Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Antoine de Saint-Exupery. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Antoine de Saint-Exupery. Pokaż wszystkie posty

sobota, 1 listopada 2014

"Nocny lot" Antoine de Saint-Exupéry

Tytuł: Nocny lot
Autor: Antoine de Saint-Exupéry
Wydawnictwo: Krajowa Agencja Wydawnicza
Ilość stron: 88
Ocena: 4/6


Godzimy się z tym, że nie jesteśmy wieczni, ale nie możemy znieść tego, aby sprawy nasze i czyny utraciły nagle w naszych oczach wszelki sens. Wtedy bowiem obnaża się pustka, która nas otacza…






Antoine de Saint-Exupéry popularność zdobył dzięki Małemu Księciu, który już od 1947 roku podbija serca czytelników, jednak często znajomość twórczości tego francuskiego pisarza kończy się na jego najbardziej znanym dziele. Ja jednak postanowiłam nadrobić zaległości i zabrać się za jego inne książki. Wybór padł na Nocny lot.

Antoine de Saint-Exupéry poza tym, że był pisarzem, był przede wszystkim lotnikiem i to między innymi na jego przeżyciach, wspomnieniach i doświadczeniach zdobytych w Aeroposta Argentina opiera się Nocny lot, który jest opowieścią o pierwszych latach lotnictwa cywilnego. Wtedy są podejmowane loty nocami w celu zapanowaniu nad przestrzenią, nad samym sobą i nad maszyną. Głównym bohaterem jest tu pilot Riviere. Jakim  on jest człowiekiem? Da się lubić czy niekoniecznie? Jaki wpływ będzie miał na to co się dzieje w tej pozycji i na ludzi wokół siebie?

Mógłby jeszcze walczyć, próbować szczęścia - bo żadne fatum nie istnieje z zewnątrz. Fatum jest tylko w nas - przychodzi chwila, kiedy się poznaje własną niemoc. Wtedy błędy pociągają nas ku sobie jak otchłań.

Nocny lot to książeczka, w zasadzie opowiadanie, które przeczytałam w bardzo krótkim czasie, głównie za sprawą swojej grubości, ale także za sprawą języka znanego mi już z Małego księcia. Napisane jest ono lekkim piórem, które sprawia, że opowiadanie czyta się z wielką przyjemnością. Jest pełne wartościowych przemyśleń, które czynią tę książeczkę taką wyjątkową. Nie jest to pozycja porównywalna do Małego Księcia. Jeżeli oczekujecie czegoś podobnego – nawet nie sięgajcie po Nocny lot, bo tego nie dostaniecie, możecie się mocno rozczarować. Moim zdaniem wypada on gorzej niż najbardziej znane dzieło Antoine de Saint-Exupéry, nie ma tyle przenośni i metafor, nie ma tylu mądrych cytatów, sentencji i tylu filozoficznych uniesień, choć można w niej znaleźć trochę przemyśleń dotyczących człowieczeństwa. Przyznam szczerze, że jest to pozycja, która wywołała u mnie naprawdę mieszane uczucia. Zdecydowanie jest to lektura wartościowa i z grupy tych, do których w przyszłości chciałabym wrócić i sobie odświeżyć, ale jednak nie wywołała u mnie morza zachwytów i uniesień, nie aż tyle, żeby zaliczyć ją do grona tych najbardziej wyjątkowych książek z jakimi miałam kontakt. Nie jest to też książka, która jakoś bardzo mocno zapisuje się w pamięci. Ale jednak mimo wszystko polecam przeczytać Nocny lot, zwłaszcza, gdy chcecie sięgnąć po coś, z kategorii klasyki, a nie wiecie za co się zabrać.

piątek, 26 października 2012

"Mały Książe" Antoine de Saint-Exupery

Tytuł: Mały Książe
Autor: Antoine de Saint-Exupery
Wydawnictwo: Siedmioróg
Ilość stron: 78
Ocena: 5,5/6



Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół.







O Małym Księciu słyszał zapewne każdy i wielu uważa tą książkę za wyznacznik wartości i wspaniałą lekturę o przyjaźni. Zapewne dlatego jest ona na liście 100 książek BBC, które należy przeczytać przed śmiercią. Ja czytałam ją dwa razy, bo moim zdaniem naprawdę warto.

Tytułowy Mały Książe mieszka na planecie B-612, którą spokojnie można obejść dookoła. Na niej ma swoją różę, o którą się troszczy i musi pilnować, aby w jego miejscu zamieszkania nie wyrósł żaden straszny baobab, który mógłby rozsadzić ową niewielką planetę. Żeby przekonać się czy róża odwzajemnia jego miłość chłopiec postanowił wybrać się w podróż odwiedzając niedalekie mu ciała niebieskie. Podczas swojej włóczęgi spotyka wiele osób i po każdym takim spotkaniu kształtuje się jego pogląd na dorosłych. Kiedy ląduje w ostatnim punkcie swojej wędrówki, na planecie zwanej Ziemią, spotyka tam na pustyni pilota, który rozbił się podczas lotu samolotem nad pustynią. Mały Książe zaczyna snuć swojemu nowemu znajomemu swoją opowieść dzieląc się z nim swoimi przemyśleniami po odbytej podróży oraz opowiadając o swojej planecie, a przede wszystkim o róży… Podczas ich rozmowy podejmują temat tego, co w życiu jest najistotniejsze, czyli przyjaźni i miłości.

Mały Książe jest baśnią poetycką ilustrowaną przez samego autora, który w książce pozornie przeznaczonej dla dzieci zawiera głębokie treści, którymi powinien żyć każdy. Chyba najbardziej znanym cytatem z Małego Księcia jest fragment o oswajaniu. W końcu Musisz być odpowiedzialny za to co oswoiłeś. Książka zbiera praktycznie same pozytywne opinie, a co ja o niej sądzę? Uważam, że zdecydowanie każdy powinien ją przeczytać, niezależnie od wieku, płci, rasy czy wykształcenia,  ale zapewne ku zaskoczeniu wielu Mały Książe wcale nie wywarł na mnie tak wielkiego wrażenia, jak można by się spodziewać i wcale nie wywołała u mnie lawiny przemyśleń czy nie zmieniła jakoś mojego światopoglądu. Jest na pewno ważną książką w życiu każdego czytelnika i każdego człowieka, jest również swoistą kopalnią cytatów, zwłaszcza tych o przyjaźni, miłości i zakochanych w liczbach dorosłych. Zwraca uwagę jak wielką rolę w życiu człowieka odgrywa druga osoba, ta bliska, przyjaciel. Zwraca uwagę na to, że nie liczą się liczby ani pieniądze, że czarem warto popodziwiać zachody słońca. Nie wiem czemu, ale sam motyw przyjaźni w tej książce mnie jakoś nie poruszył, nie wzbudził za nią tęsknoty, być może dlatego, że mam parę osób naprawdę mi bliskich. Też wielkie prawa dla autora za to, że na tak niewielu stronach zawarł tak wiele przesłania. Moim zdaniem Mały książe powinien być lektura w starszych klasach podstawówki, a nie w gimnazjum (przynajmniej ja tak miałam), gdzie bardziej adekwatną lekturą było by My, dzieci z dworca ZOO. I przyznam szczerze, że większą lawinę przemyśleń niż recenzowana właśnie przeze mnie pozycja wywołała u mnie książka pt. Trzynasta Opowieść autorstwa Diane Setterfield, która nie jest tak znana i sporo grubsza, ale też na pewno warta przeczytania, zwłaszcza gdy ktoś czuje, że chciałby mieć bliźniaka…