Tytuł: Przenajświętsza Rzeczpospolita
Autor: Jacek Piekara
Wydawnictwo: Biblioteka akustyczna
Czyta: Janusz Zadura
Czas trwania: 5 h 49 min
Ocena: 1/6 – bez kija nie podchodź
Almaryk Dymała nie zamierzał kończyć na Śląsku, jego ambicje sięgały daleko, może nawet kiedyś, kiedyś, kiedyś do Sejmu bądź Senatu, wiecznych żłobów dla zgłodniałych owieczek Przenajświętszej Rzeczpospolitej.
Jak napisałam w ostatnim poście, podjęłam decyzję o
chwilowym zawieszeniu bloga z powodu matury. Jednak od Biblioteki akustycznej
dostałam do recenzji audiobooka pt. Przenajświętsza Rzeczpospolita i nawet mimo
zawieszenia postanowiłam ją zrecenzować.
Przenajświętsza Rzeczpospolita jest antyutopią znanego
pisarza fantasy – Jacka Piekary. Przedstawia ona wizję Polski za jakieś
dwadzieścia kilka lat, kiedy nasz Ojczyzna jest oddana zupełnie w ręce Kościoła,
ale jednak nie szanuje się tu żadnych świętości. Bohaterów książki jest kilku,
w dodatku ze sobą niepowiązanych… Poznajemy żywcem wyjętych z romantyzmu
pisarza Konrada Piotra i poetę Atlasa Symbola, mamy łapczywych i zachłannych przedstawicieli rządów - posła Lepkiego, senatora Kurdupella,
znajdziemy także przedstawiciela duchowieństwa - kardynała Anastazego Pastucha…
I przyznam szczerze, że nie mam pojęcia co więcej akcji napisać…
Obywatel ów po pijanemu napluł na medalik z Matką Boską i powiedział, że królową, która tak umiejętnie opiekuje się swoim narodem, tenże naród powinien w podziękowaniu wyjebać w kosmos.
O Piekarze słyszałam dość dużo, a w większości były to
opinie pochlebne, więc miałam możliwość zrecenzowania jednej z jego książek –
ucieszyłam się. Dostałam płytę, włożyłam do komputera i zaczęłam słuchać,
jednak z każdym zdaniem, z każdym fragmentem mój entuzjazm opadał i rozbijał
się coraz bardziej. Coś co od razu odrzuca, to fakt, że pozycja jest przesadnie
naszpikowana wulgaryzmami, słuchając jej miałam wrażenie, że nie słucham
książki tylko czegoś gorszego niż klnących dresów pijących piwo pod blokiem.
Język zupełnie nieliteracki i odstraszający. Po drugie – fabuła, zupełnie
niespójna, nieciekawa, wręcz nudna jak flaki z olejem. Historie bohaterów w
ogóle się ze sobą nie łączą, a ich postacie również nie fascynuje. Jak dla mnie
sama książka jest zupełnie niesmaczna i przyznam szczerze, że nie byłam wstanie
przez nią przebrnąć. Przebrnęłam przez Lalkę, Cierpienia młodego Wertera i
wiele innych lektur, o których wiadomo, że nie są fascynujące. Przenajświętsza
Rzeczpospolita jest książką, której nikomu nie polecam, jest to książka, do
której nie warto podchodzić bez kija. Zdecydowanie szkoda czasu. Chyba
najgorsza książka, z jaką kiedykolwiek miałam styczność, smętna, nudna i jak
dla mnie jest to książka bez żadnego pomysłu.
Książkę odsłuchałam dzięki przyjemności
Po tej recenzji blog nadal ZAWIESZONY!!!