Niewielki lokalny autobus wyrusza swoją standardową trasą, ale nie dociera do celu. Po kierowcy i pasażerach nie pozostaje żaden ślad. Jakby rozpłynęli się w powietrzu. Po jakimś czasie jedna z podróżnych wraca. Nic nie pamięta i nie umie powiedzieć, co się wydarzyło. Kiedy w końcu zaczyna przypominać sobie fragmenty zdarzeń, zostaje zamordowana. Tymczasem, w niemal opustoszałej wsi pośród lasów, trwa poruszenie. Zrozpaczona matka twierdzi, że jej córkę pochowano żywcem i próbuje rozkopać grób. Otwarcie trumny podsuwa nowe przesłanki do podejrzeń, że być może się nie myliła. To nie jedyne dziecko, które kobieta straciła. Dokładnie rok wcześniej zamordowano jej syna i odcięto mu głowę. Teraz policja znajduje czaszkę. Pojawia się myśl, że przyczyna śmierci chłopaka jest zupełnie inna niż podejrzewano. Aspirant Daniel Podgórski próbuje powiązać obie sprawy. Jednocześnie boryka się z pewną bardzo wrogo nastawioną koleżanką. Czy podinspektor Mari Carmen Sikora zdoła mu zaszkodzić? Jaki ma z tym związek dziwna lampa z napisem? I czy w lesie czai się… ten martwy? opis wydawcy
Martwiec to książka, po której wiedziałam mniej więcej czego się mogę spodziewać znając już wcześniejsze tomy, ale nie zmienia to faktu, że byłam również niezwykle ciekawa tego co tym razem autorka wymyśliła. Zaczęłam słuchać i od razu wciągnęłam się w historię. Puzyńska po raz kolejny zafundowała klimat malutkiej wioseczki, a także tzw. Szalone baby (z Kopp na czele) rozwiązujące zagadki równolegle do policjantów. Nie ukrywam, że wolałam Klementynę w mundurze niż w cywilu, ale nie zmienia to faktu, że jest moim zdaniem chyba najciekawsza postać z tego cyklu. Widzę tu powtórzenia pewnych schematów z poprzednich części, a sam motyw zboczonej podinspektor Carmen Sikory – wyjątkowo irytujący, jak cała postać, wyjątkowo nieznośna postać w moim odczuciu. Pomysł na fabułę jest naprawdę ciekawy, bardzo w klimacie Puzyńskiej, ale w moim odczuciu brakuje mi tutaj warstwy psychologicznej z pierwszych tomów cyklu. Dawka intrygi – mogłaby być większa, ale rozumiem, że jest to literatura obyczajowo-kryminalna, a nie czysty, rasowy kryminał. Muszę przyznać, że styl pisarski oraz język również są charakterystyczne dla autorki, tutaj akurat nic się nie zmieniło.
Lata roboty w firmie nauczyły Klementynę jednego: wszyscy kłamali. Wszyscy. Czasem z błahych powodów. Czasem z ważniejszych. Czasem niewinnie, a czasem po to, żeby ukryć najgorsze. Kopp miała jedną radę. Nie ufać nikomu. Absolutnie nikomu.
Martwiec to książka całkiem w porządku, ale w moim odczuciu autorka w tym cyklu miała zdecydowanie lepsze momenty – ta trzynasta część nie należy do najlepszych, no i jest tutaj dla mnie zbyt mało warstwy psychologicznej. Ale nie zmienia to faktu, że uważam, że warto się zapoznać – zwłaszcza, jak się lubi literaturę obyczajowo-kryminalną.
Pewnie trudno o świeżość w trzynastym tomie ;) Ja właśnie zaczęłam pisać siódmy swojej serii dla dzieci i już widzę, że muszę uważać na powtórzenia i postarać się, żeby utrzymać poziom... Znajoma polecała mi "Chąśbę" Puzyńskiej, sięgnę najpierw po nią :) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie sięgnąć po coś z Autorki, ostatnio mam inne lektury, ale kto wie ? . Pozdrawiam Asiu, blogger ma ostatnio awarie jakieś : /
OdpowiedzUsuńJa jestem jakieś 3 tomy tej serii w tyle. Muszę nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńTo nie jest cykl, którego przeczytanie planuję. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Lipowo, ale już mnie ta seria zaczęła trochę nużyć. Poza tym te rozterki sercowe bohaterów zaczynają przypominać telenowelę argentyńsko-meksykańsko-brazylijską.
OdpowiedzUsuńUwielbiam sagę o Lipowie i jeżeli mam być szczera..Martwiec jest najgorszą częścią (jak dla mnie). Widzę, że jesteś w trakcie czytania Żadanicy :) miłej lektury (bo jest co czytać!) :)
OdpowiedzUsuń