Tytuł: Mock. Pojedynek
Autor: Marek Krajewski
Cykl: Eberhard Mock
Tom: ósmy
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 400
Ocena: 3/6
Twórczość Marka Krajewskiego uwielbiam od lat, więc za każdym razem z wielką niecierpliwością czekam na każdą nową premierę w jego wykonaniu. Oczywiście było tak również w przypadku jego najnowszej książki z Eberhardem Mockiem w roli głównej pt. Mock. Pojedynek.
Pierwszy krok w otchłań.Breslau, 1905. Życie Eberharda Mocka – syna ubogiego szewca z Wałbrzycha – toczy się w murach uniwersytetu i w brudnych, wilgotnych zaułkach wielkiego miasta. Trawiony niedostatkiem i wzgardzony przez innych studentów, ukojenia szuka w studiowaniu dźwięcznych łacińskich kadencji, a rozrywki – w kuflu taniego piwa i w ramionach sprzedajnych dziewcząt.Kiedy wydziałem filozoficznym wstrząsną kolejne samobójstwa wykładowców, a w jego życiu pojawi się tajemnicza rosyjska studentka, Mock przekona się, że zło może kryć się wszędzie – i pod podbitymi gronostajem togami profesorów, i w brudnych wychodkach plugawych dzielnic. Jeszcze nie wie, że wkracza na drogę, z której nie ma powrotu.opis wydawcy
Ach ten Eberhard Mock... Postać cudowna i wspaniała; postać, którą naprawdę lubię, więc dlatego tak cieszyłam się na tę książkę. Z wielką nadzieją zaczęłam czytać tę pozycję i stopniowo ją chłonęłam. Muszę jednak przyznać, że brnąć w głąb lektury – coraz bardziej byłam rozczarowana pozycją. Dlaczego? Już pędzę z wyjaśnieniem. Mock. Pojedynek to kolejna książka, która odwołuje się do młodszych lat Eberharda Mocka, do tego okresu, co działo się z nim zaczął pracować dla policji. Coś mi gdzieś mignęło, że książka pt. Mock miała być pożegnaniem z Eberhardem, sam Marek Krajewski pożegnał się ze swoim bohaterem, a tu jednak pojawiły się kolejne pozycje właśnie z tą postacią. Mimo kilku tomów z młodości Mocka to jednak wciąż trudno mi wyobrazić sobie głównego bohatera jako młodziutkiego studenta, kiedy we wcześniejszych tomach poznałam go już jako statecznego pana detektywa. o ile np. Ludzkie zoo przypadło mi do gustu. tak Pojedynek naprawdę męczyłam. W moim odczuciu już pisane już trochę na siłę, tylko po to, żeby przedłużyć żywot Eberharda. Język i styl zdecydowanie charakterystyczny dla Marka Krajewskiego. przynajmniej tyle, że autor nie spuszcza z poziomu. Spodobało mi się również to, że niemieckie nazwy ulic zostały przetłumaczone w przypisach na dole strony, a nie z tyłu książki, co miało miejsce w np. Śmierci w Breslau. Co z tego skoro fabuła mi nie przypadła do gustu, a akcja nie toczyła się zbyt żwawo.
Nadal bardzo lubię i cenię twórczość Marka Krajewskiego, zresztą tak jak kreowanych przez niego bohaterów. Jednak w całej sympatii do autora - moim zdaniem książka Mock. Pojedynek, wypada dość przeciętnie. Nie jest beznadziejna - nie zrozumcie mnie źle. Znam po prostu możliwości tego pisarza i wiem, że stać go na napisanie pozycji o wiele lepszej pod względem fabularnym. Aktualnie na półce czeka u mnie kolejna jego książka pt. Dziewczyna o czterech palcach.