niedziela, 18 października 2020

"Dzieci księży. Nasza wspólna tajemnica" Marta Abramowicz

Tytuł: Dzieci księży. Nasza wspólna tajemnica
Autor: Marta Abramowicz
Wydawnictwo: Krytyka Polityczna
Ilość stron: 224
Ocena: 4/6



Kościoły, które żądają ochrony prawnej dla głoszonych przez siebie poglądów, muszą bardzo źle sobie radzić.




Mam szczęście do księży, zdecydowanie. W swoim życiu poznałam wielu wspaniałych kapłanów – jeden prowadzi Barkę koło Strzelec Opolskich, inny prowadzi Dom Miłosierdzia w Otmuchowie, znam Malinę z wrocławskiej Maciejówki czy poznałam osobiście nieodżałowanego ks. Grzywocza. Nie zmienia to faktu, że mam pełną świadomość, że księża są najróżniejsi, zresztą jak całe społeczeństwo. Dlatego byłam ciekawa książki Marty Abramowicz pt. Dzieci księży. Nasza wspólna tajemnica, która zrobiła się znana po sukcesie pozycji pt. Zakonnice odchodzą po cichu. Jednak wyzwanie Abecadło z pieca spadło i literka D na październik zmotywowały mnie do zaczęcia przygody z twórczością autorki właśnie odtej pozycji - reportażu Dzieci księży.

Ludzie znają dzieci księży. Znają ich matki i ojców. Ale o tym się głośno nie rozmawia. Niektórzy mówią - tabu. Inni - hańba. Nikt nie zagadnie takiej matki, jak się czuje, nie doradzi, nie pocieszy. Synów i córek księży nikt nie wysłucha, nie zapyta o ojca, nie powie dobrego słowa. Czasem ktoś rzuci kąśliwy żart, który przypomni im, że wszyscy wiedzą. Bo ludzie rzadko kiedy coś mówią w oczy, ale chętnie za plecami. Dzieci księży i ich matki żyją w bańce samotności. Otoczeni plotkami, w cieniu tajemnicy.                                                                                                                                                                                opis wydawcy

Dzieci księży. Nasza wspólna tajemnica to książka, której byłam ciekawa, a w zasadzie nastawienia autorki do tematu i tego jak go zrealizuje w swoim reportażu. Tak, jestem osobą wierzącą, ale zawsze powtarzałam, że wierzę po swojemu, a moje podejście do wielu spraw kościelnych niekoniecznie jest zbieżne z ogólnym podejściem. I jak już wspominałam we wstępie – mam szczęście do poznawania wspaniałych kapłanów, ale wcale nie zgorszyłam się tą książką, bo wiem, że ksiądz nie oznacza świętego i nieskazitelnego. Autorka wybrała temat niełatwy i moim zdaniem zmierzyła się z nim dość poprawnie dobrze. Po pierwsze taka książka pokaże coś ja już wiem – ksiądz nie oznacza tego, że ten człowiek jest nieomylny, święty i bez grzechu. Po drugie pokazuje wiele traum, jakie się pojawiają, nie dość, że wychowywanie bez ojca, to jeszcze przyczepianie łatek, wyśmiewanie. Autorka wybrała różne historie, łącznie z historią dziecka księdza nie-katolickiego, moim zdaniem zabrakło opowieści dziecka, dla którego ojciec rzucił sutannę. W ogóle spodziewałam się większej ilości historii, przykładów, większego przekroju tych opowieści. Skoro już w opisie czytamy, że Ludzie znają dzieci księży to trudno tak po prostu przyjąć tłumaczenia Abramowicz, że tak trudno znaleźć osoby, które byłyby skłonne podzielić się tym, co przeszły… No cóż… Moim zdaniem zabrakło również jakiejś głębszej analizy, dlaczego jest jak jest. Może to ja jestem zbyt wymagająca, może tak miało być – nie wiem. Na pewno bardzo interesującą sprawą jest dawka ciekawostek z nauczania Kościoła i różnych kościelnych autorytetów na temat roli kobiet i celibatu. Całość jest napisana niezbyt wygórowanym językiem, w ogóle w sposób niezbyt skomplikowany. Spodziewałam się większych emocji i większego dopracowania, poruszenia emocji i głębszej analizy, przez co pozycja nie jest wybitnie wysokich lotów, ale na pewno ważna i potrzebna.

Sprawiedliwości musi stać się zadość. Ludzie mają nadzieję, że sprawiedliwość nastanie po śmierci (...) nie ma ani nieba, ani piekła. Nie ma Boga, który zstąpi na ziemię i ukarze winnych. I jeśli on sam się tym nie zajmie, to nikt za niego tego nie zrobi. Jak długo my sami nie będziemy ścigać tych, którzy nas skrzywdzili, sprawiedliwości nie będzie.

Dzieci księży. Nasza wspólna tajemnica to pozycja warta przeczytana, szczególnie ze względu na temat, ale tak po prostu, żeby spojrzeć inaczej na temat. Moim zdaniem jest to tak naprawdę książka o słabości, porzuceniu, honorze, zasłanianiu się instytucją, a także o mnóstwie nieprzerobionych traum. Choć do bardzo dopracowanego arcydzieła poruszającego do głębi jest jej daleko to według mnie jest warta sięgnięcia i naprawdę potrzebna. 

Książka bierze udział w wyzwaniu Abecadło z pieca spadło.

7 komentarzy:

  1. To musi być ciekawa książka :O)

    OdpowiedzUsuń
  2. Temat ważny i wart uwagi, ja jednak niekoniecznie chcę czytać książkę, która go opisuje

    Pozdrawiam
    https://subjektiv-buch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacyjnie napisałaś tę recenzję, świetnie się ją czytało. Co do książki, pewnie po nią sięgnę któregoś dnia, ale że moje życie ostatnio to parabola większych i mniejszych nieszczęść, to może nie będę dodawała sobie w najbliższym czasie problemów innych, w tym dzieci księży.
    Pozdrawiam,
    Podróże Międzyksiążkowe

    OdpowiedzUsuń
  4. Też znam różnych księży, od wspaniałych po totalnie popieprzonych :P Ale książki czytać nie zamierzam, szczerze mówiąc mam wrażenie, że jest pisana tylko dlatego, że modnie jest teraz wyciągać różne brudy. No i jakiejś głębszej analizy zwykle w takich książkach brak, tylko gra na emocjach. Może się mylę i akurat ta pozycja jest inna (choć Twoja recenzja raczej potwierdza moją intuicję), ale tego typu książki staram się omijać szerokim łukiem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie, że książka ta okazała się być wartą uwagi pozycją.

    OdpowiedzUsuń
  6. To może być nie tylko pouczająca, lecz także wartościowa lektura, mimo mankamentów. Ale temat jest warty uwagi i nadal niewiele się o nim mówi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety, moje spotkania z przedstawicielami Kościoła nie należały do budujących. Ksiązka wymyka się moim zainteresowaniom czytelniczym, mam wrażenie, że samo życie dało mi dość negatywnych przykładów.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)