Tytuł: Niebo dla akrobaty
Autor: Jan Grzegorczyk
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 264
Ocena: 5/6
Ludzie boją się śmierci, a mnie coś podpowiada, że jest to najpiękniejszy moment życia.
Jana Grzegorczyka poznałam dzięki Przypadkom księdza Grosera, które podbiły moje serce, więc podczas ostatniej wizyty w bibliotece śmiało sięgnęłam po inną książkę tego autora ciekawa tego, co w niej znajdę. Tą książką okazała się pozycja pt. Niebo dla akrobaty.
Hospicjum, umieranie, przebaczenie, poświęcenie... To tematy, które łączą wszystkie 10 opowiadań zebrane w książce zatytułowanej Niebo dla akrobaty. Choć jest ona podzielona na poszczególne, krótsze formy, to wszystkie są ze sobą połączone – chociażby jednym hospicjami i niektórymi bohaterami. Choć jest to książka o miejscu, w którym się umiera, to tak naprawdę jest o życiu, jego kruchości, ulotności i delikatności...
Małżeństwo to taki związek, w którym ludzie potrafią wymyślić najokropniejsze rzeczy, żeby się wzajemnie pozabijać. Wiedzą, że nie mogą małżonka zarąbać siekierą, specjalizują się więc w wymyślaniu trujących słów.
Niebo dla akrobaty to pozycja doprawdy wyjątkowa, porównywana do książki najbardziej znanej książki Erica Emmanuela Schmitta zatytułowanej Oskar i pani Róża, choć moim zdaniem nie do końca słusznie. (Notabene, czy to nie dziwne, żeby wszystko co polskie porównywać do tego, co zagraniczne?) Pochłonęłam ją bardzo szybko i głęboko się wryła w mój umysł, głównie za sprawą tematów, jakie podejmuje w niej Grzegorczyk – niełatwych i skłaniających do refleksji nad życiem, jego jakością oraz kruchością. Do tego sposób w jaki o tym pisze – przejrzyście, jasno, lekko i prosto, lecz nie prostacko, a to wszystko sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko, z zapartym tchem, nie mogąc doczekać się tego, co wydarzy się z bohaterami, którzy mają problemy sami ze sobą, z relacjami, z pogodzeniem się z innymi i z samym sobą, z przebaczeniem. Bohaterzy, którzy są ciekawie wykreowani, uczący często łagodności, spokoju, pogodzenia się z własnym losem, lecz silni charakterem, dający nadzieję, siłę. Styl pisarki i język, jakim posługuje się Jan Grzegorczyk jest łudząco podobny do tego w Przypadkach księdza Grosera, lecz tematyka zupełnie inna, o wiele bardziej wzruszająca i ujmująca, choć nie zabrakło powodów do uśmiecha to jednak jest ich zdecydowanie mniej.
Piszę Wam stąd, gdzie teraz jestem, bo czy odległość, przestrzeń, inny wymiar sprawia, że coś przestaje istnieć? Nie trzeba widzieć, dotykać, by coś było. To jest. Tak jak Wy jesteście z sobą, nawet kiedy jedno jest w pracy, a drugie w domu.
Niebo dla akrobaty to wyjątkowe 10 połączonych ze sobą opowiadań, które polecam każdemu. Jest to pozycja skłaniająca do refleksji, do zastanowienia się nad tym co w życiu jest ważne, nad tym, czym rzeczywiście jest strach przed śmiercią, co w takich chwilach dodaje nadziei.