Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sebastian Fitzek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sebastian Fitzek. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 25 kwietnia 2023

"Lot 7A" Sebastian Fitzek

Tytuł: Lot 7A
Autor: Sebastian Fitzek
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 400
Ocena: 1/6



Są dwa rodzaje obłędów. Takie, które pogarszają ci życie, i takie, które je kończą.





Mam za sobą dwie przeczytane książek autorstwa Sebastiana Fitzeka, które zdecydowanie przypadły mi do gustu, więc miałam w planach jego kolejne pozycję. Kiedy po raz kolejny miałam ochotę na przygodę z jego twórczością – długo zastanawiałam się nad tym, za którą mam się zabrać. W końcu mój wybór padł na pozycję pt. Lot 7A.

Jest jedyna, śmiercionośna broń, której nie wykryje żadna kontrola.
Każdy może ją wnieść na pokład. KAŻDY!
Nocny lot Buenos Aires-Berlin.
Na pokładzie 600 pasażerów. Wśród nich:
Jeden psychiatra, który panicznie boi się latać.
Jedna pacjentka, którą przed laty wyleczył ze zbrodniczych skłonności.
I miejsce 7A...

Mats Krüger, wybitny psychiatra, musi przezwyciężyć paniczny strach przed lataniem. Po śmierci żony wyemigrował do Argentyny (statkiem) i nie zamierzał wracać do Niemiec. Teraz po latach milczenia wzywa go córka Nele: wkrótce będzie rodzić i chce, by Mats był przy niej. Po kongresie psychiatrycznym poświęconym fobii przed lataniem Mats wsiada do samolotu rejsu Buenos Aires-Berlin. Lecz ledwie zapnie pas, zrozumie, że to nie turbulencje, spadek ciśnienia w kabinie czy terroryści okażą się najstraszliwszym zagrożeniem... że przygotował się nie na ten strach...                                                                                                                                                                                                 opis wydawcy

Lot 7A jest książką, po której spodziewałam się podobnego poziomu, z jakim spotkałam się w Terapii czy Pacjencie – zaczęłam jej czytać i już od samego początku nie do końca się potrafiłam w nią wciągnąć. Język jakim jest ta pozycja jest bardzo podobny i zbliżony do tych książek autora, które czytałam. Tak samo jak sam pomysł na fabułę – naprawdę ciekawy i ze sporym potencjałem, jednak w moim odczuciu zrealizowany w sposób dość kiepski. Przez większość książki odniosłam wrażenie, że całość jest doprawdy przekombinowana, wręcz niedorzeczna i absurdalna. Może to wynikać z faktu, że sama nigdy nie leciałam samolotem, nie mam lęku wysokości i nigdy nie miałam i nie rozumiałam lęku przed lataniem. Wszystko wygląda jakby autor chciał miał jakąś koncepcję względem tej książki, ale gdzieś po kilkudziesięciu stronach zagubił się kompletnie w swoich zamysłach i planach.  Zaczynało się naprawdę intrygująco, ale niestety nie wyszło – wyszedł chaos, niesmak i rozczarowanie. Nie przekonała mnie do siebie ta książka.

(...) w każdym tkwi tykająca bomba zegarowa, którą w odpowiednich okolicznościach można odpalić, naciskając właściwy guzik.

Lot 7A to książka, która mnie naprawdę rozczarowała. Po lekturze Terapii czy Pacjenta miałam względem, tej pozycji zdecydowanie wyższe oczekiwania, spodziewałam się naprawdę czegoś lepszego. Jak na mój gust zdecydowanie zbyt wydumany pomysł, a do tego zupełnie nieprzekonywujące i mało zaskakujące zakończenie. Zdecydowanie nie polecam. 

(...) kryminologia i psychologia są ze sobą ściśle powiązane. Jeśli chciało się dotrzeć do istoty rzeczy, w obu przypadkach należy poznać przyczynę problemu.

sobota, 29 sierpnia 2020

"Pacjent" Sebastian Fitzek

Tytuł: Pacjent
Autor: Sebastian Fitzek
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 320
Ocena: 4/6

 


Gniew jest jak woda. Chce płynąć i szuka sobie drogi ujścia.

 



Twórczość Sebastiana Fitzeka poznałam dopiero niedawno sięgając po debiut autora pt. Terapia i od razu się zachwyciłam tym jak i o czym pisze. Nie czekając długo i korzystając z mnogości książek autora oraz z literki P w wyzwaniu Abecadło z pieca spadło sięgnęłam po kolejną pozycję tego autora– tym razem wybór padł właśnie na Pacjenta.

Sześcioletni Maks zaginął rok temu. Co się z nim stało, wie tylko sprawca. Ale teraz jest pacjentem na oddziale psychiatrii sądowej o maksymalnym zabezpieczeniu. I MILCZY. Zrozpaczony ojciec Maksa decyduje się na desperacki krok: SAM ZOSTAJE PACJENTEM.
                                                                        opis wydawcy

Pacjent jest książką, po której już mniej więcej wiedziałam czego się można spodziewać – w końcu już nieco poznałam pióro autora, spodobało mi się, a i czytałam, że jego książki wbijają w fotel i naprawdę warto. Z takim pozytywnym nastawieniem zabrałam się za lekturę i całość przeczytałam naprawdę szybciutko, ale jednak skończyłam z minimalnym niesmakiem. Nie wywarła już na mnie aż tak dużego wrażenia jak Terapia, ale wciąż jest to naprawdę dość dobra i wciągająca pozycja. Trochę więcej mogłoby się w niej dziać, ale autor naprawdę dobrze opisuje meandry ludzkiego umysłu, to co się dzieje w głowach pacjentów – dla mnie jako przyszłego psychologa to naprawdę sztos. Fitzek opisuje wszystko w jasny i obrazowy sposób, ale nie zamęcza czytelnika naukowym, psychologicznym językiem czy nazewnictwem… Choć jasno daje do zrozumienia co się dzieje z pacjentami szpitala psychiatrycznego. A do tego autor dość umiejętnie buduje napięcie, żeby zakończyć ze sporym przytupem. Jednak w moim odczuciu więcej napięcia było w Terapii, stąd mój minimalny niesmak po skończonej lekturze. Muszę przyznać, że aż strach pomyśleć, że mogą istnieć tacy ludzie, jakich autor opisuje w swoich książkach… Sadystyczni, chorzy, tacy z ostrego leczenia psychiatrycznego. Ale może to dobrze, że zaczęłam czytać jego książki, bo w końcu zamierzam pracować jako psycholog…

Są takie rzeczy, do których nie można się przyzwyczaić. Nieważne jak często się ich już doświadczyło.

Pacjent jest książką bez wątpienia dobrze napisaną i taką, którą czyta się szybko i sprawnie, choć opisy szpitala psychiatrycznego od wewnątrz mogą być nie do końca przyjemne. Jest książką, która zdecydowanie może szokować i wbijać w fotel, zwłaszcza zakończenie z przytupem, a i same opisy w trakcie nie szczędzą szoku i zapartego tchu. Ja polecam, choć jak wspominałam – Terapia przypadła mi bardziej do gustu. Jednak nie zmienia to faktu, że już nie mogę się doczekać, aż zabiorę się za kolejne książki autora.

Książka bierze udział w wyzwaniu Abecadło z pieca spadło

 

niedziela, 19 lipca 2020

"Terapia" Sebastian Fitzek

Tytuł: Terapia
Autor: Sebastian Fitzek
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 320
Ocena: 5.5/6



Poznanie prawdy jest jak układanka z puzzli z nieznaną wcześniej liczbą elementów. I zabawa kończy się dopiero wtedy, kiedy wszystkie zostaną złożone.






Twórczość Sebastiana Fitzeka kusi mnie już od dłuższego czasu, wiele osób zaczytuje się w jego książkach, a recenzje jego pozycji krążą nieustannie w blogosferze. Ja się zbierałam dość długo, aż w końcu przyszedł na to czas i na początek przygody z autorem wybrałam debiut autora pt. Terapia.
Josy cierpi na tajemniczą chorobę i pewnego dnia znika bez śladu z gabinetu lekarskiego, do którego przywieziono ją na badania. Po czterech latach bezskutecznych poszukiwań córki Victor Larenz, słynny psychiatra, zaszywa się na samotnej targanej sztormami wysepce na Morzu Północnym. Tam odwiedza go piękna nieznajoma – pisarka Anna Spiegel. Ma ona rzadką odmianę schizofrenii: tworzone przez nią postacie powieści stają się dla niej rzeczywiste. A tak się składa, że w jej ostatniej książce pojawia się dziewczynka z niezidentyfikowaną chorobą, która pewnego dnia znika bez śladu... Czy coś tak niewyobrażalnego może być prawdą? Czyżby urojenia Anny dotyczyły ostatnich dni Josy? Victor Larenz rozpoczyna niebezpieczną terapię tajemniczej pacjentki, która zaprowadzi go do przerażającej prawdy.
                                                                 opis wydawcy
Za Terapię zabrałam się w formie e-booka z pakietu Legimi i pochłonęłam tę pozycję naprawdę błyskawicznie, niemal jednym tchem, a zakończyłam całość stwierdzeniem: To było dobre… Książka pochłonęła mnie już od pierwszych stron, a im głębiej w las tym wciągała mnie jeszcze bardziej i bardziej. Od samego początku spodobał mi się styl autora – dość lekki, budujący napięcie i bardzo przyjemny w odbiorze. Do tego bardzo dobry pomysł na wykorzystanie schizofrenii i przeniesionego zespołu Münchausena – naprawdę super, a do tego widać sporo wiedzy, zwłaszcza, że autor nie ma skończonych studiów psychologicznych, a prawnicze. Terapia jest naprawdę wciągająca, wiele opisanych sytuacji sprawia przebiegnięcie ciarek po plecach. Autor miał naprawdę bardzo dobry pomysł i świetnie go wykorzystał jednocześnie wchodząc bardzo zgrabnie w meandry ludzkiego umysłu. Thrillerów psychologicznych czytałam już kilka, ale muszę przyznać, że jeszcze żaden mi się nie spodobał tak jak ten. Jest dreszczyk napięcia i niepewności, trochę mroku i przerażenia pojawiającymi się omamami. Bardzo ciekawy pomysł na fabułę, dobrze zrealizowany, a do tego wartka akcja, która toczy się w różnych płaszczyznach czasowych, co naprawdę lubię w książkach. Zaginięcie, urojenia, rzeczywistość mieszająca się z fikcją literacką, opisane naprawdę dość barwnie i realistycznie, co tylko dodaje książce smaczku. Całość mi się naprawdę spodobała, wręcz przepadłam. 
Nadzieja jest jak okruch szkła w stopie. Dopóki w niej tkwi, sprawia ból przy każdym kroku. Kiedy jednak zostanie wyjęty, to co prawda rana przez chwilę krwawi i trzeba trochę czasu, żeby wszystko się zagoiło, ale w końcu można normalnie chodzić.
Terapia to książka, która wywołała na mnie niemałe wrażenie i jest to jak dla mnie chyba, jak dotychczas, najlepszy z thrillerów psychologicznych, jakie czytałam. Ja jestem naprawdę zafascynowana, całość zdecydowanie mi się spodobała, a ja z wielką chęcią sięgnę po inne pozycje autora. Co prawda w niemieckich mediach często chwali się Fitzeka za przekraczanie granic wyobraźni, ale jedocześnie potępia za bezsensowną brutalność. Prawda jest jednak taka, że wiele chorób psychicznych jest po prostu brutalna i przerażająca – nie tylko dla otoczenia, a także dla samych chorych. Ja zdecydowanie polecam!
Nawet najbardziej inteligentni ludzie potrafią zachowywać się nader dziwacznie i nielogicznie. Na przykład prawie każdy ma niepoprawny zwyczaj mocniej naciskać przyciski pilota od telewizora, kiedy słabną baterie. Jakby prąd z akumulatora można było wycisnąć jak sok z cytryny.