![]() |
Świeże kolczyki Ale niestety proces gojenia nie przebiega zbyt dobrze |
![]() |
Jeden z ostatnich rysunków |
![]() |
Weekend na wsi |
![]() |
Tatuaże z HP ❤️ |
![]() |
Świeże kolczyki Ale niestety proces gojenia nie przebiega zbyt dobrze |
![]() |
Jeden z ostatnich rysunków |
![]() |
Weekend na wsi |
![]() |
Tatuaże z HP ❤️ |
Jeżeli członkowie naszej rodziny zginęli lub ucierpieli podczas wojny, a także jeżeli byli sprawcami wojennej przemocy, możemy odziedziczyć prawdziwe pole minowe traum.
Rynek wydawniczy jest zapełniony mnóstwem poradników psychologicznych, spora część z nich jest dość banalna i mało odkrywcza. Jednak moją uwagę przykuł jeden tytuł – nie dość, że dość często mi ją polecano, a przede wszystkim z racji tego, że temat tej książki jest dla mnie wyjątkowo ciekawy. Chodzi tu o pozycję Nie zaczęło się od Ciebie autorstwa Marka Wolynn – ściągnęłam ją na czytnik i w sumie od razu zabrałam się za jej lekturę. Zapraszam na kilka słów na jej temat.
Depresja, zaburzenia lękowe, chroniczny ból, obsesje mogą mieć zupełnie inne podłoże niż sądziliśmy do tej pory. Ich korzenie mogą sięgać do czasów naszych rodziców, dziadków, a nawet pradziadków. Najnowsze badania dowodzą tego, co wielu badaczy wcześniej przeczuwało - traumatyczne doświadczenia mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie. Książka czerpie z badań czołowych ekspertów zajmujących się zagadnieniem zespołu stresu pourazowego, m.in. Rachel Yehudy i Bessera van der Kolka. Nawet jeśli osoba, która doświadczyła traumy od dawna nie żyje albo historia tego doświadczenia została zapomniana lub przemilczana, ślady emocjonalne tego zdarzenia mogą wciąż być żywe. Często są głęboko ukryte, zakodowane w genach i języku i mogą odgrywać dużo większą rolę, niż do tej pory przypuszczano. opis wydawcy
To co nieświadome jest uparte, powtarza się i potrafi wyważyć drzwi, żeby zostać usłyszane. Jedynym sposobem, by je usłyszeć, zaprosić do pokoju, jest zaprzestanie prób narzucenia mu czegokolwiek, przede wszystkim własnych pomysłów, i wysłuchanie tego, co niewypowiedziane, ale wszędzie obecne, w mowie, w uczynkach, w snach i w ciele.
Nie zaczęło się do Ciebie to moim zdaniem ważna i wnikliwa książka, która może zmienić sposób, w jaki postrzegamy i rozumiemy problemy psychiczne i emocjonalne, ale też traumy międzypokoleniowe. W moim odczuciu należy podejść do niej z pewnym dystansem i nie brać jej jako 100% pewnik, ale nie zmienia to faktu, że uważam, że jest to książka, którą zdecydowanie warto przeczytać i się zapoznać. Naprawdę otwiera oczy na wiele spraw i pomaga zrozumieć wiele schematów i zachowań w rodzinach.
Wiele rodzin, które doświadczyły tragedii i cierpienia, woli nie wracać do bolesnej przeszłości. Rodzice, sądząc, że nie należy narażać dzieci na niepotrzebny ból, wolą trzymać usta zamknięte. Sądzą, że im mniej wie dziecko, tym lepiej jest chronione i odizolowane od cierpienia. (...). Niestety, milczenie na temat przeszłości wcale nie chroni kolejnych pokoleń. To co ukryte przed okiem i umysłem, rzadko kiedy znika. Przeciwnie, często wraca w zachowaniu naszych dzieci i objawach, których doświadczają.
Życie z w zgodzie z własnymi pragnieniami różni się od życia według cudzych oczekiwań.
Z twórczością Anny H. Niemczynow miałam już kontakt w książce pt. Bluszcz, po którą sięgnęłam już jakiś czas temu i zdecydowanie przypadła mi do gustu, dlatego byłam ciekawa innych książek z bibliografii autorki. Przeglądając któregoś dnia ebooki wgrane na czytnik zauważyłam pozycję pt. Tamta kobieta, która już jakiś czas czekała na swoją kolej, ale w końcu przyszedł czas na jej lekturę i kilka słów o niej.
Do gabinetu dr Romy Jasińskiej przychodzi mężczyzna z małą dziewczynką. W pięknej pani doktor rozpoznaje kobietę, której szukał przez wiele lat. Dlaczego lekarce tak bardzo zależało na tym, aby nie zostać odnalezioną? Co ukrywa i co łączy ją z przybyłym? Jaką rolę w tej tajemniczej historii odegrała „tamta kobieta”? Anna H. Niemczynow ponownie udowadnia, że nie wszystko musi być takie, na jakie wygląda, a pozory potrafią mylić. Z wyczuciem kreśli obraz współczesnej kobiety podążającej za marzeniami. Ile jesteśmy w stanie poświęcić w imię ich realizacji i czy to, co zwiemy sukcesem daje gwarancję szczęścia? opis wydawcy
Tamta kobieta jest książką, względem której miałam już jakieś oczekiwania, zwłaszcza, że wcześniej czytaną książkę autorki pt. Bluszcz wspominam naprawdę ciepło. Zaczęłam czytać i naprawdę się wciągnęłam – po pierwsze główna bohaterka jest lekarką/studentką medycyny (w zależności od płaszczyzny czasowej), a ja sama planowałam iść na medycynę, a po drugie autorka bardzo mocno zaznacza relacje międzyludzkie, co mnie jako przyszłego psychologa naprawdę fascynuje. W moim odczuciu bohaterowie zostali wykreowani naprawdę ciekawie – ich ilość występująca w książce jest wręcz idealna, są dość różnorodni, barwni. Momentami naprawdę trudno było mi zrozumieć zachowania głównej bohaterki – Romy, jej postępowania, decyzji, idealistycznego podejścia do świata i życia. Jednak mimo tego, że jej nie rozumiałam – dodała kolorytu do tej pozycji. Moim zdaniem trochę szkoda, że nie wiemy, jak potoczą się losy Romy i Aleksandra po jego wizycie w jej gabinecie. Pomysł na fabułę jest naprawdę bardzo ciekawy, ale w moim odczuciu nie do końca wykorzystany – spodziewałam się trochę większego zagmatwania ludzkich relacji i większej ilości tajemnic i sekretów, na tych polach autorka zdecydowanie bardziej dopracować historię oraz interakcje i powiązania (czy zagmatwania) pomiędzy bohaterami. Tamta kobieta jest pozycją napisaną w sposób bardzo przyjemny i ciepły w odbiorze, nieskomplikowanym językiem, a cała narracja prowadzona w bardzo lekki sposób.
Największą siłą człowieka jest umiejętność proszenia o pomoc. Nie jesteśmy samowystarczalni.
Podsumowując Tamtą kobietę – jest to książka napisana lekkim piórem, ciepła i przyjemna w odbiorze, jednak w moim odczuciu momentami zdecydowanie zbyt cukierkowa i przesłodzona. Mimo że pomysł na fabułę naprawdę ciekawa – mógłby być lepiej dopracowany. Nie jest to literatura wybitnie wysokich lotów czy pełna fajerwerków, ale generalnie jest to takie ciepłe, lekkie, babskie czytadło, wręcz idealne na lato, więc w kategorii czytadła zdecydowanie polecam. Jeżeli oczekujesz głębokiej analizy psychologicznej zachowań bohaterów – tutaj tego nie znajdziesz.
Nie była jego pierwszą kobietą, za to on był jej pierwszym mężczyzną i już wtedy przysiągł sobie, że zrobi wszystko, aby pozostać również tym ostatnim.
W tym miesiącu udało mi się przeczytać 2 książki.
1 ebook oraz 1 papierowa.
Czarne morze
Bóg nigdy nie mruga 2
Na blogu pojawiły się 4 posty – 2 recenzje,recenzje, stosik oraz podsumowanie poprzednich miesięcy.
![]() |
Z racji wolnego tygodnia udało mi się odwiedzić rodzinny Kluczbork |
![]() |
Pisanie pracy magisterskiej z psychologii z wykorzystaniem medycznych książek ojca - w tym przypadku biblia internistów, czyli Interna Szczeklika |
![]() |
Większość studiów tak się czułam (zarówno na technologii żywności i na psychologii). Teraz przy pracy już w szczególności... |
(...) małomiasteczkowość wychodziła z nich jak wata z rozprutego pluszowego misia.
Pewnego dnia zahaczając o jakąś tanią księgarnię niedaleko mojej uczelni wpadła mi w ręce jakaś książka, której opis mnie niemiłosiernie zaintrygował – moja imienniczka, jako główna bohaterka, do tego Wrocław jako jedno z miejsc akcji, ale nigdy wcześniej nie słyszałam o twórczości Karoliny Macios. Wtedy zaryzykowałam, kupiłam, a dzisiaj zapraszam serdecznie na recenzję thrillera pt. Czarne morze.
Joanna od dziecka ma niezwykły dar. Dar, który bywa również przekleństwem. Dotyk innych ludzi powoduje, że widzi ich najgłębiej skrywane wspomnienia, odczuwa to, co woleliby ukryć przed światem. Podczas rodzinnego spaceru po gdyńskim klifie dzieje się coś, co powoduje, że Joanna z mężem postanawiają szybko wrócić do domu, do Wrocławia. W drodze powrotnej ulegają wypadkowi samochodowemu. Joanna budzi się w szpitalu z diagnozą: wstrząśnienie mózgu i związane z nim zaniki pamięci. W domu nie zastaje pięcioletniej córki. Dziecko jest podobno u teściów, czemu przeczą pozostawione w pokoju Mileny rzeczy. Joanna traci kontakt z rzeczywistością –wspomnienia z odległej przeszłości mieszają się z wydarzeniami ostatnich dni – i rozpaczliwie próbuje wypełnić luki w pamięci, a przede wszystkim odzyskać dziecko. Co się stało na klifie? Gdzie jest córka Joanny? Jaką rolę w tej historii odgrywa powracające wspomnienie czarnej mętnej wody? Odpowiedź na te pytania okaże się dużo bardziej przerażająca niż wspomnienia traumatycznych wydarzeń obcych ludzi, które przeniknęły do świata Joanny. opis wydawcy
Lubiła tę pustkę, tam przynajmniej nic się nie działo. Cokolwiek budziło się razem z nią o świecie, patrzyło ponuro, jak pakuje plecak, stało za plecami, gdy jadła śniadanie w kuchni, i zbiegało po schodkach jako pierwsze, nie oglądając się, czy na pewno ona idzie za nimi, cokolwiek to było - nad morzem opustoszało. Przez chwilę czuła się wolna.
Czarne morze to książka, która od początku mnie mocno zaintrygowała i byłam jej naprawdę bardzo ciekawa, chociaż nie liczyłam na wybitnie wysoki poziom. Mimo tego skończyłam ją z naprawdę dużym nienasyceniem – pomysł na książkę ciekawy, ale niedopracowany i w moim odczuciu dość mocno wieje nudą. Czytałam o wiele lepsze książki – w moim odczuciu ta pozycja to takie mało ambitne czytadło z mdłymi bohaterami i niedużą dawką intrygi. Całość naprawdę zdecydowanie z potencjałem, ale zupełnie niedopracowana. Moim zdaniem zdecydowanie szkoda czasu na tę lekturę, chociaż byłam jej naprawdę ciekawa.
Ostatnio coraz rzadziej sięgam po literaturę młodzieżową, a
po young adult praktycznie nigdy nie sięgałam zagłębiając się częściej w
kryminały, literaturę faktu czy książki psychologiczne. Z tą pozycją było
inaczej – kiedy zobaczyłam tę hipnotyzującą okładkę na którymś ze stanowisk na
Targach książki w Krakowie od razu mnie przyciągnęła. Przeczytałam opis i od razu
ją kupiłam, a niewiele później zabrałam się za jej lekturę. Zapraszam więc na
recenzję Domu sióstr marnotrawnych autorstwa Krystal Sutherland.
lris Hollow i jej dwie starsze siostry, Grey i Vivi, są niewątpliwie dziwne. Gdy były dziećmi, zniknęły z ulicy jednego ze szkockich miast i wróciły miesiąc później, nie pamiętając, gdzie były, ani co się z nimi działo. Jeszcze bardziej niepokojące były zmiany, które zaczęły w nich zachodzić. Ich włosy stały się białe, a oczy czarne. Przebywanie w ich towarzystwie stało się odurzające; ludzie uważali je za nieznośnie piękne i niewytłumaczalnie niebezpieczne. Podczas gdy Grey i Vivi wiodą życie według własnych zasad, z dala od domu, lris stara się dopasować do otoczenia i skończyć szkołę średnią. Ale kiedy Grey znika, pozostawiając tajemnicze wskazówki, jedyną szansą na jej odnalezienie jest rozszyfrowanie tajemnicy tego, co przydarzyło się im w dzieciństwie. Siostry Hollow stają twarzą w twarz ze zjawiskami nadprzyrodzonymi, a im bliżej są prawdy, tym bardziej zaczynają rozumieć, że Grey od lat skrywa mroczny sekret. Iris szybko zdaje sobie sprawę, że wersja wydarzeń z przeszłości, w którą wierzyła, rozpada się, a doświadczenie, które zostawiło siostry pozornie nietknięte, zmieniło więcej, niż może sobie wyobrazić... opis wydawcy
Każdy, z kim się stykamy, zasługuje na coś lepszego niż to, co go spotyka.
Dom sióstr marnotrawnych to książka zdecydowanie warta przeczytania. Nie jest może wybitna i trudno ją nazwać literaturą wysokich lotów, ale jest zdecydowanie niesztampowa, osobliwa, mroczna i zapadająca w pamięć. No i ten klimat! Zdecydowanie ma coś w sobie i warto po nią sięgnąć. Polecam!
Każda rodzina ma tematy, na które nie rozmawia. Historie, które znamy, choć nie wiemy skąd, opowieści o strasznych rzeczach, które rzucają długie cienie na pokolenia.
Nie chcę tu prać prywatnych brudów, ale w skrócie – największy możliwy kryzys w związku oraz w relacjach w rozwiedzionymi rodzicami. na szczęście już wszystko w porządku, a wsparcie dostałam od ludzi, po których bym się tego w ogóle nie spodziewałam ❤️❤️❤️
W tym czasie zrobiłam sobie kolejne kolczyki – w sutkach, czym niemiłosiernie się jaram, ale też muszę się niemiłosiernie pilnować z racji tego, żeby nie podrażnić w jakikolwiek sposób.
Do tego mój Kindle po 3 latach postanowił się zbuntować i gniazdo ładowania odmówiło posłuszeństwa. No i ostatnie tygodnie/miesiące studiów, więc bardzo intensywne pisanie magisterki….
W okresie tych dwóch miesięcy udało mi się przeczytać jedynie 2 książki.
1 papierowa i 1 audiobook.
Na blogu pojawił się niestety tylko 1 post z podsumowaniem lutego.
Obiecuję poprawę. I teraz będzie tylko lepiej ❤️
![]() |
Wschód słońca przed pracą |
![]() |
Uwielbiam wiosnę i wiosenne kwiaty ❤️ |
![]() |
Tak, mam 31 lat, mam otulacz na książkę z Harry'ego Pottera i lunchbag z Myszką Miki |
![]() |
Kompot z rabarbaru i jabłek |
W lutym udało mi się przeczytać 2 książki.
1 audiobook oraz 1 ebook.
Ponadto 3 są jeszcze w trakcie czytania (papierowa, ebook i audiobook).
Miałam pokończyć zaczęte, ale ogarnianie rzeczywistości (nadgodziny pod koniec miesiąca i inne takie) sprawiły, że byłam już wykończona.
Na blogu ukazały się 4 posty - 2 recenzje, odkrycia muzyczne oraz podsumowanie ubiegłego miesiąca.
Marzec zaczyna się pięknie, więc jest cudowanie 💚
![]() |
Kompilacja jedzonka z pracy |
![]() |
Zakrzówek na przedwiośniu |
![]() |
Takie tam, jedynie 200 stron z cenówkami (2 tyś pojedynczych cen). Wszystko potargać, podzielić na działy, a wszystko pomiędzy obsługą klientów. Taka praca... |
![]() |
Tak, zrudziałam ;) |
A Wam jak minął luty i zaczyna się marzec?
Miasteczkiem wstrząsa wiadomość o dwóch zbrodniach. Ktoś bestialsko morduje znanego fotografa przygotowującego właśnie swoją wystawę w miejscowej galerii. Dwa dni później do strasznej zbrodni dochodzi na pobliskiej wysepce, gdzie sławny pisarz pracuje nad dziesiątym tomem swojej powieści. Obie sprawy prowadzi Patrik Hedström i jego koledzy z komisariatu Tanumshede i nic nie wskazuje na to, żeby zbrodnie były ze sobą powiązane. W tym samym czasie Erica Falck próbuje udokumentować zagadkowe morderstwo, do którego doszło prawie czterdzieści lat wcześniej w Sztokholmie. Wkrótce okazuje się, że nici z przeszłości sięgają obecnych czasów, na które długi cień rzucają dawne grzechy... opis wydawcy
Kukułcze jajo to książka, za którą zabrałam się z wielką ciekawością tego co tym razem Camilla Läckberg zafundowała w swojej Sadze, zwłaszcza, że przez wcześniejsze dziesięć tomów już zdążyłam już poznać bohaterów i przywiązać się do nich. Co charakterystyczne dla autorki – wiąże ona przeszłość z teraźniejszością przeplatając między sobą rozdziały z owych dwóch przestrzeni czasowych. Tutaj pojawia się środowisko pisarzy, artystów, a także dodatkowo pojawia się temat drag queen. Całość jest napisana w sposób charakterystyczny dla autorki – wspomniane już mieszanie rozdziałów z dwóch płaszczyzn czasowych, do tego język nieskomplikowany oddający nieco mroczny i chłodny klimat szwedzkiego wybrzeża. Jednak muszę przyznać, że w tej części wątek kryminalny jest dość słaby – przynajmniej w moim odczuciu. Sam pomysł – jeszcze jest całkiem w porządku, ale już mam świadomość, że autorkę stać na więcej, więc po tej historii czuję dość mocny niedosyt. Nie dość, że zakończenie okazało się dość przewidywalne, to dodatkowo cały wątek kryminalny jest moim zdaniem po prostu dość słaby. A szkoda. Przynajmniej nie zabrakło kolejnych przygód i nowości w życiu Patrika i Ericki. Piszę to z bólem serca, ale jest to część cyklu, która zdecydowanie mnie nie powaliła na kolana. Przesłuchałam, ale bez zachwytów, a momentami wręcz się nudziłam podczas tej lektury. Nie wiem czy kwestia wypalenia autorki czy może tego, że mój zapał do serii trochę opadł, ale odnoszę wrażenie, że pierwsze tego cyklu były na lepszym poziomie.
Następstwa jego decyzji będą dramatyczne, jednak już nie mógł brać ich pod uwagę. Robił to przez aż nazbyt długie lata.
Kukułcze jajo to w moim odczuciu jedna z najsłabszych (o ile nie najsłabsza) część całej sagi o Fjällbace, co piszę z bólem serca, bo naprawdę lubię twórczość autorki, a w szczególności właśnie tę serię. Kiedy Camilla Läckberg wyda kolejne tomy – z chęcią po nie sięgnę, żeby sprawdzić co pisarka nam zafunduje w kolejnych tomach, ale już chyba ze zdecydowanie mniejszym entuzjazmem. Naprawdę wielka szkoda i naprawdę ciężko mi się przyznać, ale jednak zawiodłam się na tej części.
Żyli wszyscy w mrocznym cieniu własnych kłamstw. Owszem, groziło to, że zostaną zniszczeni, ale i tak zamierzał ujawnić prawdę, zarówno swoją, jak i ich.
Ostatnio mam dość ciężki czas i z racji tego potrzebowałam jakiejś lekkiej książki na rozluźnienie atmosfery, a z racji, że polubiłam serię Prywatnych śledztw Agaty Brok Iwony Wilmowskiej – wybór był prosty. Czym prędzej zabrałam się za trzeci tom tego cyklu pt. Strata - w tym wypadku również zabrałam się za zapoznanie tej historii w formie audiobooka w interpretacji Ilony Chojnowskiej, jak przy wcześniejszych tomach.
Agata Brok to pracująca samotna trzydziestolatka, z dużym talentem do rozwiązywania zagadek. Wartka akcja serii książek „Prywatne śledztwo Agaty Brok” osadzona jest we współczesnej Warszawie, dotyczy zwykłych ludzi z najbliższego sąsiedztwa, a toczące się wydarzenia opisywane są ze sporą dawką humoru. W tomie trzecim w życiu dobrze już znanej nam pary, Agaty i Kermita, pojawia się wiele nowego – młodzi przeprowadzają się na przedmieścia Warszawy. Pewnego poranka Agata natrafia na zbiegowisko: to lokalny pijaczek zamarzł w śniegu. Agata zaczyna przyglądać się tej sprawie i okazuje się, że nie był to zwykły wypadek. Jednak czy Agata powinna prowadzić śledztwo na własną rękę, skoro w jej życiu szykują się kluczowe zmiany? opis wydawcy
Strata to książka, po której mniej więcej wiedziałam czego mogę się spodziewać – poznałam w końcu już wcześniej dwa wcześniejsze tomy tego cyklu, a co za tym idzie poznałam już styl pisarski autorki oraz Agatę i Kermita. Byłam ciekawa jak się potoczy i rozwinie się relacja między głównymi bohaterami, a także jakie śledztwo tym razem wymyśliła zagadkę. Przyznam szczerze, że w tej części Wilmowska zdecydowanie bardziej skupiła się na wątku obyczajowym – ciąży Agaty, przeprowadzce pod Warszawę oraz klimacie małomiasteczkowego świata. Zdecydowanie brakowało mi tutaj wątku kryminalnego – nie dość, że w moim odczuciu jest dość mało pomysłowy, a w dodatku niezbyt dobrze wykorzystany. Zdecydowanie zabrakło mi tutaj intrygi… Całość jest napisana w ten sam lekki i przyjemny w odbiorze sposób, co w połączeniu z głosem lektorki Ilony Chojnowskiej sprawiło, że słuchanie tej pozycji było zdecydowanie miło spędzonym czasem – mimo nieco zbyt małej dawki intrygi. W moim odczuciu ta część jest minimalnie słabsza od poprzednich części (właśnie przez zbyt małe dopracowanie wątku kryminalnego), ale ogólny poziom utrzymany.
Strata to pozycja lekka i naprawdę dość przyjemna w odbiorze – zdecydowanie bardziej bliżej jej do powieści obyczajowej niż do kryminalnej, ale nie zmienia to faktu, że moim zdaniem warto przeczytać. Osobiście jestem dość ciekawa dalszych przygód Agaty i Kermita, a także jakie historie kryminalne wymyśli autorka.
![]() |
Atencyjny kitku i dłubanie przy magisterce |
![]() |
Prezenty od klientów ❤️ |
![]() |
Zimą na Zakrzówku też można się napić herbatki |
Głupek zawsze znajdzie kogoś głupszego od siebie, kto zechce go podziwiać.
Postać Sherlocka Holmesa jest postacią tak ikoniczną i tak mocno zakorzeniona w naszej kulturze, że chyba każdy wie kim on jest czy to, że miał on współlokatora i przyjaciela Watsona. Na kanwie opowieści o najsłynniejszym detektywie w historii powstało całe mnóstwo interpretacji – zarówno książkowych, jak i filmowych czy serialowych (tutaj polecam Elementary czy Sherlock). Pierwszą część przygód detektywa-konsultanta czytałam jakieś 10 lat temu, a od tamtego czasu już niewiele pamiętałam z tej historii, więc postanowiłam zapoznać się znią jeszcze raz, więc w końcu czas najwyższy na moją opinię o Studium w szkarłacie.
Pierwsze spotkanie doktora Watsona i Sherlocka Holmesa. Na prośbę Scotland Yardu prowadzą śledztwo dotyczące dwóch niezwykłych zbrodni w Londynie. Odkrywają tajemnicze napisy krwią na ścianie. Ślady prowadzą wiele lat w przeszłość do Ameryki, sekty mormonów i zemsty za zło sprzed wielu lat. Prowadzone śledztwo kończy się zaskakującym zakończeniem. opis wydawcy
Studium w szkarłacie jest pierwszą opowieścią o najsłynniejszym detektywie i jednocześnie historią poznania się Sherlocka i Watsona (tutaj zawsze przed oczami mam Benedicta Cumberbatcha i Martina Freemana). Książka jest podzielona na dwie zasadnicze części – pierwsza jest napisana z perspektywy dr Watsona i opisuje poznanie się dwóch panów i znalezienie zwłok, śledztwo i całą resztę, natomiast druga – jest opowieścią o tym, jak do tego doszło. Całość jest napisana bardzo charakterystycznym językiem, który mi osobiście zdecydowanie przypadł do gustu – nie ma skomplikowanych i niezrozumiałych zwrotów, ale jednocześnie jest w nim coś wyrafinowanego, takiego… fascynującego. Autor umieścił w tej pozycji dość szczegółowe charakterystyki obu głównych bohaterów, świetnie wprowadzając czytelnika w świat Baker Street 221b, co sprawia, że od książki nie można się oderwać. Intryga stworzona przez Doyla jest naprawdę na wysokim poziomie i jest odpowiednio dawkowana, chociaż w drugiej książki tłumaczącej motywy zbrodni jest jej zdecydowanie mniej, nie zmienia to faktu, że i z nią zapoznawałam się z wielką ciekawością. Mimo że nie przepadam za grą aktorską Szyca – tutaj w roli lektora sprawdził się naprawdę świetnie!
Błędem jest utożsamiać dziwne z tajemniczym. Najpospolitsza zbrodnia często może być najbardziej tajemnicza, jeśli nie ma w niej żadnej nowej czy specjalnej cechy, z której dałoby się wydedukować prawdę.
Studium w szkarłacie jest powieścią zdecydowanie wartą przeczytania – ciekawe, barwne postacie, intryga i ciekawa historia. Moim zdaniem istne crème de la crème kryminału i czysta klasyka, dzięki której można zrozumieć wiele współczesnych dzieł. Naprawdę polecam, nie ma się do czego przyczepić!
Uważam, że mózg człowieka to małe, puste pomieszczenie, które powinieneś umeblować przedmiotami według swojego wyboru. Tylko głupiec mebluje je wszystkimi sprzętami, które wpadną mu pod rękę, w wyniku czego wiedza, która mogłaby być dla niego przydatna, jest przytłoczona lub w najlepszym przypadku zmieszana z mnóstwem innych rzeczy. Przez to ma problem, gdy chce z niej skorzystać. Człowiek wprawny jest bardzo staranny w doborze umeblowania swojego mózgu.
Czy wiesz, że… dr House jest w wzorowany na Sherlocku Holmesie?
![]() |
Benedict Cumberbatch i Martin Freeman jako Sherlock Holmes i dr Watson |
Im szybciej świat się zmienia tym częściej potrzebujemy chwili wytchnienia.
Połączenie umysłu i ciała, cała psychosomatyka fascynują mnie niezmiennie od kilku lat, psychologiczne studia tylko owo zainteresowanie i fascynację tylko wzmocniły. Stres, zwłaszcza ten przewlekły, jest właśnie jednym (i największym) z tych psychicznych przyczyn wielu somatycznych objawów. Sama niejednokrotnie u siebie zauważałam najróżniejsze organiczne reakcje na stres – przemożny ból pleców czy pokrzywka, a ich kumulacja miała w ubiegłym roku. To właśnie z powodu własnej fascynacji oraz własnych doświadczeń z chęcią sięgnęłam po książkę autorstwa Ewy Kempisty-Jeznach pt. Chorzy ze stresu. Problemy psychosomatyczne.
Umysł i ciało pozostają w absolutnej symbiozie. Upraszczając – jeśli masz zdrowy umysł, to i twoje ciało ma się dobrze. I odwrotnie – kiedy ciało zdrowe, to i umysł jest w dobrej kondycji. Jednak są ludzie, u których opisana zależność nie występuje. Każdy z nas tylko do pewnego momentu zachowuje kontrolę nad swoim ciałem i psychiką, a stres, którego doświadcza człowiek współczesny, sprawia, że granica między kontrolą a jej utratą jest cieńsza niż kiedykolwiek. Jej przekroczenie może objawić się chorobami psychosomatycznymi i autoimmunologicznymi. Do tej pory chorobami cywilizacyjnymi nazywaliśmy nadciśnienie, otyłość i cukrzycę. Teraz dołączyły do nich nowe, które autorka nazywa: „chorobami wyzwań”. Z chorobami cywilizacyjnymi mają jednak wspólny mianownik: są związane ze zmianą stylu życia. Z tym, że staliśmy się pokoleniem trzech krzeseł: biurowego, samochodowego i fotela przed telewizorem, a nasza dieta bazuje na produktach pełnych konserwantów, hormonów, wypełniaczy, które zmieniają mikroflorę jelitową. Ewa Kempisty-Jeznach pokazuje, jak reaguje ciało człowieka na działania otaczającego nas świata. Stres, zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym, zanieczyszczenie środowiska naturalnego, zaczynając od powietrza i wody pitnej, a skończywszy na spożywanym jedzeniu, zmieniły nasze zdrowie. Autorka opisuje na przykładach swoich pacjentów codzienną pracę współczesnego lekarza skonfrontowanego z nowym rodzajem chorób, zwanych psychosomatycznymi. Uchyla nam drzwi swojego gabinetu, ukazując, jak za różnymi objawami ciała pacjentów nie skrywa się choroba organiczna, tylko głośny krzyk duszy człowieka. Tę książkę powinien przeczytać każdy, kto chce zrozumieć, jak działa jego ciało wobec współczesnych wyzwań i nie chce przeoczyć pierwszych sygnałów psychosomatyki. Konsekwencją niedostrzeżenia tych zmian mogą być bowiem przedłużające się objawy bólowe, zespół wypalenia, a nawet depresja. opis wydawcy
Chorzy ze stresu. Problemy psychosomatyczne to książka, którą zainteresowałam się już jakiś czas temu i dość długo czekała na mnie na czytniku, a jednak dopiero ostatnie własne doświadczenia zmotywowały mnie do sięgnięcia po tę pozycję. Książka jest podzielona na kilkanaście rozdziałów, w których autorka omawia najróżniejsze przykłady objawów somatycznych stresu takich jak pokrzywka, problemy z potencją/libido, problemy żołądkowe itp. W każdym z nich autorka pokazuje również najróżniejsze historie swoich pacjentów, którzy chodzili od lekarza do lekarza, żeby dojść do tego, dlaczego mają takie, a nie inne objawy somatyczne, żeby na końcu z wielkim zdziwieniem dowiedzieć się, że wszystkiemu winny jest stres. Całość jest napisana w sposób bardzo prosty, nieskomplikowany, często pobieżny. Moim zdaniem zabrakło większego zgłębienia tematów i przyczyn poszczególnych objawów somatycznych. Według mnie autorka tylko zahaczyła o każdy z tematów, a jednocześnie nieco zarozumiale i z wyższością podchodzi do innych specjalistów, co moim zdaniem jest mocno nieprofesjonalne i po prostu słabe.
[...] alergia jest chorobą reakcji ciała i duszy. Joga, medytacje i hipnoza mogą pomóc alergikom. To nie żart. Naukowcy twierdzą, że w niektórych przypadkach skóra jest wentylem, przez który wypuszczamy emocje duszy.
Chorzy ze stresu. Problemy psychosomatyczne to książka, która dla mnie jest zdecydowanie zbyt mało odkrywcza, a autorka zbyt pobieżnie i zarozumiale podchodzi do tematu, który jest zdecydowanie bardzo ważny, ale potraktowany zbyt mało dogłębnie. Nie zmienia to jednak faktu, że moim zdaniem ta książka nada się bardzo dobrze dla laików w temacie – tych, którzy nie mają wielkiej wiedzy psychologicznej czy dla osób które dopiero planują zacząć zgłębiać temat psychosomatyki i nie wiedzą od czego zacząć. Moim zdaniem bardzo dobrze, że takie książki pojawiają się na rynku wydawniczym, bo wielu osobom (w tym lekarzom różnych specjalizacji) może otworzyć oczy na problem objawów psychosomatycznych.
Stres, którego doświadczamy w miejskiej dżungli, bardzo krótko ma charakter adrenalinowy. Homo technicus siedzi zgarbiony w „ołpenspejsie'" przed laptopem i dostaje nowy „task". Przez chwilę czuje się podekscytowany i zmotywowany - oczami wyobraźni widzi sukces i kilka zer na koncie. Niestety, kiedy pojawiają się pierwsze trudności związane z realizacją zadania, mobilizacja mija, a miejsce stresu adrenalinowego zajmuje stres kortyzolowy, który jest stresem przewlekłym. On nie trwa godzinę, dwie, trzy, tylko dni i miesiące...
Kolejny rok, w którym chodziłam praktycznie tylko i wyłącznie w kieckach – spodnie tylko na motor i legginsy do pracy.
![]() |
Kiecki zawsze spoko |
Rok, w którym przybyły 2 nowe tatuaże i 3 nowe dziurki w uszach (1 kolczyka-helixa) niestety musiałam wyjąć, bo się zababrał niemiłosiernie.
![]() |
Serotonina na udzie zrobiona w grudniu 2022 Dwa pozostałe w 2023 - u tej samej osoby |
Rok, w którym schudłam jakieś 10 kg, a potem przytyłam 5, chociaż planowałam tylko schudnąć jakieś 25 kg.
Rok, w którym zaliczyłam powrót na uczelnie po rocznej przerwie i cofnięcie się do 4 roku, co umożliwiło mi zmianę tematu pracy magisterskiej.
Rok, w którym skończyłam 30 lat, a poza tym, że pojawiły mi się 2 siwe włosy - pojawiły się nowe gadżety z Harrego Pottera (notes robiący za kalendarz, 2 bluzy z Vinted), mnóstwo włóczek i trochę książek
Rok pełen najróżniejszych dram i afer okołorodzinnych, okolopracowych i około 30-urodzinowych (niedobra ja mam 30 lat i nie mam mgr przed nazwiskiem, ani obrączki, ani pierścionka zaręczynowego na palcu, ani gromadki dzieci, za to mam pracę w sklepie, życie na kocia łapę, zwierzyniec w domu i mnóstwo włóczek).
Rok, w którym, zmieniłam pracę i miałam w sumie tylko miesiąc bez pracy, ale wtedy miałam czas zrobić praktyki na studia i wtedy właśnie pierwszy raz miałam możliwość doświadczenia pracy w zawodzie.
Rok, w którym zdecydowanie na nowo odkryłam moją miłość do termicznych kubków i uroków zawsze ciepłej herbatki.
![]() |
Owocki i herbatka nad Zakrzówkiem |
Rok, w którym:
-odbyłam pierwszą solo podróż za granicę – pociągiem do Pragi
-po raz pierwszy byłam na Pyrkonie i wysłałam zgłoszenie jako wystawca na następny (z moim rękodziełem – Hadzia handmade)
-do naszego lisio-kociego zwierzyńca dołączył drugi kot
![]() |
Od lewej - pierwotny skład w postaci lisa i kotki Po prawej - nowy kotek |
-od kiedy mieszkam w Krakowie – zaczęłam w końcu jeździć po mieście na rowerze, dzięki lepszemu rowerowi tutaj na miejscu
-osiągnęłam najwyższą dzienną średnią ilość kroków (8047) od kiedy mam zegarek z funkcją liczenia kroków (2019)
Rok, w którym udało mi się zapoznać jedynie z 33 książkami, co jest realnie najniższym wynikiem od ponad 10 lat. Wiele rzeczy się na to złożyło – zmęczenie pracą, 2 czasochłonne pasje (książki i rękodzieło), do tego siłownia, studia i ogarnianie zwierzyńca.
Wśród tych 33 książek:
-19 to audiobooki
-10 to ebooki
-4 papierowe
Z najlepszych książek tego to roku zdecydowanie mogę zaliczyć:
-Mężczyzna imieniem Ove
-Obsesja piękna. Jak kultura popularna krzywdzi dziewczynki i kobiety
Natomiast największe rozczarowania to:
-Lot 7A
-Serce jak smoła
![]() |
Screen z zeszłorocznych postanowień |
Z postanowień na 2023 w sumie udało zrealizować mi się tylko jedno – pozostałam szczęśliwa. Mimo najróżniejszych dram i perturbacji.
Z moich postanowień na 2024
1.Przeczytać więcej książek niż w 2023 – cel założony to 100
2.Osiągnąć dzienną średnią kroków 9 tysięcy
3.Zejść z wagą poniżej 100 kg (brakuje 16 kg)
4.Pozostać szczęśliwą
A Wam jak minął 2023?
Dla Was też był trudny?
Jak Wasze wyniki czytelnicze?
Pozdrawiam
Asia „Hadzia” Hadzik