Autor: Henning Mankell
Wydawnictwo: WAB
Ilość stron: 498
Ocena: 4/6
Zrozumiał, że nie istnieje coś takiego jak czas przeszły.
Ani przyszły. Tym samym nie może tracić czasu. Ani na nim zyskać. Liczy się
jedynie działanie.
Trójka przyjaciół urządziła sobie zabawę z okazji nocy
świętojańskiej, lecz od tamtego czasu słuch po nich zaginął. Po dwóch
miesiącach zostają znalezione trzy ciała, każde z kulką w głowie, każde ubrane w
stroje szwedzkiej szlachty, jednak zwłoki nie wyglądają tak, jakby leżały w
miejscu znalezienia przez tyle czasu. Za rozwiązanie zagadki zabiera się
komisarz Wallander, lecz okazuje się, że morderca jest zawsze o krok do przodu.
W międzyczasie ginie również jeden ze współpracowników komisarza prowadzącego
śledztwo w tej sprawie. I to ginie
policjant również zamieszany w tę sprawę, bowiem nikomu nie powiedział, że na
własną rękę zajmował się sprawą trójki zaginionych. Czy za tym zabójstwem stoi
ta sama osoba? Czy komisarz Kurt Wallander znajdzie powiązanie pomiędzy nimi?
Czy natrafi na ślad mordercy? Uda mu się rozwiązać zagadkę czy skończy jak jego
przyjaciel? Wallander jest pracowitym, doświadczonym i dobrym policjantem,
który za wszelką cenę rozwiąże tę sprawę, nie zwracając uwagi na porę dnia,
swoją cukrzycę, czy na to, że może powinien iść spać. To się nie liczy. Liczy
się znalezienie mordercy.
O Henningu Mankellu dużo czytałam na blogach, więc
postanowiłam się za niego zabrać. Zainwestowałam, aż 7,5 zł w centrum taniej
książki w jego pozycję pt. O krok, książka odczekała swoje na półce i właśnie
przyszedł jej czas. Książkę czytało się naprawdę szybko i dość miło spędziłam z
nią czas, nie jest napisana skomplikowanym językiem, wręcz przeciwnie, dość prostym,
przez co czyta się łatwo, szybko i przyjemnie. Do tego dość nietypowa sprawa,
ale poprowadzona w dość… specyficzny sposób. Mimo tego książka mnie jakoś
wybitnie nie pochłonęła i nie jest to pozycja zapadająca w pamięci i przyznam szczerze,
że nie będę uznawać autora za mistrza gatunku, bo zdecydowanie nim nie jest.
Naprawdę czytałam lepsze kryminały. A ja sama zabrałam się trochę od tyłka
strony, bo O krok jest siódmą w serii częścią o przygodach Kurta Wallandera. Mam na
półce jeszcze jedną książkę Mankella, ale chyba będę musiała zrobić sobie
przerwę, bo nie jest to autor porywający. Wiem, może to dziwne oceniać pisarza
po jednej jego książce, ale no cóż… Ta pozycja mnie nie zachwyciła. A może to
tylko ja się przeliczyłam?
To również była moja pierwsza książka Henninga Mankella;) Miałam bardziej pozytywne odczucia, niż Ty. Ale każdy ma inny gust, wiadomo;) Może rzeczywiście zrób sobie teraz przerwę, a później daj Mankellowi jeszcze jedną szansę;) Jeżeli i wtedy książka Cię nie zachwyci, nie będziesz sięgać więcej po tego autora.
OdpowiedzUsuńMam ochotę na jakąś książkę Mankella, zobaczymy, co mi wpadnie w ręce ;)
OdpowiedzUsuńWarto dać Mankellowi drugą szansę :)
OdpowiedzUsuńMankella akurat mam "Psy z Rygi" na półce - czekają na swoją kolej. :3
OdpowiedzUsuńPoczątek recenzji mnie zaciekawił!
OdpowiedzUsuńMankell zdecydownie nie jest pisarzem budującym oryginalne fabuły. Czytając go trzeba miec to zawsze w pamięci. Nie oznacza to jednak, iż akcja jego książek nie jest wciągająca. Przede wszystkim należy zaznaczyć, że pisarz ten w każdej powieści dokonuję dogłębnej analizy jednego wybranego zagadnienia z życia społecznego. Porusza trudne kwestie, ujawnia bolączki współczesnego świata (pisze przecież nie tylko o Szwecji) i poddaje je swojej wartościującej ocenie utrzymanej raczej w tradycyjnym systemie wartości. Mam wrażenie, iż porusza on kwestie, o których sądzi, iż zwyczajnie winny być ukazane, i o których mówi się zbyt mało lub zbyt płytko. Staje się on obrońcą spraw rozmaitych i głosem tych, którzy nie są słyszalni inaczej.
OdpowiedzUsuń