Autor: Joanna Pawluśkiewicz
Wydawnictwo: Korporacja ha!art
Ilość stron: 154
Ocena: 2/6
Lądujemy w Chicago, zimno, jedziemy metrem do domu. Nie ma
skał, nie ma kanionów. Jest straszny dźwięk kółeczek bagażu na chodniku,
dudniący w pustej dzielnicy polsko-meksykańskiej.
Polakom czy Europejczykom USA kojarzy się z dobrobytem,
wielu zapewne waży o życiu jak w amerykańskich filmach, wieść życie rozrzutne i
pełne kolokwialnego luzu. Wielu marzy o owym amerykańskim śnie i chce się
wyrwać z szarej codzienności. O takim życiu też marzyła bohaterka książki pt.
pani na domkach.
W książce tej poznajemy młodą Polkę, która jest właśnie główną
bohaterką i narratorką tej powieści dokumentalnej. Kobieta jest młoda, świetnie
wykształcona, zna kilka języków obcych. Któregoś dnia wyjeżdża w celach
zarobkowych do Stanów, żeby pracować tam w mediach dla Polonii i wśród niej
szerzyć miłość do ojczyzny i patriotyzm na obczyźnie. Jednak jej amerykański nie
trwa zbyt długo. W pewnym momencie zostaje opiekunka dzieci w obozie pracy,
gdzie każdy dzień jest podobny do drugiego, codziennie czeka ją mnóstwo pracy,
a wymagania pracodawców bardzo wysokie. Po zakończeniu owej służby, wybiera się
w podróż po Ameryce, gdzie na każdym kroku spotyka dobrowolnych polskich niewolników,
a w nich zauważa wielkie podobieństwo do siebie samej.
To niedobrze dobrowolnie zgodzić się na niewolnictwo.
Dlatego trzeba szybko odejść.
Książki korporacji ha!art zawsze sobie ceniłam, czytałam
tylko te z serii prozatorskiej, jak chociażby raz.dwa.trzy, drewniany różaniec
czy ojciec odchodzi i wywarły na mnie dość spore wrażenie, choć należą do
kategorii książek ryjących psychikę. Nawet na półce mam kilka książek z tego wydawnictwa,
więc i tą książkę postanowiłam przeczytać. Podeszłam do niej z wielkim
entuzjazmem, ale już na koniec praktycznie nic z niego nie zostało. Spodziewałam
się niejako większych rozterek kobiety, więcej psychologicznych opisów, a
zamiast tego było sporo opisów niepowalających amerykańskich krajobrazów… Na szczęście książka niedługa i niedroga…
Generalnie nie polecam tej książki, trochę szkoda czasu na nią. Inne książki z
ha!art polecam z całym sercem, pod warunkiem, że lubicie książki trudniejsze i
ryjące psychikę. Tej jednak nie, odpuście sobie.
Chyba sobie daruję tę pozycję...
OdpowiedzUsuńJak będzie okazja może porównam wrażenia :)
OdpowiedzUsuńKiepsko oceniłaś, ale komuś się ta pozycja spodobała, skoro postanowił ją wydać. Mnie zdecydowanie Twoja recenzja przekonuje, by po powieść nie sięgać, ale nogami i rękoma zapierać się nie będę i jak przypadkiem trafi w moje łapki, pewnie spróbuję:)
OdpowiedzUsuńNo to cóż... podziękuję...
OdpowiedzUsuńRaczej nie.
OdpowiedzUsuńI tak nie lubię książek tego typu, więc nie przeczytam.
OdpowiedzUsuń