piątek, 28 lutego 2020

Kawałki na początek nowego semestru (HOM #2/2020)


U mnie już spokojniej, ale nie zmienia to faktu, że muzyka musi być zawsze. Też tak macie?
Nowy semestr. Praktyki studenckie. Wolontariat. 
Ogarnianie mieszkania i codzienności, która przestaje być nowością, a staje się stałością. 
To niewiargodne jak szybko zleciał mi rok mieszkania w Krakowie, naprawdę.


Muzyka musi być. Zawsze i wszędzie.
A ostatnio odkrywam ciągle coś nowego i przypominam sobie wciąż o jakiś wykonawcach lub utworach. 


Nora
Paweł Izdebski

Jego głos uwielbiam, a kiedy zobaczyłam klip do tej piosenki - zakochałam się <3 I gdyby nie Studio Accantus - w ogólw bym go nie poznała. 



Lepiej
Marcin Sójka 

Usłuszałam kiedyś w radiu, wpadła w ucho i zdecydowanie jedno z większych odkryć ostatnich tygodni.

Chociaż masz w sobie lęk
Nawet w chwili na dnie
Nie ma sensu cofać się
Co zdobyłeś, twoje jest
Nie zabierze ci już nikt Twoich miejsc



Tusz
Smolasty feat. Tymek 

Kolejna z kategorii usłyszanych w radiu.
Kolejna, która wpadła w ucho

Jaaa... Nie chce rozpaść się na części, nieee.
czarne chmury nie pojawią się już więcej


Módl się za nami
Karolina Czarnecka

Przypomniałam sobie o tej piosence jak jechałam ostatnio pociągiem. I znowu wałkuję Czarnecką. Serio ją lubię. 

I nie muszę już udawać supermenki
I nie jestem tylko ciałem jakiejś kumpelopanienki


Rose tattoo
Dropkick Murphys

Ostatnio też namiętnie wałkuję playlistę Celtic rock na Spotify i wkręciła mi się niemiłosiernie ta piosenka. Cudo <3


Aberdeen
Avi Kaplan

Aviego znam z zespołu Penatonix, z którego odszedł.
Ale w jego głosie się zakochałąm - cudowny jest <3
Przystojny przy okazji. 

Clear my mind and float my soul
To lay down all my sorrows


Co z tych piosenek znacie?
Co aktualnie u Was w głośnikach?
Czego słuchacie?
Podzielcie się koniecznie!

wtorek, 25 lutego 2020

"Agatha Raisin i śmiertelny ślub" M.C. Beaton


Tytuł: Agatha Raisin i śmiertelny ślub
Autor: M.C. Beaton
Cykl: Agatha Raisin
Tom: piąty
Wydawnictwo: Storytel
Długość: 6 godz. 9 min.
Czyta: Paulina Holtz
Ocena: 5/6



Od jakiegoś czasu darzę wyjątkową sympatią komedie kryminalne, więc z pewną dozą regularności sięgam po kolejne części przygód Agathy Raisin autorstwa M.C. Beaton. Z racji tego, że polubiłam twórczość autorki i całą serię -  przyszedł czas na piąty tom pt. Agatha Raisin i śmiertelny ślub w interpretacji niezastąpionej Pauliny Holtz.
Agatha zamierza się związać z przystojnym, choć po angielsku chłodnym Jamesem Lacey’em. I to jak najszybciej, by ten nie zdążył się rozmyślić. Jest przekonana, że jej pierwszy mąż, Jimmy, dawno już zapił się na śmierć. A jednak Jimmy Raisin żyje... Przyjeżdża do wsi Carsely, przerywa ceremonię ślubną, a zapalczywa Agatha spycha go do rowu, w którym po jakimś czasie zostaje odnaleziony martwy. Nawet znajome ze Stowarzyszenia Pań z Carsely uważają, że albo ona, albo James popełnili to zabójstwo. Dlatego para niedoszłych nowożeńców rozpoczyna własne, choć mało romantyczne śledztwo.
                                                              opis wydawcy
Agatha Raisin i śmiertelny ślub to piąta część serii i tylko pokazuje, że M.C. Beaton pomysłów nie brakowało ma kolejne części tej serii, choć ostatnio dowiedziałam się również, że stworzyła również równie długą serię z innym bohaterem w roli głównej, ale to później do niej dotrę. Ja wciąż i nieustannie kocham się w cyklu o Raisin. Ucieszyłam się niezmiernie z powodu połączenia (przynajmniej chęci połączenia) Agathy z Jamesem związkiem małżeńskim i w końcu rozwiązanie wątku z panem Raisinem. No i w końcu amatorska pani detektyw w roli podejrzanej. Muszę przyznać, że pomysł dość ciekawy i zrealizowany w sposób przyjemny i oprawny, sprawiający, że jest odpowiednia dawka intrygi jak na komedię kryminalną. Jak to zazwyczaj w przypadku tej serii książka napisana jest w sposób przyjemny i niewymagający, a całość z poczuciem humoru, które bardzo polubiłam. No i oczywiście nie zabrakło lekkości pióra M.C. Beaton, które sprawia, że pozycję czyta się (w moim przypadku słucha się audiobooka) w sposób szybki i przyjemny, taki że niejednokrotnie się uśmiechnęłam podczas słuchania tej książki w interpretacji Pauliny Holtz.

Agatha Raisin i śmiertelny ślub jest pozycją lekką i przyjemną w odbiorze, taką, która podoba mi się bardziej niż dwie poprzednie części. Cieszę się, że rozwinął się wątek Agathy i Jamesa oraz, że pojawił się pan Raisin. Lekka, przyjemna i miła lektura, którą zdecydowanie mogę polecić. Ja dalej regularnie zapoznaję się z kolejnymi częściami tej serii, więc niebawem można się spodziewać recenzji następnych tomów. Aktualny, piąty, zdecydowanie warty polecenia. Można sięgnąć bez znajomości wcześniejszych części, ale jednak będę zawsze polecać zapoznawanie się od samego początku. Jednak przyjemniej, ale zdecydowanie warto.

piątek, 21 lutego 2020

Koktajl z czerwonych owoców



Ostatnio robiłam porządki w zamrażarce i znalazłam tam pootwierane opakowania mrożonych owoców, o których zapomniałam.
A że ostatnio brakuje mi owoców - powstał koktajl owocowy




Składniki:
(ok. 2 porcje)
garść malin 
garść jagód
garść wiśni bez pestek
ok. 150 ml mleka
opcjonalnie: słodzidło do smaku


Jak wykonać?
Jeżeli owoce są mrożone - najpierw należy je rozmrozić.
Z pomocą przyjdzie mikrofalówka.
Lub po prostu dzień wcześniej wsypać zamrożone owoce do pojemnika
i z zamrażarki przełżyć je do lodówki
Umieścić w wysokim naczyniu wszystkie składniki i zblendować. 
Przelać do szklanek

Rady:
- owoce mogą być zarówno mrożone, jak i świeże
- mleko można zastąpić napojem roślinnym
- można do koktajlu dodać siemię lniane - koktajl bedzie jeszcze zdrowszy

Smacznego!

czwartek, 20 lutego 2020

"Kasztanowy ludzik" Soren Sveistrup

Tytuł: Kasztanowy ludzik
Autor: Soren Sveistrup
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 564
Ocena: 5/6



Kasztanowy ludziku, wejdź na środka. Kasztanowy ludziku, wejdź na środka.
Czy masz jakieś kasztany dzisiaj dla mnie?







Kasztanowy ludzik w okolicach swojej premiery był wszędzie – okładka tej książki widniała na witrynach praktycznie wszystkich księgarń, a informacje o niej pojawiały się chyba w każdej możliwej zapowiedzi. Prawie jak figurka z kasztanów, która pojawia się w tej historii… Celowy zabieg czy zbieg okoliczności? Nie mam zielonego pojęcia, ale jednak nie przeszkodziło mi to w sięgnięciu po tę pozycję. 
Jeżeli znalazłeś kasztanowego ludzika, to znaczy, że jest już za późno... Psychopata terroryzuje Kopenhagę - krwawo morduje swe ofiary, a na miejscach zbrodni pozostawia ręcznie zrobione kasztanowe ludziki. Policja szybko odkrywa, że ślady w tajemniczy sposób prowadzą do dziewczynki, która została uznana za martwą – chodzi o porwaną rok wcześniej córkę minister spraw społecznych. Do jej zabicia przyznał się pewien mężczyzna, a sprawę uznano za wyjaśnioną. Tragiczny zbieg okoliczności czy też te dwie sprawy faktycznie łączy coś mrocznego? Kim jest tajemniczy morderca? By ocalić niewinnych, detektywi muszą połączyć siły i toczyć walkę z czasem. Ponieważ szaleniec ma misję, która jeszcze się nie skończyła... Nikt nie jest bezpieczny!
                                                                       opis wydawcy
Kasztanowy ludzik to książka, po którą sięgnęłam nie czytając wcześniej żadnych jej recenzji, więc nie wiedziałam czego do końca mogę się spodziewać, ale nie zmienia to faktu, że byłam jej niezwykle ciekawa. Lubię kryminały rodem ze Skandynawii, więc już na plus jest fakt wejścia w duński świat. Tak swoją drogą to właśnie dzięki skandynawskim kryminałom tak bardzo chcę odwiedzić ten rejon Europy. Wracając już do książki – pomysł na fabułę jest dość ciekawy i muszę przyznać, że generalnie dobrze wykorzystany. Przede wszystkim spora dawka tajemnicy, mroku i intrygi, a do tego chłód Kopenhagi – to wszystko sprawia, że niejednokrotnie podczas lektury po plecach przebiegają ciarki. Sporo tropów, makabryczne odkrycia i sporo emocji. Soren Sveistrup podjął w książce naprawdę ważny temat – krzywdę, jaka dzieje się dzieciom. Nie da się ukryć, że jest to temat niezwykle – niezależnie od kraju, więc kapitalnie, że to zostało podjęte właśnie w takiej książce, która jest dość popularna i wydaje mi się, że poczytna. W końcu dzieci często głosu nie mają.
Smutek jest miłością, która stała się bezdomna, i że trzeba nauczyć się z nim żyć i zmuszać się do myślenia o przyszłości.
Kasztanowy ludzik jest pierwszą napisaną przez Sorena Sveistrupa powieścią i muszę przyznać, że napisaną naprawdę dość dobrze. Generalnie poszalał z objętością i w moim odczuciu pewne opisy i aspekty można byłoby skrócić, bo czasami już nie mogłam się doczekać zakończenia. Mroczna, tajemnicza, z w miarę wartką akcją i odpowiednią dawką intrygi, no i przede wszystkim z ciekawym i fajnie wykorzystanym pomysłem. W moim odczuciu nie jest to jakieś super arcydzieło, ale kawałek dobrej literatury, która przykuwa uwagę. Polecam!

(...) zrozumiał, że noc jest najlepsza, mimo, że mniej się widzi. Mrok zapewniał ochronę, spokój i równowagę, której zazwyczaj mu brakowało.

sobota, 15 lutego 2020

"Iluzjonista" Remigiusz Mróz

Tytuł: Iluzjonista
Autor: Remigiusz Mróz
Cykl: Gerard Edling
Tom: drugi
Wydawnictwo: Filia
Czyta: Robert Jarociński
Długość: 12 godz. 50 min
Ocena: 4/6


Zło kryło się w każdym, jedyna różnica między przestępcą, a przykładnym obywatelem była tak, że pierwszy podjął działanie, a drugi nie.




Iluzjonista to jedna z najnowszych książek autorstwa Remigiusza Mroza. Czy zupełnie najnowsza – nie mam zupełnie pojęcia, bo powiem szczerze, że już nie do końca nadążam za kolejnymi wydawanymi przez niego książkami. W tak zawrotnym tempie pisze. A że postać Gerarda Edling w Behawioryście wydała mi się na tyle ciekawą osobowością, że bez większego wahania sięgnęłam po kontynuację jego przygód zawartych w Iluzjoniście właśnie. 
W 1988 roku Gerard Edling prowadził śledztwo, które zakończyło się ujęciem i skazaniem sprawcy serii zagadkowych zabójstw. Z racji ich tajemniczego charakteru, w kronikach kryminalnych morderca nazywany był Iluzjonistą – długo zwodził śledczych, a zabójstw dokonywał tak, by dowody wskazywały na inne osoby. Jego ofiar nie łączyło nic poza tym, że na ich skórze znajdował się wypalony znak zapytania. Ponad trzydzieści lat później na jednym z opolskich kąpielisk odnalezione zostaje ciało z podpisem Iluzjonisty, a sposób działania sprawcy łudząco przypomina czarną serię, która niegdyś wstrząsnęła miastem. Prowadzenie dochodzenia utrudnia fakt, że akta dawnej sprawy zaginęły, a osoby z nią związane albo milczą, albo znikają w niewyjaśnionych okolicznościach. Jedynym, który może pomóc prokuraturze, jest wydalony ze służby Edling, skrywający własne tajemnice związane z dawnymi wydarzeniami… 
                                                                        opis wydawcy
Iluzjonista jest książką podzieloną na dwie płaszczyzny czasowe, co wyjątkowo lubię podczas lektury. Tutaj dodaje to na tyle smaczku, ponieważ dzięki akcji dziejącej się w przeszłości można poznać młodego Edlinga – jeszcze przed wydarzeniami z Behawiorysty, z czasów początku jego kariery. Iluzjonista jest książką dla mnie na tyle ciekawą, że dzieje się w Opolu, które znam dość dobrze – pochodzę z Opolszczyzny, więc stolica najmniejszego województwa jest mi o tyle bliska i znana. Muszę przyznać, że fabularnie ta książka generalnie dość  mocno mi się spodobała – nawet bardziej od poprzedniej części, choć nie byłam na to nastawiona. Jest odpowiednia ilość napięcia, zagadek, a nawet pojawia się zaskoczenie (co u Mroza nie zawsze jest takie oczywiste). Fakt, były rzeczy, których się domyśliłam, ale jednak mniej niż zazwyczaj w twórczości Remigiusza. Podoba mi się, że autor z fabułę zaangażował bardziej Emila – syna głównego bohatera, ten pomysł i rozwiązanie naprawdę niczego sobie. Jak dla mnie jak najbardziej na tak jestem, jeżeli chodzi o wykorzystanie samego pomysłu iluzji, sztuczek magicznych itp. Jak dla mnie bardzo sprawnie połączenie zagadek kryminalnych i przedstawień iluzjonistycznych. Naprawdę w porządku. Natomiast język i styl pisarski jest jak najbardziej charakterystyczny dla Mroza – lekki, nieskomplikowany, niewymagający… Mógłby być na trochę wyższym poziomie, no ale cóż… I tak nie ma tragedii. 
Każdy dobry iluzjonista zdawał sobie sprawę, że publiczność uwielbia brać udział w przedstawieniu. Nie wszyscy bezpośrednio, wystarczyło, by jeden widz został wywołany na scenę, a każdy inny czuł, jakby się na niej znalazł. Element uczestnictwa publiki był warunkiem koniecznym dobrego przedstawienia – i ten człowiek z pewnością o tym wiedział.
Iluzjonista  jest książką, po którą zdecydowanie warto sięgnąć. Ciekawy pomysł i naprawdę dość dobrze wykorzystany – zwłaszcza jak na grafomaństwo i wiele niedopracowanych pomysłów Remigiusza Mroza. Tutaj naprawdę do niewielu rzeczy można się przyczepić – pomysł mógłby być bardziej dopracowany, bardziej zaskakujące i mniej przewidywalne zakończenie czy bardziej wartka akcja, ale jednak jest naprawdę dość ciekawa książka. Nie jest to literatura jakiś bardzo wysokich lotów, ale jest naprawdę w porządku.

wtorek, 11 lutego 2020

"Państwo Burakowie i inne historie" Roald Dahl

Tytuł: Państwo Burakowie i inne historie
Autor: Roald Dahl
Wydawnictwo: Znak emotikon
Ilość stron: 176
Ocena: 5/6



Ktoś, kto ma dobre myśli, nigdy nie zbrzydnie. Może mieć krzywy nos, niekształtne usta, podwójny podbródek lub wystające zęby, ale dobroć rozjaśnia mu twarz jak słońce, więc zawsze wygląda sympatycznie. 





Jestem zdecydowaną fanką Roalda Dahla – już od wielu lat. Lubię jego humor, ciekawe i niesztampowe historie. Kiedy zobaczyłam ledwie wydaną przez Znak emotikon i wcześniej niedostępną w Polsce książkę pt. Państwo Burakowie i inne historie naprawdę się ucieszyłam i czym prędzej zabrałam za czytanie. 

Państwo Burakowie są naprawdę obrzydliwi. Całymi dniami obmyślają złośliwe żarty: żaby w łóżku, robaki w spaghetti – to ich specjalność! Uwielbiają też łapać ptaki i małpy w podstępne pułapki. Ale nie ujdzie im to na sucho. Zwierzęta już szykują zemstę. W książce znajdziecie też opowiadanie „Uki fla”, a w nim całe mnóstwo... żółwi!
                                                                                opis wydawcy


Państwo Burakowie i inne historie to pozycja, która zawiera w sobie dwa tytuły – przygody państwa Buraków oraz opowiadanie Uki fla, jednak nie zmienia to faktu, że jest to książka do przeczytania w jedno popołudnie. Bardzo lekka, pomysłowa, pełna zwierząt i barwnych postaci. Poza sporą dawką humoru, nie brakuje tutaj refleksji i morału, co jest charakterystyczne dla twórczości Dahla i niezwykle ważne w literaturze dziecięcej (choć moim zdaniem nie tylko). Już od pierwszych stron na mojej twarzy pojawił się uśmiech – przede wszystkim poczułam się jakbym wróciła do czasów dziecięcych, a po drugie po raz kolejny się nie zawiodłam! Kawał dobrej roboty, naprawdę. Państwo Burakowie i inne historie jest pięknie wydane – twarda, solidna oprawa, spore litery i niemało charakterystycznych ilustracji Quentina Blake’a, co usprawni czytanie również najmłodszym czytelnikom rozpoczynającym przygodę z samodzielnym pochłanianiem lektur. 



Zabawna książka z puentą dla dzieci – sięgnij po Dahla i się nie zawiedziesz. Tak samo z książką Państwo Burakowie i inne historie, po którą zdecydowanie warto sięgnąć. Ja mam osobisty sentyment np. do Matyldy czy BFO, ale nie zmienia to faktu, że nadal jest to bardzo dobra lektura, którą będę m usiała podsunąć mojemu młodszemu kuzynowi. 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Znak



niedziela, 9 lutego 2020

"Pamiętnik księgarza" Shaun Bythell

Tytuł: Pamiętnik księgarza
Autor: Shaun Bythell
Wydawnictwo: Insignis
Ilość stron: 388
Ocena: 3.5/6




Nie cierpię książek z wyrwanymi kartkami. Przyprawiają mnie o gęsią skórkę.







Chyba każdy mól książkowy marzy o swojej własnej, olbrzymiej biblioteczce i pracy wśród woluminów – ja także. Ja lubię również czytać książki o książkach. Właśnie dlatego sięgnęłam po Pamiętnik księgarza - tytuł, który zwrócił moja uwagę wśród wielu e-booków dostępnych w ramach pakietu Legimi, który odkryłam już jakiś czas temu. 
Młody Szkot pod wpływem impulsu przejmuje podupadły antykwariat i postanawia rozkręcić ów bez wątpienia niełatwy interes. Jak się okazuje, decyzja ta wywraca jego życie do góry nogami. Poznajcie Shauna Bythella, księgarza, bibliofila i wyjątkowego mizantropa ze szkockiego miasteczka Wigtown. Prowadzi tu swój antykwariat, którego niezliczone półki uginają się pod ciężarem tysięcy książek. Wśród nich można znaleźć wszystko: od szesnastowiecznej Biblii po pierwsze wydania powieści Agathy Christie. Raj dla miłośnika książek? Cóż… prawie. 
                                                               opis wydawcy

Pamiętnik księgarza to książką, która wydaje się idealna dla mola książkowego, bo w końcu opowiada o pracy wśród książek. Ja sięgnęłam po nią z jeszcze jednego powodu - bardzo lubię czytać pierwszoosobową narrację, przez co właśnie darzę sympatią wszelakiego rodzaju pamiętniki i dzienniki. Naprawdę ciekawie jest czytać o tym co się dzieje w antykwariacie, o klientach tego typu miejsc i co się dzieje od tzw. Kuchni w miejscu pełnym książek. A jeszcze ciekawiej, gdy wszystko jest oparte na doświadczeniach autora, jak ma to w przypadku Shaun Bythell, który jest jednocześnie właśnie owym antykwariuszem, co opisanym wydarzeniom dodaje autentyczności. Ja co prawda dowiedziałam się o tym dopiero po skończonej lekturze, ale jednak nie zmienia to faktu, że książkę czytało się naprawdę dość przyjemnie. Jest napisana w sposób lekki, zabawny, ze sporą dozą humoru i ironii. Autor wydaje się być ostrożny w opisach klientów, co momentami wypada dość sztywno, ale może to ja mam takie zboczenie związane z pracą, że lubię słuchać o dziwacznych historiach związanych z klientelą różnych miejsc. Może dlatego też, że nie chciał, żeby jego znajomi byli rozpoznani – nie mam pojęcia. To jest jednak minus – brakuje barwnych, niesztampowych postaci. Brakuje takich w małym miasteczku czy to celowy zabieg autora? Nie mam pojęcia…  Jest też mały błąd w tytule – to co robi Shaun Bythell jest to praca antykwariusza, a nie księgarza, więc tytuł powinien brzmieć nieco inaczej. Może się czepiam, ale jednak jest to subtelna różnica w nazewnictwie, nieprawdaż?
...wielu naszych klientów to ludzie, którzy są uciążliwi, gdziekolwiek się znajdą, ale księgarnia stwarza im prawdziwe pole do popisu.
W Pamiętniku księgarza nie ma wielu zwrotów akcji (w zasadzie nie ma ani jednego), fabularnie także niewiele się dzieje. Jednak jest to dość lekki opis niedużego antykwariatu w małym, cichym i wręcz utopijnym miasteczku. Czy mogę polecić? Jest to raczej lekkie czytadło, przyjemne, niewymagające, wywołujące czasem na twarzy uśmiech. W takich kategoriach jest to jak najbardziej dość dobra książka. Do arcydzieła daleko, momentami wiało nudą, spodziewałam się więcej opisów klientów i więcej akcji, ale jednak wspominam ją względnie dobrze, jako lekturę przy której można się odpocząć, jako czytadło. Szału nie ma, ale również tragedii również nie – taki trochę przeciętniak. 

środa, 5 lutego 2020

"Pudełko z marzeniami" Alek Rogoziński, Magdalena Witkiewicz

Tytuł: Pudełko z marzeniami
Autor: Alek Rogoziński, Magdalena Witkiewicz
Wydawnictwo: Filia
Długość: 6 godz. 2 min.
Czyta: Tomasz Ciachorowski
Ocena: 5.5/6



Każde rozczarowanie z czasem staje się tylko kolejną życiową lekcją, a ból wyblakłym wspomnieniem...






Lubię książki i humor w nich zawarty w wykonaniu Alka Rogozińskiego, natomiast z twórczością Magdaleny Witkiewicz miałam dotychczas niewielki kontakt. W okresie poświątecznym, pełnym nowych marzeń i planów – postanowiłam sięgnąć właśnie po Pudełko z marzeniami autorstwa tego duetu, jako po książkę lekką, przyjemną i bardzo ciepłą. Czy to dostałam? Zapraszam na recenzję. 

Zdradzony przez narzeczoną i oszukany przez wspólnika trzydziestoletni Michał marzy o tym, aby zacząć nowe życie. Kiedy dowiaduje się, że podczas II wojny światowej jego rodzina ukryła w małym miasteczku na północy Polski skarb, wyrusza na jego poszukiwanie. Sęk w tym, że teraz w tym miejscu stoi restauracja. Prowadzi ją rówieśniczka Michała, Malwina. Ma ona problem ze swoim ukochanym, który "odszedł w siną dal", i babcią, która po powrocie z wieloletniego pobytu we Francji koniecznie chciałaby serwować w jej restauracji żabie udka i ślimaki. Michał postanawia zaprzyjaźnić się z Malwiną, zdobyć jej zaufanie, a potem w tajemnicy przed nią odzyskać swój spadek. Niestety gdy w sprawę wmieszają się dwie wścibskie staruszki, dwójka dzieci i tajemniczy święty Eskpedyt, nic nie pójdzie zgodnie z jego planem.
                                                                        opis wydawcy

Pudełko z marzeniami to pozycja po którą sięgnęłam właśnie jako lekkie i ciepłe czytadło, idealne na poświąteczny czas, w którym lepiłam akurat pierogi (które notabene również pojawiają się w książce i to w sporych ilościach). Byłam naprawdę ciekawa efektu współpracy tego duetu, a muszę przyznać, że szczególnie mnie zainteresował tytuł i święty Ekspedyt będący tajemniczym bohaterem tej książki. Generalnie nie przepadam za Bożym Narodzeniem i wszędobylskiego przesłodzenia, dlatego unikam książek których zasadnicza akcja kręci się wokół tych Świąt – w Pudełku z marzeniami jest to wątek poboczny, w zasadzie kończący i to jest o dziwo naprawdę super. Przede wszystkim podoba mi się w tym ilość bohaterów oraz ich sposób wykreowania przez autorów – Michał, Malwina, jej siostra bliźniaczka i szalona babcia, dzieciaki… Cała plejada znakomitości – naprawdę dość spora różnorodność postaci z jeszcze większym poczuciem humoru. No i oczywiście cudowny dowcip Alka Rogozińskiego. Podobno można wychwycić fragmenty pisane przez Alka, jak i przez Magdalenę Witkiewicz – ja jednak mam zbyt małe doświadczenie w lekturze twórczości kobiecej części tego duetu. Nie zmienia to faktu, że naprawdę sporo humoru, zabawy i ciepła. Książka, w której było wszystko co trzeba, żeby dobrze się bawić z kawałkiem dobrej literatury – ciekawy i dobrze zrealizowany pomysł, lekkość pióra, pełnokrwiści i niesztampowi bohaterowie, sporo poczucia humoru, jest jakaś zagadka, tajemnice i pozytywne zakończenie. No i figura świętego w piwnicy i pierogi – takie to polskie.

Pudełko z marzeniami jest książką, którą zdecydowanie mogę polecić. Naprawdę ciepła, pozytywna książka z przesłaniem i zagadką. Niejednokrotnie można się uśmiechnąć i na serio można polubić bohaterów, którzy zapadną w pamięć (jak cała książka zresztą). W mojej przygodzie z audiobookami jest to pierwsza książka w interpretacji Tomasza Ciachorowskiego, który spisał się naprawdę dobrze w tej roli. Zdecydowanie warto sięgnąć po Pudełko z marzeniami – nie tylko w okresie około bożonarodzeniowym. Polecam – bardzo ciepła, przyjemna książka. Warto!