Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Artur Nowak. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Artur Nowak. Pokaż wszystkie posty

sobota, 30 grudnia 2023

"Dzieci, które gorszą" Artur Nowak

Tytuł: Dzieci, które gorszą
Autor: Artur Nowak
Wydawnictwo: Krytyka Polityczna
Ilość stron: 224
Ocena: 4/6


Katolickie wychowanie przynosi cierpienie i zawód. Nie ma w nim duchowości. Wszystko jest obliczone, żeby ludźmi manipulować, podporządkowywać ich sobie. Daj mi dziecko do siódmego roku życia, a wychowam ci go na fanatyka każdej religii.


O dzieciach księży czy dzieciatych kapłanach najczęściej mówi się w kuluarach, a opowieści o nich krążą wśród ludzi – czasami jako pewnego rodzaju miejskie legendy, czasami na zasadzie, że znajomy znajomego usłyszał. Jako osoba wychowana w dość mocno katolickim środowisku i (na szczęście) mająca szczęście do poznawania wartościowych kapłanów i znająca ich niemało – słyszałam wiele takich historii. Dlatego zainteresowałam się kolejną w mojej czytelniczej karierze (po pozycji pt. Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos) książką Artura Nowaka pt. Dzieci, które gorszą, w której autor stara się pokazać, jak takie historie wyglądają od kuchni.

To powieść o ojcach, o których się nie mówi. O niby rodzinach, których oficjalnie być nie może. O krzywdzie dzieci, która przez hipokryzję i system praktyk Kościoła katolickiego, jest zamiatana pod dywan. A przede wszystkim to autentyczne historie ludzi uwikłanych w relacje, które zmieniły ich życie: kobiet i mężczyzn, którzy coś zyskali i coś stracili w związkach z księżmi, ludzi, którzy są owocami związków, niekiedy zapoczątkowanych gwałtem, z duchownymi. Wychowywani na plebanii, w wynajmowanych przez lata mieszkaniach, zmuszeni wyjechać za granicę, niekiedy zaakceptowani, częściej odrzuceni i napiętnowani. Żyją wśród nas, choć nie chcemy tego dostrzec. Poruszający reportaż otwierający bolesny temat, o którym do tej pory nie mówiło się na głos.                                                                                                                  opis wydawcy

Dzieci, które gorszą to książka, po której już wiedziałam czego się mogę spodziewać – w końcu czytałam już wcześniej Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos tego samego autora. Czytałam również takie pozycje jak Dzieci księży. Nasza wspólna tajemnica Marty Abramowicz, więc miałam już jakiś obraz twórczości autora, ale także tego jak ten temat jest przedstawiany w literaturze faktu, ale jednocześnie temat nie szokuje mnie już ani trochę. Książka jest podzielona na 3 części – pierwsza to rozmowy z tytułowymi dziećmi, które gorszą, druga to rozmowy z ekspertami, natomiast trzecia to ustosunkowanie się autora do tematu. Osobiście najbardziej przypadła mi do gustu pierwsza część – ta opowiadająca konkretne historie konkretnych osób. Całość jest napisana dość przystępnym w odbiorze językiem, jednak w sposób nieco przegadany, bo poza tematem księżowskich dzieci jest jeszcze poruszonych sporo innych tematów – jak kryzys Kościoła, pedofilia wśród duchownych itp. W tej książce widzę również sporo podobieństw do Dzieci księży Marty Abramowicz, chociaż obydwie książki zostały wydane praktycznie w tym samym czasie. Nie zmienia to faktu, że obydwie podejmują ważny temat, a mi trudno określić, która z tych pozycji jest lepsza.

Ksiądz to przecież zawód jak każdy inny. Mówi się oczywiście o powołaniu, ale przecież nauczyciel czy lekarz to też zawody z powołania. Tak przynajmniej mówimy. Tyle że jak lekarz przestaje być lekarzem, a nauczyciel nauczycielem, to społeczeństwo przechodzi nad tym do porządku dziennego. Nit się nad tym nawet przez chwilę nie zastanawia. Afera jest wtedy, kiedy z powołania rezygnuje ksiądz. To elektryzuje wszystkich.

Dzieci, które gorszą to książka, która podejmuje zdecydowanie ważny temat i daje głos, tym których głos przez lata był tłamszony, ale nie zmienia to faktu, że nie jest to jakoś wybitnie odkrywcza książka. Owszem, uważam, że warto po nią sięgnąć – szczególnie ją polecę osobom z Kościoła Katolickiego o wąskim, konserwatywnym myśleniu, żeby móc na pewne tematy spojrzeć szerzej. Nie jest to wybitna literatura faktu wysokich lotów czy poruszająca do głębi, ale na pewno książka warta uwagi. 

Cechuje nas ogólnospołeczna niedojrzałość wobec wielu wyzwań. Przeciętny Polak ma problem z zaakceptowaniem nowych zjawisk: nie chodzi tylko o pedofilię, ale też o stosunek do uchodźców, cudzoziemców czy mniejszości seksualnych. Jesteśmy konserwatywni, przy czym nie mam na myśli sfery religijnej. Żeby dojrzeć do mówienia o tych zjawiskach, trzeba je opisać, poznać. Tak się dzieje w technice, poezji, medycynie. Pierwszym etapem postępu jest opisanie danego zjawiska. Potem można iść dalej. Niedojrzałość polega na reakcji lękowej, wyparciu.

niedziela, 5 grudnia 2021

"Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos" Artur Nowak, Małgorzata Szewczyk-Nowak

Tytuł: Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos
Autor: Artur Nowak, Małgorzata Szewczyk-Nowak
Wydawnictwo: Krytyka Polityczna
Ilość stron: 244
Ocena: 5/6



Pokrzywdzeni nie potrzebują modlitwy. Chcą usłyszeć „przepraszam”, chcą zadośćuczynienia. Wszystko to od dziecka trzymasz w sobie i albo zaczynasz zdrowieć i mówić o tym, albo kończysz na psychotropach.


Molestowanie i gwałty to tematy tabu, choć niekoniecznie te dokonywane przez księży – to temat bardzo chodliwy, o nich się lubi mówić, sama nie do końca wiem czemu. Dlatego po lekturach takich jak Gwałt polski czy Molestowane. Historie bezbronnych sięgnęłam po pozycję Artura Nowaka i jego żony Małgorzaty Szewczyk-Nowak pt. Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos będąc jej niezmiernie ciekawa.

„Ksiądz więził i gwałcił”. „Kapłan molestował ministranta”. Takie tytuły biją po oczach, podnoszą oglądalność i zwiększają nakłady gazet. Ale nie słychać w nich zbyt głośno głosu ofiar. Ich ból ginie niezauważony, bo w centrum uwagi są sprawcy w sutannach. To wyjątkowa książka, która daje głos ofiarom. Obok wstrząsających opisów przemocy seksualnej, poniżenia, a w niektórych wypadkach zwykłych tortur, znajdziecie tu zapis bezkarności sprawców, nieświadomości rodziców i krzywdy dzieci. Krzywda przeradza się w długotrwałą traumę, która prowadzi do prób samobójczych lub uzależnień. Każda z rozmów to osobista droga krzyżowa bohaterów, którzy dopiero po latach zdecydowali się opowiedzieć autorom o swoich dramatycznych przeżyciach. Autorzy z reporterską dociekliwością badają temat molestowania. Rozmawiają z osobami, które na co dzień zajmują się problemem pedofilii w Kościele katolickim. Pokazują, w jaki sposób Kościół w Polsce ochrania księży pedofilów. Tabuizowanie tego tematu przez lata służyło sprawcom. Czas przerwać milczenie - również dla dobra Kościoła, ale przede wszystkim - dla dobra dzieci.                                                                                                                                                                       opis wydawcy

Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos to książka, która mnie bardzo zaintrygowała, byłam ciekawa podejścia autorów do tematu i tego, jak zostanie zrealizowany. Dla autorów jest to debiut literacki, później Artur Nowak wydał jeszcze kilka książek (natomiast jego żona już nie), ale nie miałam okazji ich czytać, więc zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać po tej pozycji. Muszę jednak przyznać, że wciągnęłam się w nią już od samego początku. Całość jest podzielona na trzy części – pierwsza to rozmowy z ofiarami, druga to stanowisko autorów, natomiast trzecia to rozmowy z najróżniejszymi specjalistami. Do tego grona należą takie osoby jak chociażby Maria Beisert, będąca prawnikiem, psychologiem i seksuologiem czy ojciec Adam Żak - jezuita, koordynator do spraw ochrony dzieci i młodzieży przy Konferencji Episkopatu Polski. Coś co mi się spodobało – to oddanie głosu ofiarom, jak piszą autorzy nam nie chodzi o walkę z instytucją, ale o pomoc osobom pokrzywdzonym. Podział książki na różne części – też jest jak najbardziej bardzo ciekawe, choć osobiście z chęcią przeczytałabym więcej rozmów z ofiarami, jednak i tak jestem pełna podziwu dla tych, które po latach zdecydowały się na wyznanie prawdy i żądanie zadośćuczynienia. Żeby nie było zgorszenia jest napisana w sposób dobry, autorzy nie bawią się w ocenianie czy krytykowanie kogokolwiek – pokazują zjawisko z perspektywy ofiar, pokazują jak bardzo leży i kwiczy w Polsce edukacja seksualna, jak trudne jest zgłaszanie molestowania czy gwałtu, zwłaszcza jak za oprawcą stoi instytucja, która chce wszystko uciszyć i stłumić w zarodku. 

Pokrzywdzonym wmawia się, że to ich wina. Mówi się, że ich Bóg pokarze i te osoby czują się gorsze. Ludzie, nie rozumiejąc uzależnienia pokrzywdzonego od sprawcy, upominają ofiary: „Po co tam jeszcze chodzisz?”. Nikt nie rozumie, że pokrzywdzeni byli wciągani w skomplikowane relacje, zastraszani: „Jak do mnie nie przyjdziesz, to ci mama umrze”.

Żeby nie było zgorszenia to książka zdecydowanie warta przeczytania, choć nie należy do najmocniejszych reportaży dotyczących wykorzystywania seksualnego, jakie czytałam. Uważam jednak, że książka jest jak najbardziej potrzebna i ważna w kraju, w którym tak dużą rolę odgrywa Kościół. Nie jest najmocniejsza, ale przez to osoby o słabszych nerwach czy większej wrażliwości będą mogły po nią sięgnąć. Naprawdę warto sięgnąć. 

Problem pedofilii ma charakter ogólnospołeczny, nie odnosi się oczywiście wyłącznie do duchownych, to jednak obdarzani zaufaniem przez wiernych księża mają jako jedyna grupa społeczna nieskrępowany dostęp do dzieci, co bez skrupułów wykorzystują.