Tytuł: Paryski
architekt
Autor: Charles
Belfoure
Wydawnictwo: Znak
Horyzont
Ilość stron: 384
Ocena: 5/6
Uniesienie i
poczucie triumfu, które czuł w mieszkaniu, powróciły z całą
mocą. Świadomość, że znalazł naprawdę dobre rozwiązanie,
wzbudzała w nim nadal niesamowitą radość. Może właśnie w ten
sposób będzie mógł odpłacić Niemcom? To prawda, nie potrafił
ryzykować życia, walcząc z karabinem w dłoni, ale może przecież
ryzykować inaczej, po swojemu.
Czas II Wojny
Światowej to jeden z moich ulubionych okresów historycznych, więc
od czasu do czasu z chęcią sięgam po książki, których akcja
dzieje się właśnie wtedy. A swej czasu dzięki jednemu z
przedmiotów na studiach o nazwie Grafika inżynierska
zainteresowałam się w pewnym sensie rysunkiem budowlanym, a co za
tym idzie – projektami mieszkać, domów i innych tego typu
pomieszczeń/budynków. Jedną z pozycji, która łączy jedno i
drugie jest Paryski architekt autorstwa Chalesa Belfoure'a.
Okupowany przez Niemców Paryż skrywa tajemnicę: ktoś konstruuje doskonałe skrytki dla Żydów. Najlepsi hitlerowscy śledczy nie są w stanie ich wytropić. Niektóre z nich znajdują się tuż pod nosem nazistów.
Lucien jest obiecującym architektem. Marzy o karierze, ale w czasie wojny niełatwo jest o zlecenia. Znudzony małżeństwem bryluje na paryskich salonach w towarzystwie kochanki. Świat luksusu imponuje mu, lecz wymaga ciągłych wydatków.Niespodziewana szansa na sukces jest równocześnie śmiertelnym zagrożeniem. Jeśli architekt wymyśli kryjówkę dla żydowskiego przyjaciela swego zleceniodawcy, wówczas będzie mógł zaprojektować niemiecką fabrykę. Luciena nie obchodzi los Żydów, lecz kuszą go pieniądze. Trudne wybory i niespodziewane zdarzenia na zawsze zmieniają jego życie.
W tej porywającej powieści nic nie jest oczywiste: wielkim osiągnięciem architektury okazują się zwykłe skrytki. Dobro może zwyciężyć zło, a człowiek nigdy nie wie wszystkiego na swój temat.
Opis z okładki
Za Paryskiego
architekta zabrałam się z wielkim entuzjazmem i nadzieją na miłą
lekturę. W końcu tematy II Wojny Światowej, skrytki dla Żydów i
zapowiadane trudne wybory... Zaczęłam ją czytać na jakimś
wykładzie i wtedy przepadłam... Barwny język, jakim operuje autor
w swojej książce opisując Paryż – po prostu cudeńko. Ponadto
odpowiednio duża ilość drobiazgów i szczegółów dotyczących
skrytek, ich planów i tego typu rzeczy. Tytułowy architekt –
Lucien – jest postacią dość dobrze dopracowaną, ale jednak ja
dla mnie jest on zbyt wyrazisty, zbyt mało... stanowczy, a ponadto
jest dość przewidywalny, ale jednak jest osobą wzbudzającą
sympatię... Pomysł na fabułę jest wyjątkowo ciekawy i osadzony w
interesujących realiach, lecz mogłaby być ciut bardziej
doszlifowany, bardziej dopracowany z minimalnie bardziej wartką
akcją. Duży plus za to, że wątek miłosny nie zdominował całej
książki, a był miłym dodatkiem. Jest nim także bardzo ładna
okładka – przykuwająca wzrok, nie jest przedobrzona...
Podsumowując już
Paryskiego architekta czytało mi się naprawdę dobrze i szybko, a
czas z nią spędzony jest czasem bardzo przyjemnie spędzonym i z
ręką na sercu polecam tę lekturę. Naprawdę warto - nie będziecie się nudzić.
No to chociaż tyle :) podniosłaś mnie na duchu i się zabiorę za nią w następnej kolejności.
OdpowiedzUsuńSkorzystam z polecenia :)
OdpowiedzUsuń