Tytuł: Cyngle
Autor: Michał Idzikowski
Wydawnictwo: Witanet
Ocena: 3.5/6
Szczęście to przekleństwo, z którym
trzeba żyć.
Z twórczością Michała Idzikowskiego
nie miałam nigdy wcześniej kontaktu, nawet o nim nie słyszałam,
ale o to trudno, skoro jest debiutującym pisarzem... Teraz jednak
miałam okazję przeczytać jego debiut - książkę pt. Cyngle. Jak
wypadła i o czym ona opowiada?
Cyngle to powieść sensacyjna, której
głównymi bohaterami jest trójka przyjaciół - Dżino, Enrico i
Mały. Mężczyźni znają się od dziecka, a teraz wciąż
mieszkają na jednym z międzyrzeckich osiedli i nadal tworzą zwartą
ekipę... Dżino dostaje polecenie ochrony dowódcy pruszkowskiej
mafii, więc zbiera swoich przyjaciół i wyrusza wykonać zadanie,
jakie ma do wykonania. Jakie przygody spotkają mężczyzn? Co
takiego im się przytrafi? Czy ochronią szefa mafii? Kogo poznają?
Jakim cudem bohaterowie lądują w Rzymie? Jakie przygody czekają
ich w Wiecznym Mieście?
W piwnicach osiedlowych bloków zalęgły się cienie. Przez niedomknięte okienka widać było zniszczone twarze, słychać było głosy ich właścicieli. Odór taniego spirytusu zmieszany z dymem skręcanych naprędce papierosów unosił się w powietrzu, wypełniając poranne powietrze ohydną mieszanką. Mieszkańcy blokowiska usytuowanego nieopodal miejskiego cmentarza wyłaniali się zza betonowych ścian, by rozpocząć codzienny rytuał.
Przez to, że nawet nie słyszałam o
twórczości Michała Idzikowskiego zupełnie nie wiedziałam czego
mogę się spodziewać po Cynglach – jego debiucie. Książka
okazała się pozycją, którą czytało mi się naprawdę dość
szybko, głównie dzięki wartkiej akcji, jaka miała miejsce w tej
pozycji,a także zwrotom akcji, jakie miały miejsce... Do tego
przyczynił się także niezbyt skomplikowany język, jakim w tej
książce posługuje się autor. Fakt faktem – czasami wydaje się
nazbyt prostacki, ale jednak wydaje mi się od dostosowany do
sytuacji. Nie zmienia to faktu, że czasami to kole w oczy, a wręcz
drażni... A do tego dość poniżające podejście względem kobiet,
co mnie jako przedstawicielkę płci pięknej nieco drażniło, ale
rozumiem, że jest to pozycja przeznaczona bardziej do męskiego
czytelnika, aniżeli do damskiego. No, ale cóż, widocznie taki był
zamysł. Czy może jednak przypadek? Bohaterowie jakich wykreował
Michał Idzikowski są naprawdę bardzo różni – jedni są mdli,
mało widoczni na tle innych, mało charakterystyczni, wręcz mdli.
Inni są ich przeciwieństwem. Chociażby Dżino – mocny silny
charakter, za którym podążają inni, wyróżniający się mocą,
siłą przebicia...
Podsumowując już całą recenzję,
Cyngle to takie sensacyjne czytadło, ale z racji debiutu mogę
minimalnie przymknąć oko. Czytało się się lekko i przyjemnie,
jednak brakowało mi bardziej rozbudowanej fabuły i ciut bardziej
charakterystycznych bohaterów. Czy polecam tę książkę? Sama nie
wiem... Mam dość mieszane uczucia... Czytało się szybko i
przyjemnie, ale jednak to nie wszystko, jeżeli chodzi o dobrą
książkę. Więc polecam jako czytadło, bez jakiś większych
oczekiwań na ambitne zagadki czy intrygi. Jak na debiut nie ma
tragedii, ale jednak do dobrej pozycji trochę brakuje.
Nie interesuje mnie zbytnio...
OdpowiedzUsuńAle dziękuję za recenzję ;)
Mnie zupełnie ni interesuje ta książka, niestety.
OdpowiedzUsuńCzytałem, szczerze nie polecam...
OdpowiedzUsuń