Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Andrzej Pilipiuk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Andrzej Pilipiuk. Pokaż wszystkie posty

środa, 15 lipca 2020

"Upiór w ruderze" Andrzej Pilipiuk

Tytuł: Upiór w ruderze
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 376
Ocena: 4.5/6



Słyszysz te jęki resorów, młody? – zapytał komendant. – To stal szepcze nam, z czego powinny być nasze jaja!
– Ku chwale Ojczyzny!






Bardzo lubię twórczość Pilipiuka, jednak jakoś dawno nie miałam okazji sięgać po żadne jego książki, aż w końcu w ramach pakietu Legimi zobaczyłam jego najnowszą książkę, wydaną całkiem niedawno i w końcu zabrałam się po wytęsknionego Pilipiuka. Co prawda od lat obiecuję sobie, że zabiorę się za Dzienniki Norweskie i Oko Jelenia, ale dzięki pakietowi na czytniku i wyzwaniu Abecadło z pieca spadło (i literki U na lipiec) zabrałam się za nowość w postaci książki pt. Upiór w ruderze

Jak może się skończyć przygoda, w której biorą udział trzy niezbyt rozgarnięte dziewoje i zdobyczna armata Pradziadunia? Wiadomo - wystrzałowo! Ale to dopiero początek ambarasu! Bo przejście ze stanu ciała do stanu czystego ducha jest relatywnie proste. Gorzej, że gdy ciało grzeszne za życia pozostawia na czystym duchu pewne... przybrudzenia. Kwalifikuje się wtedy dusza do pokutowania, a pokutowanie jest męczące. Ale to nie znaczy, że nie może być zabawne. Pałac w Liszkowie, przerobiony na potrzeby rzeczonej pokuty, na najprawdziwszy Straszny Dwór, stanie się zatem areną zdarzeń nieprawdopodobnych. I przerażających. I wielce zabawnych. Oczywiście, w zależności od tego, którego uczestnika owych wydarzeń o zdanie zapytacie.
                                                                         opis wydawcy
Upiór w ruderze nie należy do żadnej pilipiukowskiej serii, więc tym chętniej sięgnęłam, co by na nowo wejść w świat i styl pisarski Wielkiego Grafomana, a i do tego jak zawsze piękne ilustracje, które serwuje wydawnictwo, jak to bywa przy twórczości Pilipiuka – rysunki autorstwa Andrzeja Łaskiego. Stary pałac, duchy, czarny humor, ironia, przerysowania – coś czego mi zdecydowanie brakowało i sporo w tym z charakterystycznej pisaniny pisarza, ale jednocześnie jest tu powiew świeżości. W końcu coś spoza serii, więc są nowi bohaterowie oraz oderwanie się od znajomych czytelnikom schematów i postaci. Lekkość pióra Wielkiego Grafomana, pomysł i poczucie humoru sprawiły, że książkę czytało mi się naprawdę szybko i bardzo przyjemnie, w końcu jego twórczość bawi mnie już od dobrych kilku lat. Panny Liszkowskie nie skradły może mojego serca tak jak Kuzynki, ale nie wciąż bawią i wywołują niejednokrotnie uśmiech na twarzy. Pomysł na pięćsetletnią pokutę w starym zamku jest naprawdę ciekawy, a i nie zabrało przerysowań, czarnego humoru i ironii. Jakież to charakterystyczne na prozy Pilipiuka… I jakże ja za tym tęskniłam!

Upiór w ruderze jest książką, którą zdecydowanie mogę polecić. Co prawda nie urzekła mnie tak jak Aparatus, ale nie zmienia to faktu, że spędziłam z nią czas naprawdę miło i równie dobrze się ubawiłam. Lekkie, przyjemne, zabawne…Może w końcu zabiorę się niebawem za Oko Jelenia czy Dzienniki Norweskie. Osobiście polecam!

Książka bierze udział w wyzwaniu Abecadło z pieca spadło. 

sobota, 30 kwietnia 2016

"Wampir z MO" Andrzej Pilipiuk

Tytuł: Wampir z MO
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 480
Ocena: 2.5/6



Sami widzicie, mózg wam zgnił, a gadacie z sensem, to znaczy, że dusza nie istnieje! Zombiaki są z grubsza jak ludzie.






Twórczość Andrzeja Pilipiuka poznałam już kilka lat temu, zapałałam od razu do niego sympatią i tak zostało do dziś. Właśnie dlatego podczas ostatniej wizyty w bibliotece zgarnęłam z półki książkę pt. Wampir z MO.

W książce tej poznajemy kolejne losy bohaterów z książki Wampir z M-3 mieszkających na warszawszkiej Pradze – wampirów Michała, Igora oraz Kasi. Tym razem są to opowiadania, powiązane ze sobą dość luźno, a serwujące sporą dawkę najróżniejszych postaci. Jakie losy im się przytrafią? Jaka ich rola będzie w Milicji Obywatelskiej? Co znajdziemy w poszczególnych opowiadaniach?
Major zdjął czapkę i teraz dopiero student spostrzegł na jego głowie imponujące rogi. - Zawarliście pakt z diabłem, to nie powinniście się niczemu dziwić. Piekło zawsze płaci fałszywym pieniądzem. 
Wampir z MO to kolejna pozycja Wielkiego Grafomana w moim czytelniczym życiu. Zabrałam się za nią bez większych oczekiwań, bo tak generalnie za wampirami nie przepadam. Zawsze stroniłam od Zmierzchu czy Pamiętników wampirów i tym podobnych. Kiedyś dałam szansę Wampirowi z M-3, teraz przyszła kolej na następne losy bohaterów – Wampira z MO. Czytało mi się ją naprawdę szybko, zresztą jak większość książek Pilipika, a wszystko za sprawą bardzo lekkiego pióra autora. Bohaterów w książce było dość sporo, a nie są oni zbyt dopracowani. Pomysły na opowiadania też nie do końca doszlifowane... Klimat PRL-u, MO, także niezbyt dopracowany, a do tego zombie i wampiry, za którymi nie przepadam... Wszystko po podsumowaniu daje średni efekt....

Wampir z MO w moim odczuciu wypadł średnio, wręcz dość marnie. Niedoszlifowana, niedopracowana... Taka czasami dość mdła... Czytało się szybko, ale nie jest to nic więcej niż tylko lekkie, niezobowiązujące i niezbyt ambitne czytadło.

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

"Carska manierka" Andrzej Pilipiuk

Tytuł: Carska manierka
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 347
Ocena: 4/6


 
Ale na miłość i głupotę nie ma lekarstwa... A może jest ? Może miłość to też wirus ? Przecież atakuje nagle, oszałamia na parę tygodni, a potem mija albo przechodzi w łagodniejsze stadium chroniczne.






Carska manierka to kolejna książka autorstwa Andrzeja Pilipiuka, jaką miałam okazję przeczytać. Wielki Grafoman napisał ich naprawdę wiele, więc co jakiś czas sięgam po kolejne jego pozycje, a szczególnie darzę sympatią jego zbiory opowiadań, więc tym bardziej nie miałam obiekcji przy zgarnianiu tej pozycji z bibliotecznej półki.

Jak już wspominałam Carska manierka to zbiór ośmiu opowiadań które można sobie dawkować albo przeczytać jednym tchem. Miód umarłych opowiada o dziwnym trzmielim miodzie oraz splądrowanych mogiłach z powstania styczniowego. Czarne parasole to połączenie lat 20. ostatniego stulecia oraz cyfrowych aparatów. Tajemnica Góry Bólu to opowiadanie o poszukiwaniu Arki Noego przez Pawła Skórzewskiego oraz jego krewnym Aleksandrem… Pozostałe opowiadania to Album, Rehabilitacja Kolumba, Śmierć pełna tajemnic, Na dnie mogiły oraz Manierka… O czym one opowiadają? Na jakie pomysły przy ich tworzeniu wpadł Wielki Grafoman?

Nie skleisz stłuczonej szklanki. Nic już nie będzie takie, jak dawniej - czytałem, notując jednocześnie. Zacznij żyć bardziej w teraźniejszości. Pył wieków niech zalega w spokoju. Co się stało, nie odstanie się. Dziewczyna jest piękna, ciepła i miękka. Kości i kamienie są zimne, twarde, martwe. Nie wskrzesisz zapomnianych miejsc, czasów ani opowieści.

Carska manierka to zbiór, który zdecydowanie przypadł mi do gustu. Najbardziej chyba spodobało mi się opowiadanie pt. Czarne parasole – muszę przyznać, że autor wpadł na bardzo interesujący pomysł na opowiadanie i dość ciekawie go zrealizował. Zresztą wszystkie opowiadania trzymają odpowiedni poziom. Różnią się od siebie fabularnie, ale jednak tworzą klimatycznie jedną, spójną całość… Są lepsze i gorsze tytuły w tym zbiorze, ale jednak żadne z nich jakoś drastycznie nie odstaje. Andrzej Pilipiuk napisał te opowiadania w charakterystycznym dla siebie stylu, językiem godnym Wielkiego Grafomana… Każde z nich ciekawie spuentowane, nieraz zakończenie mnie zaskoczyło i wywołało na mojej twarzy uśmiech. Generalnie dość dobrze napisana książka – ciekawa oraz wciągająca. 

Carska manierka to książka godna polecenia i przeczytania. Solidna, porządna dawka opowiadań fantasy, z którymi bardzo miło spędziłam czas. Naprawdę ciekawa pozycja – zdecydowanie warto po nią sięgnąć. Zapewni ona miło spędzony czas – polecam!

Carska manierka i sushi <3



środa, 26 sierpnia 2015

"Rzeźnik drzew" Andrzej Pilipiuk

Tytuł: Rzeźnik drzew
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka słów
Ilość stron: 488
Ocena:2,5/6



Jak kto nie żyje, to ma nie fikać, tylko grzecznie w piachu leżeć. A jak nie leży, to nasz zafajdany obowiązek takiego położyć.







Andrzej Pilipiuk to jeden z tych autorów, po których sięgam z wielką chęcią w ramach odstresowania. Właśnie jedną z jego książek jego autorstwa po jaką sięgnęłam jest właśnie pozycja pod tytułem Rzeźnik drzew.

Rzeźnik drzew jest zbiorem dwunastu opowiadań, a ich tytuły to chociażby Operacja „Jajca”, Serce kamienia, Ślad oliwy na piasku czy Sprawa Filipowa. Co prawda nie są ze sobą połączone fabularnie, ale jednak mają swój motyw przewodni – postać profesora Skórzewskiego, który przewija się w części opowiadań… Jakie przygody go spotkają tym razem? Co takiego go spotkało? Jacy są bohaterowie pozostałych opowiadań?


Elektronika - ziemska cywilizacja właśnie tym wynalazkiem ostatecznie podpisała na siebie wyrok śmierci i otworzyła śluzy, przez które wpłynie jad zagłady. Już wcześniej nietrwałość wyrobów sprawiła, że żyli pośród gór śmieci. Internet pozwolił wprowadzić ten śmietnik bezpośrednio do domów, serc i umysłów.

Rzeźnik drzew to jedna z tych opowiadaniowych pozycji Pilipika – kolejna, z jaką miałam kontakt, no i jedna (i kolejna) z tych, które mam na swojej półce, a lekturę mam za sobą…. Zaczęłam czytać i muszę przyznać, że przebrnęłam przez nią naprawdę dość szybko. Muszę przyznać, że to chyba jeden z gorszych zbiorów w wykonaniu Pilipiuka. Co prawda lubię sposób w jaki Andrzej Pilipiuk posługuję się językiem - bardzo lekki i przyjemny w odbiorze… Opowiadania jakie pisze są pełne pomysłów, które równie dobrze można by wykorzystać w powieściach – pod warunkiem dobrego i konsekwentnego wykorzystania tematu. Jednak żadne z opowiadań nie zapadło jakoś szczególnie w pamięć - mogłyby być o wiele bardziej doszlifowane… Klimat jest naprawdę szczególny, charakterystyczny dla autora - Carska Rosja, PRL czy chociażby wieś na zachodnim pomorzu… Takie otoczenie będące tłem w twórczości Plipiuka bardzo mi się podoba, jednak nie zmienia to faktu, że opowiadania były mdławe… No cóż, bywa i tak… Wielki Grafoman nie bez przyczyny zdobył takie miano…

Ziemska cywilizacja dokonała dziwnego skrętu, coś przetrąciło jej kręgosłup. Nie potrafili w porę zatrzymać postępu i teraz technika pożera świat. Nawet nie dostrzegają, jak bardzo zmieniła się ich mentalność... Nie umieją już żyć bez ułatwień. Zmiękli, zdegenerowali się, wyrodzili. Nie są w stanie cieszyć się codziennym trudem, wysiłkiem, bólem zmęczenia. Płaczą, że nie mają prac, a jednocześnie od setek lat konstruują coraz wymyślniejsze maszyny, by się od tej pracy uwolnić.


Podsumowując, zbiór opowiadań Andrzeja Pilipiuka pt. Rzeźnik drzew jest pozycją, która jakość szczególnie nie zapada w pamięć… Nie ukrywam, że w moim odczuciu autor jest lepszy w swoich opowiadaniach, aniżeli w powieściach, jednak ten zbiór i tak nie jest jakiś szczególny… Jednak miło spędziłam z tą książką czas....

wtorek, 11 sierpnia 2015

"Zaginiona" Andrzej Pilipiuk

Tytuł: Zaginiona
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka słów
Ilość stron: 352
Ocena: 4/6



Nasza rzeczywistość jest jak zamarznięty staw. Większości ludzi wystarczy ślizganie się po powierzchni. Czasem jednak lód trochę nadpęknie.






Twórczość Andrzeja Pilipiuka poznałam już parę lat temu, w czasach liceum, a to wszystko dzięki mojemu poloniście, który co rusz podrzucał mi nazwiska kolejnych autorów oraz tytuły kolejnych książek (bio-chem tak bardzo;). Z racji tego, że sam jest wielkim fanem Jakuba Wędrowicza polecił mi właśnie Andrzeja Pilipiuka i tak już trwa ta historia, która w moim przypadku zaczęła się od serii o kuzynkach Kruszewskich. No i czas na jej nową część napisaną po 10 latach, na Zaginioną...

Książka składa się z dwóch części. Pierwsza – dłuższa – to właśnie Zaginiona, opowieść o wyspie Friesland, wyspie, której nie ma na mapach... Jednak na jednej z aukcji kuzynki poznają niezbyt bogatą dziewczynę, z którą rywalizują o wygranie specjalnej mapy skreślonej na koziej skórze, mapy owej wyspy... Katarzyna oraz Stanisława dają młodej kobiecie wygrać tę mapę, ale jednak okazuje się, że muszą się dostać do tego miejsca, a jedyną osobą która im może pomóc jest właśnie ta dziewczyna.... Drugą częścią jest opowiadanie pt. Czarne skrzypce, które podejmuje temat dziwnego instrumentu, który zmienia osoby, które na nim grają... I właśnie na jego trop natrafiają kuzynki Kruszewskie...

Są tacy, którzy coś robili i w rezultacie odchodzą spełnieni, pozostawiając po sobie wspaniałe kolekcje, bogate biblioteki, własnoręcznie wymalowane obrazy lub inne przedmioty stanowiące efekt wieloletniej pracy twórczej. Ale często obok nas żyją ludzie, których potrzeby kulturalne i ciekawość świata całkowicie zaspokaja medialna papka. Tacy, dla których wyzwaniem intelektualnym jest przeczytanie książki telefonicznej.

Zaginiona to książka, po którą sięgnęłam z nieskrywaną przyjemnością, ponieważ stęskniłam się już za kuzynkami Kruszewskimi... Pozycję czyta się naprawdę szybko i przyjemnie, a to za sprawą języka jakim posługuje się autor – lekki, trafiający do czytelnika, niezbyt prostacki, ale też nie jest jakiś bardzo poważny. Jednak muszę przyznać, że względem fabuły oczekiwałam trochę więcej. Opowiadanie Czarne skrzypce jest pod tym względem skonstruowane dość dobrze, ale jednak w Zaginionej jak na mój gust działo się trochę zbyt mało... Ale sam pomysł na wyspę, której nie ma na mapach, bardzo przypadł mi do gustu, naprawdę... Mógłby być tylko ciut lepiej wykorzystany. Postacie kuzynek wciąż charakterystyczne, utrzymane na dobrym poziomie... Momentami jedynie drażniły mnie opisy owej dziewczyny z aukcji, która wylicytowała mapę – Anny Czwartek. No bywa, nie zawsze wszyscy bohaterowie podejdą... Tak było w tym przypadku...

Przechodząc już do podsumowania - Zaginiona to pozycja lekka i przyjemna w odbiorze, jednak nie zmienia to faktu, że należy raczej do czytadeł, aniżeli do jakiejś literatury wyższych lotów. Pilipiuk ma ciekawe pomysły, jednak (jak w tym przypadku) nie do końca wykorzystane. Czasami mam wrażenie, że idzie na ilość wydanych książek, a nie na jakość... Jednak no cóż... Po inne książki chętnie sięgnę, ale bez większych oczekiwań... 

czwartek, 8 maja 2014

"Dziedziczki" Andrzej Pilipiuk

Tytuł: Dziedziczki
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ocena: 3/6



Świat wokół nas niekiedy okazuje się bardzo skomplikowany, niż nam się wydaje. A czasem jest bardzo prosty, choć wydaje się złożony.






Andrzeja Pilipiuka chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Tego pisarza kojarzy chyba każdy kto ma kontakt z literaturą w ogóle, a zwłaszcza z gatunkiem fantasy czy z twórczością naszych rodzimych twórców. Choć jego książki o Jakubie Wędrowiczu podbijają serca wielu czytelników i są jego najbardziej znanymi dziełami, to jednak o cyklu Kuzynki zapewne też słyszało wiele osób.


Dziedziczki to trzecia część sagi zatytułowanej Kuzynki opowiadających o ciotecznych siostrach Kruszewskich, księżniczce Monice i alchemiku Sędziwoju. Tym razem nasza trójka pięknych i wielowiekowych bohaterek buduje nowy dwór w malowniczej wiosce pełnej prostych ludzi – w Kruszewicach, majątku kuzynek. To typowa wioska, w której wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą, a w dodatku jest pełna miejscowych alkoholików, popijając piwo w miejscowym sklepiku. Jak tam się odnajdą? Jakie gniazdko na wsi sobie uwiją? Jak ich domek? Tymczasem Sędziwój wpada w kłopoty, a Laszlo i Arminius prowadzą swoje własne, prywatne śledztwo. Jak potoczą się ich losy? Co im się przytrafi? Co wydarzy się w Kruszewicach? Jakie śledztwo prowadzą Laszlo i Arminius? Co stanie się z alchemikiem? I jakie przygody przytrafią się kuzynkom Kruszewskim i wampirzycy Monice?


Dziedziczki to książka, której byłam niezwykle ciekawa z powodu wcześniej czytanych tomów tej sagi, dlatego z wielką chęcią po nią sięgnęłam i czekałam na rozwój wypadków. Jest to kolejna pozycja w typowo pilipiukowym stylu – napisana w niezbyt skomplikowany sposób, opisując dobitnie, acz z uśmiechem, zwykłą, szarą rzeczywistość. Język jest prosty, lekki,niewymagający zbyt wiele od czytelnika. Bohaterki, których przygód jesteśmy świadkami, są jak we wcześniejszych częściach, charakterystycznymi, silnymi postaciami, które naprawdę polubiłam, aczkolwiek nie do końca podobało mi się przedstawione tu zachowanie wampirzycy Moniki, która była wyjątkowo inna i dziwna w porównaniu z jej poprzednimi zachowaniami. Moim zdaniem Dziedziczki wypadły gorzej aniżeli jej poprzedniczki, głównie za sprawą owego zachowania naszej wielowiekowej wampirzycy. Wielki Grafoman w tej kwestii się nie popisał – spodziewałam się innego zakończenia sprawy, innego zakończenia serii o tak ciekawych postaciach z jakimi mamy do czynienia. Niestety nie do końca mi się to nie podobało – tak fajnie zapowiadała się cała seria. No i to zachowanie Moniki... Szkoda, że tak wyszło, no ale cóż... Wydarzenia płyną dość leniwie, średnio zapadają w pamięć, ale czyta się wyjątkowo szybko i przyjemnie – jest wciągająca, lekka w odbiorze, charakterystyczna dla Pilipiuka...

Każdy problem, nawet jeśli z pozoru wydaje się nierozwiązalny, w rzeczywistości stanowi sumę kilku mniejszych problemów.

Czy polecam Dziedziczki? Tak, jeżeli chcesz poznać zakończenie trylogii o kuzynkach Kruszewskich, ale nie jest powalająca i nie zachwycająca. Jedna z gorszych pozycji Andrzeja Pilipiuka, z którymi miałam kontakt. Generalnie na tle wcześniejszych części sagi, ta wypada dość marnie.

wtorek, 11 lutego 2014

"2586 kroków" Andrzej Pilipiuk

Tytuł: 2586 kroków
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka słów
Ilość stron: 520
Ocena: 4,5/6



Myślenie o grzechu deprawuje duszę człowieka bardziej niż sam grzech, dlatego lepiej czasem zgrzeszyć, aby już o tym nie myśleć...






Jak myślisz? Jak daleko zajdziesz pokonując 2586 kroków? Jaki dystans? Dlaczego taki tytuł? I dlaczego postacie na okładce nie mają twarzy? Czym tym razem Pilipiuk nas zaskoczył? Co takiego stworzył i co kryje się w 520 – stronicowej książce jego autorstwa?

2586 kroków to zbiór opowiadań zabarwionych specyficznym, pilipiukowym kolorytem, typowym dla pisarstwa tego autora, a tekstów w książce jest 14. Jakie? Oto tytuły: 2586 kroków, Samolot do dalekiego kraju, Wieczorne dzwony, Parszywe czasy, Szansa, Mars 1899, W moim bloku straszy, Atomowa ruletka, Wiedźma Monika, Griszka, Bardzo obcy kapitał, Vlana, Szambo, Strefa. Spotykamy w nich profesora Skórzewskiego goszczącego w mroźnej Norwegii, dowiadujemy się o istnieniu państwa, którego nie ma na mapach, odbędziemy także wyprawę za naszą wschodnią granicę, poznamy wiedźmę, a także wiele innych postaci oraz historii. Jakich? Zobaczysz podczas lektury;)



Bóg dał człowiekowi konia na przyjaciela.
 Podeptaliśmy ten dar, zmarnowaliśmy,
 czyniąc z konia swojego niewolnika.
2586 kroków to książka, którą już od dość dawna mam na swojej półce, stała pośród innych książek Pilipiuka razem z Aparatusem czy Szewcem z Lichtenrade. Ostatnio brakowało mi specyficznego humoru i stylu autora, więc sięgnęłam po ten zbiór opowiadań i muszę przyznać, że dla wszystkich opowiadań trudno znaleźć jakiś wspólny mianownik (poza stylem i humorem oczywiście;). Nie zmienia jednak to faktu, że zbiór wywarł na mnie pozytywne wrażenie, zwłaszcza pierwsze teksty w nim zawarte. Są one niezwykle pomysłowe, pełne uroki, delikatnej magicznej aury bijącej od nich, z zaskakującymi zakończeniami i podsumowaniami, po raz kolejny autor pokazuje swoją wyjątkową umiejętnością łączenia historii z fantastyką, odpowiedniego historycznego tła i magiczną poświatą i aurą. Jednak już mniej więcej w połowie opowiadania robią się coraz mniej przewidywalne, tajemnicze i zaskakujące. Jednakże znajdziemy w nich i elementy grozy i zagadki, a czasami można uśmiać się do łez, co zresztą jest bardzo charakterystyczne dla Pilipiuka, tak samo jak to, że chwilami autor pisze tak, że można się pogubić w wątkach i opisach jakie nam serwuje. Opowiadania z tego są zupełnie nierówne. Z jednych można by zrobić dłuższe formy, a i tak nadal byłyby ciekawe, niektóre są nudne i wydają się zupełnie niepotrzebne i niszczące piękny literacki krajobraz książki. Jednak generalnie 2586 kroków to pozycja dość dobra, okraszona ciekawymi ilustracjami Macieja Dębskiego, które także prezentuje przy tej recenzji. Arcydzieło to nie jest, ale zdecydowanie lektura przy której nie należy się spieszyć i można ją polecić każdemu miłośnikowi elementów grozy, fantastyki i humoru zestawionych ze sobą razem;)

wtorek, 5 marca 2013

Czerwona gorączka

Tytuł: Czerwona gorączka
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 430
Ocena: 5/6


Wstąpiłem do Akademii Katów, nadrobiłem zaległości. Cholernie fajna ta nowa buda, najbardziej lubię zajęcia z nowoczesnych metod torturowania, eksterminacji dresiarstwa i psychologii skazańców.





Czerwona gorączka jest zbiorem opowiadań Pilipiuka, który dostałam od mojego kochanego Księcia, który postarał się, żeby książka była z autografem. Jednak po lekturze Szewca z Lichtenrade, który średnio przypadł mi do gustu jakoś nie ciągnęło mnie do opowiadań tego autora, ale w końcu zabrałam się za prezent od mojego Skarbka.

Pierwszym opowiadaniem jest tytułowa Czerwona Gorączka, która traktuje o doktorze Pawle Skórzewskim, którego można poznać w zbiorze pt. 2586 kroków, a akcja dzieje się w porewolucyjnym, ogarniętym komunistycznym terrorem Petersburgu. Następne opowiadanie pt. Grucha jest o prześladującej uczniów nauczycielce i… Akademii Katów. Następne – Błękitny Trąd – opowiada o dziwnej chorobie, która zaatakowała ludzi i o krasnoludach. Silnik z Łomży jest o tajemniczym znalezisku, które odkrył pewien dziennikarz, który nie sądził, że historia, którą o nim wymyślił okaże się prawdziwa. Zaś w Zeppelin L59/2 mamy kontakt z samymi duchami. W opowiadaniu pt. Wujaszek Igor pojawiają się współczesne mity i pociągi – widma. Po drugiej stronie jest formą w której jesteśmy świadkami tego że w naszych czasach są także niezbadane obszary magii. A Gdzie diabeł mówi dobranoc ukazuje alternatywną przyszłość futurystycznego zachodu przeciwstawionego zacofanej Europie. Piórko w żywopłocie to kolejne nawiązanie do czasów PRL-u, a Operacja Szynka traktuje o paradoksalnych podróżach w czasie. Ostatnie - Samolot von Ribbentropa – pokazuję Polskę jako największe mocarstwo na świecie.


Autograf na książce
Jak widzimy opowiadania nie są połączone ze sobą fabularnie, jednak pokazują o wiele wyższy poziom aniżeli zbiór Szewc z Lichtenrade. Jak zapewne w każdym zbiorze są lepsze i gorsze tytuły, tak samo i tutaj. Ciekawym pomysłem moim zdaniem jest opowiadanie zatytułowane Grucha, może dość banalne, ale pomysł z Akademią Katów naprawdę świetny! Tytułami również zapadającymi w pamięć są Wujaszek Igor, Silnik z Łomży czy Zeppelin L59/2. Przy opowiadaniu Operacja Szynka pomysł na podróże w czasie jest dobry, ale żeby jej powodem było poszukiwanie mięsa na szynkę w czasach PRL-u, cóż za absurd. Jakby nie było szczytniejszych powodów do podróży w czasie.  Coś co działa jeszcze na plus to naprawdę świetne grafiki Grzegorza Domaradzkiego, które też możecie zobaczyć w mojej recenzji. Generalnie Czerwona Gorączka trzyma poziom, ciekawi, fascynuje… Trochę historii przeplecione fantazją autora – naprawdę elektryzujące połączenie. Chyba jedna z lepszych książek Pilipiuka, które czytałam, chociaż wiem, że ma i trochę osób, którym nie podeszła. Ma lepsze i gorsze momenty, fakt. Rożne opowiadania, z czego w jednym pozwolił nawet dojść do głosu swojej żonie – Katarzynie. Moim zdaniem zbiór godny polecenia. Może nie tak bardzo jak Aparatus, który wywarł na mnie ogromne wrażenie ale warto przeczytać! Teraz trzeba się zabrać za 2586 kroków, które czekają na mojej półce na swoją kolej.

wtorek, 22 stycznia 2013

Wampir w M-3

Tytuł: Wampir w M-3
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka słów
Ilość stron: 336
Ocena: 4/6

Sama rozumiesz jakie to wykwintne i eleganckie. My, wampiry, stanowimy elitę. Obracamy się w kręgach dawnych klas posiadających, jesteśmy arystokracją i bohemą artystyczną.







Zawsze powtarzałam, że jak wampiry to tylko w wykonaniu Pilipiuka, zawsze odpychało mnie od Zmierzchu czy Pamiętników wampirów. Nie tyle, że byłam wroga, ale podchodziłam do nich z wielką dozą sceptycyzmu . Obejrzałam kiedyś z kuzynką jedną część filmu (zabijcie mnie, nie pamięta którą), i jednoczenie stwierdziłam, że to nie dla mnie. Denerwowało mnie najbardziej ta cała pompa wokół tej sagi i ogólna, nagła i nader dziwna miłość do tej sagi i do wampirów. Kiedy zobaczyłam tytuł książki Pilipiuka - Wampir w M-3 książki stwierdziłam, że tej pozycji się nie oprę.

Wyobraźcie sobie Warszawę z czasów PRL-u (chociaż pewnie wielu, widziało ją w tamtym okresie na własne oczy). To właśnie w takich realiach toczy się akcja książki Wampir w M-3. Zaraz na jej początku poznajemy osiemnastoletnia Gosię, która chodzi do ogólniaka – jednej z popularnych tzw. tysiąclatek. Wydaje się, że jak na tamte czasy ma wszystko – ojca działacza partyjnego, chłopaka i do tego fascynuje się Lhimalem. Dziewczyna któregoś dnia budzi się zamknięta w jakimś pudełku, początkowo nie potrafi sobie niczego przypomnieć i posądza brata i jego kumpli o jakiś durny żart. Jednak z czasem przychodzi olśnienie. Przypomina sobie, jak popełniła samobójstwo, po tym jak odkryła dlaczego tak naprawdę jest z nią jej chłopak i uświadamia sobie, że obudziła się w trumnie. Po wyjściu z niej widzi, że od czasu jej śmierci minęło kilka miesięcy, więc to nie mogła być pomyłka lekarzy. Okazuje się, że dziewczyna jest wampirem  i to w PRL-owskiej Warszawie, aż sama się dziwi, że takie postacie istnieją naprawdę, jest także w szoku, że jest ich aż tyle w jej mieście, bowiem nigdy nie zdawała sobie sprawy z ich istnienia. A co będzie dalej robić? Jak dalej potoczą się jej losy? Jak zareaguje jej rodzina na to jak dowiedzą się, że Gosia jednak nie leży w grobie?

Przyznam szczerze, że moim zdaniem Wampir w M-3 jest naprawdę dość ciekawym pomysłem na książkę, choć również muszę przyznać, że nie do końca wykorzystanym. Pierwsze co rzucało się w oczy to dość mało obrazowe przedstawienie PRL-u (jam gówniara i nie pamiętam tych czasów, a chętnie bym je poznała).Były tysiąclatki – ok. Ale chyba na tym koniec. Brakowało mi klimatu tamtych czasów. Moim zdaniem na minus działa też zakończenie, któremu brak jakiejś puenty. Nie rzuca się to jakoś w oczy ani nie jest to jakimś wielkim negatywem, więc ujdzie. Generalnie książka nie jest zła. Napisana w takim Pilipiukowskim stylu, ze sporą dozą humoru, a także cynizmu (tu kłaniają się cyniczne odniesienia autora właśnie do sagi Zmierzch). A znajdziemy także odniesienia do sławnego już Jakuba Wędrowicza. Książkę mogę polecić każdemu fanowi wampirów, a przede wszystkim fanom twórczości Pilipiuka.


środa, 7 listopada 2012

Szewc z Lichtenrade

Tytuł: Szewc z Lichtenrade
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 384
Ocena: 3,5/6


Życie jest zbyt piękne, by marnować je na kilka chwil chemicznego oszołomienia…








Zauroczona zbiorem opowiadań Pilipiuka pt. Aparatus, nie zastanawiając się długo zamówiłam sobie powyższą pozycję. Swoje na półce odczekała w kolejce i teraz kiedy przyszła na nią czas, stwierdzam, że nie powala na kolana. 

Jest to zbiór dziesięciu opowiadań z różnymi bohaterami i z różnych czasów. A jacy to bohaterowie i jakie czasy? W Wunderwaffe opowiada o rzeczywistości równoległej do II Wojny Światowej i to z niej ma przybyć pomoc dla Hitlera… W Traktacie o higienie przenosimy się do powiatu chełmskiego u schyłku XIX wieku, gdzie lekarz walczy z zabobonami i zawszonymi pacjentami. Ślady stóp w wykopie opowiadają zgrai archeologów i jednym zapaleńcu, który do nich dołącza, natomiast w Parowozie poznajemy przeklętą wioskę, w której śmiertelność jest dużo większa, niż gdziekolwiek indziej w Polsce. Zaś w kolejnym opowiadaniu poznajemy Ludzi, którzy wiedzą… Następna w kolejce jest historia o schorowanym sąsiedzie nastoletniego Piotrka, któremu pokazuje inny świat W okularze stereoskopu… W Sekrecie Wyspy Niedźwiedzie dwie ekipy udają się na poszukiwania nieistniejącego gatunku gęsi. A o tym czy  istniał kiedykolwiek Państwowy Instytut Kryptozoologii dowiemy się z kolejnej historii pt. Yeti ciągną na zachód. Następne – Świątynia - jest opowiadaniem o grupie archeologów i szamanów, którzy przebywają w jednym miejscu i nie wiadomo co z tego wyniknie. W ostatnim opowiadaniu poznajemy Szewca z Lichtenrade, który kradnie narzędzia zamordowanym przez siebie ofiarom, aby posiąść ich umiejętności.

Jak już wspominałam wcześniej zbiór Aparatus wręcz mnie zauroczył swoim klimatem, treścią, a także okładką i to właśnie po nim po Szewcu z Lichtenrade oczekiwałam chyba zbyt wiele. Dzisiejsza pozycja nie powala na kolana. Same opowiadania nie są zbyt ciekawe, zaś moim zdaniem najsłabszym jest chyba opowiadanie pierwsze Wunderwaffe -  a najmocniejszym… sama nie wiem. CHyba ostatnie - tytułowe. Opowiadania są takie bez polotu, z kiepskimi i mało zaskakującymi zakończeniami. Jak dla mnie jest w nich zbyt mało fantastycznego świata. Fakt, w jakiś sposób magia codziennego życia też może urzec, ale tu nawet tego brakuje. No generalnie nie porywa i pozwala (moim zdaniem) nazwać Pilipiuka grafomanem. Choć w tej wykorzystał sporo swojej wiedzy archeologicznej. Fakt, podobały mi się jego wcześniejsze książki, ale jakoś ta wyjątkowo mi nie podpadła do gustu. Zdecydowany plus dla książki za ciekawe grafiki w środku, które jednak dodają uroku i są ciekawymi przystankami w drodze do końca książki. Nie mówię, że ta pozycja jest tragiczna, ale po prostu warto zaznaczyć, że autor ma zdecydowanie lepsze książki w swoim dorobku. Widocznie się przeliczyłam. Co nie zmienia faktu, że kilka jego innych książek czeka na półce na swoją kolej i zamierzam je przeczytać, choć już raczej nie będę do autora podchodzić z tak wielkim entuzjazmem. Fakt, Kroniki Jakuba Wędrowicza mu wyszły, dalszych tomów nie czytałam, choć zamierzam, Aparatus  mnie oczarował, ale Szewc z Lichtenrade jakoś do mnie nie przemawia, nie wiem jak do was… 

Opowiadania należące do zbioru:
1. Wunderwaffe
2. Traktat o higienie
3. Ślady stóp w wykopie
4. Parowóz
5. Ludzie, którzy wiedzą
6. W okularze stereoskopu
7. Sekret wyspy Niedźwiedziej
8. Yeti ciągną na zachód
9. Świątynia
10. Szewc z Lichtenrade

niedziela, 11 marca 2012

Kroniki Jakuba Wędrowicza

Tytuł: Kroniki Jakuba Wędrowicza
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 296
Ocena: 5,5/6

Andrzej Pilipiuk zasłynął opowieściami o Jakubie Wędrowiczu. Opowieściami barwnymi, błyskotliwymi, z charaterystycznym Pilipiukowskim poczuciem humoru.
Jakub Wędrowicz - człowiek w gumiakach, wielki fan bimbru i postrach w całej okolicy. I do tego egzorcysta amator. Wszystkie stukania i wampiry znikną. I zawsze dużo się dzieje. Zawsze. Z jego barwną osobowością stworzoną przez autora nie trudno o to, żeby się wciągnąć w tą książkę, zaczytać, wejść i zniknąć z realnego świata. I trudno nie polubić głównego bohater.

Książka ta zaczyna cykl opowieści o Jakubie. I na pewno moje spotkanie z nim na tej się nie skończy. (Cieszy się, Panie Profesorze, prawda?:) Następnym razem jak będę w bibliotece biorę następny tom:) ostatnio fantastyka mnie coraz bardziej interesuje:)

niedziela, 26 lutego 2012

Księżniczka

Tytuł: Księżniczka
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 296
Ocena: 5/6

Drugi tom przygód kuzynek.
Wciąga, zaskakuje,daje poznać Kraków od kuchni.
Poznajmy tu łowców wampirów, Bractwo Drugiej Drogi i wrogich urzędników. A przede wszystkim dalsze losy trójki kuzynek (tych poznanych już w tomie "Kuzynki") i ich przyjaciela i mistrza alchemika Michała Sędziwoja. A wszystko kręci się wokół Moniki - tytułowej Księżniczki, która mimo ciała nastolatki, z całej trójki jest najstarsza i najwięcej widziała. Łowcy wampirów mają za zadanie ją zniszczyć. Ale ona się nie daje. Pomagają jej przyjaciółki i wychodzi z tego cało.

Jak dla mnie wampiry to tylko wykonaniu Pilipika, którego jestem coraz większą fanka (chyba ku zadowoleniu mojego polonisty:D). Ach ten Pilipiuk:) Teraz "Kroniki Jakuba Wędrowicza" czytam. Recenzja najwcześniej w piątek:)

Dziś krótko, bo jakoś nie mam weny.

Tymczasem zapraszam na mojego bloga handmade
http://hadzia-handmade.blogspot.com/

czwartek, 29 grudnia 2011

Aparatus

Tytuł: Aparatus
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka Snów
Ilość stron: 396
Ocena: 6/6

Zbiór 8 opowiadań, wciągających, napisanych z intryga i ogromną wiedzą.
Dzięki nim wejdziesz w świat Dzwonu Wolności, magicznych urządzeń, które nie wiadomo do czego służą. W tym świecie rozwiążesz zagadkę, jakiej nie znajdziesz w naszym świecie. Poznasz nowych ludzi, którzy stanęli oko w oko z tym czego nazwać się nie da.


Książka nabyta za kartę podarunkową z Empiku. Zaczęta zaraz po wyjściu ze sklepu, potem odłożona na półkę na chwilę, a teraz błyskawicznie pochłonięta do końca, w trakcie podróży do Niemiec.
Opowiadanie genialne, super napisane, wskazują na ogromną wiedzę autora. To jest moja druga przeczytana książka napisana przez Pilipiuka i na pewno ta "przyjaźń" tak szybko się nie skończy tylko będzie trwać dalej.

sobota, 2 lipca 2011

Kuzynki

Tytuł: Kuzynki
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 295
Ocena: 6/6

Kraków początku naszego wieku. Katarzyna odkrywa rodzinną tajemnice i niejako dzięki niej splatają się losy trzech kobiet - odkrywczyni tajemnicy i informatyczki jednocześnie, jej kuzynki posiadającej kamień filozoficzny i bośniackiej księżniczki, będącej wampirem. Wszystkie trzy dążą razem do znalezienia alchemika, który pozwoli im żyć dalej przez kolejne stulecia.


Było to moje pierwsze spotkanie z Andrzejem Pilipiukiem, i na pewno nie ostatnie:) Dawno nie czytałam fantastyki i po tej książce czuję, że bardzo jej potrzebowałam:) Książka mnie tak wciągnęła, że niestraszne mi było 80 minutowe spóźnienie pociągu do domu. Zafascynowała mnie jego twórczość:) I jest to mój pierwszy krok w polskiej fantastyce.


Cytaty z książki

Sędziwój, pijąc lekkie gruzińskie wino, spogląda w przyszłość z radością i nadzieją, bo podobnie jak trzy dziewczyny śpiące na tapczanie wie, że życie jest świętem.


– Skłamiesz jeszcze raz i nie żyjesz.[...] I zrobię to tak, żeby wyglądało na robotę psychopaty.