Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Warszawska Firma Wydawnicza. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Warszawska Firma Wydawnicza. Pokaż wszystkie posty

sobota, 5 kwietnia 2014

"Amerykański Matoł" Michał Wichowski

Tytuł: Amerykański Matoł
Autor: Michał Wichowski
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Ilość stron: 155
Ocena: 3.5/6


Wyjechałem z miasta i obrałem kierunek na Los Angeles, słońce świeciło mi w oczy, w radiu leciała piosenka „Let it snow”, chłodne powietrze owiewało mi twarz. Czy będzie jutro? Czy nadejdzie dzień, który będzie ostatnim? Kiedy nadejdzie dzień, który będzie ostatnim?




Opowiadania to forma, którą ostatnio lubię coraz bardziej, zwłaszcza dzięki opowiadaniom Schmitta i Pilipiuka. Właśnie dlatego z wielką chęcią sięgnęłam po ich zbiór autorstwa znanego blogera i dziennikarza - Michała Wichowskiego.

Amerykański matoł to zbiór kilku króciutkich opowiadań, których akcja dzieje się gdzieś w Ameryce, a ich bohaterowie są najróżniejsi i poznawani dzięki pierwszoosobowemu narratorowi. Prości ludzie – elektryk, prostytutka, bezdomni… Wszyscy w szarej, amerykańskiej rzeczywistości, z którą muszą się zmierzyć… Choć bohaterowie i opowiadania są różne, to jednak jest jeden motyw przywodni –  ich życie.

Amerykański matoł to książka, od której oczekiwałam, że mnie oczaruje i porwie. Szkoda tylko, że się tak zawiodłam. Na okładce można przeczytać:  Autor pozornie prowadzi je utartymi ścieżkami, ale w każdym z opowiadań dociera do zaskakujących wniosków z głęboką autorefleksją i bezlitosną samooceną. O jakże to mylne! Opowiadania są krótkie i opowiadają o życiu, to fakt, ale nie doszukałam się w nich głębszych wartości czy jakiegokolwiek przesłania. Sam opis mnie zaintrygował, tak samo jak pomysł na zbiór opowiadań, ale jednak czegoś mi w nim brakowało. Były bardzo krótkie, bez jakiejś puenty, a ich tytuły wydawały mi się w większości zupełnie nie adekwatne do ich treści. Podobno książka ma pomóc zrozumieć pozornie nieskomplikowany męski punkt widzenia, jednak nie udało mi się po lekturze poszerzyć horyzontów w tej dziedzinie. Podobało mi się to, że narrator był w opowiadaniach pierwszoosobowy – to autorowi wyszło. Styl dość fajny i lekki w odbiorze, ale jednak efekt popsuło kilka literówek, które wkradły się do treści i kuły w oczy. 

Gdy zapadnie zmierzch i wszyscy zamkną się w swoich ciepłych domach, włączą ciepłe telewizory i zjedzą ciepłe kolacje, a potem umyją się w ciepłej wodzie i przytulą do swoich ciepłych miłości, to na pustych ulicach zostaną tylko oni. Bezdomni. Ludzie, którzy nie mają nic oprócz zimnych oczu i marzeń o ciepłym kącie do spania.

Opowiadania to trudna forma literacka i Michał Wichowski właśnie z nią postanowił się zmierzyć jako debiutant, jednak nie do końca się w tym spisał. Może przy kolejnym podejściu do tworzenia autor stworzy coś lepszego. Amerykański matoł ma spory potencjał, fajne pomysły, jednak szkoda, że nie wykorzystane. Naprawdę liczyłam na coś więcej, czytałam, czytałam i w momencie kiedy mogłoby się rozwinąć i pokazać w całej krasie –wielkie bum i z oczekiwań nic nie wyszło.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości:



środa, 19 lutego 2014

"Dotyk pod paznokciem" Piotr Piątek

Tytuł: Dotyk pod paznokciem
Autor: Piotr Piątek
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Ilość stron: 74
Ocena: 2/6

codziennie zastanawiam się jaki byłem
jak prometeusz przynosząc ogień słowom
jak hydra kwasem wypalając własny ślad

poparzeni najbliżsi tulą się w kącie zwyczajności
poczerniałe kikuty zaufania podnosząc eo oczu
i co godzina inna definicja wstydu
fragment wiersza Definiowanie



Piotr Piątek to z zawodu dentysta, który w 2012 roku zadebiutował tomikiem Dyrygent Fal, który także miałam okazję zrecenzować. Dziś przyszedł czas na kolejny zbiór wierszy autora, a mianowicie na Dotyk pod paznokciem, do którego podchodziłam aż trzy razy, żeby w końcu ją przeczytać.

Autor sam o nim pisze: W „Dotyku pod paznokciem" chciałem opisać ludzką sztuczność, oddalenie, zapatrzenie w sprawy niewarte niczego. Chciałem to zrobić na swój specyficzny sposób, stawiając na pierwszym miejscu człowieka, dopiero za nim różne absoluty i dyskusje, na przykład na temat, czy miłość jest uczuciem, czy aktem woli. 

Dotyk pod paznokciem to, w moim odczuciu, zbiór wierszy niebanalnych i nietypowych. Podmiot liryczny jest osobą dojrzałą, szukającą sensu, trochę zagubioną i przytłoczoną życiem codziennym, a w swoich wierszach nie ma jasno i konkretnie określonego ich adresata, przynajmniej ja tak to odbieram. Autor widocznie unika rymów, które często kojarzą mi się z czymś dziecinnym i banalnych (choć oczywiście nie zawsze), a jego wiersze zupełnie się od siebie różnią – jak i budową, tak i tematyką. Jedne są stroficzne, inne nie, jedne są krótkie, inne długie... Ale o czym są, nie będę zdradzać, żeby zachęcić Was do sięgnięcia po nie;)

Dotyk pod paznokciem to już drugi tomik autorstwa który miałam okazję przeczytać, ale także drugi w jego literackiej karierze. Coś co przykuło moją uwagę to tak jak w Dyrygencie fal cudowne zdjęcie będące okładką owego zbioru -  idealne uzupełnienie poezji. Oczekiwałam po niej naprawdę wiele, ale szkoda, że trochę się przeliczyłam. Wiele w wierszy zamieszczonych w tomiku było dla mnie niezrozumiałych, w moim odczuciu bez przesłania, bez jakiejkolwiek krztyny wartości do przekazania. Zresztą miałam wrażenie, że część z nich to po prostu utwory o... niczym.  Po prostu takie pisanie dla samego pisania, a w dodatku chwilami odnosiłam wrażenie, że część z nich jest zupełnie niedopracowana. Tak jakby były pisane na kolanie, tylko po to, żeby móc zapełnić kolejne strony w tomiku, żeby było ich jak najwięcej (choć i tak nie jest ich dużo) Wiele z nich, w moim odczuciu, to wiersze mdłe i trochę bez pomysłu. Pojawiają się lepsze, nie przeczę, ale nawet one nie należą do arcydzieł i pozycji zachwycających. Dyrygent fal podobał mi się zdecydowanie bardziej niż dotyk pod paznokciem, który według mnie jest niezrozumiały, nieskładny i nie przekonujący mnie. Spodziewałam się czegoś więcej. Głębszego sensu i przesłania, których nie umiałam się w tych doszukać. Nawet grafiki zawarte w tomiku i stworzone również przez Piotra Piątka mnie nie zachwyciły, zresztą jak cały tomik, który jedyne czym mnie powalił to brak głębi, przesłania (a może moja nieumiejętność ich znalezienia).

Podsumowując, Dotyk pod paznokciem to króciutki i niczym nie zachwycający tomik wierszy, których niestety nie mogę chyba polecić nikomu. Nie urzekły mnie, momentami wręcz drażniły, swoimi porównaniami i banalnością. W moim mniemaniu nie jest to liryka, która zachwyca, urzeka, wręcz przeciwnie – chwilami irytuje i powoduje chęć odłożenia książki na półkę.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję:

środa, 25 września 2013

Dyrygent fal

Tytuł: Dyrygent fal
Autor: Piotr Piątek
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Ilość stron: 78
Ocena: 5/6


każdy kiedyś wątpi
każdy kiedyś cichnie
by choć na moment
zastanowić się czy nie jest sam
będąc samotnym bez sensu
(fragment wiersza Duch ciszy)




Poezję lubiłam, wręcz pokochałam, już dawno, dawno temu, już w czasach młodszych klasach podstawówki, kiedy po raz pierwszy spotkałam się z wierszami ks. Twardowskiego. W tamtym czasie sama zaczęłam pisać jakieś swoje wierszyki, co zdarza mi się robić do dziś. Dlatego ucieszyłam się, kiedy dostałam okazję zrecenzowania zbioru wierszy pt. Dyrygent fal autorstwa Piotra Piątka.

Życie codzienne jest chyba największą inspiracją do tworzenia jakiejkolwiek literatury (choć i nie tylko, bo może być inspiracją do tworzenia czegokolwiek). Tak i było z tomikiem wierszy pt. Dyrygent fal. Piotr Piątka, który w swojej twórczości, poprzez bohatera lirycznego, opisuje o swoją walkę o człowieczeństwo, oswaja to, co jest wokół niego. Jak wyglądają jego wiersze? O czym jeszcze opowiadają? Jakie emocje wyrażają? Co w nich znajdziemy? Co ma autor do przekazania?

W Dyrygencie fal pierwsze co przykuwa uwagę to okładka, którą zaprojektowała Agata Środa. Jest piękna, nieprawdaż? Cudowne zdjęcie, takie klimatyczne, idealne do czytania tomiku wierszy. Do tego rozpoczęcie tomiku od cytatu Marka Twaina z książki pt. Tajemniczy przybysz. A jak owa poezja wypadła w moich oczach? Dość dobrze, choć jednak miałam kontakt z lepszymi, choćby te ks. Twardowskiego czy Leopolda Staffa, lecz jednak jest tomik autora dojrzałego i świadomego, który, jak już wspominałam, jako bohatera lirycznego uczynił człowieka, którego zadaniem jest walka o swoje człowieczeństwo, jestestwo. Jego uczucia i emocje dopełniają piękne, czarno – białe szkice z ołówkiem, co moim zdaniem jest dobrym rozwiązaniem, bo w końcu słowo i obraz się dopełniają. Kilka rysunków, które idealnie dopełniają wiersze, nadają im klimatu, ale jednocześnie nie ma ich za dużo, co nie przyćmiewa twórczości debiutanta. Nie jest to tragiczna czy marna próba pierwszego, lepszego wierszoklety. Tomik jest cieniutki, jednak nie jest to literatura, którą czyta się szybko. Należy się nimi delektować, rozkoszować, smakować. Zresztą, jak każdym wierszem, każdą poezją. Krótka forma, piękne wiersze, zmuszające do myślenia i zastanowienia się nad codziennością. Część owych utworów poetyckich przemówiła do mnie i zdecydowanie mi się podobało, jednak nie każdy tak do mnie trafił. Widać, że debiutant miał swoje wzloty i upadki, zresztą, chyba jak każdy. Podobały mi się tematy podejmowane przez Piotra Piątka, codzienne, lecz  niezbyt banalne, ale także niezbyt poważne i patetyczne. Takie idealnie wypośrodkowane. Wśród środków stylistycznych używanych przez autora, często używanym jest metafora, co zmusza do myślenia. Trzeba przyznać, że ilość słów w wierszach jest silnie zminimalizowana, jednocześnie jest przekazane maksimum treści, za co należą się autorowi wielkie brawa, że mu się to udało. Generalnie miałam trochę mieszane uczucia podczas lektury Dyrygenta fal, jednak w końcu przeważyły te pozytywne odczucia;) Ostatecznie polecam zapoznać się z owym tomikiem, bo warto;)

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości: