Gdy pewnego ranka policjanci z wydziału zabójstw pukają do jego drzwi, Daniel Adamski nie wydaje się zaskoczony. Zaniepokojony, zestresowany, zdenerwowany – tak. Ale tej wizyty akurat się spodziewał. W końcu to dopiero pierwszy raz, kiedy ktoś zabił człowieka dokładnie tak, jak Adamski opisał to w jednej ze swoich książek. Daniel Adamski jest nie tylko autorem kryminałów. To przede wszystkim samotny ojciec wychowujący śmiertelnie chorego Leosia. Kiedy los uśmiecha się do nich w najbardziej szkaradny sposób, zsyłając mordercę psychopatę, Adamski postanawia zrobić wszystko, by uratować syna. Tego dnia rozpoczyna się przewrotna gra między policją, pisarzem i jego najbardziej zabójczym fanem… opis wydawcy
Krew z krwi to książka, względem której nie miałam w sumie żadnych oczekiwań – byłam ciekawa twórczości Piotrowskiego (w sumie nadal jestem ciekawa serii z Igorem Brudnym), ale nie nastawiałam się na nic. Zaczęłam słuchać i w sumie wciągnęłam się w nią w umiarkowany sposób – były pozycje, które wciągnęły mnie bardziej, ale tutaj jest naprawdę na odpowiednim poziomie, żeby mnie przy sobie zatrzymać. Sam pomysł na fabułę jest naprawdę intrygujący i nietuzinkowy, pokazujący bardzo dobitnie co rodzic jest w stanie zrobić dla swojego chorego dziecka, a także jak wygląda system leczenia nieuleczalnie chorych na rzadkie choroby. Sam wątek kryminalny – w sumie było go stosunkowo niewiele, najbardziej ujawnił się na samym końcu i to zakończenie mnie najbardziej zaskoczyło. Pierwsze 80-90% książki zdecydowanie bardziej można zaliczyć do powieści obyczajowo-społecznych aniżeli kryminalnych. Choć pomysł jest ciekawy, tak w tej części obyczajowej momentami wiało nudą – wałkowane w kółko rozterki ojca, które byłyby ciekawsze, które byłyby tłem, niż jako główny temat większości książki… Wszystko rozwiązuje się w epilogu, więc cała wcześniejsza pisaninia jest średnio potrzebna – zwłaszcza z tak nikłą dawką intrygi. Jeszcze styl i język autora – nieskomplikowane, przystępne, ale w moim odczuciu niewyróżniające się, jakoś bez zachwytów.
Od blisko dwóch lat Leoś i jego cierpienie byli jak bracia, którzy za sobą nie przepadają, ale wzajemnie się szanują, bo łączą ich więzy krwi, a te pozostają nierozerwalne, więc gdyby skończyło się cierpienie, skończyłby się Leoś.
Krew z krwi to książka, którą skończyłam z bardzo mieszanymi odczuciami. Zakończenie mnie zaskoczyło, pomysł całkiem w porządku i ze sporym potencjałem, prawie zupełnie niewykorzystany. Nie skreślam autora zupełnie, zwłaszcza, że przeczytałam, że w opinii wielu osób seria jest sztosem, więc dam jej szansę, ale jakoś jeszcze nie wyrobiłam sonie całkiem zdania o twórczości Piotrowskiego. Krew z krwi jest co najwyżej przeciętna, ale i tak bardziej jako powieść obyczajowo-społeczna niż kryminał czy thriller.