środa, 20 listopada 2024

Opóźnione podsumowanie września i października 2024


Ten rok jeszcze się nie skończył, w już teraz widzę, że jest tak niemiłosiernie trudny... Aż się zastanawiam czym mnie jeszcze zaskoczy...
Przeprowadzka - przeprowadzką, już się zadomowiłam na dobre w nowym mieszkaniu. Wypowiedzenie przyjaźni, rozstania i powroty z B., aż ostateczna wyprowadzka. A do tego po prostu zmęczenie ilością wydarzeń w tym roku. Na początku października przynajmniej wybrałam się z tatą na wycieczkę do Łodzi, czyli pierwsza moja wizyta w tym mieście.
Czas po prostu gna i nawet nie wiem, kiedy wrzesień i październik mi minęły... 

W ciągu tych dwóch miesięcy udało mi się przeczytać 3 książki.
2 z nich to audiobooki, 1 ebook.

Eksponat
Sekret bibliotekarki
Zaginiona księgarnia

W we wrześniu ukazały nie na blogu 2 posty - podsumowanie sierpnia oraz 1 recenzja.
W październiku nie ukazał się żaden post. 

Jesienne widoki z balkonu

Rysowane przeze mnie zakładki do książek
Można zobaczyć i zamówić

Pierwszy w życiu własny smalczyk



W moim mieszkaniu w końcu zawisł mój rysunek


Jak Wam minęły te 2 miesiące?
Wam też ten czas wydaje się tak gnać?

poniedziałek, 30 września 2024

"Znajdź mnie" Anne Frasier

Tytuł: Znajdź mnie
Autor: Anne Frasier
Cykl: Inland Empire
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 352
Ocena: 3.5/6


Wszystko dawało się naprawić. Każdego można było pocieszyć, jeśli tylko użyło się właściwych słów.





O twórczości Anne Frasier przeczytałam kiedyś w blogosferze i zaintrygowana nią postanowiłam zacząć przygodę od pierwszego tomu serii Inland Empire pt. Znajdź mnie. Zapraszam na recenzję!

Seryjny morderca Benjamin Fisher, który od trzydziestu lat odsiaduje wyrok w więzieniu, postanawia wskazać policji miejsca, gdzie ukrył ciała swoich ofiar. Stawia jednak warunki prowadzącemu sprawę detektywowi Danielowi Ellisowi. Najważniejszy z nich to obecność jego córki Reni, byłej agentki i profilerki FBI. Stracił z nią kontakt wiele lat temu. Reni nie chce wracać do bolesnej przeszłości. Ostatecznie jednak się zgadza, bo czuje się współodpowiedzialna za tamte zbrodnie. Do dziś ma poczucie winy i dręczą ją wyrzuty sumienia, że uczestniczyła w chorej grze ojca, który wykorzystywał kilkuletnią córkę jako przynętę do wabienia swoich ofiar.

Gdyby tylko zdołała powstrzymać ojca albo ocalić choćby jedną z nich...

Nadszedł wreszcie czas, żeby raz na zawsze zamknąć ten mroczny rozdział w życiu Reni, rodzin zamordowanych kobiet oraz detektywa Ellisa, dla którego ta sprawa także ma wymiar osobisty. Gdy był małym chłopcem, jego matka zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Mężczyzna jest przekonany, że podobnie jak kilkadziesiąt innych kobiet padła ofiarą Fishera. Ich koszmar dopiero się zaczyna...                                                                                                                    opis wydawcy

Znajdź mnie to książka, która zaintrygowała mnie nie tylko opisem, a także obietnicą mrocznej, rodzinnej tajemnicy. Zgrałam ją na czytnik i czym prędzej zabrałam się za jej lekturę. Wciągnęłam się w nią bardzo i z niecierpliwością czekałam na rozwój wydarzeń. Byłam ciekawa tego rodzinnego sekretu, ale również twórczości amerykańskiej autorki, której wcześniej nie znałam. Zaczęłam czytać zaintrygowana i muszę przyznać, że sam pomysł na fabułę jest naprawdę fascynujący, a całość czytało mi się naprawdę dość szybko. Jeżeli chodzi o język i styl pisarski widać naprawdę dość spore umiejętności pisarskie – to muszę przyznać. Nie ma tutaj wybitnie wyszukanego języka, wszystko jest zrozumiałe dla czytelnika, ale jednocześnie dopracowane i bez jakiś prostackich sformułowań. Jednak to nie wszystko… Sami bohaterowie wydają mi się słabo dopracowani, mdli i wybitnie mało wyraziści. Przy tak intrygującym pomyśle na fabułę aż prosi się o zdecydowanie bardziej charakterystycznych i lepiej wykreowanych bohaterów. W warstwie psychologicznej czy obyczajowej tej powieści działo się naprawdę sporo różnych ciekawych rzeczy i to naprawdę doceniam, jednak w moim odczuciu w warstwie sensacyjnej tej powieści było po prostu słabo - zdecydowanie brakowało tu napięcia czy bardziej wartkiej akcji. Dochodzi do tego fakt, że mimo naprawdę interesującego pomysłu na fabułę, to jednak zakończenie książki jest dość przewidywalne i zupełnie mnie nie zaskoczyło, co w moim odczuciu stanowi zasadniczy minus. 

Logika powinna podpowiedzieć ofiarom, że coś tu nie gra. Ale odwoływał się do ich emocji. Wykorzystywał współczucie do własnych celów.

Znajdź mnie jest książką, po której spodziewałam się dość sporo i nie ukrywam, że się na niej zawiodłam. Jest tutaj naprawdę fascynujący pomysł na fabułę i ciekawa warstwa psychologiczna, jednak do bólu przewidywalne zakończenie i marna warstwa psychologiczna sprawiły, że całość skończyłam ze sporym niedosytem. Czy polecam? Tutaj mam mieszane uczucia… Mogłoby być zdecydowanie lepiej, a tutaj coś poszło nie tak z odpowiednią dawką sensacji, napięcia, wartkością czy kreacją bohaterów. Moim zdaniem książka nie wypada źle – jest po prostu bardzo nierówna, a całościowo jest po prostu średnio. 

Większość ludzi nie może zacząć wszystkiego od nowa. Po prostu nie są w stanie. Bez całkowitego wymazania wspomnień nie ma mowy o nowym początku, co najwyżej o zmianie. Nawet gdyby spaliło się dom, w którym stało się coś złego, ten dom nadal tkwiłby w naszej pamięci. Przez ostatnich kilka dni Reni wiele razy wyobrażała sobie, że jedzie na pustynię i zamalowuje wyrytego w skale ptaka. Dobrałaby farbę tak, że nikt nie dowiedziałby się o jego istnieniu. Ale ona wiedziałaby, że ten szkic tam jest pod warstwą farby.

wtorek, 17 września 2024

Podsumowanie sierpnia 2024


Jak ten czas pędzi! Nawet nie wiem, że minęłam połowa września, ja dopiero piszę podsumowanie sierpnia.
Sierpień był pierwszym pełnym miesiącem spędzonym na nowym mieszkaniu i urządzaniu się na nim (łącznie z podłączaniem pralki – dałam radę). W ogóle sporo kręciło się wokół mieszkania, skręcania mebli, rozpakowywania się. W międzyczasie zaliczyłam urlop i wyjazd w rodzinne strony, kilka pięknych spotkań i rozmów – na przykład pierwszą wizytę na Bolko w Opolu, 87 urodziny babci czy spotkanie po 13 latach z kuzynem – rówieśnikiem, z którym razem dorastaliśmy (wspólna szkoła muzyczna czy jedna klasa w gimnazjum). 

W sierpniu udało mi się zapoznać z 2 audiobookami.
Tak, przy rozpakowywaniu się i ogarnianiu wielu rzeczy o wiele łatwiej sięgnąć po audiobooka niż po tradycyjną czy ebooka. 

629 kości
Czarownica

Na blogu pojawiły się 3 posty podsumowanie poprzedniego miesiąca, recenzja i stosik.

Asia w wersji pracowniczej

Było sierpniowe gotowanie rosołku na chorobę

"Pańcia mi pychotkę kupiła"
czyli pies, którego mamy u taty

Widok na fragment kluczborskiego rynku
i kościół ewangelicki

Jak Wam mija koniec lata? 

sobota, 24 sierpnia 2024

Ostatnie książkowe zdobycze, czyli drugi stosik w tym roku (#2/2024)

Ostatnio udało mi się zdobyć trochę książek.
Wydawało mi się, że w Krakowie nie mam ich jakoś wybitnie dużo, ale dopiero przy przeprowadzce od Brodacza zorientowałam się ile ich tak naprawdę mam, a jeden regał okazał się niewystarczający. Będę musiała dokupić i skręcić kolejny.


Mój przyjaciel mrok
Wszystko pamiętam, tatusiu
Zabójca mimo woli
Był sobie szpieg
Kurort amnezja
Morderstwo tuż za rogiem
Plama na suficie
na ostatnią chwilę
Dzisięcioletnia rozwódka
nazywają mnie śmierć

Kupione na Allegro 
Za wszystkie za jakieś 50 zł, więc deal życia



Reguła nr 1
Zmora
Krzywda
 Wydania kieszonkowe kupione w pracy (Kaufland) - każda po 12.99 zł

Los we mnie
Nie chodź ciemną doliną
Śląski Kopciuszek
egzemplarze recenzenckie


Co u Was nowego na półkach?
Co ostatnio czytacie?

wtorek, 20 sierpnia 2024

"Bardzo cichy rozwód" Alek Rogoziński

Tytuł: Bardzo cichy rozwód
Autor: Alek Rogoziński
Wydawnictwo: Filia
Czyta: Mikołaj Krawczyk
Długość: 7 godz. 6 min.
Ocena: 3.5/6


Na takie baby, jakie bym chciał, to mnie nie stać. A na te, które mógłbym sobie ewentualnie przygruchać, to żal nawet marnować czasu. Na co mi jakaś stara jędza?



Po książki autorstwa Alka Rogozińskiego sięgam z wielką chęcią zawłaszcza w momentach, kiedy potrzebuję sporej dawki humoru, bo wiem, że znajdę go dość sporo w twórczości księcia komedii kryminalnej. Ostatnio wybór padł na pozycję pt. Bardzo cichy rozwód.

Kiedyś byli szczęśliwym małżeństwem i świata poza sobą nie widzieli. Jednak po kilku wspólnych latach Zuzanna i Kacper z całego serca mają siebie dość. Każde z nich nie może się też doczekać chwili, kiedy powie drugiemu: „Chcę rozwodu!”. A kiedy wreszcie ów upragniony moment nadchodzi, szybko okazuje się, że… rozstanie to ostatnie, co będzie zaprzątać ich głowy. Wplątani w morderstwo, uciekający przed policją i gangsterami, małżonkowie zdani są tylko na siebie. Pytanie tylko: czy aby na pewno mogą sobie wzajemnie ufać?                                                                                                                                                   opis wydawcy

Bardzo cichy rozwód to książka, po której spodziewałam się tego, że będę się z nią dobrze bawić znając już twórczość Alka Rogozińskiego. Sam pomysł na fabułę jest o tyle ciekawy, a jednocześnie dość mocno pokręcony i dość mocno absurdalny i wręcz surrealistyczny. Do tego dialogi, które są tak zabawne, zupełnie w stylu autora – niejednokrotnie przy nich zaśmiewałam się pod nosem sprawiając jednocześnie, że podczas lektury bawiłam się naprawdę dość dobrze – mimo sporej absurdalności fabuły. Z postaci pojawiły się postacie, które znamy z innych książek autora – na przykład komisarz Darski, ale reszta pojawiających się bohaterów jest zupełnie nowa, nie zmienia to faktu, że są dość charakterystyczni, barwni i niesztampowi. Całość jest napisana w sposób lekki, nieskomplikowany, bardzo przyjemny w odbiorze – również dość charakterystyczny dla autora. 

Pamiętaj jednak, że zawsze grozi ci powtórka z rozrywki. I że lepsze zło znane niż nieznane. Poza tym, możesz mi wierzyć na słowo, wszystkie chłopy są prawie z jednej sztancy. Różnią się tylko nieistotnymi szczegółami.

Bardzo cichy rozwód to książka, która zdecydowanie spełniła swoje zadanie – poprawiła humor, sprawiła, że oderwałam się od rzeczywistości. Fakt, że sama akcja i pomysł na fabułę są dość absurdalne i wręcz paradoksalne. Chyba wolę całą serię z Różą Krull, głównie ze względu na główną bohaterkę. Ta pozycja jest lekkim i całkiem przyjemnym czytadłem – nie jest to arcydzieło literatury czy wyżyny pisarstwa. Po prostu lekkie i przyjemne czytadło, dość mocno absurdalne, ale wciąż czytadło. Nawet w takich kategoriach nie jest to dzieło wybitne, ale spełnia rolę odmóżdżacza. 

Po kilkudziesięciu minutach bezustannego ględzenia do smartfona Darski czuł się tak, jakby zamiast w policji, pracował w telemarketingu i wciskał ludziom cudowne garnki, które nie dość, że same gotują, to jeszcze potem same gotują, to jeszcze potem same się zmywają i odstawiają do szafki.

 

sobota, 10 sierpnia 2024

Podsumowanie lipca 2024

 

Cały ten rok jest tak pokręcony, dziwny i trudny, że aż sama się sobie dziwię, że w ogóle daję radę. W lipcu z racji upałów postanowiła odezwać się moja wada serca (2 czy 3 raz w życiu tak mocno!). Na przestrzeni rozstań i powrotów z B. doszło do ostatecznego rozstania w najgorszy możliwy sposób – wygonił mnie w nocy z mieszkania, które przez ostatnich 5 lat było moim domem. Ja od końca miesiąca jestem już na swoim nowym mieszkaniu budując sobie swój nowy dom (póki co odgrzebując się z kartonów, worków i skręcając sobie meble) – po raz pierwszy mieszkam tak blisko lasu (tak, w Krakowie!), a ponadto spełniło się moje marzenie z dzieciństwa o biurku w wykuszu

 W lipcu udało mi się zapoznać z 3 książkami

Wśród nich znalazły się:
-1 papierowa
-2 audiobooki

 Morderstwo tuż za rogiem
Katastrofalny błąd
Tajemnica lekarki

 Na blogu pojawiły się tylko 2 posty – podsumowanie poprzedniego miesiąca i 1 recenzja.

Kawa z rana to podstawa

Moje biureczko ❤️
I przeprowadzkowy chaos

Tak, to wszystko  kredki i farby.
I własnoręcznie skręcony regał. 

A Wam jak minął lipiec?
Mam nadzieję, że lepiej niż mi!

środa, 31 lipca 2024

"Sprawa Josefa Fritzla" John Glatt





Tytuł: Sprawa Josefa Fritzla
Autor: John Glatt
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 304
Ocena: 2/6








Kiedy na jaw wyszła tytułowa sprawa Josefa Fritzla wyszła na jaw byłam w gimnazjum i od samego początku niezwykle mnie ona fascynowała, a przede wszystkim to co działo się w umyśle człowieka, który więził i wykorzystywał seksualnie swoją córkę przez długie lata. Owa fascynacja tylko zwiększyła się podczas moich studiów psychologicznych, a kiedy natrafiłam na twórczość Johna Glatta – jego twórczość postanowiłam zacząć właśnie od pozycji pt. Sprawa Josefa Fritzla.
Josef Fritzl był 73-letnim, emerytowanym inżynierem z Austrii. Wydawało się, że prowadzi normalne życie ze swoją żoną Rosemarie, mimo że jedna z ich córek Elisabeth, wiele lat wcześniej uciekła z domu, by dołączyć do religijnej sekty. Na przestrzeni lat troje dzieci Elisabeth w tajemniczy sposób pojawiło się u progu domu Fritzlów, a Josef i Rosemarie wychowywali je jak swoje własne. Ale tylko Josef znał prawdę o zniknięciu Elisabeth… Ponad dwadzieścia lat Josef więził i molestował Elisabeth w swoim własnym domu w zbudowanym pod ziemią lochu. Tam urodziła mu siedmioro dzieci. Jedno z nich zmarło trzy dni po porodzie, a troje wychowywało się razem z Elisabeth do czasu jej uwolnienia. […] W 2008 roku jedno z dzieci Elisabeth poważnie zachorowało i trafiło do szpitala. Dziewiętnastoletnia dziewczyna po raz pierwszy wyszła na zewnątrz i wkrótce prawda o jej pochodzeniu, niewoli i niewypowiedzianym okrucieństwie Josefa wyszła na jaw.                                                                                                                    opis wydawcy
Sprawa Josefa Fritzla jest książką, której byłam bardzo ciekawa, mimo tego, że samą historię znam już dość dobrze. Wiedziałam, że jest to pozycja oparta na faktach, a poza samą ciekawością – po tej lekturze spodziewałam się po niej poznania motywów i schematów myślowych mężczyzny zwanego Potworem z Amstetten, czy chociażby psychologicznego obrazu Elisabeth, a także jej dzieci. W tej kwestii akurat się zawiozłam na tej książce – John Glatt opisał suche fakty, które były podawane przez kilkanaście lat na różnych portalach czy w innych różnych miejscach, a także wałkowane w każdą możliwą stronę. Ponadto odnoszę wrażenie, że autor całość napisał bez żadnej refleksji czy wgłębiania się w temat. Jasne, można powiedzieć, że jako przyszły niedoszły psycholog oczekuję zbyt wiele, ale mimo tego i tak się pod tym kątem zawiodłam. W samej książce jest wiele powtórzeń, np. akapit po akapicie powtarzana ta sama informacja, w dodatku bez żadnej refleksji – przynajmniej w moim odczuciu. Ponadto całość nie jest zbyt odkrywcza – po prostu powielanie kolejnych faktów bez żadnej refleksji, a do tego momentami miałam wrażenie, że całość to inne wodolejstwo tylko po to, żeby na siłę zwiększyć objętość książki. Generalnie cała książka mogłaby mieć 1/3 objętości, gdyby nie to wodolejstwo. Nie ukrywam - całość jest napisana w sposób nieskomplikowany, obrazowy i dość łatwy w obiorze, pomagając zobrazować to jak wyglądał cały proces czy więzienie w piwnicy, a ponadto książka jest napisana w sposób bardzo obiektywny, nieoceniający. Nie zmienia to faktu, że w tym wszystkim odnoszę wrażenie, że autor do całej sprawy doszedł dość płytko i po łebkach nie dokonując jakiejś głębszej analizy. 

Sprawa Josefa Fritzla jest książką, która może zaciekawić niejednego czytelnika, ale w moim odczuciu jest naprawdę mało odkrywcza – nie wiem czy to kwestia popularności tej sprawy czy kwestii podejścia autora. Nie przeczę – temat niezwykle trudny, ważny i potrzebny, ale jednak moim zdaniem dość mocno zbagatelizowany i niewykorzystany do końca. Osobiście muszę przyznać, że rozczarowałam się tą książką – nie dość, że nie dowiedziałam się niczego nowego o sprawie, a językowo również nic fascynującego… Dla osoby zupełnie nie znającej sprawy – może być to rzeczywiście fascynująca lektura, jednak w moim odczuciu nie ma ani szału ani fajerwerków. Po prostu nic odkrywczego, a do tego trochę bez jakiejś większej refleksji czy analizy, a tego naprawdę mi w tym wszystkim brakowało.

środa, 17 lipca 2024

Podsumowanie czerwca 2024


Czerwiec zleciał mi niemiłosiernie szybko. 
Zresztą jak całe półrocze tego roku. 
Już minęła nawet połowa lipca, a ja dopiero piszę podsumowanie.
Tak dużo się dzieje!
Czerwiec minął pod znakiem bolącego kolana (uraz tak bardzo), dwóch świeżych kolczyków i tatuażu ze świata Harry’ego Pottera. No i weekend na wsi...

W czerwcu udało mi się zapoznać się z 3 książkami
Wśród nich są 2 audiobooki i 1 ebook. 

Znajdź mnie
Precedens
Teściowe muszą zniknąć

Na blogu pojawiły się 3 posty - 2 recenzje i podsumowanie poprzedniego miesiąca.

Świeże kolczyki
Ale niestety proces gojenia nie przebiega zbyt dobrze

Jeden z ostatnich rysunków

Weekend na wsi

Tatuaże z HP ❤️


A Wam jak minął czerwiec?

 

środa, 26 czerwca 2024

"Nie zaczęło się od Ciebie" Mark Wolynn

Tytuł: Nie zaczęło się od Ciebie
Autor: Mark Wolynn
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 272
Ocena: poza skalą


Jeżeli członkowie naszej rodziny zginęli lub ucierpieli podczas wojny, a także jeżeli byli sprawcami wojennej przemocy, możemy odziedziczyć prawdziwe pole minowe traum.




Rynek wydawniczy jest zapełniony mnóstwem poradników psychologicznych, spora część z nich jest dość banalna i mało odkrywcza. Jednak moją uwagę przykuł jeden tytuł – nie dość, że dość często mi ją polecano, a przede wszystkim z racji tego, że temat tej książki jest dla mnie wyjątkowo ciekawy. Chodzi tu o pozycję Nie zaczęło się od Ciebie autorstwa Marka Wolynn – ściągnęłam ją na czytnik i w sumie od razu zabrałam się za jej lekturę. Zapraszam na kilka słów na jej temat.

Depresja, zaburzenia lękowe, chroniczny ból, obsesje mogą mieć zupełnie inne podłoże niż sądziliśmy do tej pory. Ich korzenie mogą sięgać do czasów naszych rodziców, dziadków, a nawet pradziadków. Najnowsze badania dowodzą tego, co wielu badaczy wcześniej przeczuwało - traumatyczne doświadczenia mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie. Książka czerpie z badań czołowych ekspertów zajmujących się zagadnieniem zespołu stresu pourazowego, m.in. Rachel Yehudy i Bessera van der Kolka. Nawet jeśli osoba, która doświadczyła traumy od dawna nie żyje albo historia tego doświadczenia została zapomniana lub przemilczana, ślady emocjonalne tego zdarzenia mogą wciąż być żywe. Często są głęboko ukryte, zakodowane w genach i języku i mogą odgrywać dużo większą rolę, niż do tej pory przypuszczano.                                                                                                        opis wydawcy

Nie zaczęło się od Ciebie jest pozycją, której byłam naprawdę ciekawa – nie tylko z racji studiów psychologicznych i chęci poszerzenia własnej wiedzy, a także jako formę autoterapii czy chęci zrozumienia własnej rodziny i pewnych mechanizmów czy schematów, które w niej występują. Książka jest napisana w sposób przystępny, zrozumiały i niezbyt skomplikowany, co sprawia, że jest dostępna nie tylko dla specjalistów, ale także dla szerszego grona czytelników. Autor używa licznych przykładów i studiów przypadków, żeby zilustrować swoje tezy, co dodatkowo wzbogaca lekturę i czyni ją bardziej obrazową i zrozumiałą. Moim zdaniem jest to wyjątkowa w swoim podejściu do tematu – nie dość, że łączy naukowe badania z praktycznymi poradami, jak radzić sobie z owymi dziedziczonymi traumami. Autor dość mocno nawiązuje do działalności Berta Hellingera, który rozwinął metodę ustawień rodzinnych/systemowych, które wzbudzają wiele kontrowersji, chociażby tym, że nie są one sesjami terapeutycznymi, a bardziej psychodrama. Nie zmienia to faktu, że jest to dość ważna i ciekawa książka, która naprawdę bardzo mi się spodobała, chociaż nie ukrywam, że po natrafieniu na nazwisko Hellingera nabrałam do tej książki pewnej dozy sceptycyzmu. 

To co nieświadome jest uparte, powtarza się i potrafi wyważyć drzwi, żeby zostać usłyszane. Jedynym sposobem, by je usłyszeć, zaprosić do pokoju, jest zaprzestanie prób narzucenia mu czegokolwiek, przede wszystkim własnych pomysłów, i wysłuchanie tego, co niewypowiedziane, ale wszędzie obecne, w mowie, w uczynkach, w snach i w ciele.

Nie zaczęło się do Ciebie to moim zdaniem ważna i wnikliwa książka, która może zmienić sposób, w jaki postrzegamy i rozumiemy problemy psychiczne i emocjonalne, ale też traumy międzypokoleniowe. W moim odczuciu należy podejść do niej z pewnym dystansem i nie brać jej jako 100% pewnik, ale nie zmienia to faktu, że uważam, że jest to książka, którą zdecydowanie warto przeczytać i się zapoznać. Naprawdę otwiera oczy na wiele spraw i pomaga zrozumieć wiele schematów i zachowań w rodzinach. 

Wiele rodzin, które doświadczyły tragedii i cierpienia, woli nie wracać do bolesnej przeszłości. Rodzice, sądząc, że nie należy narażać dzieci na niepotrzebny ból, wolą trzymać usta zamknięte. Sądzą, że im mniej wie dziecko, tym lepiej jest chronione i odizolowane od cierpienia. (...). Niestety, milczenie na temat przeszłości wcale nie chroni kolejnych pokoleń. To co ukryte przed okiem i umysłem, rzadko kiedy znika. Przeciwnie, często wraca w zachowaniu naszych dzieci i objawach, których doświadczają.

sobota, 8 czerwca 2024

"Tamta kobieta" Anna H. Niemczynow

Tytuł: Tamta kobieta
Autor: Anna H. Niemczynow
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 480
Ocena: 4/6



Życie z w zgodzie z własnymi pragnieniami różni się od życia według cudzych oczekiwań.






Z twórczością Anny H. Niemczynow miałam już kontakt w książce pt. Bluszcz, po którą sięgnęłam już jakiś czas temu i zdecydowanie przypadła mi do gustu, dlatego byłam ciekawa innych książek z bibliografii autorki. Przeglądając któregoś dnia ebooki wgrane na czytnik zauważyłam pozycję pt. Tamta kobieta, która już jakiś czas czekała na swoją kolej, ale w końcu przyszedł czas na jej lekturę i kilka słów o niej.  

Do gabinetu dr Romy Jasińskiej przychodzi mężczyzna z małą dziewczynką. W pięknej pani doktor rozpoznaje kobietę, której szukał przez wiele lat. Dlaczego lekarce tak bardzo zależało na tym, aby nie zostać odnalezioną? Co ukrywa i co łączy ją z przybyłym? Jaką rolę w tej tajemniczej historii odegrała „tamta kobieta”? Anna H. Niemczynow ponownie udowadnia, że nie wszystko musi być takie, na jakie wygląda, a pozory potrafią mylić. Z wyczuciem kreśli obraz współczesnej kobiety podążającej za marzeniami. Ile jesteśmy w stanie poświęcić w imię ich realizacji i czy to, co zwiemy sukcesem daje gwarancję szczęścia?                                                                                            opis wydawcy

Tamta kobieta jest książką, względem której miałam już jakieś oczekiwania, zwłaszcza, że wcześniej czytaną książkę autorki pt. Bluszcz wspominam naprawdę ciepło. Zaczęłam czytać i naprawdę się wciągnęłam – po pierwsze główna bohaterka jest lekarką/studentką medycyny (w zależności od płaszczyzny czasowej), a ja sama planowałam iść na medycynę, a po drugie autorka bardzo mocno zaznacza relacje międzyludzkie, co mnie jako przyszłego psychologa naprawdę fascynuje. W moim odczuciu bohaterowie zostali wykreowani naprawdę ciekawie – ich ilość występująca w książce jest wręcz idealna, są dość różnorodni, barwni. Momentami naprawdę trudno było mi zrozumieć zachowania głównej bohaterki – Romy, jej postępowania, decyzji, idealistycznego podejścia do świata i życia. Jednak mimo tego, że jej nie rozumiałam – dodała kolorytu do tej pozycji. Moim zdaniem trochę szkoda, że nie wiemy, jak potoczą się losy Romy i Aleksandra po jego wizycie w jej gabinecie. Pomysł na fabułę jest naprawdę bardzo ciekawy, ale w moim odczuciu nie do końca wykorzystany – spodziewałam się trochę większego zagmatwania ludzkich relacji i większej ilości tajemnic i sekretów, na tych polach autorka zdecydowanie bardziej dopracować historię oraz interakcje i powiązania (czy zagmatwania) pomiędzy bohaterami.  Tamta kobieta jest pozycją napisaną w sposób bardzo przyjemny i ciepły w odbiorze, nieskomplikowanym językiem, a cała narracja prowadzona w bardzo lekki sposób. 

Największą siłą człowieka jest umiejętność proszenia o pomoc. Nie jesteśmy samowystarczalni.

Podsumowując Tamtą kobietę – jest to książka napisana lekkim piórem, ciepła i przyjemna w odbiorze, jednak w moim odczuciu momentami zdecydowanie zbyt cukierkowa i przesłodzona. Mimo że pomysł na fabułę naprawdę ciekawa – mógłby być lepiej dopracowany. Nie jest to literatura wybitnie wysokich lotów czy pełna fajerwerków, ale generalnie jest to takie ciepłe, lekkie, babskie czytadło, wręcz idealne na lato, więc w kategorii czytadła zdecydowanie polecam. Jeżeli oczekujesz głębokiej analizy psychologicznej zachowań bohaterów – tutaj tego nie znajdziesz. 

Nie była jego pierwszą kobietą, za to on był jej pierwszym mężczyzną i już wtedy przysiągł sobie, że zrobi wszystko, aby pozostać również tym ostatnim.

czwartek, 6 czerwca 2024

Podsumowanie maja 2024


Po 2 trudnych miesiącach przyszedł maj, który na szczęście okazał się być nieco łaskawszy (niewiele, bo niewiele, ale zawsze jednak). Na siłownie nie wróciłam z racji świeżych kolczyków, ale za to podpisałam umowę o pracę na czas nieokreślony, a nade mną wisi koniec studiów, pisanie magisterki i obrona.  Wróciła chęć na czytanie i na tworzenie. 

Jednak najmniej weny mam właśnie do pisania pracy magisterskiej. Ale tak bywa. No i czytnik sam z siebie postanowił wrócić do świata żywych ❤️

W tym miesiącu udało mi się przeczytać 2 książki.
1 ebook oraz 1 papierowa.

Czarne morze
Bóg nigdy nie mruga 2

Na blogu pojawiły się 4 posty – 2 recenzje,recenzje, stosik oraz podsumowanie poprzednich miesięcy.

Z racji wolnego tygodnia udało mi się odwiedzić rodzinny Kluczbork


Pisanie pracy magisterskiej z psychologii z wykorzystaniem medycznych książek ojca -
w tym przypadku biblia internistów, czyli Interna Szczeklika

Większość studiów tak się czułam (zarówno na technologii żywności i na psychologii).
Teraz przy pracy już w szczególności...

A Wam jak minął maj?
Ile książek udało się Wam przeczytać?

sobota, 25 maja 2024

"Czarne morze" Karolina Macios

Tytuł: Czarne morze
Autor: Karolina Macios
Wydawnictwo: Wielka Litera
Ilość stron: 304
Ocena: 1.5/6



(...) małomiasteczkowość wychodziła z nich jak wata z rozprutego pluszowego misia.






Pewnego dnia zahaczając o jakąś tanią księgarnię niedaleko mojej uczelni wpadła mi w ręce jakaś książka, której opis mnie niemiłosiernie zaintrygował – moja imienniczka, jako główna bohaterka, do tego Wrocław jako jedno z miejsc akcji, ale nigdy wcześniej nie słyszałam o twórczości Karoliny Macios. Wtedy zaryzykowałam, kupiłam, a dzisiaj zapraszam serdecznie na recenzję thrillera pt. Czarne morze. 

Joanna od dziecka ma niezwykły dar. Dar, który bywa również przekleństwem. Dotyk innych ludzi powoduje, że widzi ich najgłębiej skrywane wspomnienia, odczuwa to, co woleliby ukryć przed światem. Podczas rodzinnego spaceru po gdyńskim klifie dzieje się coś, co powoduje, że Joanna z mężem postanawiają szybko wrócić do domu, do Wrocławia. W drodze powrotnej ulegają wypadkowi samochodowemu. Joanna budzi się w szpitalu z diagnozą: wstrząśnienie mózgu i związane z nim zaniki pamięci. W domu nie zastaje pięcioletniej córki. Dziecko jest podobno u teściów, czemu przeczą pozostawione w pokoju Mileny rzeczy. Joanna traci kontakt z rzeczywistością –wspomnienia z odległej przeszłości mieszają się z wydarzeniami ostatnich dni – i rozpaczliwie próbuje wypełnić luki w pamięci, a przede wszystkim odzyskać dziecko. Co się stało na klifie? Gdzie jest córka Joanny? Jaką rolę w tej historii odgrywa powracające wspomnienie czarnej mętnej wody? Odpowiedź na te pytania okaże się dużo bardziej przerażająca niż wspomnienia traumatycznych wydarzeń obcych ludzi, które przeniknęły do świata Joanny.                                                                                                                                                                             opis wydawcy

Czarne morze to książka, której opis naprawdę mnie zaintrygował, ale nie miałam względem niej szczególnych oczekiwań. Niedługo po zakupie zabrałam się za jej lekturę i równie szybko ją skończyłam. Mimo tego, że nie spodziewałam się po niej zbyt wiele to i tak całość skończyłam z dość sporym niesmakiem i nienasyceniem…. Bohaterów tej książki jest niewielu i są niezbyt dopracowani – dość sztampowi, jednowymiarowi i mało charakterystyczni, po prostu tacy mdli i bez charakteru. Muszę przyznać, że pomysł na fabułę jest naprawdę ciekawy, ale jednak nie do końca wykorzystany – moim zdaniem mógłby być zdecydowanie bardziej rozbudowany i dopracowany. Do tego w moim odczuciu nieco zabrakło odpowiedniej dawki napięcia, a sama intryga również na niezbyt wygórowanym poziomie, co sumarycznie sprawiło, że całość skończyłam naprawdę ze sporym nienasyceniem. 

Lubiła tę pustkę, tam przynajmniej nic się nie działo. Cokolwiek budziło się razem z nią o świecie, patrzyło ponuro, jak pakuje plecak, stało za plecami, gdy jadła śniadanie w kuchni, i zbiegało po schodkach jako pierwsze, nie oglądając się, czy na pewno ona idzie za nimi, cokolwiek to było - nad morzem opustoszało. Przez chwilę czuła się wolna.

Czarne morze to książka, która od początku mnie mocno zaintrygowała i byłam jej naprawdę bardzo ciekawa, chociaż nie liczyłam na wybitnie wysoki poziom. Mimo tego skończyłam ją z naprawdę dużym nienasyceniem – pomysł na książkę ciekawy, ale niedopracowany i w moim odczuciu dość mocno wieje nudą. Czytałam o wiele lepsze książki – w moim odczuciu ta pozycja to takie mało ambitne czytadło z mdłymi bohaterami i niedużą dawką intrygi. Całość naprawdę zdecydowanie z potencjałem, ale zupełnie niedopracowana. Moim zdaniem zdecydowanie szkoda czasu na tę lekturę, chociaż byłam jej naprawdę ciekawa.

niedziela, 19 maja 2024

Polowanie na "Miecz Prawdy", tęsknota za papierem i inne takie, czyli pierwszy stosik w w2024 (#1/2024)

Witajcie!
Choć już niedługo się kończy się piąty miesiąc roku - przyszedł czas na pierwszy stoisk w 2024. Nałożyło się na to chwilowa awaria czytnika (okazało się, że już działa), tęsknota za papierem i polowanie na Miecz Prawdy.


Miecz prawdy
tomy 1-12 oraz preqel
Czytałam pierwsze 4 tomy, ale zapragnęłam wrócić. 
Upolowałam u 2 różnych sprzedających na Vinted - w bardzo dobrym stanie. Niedługo muszę wrócić❤️ będzie powtórne czytanie pierwszych tomów plus kolejnych tomów. Może powtórne recenzje po latach pierwszych tomów?



Zmierzch
Nocna zamieć
Smuga krwi
Duch na wyspie
Pruski lód
zakupy w Dedalusie
pierwsze od wielu, wielu lat 

Morderstwa w Shadow Creek
wymiana z koleżanką z pracy

Czarne Morze
kupiona w jakieś taniej księgarni niedaleko mojej uczelni

Pisarz, który nienawidził kobiet
zakupiona w lokalnej księgarence w moim rodzinnym Kluczborku

Polowanie
upolowane w Świecie książki

Co u Was ostatnio zawitało na półkach?
Co ostatnio czytacie?

 

niedziela, 12 maja 2024

"Dom sióstr marnotrawnych" Krystal Sutherland

Tytuł: Dom sióstr marnotrawnych
Autor: Krystal Sutherland
Wydawnictwo: We need YA
Ilość stron: 314
Ocena: 5.5/6


Bycie dziewczyną na tym świecie wymagało odwagi.






Ostatnio coraz rzadziej sięgam po literaturę młodzieżową, a po young adult praktycznie nigdy nie sięgałam zagłębiając się częściej w kryminały, literaturę faktu czy książki psychologiczne. Z tą pozycją było inaczej – kiedy zobaczyłam tę hipnotyzującą okładkę na którymś ze stanowisk na Targach książki w Krakowie od razu mnie przyciągnęła. Przeczytałam opis i od razu ją kupiłam, a niewiele później zabrałam się za jej lekturę. Zapraszam więc na recenzję Domu sióstr marnotrawnych autorstwa Krystal Sutherland.

lris Hollow i jej dwie starsze siostry, Grey i Vivi, są niewątpliwie dziwne. Gdy były dziećmi, zniknęły z ulicy jednego ze szkockich miast i wróciły miesiąc później, nie pamiętając, gdzie były, ani co się z nimi działo. Jeszcze bardziej niepokojące były zmiany, które zaczęły w nich zachodzić. Ich włosy stały się białe, a oczy czarne. Przebywanie w ich towarzystwie stało się odurzające; ludzie uważali je za nieznośnie piękne i niewytłumaczalnie niebezpieczne. Podczas gdy Grey i Vivi wiodą życie według własnych zasad, z dala od domu, lris stara się dopasować do otoczenia i skończyć szkołę średnią. Ale kiedy Grey znika, pozostawiając tajemnicze wskazówki, jedyną szansą na jej odnalezienie jest rozszyfrowanie tajemnicy tego, co przydarzyło się im w dzieciństwie. Siostry Hollow stają twarzą w twarz ze zjawiskami nadprzyrodzonymi, a im bliżej są prawdy, tym bardziej zaczynają rozumieć, że Grey od lat skrywa mroczny sekret. Iris szybko zdaje sobie sprawę, że wersja wydarzeń z przeszłości, w którą wierzyła, rozpada się, a doświadczenie, które zostawiło siostry pozornie nietknięte, zmieniło więcej, niż może sobie wyobrazić...                                                                                                                                                                    opis wydawcy

Dom sióstr marnotrawnych to opowieść, która wciągnęła mnie już od pierwszych stron – od początku tajemnice, mrok, nuta fantastyki oraz odczucia, że to co się dzieje, jest… dziwne. Książka przedstawia historię zupełnie wyróżniającą się, zupełnie niesztampową i niepowtarzalną, taką, jaką naprawdę trudno znaleźć w jakiejkolwiek innej pozycji. Napisana w sposób niezbyt skomplikowany, ale naprawdę świetnie oddający klimat tej powieści. Zaczyna się co prawda dość niewinnie, niczym standardowa powieść obyczajowa, ale z czasem, z każdą stroną czytelnika pochłania coraz więcej mroku i tajemnic. Lekka fantastyka, ale pokazuje siostrzaną więź, w której jest zdecydowanie sporo magii. Autorka ponadto pokazała w swojej książce jak bardzo kobiety są przez społeczeństwo uprzedmiotowiane – momentami miałam wrażenie, że aż za bardzo, ale mimo tego myślę, że to niezwykle ważne. Moim zdaniem sam pomysł na fabułę jest naprawdę przeciekawy i bardzo dobrze zrealizowany. Autorka naprawdę dobrze się spisała w tej kwestii. Osobiście jeszcze nigdy nie czytałam książki z takim trudnym do opisania klimatem!

Każdy, z kim się stykamy, zasługuje na coś lepszego niż to, co go spotyka.

Dom sióstr marnotrawnych to książka zdecydowanie warta przeczytania. Nie jest może wybitna i trudno ją nazwać literaturą wysokich lotów, ale jest zdecydowanie niesztampowa, osobliwa, mroczna i zapadająca w pamięć. No i ten klimat! Zdecydowanie ma coś w sobie i warto po nią sięgnąć. Polecam!

Każda rodzina ma tematy, na które nie rozmawia. Historie, które znamy, choć nie wiemy skąd, opowieści o strasznych rzeczach, które rzucają długie cienie na pokolenia.

niedziela, 5 maja 2024

Podsumowanie marca i kwietnia 2024


Dopiero w ubiegłym tygodniu uświadomiłam sobie, że ostatni wpis na blogu to było podsumowanie lutego. Marzec i pierwsza połowa kwietnia to był w sumie jeden z najtrudniejszych okresów w moim życiu. Naprawdę. Nawet nie wiem, jak przetrwałam te tygodnie. To był istny tryb przetrwać…

Nie chcę tu prać prywatnych brudów, ale w skrócie – największy możliwy kryzys w związku oraz w relacjach w rozwiedzionymi rodzicami. na szczęście już wszystko w porządku, a wsparcie dostałam od ludzi, po których bym się tego w ogóle nie spodziewałam ❤️❤️❤️

W tym czasie zrobiłam sobie kolejne kolczyki – w sutkach, czym niemiłosiernie się jaram, ale też muszę się niemiłosiernie pilnować z racji tego, żeby nie podrażnić w jakikolwiek sposób.

Do tego mój Kindle po 3 latach postanowił się zbuntować i gniazdo ładowania odmówiło posłuszeństwa. No i ostatnie tygodnie/miesiące studiów, więc bardzo intensywne pisanie magisterki….

W okresie tych dwóch miesięcy udało mi się przeczytać jedynie 2 książki.
1 papierowa i 1 audiobook.

Dom sióstr marnotrawnych
Hamish Macbeth i śmierć łajdaka

Na blogu pojawił się niestety tylko 1 post z podsumowaniem lutego. 

Obiecuję poprawę. I teraz będzie tylko lepiej ❤️

Wschód słońca przed pracą

Uwielbiam wiosnę i wiosenne kwiaty ❤️

Tak, mam 31 lat,
mam otulacz na książkę z Harry'ego Pottera i lunchbag z Myszką Miki

Kompot z rabarbaru i jabłek

Macie do polecenia jakiś czytnik?
A Wam jak minął marzec i kwiecień?


niedziela, 3 marca 2024

Podsumowanie lutego 2024


 Luty był dość intensywnym miesiącem i nawet nie wiem, kiedy mi zleciał.
W ogóle ostatnie 3 miesiące były dla mnie wyjątkowo trudne emocjonalnie – weszłam w ewidentny tryb przetrwania. Zmieniłam kolor włosów, powystawiałam na Vinted sporo rzeczy (ciuchy, książki – zapraszam), do tego ogarnianie końca semestru na studiach. Na szczęście w powietrzu czuć już wiosnę, a ja się jaram każdym jej najmniejszym objawem – każdy listek, kwiatek, wiosenny promień słońca i zapach wiosny w powietrzu ❤️ I nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale stęskniłam się za typowo fizyczną pracą w postaci rozkładania towaru (zamiast ciągłych rozmów z klientami, którzy koniecznie chcą się pokłócić o 2 zł różnicy na ciastkach w momencie alarmu pożarowego – sytuacja autentyczna). 

W lutym udało mi się przeczytać 2 książki.
1 audiobook oraz 1 ebook.
Ponadto 3 są jeszcze w trakcie czytania (papierowa, ebook i audiobook).

Sprawa Josefa Fritzla
Światła w popiołach

Miałam pokończyć zaczęte, ale ogarnianie rzeczywistości (nadgodziny pod koniec miesiąca i inne takie) sprawiły, że byłam już wykończona.

Na blogu ukazały się 4 posty - 2 recenzje, odkrycia muzyczne oraz podsumowanie ubiegłego miesiąca.

Marzec zaczyna się pięknie, więc jest cudowanie 💚

Kompilacja jedzonka z pracy

Zakrzówek na przedwiośniu

Takie tam, jedynie 200 stron z cenówkami (2 tyś pojedynczych cen).
Wszystko potargać, podzielić na działy, a wszystko pomiędzy obsługą klientów.
Taka praca... 

Tak, zrudziałam ;)

A Wam jak minął luty i zaczyna się marzec?