Tytuł: Zimny trop
Autor: Beata Dębska, Eugeniusz Dębski
Cykl: Tomek Winkler
Tom: drugi
Wydawnictwo: Agora
Czyta: Wojciech Żołądkowicz
Długość: 10 godz. 19 min.
Ocena: 4/6
Kawa? Pewnie, że chcę kawy! - pomyślał. - Przecież wypiłem dopiero dwie, a już niemal południe!
Tomek Winkler, prywatny detektyw z Wrocławia, jeszcze nie wydobrzał po ostatniej makabrycznej sprawie, gdy na jego biurku ląduje kolejne zlecenie. Tym razem zatrudnia go nie kto inny jak Roma Wiśniowiecka, sarkastyczna emerytka i znawczyni dobrego koniaku, a prywatnie… jego własna babcia. W urokliwym kurorcie zniknął bez śladu jej znajomy – starszy pan, któremu na pewno nikt nie życzyłby źle, prawda? Winkler ma w tej sprawie odrębne zdanie. Jednak tropy ciągle zasypuje śnieg, a byli koledzy z policji wcale nie zamierzają ułatwiać śledztwa. Echa poprzedniej sprawy wciąż nie ucichły i zdecydowanie nie wszystkim podoba się, że Winkler ostatnim razem wyszedł z tarapatów cało. Może więc tym razem trzeba dopomóc pechowi? opis wydawcy
Zimny trop jest książką, za którą zabrałam się bez żadnych większych oczekiwań i niewiele pamiętając z pierwszego tomu serii, ale za to znając już głos Wojciecha Żołądkowicza jako lektora audiobooków. Zaczęłam słuchać i dość szybko się wciągnęłam – zwłaszcza, że wszystko dzieje się częściowo we Wrocławiu, w którym tyle mieszkałam i tak bardzo lubię. Akcja książki toczy się linearnie, bez kilku płaszczyzn czasowych – jedynie miejsca wydarzeń są umiejscowione częściowo we Wrocławiu, częściowo w Polanicy Zdroju. Pomysł na fabułę jest w moim odczuciu dość ciekawy, ze sporym potencjałem – szkoda tylko, że nie do końca wykorzystany, dopracowany. W moim odczuciu mogłoby być więcej napięcia i intrygi, bo akcja toczyła się w dość umiarkowanym tempem, a poza zagadką kryminalną sporo tu życia prywatnego bohaterów. Jednak mimo tych wątków obyczajowych (dość mocno rozbudowanych) mam wrażenie, że można czytać tę książkę nie znając wcześniej pierwszego tomu – sama w końcu niewiele z niego pamiętam. Z samych bohaterów moją największą sympatię wzbudziła babcia Roma – zdecydowanie, ale i Tomek Winkler nieco zyskał w moich oczach. Do tego język i styl, jakimi posługują się autorzy są niezbyt skomplikowane, dość przyjemne w odbiorze, momentami z dość sporą dawką elokwencji i sarkazmu – szczególnie w rozmowach Romy i Tomka, które niejednokrotnie wywoływały uśmiech na mojej twarzy.
Zakończenie w lekkim tonie miało trochę rozluźnić rozmowę - w dużym napięciu trudno się rozmawia, oponenci się usztywniają, pole widzenia się zwęża, szwankuje słuch i rozumienie.
Zimny trop to książka, która w moim odczuciu wypada całkiem pozytywnie – na pewno lepiej od Dwudziestej trzeciej. Bawiłam się dość naprawdę dość dobrze, zdecydowanie się w nią wciągnęłam, chociaż zakończenia domyśliłam się stosunkowo szybko. Dość przyjemne w odbiorze czytadło, lekka pozycja umilająca czas – przede wszystkim zabawnymi dialogami Winklera z babcią. Osobiście chętnie zabiorę się za kolejne tomy serii – i to zapewne całkiem niedługo i również zapewne również w formie audiobooka. A czy polecam? W kategoriach kryminalnego czytadła – jak najbardziej, całkiem ciekawa pozycja. Jako jakieś wybitny kryminał wysokich lotów – już średnio. Taki przyjemny czasoumilacz.