piątek, 26 października 2018

Woda z miodem - smak dzieciństa


Osttnio złapało mnie jakieś paskudne choróbsko...
Katar, kaszel, bolące gardło, wszystko na raz...
Wtedy naszło mnie na napój będący napojem mojego dzieciństwa.
Chodzi o... wodę z miodem.
Pyszne w swej prostocie.


Składniki:
400 ml wody mineralnej (niegazowanej!)
3 łyżeczki naturalnego miodu
2 plasterki cytryny

Jak wykonać?
Po prostu wymieszać wodę z miodem i dodać cytrynę lekko ją wyciskając.
Jeżeli miós jest skrystalizowany - można wymieszać z lekko ciepłą wodą. Należy jednak pamiętać, żeby nie była cieplejsza niż 40 st. C - wtedy miód traci wszystkie swoje zdrowotne właściwości, tak samo witamina C z cytryny, co jest tak potrzebne w jesiennym okresie.



poniedziałek, 22 października 2018

"Dziewczyna ze śniegiem we włosach" Ninni Schulman


Tytuł: Dziewczyna ze śniegiem we włosach
Autor: Ninni Schulman
Cykl: Magdalena Hansson
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 400
Ocena: 4/6


Chociaż mamy w domu bajzel, pomyślała, przynajmniej umiemy ze sobą rozmawiać.





Ogólnie wiadomo, że skandynawskie kryminały są dobre i warto po nie sięgnąć, dlatego właśnie bez większego zastanowienia zgarnęłam z bibliotecznej półki Dziewczynę ze śniegiem we włosach i zaczęłam ją czytać mając trochę wolnego czasu pomiędzy letnimi rozmowami o pracę. Skończyło się na wyjeździe na Mazury, który spędziłam właśnie między innymi z tą książką.
Värmland, najbardziej malowniczy zakątek Szwecji. Sylwestrowe popołudnie, Minus dwadzieścia sześć stopni. Dziennikarka Magdalena Hansson wraca po spokój do rodzinnego miasteczka… Szesnastoletnia Hedda wychodzi na zabawę sylwestrową... Nikt jej już więcej nie zobaczy… Czas mija bez żadnej wiadomości. A potem zostaje znalezione ciało nagiej dziewczyny. Czy to Hedda? Magdalena Hansson wróciła do Hagfors z adoptowanym synkiem, wyczerpana i załamana po trudnym rozwodzie. Ma nadzieję, że spokój rodzinnego miasteczka przywróci jej radość życia i poczucie bezpieczeństwa. A pisanie artykułów dla lokalnej gazety nie będzie tak stresujące jak praca w sztokholmskim dzienniku. Nie wie, jak bardzo się myli… Przypadkiem angażuje się emocjonalnie w sprawę zaginięcia Heddy. Zaczyna prowadzić samodzielne, niezależne od policji śledztwo. Narażając życie, dociera do mrocznej prawdy ukrytej za fasadą jej rodzinnego miasteczka…
                                                                            opis Wydawcy

Dziewczyna ze śniegiem we włosach to kryminał, który wzięłam z bibliotecznej półki praktycznie w ciemno, w momencie dla mnie ciężkim – szukanie pracy, mnóstwo rozmów i rozczarowań, a w międzyczasie Rodzice zgarnęli mnie ze sobą na wakacje (moje pierwsze od jakiś 2-3 lat, pierwsze z Rodzicami od jakiś... 10 lat). Muszę przyznać, że na tamten okres książka spisała się naprawdę dość dobrze... Jak dla mnie typowy szwedzki kryminał – mroźny, akcja prowadzona w umiarkowanym tempie, język niezbyt skomplikowany, jednak wszystko w specyficznym, skandynawskim klimacie. Pomysł na akcję – ciekawy, to nie da się ukryć... Jednak w pewnym momencie miałam wrażenie, że to już gdzieś było, że schemat się powtarza... Muszę przyznać, że książkę czytało mi się dość przyjemnie, lekkie, niezbyt wymagające czytadło w skandynawskim klimacie... Idealna na upalne lato. Fajnie, że poza samym wątkiem kryminalnym pojawiają się także inne – jak chociażby życie po rozwodzie i dzielenie się obowiązkami rodzicielskimi, ale na szczęście została zachowana tutaj odpowiednia równowaga...
(...) zaczęła się zastanawiać nad szczególnym zapachem, jaki prawie zawsze unosi się w domach starych ludzi. Jak gdyby samo życie przybierało nową woń, kiedy wchodzi na niższe obroty i zwalnia.

Dziewczyna ze śniegiem we włosach nie jest może arcydziełem, ale jednak książką, która zaciekawiła mnie na tyle, że kiedyś może sięgnę po inne książki Ninni Schulman, być może właśnie po kontynuację cyklu z Magdaleną Hansson w roli głównej. Czy mogę polecić? No jak pisałam – na kolana nie rzuca, ale lekki, skandynawski kryminał nie jest zły... Czasami warto się odstresować.

wtorek, 2 października 2018

"Na skraju załamania" B. A. Paris

Tytuł: Na skraju załamania
Autor: B. A. Paris
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 352
Ocena: 2.5/6



Nie wiem, dlaczego podnoszę słuchawkę. Może dlatego, że już zrozumiałam, jakie są wobec mnie oczekiwania. Chcę coś powiedzieć, zapytać go, kim jest, ale w lodowatej ciszy zamierają mi słowa na ustach i mogę tylko słuchać.




Kiedy stosunkowo niedawno zaczęłam pracę na stacji paliw, a co za tym idzie pracę na nocki – postanowiłam sobie na nockach poczytać jakąś wciągającą, aczkolwiek niezbyt wymagającą książkę. Wybór padł na kolejną pozycję autorki pt. Na skraju załamania, a że wcześniej miałam już kontakt z twórczością B. A. Paris podczas lektury Za zamkniętymi drzwiami – już mniej więcej wiedziałam czego się spodziewać. Czym prędzej zgrałam książkę na czytnik i zaczęłam czytać wzbudzając pytania sporo starszego kolegi z pracy co to za magiczny sprzęt.

Wszystko zaczęło się tamtej nocy. W lesie. Cass Anderson nie zatrzymała się, by sprawdzić, czy siedząca w zaparkowanym na leśnej drodze samochodzie kobieta nie potrzebuje pomocy. Teraz nieznajoma nie żyje. Od tamtej feralnej nocy Cass nie może się pozbierać – regularnie powtarzające się głuche telefony mącą jej spokój, a ona sama czuje, że nieustannie jest obserwowana. Nawet najmniejszy dźwięk przyprawia ją o przyspieszone bicie serca i ciarki. Nękana wyrzutami sumienia zaczyna miewać kłopoty z pamięcią. Coraz częściej nie może sobie przypomnieć, czy zażyła lekarstwa, jaki kod odblokowuje alarm, gdzie zaparkowała samochód, dlaczego zamówiła dziecięcy wózek, skoro nie jest w ciąży, i czy leżący na blacie w kuchni nóż na pewno nie był pokryty krwią… Jedyne, czego nie może wyrzucić z pamięci, to twarz zamordowanej kobiety.
                                                                       opis wydawcy

Wobec książki Na skraju załamania nie miałam jakiś super wysokich oczekiwań, z góry potraktowałam ją jako lekką lekturę do czytania w pracy (w końcu praca, w której można czytać <3). Mniej więcej przez pierwsze 1/3 – połowę książki działo się stosunkowo niewiele – taki długo rozwleczony wstęp... Tak, później akcja się trochę rozkręciła, jednak nie zmienia to faktu, że dość szybko zaczęłam domyślać się do zakończenia. Zarówno jak w książce Za zamkniętymi drzwiami, tak i w pozycji Na skraju załamania – język jest niezbyt skomplikowany, Jest dostosowany raczej do średnio (lub niewiele) wymagającego czytelnika. I wcale nie jest to kontynuacja opowieści z Za zamkniętymi drzwiami, a zupełnie odrębna historia... Muszę przyznać, że główni bohaterowie – Grace i jej mąż – od początku mnie lekko irytowali, obydwoje na zmianę w różnym stopniu. W ogóle sam pomysł jest dość infantylny... Nie chcę pisać zbyt wiele, żeby nie spoilerować, ale jak dla mnie to takie dość naciągane i... infantylne. Naprawdę dobrze i fajnie, że w książce jest podjęty temat demencji i diagnozy tej choroby w stosunkowo młodym wieku (30-40 lat), ale jednak w tym wszystkim temat jest...  trochę zbagatelizowany, przedstawiony w sposób trochę infantylny – jakby żartobliwy, jakby nie do końca poważny (przynajmniej w moim odczuciu). Pomysł na książkę sam w sobie nie jest zły, ale jak już wspominałam, język nieskomplikowany, wręcz prosty, a jest wykonanie również średnie.

Na skraju załamania to książka, która w moim odczuciu wypada dość średnio.... Pomysł na fabułę może i ciekawy, ale jednak zupełnie niewykorzystany. Główna bohaterka momentami mnie irytowała, zakończenia zaczęłam się domyślać dość szybko, tak więc nie ma czym się zachwycać. Jako niezobowiązujące i niezbyt wymagające czytadło – jest dość przeciętne, ale zdecydowanie nie jest do książka ambitna czy po prostu dobra. Moim zdaniem lepiej poświęcić czas na jakąś lepszą książkę.