Tytuł: Korona
Autor: Kiera Cass
Cykl: Selekcja
Tom: piąty
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 304
Ocena: 3/6
Znalezienie księcia może wymagać pocałowania mnóstwa żab.
Albo wyrzucenia mnóstwa żab ze swojego domu.
Za czytanie Korony zabrałam się nie wiedząc się zupełnie, że
jest to piąty tom cyklu o nazwie Selekcja. Choć na okładce jest napisane, że
jest to część serii, to jednak nie wiedziałam, że kolejny. Dopiero czytając tę
książkę skojarzyłam, że jest coś nie tak, że to już kolejny tom…
Dwadzieścia lat minęło od wydarzeń z „Jedynej”. Córka Americi i Maxona - księżniczka Eadlyn nie sądzi, że uda jej się znaleźć prawdziwego partnera wśród konkursowych trzydziestu pięciu zalotników, nie mówiąc już o prawdziwej miłości . Ale czasami serce znajdzie sposób, aby nas zaskoczyć. Eadlyn musi dokonać wyboru, który okaże się trudniejszy niż ktokolwiek się mógł spodziewać..
Korona to niezbyt obszerna książka, którą czytało mi się
szybko i przyjemnie. Z racji tego, że jest to kolejna część cyklu to początkowo
trudno było mi się połapać o co chodzi w poszczególnych wydarzeniach, lecz
pierwsze 30-40 stron mi wystarczyło, żeby ogarnąć klimat i realia książki. Eadlyn
wydaje się być w miarę rozgarniętą dziewczyną, polubiłam też dość jej ojca –
Króla. Akcja książki toczy się w umiarkowanym tempie, a fabuła nie jest zbyt
skomplikowana ani zbyt naiwna. Suknie i królewska etykieta… Język, jakim
operuje autorka, jest niezbyt skomplikowany, taki dość przeciętny, a sam pomysł
dość ciekawy…Trochę taka książka dla nastolatek.
Nie, cały ten proces nie miał sensu, ale zaczynałam rozumieć, jak to się dzieje, jak to możliwe, że w trakcie tego wszystkiego w sercu rodzi się jakieś uczucie. Na to właśnie teraz liczyłam: że jakimś cudem obowiązek i miłość spotkają się, a ja pomiędzy nimi znajdę szczęście.
Korona jest ciekawą książką dla starszych nastolatek, trochę
tak jakby bardziej dziewczyński odpowiednik Zwiadowców. Lekkie, niezbyt
wymagające czytadło, które czytało mi się dość szybko i przyjemnie, aczkolwiek
nie wiem czy przeczytam wcześniejsze książki, bo zdecydowanie nie należy do
arcydzieł. Czy polecam? Jako niezbyt ambitne czytadło to i owszem, aczkolwiek w
pozostałych przypadkach – niekoniecznie.
Ja uwielbiam serię Rywalki, lecz przede mną jeszcze 'Następczyni'. Już nie mogę się doczekać kiedy ją skończę i sięgnę jeszcze po koronę aby zakończyć serię.
OdpowiedzUsuńKochana, twoja recenzja - jak zawsze świetna:) Oczywiście czekam jak zawszę na więcej <3
Pozdrawiam cię z całego serduszka i zapraszam do mnie na recenzję 'Wybranych' :)
Tusia z bloga tusiaksiazkiinietylko.blogspot.com
Sięgnij po Rywalki, naprawdę dobrze się toto czyta
OdpowiedzUsuńWiele osób już mi polecało serię Rywalki, a mnie i tak kompletnie do niej nie ciągnie. Szczególnie po licznych recenzjach, w których pojawia się magiczne słowo "przeciętna". ;)
OdpowiedzUsuń