poniedziałek, 31 grudnia 2012
Podsumowanie grudnia i podsumowanie roku 2012;)
Tak, czas na podsumowanie;)
Zacznę od grudnia,który okazał się najbardziej płodnym miesiącem w historii całego bloga.
Otóż dzisiejszy post jest 34. w tym miesiącu (wcześniej najwięcej było 25),
a blog został wyświetlony ponad 4200 razy (również rekord;)
Grudzień
A w tym miesiącu przeczytałam 19 książek (jedna jest w trakcie).
15 tradycyjnych i 4 audiobooki;)
Daje to łącznie 5208 stron i 1667 minut audiobooków,
czyli 168 stron i 53 minuty audiobooka dziennie;)
Tytułami książek nie będę Was zanudzać;)
Ale przyznam, że najgorszą i największym rozczarowaniem okazała się Pokuta.
Rok - 2012
Przeczytałam 80 książek...
czyli o ponad 20 więcej niż w roku ubiegłym i o 10 więcej niż zamierzałam.
Dodatkowo blog bardzo się rozwinął, nawiązanie współpracy także jest sukcesem tego roku.
Za osiągnięcie roku i jednocześnie miesiąca można uznać tez rozpoczęcie przeze mnie prowadzenia cyklu Piątkowego kącika czytelniczych umilaczy.
A plany na rok 2013?
- Przeczytać wszystkie książki, które dostałam od Księcia z bajki
- Przeczytać więcej książek niż w tym roku (marzy mi się 100, ale nie wiem czy osiągnę)
-Przeczytać większość książek z półki
-Skupić się bardziej na twórczości Stephena Kinga
No i to by było na tyle;)
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!;)
niedziela, 30 grudnia 2012
Czyste szaleństwo
Tytuł: Czyste szaleństwo
Autor: Charlaine Harris
Wydawnictwo: Znak literanova
Ilość stron: 280
Ocena: 3.5/6
Zawołał zza drzwi, żeby Walter wziął jego zamiast Karen, bo torturowanie
kobiety nie przystoi prawdziwemu mężczyźnie.
Często w różnych miejscach często widywałam nazwisko tej
autorki, zwłaszcza na blogach i w księgarniach, ale nigdy jej nie kupowałam/pożyczałam, bo
wychodziłam z założenia, że mam za dużo książek na półce do czytania. A tu
nagle, któregoś dnia mój Książę postanowił zrobić m niespodziankę i sprawił mi
Czyste szaleństwo.
Jest to druga część serii o Lily Bard (pierwszej nie miałam
okazji czytać). Kobieta, któregoś dnia znajduje na siłowni zwłoki osiłka
przygniecionego przez sztangę. Sądzi, że to jest wypadek, bo tak też wygląda,
ale jednak później odkrywa, że to nie pierwszy taki przypadek, jest to
mianowicie aż trzecia taka ''przypadkowa śmierć''. Czy to aby na pewno przypadek?
Później w książce jesteśmy świadkami wybuchu bomby, oczywiście zdarzenie miało
miejsce tam, gdzie akurat przebywała Lily. A co wspólnego z tym wszystkim ma
długowłosy mężczyzna, który pojawia się wszędzie tam, gdzie popełniono
zbrodnie? Czy naprowadzi kobietę na ślad sprawcy? A może on sam nim jest?
Sama nie wiem co mam myśleć o tej książce. Na pewno nie jest to literatura
wysokich lotów. W Czystym szaleństwie sama zbrodnia na siłowni jest opisana na
pierwszych kilku stronach, a później autorka zamiast skupić się na tym i na
znalezieniu sprawcy, postanowiła rozwinąć wątek prywatnego życia Lily i wielu zawirowań,
w jakże fascynującym życiu sprzątaczki. Język i sama historia są dość proste i
banalne. Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką i nie mówię „nie”
następnemu, choć ta pozycja mnie nie zachwyciła. Miło byłoby jeszcze kiedyś się
spotkać z twórczością autorki, może następne mnie przekona bardziej. No cóż,
może komuś spodoba się ona bardziej niż mi.
sobota, 29 grudnia 2012
Pokuta
Tytuł: Pokuta
Autor: Anne Rice
Wydawnictwo: Biblioteka Akustyczna
Czyta: Wojciech Gąssowski
Czas trwania: 10 h 50 min
Ocena: 1.5/6
Wydawnictwo: Biblioteka Akustyczna
Czyta: Wojciech Gąssowski
Czas trwania: 10 h 50 min
Ocena: 1.5/6
Na różnych blogach czytałam wiele pozytywnych recenzji tej
pozycji, więc w ramach współpracy z Audeo postanowiłam się na nią w końcu
skusić. W końcu thriller, anioł i zabójca na zlecenie, więc czemu nie? No i
niestety… Przeliczyłam się…
W książce poznajemy mordercę na zlecenie zwanego Lucky'im
Szczwanym Lisem, choć tak naprawdę nazywa się Toby O'Dare. Jest jedno miejsce
na Ziemi, gdzie nie musi się ukrywać i udawać kim jest i to właśnie tam ma
wykonać swoje ostatnie zlecenie. Jednak już po wszystkim słyszy jakiś głos i
widzi postać, której nigdy wcześniej nie widział. Okazuje się, że jest to
anioł, który został zesłany przez Najwyższego do Szczwanego Lisa, żeby dać mu
jeszcze szanse na zbawienie się, ma odpokutowanie swoich win. On się zgadza i
takim cudem ląduje w XIII- wiecznej Anglii, kiedy to w tym kraju trwały
prześladowania Żydów i ma za zadanie teraz ratować ludzkie życie, w zamian za,
to ile istnień zabrał.
W swej wierze winniśmy przyjąć, że aniołowie nie zostali obdarzeni zdolnością kardiognozy ani też wiedzą dotyczącą przyszłych aktów wolnej woli, przymioty te bowiem stanowią boski przywilej.
Hmmm… trudno mi pisać o tej książce. Jest to pozycja często
wychwalana w recenzjach, a ja się osobiście strasznie przy niej wynudziłam.
Akcja się wlecze, zwłaszcza na początki, kiedy to przez około godzinę są
opisywane kościoły i hotel, a w dodatku sposób niezbyt porywający. Język prosty
i banalny, wszystko jest rozciągnięte i takie… bez polotu. Sama akcja… nie
zachwyca, no cóż… Spodziewałam się czegoś dużo lepszego. Moim zdaniem temat
anioła, płatnego zabójcy i XIII – wiecznej Anglii mógłby być wykorzystany dużo
lepiej, bo to angielskie tło zostało
naprawdę słabo zarysowane. Tak, zdecydowanie widać silne odniesienia do
katolicyzmu, ale… momentami miałam wrażenie, że aż za bardzo i na siłę. Przyznam
szczerze, że przez książkę, przebrnęłam z ogromnym trudem, nieraz miałam ochotę
ją rzucić, przerwać… Nie wiem czy to wina audiobooka, w którym głos lektora
dość mocno usypia. Ale na półce czeka jeszcze Wywiad z wampirem tej autorki,
więc dam jej jeszcze szanse, ale za kontynuacje tej książki podziękuję
Stosik nr 31, ostatni w tym roku;)
Polowanie na Perpetuę
Liżąc ostrze
Wiedźma.com.pl
Z wymianki Dobre, bo polskie
Ostatni akord
Wywiad z wampierm
wymiana na Lubimy czytać
Jezus na prezydenta
Spójrz mi w oczy
Trzej muszkieterowie
Dracula
prezent świąteczny od rodziców
A dla zainteresowanych wystawiłam kilka książek na Allegro, a licytacje już od 1 zł. Niebawem może pojawią się jeszcze następne. Znajdziecie je TU
piątek, 28 grudnia 2012
Rozgrzewająca herbatka z pomarańczą
Tej zimy jetem strasznym zmarluchem, więc szukam różnych sposobów na rozgrzanie się. Jednym z takich sposobów (oczywiście poza obowiązkowym przytulańcem do Księcia, który ogrzewa najlepiej) jest herbata, którą chciałabym Wam dzisiaj zaprezentować. A mianowicie...
Rozgrzewająca herbatka z pomarańczą!
(inspiracja)
(inspiracja)
ulubiony kubek
wrzątek
torebka ulubionej czarnej herbaty
plasterek cytryny
plasterek pomarańczy
(u mnie jeden na półlitrowy kubeł, na normalny można dać połowę)
2-3 goździki (u mnie też na pół litra)
cukier lub miód do smaku
Herbatę, cytrynę pomarańczę i goździki wrzucamy do kubka, zalewamy wrzątkiem, słodzimy do smaku. Herbatę można wyjąć, owoce niech moczą się w niej dopóki nie wypijemy. Oj rozgrzewa! I jaka smaczna! Pyszotka!
A dla zainteresowanych wystawiłam kilka książek na Allegro, a licytacje już od 1 zł. Niebawem może pojawią się jeszcze następne. Znajdziecie je TU
czwartek, 27 grudnia 2012
Krótka piłka
Tytuł: Krótka piłka
Autor: Harlan Coben
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 352
Ocena: 4/6
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 352
Ocena: 4/6
Spróbuje udawać, że nic się nie zdarzyło, rozpaczliwie
szukając normalności, ale na próżno. Wszystko będzie wydawało się nieco inne
niż wczoraj. Nie całkowicie inne, tylko troszeczkę. Jedzenie będzie smakowało trochę inaczej. Powietrze będzie
miało nieco inny zapach. Kolory ukażą niemal niedostrzegalne odcienie.
Nie da się ukryć, że lubię twórczość Cobena i wielką chęcią
sięgam po jego książki, zwłaszcza, że mój Książe z bajki troszczy się bym miała
ich naprawdę sporo. Ostatnio sięgnęłam właśnie po Krótką piłkę.
Dwudziestokilkuletnia tenisistka chciała, żeby jej agentem
sportowym został Myron Boilar, z którym bezskutecznie próbowała umówić się na
spotkanie. Okazuję się, że dziewczyna została zastrzelona, a Myron i jego przyjaciel
Win, prowadząc prywatne dochodzenie próbują znaleźć tego, kto to zrobił. Głównym
podejrzanym staje się jeden z klientów Boilara - czarnoskóry tenisista, który
rozmawiał z zamordowaną, krótko przed jej śmiercią. Czy to on ma jakiś związek
z tym co się stało dziewczynie? Jednak Myron i Win trafią na ślad morderstwa
sprzed sześciu lat, którego ofiarą był ówczesny narzeczony Valerie. Zginął on w
ekskluzywnym klubie tenisowym i tak jak dziewczyna również został zastrzelony.
Co łączy te dwie sprawy? Czy w ogóle są ze sobą jakoś połączone? Czy Myron i
Win rozwiążą zagadkę owej tajemniczej śmierci?
Książki Cobena moim zdaniem są naprawdę specyficzne. Jedna
wydaje się podobna do drugiej, podobny schemat, prosty język, w serii z Myronem
doprawione krztą cynizmu i ironii. Kiedy czyta się książki tego autora jedna po
drugiej mogą się one ze sobą zupełnie zlewać i mylić, nie zapadając za bardzo w
pamięć. Ja go cenie najbardziej za wykreowanie postaci Myrona i Wina, z którymi
można się uśmiać do rozpuku, a jednocześnie dobrze się odprężyć przy dobrze
skonstruowanym czytadle. I właśnie w taki kanon wpisuje się także Krótka piłka.
Z innych książek autora nie zapada specjalnie w pamięć, czyta się szybko i
sprawnie, jednocześnie obserwując jak bohaterowie prześcigają się w cynizmie.
Dobra lektura, żeby się odprężyć i zrelaksować, nie wysilając się za bardzo
przy jej czytaniu.
środa, 26 grudnia 2012
Trafny wybór
Tytuł: Trafny wybór
Autor: Joanne Kathleen Rowling
Wydawnictwo: Znak
Autor: Joanne Kathleen Rowling
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 512
Ocena: 2/6
Czasami jednak brakowało jej cierpliwości. Czasami sama
potrzebowała odrobiny troski i pocieszenia.
Gdy dostałam na mikołajki Trafny wybór od mojego Księcia z
bajki ucieszyłam się i to nawet bardzo. W końcu od lat jestem fanką Harrego
Pottera, sadziłam więc, że ta pozycja również mi się spodoba. Zwłaszcza, że już
przed polską premierą było o niej głośno…
W niewielkim miasteczku Pagford niespodziewanie w rocznicę
swojego ślubu umiera Barry Fairbrother - członek rady owego miasta. Wieść
rozchodzi się szybko wśród mieszkańców i tam trzeba przeprowadzić
przedterminowe wybory. Wszyscy już wiedzą, że owa urocza miejscowość z
brukowanym rynkiem i wiekowym opactwem już nigdy nie będzie taka jak dotąd. Zaczyna
się bowiem walka o władze i wybucha niejako wojna pomiędzy mieszkańcami. Kto
przejmie władzę po Barrym? Widomo już?
Trafny wybór… Ekhm… Przyznam szczerze, że nie mam pojęcia
dlaczego wszyscy tak pieją nad tą książką i tak bardzo się nią zachwycają.
Osobiście przy książce się wynudziłam przy niej, zwłaszcza przy pierwszej
połowie. Akcja toczy się jak flaki z olejem, a sama historia nader banalna i
prosta. Składa się z prostych epizodów, które się ze sobą przeplatają i są dość
sztuczne i napompowane banalnością. Na
okładce jest napisane, że jest to książka Pełna czarnego humoru, błyskotliwa i
prowokująca wielka powieść o małym miasteczku. Zupełnie nie wiem gdzie tu jest
ów czarny humor i błyskotliwość. Książka prowokuje, owszem, ale do nudy. Podobno
książka dla dorosłych, ale co jest tego wyznacznikiem? To, że jest sztucznie
napompowana przekleństwami wciskanymi wszędzie, gdzie się da? No chyba nie… Sam
język jest prosty, historia banalna… Zapewne jak wielu skusiłam się na nazwisko
Rowling i na to, że jestem dzieckiem z generacji Harrego Pottera, no ale cóż,
rozczarowałam się i to bardzo… Jak dla mnie szkoda czasu na tę pozycję,
gwaratnowane500 stron nudnawej historii…
wtorek, 25 grudnia 2012
Grudniowa porcja lektur od Księcia, czyli stosik nr 30:*
Wszystkie książki to prezenty od mojego wspaniałego Księcia z bajki.
I to z samego grudnia!
Marzenia i koszmary
prezent na miesięcznicę
Niedokończone opowieści
Bez śladu
Maska
dostane bez okazji;)
Czerwona gorączka
Trafny wybór
prezenty na mikołajki
Kamieniarz
znalezione pod choinką;)
poniedziałek, 24 grudnia 2012
Wesołych!
Kochani!
Życzę Wam pogodnych, wesołych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia!
Dużo miłości, radości i pokoju, a pod choinką wielu prezentów.
Zwłaszcza książek!
Pięknych Świąt!
I spełnienia marzeń!
Buziaki:*
Buziaki:*
niedziela, 23 grudnia 2012
Opowieść wigilijna
Tytuł: Opowieść wigilijna
Autor: Karol Dickens
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Ilość stron: 71
Ocena: 6/6
Kto nie wie, że najgłębszy nawet żal nie okupi jednej zmarnowanej w życiu sposobności czynienia dobra.
Kto nie wie, że najgłębszy nawet żal nie okupi jednej zmarnowanej w życiu sposobności czynienia dobra.
Któż nie słyszał o Opowieści wigilijnej Karola Dickensa?
Chyba każdy. Ja osobiście mam do niej wielki sentyment i bardzo ją lubię. I
jest bardzo dobrą lekturą na ten świąteczny czas.
Nad fabułą nie będę się jakoś zbyt długo rozwodzić, bo jest
ona chyba aż nazbyt znana, chociażby z wielu ekranizacji jakie powstały. Otóż
poznajemy starego, zgorzkniałego, a przede wszystkim skąpego i niecierpiącego
świąt Bożego Narodzenia Ebenezera Scrooge'a. Jego siostrzeniec co roku usilnie
namawia go na wizytę podczas świąt, lecz wujaszek zawsze odmawia. Jednak w
którąś Wigilię odwiedzają go cztery duchy, pierwszy to duch jego zmarłego
wspólnika, a także duchy przeszłych, teraźniejszych i przyszłych świąt. Te
cztery postacie pokazały mu kilka obrazów, związanych z Bożym Narodzeniem i nie
tylko, a te spotkania diametralnie zmieniają jego postawę życiową Scrooge’a i jego podejście do świąt…
Będę żył w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości (...) Zamknę w sercu Ducha Przeszłych, Teraźniejszych i Przyszłych Wigilii. O Jakubie Marleyu. Niechże niebiosa i wigilia Bożego Narodzenia będą błogosławione za łaskę mi zesłaną.
Opowieść wigilijna jest świetną świąteczną lekturą, mądrą opowieścią
o wewnętrznej przemianie, ze sknery na dobrotliwego staruszka. Widać, że ta
książka w sobie coś ma skoro, na jej podstawie powstało tyle ekranizacji, mimo
swoich 70 stron wciąż jest niewyczerpaną
inspiracją dla filmowców. Książka, która pokazuje, że trzeba cieszyć się z
życia, brać je całymi garściami i nie być sknerą, którego złotym cielcem są
pieniądze. Bo to nie one dają człowiekowi szczęście. Szczęściem jest drugi
człowiek, jego bliskość i miłość! Jest to pozycja, która pokazuje, że warto
pomagać i warto być dobrym. Choć mnie osobiście
trochę denerwują świąteczne sztuczne i przesłodzone uśmiechy oraz wszechobecna
komercja związana z tym okresem, jednak ta książka, a także parę innych
czynników sprawiają, że święta dają się lubić;) Dobra lektura na dzisiejszy,
przedświąteczny wieczór!;)
sobota, 22 grudnia 2012
Wróć do mnie
Tytuł: Wróć do mnie
Autor: Daniel Glattauer
Wydawnictwo: Książnica
Ilość stron: 256
Ocena: 4/6
Ucieczka nigdy nie jest końcem, a zawsze tylko odwleczeniem.
Zapewne pamiętacie jak niedawno recenzowałam książkę pt. Napisz do mnie. Wróć do mnie jest właśnie jej kontynuacją, co może sugerować chociażby podobna szata graficzna okładki i ten sam autor.
W Napisz do mnie poznaliśmy Emmi i Leo – parę poznaną przez wysłanie przypadkowego maila, lecz jednak mimo dość długiego okresu wymiany wiadomości nie spotkali się. Pod koniec pierwszej części Leo wyjeżdża do Bostonu na prawie dziesięć miesięcy, a ich kontakt się urywa. Emmi pisze, ale odpowiada mu automat. Lecz to wcale nie jest koniec. Już jednak w Wróć do mnie on wraca i odzywa się do Emmi i w końcu spotykają się. Ich uczucia rozkwitają, spotykają się, nadal wiele piszą. Mąż Emmi wie o jej internetowym przyjacielu, lecz jednak między małżonkami brak wielkiej miłości, wszystko między nimi to tylko inscenizacja, za to uczucie do Leo tylko kwitnie. Spotykają się, piszą o nim, o tym co myślą, tęsknią za sobą nawzajem. Ich maile są długie, częste i mądre. Czy zakończy się to związkiem? Czy ich miłość rozkwitnie na całego? Emmi wybierze Leo czy męża i jego dzieci z pierwszego małżeństwa? Jak skończy się ich historia?
Ucieczka nigdy nie jest końcem, a zawsze tylko odwleczeniem.
Zapewne pamiętacie jak niedawno recenzowałam książkę pt. Napisz do mnie. Wróć do mnie jest właśnie jej kontynuacją, co może sugerować chociażby podobna szata graficzna okładki i ten sam autor.
W Napisz do mnie poznaliśmy Emmi i Leo – parę poznaną przez wysłanie przypadkowego maila, lecz jednak mimo dość długiego okresu wymiany wiadomości nie spotkali się. Pod koniec pierwszej części Leo wyjeżdża do Bostonu na prawie dziesięć miesięcy, a ich kontakt się urywa. Emmi pisze, ale odpowiada mu automat. Lecz to wcale nie jest koniec. Już jednak w Wróć do mnie on wraca i odzywa się do Emmi i w końcu spotykają się. Ich uczucia rozkwitają, spotykają się, nadal wiele piszą. Mąż Emmi wie o jej internetowym przyjacielu, lecz jednak między małżonkami brak wielkiej miłości, wszystko między nimi to tylko inscenizacja, za to uczucie do Leo tylko kwitnie. Spotykają się, piszą o nim, o tym co myślą, tęsknią za sobą nawzajem. Ich maile są długie, częste i mądre. Czy zakończy się to związkiem? Czy ich miłość rozkwitnie na całego? Emmi wybierze Leo czy męża i jego dzieci z pierwszego małżeństwa? Jak skończy się ich historia?
Jak już wspominałam przy Napisz do mnie nigdy wcześniej nie
przepadałam za literaturą kobiecą i ckliwymi, miłosnymi, przesłodzonymi
historiami. Jednak teraz, po porządkach czy 1,5 godzinnej aktualizacji pewnej
strony, wybrałam najlżejszą książkę, jaką tylko miałam –Wróć do mnie. Trudno
ocenić mi, która część jest lepsza. Napisz do mnie na pewno ma w sobie więcej
słownych gier, intrygi, więcej chęci poznania się nawzajem, jednak w Wróć do
mnie ich rozmowy opierają się bardziej na ich przemyśleniach o ich relacjach
czy o relacjach w ogóle. Napisz do mnie wydaje się trochę lepsza, choć ta tez
jest dość ciekawa. Jest to naprawdę
uroczy i mailowy miłosny dialog, miłosny dialog, który w swojej lekkości ma też dużo mądrości. Książkę, która ma w sobie coś co przyciąga.
piątek, 21 grudnia 2012
Kawa pierniczkowa
Dziś kolejna część mojego cyklu,
w których chciałabym zaprezentować pyszną i pachnącą Bożym Narodzeniem...
kawę pierniczkową!
1,5-2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
3 goździki
szczypta cynamonu
gorąca woda
ew. mleko i cukier do smaku.
Przygotować kawę jak zawsze, wsypać do kubka zalać wodą dodając goździki i cynamon. Kawę rozpuszczalną można zamienić na "prawdziwą" - tzn. ziarnistą mieloną.
Moja jest z samym mlekiem i pysznie smakuje jak najprawdziwsze pierniki!
Nie czuć oddzielnie cynamony czy goździków, tylko właśnie jak pierniczki!
Idealna na świąteczny czas!
czwartek, 20 grudnia 2012
W imię honoru
Tytuł: W imię honoru
Autor: Muchtar Mai
Wydawnictwo: Videograf II
Ilość stron: 112
Ocena: 3,5/6
Dla nich kobieta jest tylko przedmiotem posiadania, honoru
lub zemsty.
Gwałt jest czynem, jak dla mnie, niewyobrażalnym i strasznie
upokarzającym. Przekonała się o tym szczególnie Muchtar Mai, autorka książki W
imię honoru. Jest to książka, która opisuje przeżycia młodej Pakistanki,
autorki i narratorki zarazem. Dziewczyna w ramach porachunków klanowych stała
się ofiarą gwałtu. Ogólnie wiadomo, że taki czyn dla kobiety jest strasznym i
traumatycznym przeżyciem, a w tamtych rejonach kobieta jest niczym i nie ma
prawa do głosu, więc jeżeli zostanie zgwałcona powinna siedzieć cicho i często
to ona sama jest obwiniana o spowodowanie owego czynu. Jednak po namowie
miejscowego mułły, Muchtar postanowiła zgłosić napaść na policję i walczyć o
swoje prawa do obrony, a także podjąć walkę z okrutnym systemem kastowym. Jak
myślicie? Udało się jej? Otóż tak. Dzięki nagłośnieniu sprawy i międzynarodowej
pomocy doczekała się rozprawy i odszkodowania, a pieniądze z niego przeznaczyła
na otwarcie pierwszej szkoły dla dziewcząt w swojej miejscowości, żeby one
także mogły się uczyć i rozwijać. Założyła także Stowarzyszenie Pomocy Kobietom
i stała się niejako symbolem walki o prawa kobiet.
Przyznam szczerze, że sama historia jest dość szokująca i
dla wielu Europejczyków nie do wyobrażenia. Już sam, tak niski status kobiety
jest czymś niewyobrażalnym, a dopiero takie podejście do samego gwałtu.
Historia choć ciekawa, przedstawiona w dość nieporadny językowo sposób, choć
same fakty szokowały i zadziwiały, a determinacja tej kobiety jest godna podziwu, jednak sposób
napisania książki działa jednak trochę na minus. Trudno jest mi oceniać tę
pozycję, wyjątkowo trudno. Książka przedstawia inny świat, choć na rynku pojawia
się coraz więcej tego typu książek, a język tej nie porwał. Pozycję polecam
ludziom o silniejszych nerwach i takim, którzy chcą poznać historię kobiety,
której droga nie była usłana różami, kobiety z zupełnie innej cywilizacji…
środa, 19 grudnia 2012
Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści
Tytuł: Zgroza w Dunwich
i inne przerażające opowieści
Autor: Howard Phillips Lovecraft
Wydawnictwo: Vesper
Ilość stron: 792
Ocena: 6/6
Ci Wielcy przedwieczni nie do końca są zbudowani z krwi i kości. Owszem mają cielesną powłokę – czyż nie dowiodła tego podobizna Cthulhu wśród gwiazd?- lecz nie jest ona materialna.
Ci Wielcy przedwieczni nie do końca są zbudowani z krwi i kości. Owszem mają cielesną powłokę – czyż nie dowiodła tego podobizna Cthulhu wśród gwiazd?- lecz nie jest ona materialna.
Lovecrafta nigdy czytałam ani nigdy nie byłam fanką horrorów, jednak mój Książę z bajki postanowił zatroszczyć się o zapełnienie moich półek książkami i
właśnie do nich należała ta pozycja, którą dostałam w 6 miesięcznicę naszego
związku (tak, wiem dziwny zwyczaj, ale bardzo fajny:D).
Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści jest zbiorem
15 opowiadań autorstwa Lovcrafta, wydanym w bieżącym roku. Wcześniej były one
publikowane oddzielnie i to w wielu różnych językach, a teraz został wydany ten
zbiór jako wybór najlepszych i najbardziej przerażających opowiadań. Nie wiem
czy jest w ogóle sens opisywać o czym jest każde kolejne opowiadanie, to można
przeczytać na Wikipedii, jak nie polskiej, to angielskiej, a poza tym, nie chcę
bawić się tu z zbytnie streszczenia, żeby dodatkowo zachęcić Was do
przeczytania;) W każdym bądź razie czytając te opowiadania, wejdziecie w
magiczny, mroczny świat mitów Cthulhu, Przedwiecznych, wspaniałych starożytnych
miast i wielu, pilnie strzeżonych tajemnic, zwłaszcza tych rodzinnych… Pierwszoosobowa
narracja każdego z opowiadań pozwoli Wam bardziej wejść w ten świat i lepiej
sobie go wyobrazić, a przede wszystkim poczuć strach i sprawić, żeby na Waszym
ciele pojawiła się gęsia skórka.
Są książki, przez które można przelecieć bez mrugnięcia
okiem i przeczytać je w godzinę lub dwie, a ich zawartość spływa po czytelniku jak po kaczce, nie zapadając w
pamięci. Są także książki, którymi należy się delektować i właśnie do tej
drugiej grupy należy Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści.
Opowiadania zawarte w tym zbiorze cieszą oczy wspaniałym wyrafinowanym językiem
i przykuwają wzrok klimatyczną okładką, a umysł cieszą świetnie wykreowanym i
nader mrocznym i przerażającym światem, od którego, aż nie chce się oderwać.
Wielkie brawa dla autora, który stworzył, tak wspaniały świat i jeszcze
wspanialsze opowiadania, do których na pewno będę wracać, może nie do całości,
ale do wybranych z pewnością i wielką chęcią. Naprawdę jestem pełna podziwu dla
Lovecrafta, który za życia niewiele publikował, do tego miał koszmary i żył
tylko 47 lat. Autor musiał mieć naprawdę świetną wyobraźnie, żeby stworzyć tak
wspaniałe opowiadania, które do dziś są niewyczerpaną studnią inspiracji dla
filmowców i nie tylko. Książkę czytałam długo, przyznaję, ale poza objętością
prawie 800 stron, każdym opowiadaniem, stroną, nawet wyrazem tej książki należy
się delektować. Prawdziwa uczta dla czytelników i mocno zapadająca w głowę lektura! Z całym sercem polecam! A Księciowi dziękuję za wspaniałą książkę:*
Lista opowiadań zawartych w zbiorze
Dagon (1917)
Ustalenia w sprawie zmarłego Arthura Jermyna i jego rodu (1920)
Wyrzutek (1921)
Muzyka Ericha Zanna (1921)
Szczury w murach (1923)
Święto (1923)
Zew Cthulhu (1926)
Przypadek Charlesa Dextera Warda (1927)
Kolor z innego wszechświata (1927)
Zgroza w Dunwich (1928)
Szepczący w ciemności (1930)
W górach szaleństwa (1931)
Widmo nad Innsmouth (1931)
Cień spoza czasu (1935)
Nawiedziciel mroku (1935)
Posłowie: W przeddzień potwornego zmartwychwstania
wtorek, 18 grudnia 2012
O krok
Tytuł: O krok
Autor: Henning Mankell
Wydawnictwo: WAB
Ilość stron: 498
Ocena: 4/6
Zrozumiał, że nie istnieje coś takiego jak czas przeszły.
Ani przyszły. Tym samym nie może tracić czasu. Ani na nim zyskać. Liczy się
jedynie działanie.
Trójka przyjaciół urządziła sobie zabawę z okazji nocy
świętojańskiej, lecz od tamtego czasu słuch po nich zaginął. Po dwóch
miesiącach zostają znalezione trzy ciała, każde z kulką w głowie, każde ubrane w
stroje szwedzkiej szlachty, jednak zwłoki nie wyglądają tak, jakby leżały w
miejscu znalezienia przez tyle czasu. Za rozwiązanie zagadki zabiera się
komisarz Wallander, lecz okazuje się, że morderca jest zawsze o krok do przodu.
W międzyczasie ginie również jeden ze współpracowników komisarza prowadzącego
śledztwo w tej sprawie. I to ginie
policjant również zamieszany w tę sprawę, bowiem nikomu nie powiedział, że na
własną rękę zajmował się sprawą trójki zaginionych. Czy za tym zabójstwem stoi
ta sama osoba? Czy komisarz Kurt Wallander znajdzie powiązanie pomiędzy nimi?
Czy natrafi na ślad mordercy? Uda mu się rozwiązać zagadkę czy skończy jak jego
przyjaciel? Wallander jest pracowitym, doświadczonym i dobrym policjantem,
który za wszelką cenę rozwiąże tę sprawę, nie zwracając uwagi na porę dnia,
swoją cukrzycę, czy na to, że może powinien iść spać. To się nie liczy. Liczy
się znalezienie mordercy.
O Henningu Mankellu dużo czytałam na blogach, więc
postanowiłam się za niego zabrać. Zainwestowałam, aż 7,5 zł w centrum taniej
książki w jego pozycję pt. O krok, książka odczekała swoje na półce i właśnie
przyszedł jej czas. Książkę czytało się naprawdę szybko i dość miło spędziłam z
nią czas, nie jest napisana skomplikowanym językiem, wręcz przeciwnie, dość prostym,
przez co czyta się łatwo, szybko i przyjemnie. Do tego dość nietypowa sprawa,
ale poprowadzona w dość… specyficzny sposób. Mimo tego książka mnie jakoś
wybitnie nie pochłonęła i nie jest to pozycja zapadająca w pamięci i przyznam szczerze,
że nie będę uznawać autora za mistrza gatunku, bo zdecydowanie nim nie jest.
Naprawdę czytałam lepsze kryminały. A ja sama zabrałam się trochę od tyłka
strony, bo O krok jest siódmą w serii częścią o przygodach Kurta Wallandera. Mam na
półce jeszcze jedną książkę Mankella, ale chyba będę musiała zrobić sobie
przerwę, bo nie jest to autor porywający. Wiem, może to dziwne oceniać pisarza
po jednej jego książce, ale no cóż… Ta pozycja mnie nie zachwyciła. A może to
tylko ja się przeliczyłam?
poniedziałek, 17 grudnia 2012
Powrót czarnoksiężnika
Tytuł: Powrót czarnoksiężnika
Autor: Kai Meyer
Seria: Siedem Pieczęci
Tom: 1
Wydawnictwo: Videograf II
Ilość stron: 150
Ocena: 2/6
Ten kto się w ogóle nie boi, popełnia błędy. Błędy, które mogą narazić go na niebezpieczeństwo. Właściwa dawka lęku chroni przed nieszczęściem.
Ten kto się w ogóle nie boi, popełnia błędy. Błędy, które mogą narazić go na niebezpieczeństwo. Właściwa dawka lęku chroni przed nieszczęściem.
Pierwsze 4 tomy tego cyklu kupiłam kiedyś hurtem we
Wrocławiu stwierdziwszy, że kiedyś na pewno przeczytam, choć nigdy nie miałam
styczności z autorem. No i postanowiłam się teraz zabrać za tę serię… Po pierwszym tomie do następnych długo się nie zabiorę...
Powrót czarnoksiężnika to niegruba książeczka dla młodzieży
opowiadająca historię czwórki przyjaciół Kiry, Lisy, Nilsa i Chyzka. Wszyscy
mieszkają w niedużym miasteczku o nazwie Giebelstein, w którym zazwyczaj
niewiele się dzieje, jednak któregoś dnia Kira spotyka dziwną kobietę i to
właśnie w tym momencie zmienia się życie całej czwórki. Otóż wszyscy zostają
wplątani w niezwykłe wydarzenia, które mają związek z dziwnymi kobietami, które
trzymają w torebkach latające ryby, a także z kościółkiem świętego Abakusa. Czy
czarnoksiężnik rzeczywiście powróci? Jaki ma z tym związek owe siedem pieczęci?
Kim tak naprawdę są te dziwne kobiety? Czemu jest im potrzebna czwórka
dzieciaków? I jak potoczą się dalej ich losy? Czy ich przyjaźń to przetrwa?
Powrót czarnoksiężnika przeczytałam za jednym przysiadem i
od razu stwierdziłam, że zdecydowanie jestem za stara na książki dla młodzieży,
bowiem na moje oko ta książka jest przeznaczona dla czytelników mniej więcej w
wieku 12 lat. Jednak mając prawie 20 lat jest to książka zbyt infantylna. Kai
Meyer nie stworzył genialnych dialogów, język jest wręcz banalny, konstrukcja w
ogóle nie zachwyca. Jest to książka dla młodszych nastolatków i to w dodatku
dla niewymagających . Jest to książka, którą czyta się szybko i dość przyjemnie
(lektura na jakąś godzinę-dwie), szkoda tylko, że fabuła jest taka słaba. Po
szybkim przeczytaniu naszły jednak niezbyt przyszły jednak przemyślenia, że to
jednak nie jest książka dla mnie. Dla 10-12 latków to i owszem, ale jeżeli ktoś
szuka ambitniejszego fantasy to zdecydowanie nie w tej serii, starszym i ambitniejszym czytelnikom odradzam.
sobota, 15 grudnia 2012
Pies Baskerville'ów
Autor: Artur Conan Doyle
Wydawnictwo: Aleksandria
Czyta: Jakub Sender
Czas trwania: 6 h 20 min
Ocenia: 6/6
Są ludzie, którzy, sami nie mając geniuszu, posiadają talent
pobudzania go u innych.
Zawsze lubiłam kryminały, intrygę, zagadki, ale aż wstyd się
przyznać, że nie miałam nigdy wcześniej styczności z klasyką gatunku autorstwa Artura
Conan Doyla. Teraz dzięki Audeo miałam okazję zapoznać się z książką pt. Pies
Baskerville'ów.
Któż nie słyszał o znanym detektywie Sherlocku Holmesie i
jego geniuszu w rozwiązywaniu spraw? Słyszał chyba każdy. To właśnie do niego i
jego przyjaciela dr. Watsona, który w tej książce jest narratorem, zgłasza się lekarz
o nazwisku Mortimer i ma dla nich nietypową sprawę. Niedawno zmarł w dziwnych
okolicznościach właściciel i spadkobierca rodu Baskerville'ów, którego marą
jest wielki pies niczym nie z tego świata. Czy to on mógł zabić starszego,
dystyngowanego pana? Doktorowi Mortimerowi zależy na tym, żeby dowiedzieć się,
kto zabił tego mężczyznę, obawia się bowiem o los spadkobiercy Baskerville Hall
- sir Henryka Baskervilla – który jednak nie wierzy w rodzinne podania o
strasznym i przerażającym psie. To tam jedzie doktor Watson, żeby rozwiązać
zagadkę, a Holmes podąża swoim własnym śledztwem. Czy to rzeczywiście ów pies
jest postrachem i mordercą? Skąd on tam się wziął? Czemu on jest taki
przerażający? Czy pies sam z siebie może zabić? Cóż w nim takiego jest?
Rzeczywiście jest to klasyka gatunku, ciekawie skonstruowana
intryga, wciągająca historia, zagadka, od której trudno się oderwać. Świetny
sposób w jakim pisał Doyle, język dość bogaty, sposób naprawdę ciekawy, jak na
lekarza (jakim był Doyle) z przełomu XIX i XX wieku przystało. Postać Holmesa i
Watsona są skonstruowany naprawdę z wielkim geniuszem i rozmysłem, a wraz z czasem
zagłębiania się w pozycje rośnie zaciekawienie historią, intryga i chęć rozwiązania
zagadki wraz z detektywem. Prawdziwa klasyka gatunku i naprawdę ciekawie skonstruowana
pozycja detektywa, która przetrwała już ponad sto lat i była inspiracją do
wielu filmów i seriali, a ja miałam przed oczami Roberta Downey Jr. Jako Holmesa
i Judy Law w roli dr. Watsona z filmów Sherlock Holmes i Sherlock Holmes: Gra
cieni. Polecam! Koniecznie trzeba zapoznać się z klasyką! Oj trzeba.
Książkę odsłuchałam dzięki uprzejmości
piątek, 14 grudnia 2012
Imbirowa herbata
Dziś chciałabym Wam zaprezentować mój kolejny umilacz czasu przy czytaniu;)
A jest nim... herbata imbirowa
torebka ulubionej, czarnej herbaty
plasterek cytryny
plasterek świeżego imbiru
1,5-2 łyżeczki cukru
Po odkrojeniu plasterka imbiru, odcinamy skórkę i kroimy go na cienkie paseczki.
Ja daje dwa plasterki na półlitrowy, więc na zwykły można dać spokojnie jeden.
Herbatę, cytrynę i imbir włożyć do kubka, zalać wrzątkiem i posłodzić.
No i można się delektować smakiem pysznej herbaty!
Smaczna i rozgrzewająca!czwartek, 13 grudnia 2012
Grzech aniołów
Tytuł: Grzech aniołów
Autor: Charlotte Link
Wydawnictwo: Sonia Draga
Ilość stron: 304
Ocena: 2/6
Jeśliby bowiem kiedykolwiek nazwał ów ból po imieniu, stałby
się on rzeczywistością. A wówczas nigdy więcej nie mógłby postępować tak, jakby
ten ból nigdy nie istniał.
Charlotte Link jest popularną niemiecką pisarką znaną z
takich książek jak Dom sióstr, Obserwator czy Drugie dziecko, lecz to właśnie
Grzech aniołów jest moim pierwszym spotkaniem z autorką. Czy będą następne? Nie
mam pojęcia.
Janet i jej mąż Philip są przykładnym małżeństwem, którzy
prowadzą biuro doradztwa podatkowego, a ich syn Mario jest jednym z najlepszych
studentów prawa. Nikt nawet nie
podejrzewa, że mają oni jeszcze drugiego syna – bliźniaczego brata Maria
imieniem Max. Ów drugi syn ostatnie lata spędził w klinice psychiatrycznej i
mają go zwolnić, w końcu ma wrócić do domu, lecz jednak ojciec chłopaków nie chce
Maxa przyjąć na łono rodziny i to w czasie kiedy Mario wyjechał ze swoją
ukochaną na wakacje. Ich matka kocha ich
nad życie i zrobi dla nich zupełnie wszystko, jej podobni do siebie jak dwie
krople wody synowe zawsze byli dla niej najważniejsi, więc dlatego pojechała
nawet za synem do Prowansji wpadając
jednocześnie w panikę. Co było jej przyczyną? Dlaczego w nią wpadła? Czy ma przed
swoimi ukochanymi synami jakieś tajemnice?
Wybaczyć… ile jeszcze razy? Być może wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej, gdyby jej wtedy wybaczył. Gdyby zdecydował się na rozstanie i oszczędził sobie tych lat pełnych kłamstw i nieszczerej harmonii.
Oj tak, po wielu recenzjach książek tej autorki od dawna
miałam ochotę się z nią zapoznać, no i nadarzyła się taka okazja. Kupiwszy
Grzech aniołów czym prędzej zabrałam się za czytanie i przyznam szczerze, że
się przeliczyłam. Akcja mnie nie porwała, ani nie zapada jakoś w pamięć. Jest
to lektura tak naprawdę na jeden wieczór, czyta się szybko, ale nie jest to
arcydzieło, o nie… Język nie jest
wybitny, a po przeczytaniu tak naprawdę nie wiedziałam o co niej chodzi i co autor miał na myśli. Brakowało mi w niej czegoś. Generalnie trochę szkoda czasu na
nią, ale to jest tylko moje zdanie. Może akurat komuś się spodoba, a ja sama nie wiem czy jeszcze dam jej szansę...
środa, 12 grudnia 2012
Stosik nr 29 - pomikołajkowy;)
Grzech aniołów
Gra o tron
Agnes Grey
dostałam na mikołajki od rodziców kupon do księgarni za 100 zł;)
i o to efekt wyprawy do księgarni;)
Człowiek, który nigdy nie chybiał
z biblioteki
Chło pies
Wygrana w konkursie na Selkarze
Dziesiąta symfonia
kupiona za 9.90 z Kauflandzie;)
do recenzji od Wydawnictwa Czarnego
I jak Wam się podoba? Znajdujecie coś dla siebie?
wtorek, 11 grudnia 2012
Napisz do mnie
Tytuł: Napisz do mnie
Autor: Daniel Glattauer
Wydawnictwo: Książnica
(Grupa wydawnicza Publicat)
Ilość stron: 248
Ocena: 4,5/6
(Grupa wydawnicza Publicat)
Ilość stron: 248
Ocena: 4,5/6
Bliskość to nie skrócenie dystansu, tylko jego pokonanie. Napięcie to nie brak doskonałości, tylko stałe żeglowanie ku niej i powtarzalne trzymanie się niej.
Nigdy nie byłam fanką szeroko pojętej literatury kobiecej, zawsze wolałam coś cięższego, bardziej męskiego, wiecie, jakieś kryminały, thrillery. Jako otyłą nastolatkę zawsze denerwowało rozczulanie się kobiet w rozmiarze 36 nad wyimaginowanym tłuszczem oraz problemami z serii „nie mam w co się ubrać”. Do historyjek miłosnych też mnie nigdy nie ciągnęło, zwłaszcza teraz, kiedy mam swojego własnego i najwspanialszego na świecie Księcia z tej samej bajki, więc mnie samą dziwi to, że przeczytałam książkę Daniela Glattauera pt. Napisz do mnie, która już dość długo walała się na półkach po całym domu.
Historia zaczyna się w momencie, kiedy Emmi chce wysłać maila z rezygnacją z prenumeraty czasopisma i przez przypadek robi literówkę w adresie e-mail i wiadomość trafia do skrzynki Leo i tak zaczynają za sobą pisać. Obydwoje są po trzydziestce, obydwoje są niejako samotni w tłumie, obydwoje są sobą zaintrygowani i z każdym mailem ich wzajemna fascynacja wzrasta. Ich wiadomości są pełne trafnych przemyśleń i uwag na temat siebie nawzajem. Są sobą zafascynowani, nie umieją wytrzymać kilku dni bez maili do siebie. Choć Emmi ma męża, jednak ciągle pisze do Leo, zakochują się w swoich sposobach pisania, w swoich mailach, choć obydwoje boją się o tym powiedzieć, mimo kilku miesięcy korespondencji, nigdy nie doszło do spotkania twarzą w twarz, choć spędzili kiedyś popołudnie w jednej kawiarni, nie przyglądając się sobie i nie wiedząc, że to właśnie oni.
Napisz do mnie jest niejako współczesną powieścią epistolarną, tylko że nie jest to książka w tradycyjnych listach, tylko powieść w e-mailach. Jest to książka naprawdę lekka i przyjemna w czytaniu, ma w sobie wiele pogody, dzięki której, aż ciągnie do tej książki. Choć nie jest to jakaś skomplikowana historia jest mi niejako bliska, ponieważ samo poznawanie ludzi przez Internet jest mi bardzo bliskie i było dla mnie zawsze wielką przygodą. To właśnie przez Internet poznałam chłopaka, więc dlatego ta książka jest dla mnie tak bliska. Lekka i przyjemna lektura, niezbyt skomplikowana i wymagająca, książka przy której można się uśmiechnąć. Dobre, lekkie czytadło, przy którym można odpocząć i odprężyć się po ciężkim dniu. Polecam, zwłaszcza fanom tego typu powieści i internetowych znajomości. A teraz trzeba będzie się zabrać za kontynuacje pt. Wróć do mnie.
poniedziałek, 10 grudnia 2012
Wszystko ma swoją cenę
Tytuł: Wszystko ma swoją cenę
Autor: Lotte i Søren Hammer
Wydawnictwo: Czarne
Ilość stron: 504
Ocena: 5/6
Ku swojemu zdumieniu nie miał kłopotów ze snem. Zniknęły
dręczące go wcześniej koszmary. Może dlatego, że dramat stał się faktem,
koszmar zamienił się w rzeczywistość.
Kiedyś już recenzowałam książkę Lotte i Søren Hammerów pt. Niegodziwcy,
którą dostałam do przeczytania od Wydawnictwa Czarnego, teraz dostałam kontynuację
pt. Wszystko ma swoją cenę, która jest
już moim kolejnym spotkaniem ze skandynawskim kryminałem.
Akcja książki zaczyna się na pokrytej lodowcami Grenlandii,
gdzie przyjechała pani premier Dani, a także w tym miejscu dziennikarze i
politycy protestują przeciwko topniejącemu lodowcowi. Jednak ku ich wielkiemu
zaskoczeniu dokonują makabrycznego odkrycia. Mianowicie znajdują zakopane w
lodowcu, zamrożone w lodowcu zwłoki, które leżały tam od lat. Na miejsce
zostaje wezwany Konrad Simonsen, którego poznaliśmy już w Niegodziwcach. Dlaczego akurat on? Otóż
ułożenie ciała ofiary przypominają sprawę, którą właśnie Konrad prowadził przed
laty. Tak samo jak kobiety z tej sprawy, ofiara znaleziona teraz ma na głowie
foliowy worek, na ustach czerwoną szminkę, a na sobie nie ma górnej części
garderoby. No i nasza ofiara ma ten sam typ urody, co wcześniej zamordowane
kobiety. Lecz jednak pomiędzy obydwoma sprawami minęło już trochę lat. Czy
jednak seryjny morderca może nadal grasować? Czy Konrad Simonsen natrafi na
jego ślad, czy znajdzie zabójcę, który nie zamierza siedzieć w miejscu? Czy
zapobiegnie kolejnej tragedii młodej, atrakcyjnej kobiety i złapie mordercę?
Przyznam, że Niegodziwcy mnie nie porwali, choć był to dość
ciekawy sposób na skonstruowanie kryminału. Za to druga część przygód Konrada
Simonsena porwała mnie dużo bardziej i zdecydowanie bardziej mi się podobała.
Chyba dlatego, że wolę seryjnych morderców zabijających kobiety aniżeli ciała
znalezione na szkolnej sali gimnastycznej. Język i sposób pisania też wydały mi
się dużo lepsze, choć okładka Niegodziwców przyciągnęła wzrok dużo bardziej.
Ogólnie rzecz biorąc, kryminał naprawdę dość ciekawy i dobry, jakoś nieszczególnie
powiązany z częścią poprzednią przygód o Konradzie Simonsenie, jedynym
powiązaniem wydaje się być właśnie postać tego policjanta. Generalnie polecam. Skandynawski kryminał na przyzwoitym poziomie i w ciekawym klimacie.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości
niedziela, 9 grudnia 2012
Trzy mądre małpy
Tytuł: Trzy mądre małpy
Autor: Łukasz Grass
Wydawnictwo: Ateria Sp. z o.o.
Czyta: Bartłomiej Topa
Czas trwania: 4 h 45 min
Ocena: 6/6
W dzisiejszym świecie dzieciom brakuje autorytetów.
Trzy mądre małpy są polską odpowiedzią na książkę Harukiego
Murakamiego pt. O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu. Murakamiego nie czytałam,
a książkę naszego rodzimego autora dostałam do recenzji od portalu Audeo, który
zamieścił tę pozycje jako pierwszy wydany w Polsce audiobook sportowy w ramach
Audiobliblioteki sportowca.
Łukasz Grass jest dziennikarzem, który w pewnym momencie był
już na skraju wypalenia i przestał widzieć sens w swojej pracy, a do tego jego
swoistą porażką było to, że jako absolwent Akademii Wychowania Fizycznego
pewnego dnia pokazały się 3 cyfry, a przy wejściu na 4 piętro dostawał zadyszki.
W obu przypadkach można albo zaakceptować ten fakt, albo wziąć się do roboty.
Autor książki postanowił wybrać drugie rozwiązanie i jednocześnie zaczyna
trenować triathlon, który jest kombinacją pływania, kolarstwa i biegania –
zawodnik ma za zadanie pokonać płynnie odpowiednie dystanse kolejnych trzech
dyscyplin sportowych. W krótkim czasie od treningu zrzucił ponad 20 kg, a po
roku bierze udział w swoim pierwszym triathlonie. Autor zaczął wyznawać zasadę,
że Jeśli zaczynać na poważnie to tu i teraz. Łukasz Grass w książce pokazuje
swoją zmianę nastawienia, swoją walkę o pokonanie każdego kolejnego kilometra w
zawodach, o walce z własnym ciałem i bólem, ale jednocześnie wielkiej
satysfakcji. Jest to swoisty i bardzo intymny pamiętnik męża, ojca,
dziennikarza i zawodnika, a po tej książce aż nabiera się ochoty, żeby wyłączyć
telewizor czy komputer i iść pobiegać. A tytuł książki wziął się z tego, że w ostatnim rozdziale książki autor nawiązuje do japońskiego przysłowia nie widzę nic złego, nie słyszę nic złego, nie mówię nic złego.
Nigdy sportsmenką nie byłam, wręcz przeciwnie – zawsze byłam
dziewczyną, która miała nadwagę i sama nie wiem kiedy przeszło to już w otyłość
I stopnia. Dlaczego o tym piszę? Otóż pewnego dnia moja waga osiągnęła apogeum
i tak samo jak autor miałam wybór - mogłam
albo zaakceptować ten fakt, albo wziąć się do roboty. I tak samo jak autor wybrałam
to drugie rozwiązanie i w związku z tym zaczęłam odchudzanie, później zaczęłam biegać,
teraz na siłownię. Udało mi się schudnąć już prawie 15 kg i zaczęłam naprawdę
lubić bieganie, którego nie lubiłam szczerze i z całego serca od samej podstawówki,
ale już prawie po pół roku, kiedy za oknem jest szaro i zimno odechciewa się
wszystkiego, a ochota jest tylko na ciepły kocyk i czekoladę. W takim momencie
ta pozycja jest świetnym motywatorem do działania, do tego, żeby rzeczywiście
ruszyć swoje zacne cztery litery i ruszać się nie zależnie od pogody. Autor w
niej przekonuje do tego, że rozwój musi być zrównoważony, jednocześnie muszą
być rozwijane i umysł i ciało, co w dzisiejszych czasach jest często nie do
pomyślenia. Jednak Łukasz Grass jest świetnym przykładem na to, że człowiek
wysportowany wcale nie musi być jakimś bezmózgą i tępą istotą, a także na to,
że człowiek inteligentny i oczytany wcale nie musi być chuderlawy, słaby i
niewysportowany. Jednak w swojej książce pokazuje także wady dziennikarstwa,
jego ciemne strony. Pokazuje także jak bardzo Kamera zmienia zachowanie ludzi.
Mówi o tym na podstawie tego, co sam zaobserwował w swojej karierze
dziennikarskiej. Pozycję polecam! Naprawdę warto się z nią zapoznać, dzięki
niej naprawdę można się zmotywować do ruchu. I potwierdzam – sport (bieganie
czy jakikolwiek inny) daje naprawdę wielką satysfakcję, mimo nie raz bolących
mięśni. Ale to jest właśnie najskuteczniejszym sposobem na odreagowanie i
zniwelowanie stresu. Polecam!
Książkę odsłuchałam dzięki
piątek, 7 grudnia 2012
Kakao z cynamonem
O tak!
Przyszła do nas zima wraz z mrozem i białym puchem.
A ja przychodzę z moim nowym cyklem - Piątkowym kącikiem czytelniczych umilaczy;)
Na dziś proponuję rozgrzewające kakao z cynamonem;)
Składniki:
1 czubata łyżeczka ciemnego kakao
2-3 łyżeczki cukru trzcinowego
szczypta cynamonu (końcówka łyżeczki)
odrobina ciepłej wody
kubek mleka
Wykonanie:
Do kubka wlać wodę, niewiele, tak maksymalnie 0.5 cm na dnie kubka.
Do tego wsypać kakao, cukier i cynamon, następnie wymieszać.
Zalać to mlekiem i podgrzać na kuchence albo w mikrofalówce.
Mniam! Świetnie pasuje do tego croissant!
Oczywiście cukier trzcinowy można zastąpić zwykłym.
A także ciemne kakao i cukier można zastąpić kakaem rozpuszczalnym, lecz ciemne ma zupełnie inny, dużo bardziej wyrazisty smak.
Polecam, świetnie rozgrzewa i jeszcze lepiej smakuje!
czwartek, 6 grudnia 2012
Cuda i dziwki
Tytuł: Cuda i dziwki
Autor: Roald Dahl
Ocena: 3/6
Ludziom wszędzie dokucza samotność. Na pustyni czy w mieście to doprawdy
niewielka różnica.
Roald Dahl jest znanym pisarzem książek dla dzieci, w
których sama zaczytywałam się jako uczennica szkoły podstawowej. Obok serii Małgorzaty
Budzyńskiej , o dziewczynie, która nazwała się Ala Makota oraz obok Harrego
Pottera, to właśnie książki Dahla można zaliczyć do lektur mojego dzieciństwa,
w zadzie samej podstawówki. Jego najbardziej znaną książką jest chyba
recenzowana przeze mnie Charlie i fabryka czekolady, zekranizowana w 2005 roku
z Johnnym Deepem w roli głównej.
Ostatnio bardzo popularne są książki o tematyce erotycznej,
z okrzykniętą jako bestseller książką pt. Pięćdziesiąt twarzy Greya, do której
nigdy mnie nie ciągnęło. Ale Cuda i dziwki postanowiłam przeczytać, właśnie z
racji na autora i nie bardzo wiedząc o czym ona jest. Wiedziałam o niej tylko
to, że są wyjątkiem w twórczości autora, jest to bowiem książka napisana dla
dorosłych czytelników. Jak się okazało jest to zbiór opowiadań, które były
publikowane swego czasu w Playboyu, więc idzie za tym tematyka erotyczna. Sama
pozycja nie jest długa (przy moich ustawieniach bodajże 160 czy 170 stron), ale
do szpiku kości są przesycone erotyzmem i seksualnością. Każde jest inne i mówi
o czymś innym. O czym? Przekonasz się jak przeczytasz;)
Przyznam szczerze, że nie wiem jak mam się odnieść do tej
książki. Dahla jako autora książek dla dzieci uwielbiam, ale moim zdaniem tu się
średnio popisał. Pomysły ciekawe, to fakt. Choć mnie osobiście ta tematyka nie
porwała i nie zafascynowała. Dla kogo może być dobra ta książka. Pewnie dla
kogoś, ktoś lubi się nakręcać i pobudzać czytając książki o pięknych kobietach
i o tym co robią one z mężczyznami, trochę taka papierowa odmiana pornosa. Mnie
to nie kręci, trochę strata czasu jak dla mnie. Mimo że nie jest długa można by
ten czas poświęcić na przeczytanie jakiejś bardziej wartościowej książki.
Jeżeli ktoś lubi literaturę erotyczną, to polecam, a jeżeli niekoniecznie Was
ciągnie do takiej literatury, to zdecydowanie nie warto.
Ślepa bogini
Tytuł: Ślepa bogini
Autor: Anne Holt
Wydawnictwo: Prószyński i Spółka
Ilość stron: 336
Ocena: 3/6
Milczenie jest złotem, mowa śmiercią.
Czy wyobrażanie sobie, żeby któryś z polskich ministrów mógł
napisać serię kryminałów czytanych w całej Europie? Nie? Otóż w Norwegii jest
to możliwe, a Anne Holt jest właśnie tego przykładem. Nie, teraz już nie jest,
ale w latach 1996-1997 była norweskim ministrem sprawiedliwości.
Ślepa bogini jest pierwszą częścią cyklu o Hanne Wilhelmsen,
a pozycja zaczyna się od tego, że pewna zdolna prawniczka podczas spaceru nad
rzeką znajduje ukryte zwłoki narkomana postrzelonego w głowę. Policja traktuje
to jako normalne zabójstwo, do momentu, kiedy kilka dni po tym odkryciu zostaje
zamordowany adwokat owego postrzelonego chłopaka, żeby tego było mało, jego
zwłoki zostają znalezione w jego własnym mieszkaniu. Hanne próbuje odkryć co
obydwie sprawy mają ze sobą wspólnego i kto za nimi stoi. Dzięki temu śledztwu
policja trafia na ślad brutalnej mafii narkotykowej, a jej rozpracowanie
odkrywa mroczne siły, które działają w społeczeństwie. Czy Hanne znajdzie zabójcę?
Czy wyjdzie z tego cało? Jaki związek ma z tym owa mafia?
Nie jest to moje pierwsze spotkanie ani z autorką ani ze
skandynawskim kryminałem, ale przyznam szczerze, że ta pozycja wypada w moich
oczach chyba najgorzej. Fakt, czyta się szybciutko, naprawdę szybko, ale to
wszystko. Przyznam szczerze, że książka mnie ani nie porwała ani nie wciągnęła na
całego. Dobre czytadło dla zabicia czasu ,ale pozostaje tylko czytadłem. Fakt,
w Skandynawii nie byłam, choć chciałabym odwiedzić tamtą część Europy, a ta
książka niejako dała mi możliwość podróży śladami bohaterów. Nie jest to
arcydzieło, zwykła, przeciętna książka jak dla mnie. Czy polecam? Nie wiem, raczej niekoniecznie.
Zwłaszcza, że jest więcej ciekawszych książek do czytania. No, ale kto co lubi.
Może akurat do kogoś to przemówi.
wtorek, 4 grudnia 2012
Chrzest ognia
Tytuł: Chrzest ognia
Autor: Andrzej Sapkowski
Seria: Wiedźmin
Tom: piąty
Wydawnictwo: supernowa
Ilość stron: 333
Ocena: 4/6
Taki, powiedziałbym, chrzest ognia. Przejdziesz przez ogień,
który pali, ale i oczyszcza. Sam, samotnie. Bo gdyby ktoś cię w tym wsparł, pomógł,
wziął na siebie choćby cząstkę tego chrztu ognia, tego bólu, tej pokuty, zubożyłby
cię tym samym.
Przyznam szczerze, że mój zapał do czytania Wiedźmina
ostatnio znacznie osłabł i słabnie z każdym tomem, ale jak obiecałam sobie, że
skończę, to skończę. Więc dalej brnę w tę serię;)
Chrzest ognia jest trzecim zasadniczym tomem sagi o
Wiedźminie, który w tej części po wyleczeniu się w lesie Brokilon i wraz z
bardem Jaskrem wyrusza na poszukiwanie Ciri, która zaginęła w tajemniczych
okolicznościach podczas walki czarodziejów na wyspie Thaned. Jak później
okazało się dziewczyna teleportowała się i wylądowała wiele mil dalej niż powinna.
W jej poszukiwaniu Geraltowi i Jaskrowi towarzyszy łucznika Milva, która
postanawia im pomóc, a między nimi tworzy się wyjątkowa więź. W tym samym
czasie czarodziejki postanowiły utworzyć stowarzyszenie, które ma na celu
ochronienie świata magii, a Yennefer zrozumiała, że wcale nie pomogła
dziewczynce, choć takie było jej zadanie. A wręcz przeciwnie - sprawiła jej
tylko większe kłopoty. W ich świecie w tym czasie wciąż toczy się wojna, a
okazuje się, że Nilfdaardczycy są coraz śmielsi...
O tak! Chrzest ognia przeczytałam naprawdę szybko, ale
pozycja mnie nie porwała. Sama nie wiem czemu. Cała saga zbiera wiele
pozytywnych opinii, a wielu nie chce słyszeć o nim ani jednego słowa. Moim
zdaniem pomysł na serię jest dość ciekawy , choć mnie nie powala na kolana.
Fenomenem jest także to, że cała seria jest przetłumaczona na kilka języków i
za granicą tez podbija serca czytelników, Chrzest ognia jest przetłumaczony na
trzy języki: rosyjski, czeski i hiszpański. Saga ma coś w sobie, coś bliżej nie
określonego. Choć czytałam lepsze książki z tego gatunku, nie ukrywam. Była to
dobra pozycja na zabicie czasu i odstresowanie się przed egzaminem z prawa
jazdy.
Do sagi należą poszczególne tomy:
1.Ostatnie życzenie
Do sagi należą poszczególne tomy:
1.Ostatnie życzenie
5.Chrzest ognia
6.Wieża Jaskółki
7.Pani Jeziora
poniedziałek, 3 grudnia 2012
Misery
Tytuł: Misery
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Prószyński i spółka
Ilość storn: 448
Ocena: 6/6
Nie potrzebował psychiatry, żeby stwierdzić, iż pisanie
miało swoją autoerotyczną stronę – zamiast walić konia, tłuczesz maszynę do
pisania, przy czym jedno i drugie polega na szybkości i sprawności dłoni oraz
szczerym zaangażowaniu w sztukę samozaspokojenia.
Nigdy wcześniej nie miałam styczności z twórczością Kinga,
choć od dawna miałam na niego sporą ochotę i to od dawna, ale mój Książę z bajki postarał się, żebym miała co czytać, zwłaszcza Kinga. Bo któż o nim nie
słyszał? Najbardziej wpływowy pisarz Hollywood, na podstawie jego książek
nakręcono wiele filmów, na podstawie Misery także.
Na początku książki jesteśmy świadkami wypadku Paula Sheldona,
który w tej książce jest jednocześnie narratorem. Jest on autorem poczytnych i
tandetnych romansideł, w których główną bohaterką jest właśnie Misery i to
dzięki tej serii zdobył wielką popularność. Jednak mężczyzna miał już dość tej
postaci i w swojej ostatniej książce ją uśmierca. Kiedy po wypadku odzyskuje
przytomność budzi się w domu swojej zagorzałej fanki, która jest rozżalona
śmiercią Misery. Dziewczyna opiekuje się Paulem, daje mu prochy, na których
jako była pielęgniarka zna się bardzo dobrze. Swoistą opłatą za tą opiekę ma
być napisanie kolejnej książki z Misery jako główną bohaterką. Annie za wszelką
cenę chce dostać tę książkę, a także
chce mieć autora na wyłączność, a to że życie autora staje się koszmarem.
Jak już wspomniałam Misery dostałam od mojego Księcia z bajki, dopiero teraz się za nią zabrałam. I zapewniam, że to nie jest moje
ostatnie spotkanie z autorem, na pewno sięgnę jeszcze po inne jego książki,
zwłaszcza, że na półce stoją kolejne dwie czy trzy pozycje. Książkę czyta się
naprawdę szybko i nie sposób się od niej oderwać. Do tego wielkie brawa dla
autora za ciekawie skonstruowaną fabułę thrillera psychologicznego, choć King
znany jest ze swoich horrorów. W 1990
roku na podstawie tej książki powstał film o tym samym tytule, który koniecznie
będę musiała zobaczyć! Po tej jednej książce nie dziwię się, że Stephen King
jest tak popularny, bo pisze naprawdę dobrze. Trzeba zabrać się za kolejne
pozycje autora i to koniecznie w najbliższym czasie!
Subskrybuj:
Posty (Atom)