środa, 28 grudnia 2022

"Zimny trop" Beata i Eugeniusz Dębscy

Tytuł: Zimny trop
Autor: Beata Dębska, Eugeniusz Dębski
Cykl: Tomek Winkler
Tom: drugi
Wydawnictwo: Agora
Czyta: Wojciech Żołądkowicz
Długość: 10 godz. 19 min.
Ocena: 4/6


Kawa? Pewnie, że chcę kawy! - pomyślał. - Przecież wypiłem dopiero dwie, a już niemal południe!





Pierwszy tom z Tomkiem Winklerem autorstwa Beaty i Eugeniusza Dębskich pt. Dwudziesta trzecia jest książką, którą przeczytałam kilka lat temu. Nie zapadła mi szczególnie w pamięć, więc nie zabrałam się za kolejne tomy, ale przeszukując nazwiska autorów pod wyzwanie Abecadło z pieca spadło przypomniałam sobie o tym duecie autorów i zabrałam się za drugi tom tego cyklu pt. Zimny trop w formie audiobooka w interpretacji – znanego mi już jako lektora – Wojciecha Żołądkowicza.

Tomek Winkler, prywatny detektyw z Wrocławia, jeszcze nie wydobrzał po ostatniej makabrycznej sprawie, gdy na jego biurku ląduje kolejne zlecenie. Tym razem zatrudnia go nie kto inny jak Roma Wiśniowiecka, sarkastyczna emerytka i znawczyni dobrego koniaku, a prywatnie… jego własna babcia. W urokliwym kurorcie zniknął bez śladu jej znajomy – starszy pan, któremu na pewno nikt nie życzyłby źle, prawda? Winkler ma w tej sprawie odrębne zdanie. Jednak tropy ciągle zasypuje śnieg, a byli koledzy z policji wcale nie zamierzają ułatwiać śledztwa. Echa poprzedniej sprawy wciąż nie ucichły i zdecydowanie nie wszystkim podoba się, że Winkler ostatnim razem wyszedł z tarapatów cało. Może więc tym razem trzeba dopomóc pechowi?                                                                                                                                                       opis wydawcy

Zimny trop jest książką, za którą zabrałam się bez żadnych większych oczekiwań i niewiele pamiętając z pierwszego tomu serii, ale za to znając już głos Wojciecha Żołądkowicza jako lektora audiobooków. Zaczęłam słuchać i dość szybko się wciągnęłam – zwłaszcza, że wszystko dzieje się częściowo we Wrocławiu, w którym tyle mieszkałam i tak bardzo lubię. Akcja książki toczy się linearnie, bez kilku płaszczyzn czasowych – jedynie miejsca wydarzeń są umiejscowione częściowo we Wrocławiu, częściowo w Polanicy Zdroju. Pomysł na fabułę jest w moim odczuciu dość ciekawy, ze sporym potencjałem – szkoda tylko, że nie do końca wykorzystany, dopracowany. W moim odczuciu mogłoby być więcej napięcia i intrygi, bo akcja toczyła się w dość umiarkowanym tempem, a poza zagadką kryminalną sporo tu życia prywatnego bohaterów. Jednak mimo tych wątków obyczajowych (dość mocno rozbudowanych) mam wrażenie, że można czytać tę książkę nie znając wcześniej pierwszego tomu – sama w końcu niewiele z niego pamiętam. Z samych bohaterów moją największą sympatię wzbudziła babcia Roma – zdecydowanie, ale i Tomek Winkler nieco zyskał w moich oczach. Do tego język i styl, jakimi posługują się autorzy są niezbyt skomplikowane, dość przyjemne w odbiorze, momentami z dość sporą dawką elokwencji i sarkazmu – szczególnie w rozmowach Romy i Tomka, które niejednokrotnie wywoływały uśmiech na mojej twarzy. 

Zakończenie w lekkim tonie miało trochę rozluźnić rozmowę - w dużym napięciu trudno się rozmawia, oponenci się usztywniają, pole widzenia się zwęża, szwankuje słuch i rozumienie.

Zimny trop to książka, która w moim odczuciu wypada całkiem pozytywnie – na pewno lepiej od Dwudziestej trzeciej. Bawiłam się dość naprawdę dość dobrze, zdecydowanie się w nią wciągnęłam, chociaż zakończenia domyśliłam się stosunkowo szybko. Dość przyjemne w odbiorze czytadło, lekka pozycja umilająca czas – przede wszystkim zabawnymi dialogami Winklera z babcią. Osobiście chętnie zabiorę się za kolejne tomy serii – i to zapewne całkiem niedługo i również zapewne również w formie audiobooka. A czy polecam? W kategoriach kryminalnego czytadła – jak najbardziej, całkiem ciekawa pozycja. Jako jakieś wybitny kryminał wysokich lotów – już średnio. Taki przyjemny czasoumilacz. 

Książka bierze udział w wyzwaniu 

piątek, 16 grudnia 2022

"Umorzenie" Remigiusz Mróz

Tytuł: Umorzenie
Autor: Remigiusz Mróz
Cykl: Joanna Chyłka
Tom: dziewiąty
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Czyta: Krzysztof Gosztyła
Długość: 10 godz. 45 min.
Ocena: 3.5/6


Dzień, w którym umrzesz, zacznie się tak samo jak każdy inny.





Remigiusz Mróz to autor to autor, który zdobył sobie całe rzesze wiernych czytelników, a jednocześnie mam wrażenie, że jego twórczość albo się kocha albo nienawidzi. Osobiście mam do niego dość ambiwalentny stosunek, ale serię z Chyłką jakoś wyjątkowo darzę sympatią, chociaż doskonale wiem, że zdecydowanie nie należą do kryminałów jakoś wybitnie wysokich lotów. W końcu przyszedł czas na dziewiąty tom duetu Zordon i Chyłka pt. Umorzenie.

Idealna rodzina. Szczęśliwe małżeństwo, kochająca żona i oddany mąż, dla którego dwójka dzieci jest całym światem. Wydawało się, że nic nie zakłóci idylli, którą cieszyli się Skalscy. Do czasu. Pewnej nocy sąsiedzi słyszą krzyki dochodzące z domu, a kiedy policjanci zjawiają się na miejscu, odnajdują bestialsko zamordowanych matkę z dziećmi. Jedyny trop wiedzie do głowy rodziny, mimo że mężczyzna nigdy nie podniósł ręki na bliskich. Dlaczego zabił? Co takiego sprawiło, że z idealnego męża zmienił się w potwora? Joanna Chyłka ma świadomość, że ze względu na stan zdrowia, każda sprawa może okazać się tą ostatnią. Decyduje się bronić oskarżonego, mimo że ten od razu przyznaje się do popełnienia okrutnej zbrodni. Sprawa wydaje się z góry przegrana, gdyby nie jeden, istotny fakt – sprawca ma żelazne alibi, które przeczy jego winie. Sam jednak twierdzi, że zostało ono sfabrykowane.                                                                                                                             opis wydawcy

Umorzenie to jest moim dziewiątym spotkaniem z duetem Zordon-Chyłka i już nie wiem, które z twórczością autora, więc wiedziałam czego mniej więcej można się spodziewać. Dwójka prawników dostała nową sprawę, która nawiązuje do innej książki Mroza nie należącej do żadnego cyklu pt. Hasztag – pojawia się Tesa będąca główną bohaterką owej pozycji, a obserwowanie jej relacji z Chyłką sprawiały mi sporo radochy. W sumie błyskotliwe, sarkastyczne dialogi pani mecenas z Zordonem i innymi bohaterami są chyba najlepszą częścią tej książki i całej serii. Chociaż jak dla mnie było za dużo Tesy, a za mało Chyłki… W moim odczuciu sam pomysł na fabułę jest zdecydowanie niezbyt odkrywczy, dość sztampowy – taki bardzo w stylu twórczości autora. Ponadto odnoszę wrażenie, że z tomu na tom jest coraz mniej kryminału, a coraz więcej wątku obyczajowego – tutaj aktualnie pierwsze skrzypce gra choroba pani mecenas i jej związkowe przepychanki z Zordonem. No i do tego styl i język pisarski są charakterystyczne dla autora – nieskomplikowany, dość przyjemny w odbiorze, a w połączeniu z głosem Krzysztofa Gosztyły sprawiło, że książkę słuchało mi się całkiem przyjemnie. Szkoda tylko, że pomysł na fabułę taki sztampowy. 

W dodatku jestem niedokofeinowana. Czuję się, jakbym miała słabe połączenie Wi-fi z rzeczywistością.

Umorzenie to kolejna książka Remigiusza Mroza i kolejna z niezbyt oryginalnym pomysłem na fabułę, za to dość z ciekawymi bohaterami (tak jest zarówno w tym cyklu z Chyłką, jak i Sewerynem Zaorskim). Jak dla mnie pachnie to trochę produkcją taśmową albo jakimś ghostwritnigem, ale co się dziwić, skoro autor pisze w takim tempie kilku książek rocznie. Podsumowując tę część – dość przeciętna, z niezbyt ciekawą historią, bez szału i fajerwerków. Takie czytadło. Co prawda mam w planach kolejne części, ale bez oczekiwania cudów, a z potrzebą i chęcią sięgnięcia po jakieś niezobowiązujące czytadło. 

Życie jest trochę jak film, to wszystko. Spoiler jest taki, że wszyscy umrzemy. suspens taki, że nigdy nie wiadomo kiedy.

poniedziałek, 12 grudnia 2022

"Kobieta w klatce" Jussi Adler-Olsen

Tytuł: Kobieta w klatce
Autor: Jussi Adler-Olsen
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Sonia Draga
Czyta: Janusz Zadura
Długość: 14 godz. 18 min.
Ocena: 5/6


Na tym świecie nic nie jest proste. Nawet wiosna nie trwa w nieskończoność, a największy ból sprawia ponowne jej doświadczenie.




Za twórczość Jussi Adler-Olsen zbierałam się już naprawdę dość długo, chociaż nie wiem czemu po samym imieniu i nazwisku sądziłam, że to kobieta, a to jednak mężczyzna, co zupełnie nie zmieniło mojego podejścia do pisarza. Przeczytałam czy usłyszałam (już nie pamiętam) o tym autorze już lata temu, a jego pozycje kusiły mnie już od samego początku. Dopiero teraz, w ramach wyzwania Abecadła z pieca spadło zmotywowałam się, żeby zabrać się za książki napisane przez tego duńskiego pisarza – wybór padł na pierwszy tom cyklu Departament Q pt. Kobieta w klatce. 

W roku 2002 z pokładu promu kursującego między Rødby a Puttgarden znika młoda piękna parlamentarzystka, Merete Lynggaard. Nie ma żadnych świadków zdarzenia ani śladów zaginionej. Policja podejmuje zakrojone na szeroką skalę śledztwo, jednak bez rezultatów. W roku 2007 zostaje utworzony Departamentu Q, specjalny wydział policji zajmujący się nierozwiązanymi sprawami sprzed lat. Na jego czele staje Carl Mørck z kopenhaskiego wydziału zabójstw. Mørck wraz ze swoim tajemniczym arabskim asystentem Assadem przejmuje śledztwo w sprawie Merete i szybko orientuje się, że jej zniknięcie nie było nieszczęśliwym wypadkiem. Czy kontrowersyjny policjant wraz z ekscentrycznym pomocnikiem zdołają zakończyć koszmar kobiety, nim sami padną ofiarą szaleńczego planu?                                                                              opis wydawcy 

Kobieta w klatce to książka, której byłam bardzo ciekawa i bardzo szybko się w nią wciągnęłam – na tyle, że na siłowni wolałam jej słuchać niż mojej ulubionej playlisty do ćwiczeń. Muszę przyznać, że sam pomysł na fabułę jest naprawdę ciekawy – dziwny Departament Q, kwestia zamknięcia, zaginięcia, a do tego tajemniczy wypadek sprzed lat. Całość podzielona na dwie warstwy fabularno-czasowe, co wyjątkowo lubię w książkach. Tutaj dodatkowo pojawia się miejsce na zaburzenia psychiczne wywołane traumami, co jako przyszłego psychologa wyjątkowo mnie cieszy i fascynuje. Sama akcja mogłaby się toczyć trochę szybciej, bo w sumie dość łatwo się domyślić, że dwie warstwy czasowo-fabularne się ze sobą łączą. Jednak nie da się zaprzeczyć, że główny wątek kryminalny jest dość dobrze wyeksponowany, a wątki poboczne – te obyczajowe – są naprawdę ciekawym i fascynującym tłem, a nie wychodzą na pierwszy plan. Całość jest napisana w sposób w przyjemny w odbiorze język i styl, okraszonej odpowiednią ilością całkiem przyjemnych i zabawnych dialogów. No i bohaterowie – wykreowani w naprawdę ciekawy, momentami zabawny sposób. Szczególnie do gustu przypał mi do gustu główny duet Mørck i Assad, co sprawia, że z chęcią sięgnę po ich kolejne przygody. Wszystko sprawiło, że całość słuchało mi się naprawdę dobrze, zwłaszcza w interpretacji Janusza Zadury, którego (jako lektora) znam dość dobrze już wcześniejszych lektur. 

Nie wiedział zbyt wiele o samej śmierci. Tylko tyle, że może być nieprzewidywalna jak uderzenie pioruna albo nieskończenie spokojna, gdy już nastąpi. 

Kobieta w klatce to kawał naprawdę całkiem dobrego kryminału, a ponadto jest to lektura całkiem ciekawie rozpoczynająca serię i osobiście z wielką przyjemnością sięgnę po kolejne tomy tej serii – myślę, że nawet całkiem niedługo. W moim odczuciu jest to książka, którą zdecydowanie mogę polecić – moim zdaniem naprawdę kawał całkiem dobrej literatury kryminalnej. Myślę, że miłośnikom gatunku zdecydowanie może się spodobać, ale również tym, którzy dopiero zamierzają się z nim zapoznać.

Książka bierze udział w wyzwaniu

piątek, 2 grudnia 2022

Podsumowanie listopada 2022


Nawet nie wiem, kiedy mi zleciał listopad…
Pierwszy krakowski grobbing, zwiększenie etatu z 3/4 na cały (więcej użerania się z klientami), tour de lekarze (2 co półroczne kontrole – depresji, zwanej czarnym psem i RZSa), 12 urodziny DDASZ, które prowadzę (kiedy te 12 lat zleciało!). Do tego wciąż chodzenie na siłownię i ciągła walka o kolejne zrzucone kilogramy – w tym miesiącu 3 na minusie ❤️

W listopadzie udało mi się zapoznać z 3 książkami.
W tym: 2 audiobooki i 1 e-book. 
Z czego 1 w ramach wyzwania Abecadło z pieca spadło.

Nikt nie słucha starych ludzi
Uwięzieni w słowach rodziców
Kobieta w klatce

Na blogu pojawiły się 3 posty, ale tylko 1 recenzja – do tego podsumowanie poprzedniego miesiąca i odkrycia muzyczne.


Kto też tak ma?

Nowa kiecka i grobbing

Kolejna zaczęta, ale nie skończona książka w tym miesiącu


Szkolenie BHP

30 coraz bliżej, a ja się jaram lunchboxem z Harrego Pottera ❤️

Jak Wam minął listopad?
Czujecie już świąteczny klimat?


piątek, 25 listopada 2022

Odkrycia muzyczne na koniec listopada (HOM #3/2022)


Muzyka to zdecydowanie nieodłączny atrybut mojego życia ❤️❤️❤️
To ona najlepiej koi nerwy, poprawia humor. 
Wyjście z domu bez słuchawek - tragedia. 
W drodze z i do pracy, na nockach w pracy, na siłowni - wszędzie musi być.
Kto też tak ma?

Nie chcę 
Indios Bravos

Indios Bravos znam od lat, ale tę piosenkę odkryłam całkiem niedawno i zakochałam się od razu ❤️

nie dam sobie wmówić ze wszystkich muszę lubić
bo przecież chyba nie o to chodzi
żeby samemu sobie szkodzić


Nic dwa razy (W. Szymborska)
Sanah

Ten wiersz Szymborskiej poznałam chyba jeszcze w czasach gimnazjum. W wykonaniu Sanah mnie naprawdę urzekła ❤️


Początek
Męskie Granie Orkiestra 2018 (Kortez, Podsiadło, Zalewski)

Przypomniałam sobie o tej piosence na którejś nocce w pracy i się zakochałam na nowo ❤️

ja nie chce iść pod wiatr
gdy wieje w dobrą stronę
nie chce biec do gwiazd
niech gwiazdy biegną do mnie
nie chce chwytać dnia
gdy w ręku mam tygodnie


Klucztown
Rebel Idrens

Piosenka kręcona w moim rodzinnym mieście - Kluczborku ❤️
I Jazz Pub - w sumie chyba najbardziej kultowa knajpa w tym mieście. Jak będę następnym razem - koniecznie muszę ją odwiedzić ❤️


Another Love
Tom Odell

Piosenka odkryta dzięki TikTokowi. Tam poznałam mały fragment, później znalazłam całą na Spotify i się zakochałam ❤️

And I’d sing a song, that’d be just ours
But I sang them all to another heart
And I wanna cry I wanna learn to love
But all my tears have been used up


The Bard's Song
Blind Guardian

Ostatnio w ogóle przypomniałam sobie o istnieniu tego zespołu ❤️


Znacie któreś z tych piosenek?
Co u Was w głośnikach/słuchawkach leci?


Przy okazji zapraszam na świąteczną wymiankę książkową 🎄🎄🎄



niedziela, 20 listopada 2022

"Poryw" Kinga Wójcik



Tytuł: Poryw
Autor: Kinga Wójcik
Cykl: Lena Rudnicka
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Czyta: Donata Cieślik
Długość: 13 godz. 33 min.
Ocena: 3/6






Kinga Wójcik to autorka, której twórczości nigdy wcześniej nie znałam, jednak w pewnym momencie moją uwagę przykuł uwagę jej cykl z Leną Rudnicką w roli głównej. Znalazłam audiobooka w interpretacji Donaty Cieślik i od razu zabrałam się za Poryw, który jest pierwszym tomem tego cyklu. 

Klemens Chmielny, sumienny księgowy, wzorowy syn i mąż, pada ofiarą morderstwa. Żona, przyjaciel, pracownicy hotelu, w którym pracował, oraz zagadkowa kobieta ze zdjęcia, a nawet matka i ojciec ofiary - każde z nich mogło mieć motyw, aby pozbyć się Klemensa. Wszystko wskazuje na to, że ten niepozorny mężczyzna wiódł podwójne życie… Śledztwo prowadzi nowy tandem śledczy łódzkiej komendy - bezkompromisowa i ekscentryczna komisarz Lena Rudnicka wraz z nieśmiałym nowicjuszem, sierżantem Marcelem Wolskim. Znajomość tej pary, za sprawą zaskakującego i nieco pikantnego początku, zapowiada się interesująco i burzliwe. Temperatura śledztwa wrośnie jeszcze bardziej, gdy dołączy do nich prokurator Krzysztof Nawrocki, którego relacje z komisarz Rudnicką są nader skomplikowane.                                                                                                                                                                      opis wydawcy

Poryw to książka, której znałam tylko opis – nie czytałam wcześniej żadnych opinii o niej, więc nie miałam względem niej żadnych oczekiwań. Zaczęłam słuchać na którejś nocce w pracy (słuchawki przy rozkładaniu towaru, gdy nie ma klientów to cudo) i od razu się wciągnęłam. Spodobała mi się kreacja głównej bohaterki, Leny Rudnickiej, chociaż muszę przyznać, że jest dość stereotypową, polską panią komisarz. Nie zmienia to faktu, że lubię taki obraz, chociaż nie do końca przypadło mi do gustu bezsilność i nieudolność Rudnickiej względem męża stosującego przemoc. Polubiłam jej zgryźliwe, ironiczne uwagi, a do tego świetne dialogi między parą bohaterów, między którymi ewidentnie coś iskrzy. Całość tworzy spore podobieństwo do innej kryminalnej pary polskiej literatury kryminalnej – chodzi oczywiście o Chyłkę i Zordona. Sam pomysł na książkę jest naprawdę dość sztampowy i mało zaskakujący – w moim odczuciu mogłoby być więcej intrygi, napięcia, więcej oryginalności w pomyśle i realizacji, nieco szybsza akcja. Całość napisana w nieskomplikowany, dość prosty i niewymagający sposób, ale jedocześnie dość przyjemny w odbiorze i wciągający – takie lekkie, mało wymagające czytadło do roboty.

Poryw to książka, którą skończyłam z bardzo mieszanymi odczuciami – polubiłam główną bohaterkę, ale ewidentnie widać, że jest to jakaś średnia próba wybicia się na Chyłce, która zyskała naprawdę sporą popularność. Są ironiczne, zgryźliwe uwagi – to lubię, ale pozostałość wieje sztampą i niedopracowaniem. Może dam szansę kolejnym tomom, żeby się przekonać, jak rozwinie się sytuacja rozwinie, ale jakoś szczególnie nie będę się śpieszyć. Suma summarum – dość przeciętne, nie do końca przemyślane i niedopracowane kryminalne czytadło. 

wtorek, 1 listopada 2022

Podsumowanie października 2022



Październik…
Nawet nie wiem, kiedy mi minął. 
Minął mi pod znakiem wdrażania się w pracę w owadzim dyskoncie. A rozpoczął się od choróbska, kiedy myślałam, że wysmarkam mózg. Ale do tego 7 czy 8 nocek i ogarnianie rozregulowanego organizmu. Do tego jeszcze siłownia. Kolejne kilogramy na minusie (łącznie 12 kg na minusie, z czego 4 kg w tym miesiącu).

Zaczynam mieć poczucie bycia w niedoczasie – zwłaszcza przy nockach. Do tego szukanie odpowiedniego jedzenia do pracy – łatwe do zabrania, do zjedzenia w 15 minut i bez mięsa, bo nie smakuje mi mięcho odgrzewane w mikrofalówce. 

W październiku przeczytałam (w sumie przesłuchałam) tylko 3 książki – wszystkie to były audiobooki. 
I 2 z nich brały udział w wyzwaniu Abecadło z pieca spadło.

Agatha Raisin i śmiertelne ukąszenie
Poryw

Na blogu pojawiły się w tym miesiącu 5 postów – 3 recenzje, podsumowanie września i post informujący o świątecznej wymiance książkowej, na którą serdecznie zapraszam 🎄❤️

Jestem nie do końca pocieszona ilością przeczytanych książek w tym miesiącu, ani ilością postów tutaj na blogu i na blogu rękodzielniczym. Ale no cóż... Życie

Skarpetki z motywem z Harry'ego Pottera zawsze spoko

Nowy kubek termiczny - z sitkiem, idealny na sypaną, zieloną herbatę.
I jedzonko do pracy.

Z porannego spaceru na Kazimierzu.
Uroki kończenia nocnych zmian nocnych o 8 rano.

A Wam jak minął październik?



poniedziałek, 31 października 2022

"Degustator" Marcin Walczak




Tytuł: Degustator
Autor: Marcin Walczak
Wydawnictwo: Saga Egmont
Czyta: Maciej Motylski
Długość: 9 godz. 22 min.
Ocena: 4.5/6





Szukając książek do przeczytania w ramach wyzwania Abecadło z pieca spadło natrafiłam na debiut literacki Marcina Walczaka, który – ku mojemu zaskoczeniu – okazał się być księdzem katolickim. Mowa tu o książce pt. Degustator, za którą zabrałam się praktycznie od razu w formie audiobooka w interpretacji Macieja Motylskiego i było to moje pierwsze spotkanie - zarówno z autorem, jak i lektorem. 

Kiedy prokurator Artur Metz wszczyna śledztwo dotyczące oskórowanych zwłok młodej kobiety, znalezionych przy jednym z pleszewskich kościołów, nie wie jeszcze, że właśnie trafił w sam środek piekła. Trop prowadzi do katechety, który wiele lat temu, po zagadkowej śmierci nastolatki, zniknął z Polski. Wkrótce okaże się, że makabrycznych zbrodni, podczas których ofiary zostały pozbawione krwi, było znacznie więcej. Próbując znaleźć niewidoczną nić łączącą wszystkie morderstwa, prokurator Metz nieświadomie naraża nie tylko siebie, ale także swoich najbliższych. Sprawę dodatkowo utrudnia fakt, że w przestępstwa zamieszanych jest wielu wysoko postawionych urzędników państwowych i kościelnych. Tymczasem w okolicy dochodzi do kolejnych morderstw...                                                                                       opis wydawcy

Degustator to książka, która mnie zaintrygowała– nie tylko opisem, ale również faktem, że na pomysł opisany w nocie wydawniczej wpadł ksiądz. Zaczęłam słuchać tej pozycji i muszę przyznać, że wciągnęłam się już od pierwszych minut, a lektor, którego głosu nigdy wcześniej nie znałam zupełnie nie przeszkadzał, a wręcz przeciwnie – bardzo tu pasował. Pomysł na książkę moim zdaniem jest naprawdę ciekawy, choć wydaje się być nieco surrealistyczny. Nie zmienia to faktu, że całość jest zrealizowana w naprawdę dość dobry, interesujący sposób, chociaż momentami odnosiłam wrażenie, że autor nieco przekombinował. Język jakim jest napisana książka jest nieskomplikowany, dość obrazowy, ale na szczęście nie jest obrazowy do bólu – nie ma tu zbyt brutalnych, prostackich i krwistych opisów. Chwilami jednak całość wydawała mi się dość mocno chaotyczna, a to za sprawą mnogości postaci, wątków i retrospekcji. Czasami, gdy zbyt słabo się skupiłam na treści, nieco gubiłam się kto jest kim i w co w ogóle robi. Ale nie zmienia to faktu, że całość jest całkiem udana. Chociaż wraz z zagłębianiem się w lekturę o bardziej mnie zdziwiło, wręcz lekko zszokowało, że tę książkę pisał kapłan – pisząc o mafii kościelnej, pedofilii i różnych kościelnych brudach.

Degustator to książka, która jest naprawdę dość ciekawa i zdecydowanie mogę ją polecić – coś innego, interesującego. No chyba, że – drogi Czytelniku – brzydzisz, boisz się lub nie lubisz krwi i nie chcesz, żeby w książkach pojawiały się jej duże ilości. Całkiem interesujący kryminał, w którym autor dość umiejętnie wodzi nas za nos – w moim odczuciu zupełnie nie czuć, że jest to debiut. 

Książka bierze udział w wyzwaniu

niedziela, 30 października 2022

"Agatha Raisin i mroczny piknik" M.C. Beaton

Autor: M.C. Beaton
Cykl: Agatha Raisin
Tom: dwudziesty drugi
Czyta: Paulina Holtz
Wydawnictwo: Edipresse 
Długość: 6 godz. 23 min.
Ocena: 4/6





Niezmiennie powtarzam, jak wielką sympatią darzę serię z Agatą Raisin w roli głównej. Równie niezmiennie z wielką przyjemnością sięgam po kolejne tomy tego cyklu, ubolewając jednocześnie, że już tak niewiele mi ich zostało do zakończenia tej przygody, dlatego wciąż cieszę się z każdej części. Zapraszam na recenzję już dwudziestego drugiego tomu pt. Agatha Raisin i mroczny piknik.

W sąsiadującej z Carsley wiosce Winter Parva rada parafialna jak co roku w styczniu organizuje uroczyste pieczenie prosiaka. Wśród przebranych w wymyślne kostiumy smakoszy wieprzowiny jest również Agatha, która tym razem przyprowadziła ze sobą Toni. Zbliżającej się konsumpcji towarzyszą pląsy i śpiewy mieszkańców wioski oraz dwa autobusy wypełnione chińskimi turystami. Gdy prosiak zaczyna przyjemnie skwierczeć, Agatha ze zdziwieniem dostrzega na jego nodze finezyjny tatuaż. Czy aby na pewno ostatnio nie życzyła nikomu smażenia się w piekle na gigantycznym rożnie?...                                                                                                                                                          opis wydawcy

Agatha Raisin i mroczny piknik to świetny przykład na to, że M.C. Beaton – mimo prawie 30-tomowego cyklu – wciąż potrafi zaskoczyć czytelnika swoimi pomysłami. Tym razem padło na wyrafinowane morderstwo z bułgarską mafią w tle, a do tego pojawiają się w niej Polacy – szkoda tylko, że zostali przedstawieni w dość niekorzystnym świetle. Całość jest napisana – jak zawsze u autorki zresztą – w sposób bardzo lekki, zabawny i przyjemny w odbiorze, choć odniosłam wrażenie, że więcej w tej części jest Tony niż głównej bohaterki. Nie zmienia to jednak faktu, że obie są wykreowane na postacie wyjątkowo prawdziwe, takie z krwi i kości, momentami lekko irytujące w tej swojej prawdziwości. Jak zazwyczaj moim zarzutem względem tej pozycji – jak i serii – jest to, że mogłoby być więcej intrygi, więcej napięcia, ale z drugiej strony jest to komedia kryminalna, a nie czysty kryminał.

Agatha Raisin i mroczny piknik to kolejna lekka pozycja. Nie jest to arcydzieło czy literatura wysokich lotów – po prostu lekkie, przyjemne czytadło, taki umilacz czasu. A jako audiobook w świetnej interpretacji Pauliny Holtz – tym bardziej świetnie się sprawdza jako lekka lektura będąca tłem do różnych zajęć. 

Książka bierze udział w wyzwaniu

poniedziałek, 10 października 2022

"Wkrętośrubek – w poszukiwaniu szczęścia" Mariusz Kulma, Tomasz Wiśniewski

Tytuł: Wkrętośrubek – w poszukiwaniu szczęścia
Autor: Mariusz Kulma, Tomasz Wiśniewski
Wydawnictwo: Apogee Games
Ilość stron: 76
Ocena: 4.5/6

Szczęście, mój drogi Wkrętośrubku, jest w tobie. Stałeś się wolny, dlatego mogłeś przeżyć te wszystkie wspaniałe przygody, które mi opowiada...



Każdy człowiek pragnie i dąży do szczęścia, choć każdy inaczej je definiuje, dąży do niego inną drogą. A szczęśliwi rodzice to szczęśliwe dzieci – to dorośli pokazują pociechom czym jest szczęście, przekazują swoje schematy myślowe, swoje przekonania dotyczące świata. Świetną pomocą w tym są różne książki – jedną z nich jest pozycja pt. Wkrętośrubek – w poszukiwaniu szczęścia autorstwa Mariusza Kulmy i Tomasza Wiśniewskiego z   ilustracjami Oliwii Ziębińskiej.

Wkrętośrubek to mały robocik, który wylądował na złomowisku po zakończeniu pracy w fabryce. Nasza opowieść zaczyna się przy szesnastej górze, do której prowadzi ścieżka numer trzydzieści siedem. Nie ma to żadnego znaczenia dla dalszych wydarzeń, ale pomyślałem, że może chcielibyście to wiedzieć. Wkrętośrubek to nie jest pierwszy lepszy robot. Jest w nim coś... wyjątkowego. Chcecie poznać jego historię? Wyruszcie razem z nim w poszukiwaniu szczęścia. Nasz robocik po drodze poznaje wielu nowych przyjaciół, poznaje siebie i odkrywa, czym dla niego jest szczęście.                                                                                                                                                             opis wydawcy

Wkrętośrubek – w poszukiwaniu szczęścia to niezbyt obszerna książka, względem której nie miałam żadnych większych oczekiwań. Przede wszystkim jako studentka psychologii byłam ciekawa tego, jak autorzy przekażą dzieciakom wiedzę o szczęściu i jego poszukiwaniu oraz jakie w zasadzie przesłanie niesie ta pozycja. Książka jest napisana w sposób przyjemny w odbiorze, a do tego z naprawdę pięknymi ilustracjami Oliwii Ziębińskiej. Jednak przez większość lektury miałam nieskrywane skojarzenia z Małym księciem – droga w poszukiwaniu szczęścia czy sensu życia, rozmowy z różą, spotkania z różnymi postaciami, w różnych miejscach i rozmowy niby filozoficzne (tutaj mam wrażenie, że na mniej skomplikowanym poziomie, ale to też zapewne kwestia tego, że Wkrętośrubek jest pozycją skierowaną do młodszego czytelnika). Momentami mnie również irytowały te same zadawane pytania, te same schematy rozmów, które przeprowadzał robocik ze spotkanymi przez niego postaciami. Może dzieci tak lubią, nie wiem. Nie zmienia to faktu, że książka całkiem interesująca, choć mam wrażenie, że dość mocno inspirowana najpopularniejszą powieścią filozoficzną. 

Przez chwilę milczeli obok siebie. Wkrętośrubek siedział tuż przy Róży, a kwiat poruszał się w rytm powiewów ciepłego wiosennego powietrza. Czasami, jeśli dobrze czujesz się w czyimś towarzystwie, możesz po prostu być i wcale nie musisz nic mówić.

Wkrętośrubek – w poszukiwaniu szczęścia jest książką, którą mogę polecić – nie tylko dzieciakom z grupy wiekowej 4-9, do której jest dedykowana, ale także dla rodziców czy innych dorosłych. Nie jest obszerna, napisana w sympatyczny sposób, a to sprawia, że pozycję czyta się naprawdę szybko i przyjemnie. 

- A nie wiesz, gdzie znajdę moje szczęście?
- Niestety nie wiem, ale jeśli Ci bardzo na czymś zależy, to na pewno to osiągniesz.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorom. 

Źródło

wtorek, 4 października 2022

Bożonarodzeniowa wymianka u Hadzi - edycja 2022

 Boże Narodzenie coraz bliżej - zapraszam na wymiankę ;)
Zabawa dotyczy wszystkich - nie tylko dla posiadaczy blogerów.
Nie będzie typowych par - A wysyła do B, a B do A, ale będzie miks.
Dostaniesz paczkę od kogoś innego, do którego wysłałeś!

Zapisy: do 27 listopada br.
Losowanie: do 29 listopada br.
Wysyłka paczek: do 15 grudnia br

Zapisy mailowo!
e-mail: hadziczka13@wp.pl

Wiadomość powinna zawierać:
~preferencje książkowe
~listę kilku książek, na które polujesz
~imię i nazwisko oraz adres korespondencyjny
~kilka słów o sobie
~odpowiedź na pytanie czy zgadzasz się na wysyłkę paczki za granicę

Przesyłka powinna zawierać:
~oczywiście książkę lub książki, które nie muszą być nowe, lecz zadbane;) oczywiście wg preferencji drugiej osoby. Ilość książek - dowolna 
~jakiś świąteczny akcent - ozdóbka, kartka, herbatka świąteczna
~jakieś umilacze czytania – słodycze, herbatki czy inne tego typu rzeczy;)
~kilka słów od siebie, najlepiej w kartce świątecznej

Paczkę wysyłamy z potwierdzeniem nadania.
Zdjęcie/skan nadania wysyłacie do mnie;)


Będzie mi bardzo miło jak udostępnisz linka/baner do wymianki na swoim blogu/profilu w SM


PS. Można się zgłaszać NIE mieszkając w Polsce ;)

sobota, 1 października 2022

Podsumowanie września 2022


 No i przyszła jesień... ❤️🍂

Nie ma już upałów, których szczerze nienawidzę... Jesień to moja druga ulubiona pora roku – zaraz po wiośnie. Chociaż wolę tę złotą niż deszczową.

Wrzesień minął pod znakiem załatwiania papierologii związanej z nową pracą (medycyna pracy itp.), rozpoczęciem owej pracy w owadzim dyskoncie, bolącymi nogami (które muszą się przyzwyczaić na nowo to stojącej pracy i robienia po kilkanaście tysięcy kroków) i siłownią w międzyczasie. Zaowocowało to jakimiś 3 kg na minusie w tym miesiącu, ale to dobrze, choć nie zmienia to faktu, że do zrzucenia jeszcze jakieś 50.

 Głównie z racji pracy i związanego z nią zmęczenia (również przyswajaniem nowych informacji) osiągnęłam najsłabszy wynik w tym roku zapoznając się z jedynie 5 książkami, z czego:
- 1 papierowa
- 3 audiobooki
- 1 ebook

Wśród tych 5 książek znalazły się 3 w ramach wyzwania Abecadło z pieca spadło.

Agatha Raisin i mroczny piknik
Umorzenie
Wkrętośrubek – w poszukiwaniu szczęścia

Na blogu pojawiło się 7 postów - 5 recenzji, stosik i podsumowanie ubiegłego miesiąca

Moja miejscówka do rysowania

Tramposzki zawsze spoko.
I pracowniczy ubiór - legginsy i spódnica

A Wam jak minął wrzesień?

piątek, 30 września 2022

"O włos" Katarzyna Bonda

Tytuł: O włos
Autor: Katarzyna Bonda
Cykl: Jakub Sobieski
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Muza
Czyta: Adam Bauman
Długość: 12 godz. 43 min.
Ocena: 4.5/6


Czasami myślę, że zabijanie to wcale nie potrzeba władzy i kontroli, lecz zwyczajnie tęsknota za śmiercią. Też chciałbym być wolny.




Za twórczość Katarzyny Bondy zabrałam się już kilka lat temu, jednak przez ten cały czas miałam dość długą przerwę od jej książek. Zaczęłam od serii z Hubertem Meyerem oraz Czterech żywiołów Saszy Załuskiej, a teraz postanowiłam zacząć inny cykl – z Jakubem Sobieskim w roli głównej od pierwszego tomu pt. O włos.
W Lesie Kabackim zamordowano dwie młodziutkie dziewczyny. Policjanci od dawna nie widzieli tak zbezczeszczonych zwłok. Ale to nie koniec makabrycznych odkryć, bo w trakcie przeczesywania okolicy śledczy trafiają na coś jeszcze: spięty zieloną wstążką pukiel blond włosów, który z całą pewnością nie należał do zamordowanych kobiet. To fetysz, ale i cenny dowód. Kosiarz z Kabat sieje postrach zwłaszcza wśród pracownic agencji towarzyskich. To wśród nich upatruje kolejnych ofiar. Świat alfonsów i prostytutek jest zamknięty dla policji. Do akcji nieformalnie wkracza detektyw Jakub Sobieski. Tropy prowadzą w przeszłość, do niewyjaśnionej zbrodni sprzed lat. Czy pragnienia mordercy znów dały o sobie znać? Czy młodemu detektywowi uda się wytropić sprawcę, zanim życie straci kolejna kobieta? Przekonaj się, czy prawda zawsze musi wyjść na jaw.                                                                                                                                                                                  opis wydawcy

O włos to książka, której zaczęłam słuchać ze sporym zaciekawieniem, choć bez żadnych większych oczekiwań - byłam ciekawa kolejnego bohatera wykreowanego przez autorkę, a także jej kolejnej kryminalnej historii. Muszę przyznać, że pozycja zdecydowanie przypadła mi do gustu, już od samego początku zaczęło się robić naprawdę ciekawie i tajemniczo, a jednocześnie dość mrocznie i… brudno. Do tego język, jakim jest napisana ta pozycja jest nieskompilowany, obrazowy, dość barwny. Do tego główny bohater – Jakub Sobieski, który dość mocno przypadł mi do gustu – i to z kilku powodów: jest to człowiek, który nie owija w bawełnę, wali prosto z mostu, jest tajemniczy i inteligentny. I mimo chaosu w życiu prywatnym pomaga prowadzić śledztwo w charakterystycznym stylu. Akcja książki moim zdaniem mogłaby się toczyć trochę szybciej, z większą dawką napięcia i intrygi, ale nie zmienia to faktu, że podczas słuchania tej książki bawiłam się naprawdę dobrze – za sprawą głównego bohatera, ale również ciekawego i dość dobrze zrealizowanego pomysłu na fabułę. Co prawda już gdzieś po połowie książki zaczęłam się domyślać jej zakończenia, mogłoby być tutaj więcej zaskoczenia, ale zupełnie nie przeszkodziło mi to w cieszeniu się lekturą, zwłaszcza w świetnej interpretacji Adama Baumana.

O włos Katarzyny Bondy jest w moim odczuciu naprawdę całkiem dobrym początkiem nowej serii kryminalnej – nie dość, że całkiem ciekawy i nieźle zrealizowany pomysł, a do tego interesujący, barwni bohaterowie (nie tylko Jakub Sobieski. Z chęcią niebawem zabiorę się po jej kontynuację, ale również po kolejne tomy innych, zaczętych przeze minie serii autorki, za którą zdążyłam się stęsknić. Samą książkę O włos zdecydowanie polecam – mogłoby być nieco lepiej, ale i tak jest to całkiem porządny kawałek kryminału, z którym spędziłam naprawdę miło czas.

Książka bierze udział w wyzwaniu

niedziela, 25 września 2022

"Agatha Raisin i zwłoki w rabatkach" M.C. Beaton



Tytuł: Agatha Raisin i zwłoki w rabatkach
Autor: M.C. Beaton
Cykl: Agatha Raisin
Tom: dwudziesty pierwszy
Wydawnictwo: Edipresse
Czyta: Paulina Holtz
Długość: 6 godz. 34 min.
Ocena: 4/6



Z wielką przyjemnością sięgam po komedie kryminalne – zarówno naszych rodzimych, polskich twórców, ale także tych zagranicznych. Dlatego właśnie regularnie nadrabiam tomy cyklu z Agathą Raisin w roli głównej, ubolewając jednocześnie nad tym, że już tak niewiele tomów zostało mi do końca serii (przynajmniej po polsku). W końcu przyszedł czas na już dwudziesty pierwszy tom przygód pani detektyw pt. Agatha Raisin i zwłoki w rabatkach. 

No i masz babo placek! Wzburzone członkinie Stowarzyszenia Pań z Carsely muszą zrobić, co w ich mocy, żeby nadgorliwemu urzędnikowi miejscowego Wydziału Zdrowia i Bezpieczeństwa Publicznego, Johnowi Sundayowi, wybić z głowy nowatorskie pomysły. Jego zawodowa wena nie mieści się bowiem w głowie nawet tym niezwykle prawomyślnym obywatelkom. Ktoś jednak je w tym wyręcza - za pomocą kuchennego noża. Agencja Agathy musi wkroczyć do akcji. Lecz jeśli ktoś ma tak wielu wrogów, jak pan John Sunday, nie wiadomo ani od czego zacząć, ani jak powstrzymać mordercę przed kolejnym atakiem.                                                                                                                                  opis wydawcy

Agatha Raisin i zwłoki w rabatkach to już kolejny tom zagmatwanych przygód pani detektyw, która tym razem postanowiła rozwiązać zabójstwo pewnego upierdliwego pana urzędnika. Książka jak zazwyczaj jest napisana w sposób bardzo lekki i przyjemny w odbiorze, a w interpretacji Pauliny Holtz słuchało mi się jej naprawdę miło i dobrze. Pomysł na namolnego urzędasa – muszę przyznać, że naprawdę mi się spodobał i przypadł do gustu, a do tego zrealizowany z naprawdę sporą dawką humoru. W zachowaniu głównej bohaterki jak zawsze można było dostrzec dawkę naiwności i lekkomyślności, ale to też jej urok. 

Agatha Raisin i zwłoki w rabatkach to część całkiem ciekawa, z całkiem interesującym, nieźle zrealizowanym pomysłem. Nie zmienia to faktu, że wciąż jest to książka z serii lekkich czytadeł, takich idealnych na poprawę humoru czy odstresowanie. Już niedługo zabieram się za kolejne tomy. 

wtorek, 20 września 2022

"Dom sekretów" Natalia A. Bieniek

Tytuł: Dom sekretów
Autor: Natalia A. Bieniek
Cykl: Dorota Wiśniewska
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 448
Ocena: 4/6



Trzeba żyć własnym życiem choćby to oznaczało wyjście ze strefy pozornego komfortu.





Z twórczością Natalii Bieniek nigdy wcześniej nie miałam kontaktu, choć za Dom sekretów planowałam zabrać się już od dłuższego czasu – już długo czekała na mnie na czytniku i już nawet miałam do niej kiedyś jedno podejście, ale sama nie wiem czemu nie kontynuowałam zaczętej wtedy lektury. Aż w końcu przyszedł jej czas i zapraszam na recenzję Domu sekretów!

Stara kamienica w centrum Łodzi skrywa niejedną tajemnicę. Przekonują się o tym jej lokatorzy, kiedy podczas prowadzonego przez Filipa - właściciela odziedziczonego po ciotce mieszkania - remontu dochodzi do niesamowitego odkrycia. Dorota, młoda absolwentka wydziału historii łódzkiego uniwersytetu, próbuje wyjaśnić zagadkę porażającego znaleziska za ścianą. Powracają wspomnienia o ludziach, którzy tu niegdyś żyli, odżywają dramatyczne wydarzenia sprzed wielu lat. Przenosimy się do Łodzi lat trzydziestych ubiegłego wieku, poznajemy dawnych mieszkańców kamienicy, jej właścicieli Sarę i Samuela Goldmanów, dumną córkę fabrykanta Annę Wilhelminę, dawnego carskiego żołnierza Siergieja oraz wróżkę Jadwigę Królową, zwaną Królową Żabą, a także wiele innych osób. Wszyscy oni spotykali się na jednym podwórku, kochali się i nienawidzili, kłócili i godzili. Przyszedł czas trudnych wyborów. Ktoś musiał zapłacić najwyższą cenę, by ktoś inny mógł żyć. Czy warto teraz, po tylu latach, powracać do tamtych spraw? Czy należy zakończyć zmowę milczenia? Może dzięki temu bohaterom uda się zrozumieć, co jest naprawdę cenne i w końcu zdołają ułożyć sobie życie?                                                                                                                                                                                          opis wydawcy

Dom sekretów to książka, której byłam bardzo ciekawa – przede wszystkim ze względu na dawne, rodzinne tajemnice, wspomnienia sprzed lat, wszystko na dwóch płaszczyznach czasowych, a wszystko rozpoczynające się od zwłok w ścianie. Z czasem okazało się, że bardzo polubiłam bohaterów występujących w tej pozycji – w moim odczuciu byli bardzo dobrze wykreowani i barwni, a także pojawiali się w odpowiedniej ilości i czasie. Moim zdaniem autorka ma bardzo dobry i ciekawy styl pisania, który sprawił, że książkę czytało mi się naprawdę szybko i przyjemnie, a ja wsiąknęłam w historię i klimat historii. Jednak w moim odczuciu nieco zabrakło mi tutaj intrygi – zapowiadało się naprawdę bardzo ciekawie i mrocznie, w końcu zwłoki w ścianie to nie przelewki. Moim zdaniem mogłoby być więcej bardziej skomplikowanych zagadek, więcej zagmatwania, napięcia i przede wszystkim mrocznego klimatu. No i zakończenie, które w pewnym momencie było do przewidzenia – mogłoby być bardziej zaskakujące i zagmatwane. Generalnie całość jest napisana całkiem nieźle, ma spory potencjał – całkiem porządnie zrealizowany, choć mógłby być lepiej dopracowany, dopieszczony, z większą ilością napięcia.

Pewne rzeczy od dawna się działy, dzieją się i będą się dziać bez względu na rozwój technologii i czasy, w których żyjemy. 

Dom sekretów to książka, z którą spędziłam czas dość dobrze i chętnie dam szansę jej kontynuacji, a także innym książkom autorki. Zdecydowanie mogę polecić, zwłaszcza jeżeli lubicie różne ludzkie historie, które przeplatają się na przestrzeni lat. Nie jest idealna – widzę trochę mankamentów, które mogłyby być bardziej dopracowane, ale nie zmienia to faktu, że spędziłam z nią całkiem miło czas.

Książka bierze udział w wyzwaniu

 

piątek, 16 września 2022

Stosik na początek jesieni (#2/2022)

W ciągu ostatnich 2-3 lat bardzo rzadko kupuję książki, bo w sumie większość, z którymi się zapoznaję to ebooki i audiobooki. Ostatnio jednak udało mi się zapisać do biblioteki miejskiej w Krakowie - po ponad 3 latach mieszkania tutaj. Ale jednak kilka książek się nazbierało.

A o tym dlaczego kocham ebooki - pisałam tutaj. 


Toksyczna pozytywność 
Zakup w lokalnej księgarni w rodzinnym Kluczborku

Szczątki
Teatr lalek
Karuzela samobójczyń
Szramy
wypożyczone z biblioteki krakowskiej

Ofiary w sutannach
Uzależniony. Droga do trzeźwości
Wkrętośrubek - w poszukiwaniu szczęścia
egzemplarze recenzenckie



Demonomachina
prezent urodzinowy
a w tle obraz (reprodukcja) namalowana przez Teściową


Jakie u Was plany czytelnicze?
Co teraz czytacie?

czwartek, 15 września 2022

"Jedenaste nie dotykaj. Moja historia przemocy" Laura Priestess

Tytuł: Jedenaste nie dotykaj. Moja historia przemocy
Autor: Laura Priestess
Wydawnictwo: Replika
Ilość stron: 400
Ocena: 3/6

Nikt nie zadaje takich pytań, bo wszyscy wiedzą, że klepanie kobiety po pośladkach to molestowanie. Natomiast gdy mowa o dzieciach, klapsy w pupę nie gorszą, nie wywołują rumieńców.




Ostatnimi czasy chętnie sięgam po szeroko pojętą literaturę faktu, szczególnie bliska jest mi tematyka związana z molestowaniem (#metoo). Parę razy mignęła mi w blogosferze książka tego gatunku autorstwa Laury Priestess pt. Jedenaste nie dotykaj. Moja historia przemocy i to właśnie za nią postanowiłam się niedawno zabrać. Zapraszam na recenzję!

Poruszająca książka o niełatwej tematyce, spisana na podstawie przeżyć i doświadczeń autorki, która zgodziła się wpuścić czytelnika do najbardziej intymnych zakamarków swojej duszy. Autorka porusza trudny temat wpływu bicia, którego doświadczała w dzieciństwie, często w miejsca intymne, na jej późniejsze problemy z seksualnością. Dopiero kiedy dorosła, zrozumiała i uświadomiła sobie, że jako dziecko była „seksualnie dojrzałą kobietą uwięzioną w ciele małej dziewczynki”.                                                                                                              z opisu wydawcy

Jedenaste nie dotykaj. Moja historia przemocy to książka, której byłam ciekawa – w sumie byłam ciekawa losów autorki i tego jak poradziła sobie z traumą. Nie oczekiwałam względem niej niczego konkretnego, byłam po prostu ciekawa i otwarta na tę historię. Jednak muszę przyznać, że skończyłam ją z mieszanymi odczuciami. Jasne - zgadzam się z autorką, że zarówno klaps, jak i wykorzystywanie seksualne, przekraczanie granic dziecka są karygodne. Jednak miała być książka o molestowaniu, a jest o dawaniu klapsów. Ponadto całość jest napisana w sposób bardzo chaotyczny, jakby zupełnie bez planu, bez ładu czy składu, bez usystematyzowania treści. Podczas lektury odniosłam wrażenie, że autorka w kółko i wciąż powtarza jedno i to samo, w tym samym schemacie – klaps pobudza do dziecięcej masturbacji, a to w dorosłym życiu do zamiłowania BDSM. Ponadto odniosłam wrażenie, że autorka tak naprawdę nie przepracowała swojej traumy, a w swojej książce jedynie chciała wywołać do tablicy wszystkich rodziców, nauczycieli i opiekunów, którzy pochwalają klapsy, a także przedstawicieli Kościoła katolickiego, jakby właśnie to miało ją uzdrowić. Temat książki – może i ciekawy, i ważny, ale zrealizowany dość przeciętnie, a szkoda. 

Granic dziecka nie powinno się przekraczać w żadnych formach – również poprzez tak do niedawna powszechne zmuszanie do całowania na powitanie cioć i wujków. Natomiast gdy pocałunek oraz przytulenie są wyrazem troski i czułości, której dziecko oczekuje od dorosłego, jest to sprawa zupełnie innej kategorii.

Jedenaste nie dotykaj. Moja historia przemocy to książka, którą trudno ocenić jakkolwiek, ale u mnie nie wywołała żadnego efektu wow. Nowe i ważne jest w tej książce mówienie wprost o tym, że klaps jest formą molestowania seksualnego i chyba to jest najważniejszy argument za tym, żeby ją przeczytać. Jednak całość jest bardzo chaotyczna, pełna powtórzeń, ale dostrzegam w niej również pełna nieprzerobionego żalu. We mnie książka wywołała mieszane odczucia…

Ofiary przemocy seksualnej w kwestii masturbacji nie mają taryfy ulgowej. Jeśli się masturbują, to według Kościoła są grzeszni. Dochodzi tutaj do szczególnego paradoksu: dziecko lub nastoletnia osoba, skrzywdzona i wykorzystana – zostaje obarczona dodatkową traumą. Została wykorzystana oraz rozbudzona wbrew własnej woli, to sprawca popchnął ją ku masturbacji, która w wielu przypadkach ma przynieść ulgę od powracających seksualnych retrospekcji. Tymczasem to ofiara zostaje obarczona winą, wyrzutami sumienia i poczuciem grzechu, natomiast sprawca często nie ponosi żadnych konsekwencji.