Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podróżnicze. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podróżnicze. Pokaż wszystkie posty

środa, 11 listopada 2020

"Bike'owa podróż. Z Sydney do Szczecina cz. 1" Daniel Kocuj

Tytuł: Bike'owa podróż. 
Z Sydney do Szczecina cz. 1
Autor: Daniel Kocuj
Wydawnictwo: Annapurna
Ilość stron: 352
Ocena: 5/6

Miałem do niego wiele pytań odnośnie Indii, które odwiedził przed Brimą. Już załatwienie indyjskiej wizy wydawało się nader skomplikowane- ponoć nie można było sobie pozwolić na jakiekolwiek nieścisłości w wypełnianiu kwestionariusza.



Jestem zdecydowaną miłośniczką jazdy na rowerze, choć często jest on dla mnie środkiem transportu miejskiego, a nie środkiem na dalekosiężne wyprawy (choć i tak się zdarzały trasy ponad 100 km dziennie). Niestety mój rower, który mam na stancji, aktualnie czeka na serwisowanie zawalony kafelkami w piwnicy, ale tym chętniej stęskniona na jazdą na dwóch kółkach z wielką chęcią sięgnęłam po podróżniczo – rowerową pozycję autora bloga Bike2.be Daniela Kocuja pt. Bike'owa podróż. Z Sydney do Szczecina

Wyprawa życia. Z rozpalonego słońcem Sydney do rodzinnego Szczecina – na rowerze. Po drodze czekają bezkresne pustkowia, spowite cieniem dżungle, krwiożercza fauna, górskie łańcuchy, ciche, senne wioski i gwarne, tętniące życiem miasta. Kalejdoskop samotności, niezapomnianych spotkań, zaskakujących zwrotów akcji i bolesnych pożegnań. Opowieść, jakiej jeszcze nie było! Pierwsza część zabierze Was na wyprawę przez Australię i szereg egzotycznych krajów Azji Południowo-Wschodniej. Razem z Danielem zejdziecie w głąb australijskiego szybu w poszukiwaniu szlachetnych kamieni, zajrzycie do krateru wulkanu plującego niebieskim ogniem, przywitacie nowy rok, tańcząc i śpiewając na birmańskich ulicach i nieraz o włos unikniecie wpakowania się w poważne tarapaty. Trzymajcie się mocno, bo może znosić na zakrętach!                                                                                                                                                              opis wydawcy

Bike'owa podróż. Z Sydney do Szczecina cz. 1 to książka, po którą sięgnęłam naprawdę z nieskrywaną  ciekawością i muszę przyznać, że zdecydowanie się nie zawiodłam. W ogóle sam pomysł jest w ogóle świetny. Słyszałam historie moich znajomych, którzy mieli zjechaną na rowerach całą Polskę i wiele europejskich krajów, ale przejechać taki kawał z bagażem w sakwach na tyłach roweru – po prostu pełen podziw. Do tego mnóstwo pięknych fotografii i ciekawostek z różnych zakątków świata z perspektywy siodełka. Nie obyło się oczywiście bez różnych perturbacji, nie tylko związanych z pedałowaniem, a na przykład z noclegiem na cmentarzu czy wizycie w studiu filmowym. Książka zawiera opis podróży z Australii przez Indonezję, Malezję, Tajlandię, Birmę i Indie, na której kończy się pierwsza część opisanej przez autora podróży. A żeby było ciekawiej pozycja zawiera jeszcze perspektywę znajomego imieniem Zander, który częściowo towarzyszył autorowi na trasie, a później był z nim w stałym kontakcie. Możemy poznać lokalną kulturę poszczególnych krajów, nie z przewodników przedstawiających kilkugwiazdkowe hotele i chwalące wszystko wzdłuż i wszerz, a tak po prostu, po ludzku, zwyczajnie i od kuchni. 

Czytanie książek bywa niebezpieczne. To przez kontakt z książką zaraziłem się "cyklozą". Czytając o przygodach polskich podróżników, zacząłem fantazjować. Utożsamiałem się z tymi śmiałkami, bez pardonu wchodziłem w ich skórę, wczuwałem się do tego stopnia, że wyobrażałem sobie siebie w takiej roli. Zadawałem coraz śmielsze pytania w stylu "Co by było, gdyby...", aż w końcu doszedłem do wniosku, że to marzenie jest jak najbardziej do zrealizowania.

Bike'owa podróż. Z Sydney do Szczecina cz. 1 to książka, którą zdecydowanie mogę polecić. Literatura podróżnicza z zupełnie innej perspektywy z całym morzem przygód, zbiegów okoliczności i niesamowitych spotkań. Jest to dopiero pierwsza część, a ja z chęcią sięgnę po kolejną, żeby poznać kolejną część drogi autora do Polski. Ciekawy pomysł na podróż i równie interesująca pozycja. Naprawdę warto sięgnąć. Polecam!



Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Annapurna

środa, 4 stycznia 2017

"Busem przez świat. Australia za 8 dolarów." Karol Lewandowski

Tytuł: Busem przez świat. Australia za 8 dolarów.
Autor: Karol Lewandowski
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 320
Ocena:5.5/6


Australia to magiczna ziemia. Ogromna przestrzeń budzącego respekt outbacku. Wschody i zachody słońca, których nie zobaczy się nigdzie indziej na świecie. Imponujące kaniony, pustynie, parki narodowe... I ludzie, którzy mają w sobie wielkie pokłady życiowego luzu, cieszą się każdym dniem i są otwarci na innych.



Już jakiś czas temu przeczytałam jedną z książek autorstwa Karola Lewandowskiego będącą kolejną relacją z podróży ekipy Busem przez świat. Czytałam już o ich wyprawie do Ameryki, teraz przyszedł czas na kolejny kontynent – Australię. O tej części Świata czytałam już w książce pt. Lady Australia Marka Tomasika, jednak Karol Lewandowski, jego podróże oraz ich opis są zupełnie inne – bardziej studenckie i oddane w dużo bardziej rzeczywisty sposób.
Cztery miesiące i 25 tysięcy kilometrów starym busem przez Australię. Członkowie ekipy BUSEM PRZEZ ŚWIAT przeżyli 50-stopniowe upały, stanęli oko w oko z krokodylami, psami dingo, kazuarami i dziesiątkami jadowitych węży oraz pająków. Nauczyli się rzucać bumerangiem i grać na didgeridoo, mieszkali w aborygeńskiej wiosce, przeżyli burzę piaskową i atak szarańczy. Poparzyły ich meduzy, wydobywali najdroższe kamienie świata, odwiedzili podziemne domy oraz jedli hamburgery z kangurów i krokodyli… Dzięki załodze busa pokochacie Australię taką, jaka jest naprawdę – dziką, nieujarzmioną i bardzo zaskakującą.                                                                                                                                                          opis z okładki
Busem przez świat. Australia za 8 dolarów. To pozycja, za którą zabrałam się z naprawdę wielkim zapałem i entuzjazmem. W końcu Australia jest tak daleko, podróż tam nie należy do najłatwiejszych i do najszybszych, a ja już od kilku lat po ciuchu marzę o wyprawie właśnie na ów najmniejszy kontynent. Przez lata owo marzenie tłumiłam w sobie - „bo przecież za daleko”, „bo przecież nie mam tyle kasy”... Owe marzenia wyjątkowo mocno odezwały się wyjątkowo mocno podczas lektury Busem przez świat. Australia za 8 dolarów. Od wyprawy do Ameryki ekipa Busem przez świat uległa lekkim zmianom, co jest opisane na początku książki, jednak idea pozostała ta sama – podczas wyprawy do Australii przeżyć za 8 dolarów dziennie na osobę, włączając w to bilety na samolot oraz przewóz czy naprawy busa – Supertrampa i wszystkie inne koszty. Książka jest napisana w sposób podobny do swojej poprzedniczki – okiem Karola Lewandowskiego, jako prowodyra i studenta, czyli w sposób dość prosty i przystępny, a ponadto okraszone sporą porcją zdjęć. Wszystko opisane w wielu krótkich rozdziałach opisujących pomniejsze przygody oraz spotkania z napotkanymi ludźmi. 
Gdy na dobre wbiliśmy się na szutrową drogę, wskoczyliśmy na dach naszego busa (…). To było nasze safari! Bus mknął, unosząc za sobą tumany kurzu. Nad nami przelatywały przepiękne papugi, a skaczące poboczem kangury patrzyły na nas jak na wariatów. Może miały rację, bo widoki i emocje uderzyły nam do głów. Ciężko opisać, jak szybko człowiek chłonie wolność i piękno otaczającego świata, jadąc przez Australię na dachu busa.
Busem przez świat. Australia za 8 dolarów to naprawdę dobra pozycja, którą z ręką na sercu mogę polecić każdemu miłośnikowi podróży, zwłaszcza tych raczej po taniości. Polecam ją osobom zafascynowanym Australią, a także jej kulturą, mieszkańcami, rdzenną ludzkością – Aborygenom. A także wszystkim, którzy szukają wymówek dotyczących podróży - „bo przecież za daleko”, „bo przecież nie mam tyle kasy”... A ja koniecznie muszę w końcu zabrać się za książkę opisującą ich pierwszą wyprawę!

Plan podróży przez Australię
źródło

Kangur i książka Australia za 8 dolarów
źródło

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non!



piątek, 25 listopada 2016

"Barcelona. Stolica Polski" Ewa Wysocka





Tytuł: Barcelona. Stolica Polski
Autor: Ewa Wysocka
Wydawnictwo: Marginesy
Ilość stron: 320
Ocena: 4,5/6








Barcelona... Stolica Katalonii, miasto, w którym dzieje się akcja powieści Zafona – Cień Wiatru. To też stolica regionu o nazwie Katalonia, który jest nazywany tam... Polską. I właśnie o tym mieście i rejonie pisze Ewa Wysocka w swojej książce pt. Barcelona. Stolica Polski. 

Kto by pomyślał, że najpopularniejszy w Katalonii program satyryczny ma tytuł „Polònia”, a emisja kończy się słowem „Koniec”, które znają wszyscy? Wszakże w dzieciństwie byli „karmieni” polskimi kreskówkami takimi jak Bolek i Lolek. Katalończycy kochają Mrożka i Kantora, a spacer po mieście zaprowadzi nas do miejsc, gdzie chodził Chopin, Anders, Kapuściński i Gombrowicz. Po drodze znajdziemy polskie restauracje i sklepy, gdzie można kupić suchą krakowską, która jednak w niczym nie przypomina polskiego specjału. W katedrze wisi obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, a sukces klubu Barҫa zaczął się od polskiego piłkarza, który grał tam bez wynagrodzenia.
W czasach Franco „bycie Polakiem” nabrało w Barcelonie wyjątkowego znaczenia. Najpierw pejoratywnego, nadanego z zewnątrz przez mieszkańców innych regionów — miało ośmieszać. Jednak Katalończycy ze swoim nieco przytłumionym, śródziemnomorskim temperamentem, zamiast odwracać się do nas plecami i wstydzić się, że w całej Hiszpanii przezywają ich „Polakami”, otworzyli przed nami ramiona. Przyjęli jak swoich i zaadoptowali. Więcej — wykorzystali i wykorzystują nadane im słowiańskie pochodzenie. Polski tu jest na pęczki. I od lat ta katalońska, lokalna, miesza się z naszą, przyjezdną. I nie są to mieszanki ciężkostrawne. Polskie tytuły mają programy telewizyjne i książki. I mimo innych korzeni wzajemnie otwieramy się na nasze kultury i uzupełniamy. My płaczemy nad Wyznaję Jaume Cabrégo, a oni zrywają boki, czytając opowiadania Sławomira Mrożka. Nam smakuje salsa romesco, a oni w nowo otwartym polskim barze uczą się jeść śledzie i ruskie pierogi.
                                                             opis z okładki

Ewa Wysocka to korespondentka Polskiego Radia w Barcelonie i to ona właśnie jest autorką reportażu pt. Barcelona. Stolica Polski. Jest to książka naprawdę ciekawa – pełna ciekawostek oraz wielu fotografii z różnych okresów tego miasta. Jest podzielona na wiele krótszych rozdziałów co sprawia, że lektura idzie szybko i przyjemnie. Ponadto język, jakim operuje autorka jest na dość wysokim poziomie – jest jakby mówiony, opowiadany – widać, że pani Ewa Wysocka jest radiowce, że ma dar do mówienia, co właśnie przelewa w swoim reportażu. Widoczne są powiązania pomiędzy Polską a Katalonią, co zdecydowanie może zaintrygować wielu polskich czytelników. Książkę czytało mi się bardzo przyjemnie, dowiedziałam się z niej naprawdę wielu ciekawostek. A apetyt jeszcze podsyciły fotografie – nie jakieś bardzo podrasowane, a wręcz przeciwnie. Czarno – białe, jakby wycięte ze starych gazet. Wszystko sprawiło że,  aż zapragnęłam odwiedzić kiedyś w końcu Barcelonę... Może kiedyś się uda. 

Komu polecam reportaż Barcelona. Stolica Polski? Przede wszystkim miłośnikom Hiszpanii, Katalonii oraz Barcelony. A także osobom ciekawym świata oraz połączeń i powiązań Polski z innymi krajami. No i ciekawym historii i kultury Europy, a w szczególności tamtego rejonu naszego kontynentu. Zdecydowanie może się spodobać także miłośnikom wszelakiej literatury podróżniczej. Generalnie polecam.

Za możliwość książki dziękuję Wydawnictwu Marginesy

Książka bierze udział w wyzwaniu Polacy nie gęsi IV



czwartek, 31 marca 2016

"Busem przez świat. Ameryka za 8 dolarów" Karol Lewandowski

Tytuł: Busem przez świat. Ameryka za 8 dolarów
Autor: Karol Lewandowski
Seria: Busem przez świat
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 336
Ocena: 5.5/6



Czasami te najprostsze rzeczy są najbardziej magiczne i to właśnie je pamięta się najmocniej.






Od dawna wiadomo, że podróże kształcą... O tym także wiedzą blogerzy podróżniczy oraz organizatorzy projektu Busem przez świat - Karol Lewandowski i Ola "Alex" Ślusarczyk. Miałam okazję przeczytać książkę napisaną przez Karola opowiadającą o ich podróży do Ameryki pt. Busem przez świat. Ameryka za 8 dolarów

Poznaliśmy wiele niesamowitych ludzi i przeżyliśmy wiele przygód, których nie zapomnimy do końca życia. Ale o tym prawdopodobnie w kolejnych książkach. Bo wyprawa wciąż trwa i tak prędko się nie skończy.

Busem przez świat. Ameryka za 8 dolarów to zapis podróży zainicjowanej przez Karola i Alex, a dołączyli do nić także Wuja, Wojtas, Paziu i Zysiek, a następnie wyruszyli w drogę do USA, zwiedzając także Kanadę oraz Meksyk. A A całą swoją podróż odbyli kolorowym busikiem, podobnym do tego z kreskówki o przygodach Scooby-Doo Karol Lewandowski w barwny sposób opisuje to co im się przytrafiało, jakie mieli przygody, na jakich ludzi trafili – od bardzo przyjaznych i pomocnych, po stalkerów i grupę miejscowych gangsterów. Jednak nie poddali się, mimo awarii samochodów, pojawiających się problemów i przeciwności...
Podróże pozwalają zdystansować się do codzienności, spojrzeć na nią z zupełnie innej perspektywy. Sprawy, które całymi dniami potrafią spędzać sen z powiek, nagle wydają się błahe. Z pozoru nierozwiązywalne problemy okazują się przejściowymi trudnościami, z kolei drobiazgi, których nie dostrzega się w codziennej bieganinie - szum wiatru w koronach drzew, widok gwiazd na nocnym niebie, uśmiech na twarzy nieznajomego - urastają do rangi spraw najważniejszych, które nadają życiu sens i sprawiają, że widzimy je jako dobre i piękne.
Busem przez świat. Ameryka za 8 dolarów jest ciekawą, kolorową książką, którą czytałam z dużym zapałem i radością. Jest podzielona na niedługie rozdziały, okraszona dużą ilością zdjęć. Napisana naprawdę świetnym językiem, takim jakby to było opowiadanie, jakby znajomy opowiadał o swojej podróży. Zdjęcia też naprawdę ciekawe, nie ma ich zbyt dużo – ich ilość oraz tematyka jest idealnie dopasowana, no i świetnie odpowiednio obrazują to, co przeżyli. Momentami czułam autentyczne wyrzuty sumienia, że zamiast podróżować siedzę kursuję pomiędzy Kluczborkiem a Wrocławiem, między stancją a uczelnią i spędzam dni ze sprawozdaniami, że nie rzucam wszystkiego, aby udać się w podróż życia, chociażby stopem po Europie.

Szczerze polecam książkę Busem przez świat. Ameryka za 8 dolarów – dobrze napisana, kolorowa w opisach i zdjęciach, warta sięgnięcia i zapewne (tak jak mnie) wielu zainteresuje projektem tych ambitnych młodych ludzi podążającymi za swoimi marzeniami.

Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu SQN

http://www.wsqn.pl/

środa, 26 czerwca 2013

"Lady Australia" Marek Tomalik

Tytuł: Lady Australia
Autor: Marek Tomalik
Wydawnictwo: Bezdroża
Ilość stron: 192
Ocena: 6/6 


W podróży ważne jest to co się dzieje w duszy człowieka. Podróż to zamiana codzienności w niecodzienność, lekarstwo na śmiertelność. O codzienności się zapomina, to strefa umierania. Podróż jest prokreacją. Nie cel jest najważniejszy, ale droga i kolejne doświadczenia w drodze, postrzeganie nowych, nieznanych światów, które zawsze wzbogacają.





Z czym Wam się kojarzy Australia? Bo mi z kangurami, misiami koala i gmachem opery w Sydney.  Od teraz także z książką napisaną przez Marka Tomalika – podróżnika i dziennikarza - i jego miłości do owego kontynentu.

Choć wiedziałam, że rdzennym ludem Australii są Aborygeni jednak jakoś nie przychodzili mi na myśl, kiedy myślałam o tym rejonie świata. To właśnie także o nich opowiada książka Marka Tomalika pt. Lady Australia. Książka prowadzi nas poprzez sam Czerwony Środek Australii będący pradawną krainą Aborygenów, a jej mistycznym symbolem jest nagą skałę - Uluru – rozpoznawaną i widoczną z daleka. I to właśnie o tym rejonie opowiada nam autor, o jej majestatycznych zachodach słońca, czerwonej ziemi, zwyczajach i baśniach Aborygenów. Co jeszcze się w niej można znaleźć? Wiele innych ciekawych rzeczy;)

Australia zawsze była dla mnie czymś pełnym magii i uroku, miejscem, które fajnie byłoby zobaczyć, choć świadomość, że jest to nierealne zawsze była silniejsza. Jednak dzięki książce Marka Tomalika owa podróż jest możliwa. Choć podczas jej lektury nie jest się tam fizycznie, to dzięki wspaniałemu językowi autora mentalnie jest się tam obok niego. Ale jak przelać swoją miłość do kontynentu? Autor w tej książce zrobił to po mistrzowsku! Pokazał swoje uczucia, to za co nimi darzy ten zakątek świata, intymność, swój flirt z Australią. To możliwe? O tak! Sam się przekonaj podczas czytania! Zaczniesz ją czytać a przepadniesz w niej! Naprawdę!

Marek Tomalik
Co mi się podobało w Lady Australia? Owa miłość Marka Tomalika, która trwa już od wielu lat, a na papier jest przelana bardzo obrazowo, wyraźnie i ciekawie. Interesujące były liczne aborygeńskie opowieści, często przepełnione erotyzmem, które dodawały książce uroku, oddawały tradycję rdzennych mieszkańców najmniejszego kontynentu. Choć pozycja skalda się na z, na pozór, luźnych i nie do końca ze sobą spójnych fragmentów, to jednak tworzy całość przepełnioną wyrazem szacunku dla odmienności i srogości owego miejsca. Praktycznie od zawsze byłam fanką biologii i wszelakiego rodzaju roślinek i zwierzątek, więc opisywane przez Marka Tomalika rożne gatunki fauny i flory, których nie można znaleźć nigdzie indziej niezwykle mnie zainteresowały. Z szeroko otwartymi oczami podziwiałam ich barwne opisy oraz nie mogłam wyjść ze zdziwienia po obejrzeniu pięknych fotografii ilustrujących owe słowa. Naprawdę, brakuje słów, żeby opisać słów, żeby wyrazić mój zachwyt tą książką i miejscem przez nią opisywanym. A jak to się dzieje, że ta pozycja wywołała u mnie takie emocje? Autor pozwala ów kontynent chłonąć wszystkimi zmysłami, a w dodatku dodaje książce poetyckiej nutki zamieszczając w niej cytaty Williama Blake'a. Bezkompromisowo daje poczuć ducha swojej ukochanej.

Lady Australia jest książką, którą polecam z całego serca, nie tylko fanom podróży, ale także wszystkim tym, którzy nie wierzą, że można tak bezgranicznie pokochać tam wymagający i srogi kontynent. Książkę czyta się na jednym wdechu i ciągle chce się do niej wracać! Moim skromnym zdaniem książka lepsza niż pozycja Wojciecha Cejrowskiego pt. Grinko pośród dzikich plemion! Polecam! Czym prędzej do czytania;)

Przeczytałam dzięki uprzejmości:


środa, 9 stycznia 2013

Gringo wśród dzikich plemion

Tytuł: Gringo wśród dzikich plemion
Autor: Wojciech Cejrowski
Wydawnictwo: Poznaj Świat
Ilość stron: 263
Ocena: 6/6

Człowiek przez całe swoje życie paple. I wygaduje tyle różnych bzdur... Muszę wziąć przykład z Indian – mniej słów, a więcej znaczących dźwięków, których nie słychać. Więcej ciszy... która mówi.







Któż nie słyszał o panu Cejrowskim, znanym podróżniku, który przemierza świat boso? Jak jest napisane na okładce: Jest szczery do bólu, szczodry w krytyce i oszczędny w pochwałach, a poza tym nie kryje, że ma poglądy.

Gringo wśród dzikich plemion jest książką przygodową i podróżniczą, w której autor opisuje swoje przygody z podróży do Amazonii i ze swoich spotkań z tamtejszymi ostatnimi dzikimi plemionami. Dzięki tej książce możemy poznać ich tok myślenia, a przede wszystkich ich życie i obyczaje. A to wszystko dzięki barwnym i szczegółowym opisom, a także dzięki wielu (jest ich ponad 100) dobrej jakości i w większości barwnych fotografiom. A przy okazji poznajemy także poglądy i myślenie samego autora, których nie szczędzi w tej książce. Dostała  ona Nagrodę literacką im. Arkadego Fiedlera „Bursztynowy Motyl 2003” dla najlepszej książki podróżniczej roku.
Marzenia nie mają ceny, a bilety lotnicze i owszem. Ale niech Cię to nie zatrzymuje! SPRZEDAJ LODÓWKĘ I JEDŹ!!!
Autograf na książce;)
Z przedmiotem o nazwie geografia jakoś nigdy specjalnie się nie lubiłam i nigdy nie wiązałam z tym przedmiotem czy kierunkiem przyszłości, choć zawsze lubiłam podróżować, także palcem po mapie. Gringo wśród dzikich plemion jest pozycją, dzięki której każdy może odbyć specyficzną podróż oczami wyobraźni dzięki opisom i fotografiom zawartym w tej książce. Pan Cejrowski przekonuje, że marzenia się spełniają. Jest także znany ze swoich poglądów, które wyraża ostro, wyraźnie i bez ogródek. Warto przeczytać! Naprawdę, lećcie do biblioteki i czytajcie. Aż wstyd się przyznać jest to pierwsza książka Cejrowskiego, którą czytałam, ale na półce czeka jeszcze na mnie Rio Anakonda, którą zamierzam czym prędzej przeczytać. Polecam!