Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zygmunt Miłoszewski. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zygmunt Miłoszewski. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 14 maja 2018

"Gniew" Zygmunt Miłoszewski

Tytuł: Gniew
Autor: Zygmunt Miłoszewski
Cykl: Teodor Szacki
Tom: trzeci
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 380
Ocena: 3.5/6


Trener zapytał do czego by porównali swoje rodziny. Najbardziej śmiali się z faceta, który powiedział: do wczasów nad Bałtykiem. Niby wakacje, niby sami tego chcieliśmy, niby kupa kasy poszła, tylko gdzie jest słońce.




Gniew czekał na półce już od dłuższego czasu, bo całą serię z Teodorem Szackim kupiłam za jednym razem, bo jak szaleć to szaleć. Za Uwikłanie zabrałam się dość szybko, ale jednak Ziarno prawdy czekało trochę na swoją kolej z racji tego, że przez spory okres mieszkało w Krakowie. Poprzednie części już są za mną, a ja w końcu zabrałam się za finał trylogii...

25 listopada 2013 r. prokurator Teodor Szacki zostaje wezwany do zrujnowanego bunkra koło poniemieckiego szpitala miejskiego w Olsztynie. W czasie robót drogowych odnaleziono tam stary szkielet. Szacki bezrefleksyjnie „odfajkowuje Niemca”, jak się tutaj nazywa wojenne szczątki, i każe przekazać je uczelni medycznej, gdzie wiecznie brakuje eksponatów do celów dydaktycznych. Nie przypuszcza, że to, co wydawało się końcem rutynowej procedury, jest początkiem najtrudniejszej sprawy w jego prokuratorskiej karierze. Sprawy, która pozbawi go prawniczego dystansu, zmusi do wyborów ostatecznych i okaże się ostatnim dochodzeniem prokuratora Teodora Szackiego.
                                                                       opis z okładki

Teodor Szacki jest postacią dość specyficzną i muszę przyznać, że dotychczas we mnie wzbudziła we mnie o wiele więcej sympatii i pozytywnych emocji niż tych odrzucających czy negatywnych... Tak samo jak po skończonej lekturze miałam lekko mieszane uczucia... Zapowiadała się  naprawdę interesująca książka... A co dostałam? Za mało kryminału w kryminale... W porównaniu z poprzednimi częściami Gniew wypadł dość przeciętnie, a do tego moim zdaniem książka nie zamyka odpowiednio cyklu, nie wyjaśnia zbyt wiele, nie domyka go... Nie zmienia to jednak faktu, że podczas lektury spędziłam dość miło czas – dość lekka, technicznie napisana dość dobrze, ale jednak muszę przyznać, że Uwikłanie chyba podobało mi się najbardziej z całej trylogii, a ja oczekiwałam trochę lepszego zakończenia. 
Nie jesteś zły, jesteś bardzo dobrym człowiekiem, wiesz? Naprawdę. – Poklepała go po dłoni. – Tylko jesteś… - Zawiesiła głos, szukając właściwego określenia. - …jak by to powiedzieć, nie poirytowany i nie agresywny. O, wiem, gniewny. Może to kwestia twojej profesji, ale gdybym miała wybrać jedną cechę, która identyfikuje mojego ojca, to powiedziałabym, że jest to gniew.
Gniew to finałowa część cyklu z Szackim w roli głównej... Będę za nim tęsknić, ale jednak spodziewałam się bardziej spektakularnego zakończenia tej trylogii... Ale nie zmieni to faktu, że będę miło wspominać tę serię i tę postać oraz, że kiedyś jeszcze z większą przyjemnością sięgnę po dalszą twórczość Miłoszewskiego. Czy polecam - żeby poznać zakończenie serii - owszem, ale nie ma jakiegoś wyjątkowego szału, bo finał przeciętny...

sobota, 8 lipca 2017

"Ziarno prawdy" Zygmunt Miłoszewski

Tytuł: Ziarno prawdy
Autor: Zygmunt Miłoszewski
Cykl: Teodor Szacki
Tom: drugi
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 368
Ocena: 5/6



Mówi się, że w każdej legendzie jest ziarno prawdy. Ale są takie legendy, w których nie ma prawdy ani kropli.





Ziarno prawdy to książka, która mnie kusi już od dawna i jedna z tych pozycji, których ekranizację postanowiłam zobaczyć dopiero po skończeniu lektury i konsekwentnie się tego trzymałam. Przygodę z twórczością Zygmunta Miłoszewskiego zaczęłam od Uwikłania – pierwszej części trylogii z Teodorem Szackim w roli głównej. Później przeczytałam Domofon oraz Bezcenny, aż w końcu przyszedł na Ziarno prawdy, którego głośna ekranizacja z Robertem Więckiewiczem w roli głównej miała miejsce kilka lat temu przynosząc Miłoszewskiemu sporo popularności.

Teodor Szacki zamieszkał w Sandomierzu, gdzie dochodzi do tajemniczego morderstwa miejscowej działaczki społecznej, a jej ciało zostało znalezione w okolicach miejscowej synagogi. W tym czasie prokurator próbuje rozwiązać zagadkę jednocześnie próbując sobie poradzić z życiem i odnalezieniem się w nowym mieście, w nowej sytuacji. Jak sobie poradzi z tym wszystkim? Czy to zabójstwo to naprawdę mord rytualny? Jaki związek ma to z miejscowymi Żydami i historią sprzed kilkudziesięciu lat?
Wierzył, że na początku każdego działania jest słowo, że słowa o nienawiści prowadzą do nienawiści, o przemocy - do przemocy,o śmierci - do śmierci. Każda znana ludzkości masakra zaczynała się od gadania.

Ziarno prawdy jest pozycją, która mnie intrygowała od samego początku, kiedy o niej usłyszałam i czułam, że może być naprawdę dobra, zwłaszcza, że Uwikłanie uznałam za bardzo dobre... No i jeszcze dodatkowo włączyła mi się tęsknota za Szackim i twórczością Miłoszewskiego. Jak przypuszczałam - książkę czytało mi się naprawdę świetnie, ale co na to wpłynęło? Przede wszystkim sam pomysł na fabułę i koncepcja umieszczenia akcji w Sandomierzu, co razem wypadło naprawdę dobrze. Wielką przyjemność sprawiło mi obcowanie z rozdartym Szackim, z jego charyzmą i błyskotliwością. Tutaj jest o wiele mniej jego marudzenia na temat swojej żony, ale to dobrze. Choć nigdy nie byłam w Sandomierzu, czytając prozę Miłoszewskiego czułam jakbym chodziła tamtymi uliczkami, więc naprawdę wielkie brawa dla autora. Widać w tym kunszt pisarza, jego spore przygotowanie, przedstawienie miasta trochę mniej stereotypowo aniżeli na pocztówkach czy w Ojcu Mateuszu, co jeszcze bardziej skłania mnie do odwiedzenia tego miasta. Ciekawym dla mnie jest włączenie tematów związanych z Żydami oraz antysemityzmem. Po raz kolejny w książkach autora spodobał mi się jego styl pisarski, na dość wysokim poziomie, język zrozumiały. Jestem zaintrygowana i zafascynowana i czuję, że niebawem sięgnę po ostatnią część trylogii pt. Gniew.


Ziarno prawdy jest książką, po którą zdecydowanie warto sięgnąć. Ciekawe i dobrze wykreowane postacie, intrygujący i świetnie wykorzystany pomysł na fabułę, styl pisarski na wysokim poziomie, co wszystko razem sprawia, że książkę czyta się naprawdę szybko i przyjemnie. 

Robert Więckiewicz jako Teodor Szacki

poniedziałek, 29 lutego 2016

"Bezcenny" Zygmunt Miłoszewski

Tytuł: Bezcenny
Autor: Zygmunt Miłoszewski
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 496
Ocena: 3/6


Dziedzictwo narodowe to są najzwyczajniejsze rzeczy. Spacer z dzieckiem w parku, wylegiwanie się w łóżku w sobotę i wspólny niedzielny obiad. Dziedzictwo to jest wychowywanie swoich dzieci tak, żeby potrafiły być dobre, mądre i prawe.





Twórczość Zygmunta Miłoszewskiego poznałam sięgając po Uwikłanie i zgarnąwszy do swojej biblioteczki całą trylogię z Teodorem Szackim. Dopiero później sięgnęłam po Domofon, aż w końcu podczas ostatniej wizyty w kluczborskiej bibliotece zarezerwowałam sobie Bezcennego, do którego miałam pierwsze podejście jeszcze jakoś w trakcie jesieni...
Ból po stracie jest jak kombinezon z cierni. Na początku nie wiemy, o co chodzi, miotamy się na wszystkie strony, sprawiając, że kolce rozrywają skórę i całe ciało spływa krwią. Składamy się jedynie z cierpienia. Potem uczymy się, że miotanie nie ma sensu. Trwamy w bezruchu, rany zaczynają się zasklepiać, a my powtarzamy sobie, że dojdziemy do siebie. W końcu trzeba się ruszyć i wtedy uświadamiamy sobie, że kombinezon zostanie z nami na zawsze, a nasz skóra jest pokryta różowymi, delikatnymi bliznami, gotowymi otworzyć się, boleć i krwawić przy najmniejszym ruchu. Nie da się w kombinezonie żyć tak jak przedtem. Nie da się w nim zapomnieć bólu i żyć normalnie.
Akcja Bezcennego toczy się częściowo w latach 1945-46, a częściowo współcześnie i toczy się wokół skradzionego obrazu Rafaela Santiego. W książce przewija się Lisa Tolgfors – znana złodziejka, która w swoim fachu jest bezsprzecznie najlepsza. Jednak główne skrzypce grają osoby, które próbują rozwiązać zagadkę bezcennego obrazu. Należy do nich urzędniczka Zofia Lorentz, agent Służb Kontrwywiadu Wojskowego Anatol Gmitruk oraz znawca sztuki Karol Boznański. Czy rozwiążą zagadkę? Czy odnajdą ukradziony obraz? Czego się dowiedzą?
... impresjoniści pokazali, że światło to życie. Ich obrazy mówią: żyjemy w świecie światła. Nie w świecie, gdzie światło rozprasza mroki. Nie w świecie, gdzie światło prowadzi nas przez ciemność, gdzie czeka na końcu czarnego tunelu. Po prostu w świecie światła i życia.
Czytając Bezcennego spędziłam czas dość miło, ale jednak nie powaliła mnie na kolana. Bohaterowie są dość wyraziści, aczkolwiek i tak nie należą do najlepszych czy najbardziej charakterystycznych. Nie są przerysowani ani sztuczni, ale jednak niespecjalnie zapadający w pamięć. Przeczytałam tę książkę naprawdę szybko, a jej czytanie mnie jakoś specjalnie nie wykończyło, jednak podczas lektury miałam wrażenie, że ten motyw już gdzieś był. Obrazy, złodziej obrazów, poszukiwanie zguby... Okazuje się, że był – chociażby u Dana Browna czy w Przeklętym zakonie. Pomysł na książki jest już średni, dość przewidywalny, a poza tym (jak już wspomniałam) odniosłam wrażenie, że to już gdzieś było... Język w książce nie jest zbyt skomplikowany, należący raczej do tych prostszych. Po prostu niezbyt wygórowany, zresztą tak jak sam pomysł, który wydaje się być łudząco podobny do innych....

Podsumowując już moją recenzję – Bezcenny to książka raczej przeciętna, średnio zapadająca w pamięć... Fabuła książki niezbyt oryginalna, język dość prosty, a i akcja taka sobie... Uwikłanie i Domofon wypadły w moim odczuciu wyszły Zygmuntowi Miłoszewskiemu o wiele lepiej, przynajmniej moim zdaniem... Czy ją polecam? No można przeczytać, ale są o wiele lepsze książki tego autora i z tego rodzaju literackiego...

niedziela, 27 września 2015

"Domofon" Zygmunt Miłoszewski

Tytuł: Domofon
Autor: Zygmunt Miłoszewski
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 333
Ocena: 5/6



Ludziom miesza się rzeczywistość z wyobraźnią. Wstydzą się tego, o czym pomyśleli, są dumni z rzeczy, których nie zrobili, kochają tych, których nie znają, i nienawidzą tych, o których tylko słyszeli.





Zygmunt Miłoszewski to autor, o którym zrobiło się szczególnie głośno dzięki cyklowi z prokuratorem Teodorem Szackim w roli głównej i to właśnie głównie z tym cyklem jest kojarzony. W swoim dorobku ma jednak także horror osadzony w polskich realiach pod tytułem Domofon, którą niedawno skończyłam czytać.

Warszawa, dokładniej Bródno i jeden z bloków na tym osiedlu. To właśnie do niego wprowadza się Agnieszka i Robert – młode małżeństwo, które w stolicy pragnie rozpocząć nowe życie. Jednak od samego początku zaczynają się tam dziać dziwne rzeczy – zaczyna się drastycznie od trupa w windzie. Później jest jeszcze bardziej straszniej– wszystkich mieszkańców dręczą koszmary, połowa mieszkań stoi pusta, a wszystkie możliwości wyjścia przez drzwi czy okna zostaje w tajemniczy sposób zostaje zablokowana uniemożliwiając mieszkańcom wyjście z bloku. Co takiego tam się dzieje? Dlaczego dzieją się tam tak dziwne rzeczy? Dlaczego dochodzi do morderstw? Dlaczego mieszkańcy są uwięzieni w swoim własnym bloku? Jakie mroczne moce dręczą koszmarami 
lokatorów?
Nie chcę się bawić w filozofowanie, ale nie ma człowieka, który nie nosiłby w sobie wielkich traum, lęków, prawdziwych lub urojonych win, marzeń gwałcących wszelkie normy społeczne. Zepchnięte w najdalsze zakamarki psychiki, czynią nas bezradnymi, kiedy pojawiają się na powierzchni. Przez całe życie uczymy się udawać, że ich nie ma, zamiast stawać z nimi twarzą w twarz. Zmuszeni do tej konfrontacji, przegrywamy, choć moglibyśmy zwyciężyć. Wybieramy najłatwiejsze wyjście: ucieczkę. A ucieczką od samego siebie może być tylko śmierć lub szaleństwo.

Domofon jest książką, którą kupiłam na jakiejś wyprzedaży skuszona nazwiskiem, ponieważ poznałam jego twórczość dzięki Uwikłaniu z Teodorem Szackim w roli głównej. Jest także debiutem Miłoszewskiego, o czym dowiedziałam się dopiero po przeczytaniu. Muszę jednak przyznać, że autor spisał naprawdę dobrze... Na początku książka ma klimat bardziej kryminału aniżeli horroru, akcja momentami też akcja nie toczy się zbyt szybko, ale jednak autor nadrobił to szerokim wachlarzem postaci, które są dość charakterystyczne i bardzo różne, co daje naprawdę sporo przyjemności podczas czytania. Pomysł na książkę jest bardzo ciekawy, wykonanie też bardzo dobre, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że to debiut, a do tego zakończenie, które naprawdę mnie zaskoczyło i wbiło w fotel... Naprawdę wielkie brawa dla Miłoszewskiego za tak dobrą pierwszą książkę.

Zachowania wielkopłytowych społeczności sprzyjają tajemnicy. Nikt nikogo nie zna, nikt z nikim nie rozmawia, nikt się do nikogo nie wtrąca. Dopóki nie cuchnie rozkładającym się trupem, wszystko jest w porządku.

Podsumowując Domofon to książka dobra, z dreszczykiem emocji, dobrze skonstruowaną intrygą, a przede wszystkim ciekawym i dobrze zrealizowanym pomysłem. Zdecydowanie warto po nią sięgnąć. Polecam ją szczególnie wszystkim miłośnikom kryminału oraz literatury grozy – na pewno się nie zawiodą.

czwartek, 16 kwietnia 2015

"Uwikłanie" Zygmunt Miłoszewski

Tytuł: Uwikłanie
Autor: Zygmunt Miłoszewski
Cykl: Teodor Szacki 
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 304
Ocena: 5.5/6

Skąd pewność, że wcześniejsza śmierć to zawsze strata? Że to zawsze gorsze rozwiązanie? Że trzeba przed nią ratować za wszelką cenę? Być może z życia wyłania się coś, co jest większe od niego. W duszy każdego z nas istnieje potrzeba, aby po wypełnieniu życia przyszedł koniec. U niektórych pojawia się wcześniej.



O twórczości Zygmunta Miłoszewskiego czytałam już jakiś czas, głównie przy jego debiucie zatytułowanym Domofon. Teraz dzięki adaptacji filmowej Ziarna prawdy tegoż autora zrobiło się o nim szczególnie głośno i postanowiłam ten film zobaczyć dopiero wtedy, kiedy przeczytam książkę. No, a żeby nie zaczynać cyklu od środka, zaczęłam od początku – właśnie od Uwikłania.

Warszawa. Rok 2005. Po zakończonej terapii ustawień został zamordowany jeden z jej uczestników Henryk Telaka. Dlaczego akurat on? Co stało się na niej wydarzyło? Jakie fakty z przeszłości owego mężczyzny wypłynęły na wierzch podczas owej terapii? Dlaczego akurat on? Kto może być mordercą? Na pytania stara się odpowiedzieć wezwany na miejsce Teodor Szacki –  trzydziestoparoletni, elegancki prokurator o młodej twarzy i siwych włosach. Czy mu się uda? Czy to śledztwo wpłynie na jego życie osobiste? Co takiego odkryje?

Zygmunt Miłoszewski
Uwikłanie jest pozycją, w którą strasznie się wciągnęłam, przepadłam, nie mogłam przestać, dopóki nie skończyłam. A cóż takiego mnie w niej urzekło? Złożyło się na to naprawdę wiele składowych, nawet nie wiem od czego zacząć. Przede wszystkim chyba sama fabuła, która jest ciekawie skonstruowana, świeża i porywająca. Pomysł naprawdę dobrze wykorzystany przez autora, który wycisnął z niego chyba maksimum. No i zakończenie, które naprawdę mnie zaskoczyło, sprawiło, że rozdziawiałam usta ze zdziwienia oraz zdecydowanie wgniotło w pociągowe siedzenie. Zygmunt Miłoszewski jest pisarzem, który zadebiutował dopiero kilka lat temu, ale moim zdaniem pisze naprawdę dobrze. Książka jest napisana naprawdę dobrze pod względem językowym. Stylistycznie jest utrzymana na dość wysokim poziomie, bez jakiś wulgarnych wypowiedzi czy sformułowań, lecz przy tym jest dość lekka i przyjemna w odbiorze. Muszę przyznać, że jednak momentami irytowały mnie spolszczenia wciskane czasami na siłę na przykład tiszert zamiast t-shirt. 

Robert Więckiewicz jako Teodor Szacki w Ziarnie Prawdy.
Uwikłanie czytało mi się wyjątkowo dobrze także z racji głównego bohatera - prokuratora Teodora Szackiego. Muszę przyznać, że jest on postacią niezwykle fascynującą i wielobarwną i dlatego wcale nie przeszkadzały mi wstawki obyczajowe z jego życia, które się pojawiły w książce. Wręcz przeciwnie – wywoływały uśmiech. Miłym urozmaiceniem jest także fakt, że jest on prokuratorem, a nie policjantem czy prywatnym detektywem jak to często bywa w powieściach kryminalnych. Jest postacią naprawdę ciekawą, fascynującą – ironiczny, zdecydowany, z niezwykle wyczulonym instynktem, dzięki któremu wyczuwa wiele spraw. Naprawdę świetny bohater i jestem naprawdę ciekawa jego kolejnych przygód!

Większość spraw, którymi zajmował się prokurator Szacki, były właśnie wynikiem bezsensownej agresji. Złości, która w pewnej chwili zmaterializowała się pod postacią napadu, gwałtu, zabójstwa, pobicia. Skąd to się brało? Z rozczarowania, że życie jest takie ciężkie, nudne i nieprzynoszące satysfakcji? Ze strachu, że za chwilę może być jeszcze ciężej? Z zawiści, że inni mają lepiej? Często się nad tym zastanawiał, ale nie potrafił sobie odpowiedzieć w przekonujący sposób na pytanie, skąd się bierze polska wściekłość.

Uwikłanie to naprawdę dobry kryminał. Sama akcja czasami nie płynie zbyt szybko, ale jest za to pełna intryg i zagadek oraz psychologicznych aspektów dotyczących śledztwa, terapii czy bohaterów. Jest to książka naprawdę godna polecenia!!! Kryminał z naprawdę wysokiej półki. Jestem naprawdę ciekawa innych książek Zygmunta Miłoszewskiego, po które z pewnością jeszcze sięgnę.