Na takie baby, jakie bym chciał, to mnie nie stać. A na te, które mógłbym sobie ewentualnie przygruchać, to żal nawet marnować czasu. Na co mi jakaś stara jędza?
Po książki autorstwa Alka Rogozińskiego sięgam z wielką chęcią zawłaszcza w momentach, kiedy potrzebuję sporej dawki humoru, bo wiem, że znajdę go dość sporo w twórczości księcia komedii kryminalnej. Ostatnio wybór padł na pozycję pt. Bardzo cichy rozwód.
Kiedyś byli szczęśliwym małżeństwem i świata poza sobą nie widzieli. Jednak po kilku wspólnych latach Zuzanna i Kacper z całego serca mają siebie dość. Każde z nich nie może się też doczekać chwili, kiedy powie drugiemu: „Chcę rozwodu!”. A kiedy wreszcie ów upragniony moment nadchodzi, szybko okazuje się, że… rozstanie to ostatnie, co będzie zaprzątać ich głowy. Wplątani w morderstwo, uciekający przed policją i gangsterami, małżonkowie zdani są tylko na siebie. Pytanie tylko: czy aby na pewno mogą sobie wzajemnie ufać? opis wydawcy
Bardzo cichy rozwód to książka, po której spodziewałam się tego, że będę się z nią dobrze bawić znając już twórczość Alka Rogozińskiego. Sam pomysł na fabułę jest o tyle ciekawy, a jednocześnie dość mocno pokręcony i dość mocno absurdalny i wręcz surrealistyczny. Do tego dialogi, które są tak zabawne, zupełnie w stylu autora – niejednokrotnie przy nich zaśmiewałam się pod nosem sprawiając jednocześnie, że podczas lektury bawiłam się naprawdę dość dobrze – mimo sporej absurdalności fabuły. Z postaci pojawiły się postacie, które znamy z innych książek autora – na przykład komisarz Darski, ale reszta pojawiających się bohaterów jest zupełnie nowa, nie zmienia to faktu, że są dość charakterystyczni, barwni i niesztampowi. Całość jest napisana w sposób lekki, nieskomplikowany, bardzo przyjemny w odbiorze – również dość charakterystyczny dla autora.
Pamiętaj jednak, że zawsze grozi ci powtórka z rozrywki. I że lepsze zło znane niż nieznane. Poza tym, możesz mi wierzyć na słowo, wszystkie chłopy są prawie z jednej sztancy. Różnią się tylko nieistotnymi szczegółami.
Bardzo cichy rozwód to książka, która zdecydowanie spełniła swoje zadanie – poprawiła humor, sprawiła, że oderwałam się od rzeczywistości. Fakt, że sama akcja i pomysł na fabułę są dość absurdalne i wręcz paradoksalne. Chyba wolę całą serię z Różą Krull, głównie ze względu na główną bohaterkę. Ta pozycja jest lekkim i całkiem przyjemnym czytadłem – nie jest to arcydzieło literatury czy wyżyny pisarstwa. Po prostu lekkie i przyjemne czytadło, dość mocno absurdalne, ale wciąż czytadło. Nawet w takich kategoriach nie jest to dzieło wybitne, ale spełnia rolę odmóżdżacza.
Po kilkudziesięciu minutach bezustannego ględzenia do smartfona Darski czuł się tak, jakby zamiast w policji, pracował w telemarketingu i wciskał ludziom cudowne garnki, które nie dość, że same gotują, to jeszcze potem same gotują, to jeszcze potem same się zmywają i odstawiają do szafki.
Ja książki Alka Rogozińskiego biorę w ciemno :) Na tej okładce widzę znajome sylwetki. Już gdzieś widziałam podobne, zwłaszcza postać mężczyzny, która już była gdzieś wykorzystana. Może w nieco innej oprawie, ale jednak tak. Książkę chętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńMa lepsze i gorsze książki, ale co ważne - rozbrajające i odstresowujące ;)
OdpowiedzUsuń