18-21 maja odbyły się Warszawskie Targi Książki, na które wybierałam się już od dawna. Przyklepałam sobie wolne w pracy, zarezerwowałam hotel i bilet do Warszawy... Początkowo miałam jechać na wszystkie 4 dni, później z powodów osobisto - zdrowotnych wyjechałam dopiero nad ranem w sobotę 20 maja. Po 5-godzinnej podróży spędzonej na drzemaniu po ciężkim tygodniu dojechałam do Warszawy na Młociny i od razu udałam się w stronę Stadionu Narodowego.
Pod Stadionem stoi pomnik Kazimierza Górskiego wraz z jego cytatem
Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe.
Elżbieta Cherezińska |
Miałam zamiar wybrać się na spotkanie z Szymonem Hołownią, ale okazało się, że w ostatniej chwili odwołał spotkanie...
Na Targach pojawiło się wielu pisarzy...
Graham Masterton |
Beata Pawlikowska |
Andrzej Maleszka |
Andrzej Maleszka jest autorem serii Magiczne Drzewo, którą uwielbia mój 10-letni kuzyn, więc postanowiłam zrobić mu niespodziankę i zdobyć plakat z autografem.
Remigiusz Mróz |
No i długaśne kolejki do niego... |
Katarzyna Puzyńska i Charlotte Link opowiadały o zjawisku kobiecego kryminału...
Miałam zostać na noc w hostelu i iść w niedzielę na kolejny dzień Targów... Jednak po kilku dniach ze średnią snu 3-4 godziny na dobę byłam wykończona... Samymi Targami byłam lekko zażenowana... Zauważyłam wiele lansowania się z serii "jaki jestem zajebisty, bo jestem pisarzem/blogerem". Były tłumy ludzi, a jak przyszło co do czego nawet nie było zapalić z kim pod Narodowym... Doszło do tego, że będąc już w Warszawie odwołałam nocleg w hostelu i przebookowałam sobie bilet na autobus powrotny do domu... Stąd tyle bagażu... Miało być wielu znajomych, a nie było z kim pogadać...
A obserwując wielu moich znajomych - bloggerów uważa, że spotkanie jest warte przyjścia na nie tylko wtedy, gdy ktoś ma stos darmowych książek do rozdania. A żeby spotkać się na kawę/obiad/piwo/papierosa - to już niekoniecznie...
W zasadzie cieszę się, że tam byłam, choć jeszcze nie pozbyłam się jeszcze lekkiego smaku zażenowania...
Cieszę się, bo spotkałam się z koleżanką z liceum, z którą mieszkałyśmy przez rok w jednym pokoju w internacie.
Cieszę się, bo kupiłam kilka książek (stosik niebawem;).
Cieszę się, bo doświadczyłam czegoś nowego.
Jak następnym razem będę się wybierać na jakiekolwiek Targi Książki to wyjeżdżam z kimś, nocuję z kimś i chodzę z kimś - generalnie zabieram ze sobą osobę do spędzania czasu. O ile się wybiorę...
A jakie Wy macie wrażenia?
Czy ktoś też czuje zażenowanie?