poniedziałek, 31 sierpnia 2015

"Carska manierka" Andrzej Pilipiuk

Tytuł: Carska manierka
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 347
Ocena: 4/6


 
Ale na miłość i głupotę nie ma lekarstwa... A może jest ? Może miłość to też wirus ? Przecież atakuje nagle, oszałamia na parę tygodni, a potem mija albo przechodzi w łagodniejsze stadium chroniczne.






Carska manierka to kolejna książka autorstwa Andrzeja Pilipiuka, jaką miałam okazję przeczytać. Wielki Grafoman napisał ich naprawdę wiele, więc co jakiś czas sięgam po kolejne jego pozycje, a szczególnie darzę sympatią jego zbiory opowiadań, więc tym bardziej nie miałam obiekcji przy zgarnianiu tej pozycji z bibliotecznej półki.

Jak już wspominałam Carska manierka to zbiór ośmiu opowiadań które można sobie dawkować albo przeczytać jednym tchem. Miód umarłych opowiada o dziwnym trzmielim miodzie oraz splądrowanych mogiłach z powstania styczniowego. Czarne parasole to połączenie lat 20. ostatniego stulecia oraz cyfrowych aparatów. Tajemnica Góry Bólu to opowiadanie o poszukiwaniu Arki Noego przez Pawła Skórzewskiego oraz jego krewnym Aleksandrem… Pozostałe opowiadania to Album, Rehabilitacja Kolumba, Śmierć pełna tajemnic, Na dnie mogiły oraz Manierka… O czym one opowiadają? Na jakie pomysły przy ich tworzeniu wpadł Wielki Grafoman?

Nie skleisz stłuczonej szklanki. Nic już nie będzie takie, jak dawniej - czytałem, notując jednocześnie. Zacznij żyć bardziej w teraźniejszości. Pył wieków niech zalega w spokoju. Co się stało, nie odstanie się. Dziewczyna jest piękna, ciepła i miękka. Kości i kamienie są zimne, twarde, martwe. Nie wskrzesisz zapomnianych miejsc, czasów ani opowieści.

Carska manierka to zbiór, który zdecydowanie przypadł mi do gustu. Najbardziej chyba spodobało mi się opowiadanie pt. Czarne parasole – muszę przyznać, że autor wpadł na bardzo interesujący pomysł na opowiadanie i dość ciekawie go zrealizował. Zresztą wszystkie opowiadania trzymają odpowiedni poziom. Różnią się od siebie fabularnie, ale jednak tworzą klimatycznie jedną, spójną całość… Są lepsze i gorsze tytuły w tym zbiorze, ale jednak żadne z nich jakoś drastycznie nie odstaje. Andrzej Pilipiuk napisał te opowiadania w charakterystycznym dla siebie stylu, językiem godnym Wielkiego Grafomana… Każde z nich ciekawie spuentowane, nieraz zakończenie mnie zaskoczyło i wywołało na mojej twarzy uśmiech. Generalnie dość dobrze napisana książka – ciekawa oraz wciągająca. 

Carska manierka to książka godna polecenia i przeczytania. Solidna, porządna dawka opowiadań fantasy, z którymi bardzo miło spędziłam czas. Naprawdę ciekawa pozycja – zdecydowanie warto po nią sięgnąć. Zapewni ona miło spędzony czas – polecam!

Carska manierka i sushi <3



niedziela, 30 sierpnia 2015

"Śmierć w darkroomie" Edward Pasewicz






Tytuł: Śmierć w darkroomie
Autor: Edward Pasewicz
Wydawnictwo: EMG
Ilość stron: 223
Ocena: 2/6








Edward Pasewicz napisał wiele wierszy i wydał kilka ich tomików zanim wydał swój debiut powieściowy – kryminał o tajemniczym tytule Śmierć w darkroomie. Muszę przyznać, że okładkowy opis tej książki zaintrygował mnie na tyle, że postanowiłam ją wypożyczyć i sprawdzić co autor ma do zaoferowania.

Rok 2005. Rok, w którym umarł papież Jan Paweł ll. To właśnie wtedy w Poznaniu  policja rozpędziła nielegalną Paradę Równości. Uczestniczył w niej młody gej imieniem Igor, którego ciało krótko później zostało znalezione w gejowskim klubie w centrum miasta. Marcin Zielony – komisarz będący jednocześnie bratem ofiary przyjeżdża do Poznania rozwiązać sprawę jego morderstwa. Czy uda mu się to rozwiązać? Czy zrozumie gejowskie środowisko? Jak w ogóle na nie zareaguje? Jak rodzice mężczyzny zareagują na przyjazd jednego z synów do rodzinnego domu? Czy dowie się od nich cokolwiek o śmierci swojego brata, z którym tak długo nie miał kontaktu?

Śmierć w darkroomie to nie jest pozycja długa, czyta się ją naprawdę szybko, jednak muszę przyznać, że oczekiwałam po niej czegoś ciut innego. Oczekiwałam mrocznego, porządnego kryminału ze sporą dozą napięcia. Albo przynajmniej jakiejś namiastki tego. A to co dostałam w moim odczuciu bardziej pasuje pod powieść obyczajową o gejowskim środowisku – więcej jest tam opisów z homo-klubów, aniżeli poszczególnych wydarzeń związanych stricte ze śledztwem. Musze przyznać, że te opisy mnie naprawdę zaintrygowały i naprawdę spodobały, ale jednak zdecydowanie brakowało mi kryminału… Główny bohater i brat ofiary Marcin Zielony wydaję się być postacią, która nie ma jakoś specjalnie silnego charakteru. Nie jest ro ten typ, przy którym kobietom uginają się kolana, raczej niezbyt wyróżniająca się osobowość. Najbardziej zaintrygował mnie Jego Eminencja odwiedzająca poznański klub gejowski – mocny i ciekawy charakter. Co do samej książki – język niezbyt skomplikowany, momentami było widać poetyckie zamiłowania autora. Pomysł niczego sobie, a jego wykonanie mogło by być ciut lepsze, ale jednak z racji tego, że to powieściowy debiut – mogę przymknąć na to oko.

Podsumowując już tę recenzję – Śmierć w darkroomie to książka, w której zdecydowanie zbyt mało intrygi oraz napięcia, zwłaszcza, że ma być to kryminał. Polecam ją tylko tym, którzy w jakimś tam stopniu chcą poznać gejowskie środowisko, ale tak ogólnie rzecz ujmując – książka dość przeciętna, a raczej marna… Lepiej przeczytać coś innego.

środa, 26 sierpnia 2015

"Rzeźnik drzew" Andrzej Pilipiuk

Tytuł: Rzeźnik drzew
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka słów
Ilość stron: 488
Ocena:2,5/6



Jak kto nie żyje, to ma nie fikać, tylko grzecznie w piachu leżeć. A jak nie leży, to nasz zafajdany obowiązek takiego położyć.







Andrzej Pilipiuk to jeden z tych autorów, po których sięgam z wielką chęcią w ramach odstresowania. Właśnie jedną z jego książek jego autorstwa po jaką sięgnęłam jest właśnie pozycja pod tytułem Rzeźnik drzew.

Rzeźnik drzew jest zbiorem dwunastu opowiadań, a ich tytuły to chociażby Operacja „Jajca”, Serce kamienia, Ślad oliwy na piasku czy Sprawa Filipowa. Co prawda nie są ze sobą połączone fabularnie, ale jednak mają swój motyw przewodni – postać profesora Skórzewskiego, który przewija się w części opowiadań… Jakie przygody go spotkają tym razem? Co takiego go spotkało? Jacy są bohaterowie pozostałych opowiadań?


Elektronika - ziemska cywilizacja właśnie tym wynalazkiem ostatecznie podpisała na siebie wyrok śmierci i otworzyła śluzy, przez które wpłynie jad zagłady. Już wcześniej nietrwałość wyrobów sprawiła, że żyli pośród gór śmieci. Internet pozwolił wprowadzić ten śmietnik bezpośrednio do domów, serc i umysłów.

Rzeźnik drzew to jedna z tych opowiadaniowych pozycji Pilipika – kolejna, z jaką miałam kontakt, no i jedna (i kolejna) z tych, które mam na swojej półce, a lekturę mam za sobą…. Zaczęłam czytać i muszę przyznać, że przebrnęłam przez nią naprawdę dość szybko. Muszę przyznać, że to chyba jeden z gorszych zbiorów w wykonaniu Pilipiuka. Co prawda lubię sposób w jaki Andrzej Pilipiuk posługuję się językiem - bardzo lekki i przyjemny w odbiorze… Opowiadania jakie pisze są pełne pomysłów, które równie dobrze można by wykorzystać w powieściach – pod warunkiem dobrego i konsekwentnego wykorzystania tematu. Jednak żadne z opowiadań nie zapadło jakoś szczególnie w pamięć - mogłyby być o wiele bardziej doszlifowane… Klimat jest naprawdę szczególny, charakterystyczny dla autora - Carska Rosja, PRL czy chociażby wieś na zachodnim pomorzu… Takie otoczenie będące tłem w twórczości Plipiuka bardzo mi się podoba, jednak nie zmienia to faktu, że opowiadania były mdławe… No cóż, bywa i tak… Wielki Grafoman nie bez przyczyny zdobył takie miano…

Ziemska cywilizacja dokonała dziwnego skrętu, coś przetrąciło jej kręgosłup. Nie potrafili w porę zatrzymać postępu i teraz technika pożera świat. Nawet nie dostrzegają, jak bardzo zmieniła się ich mentalność... Nie umieją już żyć bez ułatwień. Zmiękli, zdegenerowali się, wyrodzili. Nie są w stanie cieszyć się codziennym trudem, wysiłkiem, bólem zmęczenia. Płaczą, że nie mają prac, a jednocześnie od setek lat konstruują coraz wymyślniejsze maszyny, by się od tej pracy uwolnić.


Podsumowując, zbiór opowiadań Andrzeja Pilipiuka pt. Rzeźnik drzew jest pozycją, która jakość szczególnie nie zapada w pamięć… Nie ukrywam, że w moim odczuciu autor jest lepszy w swoich opowiadaniach, aniżeli w powieściach, jednak ten zbiór i tak nie jest jakiś szczególny… Jednak miło spędziłam z tą książką czas....

piątek, 21 sierpnia 2015

Hadzine odkrycia muzyczne na koniec wakacji (#HOM 4/2015)

Dawno nie było postu z cyklu Hadzinych odkryć muzycznych...
W końcu nagromadziło się kilka piosenek, więc chciałabym je Wam przedstawić;)

Luxtorpeda to odkrycie ostatnich tygodni czy miesięcy.
Ale dwie poniższe piosenki szczególnie mi się "wkręciły".
Mądre, przemyślane teksty, duża część bardzo dla mnie...


Luxtorpeda - Serotonina

Często jej słucham, gdy mam gorszy moment...
Gdy niedobór serotoniny...
Bardzo mi bliska - niektórzy wiedzą o co chodzi;)



Luxtorpeda - 44 dni

Kiedy parę dni temu usłyszałam tę piosenkę początkowo prawie w ogóle jej nie rozumiałam. Teraz za każdym razem, gdy jej słucham coraz bardziej chce mi się płakać.
Mega wzruszająca....




Happysad - Smutni ludzie

Happysad znam od wielu, wielu lat, jednak do ich najnowszej płyty jakoś trudno było mi się przekonać... Ta piosenka jednak ma w sobie to coś...



Skubas - Nie mam dla Ciebie miłości




Paweł Izdebski - Czekam na Ciebie

Paweł Izdebski to kolejne odkrycie ostatnich tygodni.
Jego głos jest naprawdę cudowny!!!




Stare Dobre Małżeństwo - Dopóki bolisz

Podobnie jak Happysad SDM to zespół, który znam od wielu lat, kiedy ostatnio natrafiłam na tę piosenkę, stwierdziłam... że jest taka mocno kawowa;)
A tak na serio strasznie mi się wkręciła...
 Rankiem dosiadam Ciebie serce moje
Ostrogą kofeiny zmuszam do galopu
[...]
Czasem tak głęboko że krzyczę przez sen
Lecz nigdy nie złorzeczę tobie serce moje
Dopóki bolisz mnie to wiem że nie śpisz
Dopóki bolisz mnie



LemON - Jutro

Poznałam ją dzięki Karatece ;)
I mnie urzekła

Gdy zechcesz iść to nie patrz w dal
Zrób jeden krok do przodu

Znacie któreś z nich?
Jak Wam się podobają?

niedziela, 16 sierpnia 2015

"Szybki numer" James Patterson, Michael Ledwidge

Tytuł: Szybki numer
Autor: James Patterson, Michael Ledwidge
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 348
Ocena: 4/6



W pracy policjanta sił dodaje ci czysta radość z tego, że stoisz po stronie dobra. To zazwyczaj błędnie pokazują filmy. Większość gliniarzy wie, że są dobrymi ludźmi. Najlepszymi.






Szybki numer jest pierwszą książką autorstwa Jamesa Pattersona, jaką miałam okazję czytać. Dopiero podczas lektury zorientowałam się, że jest jeszcze jeden autor tej książki, mianowicie Michael Ledwidge...

Główną bohaterką książki książki Szybki numer jest Lauren Stilwell- detektyw w wydziale zabójstw nowojorskiej policji, która po zdradzie męża postanawia nie być mu dłużna i sama idzie do łóżka na szyki numerek z pewnym mężczyzną. Krótko potem jej kochanek zostaje zamordowany, a ona sama staje na czele śledztwa związanego z jego śmiercią. Czy rozwiąże tę sprawę? Jak powiąże życie osobiste z zawodowym? Po której stanie stronie? Czy uda się jej pokonać jej chęć zemsty? Czy znajdzie zabójce kochanka? Czy jej życie osobiste ma wpływ na jego śmierć?
Czyż nie o to chodzi w seksie? Zdzieramy z siebie ubrania, zahamowania, ograniczenia, których wymaga od nas społeczeństwo. Tysiące lat cywilizacji - to, co dobre, i to, co złe - zostają wyrzucone przez okno, a my wracamy do punktu wyjścia. Seks to prawda, która kryje się pod wszystkimi kłamstwami. Nasz krzyk: żyjemy!
Szybki numerek to pozycja bardzo przyjemna w odbiorze, ale jednocześnie książka, której fabuła zafundowała mi trochę łez, co zdarza mi się niezwykle rzadko. Fabuła skonstruowana przez autorów jest naprawdę ciekawa i porywająca na tyle, że jest ciekawsza niż sen oraz różnego typu spotkania, z których zrezygnowałam w imię tej pozycji...Głównej bohaterce - Lauren Stilwell – można by zarzucić jedynie to,że ciut bardziej może zapadać w pamięć i być bardziej charakterystyczna, zapadająca w pamięć... Jednak muszę przyznać, że fabuła tej książki mnie urzekła i porwała... Napisana językiem przyjemnym w odbiorze, ale niezbyt skomplikowanym...

Podsumowując... Szybki numer to thriller godny przeczytania, wywołujący wiele emocji... Książka przyjemna w odbiorze i godna polecenia...


sobota, 15 sierpnia 2015

"Cyngle" Michał Idzikowski

Tytuł: Cyngle
Autor: Michał Idzikowski
Wydawnictwo: Witanet
Ocena: 3.5/6




Szczęście to przekleństwo, z którym trzeba żyć.









Z twórczością Michała Idzikowskiego nie miałam nigdy wcześniej kontaktu, nawet o nim nie słyszałam, ale o to trudno, skoro jest debiutującym pisarzem... Teraz jednak miałam okazję przeczytać jego debiut - książkę pt. Cyngle. Jak wypadła i o czym ona opowiada?

Cyngle to powieść sensacyjna, której głównymi bohaterami jest trójka przyjaciół - Dżino, Enrico i Mały. Mężczyźni znają się od dziecka, a teraz wciąż mieszkają na jednym z międzyrzeckich osiedli i nadal tworzą zwartą ekipę... Dżino dostaje polecenie ochrony dowódcy pruszkowskiej mafii, więc zbiera swoich przyjaciół i wyrusza wykonać zadanie, jakie ma do wykonania. Jakie przygody spotkają mężczyzn? Co takiego im się przytrafi? Czy ochronią szefa mafii? Kogo poznają? Jakim cudem bohaterowie lądują w Rzymie? Jakie przygody czekają ich w Wiecznym Mieście?

W piwnicach osiedlowych bloków zalęgły się cienie. Przez niedomknięte okienka widać było zniszczone twarze, słychać było głosy ich właścicieli. Odór taniego spirytusu zmieszany z dymem skręcanych naprędce papierosów unosił się w powietrzu, wypełniając poranne powietrze ohydną mieszanką. Mieszkańcy blokowiska usytuowanego nieopodal miejskiego cmentarza wyłaniali się zza betonowych ścian, by rozpocząć codzienny rytuał.

Przez to, że nawet nie słyszałam o twórczości Michała Idzikowskiego zupełnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po Cynglach – jego debiucie. Książka okazała się pozycją, którą czytało mi się naprawdę dość szybko, głównie dzięki wartkiej akcji, jaka miała miejsce w tej pozycji,a także zwrotom akcji, jakie miały miejsce... Do tego przyczynił się także niezbyt skomplikowany język, jakim w tej książce posługuje się autor. Fakt faktem – czasami wydaje się nazbyt prostacki, ale jednak wydaje mi się od dostosowany do sytuacji. Nie zmienia to faktu, że czasami to kole w oczy, a wręcz drażni... A do tego dość poniżające podejście względem kobiet, co mnie jako przedstawicielkę płci pięknej nieco drażniło, ale rozumiem, że jest to pozycja przeznaczona bardziej do męskiego czytelnika, aniżeli do damskiego. No, ale cóż, widocznie taki był zamysł. Czy może jednak przypadek? Bohaterowie jakich wykreował Michał Idzikowski są naprawdę bardzo różni – jedni są mdli, mało widoczni na tle innych, mało charakterystyczni, wręcz mdli. Inni są ich przeciwieństwem. Chociażby Dżino – mocny silny charakter, za którym podążają inni, wyróżniający się mocą, siłą przebicia...


Podsumowując już całą recenzję, Cyngle to takie sensacyjne czytadło, ale z racji debiutu mogę minimalnie przymknąć oko. Czytało się się lekko i przyjemnie, jednak brakowało mi bardziej rozbudowanej fabuły i ciut bardziej charakterystycznych bohaterów. Czy polecam tę książkę? Sama nie wiem... Mam dość mieszane uczucia... Czytało się szybko i przyjemnie, ale jednak to nie wszystko, jeżeli chodzi o dobrą książkę. Więc polecam jako czytadło, bez jakiś większych oczekiwań na ambitne zagadki czy intrygi. Jak na debiut nie ma tragedii, ale jednak do dobrej pozycji trochę brakuje.

piątek, 14 sierpnia 2015

"Zahir" Paulo Coelho

Tytuł: Zahir
Autor: Paulo Coelho
Wydawnictwo: Drzewo Babel
Ilość stron: 272
Ocena: 2/6



Nie ma wolności absolutnej, istnieje tylko wolność wyboru. W chwili gdy podejmujemy decyzję, stajemy się odpowiedzialni za nasz wybór.







Paulo Coelho to autor, za którym przepadałam swego czasu, wręcz go uwielbiałam, mniej więcej w okresie swojego gimnazjum. Nie miałam wtedy bladego pojęcia o ambitniejszych lekturach, a moda na tego autora wtedy była naprawdę spora, więc się jej poddałam, ale jednak teraz mam do jego twórczości zgoła odmienne zdanie. Dziś chciałabym Wam przedstawić jedną z pozycji tego autora, z jaką miałam ochotę się zapoznać – jest książka pt. Zahir.
Prawdziwi przyjaciele to ci, którzy są przy tobie, gdy dobrze ci się wiedzie. Dopingują cię, cieszą się z twoich zwycięstw. Fałszywi przyjaciele to ci, którzy pojawiają się tylko w trudnych chwilach, ze smutną miną, niby solidarni, podczas gdy tak naprawdę twoje cierpienie jest pociechą w ich nędznym życiu.

Głównym bohaterem jest pisarz, którego żona imieniem Ester, korespondentka wojenna, znika bez śladu. Zrozpaczony mężczyzna wyrusza na jej poszukiwania, na poszukiwania miłości swojego życia... Znajduje ślad tajemniczego tłumacza Michaiła, który może coś wiedzieć na ten temat. Czy to z nim uciekła żona pisarza? Jeżeli tak, to dlaczego? Jak zakończą się poszukiwania Ester? Czy znajdzie miłość swojego życia? Do jakich wniosków dojdzie pisarz?
Nikt nie powinien się zastanawiać nad tym, dlaczego nie jest szczęśliwy. W tym pytaniu drzemie podstępny wirus, który wszystko niszczy. Jeśli sobie zadamy to pytanie, zaraz będziemy chcieli wiedzieć, co nas uszczęśliwia. A jeśli okaże się, że w naszym obecnym życiu tego brak, albo natychmiast je zmieniamy, albo poczujemy się jeszcze bardziej nieszczęśliwi.

Zahir to książka, którą czytałam dość długo, ale skończyłam ją doprawdy z mieszanymi uczuciami... Jest ona prawdziwym bogactwem cytatów oraz nostalgii, ale jednak fabularnie – tragedia... Dzieje się naprawdę mało, stanowczo za mało... Wątków mało – praktycznie jeden, fabuła zdecydowanie zbyt mało rozbudowana, oj zdecydowanie... Do tego bohaterowie – mało charakterystyczni, niezapadający w pamięć – po prostu dość marni, wręcz mdli. To właśnie dlatego tak długo i ciężko mi się ją czytało... No cóż, bywa... Zahir ma kilka ciekawych cytatów, które zamieściłam w tej recenzji, ale jednak to nie one czynią książkę dobrą czy wartościową.

Cierpienie rodzi się wtedy, gdy oczekujemy, że inni będą nas kochać tak, jak to sobie wymyśliliśmy, a nie tak jak naprawdę powinna objawiać się miłość, która jest wolna i nieujarzmiona, porywa nas swoją siłą i nie pozwala nam się zatrzymać.


Podsumowując Zahir to książka, która jest dość słaba, nudnawa i niegodna polecenia. Szkoda na nią czasu, a cytaty można poszukać w Internecie – dla nich nie warto czytać całej książki, która jest po prostu stratą czasu – lepiej poświęcić ten czas na zdecydowanie lepsze pozycje, których jest naprawdę wiele...  

czwartek, 13 sierpnia 2015

Stosik na upalne dni (#7/2015)

Miałam iść do biblioteki oddać książki i nie wypożyczać następnych.
Ale tak się nie da, prawda?;)
Więc zgarnęłam następne;)

A że przyszła wypłata, to i musiałam coś kupić;)



Kolor magii 
(audiobook)
Carska Manierka
Ani święci, ani anioły
Śmierć w Darkroomie

Zgarnięte z biblioteki wrocławskiej;)


Haiti
Wilczy brat

Zdobycze w Dedalusie;)

Część autorów znam, część nie, zobaczę co mi się spodoba;)


A Wy macie na coś chrapkę?


I wakacyjna Tosia!;)

"Poszłabyś ze mną na spacer, a Ty książki czytasz"

wtorek, 11 sierpnia 2015

"Zaginiona" Andrzej Pilipiuk

Tytuł: Zaginiona
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka słów
Ilość stron: 352
Ocena: 4/6



Nasza rzeczywistość jest jak zamarznięty staw. Większości ludzi wystarczy ślizganie się po powierzchni. Czasem jednak lód trochę nadpęknie.






Twórczość Andrzeja Pilipiuka poznałam już parę lat temu, w czasach liceum, a to wszystko dzięki mojemu poloniście, który co rusz podrzucał mi nazwiska kolejnych autorów oraz tytuły kolejnych książek (bio-chem tak bardzo;). Z racji tego, że sam jest wielkim fanem Jakuba Wędrowicza polecił mi właśnie Andrzeja Pilipiuka i tak już trwa ta historia, która w moim przypadku zaczęła się od serii o kuzynkach Kruszewskich. No i czas na jej nową część napisaną po 10 latach, na Zaginioną...

Książka składa się z dwóch części. Pierwsza – dłuższa – to właśnie Zaginiona, opowieść o wyspie Friesland, wyspie, której nie ma na mapach... Jednak na jednej z aukcji kuzynki poznają niezbyt bogatą dziewczynę, z którą rywalizują o wygranie specjalnej mapy skreślonej na koziej skórze, mapy owej wyspy... Katarzyna oraz Stanisława dają młodej kobiecie wygrać tę mapę, ale jednak okazuje się, że muszą się dostać do tego miejsca, a jedyną osobą która im może pomóc jest właśnie ta dziewczyna.... Drugą częścią jest opowiadanie pt. Czarne skrzypce, które podejmuje temat dziwnego instrumentu, który zmienia osoby, które na nim grają... I właśnie na jego trop natrafiają kuzynki Kruszewskie...

Są tacy, którzy coś robili i w rezultacie odchodzą spełnieni, pozostawiając po sobie wspaniałe kolekcje, bogate biblioteki, własnoręcznie wymalowane obrazy lub inne przedmioty stanowiące efekt wieloletniej pracy twórczej. Ale często obok nas żyją ludzie, których potrzeby kulturalne i ciekawość świata całkowicie zaspokaja medialna papka. Tacy, dla których wyzwaniem intelektualnym jest przeczytanie książki telefonicznej.

Zaginiona to książka, po którą sięgnęłam z nieskrywaną przyjemnością, ponieważ stęskniłam się już za kuzynkami Kruszewskimi... Pozycję czyta się naprawdę szybko i przyjemnie, a to za sprawą języka jakim posługuje się autor – lekki, trafiający do czytelnika, niezbyt prostacki, ale też nie jest jakiś bardzo poważny. Jednak muszę przyznać, że względem fabuły oczekiwałam trochę więcej. Opowiadanie Czarne skrzypce jest pod tym względem skonstruowane dość dobrze, ale jednak w Zaginionej jak na mój gust działo się trochę zbyt mało... Ale sam pomysł na wyspę, której nie ma na mapach, bardzo przypadł mi do gustu, naprawdę... Mógłby być tylko ciut lepiej wykorzystany. Postacie kuzynek wciąż charakterystyczne, utrzymane na dobrym poziomie... Momentami jedynie drażniły mnie opisy owej dziewczyny z aukcji, która wylicytowała mapę – Anny Czwartek. No bywa, nie zawsze wszyscy bohaterowie podejdą... Tak było w tym przypadku...

Przechodząc już do podsumowania - Zaginiona to pozycja lekka i przyjemna w odbiorze, jednak nie zmienia to faktu, że należy raczej do czytadeł, aniżeli do jakiejś literatury wyższych lotów. Pilipiuk ma ciekawe pomysły, jednak (jak w tym przypadku) nie do końca wykorzystane. Czasami mam wrażenie, że idzie na ilość wydanych książek, a nie na jakość... Jednak no cóż... Po inne książki chętnie sięgnę, ale bez większych oczekiwań... 

czwartek, 6 sierpnia 2015

"Autobiografia" Agatha Christie

Tytuł: Autobiografia
Autor: Agatha Christie
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Ilość stron: 480
Ocena: 6/6



Obejrzenie lub usłyszenie czegoś w niewłaściwym czasie to jeden z największych błędów, jakie się popełnia w życiu.







Agatha Christie to postać znana na całym świecie dzięki swoim kryminałom, których stworzyła całe mnóstwo oraz wykreowanym przez siebie postaciom – Herculesowi Poirotowi oraz Pannie Marple, które już miałam okazję poznać. Teraz postanowiłam bardziej poznać samą Królową kryminału dzięki jej Autobiografii.

Uwielbiam żyć. Bywam czasem okropnie zrozpaczona, bardzo nieszczęśliwa, udręczona smutkiem, ale przy tym wszystkim wiem z całą pewnością, że cudownie jest żyć. 

Jaka naprawdę była Agatha Christie? Jak wyglądało jej życie? Jakie przeboje i przygody ją spotkały? Jak powstawały największe dzieła wśród kryminałów? Na te i inne pytania odpowiedź można znaleźć w Autobiografii Królowej kryminału.

Najsmutniejsza w życiu, najtrudniejsza do zaakceptowania jest świadomość, iż nie zdołamy oszczędzić cierpienia ukochanej osobie.

Autobiografia to dość spore tomiszcze z uśmiechniętą Agathką na okładce, a za jej lekturę zabrałam się ciekawa życia, jakie wiodła pisarka...  Szczególnie, że jest ono opisane przez nią samą (w końcu autobiografia;). Pozycja jest napisana w sposób naprawdę lekki i bardzo przyjemny w odbiorze, a czytało mi się ją z nieskrywaną przyjemnością. Agatha naprawdę postarała się o porządne opisy – dokładne, rzetelne, oddające doskonale epokę, w której żyła, wszystko co zapamiętała. No i naprawdę udane opisy ludzi, jakich spotykała na swojej drodze, z jakimi żyła i obcowała. W książce urzekły mnie także przemyślenia jakimi dzieliła się autorka, obserwacje, jakimi dzieli się z czytelnikiem, a także spora dawka zdjęć z różnych okresów życia pisarki. Zaskoczyła mnie dokładność, z jaką autorka opisała wiele szczegółów swoich dziecinnych zabaw, przedmiotów codziennego użytku... Warto nadmienić, że Agatha Christie pisała tę książkę przez 15  lat... Właśnie chyba przez to jest taka dopracowana.

Za jedną z najbardziej intrygujących rzeczy w życiu uważam to, że bierzemy udział w czymś, czego zupełnie nie rozumiemy.

Autobiografia Aghaty Christie to książka obszerna, taka, którą czyta się długo, chłonie się ją, jej atmosferę... Naprawdę warto po nią sięgnąć, zapoznać się z życiem Królowej... Po prostu perfekcyjnie napisana autobiografia.

W życiu ma się dwie kategorie przyjaciół. Do pierwszej zaliczają się ci, którzy pochodzą z twojego otoczenia i z którymi wspólnie się coś robi. Przypominają staromodnego tanecznego węża- przychodzą i odchodzą z twojego życia, a i ty przychodzisz i odchodzisz z ich życia. Jednych pamiętasz, innych zapominasz. Druga kategoria obejmuje przyjaciół z wyboru- nie bywa ich zbyt wielu- których łączy prawdziwe wzajemne zainteresowanie i, którzy zazwyczaj pozostają przy tobie przez całe życie, jeśli tylko pozwolą na to okoliczności.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

"Pamiętniki Adama i Ewy" Mark Twain

Tytuł: Pamiętniki Adama i Ewy
Autor: Mark Twain
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Ilość stron: 48
Ocena: 6/6



Wielka szkoda, że tak to odczuwa, gdyż inteligencja jest niczym; prawdziwe wartości spoczywają w sercu. Szkoda, że nie mogę sprawić, by zrozumiał, że dobre, kochające serce to prawdziwy skarb; skarb sam w sobie, i że bez niego intelekt to ubóstwo.




Pamiętniki Adama i Ewy to książka, którą dostałam już jakiś czas w ramach prezentu od mojego chrzestnego i jego żony, którzy zawsze dbają, żebym dostawała coś dopasowanego specjalnie do mnie. Zaintrygowana tytułem w końcu sięgnęłam po tę pozycję...

Adam i Ewa to postacie, które są kojarzone przez naprawdę wiele osób z racji ich opisu w biblijnej Księdze Rodzaju, którzy są także bohaterami wielu obrazów, ale także tej krótkiej powieści.... Adam i Ewa dzielą się swoimi przemyśleniami dotyczącymi ich codzienności oraz wydarzeń, które im się przytrafiają. A jakie mogą mieć przygody? Jak reagują na siebie nawzajem oraz na to co im się przydarza? Jak opiekują się swoimi dziećmi? 

Pamiętniki Adama i Ewy to pierwsza (i jak na razie ostatnia) pozycja autorstwa Marka Twaina z jaką miałam styczność. No i muszę przyznać, że zupełnie nie wiedziałam czego się po niej spodziewać – nie znałam autora, nic wcześniej o niej nie słyszałam, a tytuł jest taki intrygujący, nieprawdaż? Zabrałam się czytanie, jej lektura zajęła mi aż... jeden wieczór. Pamiętniki Adama i Ewy to pozycja naprawdę wciągająca, napisana ze sporą dozą humoru, wywołująca niejednokrotnie szeroki uśmiech na twarzy. Dlaczego? Napisana jest w sposób lekki i przyjemny w odbiorze. Postacie zostały wykreowane w sposób barwny, a bohaterowie są naprawdę zapadający w pamięć, charakterystyczni... A do tego opisy, które znajdziemy w książce, były niezwykle barwne, rzetelne i realistyczne, także urzekające. Autorem tej pozycji jest pisarz uznawany za klasyka literatury, co wielu może odstraszać, ale tak naprawdę to tylko pozory. Przynajmniej przy tej pozycji, bo w końcu innych nie czytałam.

Po wszystkich tych latach widzę, że na początku myliłem się co do Ewy. Lepiej żyć z nią poza Ogrodem, niż w Ogrodzie bez niej. Z początku myślałem, że za dużo mówiła; teraz jednak byłoby mi przykro, gdyby ten głos ucichł i zniknął z mojego życia. Niechaj błogosławiony będzie ten kasztan, który zbliżył nas do siebie i sprawił, że poznałem dobroć jej serca i słodycz jej ducha!

Pamiętniki Adama i Ewy to książka, która nie jest zbyt długa, ale jednocześnie godna przeczytania. Z racji tego, że daje zupełnie inne spojrzenie na życie tych dwóch legendarnych postaci, a także wywoła uśmiech i dozę przemyśleń. Książka ambitna i jednocześnie bardzo przyjemna w odbiorze, a także wywołująca na twarzy uśmiech.