sobota, 28 sierpnia 2021

"Immunitet" Remigiusz Mróz

Tytuł: Immunitet
Autor: Remigiusz Mróz
Cykl: Joanna Chyłka
Tom: czwarty
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Ilość stron: 648
Ocena: 2/6


Nie wgłębiaj się zbyt w umysł psychopaty, bo możesz już z niego nie wyjść.




Ostatnio mam mega zastój czytelniczy, ale jak coś czytam – to Mroza. Nadrabiam jego książki, których wydaje od groma i - przyznaję się bez bicia - nie nadążam, żeby czytać je zaraz po premierach. Z racji tego, że chyba najbardziej polubiłam serię o Chyłce – zapraszam na recenzję czwartego tomu tego cyklu pt. Immunitet.

Najmłodszy w historii sędzia Trybunału Konstytucyjnego zostaje publicznie oskarżony o zabójstwo człowieka, z którym nic go nie łączy. Ofiara pochodzi z innego miasta i nigdy nie spotkała swojego rzekomego oprawcy, mimo to prokuratura zaczyna zabiegać o uchylenie immunitetu. Spisek na szczytach władzy? Polityczna zemsta? A może sędzia jest winny? Oskarżony zwraca się o pomoc do znajomej ze studiów, Joanny Chyłki. Nie wie, że prawniczka, która niegdyś brylowała w salach sądowych, teraz zmaga się z chorobą alkoholową i upiorami z czasów młodości. Razem zaczynają odkrywać tropy prowadzące do miejsc, gdzie zasady prawa nie sięgają… opis wydawcy

Immunitet to już czwarta część z serii o Chyłce i – jak dotychczas – część najbardziej polityczno-sądowa. W końcu chodzi o sędziego Trybunału Konstytucyjnego. No i w moim odczuciu – tom najsłabszy wśród tych, które dotychczas przeczytałam z tego cyklu. Fabuła niezbyt mnie wciągnęła, ale może właśnie dlatego, że nie przepadam za tematami polityczno-prawniczymi, jakoś nigdy mnie nie ciągnęło w kierunku studiów prawniczych, a polityka – brrr… Do tego jeszcze kolejny mało przyjemny temat – walki psów… Ponadto jak dla mnie mało zwrotów akcji, sam pomysł na fabułę – zupełnie nie wyszukany i niezbyt ciekawy… Przyznam szczerze, że momentami wręcz się zmuszałam, żeby skończyć tę książkę, praktycznie tylko dlatego, żeby być na bieżąco z serią i tym co się dzieje u Chyłki i Zordona (a na zakończenie jest małe zaskoczenie i niespodzianka, ale nie będę spojlerować).  Język i styl pisarski Mroza – no cóż, charakterystyczny dla niego, nieskomplikowany, lekki, dość prosty, momentami wulgarny – to ostatnie w większości przypadków pasujące do postaci jaką jest główna bohaterka, na szczęście obyło się bez nadużywania wulgaryzmów. Choć momentami całość napisana zbyt prosto… Taka cena za grafomanię…

Nie mogła powiedzieć, by miejsce pracy miała dobrze zorganizowane. Stanowiło raczej antytezę tego, co proponowała japońska koncepcja 5S, leżąca u podwalin korporacyjnej egzystencji. Sortowanie, systematyka, sprzątanie, standaryzacja, samodyscyplina. To miało zapewniać najwyższą efektywność pracy, przynajmniej według guru zarządzania, Takashiego Osady. Według Chyłki lepiej sprawdzała się koncepcja 1B. Jeden burdel.

Podsumowując już Immunitet – po trzech dość ciekawych i wciągających częściach, czwarty jest zwyczajnie słaby, przynajmniej w moim odczuciu. Książka przekombinowana, zbyt upolityczniona, gniotowata. Chyłkę, jako postać, nadal bardzo lubię i uważam, że jest wykreowana naprawdę ciekawie, ale ta część wypadła dość słabo… Nie warto tracić czasu. Zabrałam się już tom kolejny i jestem ciekawa jak akcja się rozwinie, ale wydaje mi się, że bez problemu nadążałabym za fabułą pomijając Immunitet. Utwierdzam się tylko w przekonaniu, że twórczość Mroza to pisarstwo średnich lotów, dość sztampowe, niewymagające… Ot, takie grafomańskie czytadła, w których kocha się pół Polski. 

- Gdzie masz respirator? - zapytała.
- Co?
- Urządzenie ratujące życie. Ekspres do kawy, Zordon.