Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Kobiece. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Kobiece. Pokaż wszystkie posty

środa, 20 lipca 2022

"Skrzydła i kości" Joanna Pawłusiów




Tytuł: Skrzydła i kości
Autor: Joanna Pawłusiów
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiecie
Czyta: Magdalena Zając-Zawadzka
Długość: 9 godz. 2 min.
Ocena: 2.5/6







Joanna Pawłusiów to autorka, której twórczości nigdy wcześniej nie znałam (o co nie trudno, bo wcześniej pisała tylko w kilku antologiach), ale wielokrotnie na blogach przewijały mi się recenzje jej książki pt. Skrzydła i kości. Osobiście owe opinie i opisy zaintrygowały mnie na tyle, że w końcu postanowiłam zapoznać się z tą książką – wybór padł na audiobooka w interpretacji Magdaleny Zając-Zawadzkiej. 

Masz tylko dwie możliwości. Możesz stąd uciec albo możesz tutaj umrzeć. Przeprowadzka do Malumic miała być dla rodziny Bocheńskich nowym startem. Ich przeszłość roztrzaskała się w drobny mak, kiedy z powodu córki – Kingi, musieli uciekać. Mieszkańcy z umiarkowanym entuzjazmem przyjmują nowych sąsiadów. W samej rodzinie również nie dzieje się najlepiej. Na dodatek uroda Kingi zwraca uwagę miejscowego chuligana i kilku innych osób. Kiedy w noc po corocznym festynie chłopak zostaje znaleziony martwy, a Kinga zapada się pod ziemię, Malumice ożywają. Nie każdy wierzy w niewinność dziewczyny. Nie każdy chce, aby została odnaleziona.                                                                                                                                                                                opis wydawcy

Skrzydła i kości to thriller o charakterze rodzinno-obyczajowym, której byłam ciekawa po przeczytanych w Internecie opiniach, ale nie nastawiałam się szczególnie ani na plus, ani na minus – podeszłam do niej po prostu z zaintrygowaniem nie wiedząc nawet, że jest to debiut Pawłusiów. W moim odczuciu autorka naprawdę dość dobrze oddała klimat małej miejscowości, wioski, w której pojawiają się ci nowi, obcy… Sam pomysł na książkę też jest całkiem ciekawy i do pewnego momentu wykorzystany całkiem nieźle, jednak mniej więcej połowy zaczęło wiać nudą, a im bliżej końca tym bardziej z kryminału zrobiła się groteska. W moim odczuciu z samym zakończeniem autorka niestety przedobrzyła – jest banalne, wręcz żałosne, a szkoda, bo zapowiadało się dość dobrze. Do tego jeszcze bohaterowie – brak tu charakterystycznych postaci, każda wydaje się podobna do drugiej, wyjątkowo sztampowe. Książka jest napisana w nieskomplikowany, prosty sposób, mało wymagający od czytelnika. Moim zdaniem zabrakło tu wielu elementów – dopracowania pomysłu, a także odpowiedniego budowania napięcia i intrygi, a szkoda, bo zapowiadało się naprawdę ciekawie. 

I gdy tak kroczył przez las, sam na sam ze swoimi myślami, doszedł do wniosku, że chciałby jeszcze raz zaznać czegoś prawdziwego. Takiego surowego życia, które rozbudzi w nim emocje i ponownie napełni go paliwem. I żeby zdążył zrobić jeszcze coś, co będzie ważne.

Skrzydła i kości to książka, która w moim odczuciu wypadła dość marnie, co najwyżej przeciętnie, mimo że jakoś szczególnie się na nic nie nastawiałam, byłam ciekawa, a ona została zawiedziona. Pomysł ciekawy, ale zupełnie niewykorzystany, napisana w zupełnie niezachwycający sposób, z mdłymi, niewyróżniający się bohaterowie, z wyjątkowo żenującym i wyjątkowo niedopracowanym zakończeniem (nawet jak i książkę, która jako całość jest niedopracowana). 

Książka bierze udział w wyzwaniu

niedziela, 27 marca 2022

"Psychopata" Klaudia Muniak




Tytuł: Psychopata
Autor: Klaudia Muniak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Ilość stron: 304
Ocena: 4.5/6








Klaudia Muniak jest prekursorką thrillera medycznego w polskiej literaturze, a jednocześnie jest z wykształcenia biotechnologiem. Na recenzje jej książek trafiłam coraz częściej na różnych blogach, aż w końcu osobiście postanowiłam się przekonać o tym jak pisze – wybór padł na pozycję pt. Psychopata. 

W ośrodku naukowo-badawczym BCT trwają testy nad nowoczesną, nieinwazyjną metodą zwalczania nowotworów mózgu. Maja Lipska, młoda badaczka, odnosi spektakularne sukcesy. Po bankiecie kończącym jedną z konferencji budzi się na ławce w parku. Z przerażeniem odkrywa, że nie ma pojęcia co robiła przez ostatnie trzydzieści sześć godzin. W tym samym czasie w Krakowie dochodzi do brutalnych morderstw młodych kobiet. Wszystkie poszlaki wskazują na działanie seryjnego zabójcy. Śledztwo prowadzi partner Mai, któremu nie podoba się jej lekkomyślne zachowanie. Kiedy pewnego dnia na terenie ośrodka BTC zostaje odnalezione ciało jednej z pracownic, wydaje się, że to kolejna ofiara „krakowskiego nożownika”. Jednak Maja nie czuje przerażenia. Ekscytuje ją zbrodnia. Fascynuje ją widok krwi. W jej głowie pojawiają się instynkty, których nigdy wcześniej nie odczuwała. Czy myśli, których nie może pohamować mają związek z amnezją, której doznała? Czy odkryje prawdę o tym, co się wtedy naprawdę stało?                                                                                       opis wydawcy

Psychopata jest książka, której recenzje mignęły mi niejednokrotnie w blogosferze, ale jakoś nie miałam względem niej jakiś szczególnych oczekiwań, zaczęłam czytać i od razu się wciągnęłam w jej lekturę. Lubię klimaty medyczne, nie bez przyczyny lubię thrillery medyczne Tess Gerritsen, dlatego byłam ciekawa, jak to wyjdzie w polskim wykonaniu. Pomysł na fabułę jest naprawdę ciekawy, akcja mogłaby być nieco bardziej napięta, ale całość jest całkiem w porządku. Podczas lektury spodziewałam się nieco innego zakończenia, było zaskakujące, ale w nieco negatywny sposób. Muszę przyznać, że w książce było widać wykształcenie biotechnologiczne autorki, sporo szczegółów, ale z dopasowanym językiem pod czytelnika, bez nadmiernego żargonu i skomplikowanego słownictwa. Jedynie czego bym się pozbyła – to nadmiar erotycznych opisów, rodem jakby z literatury erotycznej. No i postacie mogłyby być bardziej dopracowane, bardziej barwne, ale nie zmienia to faktu, że książka wypadła całkiem nieźle. 

Psychopata jest książką, którą mogę polecić – nie jest to jakieś wybitne arcydzieło, ale czytało mi się całkiem przyjemnie. Wciągnęłam się w nią dość szybko i praktycznie równie prędko ją przeczytałam. W moim odczuciu nie jest to tylko thriller medyczny, ale również psychologiczny (może bardziej neuropsychiologiczny). Z chęcią sięgnę niedługo po inne książki Klaudii Muniak sprawdzić, jak spodobają mi się jej pozostałe pozycje. Generalnie całkiem ciekawa pozycja. 

Książka bierze udział w wyzwaniu

wtorek, 2 maja 2017

"Córka doskonała" Amanda Prowse

Tytuł: Córka doskonała
Autor: Amanda Prowse
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Ilość stron: 408
Ocena:3/6




(...) jak się kocha mocno, właśnie to trzeba zrobić - zostać bez względu na to, jak może być ciężko.









Od czasu do czasu lubię sięgnąć po jakąś lżejszą książkę, po coś typowo kobiecego. Tak dla odmiany i odpoczynku. No, a że ostatnio zupełnie zmieniają się relacje między mną a moją Mamą, więc między innymi dlatego postanowiłam sięgnąć po pozycję autorstwa Amandy Prowse zatytułowaną Córka doskonała. 

Żona. Matka. Córka. Tylko, co zrobić, kiedy ma się tego wszystkiego serdecznie dosyć? Jackie całym sercem kocha swoją rodzinę. Jasne, jej nastoletnie dzieci potrafią być rozkapryszone, a mężowi czasami przydałby się porządny kopniak… motywacji. Ach, i całodobowe usługiwanie matce z Alzheimerem to również nie jest bułka z masłem. Jackie poświęciła wiele, żeby jej dom stał się ostoją bezpieczeństwa i miłości. Jednak ciasna, acz urokliwa posiadłość z widokiem na morze już jej nie wystarcza. Największym pragnieniem Jackie jest, aby jej dzieci nie zmarnowały swojej przyszłości, tak jak niegdyś zrobiła to ona. Skoro Martha, jej najstarsza córka, dostała się na uniwersytet i spełnia marzenia, to jej poświęcenie chyba było czegoś warte… prawda?
                                                 opis z okładki

Córka doskonała to książka, po którą sięgnęłam naprawdę zaciekawiona tym, co może może mnie spotkać podczas jej lektury. Opis na okładce naprawdę mnie zaciekawił, więc zabrałam się za jej czytanie. Muszę przyznać, że pomysł na fabułę jest doprawdy ciekawy, nie powiem... Zaczęłam czytać i w pewnym momencie utknęłam, ale na szczęście nie na długo. Głównie z tego powodu, że początkowo nic się nie działo. Na szczęście jednak w pewnym momencie akcja się rozwinęła i potoczyła się szybciej. Bardzo spodobały mi się rozterki dojrzałej kobiety zajmującej się jednocześnie matką chorą na Alzheimera, no i oczywiście swoją rodziną – mężem i dwójką dorastających dzieci. Ponadto zaciekawiły mnie jej wątpliwości dotyczące tego, czy zrobiła dobrze rezygnując ze swoich marzeń o karierze. Sama Jacks jest postacią dość autentyczną, ale w moim odczuciu mogłaby pokazywać więcej emocji. A jej córka Martha – zupełnie dziwna postać... W ogóle mi nie podeszła...
Ciekawe, że są ludzie, których można znać całe lata i praktycznie ich nie dostrzegać, a są tacy, którzy pojawiają się na moment w naszym życiu i zostawiają ślad nie do wymazania. (…) Może to właśnie oni byli nam pisani, ci, którzy zniknęli. Tak się zastanawiam…
Córka doskonała to książka napisana dość lekko, jednak odniosłam wrażenie, że w sposób lekko toporny, taki zbyt prostacki. Język, jakim jest napisana pozostawia naprawdę wiele do życzenia – prosty, nieprzekazujący emocji, jakby w książce dla nastolatek, a nie dla kobiet już dorosłych, dojrzałych... Sam pomysł na fabułę jest naprawdę ciekawy, jednak w moim odczuciu marnie wykorzystany. W moim odczuciu mógłby by być wykorzystany zdecydowanie wiele lepiej, a sama mogłaby być o wiele bardziej naszpikowana emocjami, których tutaj zdecydowanie zabrakło (zwłaszcza, jak na ten typ literatury). No i trochę czegoś innego spodziewałam się po zakończeniu, które jest takie... dość przewidywalne... Ani zaskakujące, ani zbyt emocjonalne, takie nijakie... Zresztą chyba jak całą książka.
(...) życie trzeba sobie samemu poukładać. Nikt tego za ciebie nie zrobi. Trzeba je złapać za rogi i wskoczyć mu na grzbiet, bo inaczej całkiem cię stratuje. I robić wszystko, żeby było coraz lepiej.
Córka doskonała nie jest książką, która mnie powaliła na kolana, jak dla mnie zupełnie bez szału. Owszem, lekka i niewymagająca lektura, jednak w moim odczuciu brakuje w niej emocji... Może być dobra i interesująca jako odstresowanie, swoiste „odmóżdżenie”, ale do ambitnej lektury jej naprawdę daleko...


sobota, 24 grudnia 2016

"Cytrynowy sad" Luanne Rice

Tytuł: Cytrynowy sad
Autor: Luanne Rice
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Ilość stron: 384
Ocena: 5.5/6



Wiedział, jak utrata ukochanej osoby - najokrutniejsze z uczuć - może powalić człowieka niczym gorączka i zamienić w kogoś, kto ledwo rozpoznaje własne odbicie w lustrze.





Tak generalnie rzadko kiedy sięgam po taką typową tak zwaną literaturę kobiecą, jednak ostatnio miałam wielką ochotę na jakąś ciepłą, lekką opowieść. Właśnie z tego powodu sięgnęłam po pozycję Luanne Rice zatytułowaną Cytrynowy sad. 
Minęło już pięć lat, od śmierci córki i męża Julii, którzy zginęli w tragicznym wypadku samochodowym. Mimo upływu czasu kobieta nadal nie może się pogodzić z utratą najbliższych. Kiedy przyjeżdża w odwiedziny do swego wuja w Malibu, jedyne czego pragnie, to zaznać świętego spokoju i zapomnieć o dręczącym ją żalu i smutku. Pewnego dnia poznaje przystojnego Roberto – imigranta meksykańskiego pochodzenia pracującego w cytrynowym sadzie wujka Julii. Kobieta dostrzega w mężczyźnie bratnią duszę, która również cierpi po stracie ukochanej osoby. Dziwnym trafem okazuje się, że córeczka Roberto zaginęła dokładnie pięć lat temu i od tamtej pory ślad po niej zaginął.
                                                                                             opis z okładki
Cytrynowy sad jest książką, w której Luanne Rice podejmuje kilka ważnych tematów – utratę dziecka oraz współmałżonka, rozmowy o tym czy nielegalną imigrację. Ode mnie wielki plus za ich poruszenie. Zarysowana fabuła nie jest jakoś zbyt wybitna, jednak dość ciekawa. Fakt, spodziewałam się nieco innego zakończenia, no ale cóż... Tak bywa..  Autorka operuje prostym, lekkim i zrozumiałym językiem, co akurat jest proste i adekwatne do akcji i fabuły. Jedyne co mnie momentami irytowało to sporo hiszpańskich wstawek, bez ich tłumaczeń (część była przetłumaczona, jednak nie wszystkie). Co jak co ten język nie jest tak popularny i znany jak np. angielski, a ja rozumiałam co nieco tylko z racji tego, że uczyłam się włoskiego, który jest do hiszpańskiego bardzo podobny. Co do bohaterów – szczególnie polubiłam Roberta, Julię troszkę mniej, ale jednak w moim odczuciu postacie mogłyby być ciut bardziej dopracowane, doszlifowane...
Minęła chwila, nim na jego ustach zagościł uśmiech, ale kiedy już tak się stało, dotarło do niej, jak bardzo był przystojny. Miał smutek wypisany na twarzy. Ujęła ją ulga, jaka przepełniła jego oczy, kiedy ją zobaczył - zupełnie tak, jakby jej widok przyniósł mu ukojenie.
Czy polecam Cytrynowy sad? Zdecydowanie tak. Jest to ciepła, lekka opowieść, która wzbudza naprawdę wiele emocji – smutek, radość, nadzieję. Z chęcią kiedyś sięgnę po inne książki autorki, mam nadzieję, że się nie zawiodę, tak jak na tej. Ciekawa, wartościowa książka, która jest jednocześnie bardzo przyjemna w odbiorze i napisana bardzo lekko. Polecam!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu

wtorek, 13 grudnia 2016

"Dziecko wspomnień" Steena Holmes

Tytuł: Dziecko wspomnień
Autor: Steena Holmes
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Ilość stron: 240
Ocena: 5/6




Jednakże to, czego chciałam, i to, do czego byłam zdolna, to dwie zupełnie różne rzeczy... jakbym miała w głowie hamulec... albo jakbym się chowała za maską, której chyba wcale nie chciałam nosić.






Od zawsze bardzo lubiłam książki związane z różnymi tajemnicami i zawiłymi historiami rodzinnymi. Jedną z takich książek była książka Stiega Larssona pt. Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet. Jakiś czas później sięgnęłam po Black Rabbit Hall, która jednak mnie nie zachwyciła tak jak książka Larssona. Teraz przyszedł czas na kolejną książkę z klimatu rodzinnych sekretów autorstwa Steeny Holmes o intrygującym tytule Dziecko wspomnień.

Brian jest zachwycony, gdy dowiaduje się, że jego żona Diana jest w ciąży. Pora na dziecko nie jest jednak najlepsza – Diana właśnie otrzymała awans w pracy, a Brian musi jechać do Londynu pomóc przy otwieraniu nowego biura. Rok później Diana nie potrafi sobie wyobrazić życia bez swej pięknej córeczki Grace. Bije się z myślami, czy wracać do pracy – tak niechętnie zostawia dziewczynkę samą. Sprawy komplikuje to, że Brian musiał zostać w Londynie na dłużej, niż wcześniej przewidywali. Kiedy Diana zaczyna zauważać dziwne zachowanie najbliższych, uświadamia sobie, że nie wszystko jest takie, jakie się wydaje. Czyżby chodziło o straszne, niewyjaśnione do tej pory zdarzenia z przeszłości?
                                                                                  opis z okładki

Dziecko wspomnień jest książką niezbyt obszerną, jednak podejmującą ważną kwestię – macierzyństwo, a przy okazji podejmuje wszystkie inne tematy związane z rodzicielstwem. Przede wszystkim takie kiedy jedna ze stron chce dziecka, a druga niekoniecznie, ponadto niekoniecznie planowaną ciążę czy łączenie macierzyństwa z karierą zawodową. Tematy ważne o tyle, że przewijające się bardzo często w codziennym, rzeczywistym i nieliterackim świecie – zwłaszcza dość przypadkowe ciąże oraz kariery zawodowe kobiet. No i ciekawym jest także narracja z dwóch perspektyw – Diany oraz jej  męża. Książka jest napisana w sposób dość lekki jak na takie tematy, a jej lektura skłania do myślenia. Czytając Dziecko wspomnień nie mogłam doczekać się zakończenia, tego jak rozwinie się sytuacja i najchętniej pochłonęłabym książkę za jednym przysiadem, jednak musiałam robić sobie przerwy na refleksje...

Czy polecam Dziecko wspomnień? Zdecydowanie tak. Wartościowa, wzruszająca książka zmuszająca do refleksji, którą zapamiętam zdecydowanie na długo. Warto sięgnąć, naprawdę. Szczególnie polecam ją przede wszystkim kobietom, choć i mężczyzn może zmusić do refleksji.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu