Tytuł: Toń
Autor: Anya Lipska
Cykl: Kiszka i Kershaw
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Ilość stron: 395
Ocena: 3/6
Anya Lipska to pseudonim literacki Alison Turner, która urodziła się i wychowała w Anglii, jednak poślubiła Polaka pochodzącego z Łodzi. To właśnie dzięki współmałżonkowi zainteresowała się historią Polski, a w szczególności okresem Solidarności i pokoleniom Polaków mieszkających w Anglii. I właśnie to zawarła w swojej książce pt. Toń, którą zgarnęłam ze swojej biblioteczki.
Współczesny Londyn. Tamiza wyrzuciła na brzeg ciało młodej dziewczyny. Jedyną wskazówką mogącą pomóc w ustaleniu jej tożsamości jest tatuaż w kształcie serca. Kim jest i dlaczego zginęła? Janusz Kiszka i Natalie Kershaw ruszają w ślad za mordercą. On – znana postać wśród londyńskiej Polonii, chojrak i niespełniony intelektualista, z solidarnościową przeszłością. Ona – młoda i ambitna pani detektyw. I choć pochodzą z dwóch różnych światów, muszą zjednoczyć siły, żeby złapać mordercę. Londyn staje się areną śmiertelnej gry, której stawką jest ludzkie życie. Morderca czai się tuż za rogiem. Przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Czy jednak nie jest za późno, by ocalić kolejną dziewczynę?
opis wydawcy
Książka pt. Toń stała w mojej biblioteczce już dość długo, do tego stopnia, że zupełnie nie mam pojęcia skąd ją zdobyłam – dostałam, kupiłam czy wygrałam. Serio – nie pamiętam. Ostatnio po ogarnięciu bałaganu w moim życiu jaki miał moje miejsce w ciągu ostatniego roku (pisałam trochę o tym tutaj) zaczęłam nadrabiać czytelnicze zaległości, szczególnie tych książek, które czekają na swoją kolej w mojej biblioteczce. Zaintrygowana opisem wybrałam Toń, jako lekturę do pociągu. Zawsze bardzo lubiłam książki, których akcja dzieje się w Londynie. Szczególną miłością do tego miasta zapałałam w wakacje po pierwszej klasie liceum, kiedy miałam 17 lat i do miasta czerwonych budek telefonicznych na obóz językowy. Pamiętam, że wtedy obiecałam sobie, że tam wrócę, ale na stopa. Minęło 9 lat, wciąż tego nie zrealizowałam, jednak miłością do Londynu wciąż pałam. Może to właśnie dlatego kupiłam tę książkę?
Zaczęłam czytać Toń znając już zarys fabuły z opisu. Wiedziałam, że będzie o Polakach na emigracji i byłam naprawdę ciekawa jak to zjawisko postrzega Angielka. Kryminał, Londyn, spojrzenie obcokrajowca na historię Polski – byłam naprawdę zaintrygowana. Zaczęłam czytać ze średnim zapałem, bo w końcu nie wiedziałam nic wcześniej o autorce i w sumie dobrze, że nie oczekiwałam zbyt wiele. Trup na brzegu Taimzy obiecywał coś ciekawego, ale jednak się przeliczyłam. Pomysł na fabułę – niezła. Pomysł na wspólne szukanie przestępcy przez Polaka na Obczyźnie i brytyjskiej policjantki – naprawdę fajny. Szkoda tylko, że akcja taka średnia. Były momenty, które mi się podobały (nie będę spojlerować), jednak jak dla mnie toczyła się zupełnie niemrawo, zupełnie nie jak kryminał. Pod względem języka czy stylu książka napisana naprawdę w porządku, jednak w moim odczuciu akcja była niedopracowana, toczyła się zupełnie nierówno – czasami w miarę dobrze, jednak w innych momentach zdecydowanie za wolno i zbyt niemrawo.
Z książką pt. Toń spędziłam dość miło. Ciekawy pomysł, ciekawe spojrzenie, jednak w moim odczuciu książka nie do końca dopracowana. Zdecydowanie mogę polecić jako ciekawe czytadło z polskim wątkiem. Mogę polecić jako spojrzenie nie-Polaka na Polaka w UK. Zasadniczo nie jest to książka dla naszych Rodaków, jednak zdecydowanie bardziej do mieszkańców Wysp. Czy mogę polecić? Jako czytadło ciekawe kulturowo – owszem. Jednak dobrego kryminału i intrygi w tym niewiele, a szkoda. Już podsumowując – książka bardzo przeciętna. Czytadło, w której obcokrajowiec zauważył historię Polski, szkoda tylko, że fabuła i akcja niedopracowane. Toń to powieść z potencjałem i pomysłem, szkoda tylko, że nie do końca wykorzystanym.