Tytuł: Igrzyska śmierci
Autor: Suzanne Collins
Cykl: Igrzyska śmierci
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ilość stron: 352
Ocena: 5/6
Tyle czasu robiłam wszystko, żeby nie lekceważyć wrogów, że w końcu zapomniałam, iż równie niebezpieczne jest ich przecenianie
O Igrzyskach śmierci huczy cały świat już od kilku lat, zwłaszcza dzięki ekranizacji całej trylogii. Obiecałam sobie, że film zobaczę dopiero po tym, jak przeczytam książkę. Kiedyś dostałam coś stylu karty podarunkowej do lokalnej księgarni i wykorzystałam ją między innymi na Igrzyska śmierci... Od tamtego czasu minęło już dość sporo czasu, jednak w końcu przyszła pora na przeczytanie tej książki...
To opowieść o świecie Panem rządzonym przez okrutne władze, w którym co roku dwójka nastolatków z każdego z dwunastu dystryktów wyrusza na Głodowe Igrzyska, by stoczyć walkę na śmierć i życie. Bohaterką, a jednocześnie narratorką książki jest szesnastoletnia Katniss Everdeen, która mieszka z matką i młodszą siostrą w jednym z najbiedniejszych dystryktów nowego państwa. Katniss po śmierci ojca jest głową rodziny – musi troszczyć się, by zapewnić byt młodszej siostrze i chorej matce, a już to zasługuje na miano prawdziwej walki o przetrwanie...
opis z okładki
Igrzyska śmierci to pierwszy tom trylogii o tym samym tytule co pierwsza część. Zabierając się za tę pozycję nie do końca wiedziałam o czym ona jest i z czym to się je. Wiedziałam, że w tej książce jest coś o walce i rywalizacji, ale nie miałam pojęcia o tej pozycji niczego więcej. Zabrałam się za nią w ramach odstresowującej lektury na czas sesji i to był naprawdę dobry wybór... Język jakim operuje autorka jest niezbyt skomplikowany czy zawiły, skierowany do nastoletniego czytelnika, lekki, przyjemny w odbiorze, dobrze oddający emocje bohaterów. Na to bardzo dobrze wpływa także pierwszoosobowa narracja w wykonaniu Katniss, co w moim odczuciu było bardzo dobrym zagraniem autorki – dobrze to wpłynęło to na mój odbiór odczuć, emocji dziewczyny... Zresztą bardzo ją polubiłam Katniss za jej determinację, poświęcenie, siłę oraz chęć do życia. Peetę polubiłam trochę mniej, ale też ciekawa postać. Kolejny plus dla autorki za dość ciekawe wykreowanie bohaterów, choć mogli by być bardziej dopracowani, bo postacie drugoplanowe wydawały mi się dość płaskie. Pomysł na fabułę trudno mi ocenić, ponieważ jestem świeżakiem w temacie dystopii, jednak na mój gust dość ciekawy...
W moim świecie muzyka pod względem użyteczności plasuje się gdzieś między wstążkami do włosów a tęczą, przy czym tęcza może przynajmniej dawać pewne pojęcie o pogodzie.
Podsumowując już Igrzyska śmierci to dość dobra książka, na którą momentami czułam się za stara... Książka wydaje mi się być skierowana do starszych nastolatków lubiących tematykę fantastyczną – wtedy zdecydowanie może im się spodobać. Czy sięgnę po kolejne tomy trylogii? Zapewne tak, ale jeszcze nie wiem kiedy.
Zasady igrzysk są proste. Dwudziestu czterech trybutów zostaje uwięzionych na ogromnej arenie. (...) Przez kilka tygodni uczestnicy turnieju walczą na śmierć i życie. Zwycięża ostatni trybut zdolny utrzymać się na własnych nogach.
Jennifer Lawrence jako Katniss Everdeen w filmie Igrzyska śmierci (2012) |