poniedziałek, 22 lipca 2019

"Toń" Anya Lipska





Tytuł: Toń
Autor: Anya Lipska
Cykl: Kiszka i Kershaw
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Ilość stron: 395
Ocena: 3/6







Anya Lipska to pseudonim literacki Alison Turner, która urodziła się i wychowała w Anglii, jednak poślubiła Polaka pochodzącego z Łodzi. To właśnie dzięki współmałżonkowi zainteresowała się historią Polski, a w szczególności okresem Solidarności i pokoleniom Polaków mieszkających w Anglii. I właśnie to zawarła w swojej książce pt. Toń, którą zgarnęłam ze swojej biblioteczki.

Współczesny Londyn. Tamiza wyrzuciła na brzeg ciało młodej dziewczyny. Jedyną wskazówką mogącą pomóc w ustaleniu jej tożsamości jest tatuaż w kształcie serca. Kim jest i dlaczego zginęła? Janusz Kiszka i Natalie Kershaw ruszają w ślad za mordercą. On – znana postać wśród londyńskiej Polonii, chojrak i niespełniony intelektualista, z solidarnościową przeszłością. Ona – młoda i ambitna pani detektyw. I choć pochodzą z dwóch różnych światów, muszą zjednoczyć siły, żeby złapać mordercę. Londyn staje się areną śmiertelnej gry, której stawką jest ludzkie życie. Morderca czai się tuż za rogiem. Przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Czy jednak nie jest za późno, by ocalić kolejną dziewczynę?
                                                                      opis wydawcy

Książka pt. Toń stała w mojej biblioteczce już dość długo, do tego stopnia, że zupełnie nie mam pojęcia skąd ją zdobyłam – dostałam, kupiłam czy wygrałam. Serio – nie pamiętam. Ostatnio po ogarnięciu bałaganu w moim życiu jaki miał moje miejsce w ciągu ostatniego roku (pisałam trochę o tym tutaj) zaczęłam nadrabiać czytelnicze zaległości, szczególnie tych książek, które czekają na swoją kolej w mojej biblioteczce. Zaintrygowana opisem wybrałam Toń, jako lekturę do pociągu. Zawsze bardzo lubiłam książki, których akcja dzieje się w Londynie. Szczególną miłością do tego miasta zapałałam w wakacje po pierwszej klasie liceum, kiedy miałam 17 lat i do miasta czerwonych budek telefonicznych na obóz językowy. Pamiętam, że wtedy obiecałam sobie, że tam wrócę, ale na stopa. Minęło 9 lat, wciąż tego nie zrealizowałam, jednak miłością do Londynu wciąż pałam. Może to właśnie dlatego kupiłam tę książkę?

Zaczęłam czytać Toń znając już zarys fabuły z opisu. Wiedziałam, że będzie o Polakach na emigracji i byłam naprawdę ciekawa jak to zjawisko postrzega Angielka. Kryminał, Londyn, spojrzenie obcokrajowca na historię Polski – byłam naprawdę zaintrygowana. Zaczęłam czytać ze średnim zapałem, bo w końcu nie wiedziałam nic wcześniej o autorce i w sumie dobrze, że nie oczekiwałam zbyt wiele. Trup na brzegu Taimzy obiecywał coś ciekawego, ale jednak się przeliczyłam. Pomysł na fabułę – niezła. Pomysł na wspólne szukanie przestępcy przez Polaka na Obczyźnie i brytyjskiej policjantki – naprawdę fajny. Szkoda tylko, że akcja taka średnia. Były momenty, które mi się podobały (nie będę spojlerować), jednak jak dla mnie toczyła się zupełnie niemrawo, zupełnie nie jak kryminał. Pod względem języka czy stylu książka napisana naprawdę w porządku, jednak w moim odczuciu akcja była niedopracowana, toczyła się zupełnie nierówno – czasami w miarę dobrze, jednak w innych momentach zdecydowanie za wolno i zbyt niemrawo. 


Z książką pt. Toń spędziłam dość miło. Ciekawy pomysł, ciekawe spojrzenie, jednak w moim odczuciu książka nie do końca dopracowana. Zdecydowanie mogę polecić jako ciekawe czytadło z polskim wątkiem. Mogę polecić jako  spojrzenie nie-Polaka na Polaka w UK. Zasadniczo nie jest to książka dla naszych Rodaków, jednak zdecydowanie bardziej do mieszkańców Wysp. Czy mogę polecić? Jako czytadło ciekawe kulturowo – owszem. Jednak dobrego kryminału i intrygi w tym niewiele, a szkoda. Już podsumowując – książka bardzo przeciętna. Czytadło, w której obcokrajowiec zauważył historię Polski, szkoda tylko, że fabuła i akcja niedopracowane. Tto powieść z potencjałem i pomysłem, szkoda tylko, że nie do końca wykorzystanym. 

wtorek, 16 lipca 2019

W końcu spokój w życiu... (#HOM 2/2019)


W moim życiu w końcu zapadło trochę spokoju. 
W końcu... po tylu miesiącach różnych zmagań. 
Działo się naprawdę dużo - przeprowadzka, perturbacje związane z pracą i różnymi relacjami. Teraz w końcu spokój. Zdecydowanie dzieje się dobrze, naprawdę dobrze. 
Wręcz idylla, zwłaszcza w porównaniu do tego co się działo... 


Przebudzenie
Farben Lehre

Zespół znam już od dawna.
Ostatnio odkryłam jedną z nowszych płyt i się zakochałam.

W kalejdoskopie widok się zmienia
Spełniają się skryte marzenia
Nadejdzie cisza… po burzy
Spokój zamieszka w mojej duszy


Donośność działa
Piotr Cugowski

Uwielbiam głos Piotra Cugowskiego <3
Jak odkryłam tą piosenkę - przepadłam.


Jedyne co mam
Czerwony tulipan

Zespół Czerwony Tulipan to zdecydowanie moje odkrycie ostatnich miesięcy.
Na piosenkę Jedyne co mam natrafiłam w momencie, kiedy zostałam zraniona i w pewnym sensie wykorzystana. Wtedy bardzo mi pomogła....

Miałam myśli spokojne
Lecz ktoś wywołał w nich wojnę
Co mam zrobić teraz, jak żyć
Jak teraz żyć



Sen bez snu
Stare dobre małżeństwo

Stare dobre małżeństwo to zespół, który kocham od lat.
Szczególnie mocno lubię połączenie rysowania i SDM-u. 
Nawet byłam w maju na ich koncercie. 

I nie ma metafizyki w tę noc 
Jest tylko tępy ból istnienia 


Opowieść pewnego emigranta
Jacek Kaczmarski

Od kilku miesięcy nieustannie w moich głośnikach.
Jeszcze chwila, a nauczę się na pamięć



Gam Gam
Marnik & Smack 

Piosenkę po raz pierwszy usłyszałam w pracy i całkiem miło się przy niej pracowało. Energiczna piosenka, łatwo wpada w ucho, więc i praca na kuchni idzie przyjemniej. 
Dopiero później jedna z koleżanek uświadomiła nas co do tej piosenki.
Jest ona napisana na podstawie Psalmu 23 i jest to hymn dzieci żydowskich w Auschwitz.



Zmartwychwstaniemy
Dr Misio

Jednym ze zdecydowanych odkryć jest Dr Misio, czyli zespół, który został założony z inicjatywy  Arkadiusza Jakubika. Szczególnie ich najnowsza płyta pt. Zmartwychwstaniemy. Jest i więc piosenka o tym samym tytule.



Zamroziłem swoje serce
Marcin Styczeń

Miłości do twórczości Marcina Stycznia ciąg dalszy <3
Kocham całym sercem <3

Co znacie?
Co lubicie?
Co polecacie na urozmaicenie playlisty?

Pozdrawiam
Asia


wtorek, 9 lipca 2019

"Będzie bolało. Sekretny dziennik młodego lekarza" Adam Kay

Tytuł: Będzie bolało. Sekretny dziennik młodego lekarza
Autor: Adam Kay
Wydawnictwo: Insignis
Ilość stron: 312
Ocena: 5.5/6


Elementarna znajomość psychologii (i odrobina zdrowego rozsądku) nakazywałaby jednak raz na jakiś czas nagrodzić lub przynajmniej pochwalić swoich podwładnych, choćby tylko po to, by zmotywować ich do jeszcze lepszej pracy.





Mój tato jest lekarzem, więc od dziecka w jego opowieściach przewijało się mnóstwo opowieści związanych z jego pracy – ze szpitala, z przygodni, z karetki. Opowieści o stwierdzaniu zgonu mężczyzny, który powiesił się w stodole albo proboszcza sąsiedniej parafii, który zmarł we śnie. Opowieści o 36-godzinnym dniu pracy, nauce do specjalizacji po 24-godzinnych dyżurach czy telefonach pacjentów o każdej porze dnia i nocy (dosłownie). Zupełnie nie pamiętam mojego Taty bez podkrążonych oczu. Właśnie dlatego byłam ciekawa książki Adama Kay’a pt. Będzie bolało. Tym bardziej mnie ciekawiła z racji tego, że jest to książka oparta na jego własnych doświadczeniach, ale też byłam ciekawa jak wygląda służba zdrowia i edukacja w tym kierunku w Wielkiej Brytanii, skąd pochodzi autor. 
Witaj w świecie 97-godzinnych tygodni pracy. W świecie decyzji o życiu i śmierci. W świecie nieustannego tsunami płynów ustrojowych. W świecie, w którym zarabiasz dziennie mniej niż szpitalny parkometr. Pożegnaj się z przyjaciółmi i bliskimi związkami… Witaj w świecie lekarza stażysty.

Spisana potajemnie po niekończących się dyżurach, bezsennych nocach i pracujących weekendach książka komika i byłego stażysty Adama Kaya to dotkliwie szczery opis czasu, który spędził na linii frontu brytyjskiej służby zdrowia. Na zmianę zabawne, przerażające i wzruszające zapiski omawiają wszystko, co chcieliście wiedzieć – i sporo rzeczy, o których wolelibyście nie wiedzieć – o życiu lekarzy na oddziale i poza nim. Uwaga, lektura może pozostawić blizny.
                                                                              opis Wydawcy
Będzie bolało. Sekretny dziennik młodego lekarza jest książką w chyba mojej ulubionej formie – w postaci dziennika. Bardzo lubię pierwszoosobową narrację, a w formie pamiętnika – szczególnie. Książka opowiada o wszystkich urokach życia lekarza, szczególnie młodego – 24-godzinnych (i dłuższych) dyżurach w szpitalu za najniższą krajową, o dziwnych, przerażających czy zabawnych sytuacjach związanych z pacjentami (np. wymaganie wypisu ze szpitala o 3 w nocy), o dylematach moralnych lekarzy czy o ich życiu towarzyskim (a w zasadzie jego braku. W tym wszystkim naprawdę widać, że jest to książka autobiograficzna – wszystko jest opisane w sposób naprawdę autentyczny i wiarygodny, ale jednocześnie naprawdę przezabawnie. Autor szanując prywatność swoich pacjentów – opisywał ich przypadkowymi inicjałami, a swoich znajomych i współpracowników – imiona lub nazwiska postaci z cyklu o Harry’m Potterze. Naprawdę ciekawy pomysł. Jak już wspominałam – pozycja napisana jest w naprawdę zabawny sposób, choć to lekko przerażające czytać o ciężkim porodzie z takim humorem. Książka jest napisana w naprawdę lekki sposób i myślę, że może trafić naprawdę do szerokiego grona. Jako dziecko lekarza, które od małego obserwuje to środowisko – potwierdzam, że to jest całkiem normalne, że zdarzają się takie rzeczy w praktyce lekarskiej. Jednak fajnie, że jest to opisane w sposób naprawdę autentyczny, nie wyolbrzymiający wydarzeń, ale jednak z dość sporym poczuciem humoru – a to wszystko jednak zrobione ze smakiem.
Według jednego z lekarskich przesądów nie należy nigdy mówić, że wasz dyżur jest „spokojny”. Tak samo jak nie należy mówić „powodzenia!” aktorowi tuż przed spektaklem czy „spierdalaj” Mike’owi Tysonowi.
Będzie bolało. Sekretny dziennik młodego lekarza jest książką zdecydowanie wartą przeczytania. Jest to pozycja, która otwiera oczy, pokazuje prawdziwe, codzienne życie lekarzy, szczególnie tych młodych (potwierdzone wspomnieniami Taty i jego kolegów). Myślę, że jest to lektura dla wszystkich, zdecydowanie. Moim zdaniem każdy ją powinien przeczytać, szczególnie każdy kto uważa, że każdy lekarz to konował, patałach i łapówkarz. Ta książka pozwoli zobaczyć, jak wygląda cały etap tzw. dorabiania się, czyli wszystkie staże, praktyki i robienie specjalizacji. 
Nie jestem też pewien, skąd miałbym wziąć te dwie dodatkowe godziny dziennie- musiałbym albo porzucić moje niepoważne hobby, to znaczy sen, albo zrezygnować z czasochłonnych dojazdów do pracy i zamieszkać w szpitalnym schowku na szczotki.
Mam jeden apel – zanim nazwiesz swojego lekarza konowałem, niedouczonym patałachem czy zadufanym w sobie niewdzięcznikiem – pomyśl ile czasu ten człowiek poświęca czasu dla pacjentów, ile czasu poświęcił na swoją edukację . To, że lekarz się spóźnił, wcale nie oznacza, że zaspał czy zapił, ale na przykład ogarnia innego pacjenta, który jest w gorszym stanie. To, że lekarz jest opryskliwy, wcale nie oznacza, że jest skończonym chamem – może właśnie kończyć 36-godzinny dyżur i może być zwyczajnie wykończony. Z czym się wiąże łapówkarstwo? Chociażby z tym, że z tym kraju tyle samo się płaci kasjerowi w supermarkecie co  absolwentowi w medycyny przez pierwsze 10 lat po studiach. Odpowiedzialność za drugiego człowieka? Nieporównywalnie większa niż w supermarkecie, prawda? Koniecznie, przeczytaj tę książkę. Córka lekarza, która zna środowisko – mówię, że znam naprawdę wielu lekarzy, różnych specjalizacji. Każdy przeżył wiele – od samego dostania się na medycynę (wiem, jak trudno, bo sama próbowałam – te 90% na maturze), przez same studia (wykańczają człowieka), poprzez robienie specjalizacji. Prawda jest taka, że mając skończoną medycynę – przez pierwsze 10 lat jest się przysłowiowym przynieś, podaj, pozamiataj...