niedziela, 31 lipca 2022

"Krew z krwi" Przemysław Piotrowski

Tytuł: Krew z krwi
Autor: Przemysław Piotrowski
Wydawnictwo: Czarna Owca
Długość: 8 godz. 49 min.
Czyta: Filip Kosior
Ocena: 2.5/6


Poświęcilibyście życie innego człowieka, aby uratować chore dziecko? Swoje dziecko? Swojego ukochanego syna? Też wielokrotnie zadawałem sobie to pytanie.





Przemysław Piotrowski to autor, za którego twórczość zbierałam się od dłuższego czasu – jego seria o Igorze Brudnym regularnie przewija się na blogach wciąż mnie kusząc. Ja postanowiłam zacząć od jednej z jego książek, która nie należy do żadnej serii i to w formie audiobooka w interpretacji Filipa Kosiora. Zapraszam na recenzję kryminału pt. Krew z krwi

Gdy pewnego ranka policjanci z wydziału zabójstw pukają do jego drzwi, Daniel Adamski nie wydaje się zaskoczony. Zaniepokojony, zestresowany, zdenerwowany – tak. Ale tej wizyty akurat się spodziewał. W końcu to dopiero pierwszy raz, kiedy ktoś zabił człowieka dokładnie tak, jak Adamski opisał to w jednej ze swoich książek. Daniel Adamski jest nie tylko autorem kryminałów. To przede wszystkim samotny ojciec wychowujący śmiertelnie chorego Leosia. Kiedy los uśmiecha się do nich w najbardziej szkaradny sposób, zsyłając mordercę psychopatę, Adamski postanawia zrobić wszystko, by uratować syna. Tego dnia rozpoczyna się przewrotna gra między policją, pisarzem i jego najbardziej zabójczym fanem…                                                                                                                                                                                 opis wydawcy

Krew z krwi to książka, względem której nie miałam w sumie żadnych oczekiwań – byłam ciekawa twórczości Piotrowskiego (w sumie nadal jestem ciekawa serii z Igorem Brudnym), ale nie nastawiałam się na nic. Zaczęłam słuchać i w sumie wciągnęłam się w nią w umiarkowany sposób – były pozycje, które wciągnęły mnie bardziej, ale tutaj jest naprawdę na odpowiednim poziomie, żeby mnie przy sobie zatrzymać. Sam pomysł na fabułę jest naprawdę intrygujący i nietuzinkowy, pokazujący bardzo dobitnie co rodzic jest w stanie zrobić dla swojego chorego dziecka, a także jak wygląda system leczenia nieuleczalnie chorych na rzadkie choroby. Sam wątek kryminalny – w sumie było go stosunkowo niewiele, najbardziej ujawnił się na samym końcu i to zakończenie mnie najbardziej zaskoczyło. Pierwsze 80-90% książki zdecydowanie bardziej można zaliczyć do powieści obyczajowo-społecznych aniżeli kryminalnych. Choć pomysł jest ciekawy, tak w tej części obyczajowej momentami wiało nudą – wałkowane w kółko rozterki ojca, które byłyby ciekawsze, które byłyby tłem, niż jako główny temat większości książki… Wszystko rozwiązuje się w epilogu, więc cała wcześniejsza pisaninia jest średnio potrzebna – zwłaszcza z tak nikłą dawką intrygi. Jeszcze styl i język autora – nieskomplikowane, przystępne, ale w moim odczuciu niewyróżniające się, jakoś bez zachwytów. 

Od blisko dwóch lat Leoś i jego cierpienie byli jak bracia, którzy za sobą nie przepadają, ale wzajemnie się szanują, bo łączą ich więzy krwi, a te pozostają nierozerwalne, więc gdyby skończyło się cierpienie, skończyłby się Leoś.

Krew z krwi to książka, którą skończyłam z bardzo mieszanymi odczuciami. Zakończenie mnie zaskoczyło, pomysł całkiem w porządku i ze sporym potencjałem, prawie zupełnie niewykorzystany. Nie skreślam autora zupełnie, zwłaszcza, że przeczytałam, że w opinii wielu osób seria jest sztosem, więc dam jej szansę, ale jakoś jeszcze nie wyrobiłam sonie całkiem zdania o twórczości Piotrowskiego. Krew z krwi jest co najwyżej przeciętna, ale i tak bardziej jako powieść obyczajowo-społeczna niż kryminał czy thriller.

Książka bierze udział w wyzwaniu

sobota, 23 lipca 2022

"Głośnik w głowie. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce" Aneta Pawłowska-Krać

Tytuł: Głośnik w głowie. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce
Autor: Aneta Pawłowska-Krać
Wydawnictwo: Czarne
Ilość stron: 232
Ocena: 3/6

Środowisko pielęgniarek od lat domaga się wprowadzenia norm zatrudnienia w przeliczeniu na liczbę pacjentów. Liczniejsza obsada to większe bezpieczeństwo pacjentów i personelu, wyższy standard pracy, więcej czasu dla pacjentów. Ale wprowadzenie tych norm ciągle jest przesuwane w czasie.



Temat psychiatrii i psychologii są mi wyjątkowo bliskie – nie dość, że sama studiuję psychologię, ale także sama mam depresję, która jest moją wierną przyjaciółką już od ponad siedmiu lat. Nie lubię sformułowania cierpię na depresję (czy jakąkolwiek chorobę) – po prostu jesteśmy razem, kwestia oswojenia choroby, a nie walczenia z nią.  Oficjalną diagnozę dostałam miałam 22 lata, choć są przypuszczenia, że pierwszy rzut choroby miałam już 10 lat wcześniej. Z tych powodów wcześniej sięgnęłam po reportaż pt. Żyletkę zawsze noszę przy sobie autorstwa Małgorzaty Gołoty, ale niedługo czekałam z zapoznaniem się z kolejną pozycją, która kusiła mnie od samego początku, kiedy się o niej dowiedziałam. Mowa o reportażu Anety Pawłowskiej-Krać pt. Głośnik w głowie. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce.

Co czwarty Polak w jakimś momencie życia miał kłopoty ze zdrowiem psychicznym – wynika z badania dotyczącego kondycji psychicznej mieszkańców Polski. To znaczy, że ponad osiem milionów osób w naszym kraju doświadczało lub doświadcza zaburzeń psychicznych. Ale z powodu słabej dostępności pomocy – i uprzedzeń wobec ludzi chorych – do psychologa lub psychiatry trafiło zaledwie szesnaście procent. Problem chorób i zaburzeń psychicznych dotyka osób w każdym wieku, od dzieci po ludzi starszych. Cierpią między innymi na schizofrenię, depresję, uzależnienia, zaburzenia odżywiania czy zaburzenia rozwojowe. Często kłopoty sprawia już postawienie diagnozy, leczenie jest jeszcze większym wyzwaniem. To proces, który może trwać latami, wymaga cierpliwości, elastyczności, wytrwałości – tak pacjenta, jak i lekarzy. Wymaga też dobrego planu – i pieniędzy.                                                                                                                                                               z opisu wydawcy

Głośnik w głowie. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce to nie jest lektura łatwa – nawet dla mnie jako osoby, która studiuje psychologię, a także ma za sobą rożne formy terapii. Nie zmienia to faktu, że sama nigdy nie byłam w takim typowym szpitalu psychiatrycznym, na oddziale zamkniętym, więc tym bardziej byłam ciekawa tej książki. Mimo że nie była to książka łatwa, wiele z tych rzeczy mnie nie zdziwiło, ale wydaje mi się, że zupełni laicy w tym temacie mogą być mocno zszokowani, jak wyglądają realia. A tu trzeba przyznać, że autorka pokazała owe realia całkiem dobrze – pokazała czego brakuje, co kuleje. W moim odczuciu zdecydowanie zabrało pokazania tego co dobre, co działa, bo nie każdy psychiatryk w Polsce wygląda tak samo – jest na przykład takie Centrum Terapii Nerwic w Mosznej, które zupełnie odbiega od tego, co jest przedstawione w książce. Przecież poza pacjentami, którzy zderzyli się ze ścianą, ale są tacy pacjenci, którym owo leczenie psychiatryczne w Polsce (również to NFZ) uratowało im życie – dosłownie (!). Książka jest niedługa, ale w moim odczuciu temat jest tylko ledwie liźnięty, a do tego to stronnicze podejście autorki utrwalające stereotyp psychiatryka, w której ludzie non stop są zapięci w pasach i faszerowani psychotropami, a jedyne co robią to patrzą się w sufit. 

Lekarz przyrzeka, że będzie leczył zgodnie z najnowszą wiedzą medyczną i standardami, a system mu to uniemożliwia. Można działać wbrew sobie, reprezentować coś, z czym się nie zgadzasz, i nie można być efektywnym w pomaganiu. Ale każdy normalny człowiek powiedziałby w końcu nie.

Głośnik w głowie. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce to książka, która summa summarum wypada dość przeciętnie – niezbyt obszerna, niedopracowana, stronnicza i powielająca szkodliwe stereotypy. A szkoda, bo temat ciekawy i zdecydowanie warty większej uwagi. Czy polecam? Kompletnym laikom w temacie, którzy chcą się utwierdzić w swoim błędnym wyobrażeniu jak wygląda psychiatryk – jak najbardziej. Jeżeli ciekawi Cię temat depresji i psychiatrii – zdecydowanie lepiej sięgnąć po pozycję pt. Żyletkę zawsze noszę przy sobie autorstwa Małgorzaty Gołoty.

Książka bierze udział w wyzwaniu

środa, 20 lipca 2022

"Skrzydła i kości" Joanna Pawłusiów




Tytuł: Skrzydła i kości
Autor: Joanna Pawłusiów
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiecie
Czyta: Magdalena Zając-Zawadzka
Długość: 9 godz. 2 min.
Ocena: 2.5/6







Joanna Pawłusiów to autorka, której twórczości nigdy wcześniej nie znałam (o co nie trudno, bo wcześniej pisała tylko w kilku antologiach), ale wielokrotnie na blogach przewijały mi się recenzje jej książki pt. Skrzydła i kości. Osobiście owe opinie i opisy zaintrygowały mnie na tyle, że w końcu postanowiłam zapoznać się z tą książką – wybór padł na audiobooka w interpretacji Magdaleny Zając-Zawadzkiej. 

Masz tylko dwie możliwości. Możesz stąd uciec albo możesz tutaj umrzeć. Przeprowadzka do Malumic miała być dla rodziny Bocheńskich nowym startem. Ich przeszłość roztrzaskała się w drobny mak, kiedy z powodu córki – Kingi, musieli uciekać. Mieszkańcy z umiarkowanym entuzjazmem przyjmują nowych sąsiadów. W samej rodzinie również nie dzieje się najlepiej. Na dodatek uroda Kingi zwraca uwagę miejscowego chuligana i kilku innych osób. Kiedy w noc po corocznym festynie chłopak zostaje znaleziony martwy, a Kinga zapada się pod ziemię, Malumice ożywają. Nie każdy wierzy w niewinność dziewczyny. Nie każdy chce, aby została odnaleziona.                                                                                                                                                                                opis wydawcy

Skrzydła i kości to thriller o charakterze rodzinno-obyczajowym, której byłam ciekawa po przeczytanych w Internecie opiniach, ale nie nastawiałam się szczególnie ani na plus, ani na minus – podeszłam do niej po prostu z zaintrygowaniem nie wiedząc nawet, że jest to debiut Pawłusiów. W moim odczuciu autorka naprawdę dość dobrze oddała klimat małej miejscowości, wioski, w której pojawiają się ci nowi, obcy… Sam pomysł na książkę też jest całkiem ciekawy i do pewnego momentu wykorzystany całkiem nieźle, jednak mniej więcej połowy zaczęło wiać nudą, a im bliżej końca tym bardziej z kryminału zrobiła się groteska. W moim odczuciu z samym zakończeniem autorka niestety przedobrzyła – jest banalne, wręcz żałosne, a szkoda, bo zapowiadało się dość dobrze. Do tego jeszcze bohaterowie – brak tu charakterystycznych postaci, każda wydaje się podobna do drugiej, wyjątkowo sztampowe. Książka jest napisana w nieskomplikowany, prosty sposób, mało wymagający od czytelnika. Moim zdaniem zabrakło tu wielu elementów – dopracowania pomysłu, a także odpowiedniego budowania napięcia i intrygi, a szkoda, bo zapowiadało się naprawdę ciekawie. 

I gdy tak kroczył przez las, sam na sam ze swoimi myślami, doszedł do wniosku, że chciałby jeszcze raz zaznać czegoś prawdziwego. Takiego surowego życia, które rozbudzi w nim emocje i ponownie napełni go paliwem. I żeby zdążył zrobić jeszcze coś, co będzie ważne.

Skrzydła i kości to książka, która w moim odczuciu wypadła dość marnie, co najwyżej przeciętnie, mimo że jakoś szczególnie się na nic nie nastawiałam, byłam ciekawa, a ona została zawiedziona. Pomysł ciekawy, ale zupełnie niewykorzystany, napisana w zupełnie niezachwycający sposób, z mdłymi, niewyróżniający się bohaterowie, z wyjątkowo żenującym i wyjątkowo niedopracowanym zakończeniem (nawet jak i książkę, która jako całość jest niedopracowana). 

Książka bierze udział w wyzwaniu

wtorek, 12 lipca 2022

Wczesno-letnie dźwięki w głośnikach (#HOM 2/2022)


Dzieje się u mnie w sumie wiele-niewiele.
Szukam pracy, przerwa w studiach, wróciłam po półrocznej przerwie, spędziłam miesiąc w sanatorium w Mosznej. Zapraszam na playlistę 😉


Jubileusz
Stare Dobre Małżeństwo

Włączyłam sobie któregoś dnia SDM jako muzyczkę do rysowania. I zakochałam się w tej piosence. A przy okazji powstał rysunek nieco inspirowany tą piosenką

Nie udaję, kogoś kim nie byłem i nie będę
Nie potrafię, nie próbuję, nawet nie chcę
Wiem kim jestem, skąd przybyłem, dokąd zmierzam
Własnym tropem tak od lat jak wierny pies




Polska
Nazzalek

Chcę tylko przypomnieć, że to Polska więc się strzeż
Twoja orientacja, kolor skóry, czy płeć
Będą oceniane, aż po dni twoich kres


Polska podzielona
Big cyc 

Polska Podzielona
Murem nienawiści
Tu zdradzieckie mordy
Tam starzy faszyści
Polska Podzielona
Murem nienawiści
Tutaj marzyciele
A tam komuniści


Pancerz - presja
Anna Szymańczyk
z filmu Nasze Magiczne Encanto

Piosenka starszych sióstr 😉
Dość mocno się z nią identyfikuję

Nie myśl se
Wciąż czuję presji chwyt chwyt chwyt
Czy przeżyję to
Czy usłyszę tik tik tik
Zanim pęknę jak szkło
Siostra się tym zajmie i nie myśl tyle


Me cierpienie 
Chaos


Diffenbachia 
Sick Saints

Debiutancki numer krakowskiego zespołu.
A poznałam dlatego, że znajomy się pochwalił, że tańczył w tym teledysku.


Warriors of the world
Manowar 

Odkrycie z treningowej, rockowo-metalowej playlisty.


A co u Was muzycznie?
Czego właśnie słuchacie?

poniedziałek, 11 lipca 2022

"Obrazy z przeszłości" Remigiusz Mróz

Tytuł: Obrazy z przeszłości
Autor: Remigiusz Mróz
Cykl: Seweryn Zaorski
Tom: czwarty
Wydawnictwo: Filia
Czyta: Paweł Małaszyński
Długość: 12 godz. 2 min
Ocena: 2.5/6


Nigdy nie jest za wcześnie, by zmienić przeszłość ani za późno, by zmienić przyszłość.



Z twórczości Remigiusza Mroza wyjątkowo lubię cykl z Joanna Chyłką oraz właśnie ten z Sewerynem Zaorskim. Dlatego właśnie krótko po skończeniu trzeciej części pt. Szepty spoza nicości sięgnęłam praktycznie od razy za jej kontynuację. Zapraszam na recenzję czwartego tomu pt. Obrazy z przeszłości.

Dwadzieścia lat temu w Żeromicach zaginęła jedna z mieszkanek – prowadzący postępowanie policjanci nigdy nie ustalili, co stało się z dziewczyną, a śledczy nie odnaleźli żadnego tropu, który pozwoliłby wyjaśnić zagadkę. Pierwsze ślady pojawiły się dopiero dwie dekady później, kiedy w okolicznych lasach zaczęto odkrywać rzeczy mogące należeć do zaginionej. Jedną z nich odnajdują Seweryn Zaorski i Kaja Burzyńska, zupełnie nieświadomi tego, że ma ona związek z nierozwiązaną sprawą z przeszłości. Fakty, które zaczynają się z niej wydobywać, malują niespodziewany i przerażający obraz zbrodni, które miały na zawsze pozostać nieodkryte...                                                                                                                               opis wydawcy

Obrazy z przeszłości to książka, której byłam naprawdę ciekawa (szczególnie tego, kto okaże się ojcem dziecka Burzy), ale wiedziałam, że fajerwerków nie można się po nich oczekiwać – w końcu twórczość Mroza nie jest literaturą wyjątkowo wysokich lotów. Muszę przyznać, że sporym paradoksem jest poziom przestępczości w Żeromicach, który dorównuje najgorszym dzielnicom Nowego Jorku. Tak samo jak paradoksem jest naiwność/głupota męża Burzyńskiej, który w ogóle nie skapnął się, że jego żona miała romans i to w tak małej miejscowości. Nie zmienia to faktu, że za to pomysł na fabułę jest całkiem ciekawy – zaginięcia powiązane z obrazami i to wszystko na przestrzeni lat. Wykorzystany – mógłby być zdecydowanie lepiej. Chciałabym napisać, że jest całkiem w porządku, ale w moim odczuciu mogłoby być inne proporcje między wątkiem kryminalnym a obyczajowym – jak dla mnie za mało tu kryminału, a z a dużo obyczajówki, ale to moje odczucia i spostrzeżenia. Do tego naprawdę sporo paradoksów, absurdów, a przede wszystkim za dużo opisanych czułości między Sewerynem a Burzą, co właśnie jest tą zbyt rozbudowaną warstwą obyczajową. No i za dużo wodolejstwa i gadaniny o niczym co by nawiązywało do fabuły. A szkoda. Za to z ciekawszych motywów to na pewno odkrywanie tajników pracy patomorfologa, obrazy i zakodowane wiadomości na ich tyłach.

Największym oszustwem w historii ludzkości było przekonanie dzieci, że dorośli wiedzą, co robią.

Obrazy z przeszłości to w moim odczuciu chyba najsłabsza część tego cyklu. Niewykorzystany pomysł, za dużo wodolejstwa i skupiania się na relacji Zaorski-Burzyńska. Zakończenie jest otwarte, niejednoznaczne – daje nadzieję na kontynuację, jestem ciekawa jak będzie ona wyglądać, chociaż nie wiem czy będę się spieszyć z polowaniem na nią (o ile autor ją napisze). W sumie nie polecam – jako samodzielną książkę nie ma sensu czytać, jako kontynuacja co najwyżej przeciętna. W moim odczuciu zdecydowanie szkoda czasu.

Jeśli mogłabyś wymazać wszystkie błędy, które popełniłaś, wymazałabyś też całe swoje doświadczenie, które z nich płynęło. Zapamiętuj je jednak jako lekcje, a nie rozczarowania.

środa, 6 lipca 2022

"Żadanica" Katarzyna Puzyńska

Tytuł: Żadanica
Autor: Katarzyna Puzyńska
Cykl: Lipowo
Rom: czternasty
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Czyta: Laura Breszka
Długość: 11 godz. 17 min
Ocena: 5/6


Zawiódł w przeszłości, ale przed nim była teraz przyszłość. I to, co z tą przyszłością zrobi, zależało tylko od niego.




Sagę o Lipowie polubiłam od samego początku, od pierwszych tomów. Poszczególne tomy przypadały mi do gustu w różnym stopniu, ale sympatia do tego cyklu została. Za Żadanicę zabrałam się praktycznie od razu po premierze i mojej skończonej lekturze Martwca. Zapraszam na recenzję!
Daniel Podgórski stara się ułożyć życie od nowa. Otwiera małą firmę agroturystyczną i oczekuje pierwszych gości. Ci przyjeżdżają z nieoczekiwaną propozycją. Chcą, żeby Daniel wziął udział we wspólnym wywoływaniu duchów. Księżyc w pełni i szalejąca wichura tworzą doskonałą atmosferę, by spróbować. Podgórski podejrzewa, że ta propozycja ma jakiś dodatkowy, ukryty cel. Wkrótce wychodzi na jaw, że się nie mylił. Podczas seansu ginie człowiek, a wydarzenia zaczynają wymykać się spod kontroli. Tymczasem matka Daniela, Maria, razem z byłą komisarz Klementyną Kopp starają się pielęgnować wspomnienia młodości i - jak za dawnych lat - rozbijają obóz w pobliskim lesie. Nie tylko wichura sprawia, że zaczynają się bać. Podejrzewają, że ktoś krąży wokół ich namiotu. Dlaczego nie ujawnia się i podrzuca szmacianą laleczkę? W sąsiedniej wsi wichura zmusza dwie inne kobiety do nieoczekiwanego postoju. Szukają pomocy w samotnym gospodarstwie, jednak wygląda na to, że w dziwacznym domu stało się coś strasznego. Czy zdążą uciec, zanim będzie za późno?                                                                                                                                                     opis wydawcy
Żadanica to pozycja, której byłam ciekawa – przede wszystkim tego, co Puzyńska wymyśliła w czternastym tomie. Muszę przyznać, że książka jest dość charakterystyczna dla twórczości autorki – spora warstwa obyczajowa, intrygi mogłoby być zdecydowanie więcej, ale to powtarzam od dawna, że w sadze o Lipowie mogłyby być inne proporcje (mniej obyczajówki, na rzecz większej dawki kryminału). Poza dobrze znanymi bohaterami pojawiło się też kilka nowych postaci, a w tej części dość często pojawia się irytująca mnie wyjątkowo Marie Carmen Sikora i historia jej życia, która wyjaśnia sporo jej zachowań – to akurat jest bardzo na plus. Jednak trzeba się przyzwyczaić do Daniela Podgórskiego, który nie jest już policjantem, no i pojawia się jedna z postaci, której dawno nie było, a jej pojawienie dość mocno mnie zaskoczyło – ale tutaj nie będę Wam dawać więcej spojlerów. Ale przyznam szczerze, że zakończenie mnie naprawdę wyjątkowo zaskoczyło i sprawiło, że już nie mogę się doczekać kolejnej części, bo cała historia zwyczajnie nie może się tak skończyć – przynajmniej moim zdaniem. Odnoszę wrażenie, że jest tutaj nieco więcej psychologii, z czego akurat bardzo się cieszę, ale intrygi mogłoby być więcej, zdecydowanie więcej, chociaż jest to charakterystyczne dla sagi o Lipowie, zresztą tak samo jak język i styl autorki.
Łzy były dobre. Nie da się oczyścić duszy, jeśli człowiek nie zrzuci skorupy i nie spojrzy na swoje gołe, wrażliwe wnętrze. Tylko wtedy może zacząć od początku. Nawet jeśli wystawia się na strzały.
Żadanica to część, która mnie zaskoczyła o wiele bardziej od poprzedniczki – szczególnie zakończenie, ale jest to również książka, która miała nie powstać – autorka w posłowiu zdradziła, że nie planowała tej części, ale przypuszczam, że pojawi się co najmniej jeszcze jedna. Książka jest utrzymana w charakterystycznym stylu Puzyńskiej, ze znanymi, mroczno-słowiańskimi motywami, z dodatkową, minimalną ilością grozy. Mi się podobało i polecam, ale bez znajomości wcześniejszych tomów można się nie połapać w fabule. 

Książka bierze udział w wyzwaniu

wtorek, 5 lipca 2022

"Mentalista" Henrik Fexeus, Camilla Läckberg

Tytuł: Mentalista
Autor: Henrik Fexeus, Camilla Läckberg
Cykl: Mentalista
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 680
Ocena: 4.5/6



I nikt jej nie szuka. Nikt nie zauważył, że jej nie ma. Że została porwana. Porwana. Dociera do niej znaczenie tego słowa i wtedy robi jej się duszno.




Książki Camilli Läckberg polubiłam od samego początku, dlatego nadrabiałam sagę o Fjällbace. Kiedy dowiedziałam się o początku nowego cyklu autorki napisanego razem z innym autorem Henrikiem Fexeus – od samego początku chciałam się z nią zapoznać. Dlatego praktycznie od razu zabrałam się za ową pozycję – Mentalistę

W centrum Sztokholmu zostaje znaleziona skrzynia ze zwłokami młodej kobiety przebitej mieczami. Policja staje wobec pytania: czy ma do czynienia z nieudaną sztuczką magiczną, czy z brutalnym morderstwem? Inspektor Mina Dabiri, która prowadzi śledztwo, zwraca się z prośbą o pomoc do Vincenta Waldera, mentalisty, eksperta od mowy ciała i świata iluzji. Szybko ustalają, że ta sprawa jest podobna do wcześniejszej zbrodni. Wtedy staje się jasne, że ścigają bezwzględnego seryjnego mordercę. Muszą go powstrzymać, zanim ofiar będzie więcej...                                                                                                     opis wydawcy

Mentalista to książka, której byłam naprawdę ciekawa – nie dość, że kolejna książka Läckberg, to jeszcze wykorzystanie motywu mentalisty, jak w jednym z bardziej interesujących seriali pod tym samym tytułem. Specjalnie nie czytałam wcześniej nic o tej książce, żeby się nie nastawiać ani nie robić zbędnych spojlerów. Zaczęłam czytać i wciągnęłam się od samego początku – Vincent z cechami ze spektrum autyzmu oraz Mina i jej uzależnienie i mizofobia. W moim odczuciu postacie są naprawdę ciekawie wykreowane, barwne, różne, niesztampowe – zdecydowanie mi przypadły do gustu. Choć przyznam szczerze, że liczyłam, że będzie więcej o możliwościach i działalności (przede wszystkim tej śledczej) tytułowego mentalisty. Poza tym w moim odczuciu jest trochę za dużo prywatnego życia bohaterów (których polubiłam), a za mało dochodzenia i wątku kryminalnego. Sam pomysł na fabułę – muszę przyznać, że jest naprawdę ciekawy, a do tego naprawdę dość dobrze wykorzystany. Jednak odnoszę wrażenie, że całość jest trochę przegadana i przeciągnięta (zwłaszcza pierwsza połowa książki) – wszystko mogłoby być opisane na mniejszej ilości stron, wtedy całość miałaby większą dawkę intrygi i napięcia, przynajmniej w moim odczuciu. Książka jest napisana w sposób dość przyjemny w odbiorze, nieskomplikowanym językiem. Styl nie jest do końca w stylu Läckberg, ale cóż w tym dziwnego, skoro pisana w duecie z Henrikiem Fexeus, ale osoby wyjątkowo lubiące styl Camilli mogą być rozczarowane. 

Vincent miał osobną szafkę na książki, które dostał w prezencie, wprawdzie nie zamierzał ich czytać, ale nie potrafił wyrzucić. Bo książek się nie wyrzuca i tyle.

Mentalista to książka, która jest naprawdę ciekawa z fascynującym pomysłem na połączenie pracy detektywa i zdolności mentalisty. Choć polubiłam głównych bohaterów i pomysł naprawdę mi się spodobał, choć spora część fabuły jest za bardzo przegadana i rozwleczona, ale nie zmienia to faktu, że książka przypadła mi do gustu, a ja chętnie sięgnę po kontynuację tej serii.

sobota, 2 lipca 2022

Podsumowanie czerwca 2022


Czerwiec…
Lubię zdecydowanie zbyt mniej niż maj, a wszystko przez wszechobecne upały, których nie znoszę. Wróciłam z Mosznej, szukam pracy, ogarniam rzeczywistość po powrocie do Krakowa i próbuję znosić upały, których nie znoszę. Wróciłam na siłownię po półrocznej przerwie, robię przetwory, więc jako tło często lecą audiobooki. 

W tym miesiącu udało mi się zapoznać z książkami w ilości sztuk 8 a w tym:
7 audiobooków
1 papierowa
 z biblioteki, do której się w końcu udało mi zapisać po 3.5 roku mieszkania w Krakowie

W tym 6 w ramach wyzwania Abecadło z pieca spadło

Agatha Raisin i zwłoki w rabatkach
Obrazy z przeszłości

Na blogu pojawiło się 10 postów, z czego 8 to recenzje, a do tego podsumowanie ubiegłego miesiąca oraz post z powodami, za które pokochałam ebooki.


Dżem truskawkowo-jabłkowy i sałatka Cesar

Ostatnie zdjęcia z Mosznej

Rozmowy o pracę - przeprosiłam się ze szminką

No i jedna z chust sfotografowana jeszcze w Mosznej

A Wam jak minął czerwiec?