształtujących się w seminarium, brak rozmów o seksualności w seminariach (to jest przykry problem nie tylko w seminariach – edukacja seksualna w naszym kraju leży i kwiczy), pokazuje również zamiatanie wszelkich problemów pod dywan i kreowanie księży na nieomylnych i nieskazitelnych. Książka jest napisana w sposób ciekawy, dość lekki, widać sporo wysiłku autora, który musiał dokonać niemałego rozeznania tematu.

Bóg niejako w zamian daje mi coś innego, może nawet piękniejszego: daje mi inne dzieci, które kochają mnie jak ojca, a czasem bardziej niż swoich ojców; daje mi moich uczniów, którzy zamiast do rodziców z trudnymi sprawami przychodzą po nocach do mnie; daje mi inne rodziny, inne siostry, innych braci. Daje mi tysiące innych ludzi. Taki właśnie jest sens celibatu i tej niezwykłej ofiary. Na tym to polega. To piękne, ale cholernie trudne.

Celibat. Opowieści o miłości i pożądaniu to książka, po którą zdecydowanie warto sięgnąć. Nie jest łatwa i po skończonej lekturze może zostać posmak goryczy, ale w moim odczuciu jest to gorycz wynikająca z tego, że historie opisane w książce w ogóle mają miejsce. Nie jest łatwa, ale zdecydowanie polecam. Ja osobiście miałam przyjemność zapoznać się z pozycją w formie audiobooka w interpretacji Aleksandra Pawlikowskiego, który w tej roli spisał się naprawdę dobrze. Naprawdę polecam.

Czasami zastanawiam się, po co psychiatra zaglądał nam w majtki przed przyjęciem do seminarium. Czy posiadanie penisa faktycznie oznacza, że jestem stuprocentowym mężczyzną, co z kolei ma oznaczać, że będę dobrym księdzem? Jeden z księży wykładowców powiedział, że mężczyzna z jednym jądrem nie zostanie przyjęty do seminarium - właśnie ze względu na niepełną męskość. Ale czy z tym jednym jądrem będzie gorszym księdzem od tego z dwoma? No i po co księdzu dwa jądra?     

sobota, 16 marca 2019

"Miłość. I co dalej?" Tatiana Mindewicz-Puacz

Tytuł: Miłość. I co dalej?
Autor: Tatiana Mindewicz-Puacz
Wydawnictwo: Agora SA
Ilość stron: 240
Ocena: 4.5/6



Co ważniejsze, żeby być szczęśliwym z partnerem, trzeba najpierw umieć być szczęśliwym ze sobą. 






Tatiana Mindewicz-Puacz zdobyła sporą popularność dzięki byciu mentorką w programie Projekt Lady. Zaczęła się ona zwiększać, kiedy wydała swoją pierwszą książkę Luz. I tak nie będę idealna, którą wiele osób polubiło. Za jakiś czas później wydała kolejną pozycję, również dotyczącą relacji... Tym razem o tytule Miłość. I co dalej?, którą akurat sobie kupiłam będąc akurat w związku. 
Wydawałoby się, że jeśli chodzi o miłość... Najważniejsze to się zakochać, a potem wszystko stanie się samo, będziemy żyli długo i szczęśliwie. Dlaczego zatem tak wielu z nas, choć żyje we dwoje, czuje się samotnie? Czemu po jakimś czasie nasze rozmowy przeradzają się w bitwy? Skąd poczucie żalu i niezrozumienia w relacji z ukochaną osobą? Jak to się dzieje, że zamiast odczuwać radość dopada nas bezradność lub lęk?
Dwoje samotnych ludzi w związku nie jest zjawiskiem należącym do rzadkości. Oddalanie się od siebie nie następuje jednego dnia, zazwyczaj nie poprzedza go spektakularne wydarzenie. Pierwsze oznaki są prawie niezauważalne lub występują tylko u jednej osoby. Jak je rozpoznać? Co zrobić, żeby nie dopuścić do pogłębienia kryzysu? Jak zadbać o bliskość, pielęgnować intymność a przede wszystkim nauczyć się słuchać się wzajemnie z uważnością?
                                                                                opis wydawcy

Tatianę Mindewicz-Puacz polubiłam podczas oglądania TVN-owskiego programu, więc gdy zobaczyłam, że wydała swoją pierwszą książkę Luz. I tak nie będę idealna – od razu ją kupiłam i bardzo mi się spodobała. Dlatego, gdy zobaczyłam na półkach księgarń jej kolejną pozycję - Miłość. I co dalej? - od razu ją kupiłam i zabrałam się za czytanie. Tym bardziej, że sama byłam wtedy związku (i to niełatwym i nietypowym – z 26-letnią różnicą wieku). Już od samego początku lektury zauważyłam podobieństwo stylu autorki względem jej poprzedniej książki. Autorka pisze w sposób zrozumiały, bazuje na prawdziwych osobach i ich związkowych historiach, co zdecydowanie odbiór. W moim odczuciu jest to książka skierowana zdecydowanie do kobiet, ponieważ autorka w dużej mierze odnosi się do naszych, kobiecych potrzeb. Zasadniczo jest to książka mówiąca o związkach, o samotności w relacji, o walkach między dwójką kochających się ludzi, jednak w moim odczuciu jest to książka dla kobiet pozostających w doświadczonych związkach – kilka-kilkanaście lat związku, z czego sporo z nich spędzonych w jednym mieszkaniu, w tym m.in. na wychowaniu potomstwa. Dla tych związków, które mają już jakieś wspólne zobowiązania. Dla tych związków, w których coś nie gra i zdecydowanie nie jest to kwestia początkowego niedotarcia się. 
Znaczenia miłości ojca do córki nie da się przecenić, ale mądra miłość to także pokazywanie dziewczynce świata. Uczenie stawiania własnych granic i szacunku do granic innych ludzi. A także uświadomienie, że żaden mężczyzna nie będzie w stanie kochać jej taką miłością, jaką kocha ją tata.
Miłość. I co dalej? W moim odczuciu jest gorsza niż Luz. I tak nie będę idealna, ale może to wynikać z tego, że ta dzisiejsza zdecydowanie mniej mnie dotyczy. Jest to po prostu lektura do węższego grona odbiorców, ale parom (szczególnie kobietom), których długoletnie związki przechodzą kryzys – zdecydowanie mogę polecić. Jednak takie osoby jak ja (chwilowo samotne, z najdłuższym związkiem ponad 2 lata) i tak mogą wyciągnąć jakieś wnioski na przyszłość. 
W miłości zawsze jest ryzyko, że zostaniemy zranieni, ale strach przed tym, nie zmniejsza tego ryzyka ani trochę. Kiedy ktoś odchodzi lub nadużywa naszego zaufania, nie tracimy na stałe zdolności kochania.
moim zdaniem najważniejszy cytat z tej książki 

czwartek, 7 grudnia 2017

"Luz. I tak nie będę idealna" Tatiana Mindewicz-Puacz

Tytuł: Luz. I tak nie będę idealna
Autor: Tatiana Mindewicz-Puacz
Wydawnictwo: Agora SA
Ilość stron: 240
Ocena: 5.5/6


Dlatego warto traktować naszą przyszłość jak podróż, a to, co dostaliśmy od rodziców, rówieśników lub nauczycieli, jako zbiór rzeczy, z którego świadomie wybieramy to, co przyda nam się w drodze. Żadna z tych rzeczy sama z siebie nic nie znaczy.




Tatianę Mindewicz-Puacz po raz pierwszy zobaczyłam w Projekcie Lady, w którym była mentorką, a ja oglądałam zawzięcie swojego czasu. Dopiero po jakimś czasie, dowiedziałam się, że napisała książkę i to w dodatku w tematyce, która mnie bardzo interesuje. Po obejrzeniu dwóch sezonów Projektu... oraz przeczytaniu opisu na okładce wiedziałam już czego mniej więcej się spodziewać po książce Luz. I tak nie będę idealna, więc doszło do tego, że bez większego zastanowienia w nią zainwestowałam...

„Nie jestem wystarczająco mądra..dobra..piękna” „Zawsze muszę udowadniać swoją wartość, pracując ponad siły” „Pokażę na co mnie stać i wtedy wreszcie zostanę doceniona” Brzmi frustrująco i…znajomo? Jeśli chcesz zmienić te przekonania, przestać brać udział w pościgu za doskonałością, wyzwolić się od wewnętrznej presji i poznać sposoby na osiągnięcie zadowolenia z siebie a także jeśli chcesz uwolnić się od zgubnego wpływu opinii innych na Twój sposób funkcjonowania - ten niekonwencjonalny poradnik jest właśnie dla Ciebie.

To książka o tym, jak (Z)BUDOWAĆ POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI BĘDĄC DOROSŁĄ KOBIETĄ. Jak przejść ze strefy frustracji („muszę”, „powinnam”) do strefy mocy („chcę” „wybieram”) czyli jak odpuścić to, na co nie mamy wpływu i zająć się tym, co realnie możemy zmienić, jak samej sobie ofiarować to, czego potrzebujemy, jak przejąć odpowiedzialność za własne wybory. 
To wreszcie książka o tym, jak rozstać się ze strategiami małej dziewczynki skutecznymi w dzieciństwie, mającymi na celu zdobycie uwagi, akceptacji i pochwały, a komplikującymi życie dorosłej kobiety i jak wypracować nowe, adekwatne do „tu i teraz”.
                                                                             opis z okładki

Kliknij, aby powiększyć
Luz. I tak nie będę idealna to książka licząca ledwie 240 stron, z kilkoma cytatami zamieszczonymi na całej stronie, co dodatkowo sprawia, że pozycję czyta się naprawdę szybko i przyjemnie. Tematy jakie podejmuje Tatiana Mindewicz-Puacz to przede wszystkim poczucie własnej wartości, siła kobiet i radzenie sobie z niedoborami, brakami i traumami z dzieciństwa, które ma każda z nas. No i co najważniejsze i najciekawsze wszystko pisze na podstawie swojego życia oraz na przykładach swoich klientek – nie ma teorii wyssanych z palca, oderwanych od rzeczywistości i tego co spotyka przeciętną, polską kobietę. Książka jest podzielona na kilka pomniejszych rozdziałów i napisana nieskomplikowanym językiem, który może zrozumieć niezależnie od wykształcenia czy swojej wiedzy (także psychologicznej)... Napisać poradnik wcale nie jest sztuką – rynek wydawniczy jest nimi wręcz przepełniony, jednak w moim odczuciu Mindeiwcz-Puacz wykonała kawał naprawdę dobrej roboty, pisząc w taki sposób, że każda może znaleźć coś dla siebie, choć częściowo zrozumieć swoje zachowania i reakcje na otoczenie, na to co nam się przytrafia. 
Mamy wprost wyjątkową umiejętność zaniżania poczucia własnej wartości, deprecjonowania swoich osiągnięć i  krytykowania siebie. Mistrzowsko uprawiamy sztukę podcinania dobie skrzydeł. A jeśli już nauczymy się latać i to bardzo  wysoko- nie widzimy tego lub do  końca nie wierzymy, że zrobiłyśmy to dzięki sobie.
Luz. I tak nie będę idealna to książka, którą zdecydowanie mogę polecić każdej kobiecie, szczególnie takiej, która poszukuje siebie, w jakiś sposób widzi w sobie tą małą dziewczynkę, widzi coś co ją boli w swojej historii. Nie ma tutaj mnóstwa naukowych, psychologicznych określeń. Nie ma przytoczonych psychologicznych badań, ale są zdania, które pomogą otworzyć oczy na pewne sprawy, odkryć swoją siłę i pewną siebie. Książka, która jest swoistym miodem na serce, które łagodzi rozedrgane, bolące serce małej dziewczynki w dorosłej kobiecie. Tak najzwyczajniej w świecie książka od kobiety dla kobiet, po którą naprawdę warto sięgnąć. Polecam!

Z książką na zjeździe na studiach


sobota, 16 lutego 2013

Wyznania chińskiej kurtyzany


Tytuł: Wyznania chińskiej kurtyzany
Autor: Miao Sing
Wydawnictwo: Agora
Czyta: Magdalena Zawadzka
Czas trwania: 4h 49 min
Ocena: 4.5/6




Do audiobooka pt. Wyznania chińskiej kurtyzany z serii wydawniczej Mistrzowie słowa zbierałam się już dawno. Leżał na dysku i czekał. Aż w końcu przyszła kolej właśnie na niego. Czy było warto się z niego zabierać? Zaraz się przekonacie.

Wyznania chińskiej kurtyzany są opowieścią o 14 letniej dziewczynce pochodzi z ubogiej rodziny.  W którymś momencie ich sytuacji była naprawdę ciężka, a z powodu ładnego wyglądu dziewczyny rodzice postanowili ją sprzedać do domu uciech i tam stała się kurtyzaną – prostytutką najwyższej klasy. Przez prawie 5 godzin audiobooka poznajemy jej losy i przygody. Jesteśmy świadkami jej edukacji w tej dziedzinie. Po przykrym incydencie, kiedy zostaje zabity japoński żołnierz, dziewczyna musi uciekać, aby nie zostać skazana za jego morderstwo, a wszystko  dzieje się w czasach rewolucji w Japonii… A co ciekawsze – ową dziewczyną jest właśnie autorka – Miao Sing.
Tak więc siedziałyśmy z mordercami naszych przyjaciół pijąc na komendę ohydny zbożowy alkohol, pozwalając się pieścić i przyciskać, wdychając ich zionące wódczanym odorem oddechy. Zastraszone, mdlejące z obrzydzenia, nie mówiłyśmy nic, nie opierałyśmy się, jak gdyby czarodziej przeobraził nas w lalki.
Wyznania chińskiej kurtyzany nie są pozycją długą, bo czymże jest niecałe 5 godzin spędzonych z lektorem. Znajdziemy w niej mnóstwo opisów sytuacji łóżkowych, sytuacji w których Miso wykonywała swój zawód. Nie są do opisy dosłowne, lecz dość dokładne i mogą wywołać wiele fantazji. Nigdy jakoś nie byłam zafascynowana historią i kulturą Chin, więc może dlatego książka nie wywarła na mnie zbyt wielkiego wrażenia. Styl pisania jest na tyle ciekawy, że właśnie w ten niedosłowny sposób opisuje różne sytuacje, co wymaga różnych zabiegów stylistycznych. Generalnie jest to pozycja dość ciekawa i myślę, że warto ją przeczytać, choć każdy może ją odbierać inaczej. Jedni będą widzieli tylko sceny erotyczne, a inny swoisty dramat czternastolatki, sprzedanej do domu uciec. Jest to pierwsza książka z literatury chińskiej, z którą miałam okazję się zapoznać, ale jest to także pierwszy audiobook, który słuchałam, a był czytany przez kobietę. Początkowo miałam obawy, że przyzwyczajona do męskich lektorów w książkach czytanych nie będę umiała przekonać się do kobiecego głosu, jednak Magdalena Zawadzka świetnie wywiązała się z tego zadania – cud, miód i orzeszki.