Autor: Graham Masterton
Wydawnictwo: Prima
Ilość storn: 320
Ocena: 3.5/6
Przeznaczenie, jak pan miał okazję się niedawno przekonać,
nie jest niezmienne. (…) Nasz los zawsze spoczywa w naszych rękach, drogi
panie. Jedynym paradoksem jest to, że nie staramy się zmienić naszego życia
wtedy, kiedy jeszcze możemy.
O twórczości Mastertona czytałam już dość dawno, często
gdzieś przewijało mi się jego nazwisko, do tego widziałam półki w bibliotece
uginające się od jego książek, więc podczas ostatniej wizyty w owym magicznym
miejscu postanowiłam wypożyczyć jakieś pozycje Mastertona. Wybór padł właśnie
na Drapieżców.
Podczas akcji książki przenosimy się na wyspę Wight, gdzie
poznajemy Davida Williamsa, który jest ojcem samotnie wychowującym swojego
siedmioletniego syna. Na wsypie odkrywają zaniedbany sierociniec w
wiktoriańskim stylu o nazwie Fortyfoot House, a wokół niego jest mnóstwo grobów
dzieci, które zginęły w krótkim czasie. Wszystko wskazuje na to, że wszyscy wychowankowie
owego domu dziecka umarli, jednak nigdzie nie ma żadnych grobów jakiś
wychowawców, jakichkolwiek osób dorosłych. David postanawia wyremontować ów
tajemniczy budynek, o którym nikt w okolicy nie chce rozmawiać. Jakie sekrety
on skrywa? Co tam się stało? Dlaczego wszystkie dzieci zginęły? Okazuje się, że
praca tam nie jest wymarzonym wakacyjnym zajęciem, a David odkrywa tajemnice
tego miejsca zbyt późno i zostaje wplątany w cały ciąg makabrycznych wydarzeń…
Jakich? Tego już zdradzać nie będę.
Po lekturze Drapieżców
mam bardzo mieszane uczucia i nie wiem co o niej myśleć. Przez jakieś 2/3 książki
akcja była jak dla mnie trochę rozwleczona i niezaskakująca. Dopiero później
zaczyna się coś dziać i rzeczywiście ciarki po plecach mogą przelecieć. Ale to
dopiero pod koniec, co wcześniej może skutecznie zniechęcić do jej czytania.
Język nie powala, zwłaszcza, że stosunkowo niedawno skończyłam czytać książkę
Lovecrafta pt. Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści i ciągle jestem
pod wrażeniem wykorzystanych tam pomysłów i tego, jakim stylem została napisana.
Masterton przy tym jest prawdziwym przeciętniakiem. Końcówka, właśnie owe
tajemnicze wydarzenia z sierocińca, są naprawdę dość dobre, co jest największym
plusem dla książki. Wcześniej jednak miałam wrażenie jakbym czytała jakąś
obyczajówkę, a nie literaturę grozy. Czy polecam? Ostatecznie książka mnie nie
zachwyciła, początek wręcz odstraszał i zniechęcał, później się rozkręciło, a
ja ciągle nie wiem co niej myśleć. Generalnie jak dla mnie dość przeciętna
(poza końcówką).
Lubię tego autora i sam dam książce szansę :-)
OdpowiedzUsuńSprawdzę na własnej skórze ;)
OdpowiedzUsuńByć może kiedyś:)
OdpowiedzUsuńMoże uda mi się ją kiedyś przeczytać:)
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona powieść Mastertona. Czytałem ją 3 razy i za każdym razem zachwycała i przerażała... Wiec totalnie nie zgadzam się z powyższą recenzją. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMastertona uwielbiam. Tej pozycji nie czytałam ale na pewno to zrobię.
OdpowiedzUsuńPolecam "Błyskawica" i "Ciało i Krew"