wtorek, 31 maja 2022

"Perła. Afrykański przypadek księdza Grosera" Jan Grzegorczyk

Tytuł: Perła. Afrykański przypadek księdza Grosera
Autor: Jan Grzegorczyk
Cykl: Przypadki księdza Grosera
Tom: czwarty
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Czyta: Wojciech Żołądkowicz
Długość: 12 godz. 23 min
Ocena:2/6

Święty dla mnie to ten, który pokazuje pogubionemu człowiekowi, że można przekroczyć siebie.




Kilka lat temu namiętnie zasłuchiwałam się w audiobookach Jana Grzegorczyka, tych z przypadkami księdza Grosera – tak poznałam trzy części z jego przygodami. Teraz, przy okazji wyzwania Abecadło z pieca spadło postanowiłam zabrać się za czwarty tom tego cyklu i przekonać się, jakie będę miała spojrzenie na tę serię po latach. Zapraszam więc na recenzję kolejnej książki autora pt. Perła. Afrykański przypadek księdza Grosera.

Rok 2005. Papieżem jest Benedykt XVI. Groser po miesięcznym pobycie w szpitalu – gdzie znalazł się w wyniku brutalnego napadu – wraca na parafię Pierwszych Chrześcijan. Jedni traktują go jako współczesne wcielenie Padre Pio, inni uważają go za ks. Jerzego, który przeżył. Spotkanie ze słynnym podróżnikiem owocuje nieoczekiwaną propozycją wyjazdu do Afryki... Wciągający kryminał, intrygująca opowieść obyczajowa i moralitet w jednym. To nie jest audiobook dla świętoszków, choć wskazuje drogę do świętości. Grzegorczyk to znany „kanibal” ludzi, który z pasją pożera ich biografie i przenosi je w mistrzowskiej formie w świat literatury. Perła to prawdziwy diament w jego twórczości.                                                                                                z opisu wydawcy

Perła. Afrykański przypadek księdza Grosera to książka, której byłam ciekawa – w końcu trzy wcześniejsze dość mocno przypadły mi do gustu, a ponadto byłam zaintrygowana tym, co afrykańskiego zdarzyło się Groserowi. Po raz kolejny lektorem był Wojciech Żołądkowicz, który sprawdził się w swojej roli naprawdę dobrze. Jednak po skończonej lekturze odniosłam wrażenie, że ta część wypada gorzej na tle wcześniejszych części – nie wiem na ile to zmiana mojego gustu czytelniczego, czy spadek formy autora, jakby pisany na fali popularności Grosera. Książka niby ludzka, ale jednak odnoszę wrażenie, że zbyt wyidealizowana – człowiek o zerowej kondycji i z poranionymi rękoma z ograniczoną ich sprawnością wchodzi na pięciotysięcznik. Serio? Tak się da? Ponadto sam wątek afrykański dość krótki i pojawiający się dopiero w drugiej połowie książki. Zresztą problem jest nie tylko z tym – tutaj niektóre wątki zaczynają się i kończą na niczym. Ponadto nie ma tu ani ciekawej, wciągającej fabuły, ani porywającej akcji. A szkoda, bo jednak liczyłam na coś lepszego.

Ponoć najważniejsze jest w życiu zadziwienie. Kiedy człowiek przestaje się dziwić i wszystko staje się oczywiste, życie zamiera.

Perła. Afrykański przypadek księdza Grosera to książka o wszystkim i niczym tak naprawdę. Niby życiowa obyczajówka, ale odnoszę wrażenie, że autor nie miał na nią w ogóle pomysłu, przez co wieje nudą, a ja niejednokrotnie chciałam rzucić tę pozycję w kąt. Może, gdybym czytała wszystkie części ciągiem to miałabym inne odczucia, ale tutaj jednak się wynudziłam. Czy polecam? Niekoniecznie. Pozycja, w której wieje nudą i brakiem pomysłu. 

Książka bierze udział w wyzwaniu

niedziela, 29 maja 2022

"Żyletkę zawsze noszę przy sobie" Małgorzata Gołota





Tytuł: Żyletkę zawsze noszę przy sobie
Autor: Małgorzata Gołota
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 352
Ocena: poza skalą








Zarówno depresja, jak i wszystkie choroby i zaburzenia psychiczne cały czas są tematem tabu, chociaż odnoszę wrażenie, że o ostatnimi laty o depresji mówi się coraz bardziej otwarcie. Jest chociażby kampania społeczna Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję., w której bierze sporo znanych osób. Jest również książka Twarze depresji autorstwa Anny Morawiec – inicjatorki kampanii. Sama od lat mam tę wierną przyjaciółkę – depresję, o czym od dłuższego czasu mówię zupełnie otwarcie, a ponadto studiuję psychologię. W tematyce zaburzeń nastroju jest jednak jeden temat zupełnego tabu – chorujące na nie dzieci. Z naukowego punktu widzenia fascynujące jest, co dzieje się w łowach 7-10 latków popełniających samobójstwa, a z drugiej jest to wyjątkowo przerażające… O tym pisze również Małgorzata Gołota w swojej książce pt. Żyletkę zawsze noszę przy sobie.

Z danych komendy głównej policji wynika, że z roku na rok rośnie liczba prób samobójczych podejmowanych przez młodych ludzi. Rośnie też liczba samookaleczeń. Dzieci często boją się, że zostaną niezrozumiane, że ktoś je oceni jako słabe, leniwe, głupie, uważają, że zawiodły swoją rodzinę. Przede wszystkim jednak boją się, że o ich chorobie dowiedzą się inni. Wstyd jest tu czynnikiem kluczowym. Bardzo ważne jest głośne mówienie o tym, czym jest depresja i do czego prowadzi, jeśli jest nieleczona.                                                                                                                                                                    z opisu wydawcy

Żyletkę zawsze noszę przy sobie to reportaż, w którym Małgorzata Gołota przedstawia historie czterech dziewczynek cierpiących na depresję, jedna z nich dostała diagnozę mając zaledwie osiem lat. W tej książce są również rozmowy ze specjalistami w dziedzinie psychiatrii i psychologii – np. dr. n. med. Maciej Klimarczyk czy Paulina Dąbrowska (konsultantka telefonu zaufania). Poza przedstawieniem problemu, jakim jest stan psychiatrii i psychologii w Polsce (zwłaszcza tej dziecięcej), autorka przedstawia to, jak stan pandemii i związanym z tym dezinformacji, stresu i obostrzeń wpływa na dzieci i młodzież. W moim odczuciu książka jest napisana w sposób naprawdę przystępny w odbiorze, a także przedstawiająca temat w sposób bardzo obiektywny i szeroki, a także otwierający oczy na wiele spraw. Bardzo dobre i ważne jest również to, że w książce znajdują się również numery na linie zaufania, gdzie można się zgłosić w razie problemów. 

WHO podaje, że w skali świata aż 75 proc. cierpiących na depresję dorosłych i dzieci nie leczy się. Wymienia się trzy powody tej sytuacji – po pierwsze brak zasobów, po drugie brak wyszkolonych pracowników służby zdrowia, po trzecie społeczne piętno, jakim obciążamy osoby zmagające się z chorobami czy zaburzeniami psychicznymi.

Żyletkę zawsze noszę przy sobie to książka zdecydowanie warta przeczytana przez każdego, w moim odczuciu przede wszystkim przez rodziców, opiekunów i ludzi generalnie pracujący z dziećmi i młodzieżą – pozycja może otworzyć oczy i uwrażliwić na pierwsze symptomy i objawy depresji, zwłaszcza u dzieci czy nastolatków. Tę pozycję pochłonęłam praktycznie w jedno popołudnie – myślę, że u każdego, który się fascynuje tym tematem tempo będzie podobne. I z ciekawostek – poza sztandarowymi objawami depresji u dzieci i nastolatków głównym objawem jest… rozdrażnienie, którego rodzice i opiekunowie często nie zauważają, bo rozdrażnienie zwalają na karb dojrzewania i burzy hormonów. Dlatego uważam, że ta książka jest tak ważna i potrzebna – naprawdę polecam. 

Dziecko boi się właśnie tej reakcji, że ktoś na niego nakrzyczy, ktoś go wyzwie, że ktoś mu powie „a co to jest za problem, ja w twoim wieku miałem tak i tak, a ty, jak będziesz w moim wieku, to wtedy zobaczysz, co to są za problemy…” albo „weź się uspokój, czym ty się przejmujesz”, „za chwilę będzie lepiej”, „przecież wszystko się ułoży”. To są słowa, które odnoszą skutek odwrotny od zamierzonego, choć intencją rodzica jest właśnie to, by pomogły.

Książka bierze udział w wyzwaniu

sobota, 28 maja 2022

"Agatha Raisin i łyżka trucizny" M.C. Beaton




Tytuł: Agatha Raisin i łyżka trucizny
Autor: M.C. Beaton
Cykl: Agatha Raisin
Tom: dziewiętnasty
Wydawnictwo: Edipresse
Czyta: Paulina Holtz
Długość: 6 godz. 48 min.
Ocena: 5/6






Już od dłuższego czasu z chęcią sięgam po komedie kryminalne autorstwa M.C. Beaton, jak na razie te z Agatha Raisin w roli głównej. Nawet nie wiem, kiedy zleciało, kiedy dotarłam do dwudziestego tomu serii pt. Agatha Raisin i łyżka trucizny – zapraszam na recenzję.

Znajomy pastor namawia Agathę na rozreklamowanie kościelnego festynu w sąsiadującej z Carsley wsi. Czyżby pani Raisin stała się gorliwą parafianką czy przyczyną tej decyzji jest pewien atrakcyjny wdowiec - organizator kiermaszu, George Selby? W efekcie na imprezę ściągają tłumy. I choć trudno to sobie wyobrazić, wesoły rodzinny festyn staje się scenerią dwóch morderstw. Werdykt jest jeden: zatrute konfitury. Wraz z młodą i ładną pomocnicą Agatha musi nie tylko znaleźć truciciela, ale także chwilę czasu na wzdychanie do pięknego George'a.                                                                                            opis wydawcy

Agatha Raisin i łyżka trucizny to już kolejny część, w której główna bohaterka po raz kolejny wzdycha do kolejnego mężczyzny, po raz kolejny czuje motyle w brzuchu. Czymże byłaby ta seria bez miłosnych zawirowań pani detektyw? Tym razem autorka wykorzystała ciekawy pomysł na morderstwo – zatrute konfitury, ale sam motyw festynu u autorki już się pojawiał się w poprzednich częściach. Książka jest napisana w sposób prosty, nieskomplikowany, przyjemny w odbiorze – jak to zwykle bywa u autorki. No i wszystko okraszone lekkim, charakterystycznym poczuciem humorem i nieprzewidywalną główną bohaterką. 

Agatha Raisin i łyżka trucizny to kolejna część cyklu, którą zdecydowanie mogę polecić. Bawiłam się naprawdę dobrze i już lekko ubolewam, że ta seria już się powoli dobiega końca, ale na szczęście jest jeszcze cykl o Hamishu Macbecie. Lekkie czytadło, co prawda bez efektu WOW, ale miły umilacz czasu i dobra lektura na odstresowanie, zwłaszcza w wykonaniu lektorki – Pauliny Holtz.

piątek, 27 maja 2022

"Mam chusteczkę haftowaną" Hanna Greń

Tytuł: Mam chusteczkę haftowaną
Autor: Hanna Greń
Cykl: Śmiertelne wyliczanki
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Replika
Ilość stron: 464
Ocena: 5/6



Najlepiej spłacić dług czyimś kosztem (…) Bo cudza krzywda nie boli i niedrogo wychodzi.





O książkach Hanny Greń czytałam blogosferze już kilkukrotnie i od samego początku obiecałam, że się w końcu zabiorę za jej twórczość. W końcu przy wyzwaniu Abecadło z pieca spadło postanowiłam się zabrać z kryminał Greń – pierwszy tom Śmiertelnych wyliczanek zatytułowany Mam chusteczkę haftowaną.
Aspirant Konstanty Nakański prowadzi sprawę zabójstwa. Śledztwo przebiega opornie, gdyż policjant nie może znaleźć żadnego powodu, dla którego ktoś miałby pozbawić życia pewnego młodego mężczyznę. Jedyny ślad stanowi znaleziona na miejscu zbrodni chusteczka z ozdobnym haftowanym monogramem. Po śmierci rodziców Eliza Rogowska odnosi wrażenie, że całkiem straciła kontrolę nad swoim życiem. Okazuje się, że matka i ojciec ukrywali przed nią wiele tajemnic, także związanych z przeszłością dziewczyny. Eliza postanawia odkryć te tajemnice, w czym wydatnie przeszkadza jej fakt, że człowiek, z którym zamierzała związać swoją przyszłość, po śmierci jej rodziców uznaje, że nie musi już odgrywać roli czułego, opiekuńczego mężczyzny. Pewny, że ma Elizę w swojej władzy, ukazuje prawdziwe oblicze. Przypadek sprawia, że drogi Kostka i Elizy się krzyżują, a wówczas okazuje się, że odpowiedzi, których poszukują, są częścią tej samej układanki.                                                                                                    opis wydawcy
Mam chusteczkę haftowaną jest książką, względem której nie miałam jakiś konkretnych oczekiwań – byłam ciekawa twórczości Hanny Greń, ale nie nastawiałam się nic szczególnego. Kierowała mną przede wszystkim ciekawość i chęć poznania jednej z pozycji autorki, której nigdy wcześniej nie czytałam. Zaczęłam czytać i praktycznie od samego początku ta lektura mnie pochłonęła i wciągnęła. Sporo różnych i fascynujących postaci, których losy się przeplatają w przedziwny sposób. Co prawda Eliza mogłaby być bardziej charakterna, ale nie zmienia to faktu, że bohaterowie dość barwni i ciekawi. Do tego rodzinna tajemnica, a całość napisana na różnych płaszczyznach czasowych, czyli coś co wyjątkowo lubię w książkach, zwłaszcza tych kryminalnych. Choć odnoszę przedziwne wrażenie, że nie jest do kryminał w czystej formie – jest trochę zawoalowanego romansu, szczypta sagi, trochę obyczajówki. Całość napisana w sposób przyjemny w odbiorze i nieskomplikowany, ale nie prostacki. No i do tego pomysł na fabułkę – w moim odczuciu bardzo ciekawy i naprawdę dobrze zrealizowany. Połączenie wszystkich elementów sprawia, że książkę czyta się lekko, a książka wciąga od pierwszych stron, a ja się bawiłam naprawdę świetnie.
Nie przejmuj się, każdy popełnia błędy. Pod tym względem ludzi odróżnia jedynie to, że mądrzy potrafią się do nich przyznać.
Mam chusteczkę haftowaną jest pierwszą książką Hanny Greń, jaką miałam okazję czytać, ale zdecydowanie nie ostatnia – osobiście z wielką chęcią sięgnę po kolejne części Śmiertelnych wyliczanek, ale także po inne książki autorki. Zdecydowanie polecam tę pozycję – ja się bawiłam naprawdę przednio. Bardzo ciekawa osadzona w polskich realiach książka kryminalna i nie mogę się doczekać kolejnych przygód z twórczością Greń, po które zapewne niedługo się zabiorę. 
Rzygam tym "lepiej". Ale rzeczywiście mogło być tak, jak mówisz. Dlatego mam zamiar dowiedzieć się prawdy, choćbym przez to miała się spotkać z tym "gorzej".

Książka bierze udział w wyzwaniu 

czwartek, 26 maja 2022

"Babka z zakalcem" Alek Rogoziński

Tytuł: Babka z zakalcem
Autor: Alek Rogoziński
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Czyta: Maciej Radel
Długość: 7 godz. 5 min.
Ocena: 5/6



Staruszka chorująca na trwałe przyrośnięcie oka do wizjera to też człowiek.






Od samego początku przygody z twórczością z Alka Rogozińskiego – polubiłam jego książki. Z racji tego, że miałam trochę przerwy w zapoznawaniu się z jego kolejnymi komediami kryminalnymi – ostatnio zaczęłam je nadrabiać. Niedawno skończyłam Miasteczko morderców z Różą Krull w roli głównej, aż w końcu zabrałam się za kolejny audiobook Rogozińskiego pt. Babka z zakalcem, w którym Róża występuje jedynie gościnnie, ale jednak się pojawia, z czego bardzo się cieszę. 

Luiza Mirska od wielu lat jest szefową wielkiej firmy cukierniczej i gwiazdą telewizyjnych programów kulinarnych. Czuje jednak, że przyszedł czas, aby przekazać komuś swoje imperium. Problem w tym, że kiedy bierze pod lupę potencjalnych spadkobierców, przekonuje się, że każdy z jej bliskich ma na sumieniu jakieś przestępstwo. Gdy na rodzinnej imprezie z okazji sześćdziesiątych urodzin Luizy dochodzi do morderstwa, podejrzani stają się wszyscy. Bo też i każdy z gości miał powód i okazję, aby dodać swoje zabójcze „trzy grosze” do babeczki z lukrem…                                                                                                                                                                           opis wydawcy

Babka z zakalcem to kolejna komedia kryminalna, po którą sięgnęłam z wielką przyjemnością i jej lektura była równą przyjemnością. Jak to u Rogozińskiego zwykle bywa – na początku znajdujemy spis postaci, a cała książka nie należy do wybitnie obszernych, a ponadto jest charakterystyczne, ironiczne poczucie humoru, które mi bardzo odpowiada. Ogólnie wiadomo, że z tym bywa różnie – nie każdy humor, nie każdemu przypadnie do gustu, ale mi ten Alkowy, ironiczny bardzo pasuje. A do tego przekomiczne rozmowy Róży Krull z Darskim – po prostu cudowności. Do tego pomysł na intrygę kryminalną kręcącą się wokół szefowej firmy cukierniczej – naprawdę ciekawy, a przede wszystkim dobrze wykorzystany. No i oczywiście nie mogło zabraknąć barwnych i niesztampowych postaci, które dają się lubić, a ich obecność i zachowania. niejednokrotnie wywołują szeroki uśmiech na mojej twarzy. Bardzo lubię pióro Alka, jego styl – charakterystyczny, lekki i przyjemny w odbiorze. Nie jest to arcydzieło kryminalnej literatury, ale lekkie, niezobowiązujące czytadło, które zdecydowanie może poprawić humor i oderwać od szarej rzeczywistości. 

Towarzystwo książek wpływało na nią kojąco i pozwalało magicznie nabierać dystansu do życia i przeszkód, jakie się w nim pojawiają.

Babka z zakalcem to pozycja, która świetnie się sprawdzi jako poprawiacz nastroju, który odciąga od rzeczywistości. Barwne postaci, ciekawy i dobrze wykorzystany pomysł na fabułę; może nie do końca literatura wysokich lotów, ale lekkie, ciekawe czytadło na poprawę humoru. Osobiście zdecydowanie mogę polecić – nie tylko Babkę..., ale wszystkie książki Rogozińskiego, choć ostrzegam, że nie każdemu podejdzie ironiczne poczucie humoru autora. Lojalnie ostrzegam, ale polecam. 

… w przeciwieństwie do swojej mamy kompletnie nie miał talentu kulinarnego. Po latach znalazł nawet dwa przymiotniki, które idealnie określały jego podejście do gotowanie. Było ono mianowicie fanatycznie religijne. Mateusz wrzucał do garnka lub na patelnię różne rzeczy, po czym zmawiał modlitwę i liczył na to, że wydarzy się cud.

niedziela, 22 maja 2022

"Aż do śmierci. Prawdziwe historie przemocy domowej, która zmusza ofiarę do zbrodni" Daria Górka

Tytuł: Aż do śmierci. Prawdziwe historie przemocy domowej, która zmusza ofiarę do zbrodni
Autor: Daria Górka
Wydawnictwo: Mova
Ilość stron: 256
Ocena: 6/6


Mam z nim dwójkę, dzieci, dlatego tak trzymałam się przy nim, bo to tatuś... Baba to jest jednak głupia istota.





Coraz chętniej sięgam po literaturę faktu, po książki, które podejmują trudne tematy – chętnie poznaje ludzkie historie, również te trudne. Reportaż Darii Górki pt. Aż do śmierci. Prawdziwe historie przemocy domowej, która zmusza ofiarę do zbrodni czekała na swoją kolej już dość długo – nie zawsze byłam gotowa na przeczytanie pozycji dotyczącej domowego znęcania się nad słabszymi. W końcu – korzystając z pobytu w sanatorium i wyzwania Abecadło z pieca spadło – zabrałam się za tę książkę, więc zapraszam na recenzję. 

Ta książka to głos oddany kobietom, które głosu nigdy nie miały. Historie kobiet, które dotarły do własnych granic i z ofiar przeistoczyły się w katów. Przez lata zamiast pocałunków od męża otrzymywały uderzenia w twarz, a zamiast czułych słów słyszały wyzwiska. Były bite, kopane, poniżane, zastraszane, okaleczane i zmuszane do prostytucji. Taki los zgotowali im ich mężowie i partnerzy, ci sami, którzy wielokrotnie wyznawali im miłość. Nie wszystkie pamiętają chwilę, w której coś w nich pękło i odpowiedziały przemocą na przemoc. Nie rozumieją, dlaczego akurat wtedy chwyciły za nóż.                                                                                                                                                         z opisu wydawcy

Aż do śmierci. Prawdziwe historie przemocy domowej, która zmusza ofiarę do zbrodni to książka, która przedstawia historie ośmiu kobiet, które nie wytrzymały tyranii swoich partnerów, aż w końcu je zamordowały, za co odsiadują aktualnie swoje wyroki. Jest to pierwsza i jedyna książka Darii Górki, ale w moim odczuciu pozycja jest napisana w sposób bardzo profesjonalny, pełen empatii i szacunku do rozmówczyń. Pozycja jest podzielona na tematyczne rozdziały, w których bohaterki opowiadają historię swoich związków, domów, mówią o tym, jak przelała się czara goryczy oraz o tym, że w większości nie pamiętają tego, jak dokonały zbrodni. Ma do swoje plusy, ale w moim odczuciu wprowadza to chaos – chyba lepiej byłoby lepiej, gdyby każda z bohaterek opowiedziała swoją historię od początku do końca, a tak każda z opowieści jest taka poszatkowana. Nie zmienia to faktu, że jest to pozycja, która wzbudza emocję i zapada w pamięć, choć jednocześnie jest bardzo trudna – przede wszystkim z racji tematu. 

Do dziś mam przed oczami policjanta, który siedział obok mnie, już na komisariacie, i trzymał mój dowód. Powiedział: Zabiła pani zwierzę, a pójdzie pani siedzieć jak za człowieka.

Aż do śmierci. Prawdziwe historie przemocy domowej, która zmusza ofiarę do zbrodni to książka niezbyt obszerna, ale zdecydowanie warta przeczytania. Napisana w sposób bardzo empatyczny i pełen szacunku, oddająca głos tym, które przez lata go nie miały. Nie ma żadnych nakierowujących pytań, nie ma ocen, nie ma osądzania. Są po prostu historie. Choć forma ich przekazania mogłaby być nieco inna, to i tak zdecydowanie warto przeczytać tę pozycję. Zdecydowanie polecam, choć myślę, że jest to pozycja nie na każde nerwy. 

Zrobiłam, co zrobiłam. Zabiłam człowieka, mimo, że nikt nie dał mi takiego prawa. Teraz muszę ponieść karę. Choć znajomy ksiądz na rozprawie wstał i powiedział, że nastąpiła pomyłka, bo na ławie oskarżonych siedzi niewłaściwa osoba, a główny winny w tej sprawie już nie żyje.

Książka bierze udział w wyzwaniu
Abecadło z pieca spadło

czwartek, 19 maja 2022

"Samotna" Lisa Gardner

Tytuł: Samotna
Autor: Lisa Gardner
Cykl: Detektyw D.D. Warren
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 384
Ocena: 5/6



Mężczyźni potrafią być brutalni, ale powiedzmy sobie szczerze: kobiety są okrutne.





Nigdy wcześniej nie miałam styczności z twórczością Lisy Gardner, ale nazwisko autorki często przewijało się na blogach i wśród polecanych książek, dlatego postanowiłam zapoznać się z pozycjami z dorobku pisarki. Wybór padł na pierwszy tom cyklu z detektywem D.D. Warrenem pt. Samotna. 

Bobby Dodge, snajper policji stanowej Massachusetts, obserwuje przez lunetę tragiczne wydarzenia w domu naprzeciwko. Uzbrojony mężczyzna zabarykadował się tam z żoną i dzieckiem. Mierzy do nich z broni, jego palec powoli naciska na spust. Bobby ma tylko ułamek sekundy na decyzję, która może zaważyć na całym jego życiu. Dla kobiety, próbującej chronić dziecko przed ogarniętym szałem mężem, to nie pierwszy koszmar. Piękna, niedostępna i niebezpiecznie uwodzicielska Catherine Rose Gagnon ma za sobą bolesne wspomnienia. Dwadzieścia pięć lat wcześniej została porwana i uwięziona przez psychopatę, który bił ją i poniżał, uczynił z niej swoją seksualną niewolnicę, a później zakopał ją żywcem. Dramatyczne wydarzenia w bogatej dzielnicy Bostonu połączą losy Cathrine, Bobby’ego i detektyw D.D. Warren, która prowadzi własne śledztwo. Już wkrótce będą musieli stawić czoła znacznie poważniejszemu niebezpieczeństwu. Ulice miasta przemierza bowiem żądny zemsty psychopatyczny morderca: człowiek-cień, który atakuje znienacka, i którego ofiarą może paść dosłownie każdy. Nikt nie jest bezpieczny i nikt nie spodziewa się istnienia śmiertelnej pułapki, dopóki nie zostanie osaczony, bezradny, samotny…                                                                                                           opis wydawcy

Samotna to książka, względem której nie miałam żadnych szczególnych oczekiwań – o tej konkretnej pozycji nic nie słyszałam, ale też nie miałam styczności z twórczością autorki, więc zupełnie nie wiedziałam czego się po niej spodziewać. Zaczęłam czytać tę pozycję i pochłonęłam ją praktycznie od razu – naprawdę mnie dość mocno wciągnęła. Sporo ciekawych postaci – szczególnie główna bohaterka, która była jednocześnie bardzo mocno irytująca, a z drugiej strony tak fascynująca, że trudno było się od niej oderwać. Pomysł na fabułę z podejrzeniem zespołu Münchausena i chorób genetycznych jest naprawdę ciekawy i do tego całkiem dobrze zrealizowany. Do tego trochę zwrotów akcji, napięcia i ciekawe zakończenie, a także ciągłe kłamstwa i intrygi, a w akcji nie ma nic oczywistego. Język, jakim jest napisana książka, jest nieskomplikowany, lekki, a zarazem dość przyjemny w odbiorze, a całość pochłonęłam dość szybko. Nie jest to wygórowany język ani literatura, ale ciekawe, wciągające czytadło na jeden-dwa wieczory.

Trzeba sobie coś znaleźć. Coś co będzie ostoją, co pozwoli patrzeć w przyszłość, nawet w trudnych chwilach, kiedy kusi nas by spojrzeć za siebie.

Samotna jest moim pierwszym zetknięciem się z twórczością Lisy Gardner i oceniam je całkiem dobrze. Nie jest to jakoś wyjątkowo ambitna literatura – zdecydowanie bliżej jej do czytadła, ale nie zmienia to faktu, że jest skonstruowane naprawdę dość dobrze. Osobiście z chęcią sięgnę po inne książki autorki i kontynuację serii z detektywem D.D. Warrenem i zdecydowanie mogę tę pozycję polecić. 

Książka bierze udział w wyzwaniu
Abecadło z pieca spadło

niedziela, 15 maja 2022

"Gruba. Reportaż o wadze i uprzedzeniach" Maria Mamczur

Tytuł: Gruba. Reportaż o wadze i uprzedzeniach
Autor: Maria Mamczur
Wydawnictwo: Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Ilość stron: 368
Ocena: 3/6


Zresztą tu nie chodzi tylko o wzrost i tuszę. W Polsce wystawanie ponad normę budzi wręcz histeryczny niepokój i chęć przycięcia, natychmiast.





Od kiedy pamiętam zawsze miałam nadprogramowe kilogramy – były różne okresy, bywało ich mniej, bywało ich więcej, ale nie zmienia to faktu, że od kiedy pamiętam miałam nadwagę. Przez to byłam gnębiona w czasach podstawówki – nie polecam.  Nienawidziłam ćwiczyć na wychowaniu fizycznym, wstydziłam przebierać się w szatni czy jeść w szkole drugiego śniadania – wszystkie te czynności wiązały się z wytykaniem palcami. W sumie cokolwiek bym nie zrobiła – byłam wytykana i wyśmiewana. Po latach nabawiłam się nawet bulimii. Teraz, jeszcze później, pokochałam i zaakceptowałam się taka jaka jestem – z otyłością, rozstępami, fałdkami, chorobami i ograniczeniami. Z racji własnych doświadczeń, ale także tego, że ostatnio coraz chętniej sięgam po literaturę faktu – zabrałam się za kolejny reportaż Marii Mamczur pt. Gruba. Reportaż o wadze i uprzedzeniach.

Nie znajdziesz w tej książce porad dietetycznych ani praktycznych wskazówek jak być piękną i młodą. Nie dostarczy ci ona prostych wzruszeń nad bolesnym losem osób, których ciała nie przystają do kanonu. Nie ma tu też historii cudownych metamorfoz przeprowadzanych pod okiem armii specjalistów i zapewniających rozrywkę milionom widzów popularnych reality-shows. Zamiast tego dowiesz się, jak to jest być grubą w świecie, który grubości nienawidzi, skąd się biorą uprzedzenia, na czym polega fat fobia i jakie są jej skutki. Nagradzana reporterka Maria Mamczur oddaje głos osobom, które dyskryminacji doświadczają na własnym ciele. Wspólnie z bohaterkami książki zastanawia się, jak w takim świecie wywalczyć miejsce dla siebie.                                                                                                     opis wydawcy

Gruba. Reportaż o wadze i uprzedzeniach to druga książka Marii Mamczur, za którą się zabrałam. O ile Żony gejów mnie zupełnie nie zachwyciły, tak Grubej byłam ciekawa – przede wszystkiego tego, jak autorka przedstawi temat, czy również spłyci temat i będzie mało obiektywna jak w reportażu o kobietach, które poślubiły nieheteronormatywnych. Muszę przyznać, że skończyłam książkę z nieco zmieszanymi odczuciami. Na plus w tej pozycji jest to, że autorka pisze o różnych przyczynach otyłości – takich jak zaburzenia hormonalne (insulinooporność czy problemy z tarczycą), a nie tylko sprowadzanie nadprogramowych kilogramów do lenistwa i niemiłosiernego obżerania się. Fajnie, że zostały podjęte tematy fat-shamingu czy body-shamingu w ogóle czy sprowadzania otyłości do lenistwa. Jednak pojawiły się aspekty, które mnie rozczarowały. Przede wszystkim to, że bohaterkami sią tylko i wyłącznie kobiety – mężczyźni pojawiają się jedynie jako tło (np. ojcowie czy partnerzy) – kolejne uproszczenie i stwierdzanie, że jak facet ma nadprogramowe kilogramy to nie problem, natomiast kłopot jest wtedy, kiedy pojawiają się one u kobiet. Ponadto nie ma nic o akceptacji wynikającej z miłości do siebie, natomiast mnóstwo o akceptacji wynikającej z tego, że bohaterkom zwyczajnie nie udało się schudnąć. W moim odczuciu w tej książce jest zdecydowanie zbyt mało o roli psychodietetyki oraz budowania i odbudowywania poczucia własnej wartości z psychoterapeutą. No i jak w Żonach gejów – odnoszę wrażenie, że temat jest przez autorkę spłycony i nie zbadany dogłębnie; fakt, trochę mniej niż w książce o nieudanych małżeństwach, ale nadal temat w tym wydaniu jest dość płaski i nieco zbanalizowany. A szkoda, bo pozycja ma naprawdę spory potencjał.

Chętnie konfrontujemy się z otyłością, by ją stygmatyzować i oceniać. Niechętnie zaś, aby porozmawiać o niej jako o problemie i chorobie, trudnej sytuacji, którą trzeba zrozumieć.

Gruba. Reportaż o wadze i uprzedzeniach to książka, która zdecydowanie podejmuje bardzo ważny temat, ale niestety dość spłycony i zbanalizowany, a szkoda. Ma mega duży potencjał, ale niestety wykorzystany tylko w niewielkiej części. Książka ogólnie jest niedopracowana, ale moim zdaniem warto po nią sięgnąć, jednak pamiętając o jej defektach. Myślę, że wielu osobom ta pozycja może otworzyć choć trochę oczy, ale dla mnie dość przeciętna i mało odkrywcza.

Nikt nie pragnie być gruby. Nikt nie chce mieć za dużo ciała, nieważne, czy to „za dużo” oznacza zaledwie kilka kilogramów więcej niż przewiduje standard, czy kilkadziesiąt. Gruby świetnie zna diety, głodówki, efekt jo-jo, wskaźnik BMI, indeks glikemiczny, umie liczyć kalorie. Głodzi się i tyje. Toczy walkę ze swoim organizmem, z zaburzeniami metabolizmu, hormonalnymi, isnulinoopornością i innymi chorobami, które prowadzą do otyłości albo są jej skutkiem. Walczy ze swoimi emocjami – z osobistymi, nieprzepracowanymi traumami, z niechęcią do swojego nadmiernego ciała, depresją, często też z zaburzeniami odżywiania. Czuje wstyd. Nie dlatego że często tę walkę przegrywa, lecz dlatego że w oczach innych staje się grubasem. Grubas to ktoś gorszy.

czwartek, 12 maja 2022

"Człowiek o 24 twarzach" Daniel Keyes

Tytuł: Człowiek o 24 twarzach
Autor: Daniel Keyes
Wydawnictwo: Wielka Litera
Ilość stron: 560
Ocena: 3/6



Wiedział jedno: gdy ludzie są dla człowieka mili, to człowiek będzie musiał za to zapłacić. Bo zawsze jest jakaś pułapka.






Od wielu lat interesuję najróżniejszymi zjawiskami, zaburzeniami i chorobami psychicznymi. Nie bez przyczyny w końcu studiuję psychologię, a książka o człowieku będącym najcięższym przypadkiem rozszczepienia osobowości intrygowała mnie już od dawna. W końcu przyszedł czas na tę pozycję autorstwa Daniela Keyesa pt. Człowiek o 24 twarzach. 

Najcięższy przypadek rozszczepienia osobowości w dziejach. David ma 8 lat i wchłania cały ból. 14-letni Danny został kiedyś żywcem zakopany pod ziemią. Ragen kontroluje nienawiść, a Adalana szuka homoseksualnej kobiecej czułości. Billy natomiast śpi, bo kiedy tylko się zbudzi, znów spróbuje popełnić samobójstwo. To tylko pięć z dwudziestu czterech twarzy Williama Milligana, jednego z najdziwniejszych przypadków, o jakich słyszały współczesna medycyna i wymiar sprawiedliwości.

USA, koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Na Uniwersytecie Stanowym Ohio dochodzi do serii gwałtów na studentkach. Policja szybko namierza sprawcę – jest nim młody mężczyzna, William (Billy) Milligan. Sprawa wydaje się oczywista, jednak od początku z zatrzymanym jest coś nie tak. Milligan zdaje się nie wiedzieć, o co pytają go policjanci. W areszcie próbuje odebrać sobie życie. By chronić mężczyznę przed nim samym, władze przysyłają doświadczoną panią psycholog. Rozmowa, która odbędzie się między nią a Billym, ujawni szczegóły szokujące opinię publiczną. Postawi też wiele trudnych pytań przed środowiskiem amerykańskich sędziów, psychologów i psychoterapeutów.

Jak żyć, mając w sobie jednocześnie 24 różne postaci? Jak nie popaść w obłęd, słysząc w głowie rozkazy wydawane z serbskim akcentem, płaczliwe zawodzenie małego chłopca lub determinację spragnionej czułości lesbijki? Kim są poszczególne postaci mieszkające w głowie Milligana? W jaki sposób przejmują władzę nad jego myślami i czynami? A może wszyscy zaangażowani w sprawę policjanci, prawnicy i lekarze dają się zwieść grze genialnego aktora, który chce tylko uniknąć kary za popełnione przestępstwa? Tym bardziej, że w toku postępowania okazuje się, że za popełnione gwałty wcale nie odpowiada najbardziej podejrzana z osobowości Milligana…                                                                                                                                                opis wydawcy

Człowiek o 24 twarzach podejmuje zdecydowanie ważny i bardzo interesujący temat – tyle osobowości w jednym człowieku, w jednym umyśle! Sama postać (bo książka napisana na podstawie prawdziwej historii) również bardzo fascynująca. Muszę jednak przyznać, że sama lektura tej pozycji sprawiła mi trochę problemu – nie chodzi tu o samą historię, a w sumie o jej przedstawienie oraz język i styl, jakimi została opisana. Nie wiem czy w bardziej nudny sposób można opisać chyba najbardziej fascynujący przypadek osobowości wielorakiej. Język prosty, ni do zwykłego czytelnika, ni profesjonalny, psychologiczny żargon. Styl taki… nijaki bez polotu, całość pisana jakby na odwal się, jakby autora w ogóle nie interesował temat, a przez to nie umiał zainteresować czytelnika… Co prawda książka powstała na podstawie materiałów zebranych przez autora podczas kolejnych spotkań z chorym podczas jego pobytu w Ośrodku Zdrowia Psychicznego, ale jakoś nie czułam w jego opisach fascynacji, czy nawet zainteresowania. 

-To nie są ,,osobowości'', panie doktorze. To są osoby. 
-Dlaczego czynisz takie rozróżnienie?
-Bo kiedy nazywa ich pan osobowościami, to jest tak, jak gdyby pan nie wierzył, że są prawdziwi.

Człowiek o 24 twarzach to książka, która podejmuje ważny i fascynujący temat, ale opisany w sposób, który nie do końca mi się spodobał – momentami się naprawdę się wynudziłam i wymęczyłam. Jednak mimo wszystko warto sięgnąć, ale pod warunkiem, że ktoś się interesuje taką tematyką – jak ktoś nie ma takich zainteresowań, to zdecydowanie może się zanudzić. Ja osobiście mam bardzo mieszane odczucia.

piątek, 6 maja 2022

"Nie odkładaj życia na później" Joanna Godecka





Tytuł: Nie odkładaj życia na później
Autor: Joanna Godecka
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 224
Ocena: 1.5/6







Czasami z chęcią sięgam po psychologiczne poradniki dotyczące różnych dziedzin życia, takie zboczenie zawodowe. Od jakiegoś czasu na wirtualnej półce na czytniku czekała na mnie książka Joanny Godeckiej pt. Nie odkładaj życia na później i w końcu przyszedł na nią czas. 

Stres. Stan wzmożonego napięcia nerwowego, będący reakcją na działanie negatywnych bodźców fizycznych lub psychicznych. Powszechne zjawisko uważane za jedną z chorób cywilizacyjnych XXI wieku, które dotyka 98% osób. Aż blisko 1/4 światowej populacji boryka się z nim codziennie. Wśród najpopularniejszych źródeł stresu wymienia się kłopoty finansowe, nadmiar pracy i obowiązków, problemy zdrowotne bliskich, a także te mniej oczywiste: tłok, korki, hałas, i zgiełk miasta. Rzeczywistość pokazuje, że nie tylko boimy się stawiać czoło nieprzyjemnym emocjom, ale też przejawiamy tendencję do zamartwiania się na zapas, zajadania stresu słodyczami, ukrywania kompleksów pod drogimi ubraniami oraz gromadzenia niepotrzebnych przedmiotów. Stres to tylko jeden z czynników, które nie pozwalają normalnie funkcjonować, żyć tu i teraz. Pozostałe to rozpamiętywanie przeszłości, pracoholizm, samotność, pośpiech, życie w wiecznej prowizorce. Joanna Godecka czerpiąc z doświadczenia wyniesionego z własnego gabinetu, opisuje metody psychologiczne mające ułatwić zdiagnozowanie problemów i oczyszczenie życia z tego wszystkiego, co jest w nim zbędne. Książka zawiera również liczne ćwiczenia, które pomagają cieszyć się chwilą i pokazują, jakie zmiany warto wprowadzić w życie, by zaczęło przynosić więcej radości, przyjemności i satysfakcji.                                                                                z opisu wydawcy

Nie odkładaj życia na później to książka, która nie należy do zbyt obszernych, ale z zaciekawieniem po nią sięgnęłam - nie słyszałam ani nie czytałam wcześniej ani o tej pozycji ani autorce. Osobiście byłam zaintrygowana tytułem i opisem, zaczęłam czytać zafascynowana, bo sama niejednorodnie nie radziłam sobie ze stresem. Zaczęłam czytać i muszę przyznać, że dość mocno się nią rozczarowałam – już od samego początku. Książka napisana w sposób bardzo prosty i nieskomplikowany sposób – w moim odczuciu zdecydowanie zbyt prostym. Temat, jaki autorka podejmuje w tej książce, jest zdecydowanie ważny i potrzebny, ale zrealizowany dość marnie – autorka w tej pozycji podaje rady, które można wyczytać w kolorowych pisemkach albo jakiś marnych forach. Pojawiły się przykłady z życia, ale całość napisana w sposób zupełnie miałki, nijaki i niewciągający. Ani zabawnie, ani ciekawe, a poza tym nie przeczytałam w tym poradniku nic odkrywczego, ciekawego czy mądrego…

Nie odkładaj życia na później to książka wypadła dość słabo. Mimo intrygującego tytułu całość wypada jako przeciętny (wręcz marny) i nieporywający poradnik. Myślę, że gdyby to była moja pierwsza (lub jedna z pierwszych) książek psychologicznych i nie studiowałabym psychologii – ocena byłaby wyższa. Czy polecam? Komuś, kto nie ma wiedzy psychologicznej (z książek czy ze studiów) – może się spodobać, ale generalnie szkoda czasu. Ja się zdecydowanie wynudziłam...


Książka bierze udział w wyzwaniu

Abecadło z pieca spadło

wtorek, 3 maja 2022

"Miasteczko morderców" Alek Rogoziński

Tytuł: Miasteczko morderców
Autor: Alek Rogoziński
Cykl: Róża Krull na tropie
Tom: czwarty
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Czyta: Paulina Holtz
Długość: 6 godz. 35 min.
Ocena: 5/6



[...] jedzenie jest jak plaster na zranione emocje.





Od samego początku przygody z twórczością Alka Rogozińskiego – polubiłam jego książki i z chęcią sięgam po jego kolejne pozycje. Miałam trochę przerwy od jego kryminałów, ale w końcu przyszedł czas, w którym zabrałam się za kolejny, w którym po raz czwarty występuje Róża Krull, a tytuł tej pozycji to Miasteczko morderców.

Popularna autorka powieści kryminalnych Róża Krull postanawia spełnić prośbę swojej gosposi i spróbować rozwiązać zagadkę morderstwa burmistrza w jej rodzinnym miasteczku na Podlasiu. Obie nie wierzą bowiem, aby został on zabity przez swojego niedoszłego zięcia, choć chłopaka złapano na gorącym uczynku. Róża rozpoczyna amatorskie śledztwo w mieścinie, w której każdy wie „wszystko o wszystkich”, a mimo to wierzy, że akurat jemu uda się ukryć przed innymi własne, nieraz śmiertelne grzechy. Kiedy wydarza się kolejne morderstwo, pisarka jest pewna, że przyjęta do tej pory przez policję wersja wydarzeń mija się z prawdą. Pytanie tylko, czy zdoła odkryć tożsamość zabójcy, zanim ten wyśle ją na tamten świat...                                                                                                                                                    opis wydawcy

Miasteczko morderców to kolejny lekki kryminał (czy komedię kryminalną – jak kto woli), za który się zabrałam w formie audiobooka w interpretacji niezawodnej Pauliny Holtz. Książka napisana w charakterystyczny dla Rogozińskiego sposób – na początku książki krótka charakterystyka bohaterów, małomiasteczkowy świat (który tak dobrze znam z mojej rodzinnej miejscowości), wszystko z przezabawnymi postaciami (poza różą oczywiście Pepe i niezawodna gosposia), dialogami i przygodami pisarki-detektywki. Wszystko napisane w sposób bardzo lekki i bardzo humorystyczny – co zresztą jest również charakterystyczne dla autora i jego poczucia humoru, które osobiście mi bardzo odpowiada. Miasteczko morderców to bardzo lekka i przyjemna pozycja, a w niej naprawdę sporo błyskotliwych uszczypliwości w stylu Pepe, no i do tego trochę zwrotów akcji i ciekawe, zaskakujące zakończenie. Mogłoby być więcej intrygi i napięcia, ale dawka humoru zdecydowanie to wyrównuje. Wszystko naprawdę na wysokim poziomie charakterystycznym dla Alka stylu –lekkie, niewymagające i przyjemne w odbiorze.

Miasteczko morderców to naprawdę przezabawna i lekka książka, z którą na spokojnie można się zapoznać nie znając wcześniejszych przygód Róży Krull. Idealna pozycja na odstresowujący wieczór. Nie jest to jakaś wyjątkowo ambitna literatura z zawoalowaną intrygą kryminalną, a zabawne, lekkie czytadło z dość ciekawą zagadką i zabawnymi bohaterami, przy którym można spędzić miło czas. Osobiście zdecydowanie polecam jako odstresowanie i lekką lekturę. 

niedziela, 1 maja 2022

Podsumowanie kwietnia 2022

Kwiecień, kwiecień, co przeplata trochę zimy, trochę lata…

Minęły moje urodziny (już 29 lat!) i świąt wielkanocnych, a także pod znakiem gości – tych świątecznych i okołoświątecznych. Nawet teraz aktualnie przyjechali znajomi na weekend majowy.

W tym miesiącu udało mi się przeczytać 7 książek, a w tym:
6 audiobooków
1 e-book

Z czego:
Książki przeczytane w ramach wyzwania Abecadło z pieca spadło - 3

Agatha Raisin i łyżka trucizny
Agatha Raisin i śmierć przed ołtarzem
Miasteczko morderców

W sumie sporo audiobooków, bo i sporo różnych rzeczy miałam do roboty – zakupy, sprzątanie, zdjęcia itp., więc sporo do tego słuchałam. A i dostałam nowe kredki, więc sporo rysowania. 

Jak Wam minął kwiecień?
Jak Wam mija majówka?
Jakie czytelnicze plany na maj?