Pokazywanie postów oznaczonych etykietą religijne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą religijne. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 25 stycznia 2022

"Rodzinne Pole Minowe" Adam Szustak OP

Tytuł: Rodzinne Pole Minowe
Autor: Adam Szustak OP
Wydawnictwo: RTCK
Ilość stron: 184
Ocena: 3/6



Zgorszyć kogoś znaczy spowodować swoim działaniem, swoimi decyzjami czy słowami, że ktoś stał się gorszy niż był. 




Adama Szustaka i jego youtubowy kanał Langusta na palmie jest postacią, którą kojarzą nie tylko mniej czy bardziej gorliwi katolicy, ale również część osób niewierzących. Sam jest mało typowym kapłanem i zakonnikiem, a sama lubię go posłuchać – kilkukrotnie miałam okazję być na rekolekcjach przez niego rekolekcjach. Właśnie ostatnie zmotywowały mnie do sięgnięcia po jedną z jego książek. Zapraszam zatem na recenzję pozycji pt. Rodzinne Pole Minowe. 

Obraz zbyt wielu rodzin przypomina pole minowe lub wojskowy poligon, gdzie praktycznie na każdym kroku w codzienności można natknąć się na niebezpieczną minę. Co jakiś czas wybuchają, mniejsze lub większe, kłótnie, konflikty, a ich rezultatem są nieporozumienia, bolesne zranienia, a niestety także w coraz częstszym przypadku, może dochodzić nawet do całkowitego rozpadu rodzinnych więzi. A wcale nie musi tak być! Jest pomysł na to, by rozminować to rodzinne pole. Pan Bóg genialnie to wymyślił, a o. Adam Szustak OP spisał:
- Jak to zrobić, żeby nikogo nie krzywdzić?
- Jak w praktyce nauczyć się przebaczać?
- Jak budować trwałą i cudowną miłość?
- Jak brać odpowiedzialność za siebie nawzajem?
                                                                                      opis wydawcy      


o. Szustak
Rodzinne Pole Minowe to niezbyt obszerna pozycja, w której Szustak opisuje różne techniki radzenia sobie na tytułowym polu minowym, choć mam wrażenie, że autor chyba zapomniał, że rodzina to nie tylko małżeństwo i dzieci. Kto zna ojca Adama wie, że wszystko co pisze czy mówi przekazuje w sposób bardzo lekki, przyjemny i taki ludzki sposób – tak było również w tym przypadku. Do tego (jak to zazwyczaj u tego autora) sporo życiowych, przejrzystych przykładów, choć odniosłam wrażenie, że tutaj przykłady były zbyt banalne, zdecydowanie zbyt infantylne i banalne, ale to może być kwestia mojej wiedzy ze skończonych już prawie studiów psychologicznych i własnej terapii. W sumie dla mnie całość jest taka przeciętna – nic odkrywczego, nic nowego, przystępna forma, ale wierzę, że komuś się może przydać. Nie spodziewałam się tylu banałów u Szustaka, chociaż jak na 180 stronach mają się znaleźć rady dla rodziców, małżonków, dzieci i wszystkich w ogóle to jakoś chyba się przeliczyłam… Trudno w tej objętości o więcej konkretów. 

Prawdziwa miłość zaczyna się w nas wtedy, gdy zajmujemy się w drugim człowieku nie tym, co nas fascynuje, ale tym, co jest w nim słabe, beznadziejne, cierpiące i złe.

Rodzinne Pole Minowe to książka, po której mam mieszane uczucia. Jest napisana bardzo skrótowo i w sumie nie ma tu zbyt odkrywczych rzeczy, nie ma nic, o czym Szustak już gdzieś nie mówił czy pisał. Ktoś kto jest na początku drogi z nauką ojca Adama i rozwiązywania problemów rodzinnych (a jest wierzący) może sięgnąć po tę książkę – jest wtedy szansa, że się nie zrazi ani objętością ani wysublimowanych, naukowo-terapeutycznym językiem.

Książka bierze udział w wyzwaniu

niedziela, 13 września 2020

"Zwalczyć negatywne myślenie" Joël Pralong



Tytuł: Zwalczyć negatywne myślenie
Autor: Joël Pralong
Wydawnictwo: W drodze
Ilość stron: 128
Ocena: 1/6






Jako osoba studiująca psychologię i sama zmagająca się z całym morzem najróżniejszych negatywnych myśli postanowiłam sięgnąć po książkę Joëla Pralonga, która rzekomo miałaby w tym pomóc. Czas więc na recenzję pozycji pt. Zwalczyć negatywne myślenie, którą przeczytałam całkiem niedawno. 

Książka dla wszystkich udręczonych myślami...i deszczową pogodą Nasze myśli – zarówno negatywne, jak i pozytywne – dostarczają nam materiału do oceniania innych i siebie. Wywierają na nas wpływ i, w taki lub inny sposób, popychają do działania. Kształtują naszą osobowość i kierują naszym zachowaniem. Książka Joëla Pralonga nie oferuje ani żadnej techniki, ani nowej „sztuczki” pokazującej sposób uwolnienia się od niepokoju. Autor chciałby zaprosić czytelnika do tego, aby za przykładem dawnych mnichów, pozwolił Bogu „oddychać” w sobie. Nauczanie ojców pustyni chce zaprowadzić nas do hezychii, oznaczającej z gr. „równowagę, odpoczynek, pokój, łagodność, wewnętrzną ciszę, samotnię”.
                                                                     opis wydawcy

Zwalczyć negatywne myślenie to książka, której lektura zajęła mi niewiele czasu, ale jednocześnie jest niezbyt obszerna, bo czym w końcu jest niecałe 130 stron. I na tym chyba plusy tej książki się kończą, bo muszę przyznać, że bardzo się na niej rozczarowałam. Przesłanie całej książki jest takie, że Bóg i lektura Pisma Świętego są najskuteczniejszym lekiem na depresję i negatywne myśli – nie terapia, nie leki, a właśnie religia. Wiara może być pomocna, jak najbardziej, ale jako dodatek do leczenia czy jego element, a nie zamiast leczenia. Bóg nie zastąpi psychoterapii, tak samo jak nie zastąpi leków na anginę czy operacji ratujących życie. Ta książka jest na tyle niebezpieczna, że osoby depresyjne czasami mają problem podjąć leczenie z racji samej choroby, a po lekturze takiej pozycji, stwierdzą, że leczenie w postaci psychoterapii i leków jest im niepotrzebne, bo w końcu do Bóg ma ich wyleczyć… Może jest i napisana w sposób dość przystępny i naszpikowany cytatami z Biblii, ale uważam, że sama w sobie jest zwyczajnie niebezpieczna i wprowadza czytelnika w błąd, a całość zamiast pomagać zwalczać negatywne myślenie – irytuje. I mówię to jako osoba wierząca. 

Zwalczyć negatywne myślenie to książka, którą zdecydowanie odradzam i nie polecam. Może i krótka, ale wprowadza w błąd irytuje, a jej lektura może zrobić więcej szkody niż pożytku – np. w postaci odstawienia leków czy psychoterapii przez osobę depresyjną co może skończyć się tragicznie… Dobrze, że nawet jej nie kupowałam, tylko przeczytałam w ramach Legimi... Szkoda czasu, nawet jak na tę długość. Zdecydowanie odradzam. 


wtorek, 5 maja 2020

"Emocje. Krzyk do zrozumienia" Marek Dziewiecki

Tytuł: Emocje. Krzyk do zrozumienia
Autor: Marek Dziewiecki
Wydawnictwo: RTCK
Ilość stron: 224
Ocena: 4/6



Najskuteczniejszym lekarstwem na pełną krzywd i cierpienia przeszłość jest zatroszczenie się o radosną teraźniejszość.






Marek Dziewiecki jest katolickim księdzem, ale również doktorem psychologii, a jednocześnie autorem wielu książek. Któregoś dnia zobaczyłam jego pozycję pt. Emocje. Krzyk do zrozumienia i od razu kupiłam znając jego renomę w niektórych środowiskach, ale przede wszystkim ciekawa co w niej znajdę jako studentka psychologii i osoba wierząca jednocześnie. 
Lubimy oglądać emocje (często nawet skrajne) u innych ludzi, np. w filmach, ale gdy przychodzi do nas samych, najchętniej wymienilibyśmy – jak w kantorze – emocje najbardziej nieprzyjemne dla nas, na takie, które nam bardziej odpowiadają. Niestety nie ma takich kantorów, więc musimy z naszymi emocjami radzić sobie sami. Jak to zrobić?
Gdy ją [tę książkę] przeczytasz, dowiesz się jak poradzić sobie z emocjami, szczególnie tymi trudnymi, ale wcześniej zrozumiesz ich naturę. Dowiesz się czym są i jaki jest ich sens. Nauczysz się je rozróżniać i dostrzegać, a także wykorzystywać w swoim życiu w celu poprawienia swojego losu. Poznasz też wzór doskonałej dojrzałości emocjonalnej – Jezusa Chrystusa, i to, w jaki sposób On radził sobie ze swoimi emocjami.
                                                                               opis wydawcy

Emocje. Krzyk do zrozumienia to książka traktująca o emocjach (czego nietrudno się domyślić), ale z punktu widzenia wiary katolickiej i właśnie tego jak najbardziej byłam ciekawa. Świeckiego podejścia i wiedzę mam już ze studiów, chociażby z przedmiotu o pięknej nazwie Psychologia emocji i motywacji. Z racji tego oraz faktu, że koniec trzeciego roku coraz bliżej – więcej wiedzy o emocjach nie zdobyłam, jednak laik może się dowiedzieć o nich sporo. W książce przede wszystkim jest mowa w odniesieniu do Jezusa Chrystusa i wiary, co nie dziwi, skoro autorem jest duchowny, ale moim zdaniem bardzo dobrze, że taka książka powstała. Że ktoś w końcu jasno mówi, że emocje są czymś naturalnym, że nie odpowiadamy za emocje, które w nas się pojawiają, bo są naturalną reakcją, a co najważniejsze – że emocje nie są grzechem (spotkałam się z tym niejednokrotnie). Książka jest napisana przystępnym, nieskomplikowanym językiem, łatwym i przyjemnym w odbiorze, a całość jest wzbogacona wieloma schematami i rycinami ułatwiających zrozumienie treści. Jednak jak dla mnie – za dużo religii, a za mało wiedzy psychologicznej, a szkoda. Wiem, że pisana przez duchownego, ale jednak oczekiwałam trochę innego stosunku wiedzy psychologicznej do religii. 
Dar nieomylnego wczuwania się w nasze serce pozostawmy Bogu. To Jego specjalność. A my mówmy naszym bliskim wprost o swoich przeżyciach. Warto stosować zasadę: Jeśli chcę, by drugi człowiek coś we mnie zrozumiał i uszanował, to mam obowiązek mu o tym szczerze i wprost powiedzieć.
Emocje. Krzyk do zrozumienia to książka, która mi – jako studentce psychologii – niewiele dała, jeżeli chodzi o wiedzę dotyczącą emocji, praktycznie wcześniej już wszystko wiedziałam, a ponadto naczytałam się już książek chociażby zaginionego ks. Krzysztofa Grzywocza. Mimo wszystko cieszę się, że taka książka powstała i z ręką na sercu mogę ją polecić osobom wierzącym (katolikom), które chcą bardziej zrozumieć swoje emocje. Osoby innych religii czy ateiści albo agnostycy – niekoniecznie się w niej odnajdą. 

niedziela, 23 czerwca 2019

"Dusza z ciała wyleciała. Rozmowy o śmierci i nie tylko" Leon Knabit OSB, Łukasz Wojtusik

Tytuł: Dusza z ciała wyleciała. Rozmowy o śmierci i nie tylko
Autor: Leon Knabit OSB, Łukasz Wojtusik
Wydawnictwo: Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC
Ilość stron: 216
Ocena: 6/6



Cierpienie zawsze niszczy. Tym, co dźwiga, podnosi i wznosi ku górze, jest miłość.






Ojca Leona spotkałam kiedyś na targach książki, już nie pamiętam których (na któryś krakowskich? nie pamiętam). To właśnie wtedy wróciłam z jego dwiema książkami wraz z autografami, choć o jego twórczości słyszałam już zdecydowanie wcześniej. Po jakimś czasie, kiedy książki już trochę poczekały na swoją kolej - na pierwszy rzut poszła książka o tematyce umierania, czyli Dusza z ciała wyleciała. Rozmowy o śmierci i nie tylko. 

Proszę ojca, chciałem się dowiedzieć, dlaczego umieramy, po co? Czy śmierć może być godna? Po co nam cierpienie? Co dzieje się, gdy dusza z ciała wyleciała? Co powiedzieć matce, która straciła dziecko? I co z samobójcami? Dlaczego śmierć lubi publiczność, dlaczego media grają śmiercią? Dlaczego wyrzuciliśmy śmierć za próg, nie trzymamy ciała zmarłej osoby w domu? Czy żałoba może być na pokaz? Dlaczego chrześcijanie nie cieszą się ze śmierci, przecież za moment z martwych powstaną? Co potem - niebo i aniołki? Ojciec boi się śmierci?
z materiałów wydawcy

Dusza z ciała wyleciała. Rozmowy o śmierci i nie tylko to wywiad-rzeka, który z ojcem Leonem przeprowadził Łukasz Wojtusik zadając niełatwe pytania, ale jednocześnie nie zadając ich zbyt dużo i świetnie prowadzi rozmowę. Ojciec Leon wciąż w formie - sypie anegdotami, jednak nie zmienia to faktu, że emanuje od niego bardzo duża mądrość, wyczucie i radość. Widać to zarówno w spotkaniach z nich, ale przede wszystkim właśnie w książkach. 

Temat śmierci zdecydowanie nie należy do tematów łatwych i przyjemnych, jednak w moim odczuciu każdy z twórców spisał się w tej rozmowie naprawdę dobrze. Łukasz Wojtusik zadawał wyważone pytania, nie zarzucał ich gradem, bardzo interesująco prowadził rozmowę. Ojciec Leon odpowiadał, wyjaśniał zawiłości i meandry ludzkiej duszy. A wszystko okraszone naprawdę fenomenalnymi fotografiami Adama Golca (np. ta na okładce jest jego autorstwa). Książka skłania do refleksji, momentami bawi, a na pewno zapada w pamięci i warto mieć ją w domowej biblioteczce celem powrotu do niej w trudnej sytuacji. 


Jeśli nie znamy godziny śmierci, tym bardziej nie można marnować czasu na drobiazgi.

Dusza z ciała wyleciała. Rozmowy o śmierci i nie tylko to naprawdę bardzo dobra książka. Naprawdę z ręką na sercu mogę ją polecić każdemu, szczególnie osobom, które same zmagają się ze stratą i mają o to żal do Boga. Myślę, to, może być idealny prezent właśnie dla takich osób, a także dla ludzi, którzy na co dzień zmagają się z tematem umierania - całego środowiska szpitalnego, opiekunów itp.

sobota, 27 stycznia 2018

"Dość kato-lipy" ks. Jan Kaczkowski





Tytuł: Dość kato-lipy
Autor: Jan Kaczkowski
Wydawnictwo: RTCK
Czyta: Jan Kaczkowski
Długość: 1 godz. 39 min.
Ocena: 6/6








Ksiądz Jan Kaczkowski już od kilku lat wzbudza wielkie zainteresowanie czytelników swoimi książkami, a jednak przede wszystkim swoją osobą i postawą... I ja go bardzo polubiłam i ostatnio postanowiłam zabrać się za krótki audiobook wydawnictwa RTCK pt. Dość kato-lipy...
Dość kato-lipy to żywiołowe spotkanie z ks. Janem Kaczkowskim, które z jednej strony pobudza do refleksji na temat jakości naszego życia, z drugiej, dzięki zabawnym anegdotom i historiom, jest doskonałą rozrywką. Motywem przewodnim nagrania jest brak zgody na przysłowiową kato-lipę oraz zachęta, aby we wszystkim, co robimy – dążyć do doskonałości. Daj się zainspirować temu, który był inspiracją dla setek tysięcy Polaków, księdzu Janowi Kaczkowskiemu, oraz samemu Jezusowi, którego autor uważa za najskuteczniejszego celebrytę wszechczasów.
                                                             opis wydawcy

Dość kato-lipy jest teoretycznie audiobookiem, jednak praktycznie jest to w zasadzie zapis tego co ksiądz Kaczkowski mówił na jednym ze spotkań, w momencie kiedy był już bardzo wyjątkowo ciężko chory, już przy końcu swojego życia. Coś za co wyjątkowo cenię księdza Kaczkowskiego to, że ma czysto realistyczne, momentami dość mocno krytyczne podejście do swoich kolegów – kapłanów, będących na dobrą sprawę jego współpracownikami, kolegami po fachu... W tej książce ksiądz Jan Kaczkowski podejmuje wiele tematów, co jest wielkim plusem - wiadomo, że pojawił się kwestia choroby i puckiego hospicjum. Przede wszystkim pojawiły się tematy katolickiej codzienności, życia w Kościele, który wcale nie jest idealny, a przede wszystkim jak nie dać się przeciętności, jak nie popaść w stagnację oraz dlaczego warto uprawiać churching i tak w zasadzie co to takiego jest. Wszystko jest przemówieniem księdza Jana, przez to wszystko jest bardzo żywe, zwłaszcza, że w tle słychać także reakcje słuchaczy tej konferencji, co sprawia, że całość jest o wiele bardziej ekspresyjne i autentyczne. 

Moim zdaniem warto zabrać się za przesłuchanie Dość kato-lipy, zwłaszcza, że nie trwa długo. Spora dawka humoru i energii, a także pozytywnego nastawienia. Zdecydowanie polecam, szczególnie tym wierzącym niepraktykującym albo niedzielnym katolikom, bo pokazuje Kościół z trochę innej strony, bardziej autentycznej i mniej sztywny, pokazuje, że Kościół to nie jest wcale lipa.


czwartek, 26 października 2017

"Jak robić dobrze" Szymon Hołownia

Tytuł: Jak robić dobrze
Autor: Szymon Hołownia
Wydawnictwo: Czerwone i Czarne
Ilość stron: 304
Ocena: 4.5/6


Dać dom tym, którzy z powodu jakiejś wielkiej tragedii nie mają domu, a tym, którzy dom mają – pomóc do niego wrócić. To też wielka i piękna robota: nie zawłaszczać dzieci, ale z miłością naprawiać więzi, które w ich życiu próbowała zerwać choroba, bieda albo śmierć.




Szymona Hołownię cenię już od długiego czasu, jednak dopiero ostatnio, podczas wydarzenia Łukasza Krasonia o nazwie Nie musisz być idealny aby osiągać niemożliwe miałam okazję po raz pierwszy posłuchać jego wystąpienia na żywo... To wtedy zafascynowana wystąpieniem jednego z prowadzących programu Mam talent postanowiłam kupić sobie jego książkę (choć kilka już mam) i od razu zabrałam się za jej czytanie...

Dokąd dziś swoje kroki skierowałby Jezus Chrystus? Do Afryki. Do miejsca, gdzie dobro i zło widać najwyraźniej. „Jak robić dobrze” to fascynująca opowieść o tym, jak Szymon Hołownia odkrył Czarny Ląd, jak zmienili go ludzie, których tam spotkał. I kolejna mądra książka Szymona o Bogu i ścieżkach, często bardzo krętych, które do niego prowadzą.
                                               opis wydawcy

Jak robić dobrze to wcale nie jest poradnik, jak by sugerował to tytuł. To książka, która opowiada o tym, jak autor na swój sposób zmaga się z problemami trzeciego świata. Jak daje swoje zaangażowanie ludziom, którzy są wokół niego... W swojej książce stara się odpowiedzieć na takie pytania jak „Dlaczego Afryka a nie Polska?” albo  „Dlaczego czasami warto dawać rybę zamiast wędki?”... I to dobrze... Hołownia odszedł od typowo religijnej tematyki, a pisząc o fundacjach Kasisi czy Dobra Fabryka widzę, że bardzo się angażuje, że to jest jego droga i się dobrze czuje w tym co robi... Książka jest zbudowana z kilku rozdziałów, każdy przedstawia inne historie, historie konkretnych ludzi, których autor poznał podczas swoich pobytów na Czarnym Lądzie. Historie, które udowadniają, że warto pomagać... A język jakim operuje autor... Zrozumiały, niezbyt skomplikowany, jednak coś mi nie pasowało... Po konferencji zorganizowanej Łukasza Krasonia stwierdziłam, że Hołownię przyjemniej jest słuchać niż czytać... Napisane historie wyglądają na mniej autentyczne niż te opowiedziane... 
Nie rezygnuj z wakacji, nadal chodź do kina i pij wino do kolacji. Nie oddawaj potrzebującym wszystkiego, dziel się z nimi REGULARNIE ułamkiem. Rzesza ludzi, która raz w tygodniu zrezygnuje jednej kawy albo przez tydzień zaoszczędzi, nie kupując tabloidów, jest w stanie zmienić świat dużo głębiej i konkretniej niż realizujący wielkie projekty miliarder, który, po tym jak wydrenował ten świat, odkrył skłonność do filantropii.
Jak robić dobrze to książka, która wzbudziła we mnie mieszane uczucia...  Tematyka ciekawa i wartościowa, przedstawiona bez żadnego show, ale może właśnie tak powinno być? Aczkolwiek styl pisarski mógłby być mniej patetyczny, a bardziej autentyczny... Warto sięgnąć, zobaczyć dobro w nieco innej odsłonie, zobaczyć jak się robi dobro... Można znaleźć odpowiedzi na kilka pytań, można poznać bliżej samego Hołownię, można się wzruszyć, można się zmobilizować do większego wysiłku na rzecz czynienia dobra...
W Kabudze zapewniliśmy środki na naukę dla jedynego naszego pacjenta w stosownym wieku, Kevina, który – gdy zaczął chorować na stwardnienie zanikowe boczne – porzucił szkołę, bo nie było jak tego organizacyjnie spiąć. Że wyręczamy w tym państwo? Guzik mnie to obchodzi, jeśli ma to dać życie Kevinowi – mogę wyręczać. Bo to on sformuje może kiedyś kolejny rząd, który znajdzie sposób na bardziej wydajną pomoc ludziom w takiej jak on sytuacji. 

sobota, 17 czerwca 2017

"Kiedy kobieta ufa Bogu, dzieją się cuda" Sheila Walsh

Tytuł: Kiedy kobieta ufa Bogu, dzieją się cuda
Autor: Sheila Walsh
Wydawnictwo: Wydawnictwo św. Wojciecha
Ilość stron: 358
Ocena: 2/6




Prawdziwy dom jest oczywiście tam gdzie nasze serce.








Kiedy kobieta ufa Bogu, dzieją się cuda to książka , którą dostałam bardzo dawno od koleżanki - bodajże na swoje 18 czy 19 urodziny. A że ostatnio, będąc na nowej drodze, próbuję na nowo odkryć na nowo swoją kobiecość, więc właśnie teraz postanowiłam po nią sięgnąć. 

Czy zdarza ci się wątpić w zdolność Boga do tego, by pochwycił cię, kiedy upadasz?
Czy wstyd, strach i załamanie powstrzymują cię przed pełnym zaufaniem Bogu?
Czy w duchu sądzisz, że twoje marzenia są nieziszczalne?
Nie jesteś sama! 

To jest książka o zaufaniu. O tym, jak o nie walczymy i jak się go uczymy, jak ono nas przemienia. Poznając historię zmagań i triumfów Autorki, spotkasz się także, droga Czytelniczko, z dziesięcioma postaciami biblijnymi, które uległy przemianie – z Tabitą, królem Dawidem, św. Pawłem i innymi – i które uczą nas, że pomimo przytłaczających okoliczności, jedno pełne zaufania spotkanie z Chrystusem uruchamia łańcuch pięknych wydarzeń. Może ono ożywić nasze marzenia, wytyczyć życiowy cel i rozpalić nadzieję.
                                                                                     opis wydawcy

Kiedy kobieta ufa Bogu, dzieją się cuda to książka, którą skończyłam z bardzo mieszanymi uczuciami. Liczyłam na pozycję, która podniesie mnie na duchu, która sprawi, że za zaufanie spojrzę inaczej... Szkoda, że się zawiodłam... Zaczęłam czytać, wszystko super – świetne i mega lekkie pióro, wszystko wydawało się w porządku, czytało się naprawdę przyjemnie i szybko... Jednak przyszedł moment, w którym uświadomiłam sobie, ze tak w zasadzie jest to książka o niczym, kompletnie o niczym...Według opisu wydawcy – książka dla kobiet, która pomoże zaufać... No i razem z tytułem sugerują, że pozycja pokaże jak zaufanie Bogu może zdziałać cuda... No może i była namiastka tego, ale jednak ostatecznie bardzo się zawiodłam, bo zamiast konkretnych porad, wskazówek dostałam istną dozę wodolejstwa...  Brak dokładnej analizy kobiecych postaci z historii Kościoła... Takie pisanie o wszystkim i o niczym, a szkoda, bo książka obiecywała wiele...
Jezus nie przyszedł po to, by uwolnić cię od bólu istnienia, ale po to, by go przeżyć wraz z tobą, będąc w tobie obecnym.
Podsumowując Kiedy kobieta ufa Bogu, dzieją się cuda to pozycja która mnie zawiodła... Liczyłam na książkę, która podniosłaby mnie na duchu, która dałaby jakieś wskazówki... A zamiast tego dostałam sporo wodolejstwa, ponad trzysta stron o niczym, a szkoda, bo autorka z tym stylem i piórem mogłaby zdobyć naprawdę wiele... 

niedziela, 28 maja 2017

"Sposób na (cholernie) szczęśliwe życie" Małgorzata Chmielewska, Piotr Żyłka, Błażej Strzelczyk

Tytuł: Sposób na (cholernie) szczęśliwe życie
Autor: Małgorzata Chmielewska, Piotr Żyłka, 
                         Błażej Strzelczyk 
Wydawnictwo: WAM
Ilość stron: 280
Ocena: 6/6



Prawdziwe szczęście to wolność wewnętrzna, która nie zagarnia drugiego człowieka. Miłość daje drugiemu człowiekowi wolność.






O siostrze Chmielewskiej usłyszałam po raz pierwszy już kilka lat temu, bodajże jakoś w okresie mojej szkoły średniej, ale jakoś się nie zagłębiałam w temat. Wiedziałam,  że ma adoptowane dziecko lub dzieci, że jest zakonnicą, która jest matką i mieszka z biedakami... No, dobrze, ale co dalej? Pewnego dnia zobaczyłam, że została wydana książka wywiad – rzeka z s. Małgorzatą pt. Sposób na (cholernie) szczęśliwe życie i od razu postanowiłam ją przeczytać, żeby dowiedzieć się trochę więcej o działalności tej niezwykłej kobiety. 
Czy może być normalnie i poważnie, gdy pod jednym dachem mieszka się z Arturem, krążącym podejrzliwie między nami i zabierającym ze stołu wszystko, co mu się tylko spodoba, od książek po zapalniczki? Czy może być poważnie w miejscu, gdzie podczas mszy leżący pod samym ołtarzem mops zaczyna przeraźliwie chrapać? Czy to takie normalne, że do niedzielnego obiadu siadają razem: zakonnica, alkoholik, syryjski uchodźca, autystyk, architekt, teolog i dziennikarz?
Siostra Małgorzata Chmielewska jest osobą dość rozpoznawalną, głównie z powodu tego, ze jest jednocześnie zakonnicą i... matką. Po szkole średniej rozpoczęła studia związane z naukami biologicznymi, dopiero potem zainteresowała się wiarą katolicką, ponieważ w jej domu brakowało katolickich wzorców. W pewnym momencie postanowiła wstąpić do klasztoru, a zastanawiając się już nad konkretnym myślała nad bernardynkami i Małymi Siostrami Jezusa, aż w końcu wstąpiła do Wspólnoty Chleb Życia, w której dzisiaj jest przełożoną. Dzisiaj na co dzień mieszka z biedakami, prowadzi noclegownie dla kobiet i mężczyzn, a ponadto wychowuje niepełnosprawnego adoptowanego syna. W tym wszystkim znalazła czas na spotkanie z Piotrem Żyłką i Błażejem Strzelczykiem, żeby z nimi porozmawiać. A w owej rozmowie z pełną prostotą i pokorą opowiada właśnie o swoim życiu, o prowadzeniu Domów, o synu, przedstawia swoje spojrzenie na świat, w bardzo charakterystyczny sposób. 
Największą tragedią i cierpieniem dla człowieka wcale nie jest głód, lecz poczucie, że go nikt nie kocha, że jest nikomu niepotrzebny, nikomu nie służy i jego życie nie ma sensu. 
Sposób na (cholernie) szczęśliwe życie to średnio obszerna książka w formie wywiadu – rzeki, w którym siostra Małgorzata w sposób zupełnie swobodny rozmawia z Piotrem Żyłką i Błażejem Strzelczykiem. W moim odczuciu pytania nie są zbyt nachalne – są zupełnie na miejscu, widać, że podczas pobytu mężczyzn w Domu wytworzyła się między całą trójką pewna zażyłość. Brakuje tutaj sztucznego podlizywania się, sztucznej kurtuazji, ale to bardzo dobrze. Książkę czytało mi się bardzo przyjemnie, a czas z nią spędzony uważam zdecydowanie za udany. Cieszę się, że w ten sposób mogłam poznać siostrę Małgorzatę, jej sposób życia i myślenia. Cieszę się, że powstała taka pozycja, że zostały w niej podjęte takie, a nie inne tematy. 

Komu mogę polecić Sposób na (cholernie) szczęśliwe życie? Przede wszystkim osobom, które chcą poznać siostrę Małgorzatę, jej działalność, funkcjonowanie Domów Wspólnoty Chleb Życia, a także dla tych, którzy interesują się tematyką biedy, pomagania czy działalności charytatywnej, ale tak generalnie to każdy mógłby ją przeczytać, bo każdy znajdzie w niej coś dla siebie. 

poniedziałek, 30 stycznia 2017

"Ekskluzywny żebrak czyli ks. Jan Kaczkowski o tym, co najważniejsze" Jan Kaczkowski

Tytuł: Ekskluzywny żebrak czyli ks. Jan Kaczkowski
                                           o tym, co najważniejsze
Autor: Jan Kaczkowski
Wydawnictwo: Diecezji Siedleckiej UNITAS
Ilość stron: 88
Ocena: poza skalą



Skoro życie ma swój sens, to także śmierć i cierpienie, które są tego życia składową, muszą mieć sens.






Ks. Jana Kaczkowskiego bardzo cenię, od momentu, kiedy przeczytałam jego pierwszą książkę w mojej biblioteczce, a była nią pozycja zatytułowana Życie na pełnejpetardzie czyli wiara, polędwica i miłość. Tym razem przyszedł czas na kolejną książkę ks. Kaczkowskiego pt. Ekskluzywny żebrak czyli ks. Jan Kaczkowski o tym, co najważniejsze

"Ekskluzywny żebrak" to najnowsza, a zarazem ostatnia książka ks. Jana Kaczkowskiego. Jest to zbiór myśli, które ksiądz Kaczkowski wyselekcjonował z autorskich materiałów video oraz homilii, które wygłosił. Autor starał się poruszyć w niej tematy dla niego najważniejsze: miłości, strachu, choroby, wiary... Odpowiedzi ubrał w krótkie felietony, bo najważniejszego nie trzeba tłumaczyć.
                                                                                             opis z okładki

Ekskluzywny żebrak to cieniusia książka, która jednocześnie nie kosztuje zbyt wiele, ale jest zdecydowanie warta przeczytania. Felietony, w niej zawarte w tej pozycji podejmują różne tematy i to jest naprawdę ciekawe. Widać po nich, że są to fragmenty kazań, wygłaszanych przez księdza Jana – język jest typowo mówiony, właśnie jak z ambony. A wszystko z typowym dla autora podejściem – ks. Kaczkowski mówi o wszystkim wprost, bez owijania w bawełnę, z dużą wiedzą, no i przede wszystkim ze sporą i autentyczną wiarą. Osobiście uważam, że ciężko oceniać tego typu książki...
Nie ma wolności bez granic, bo jeżeli wolność sama sobie nie postawi granic, będzie wówczas samowolą, ułudą wolności, zaprzeczeniem samej siebie.

Czy polecam Ekskluzywnego żebraka? Oczywiście! Szczególnie wszystkim, którzy dopiero zamierzają zapoznać się z twórczością ks. Kaczkowskiego. Czyta się szybko, a książka jest zdecydowanie wartościowa i godna przeczytania.  

środa, 25 stycznia 2017

"Nowe życie" Karen Kingsbury





Tytuł: Nowe życie
Autor: Karen Kingsbury
Cykl: Anielski Patrol
Tom: drugi
Wydawnictwo: Edycja Świętego Pawła
Ilość stron: 346
Ocena: 2/6






Nigdy nie miałam styczności z twórczością Karen Kingsbury, jednak patrząc się na jej opis – byłam bardzo nią zaintrygowana. Dlatego właśnie sięgnęłam po tę pozycję... Więc czas na Nowe życie


W podłej dzielnicy Los Angeles od pokoleń trwa rywalizacja gangów narkotykowych. Marcus Dillinger, bejsbolista mistrzowskiej drużyny Dodgersów, właśnie tam decyduje się otworzyć centrum dla młodzieży. Trudne zadanie, zwłaszcza dla kogoś, kto związał się z dziewczyną, która niekoniecznie podziela jego pasje i świat wartości. A tuż obok jest Mary Catherine, której zostało pół roku życia na wszystko, w tym na wyjazd do Ugandy i na odkrycie miłości do Marcusa. Czy oboje zdążą odkryć uczucie? Czy Mary pozwoli się pokochać? Czy siła dobrych zmian zdoła odmienić zło ich świata i trudne historie ludzi, którzy stanęli na drodze ich życia?Na ziemię zostaje posłany Anielski Patrol, by ratować bohaterów. Dziś mają dokonać wyborów, które zaważą na ich przyszłości. A przed nimi otwierają się bramy nowego, nieznanego, intrygującego życia.
                                                           Opis z okładki

Nowe życie jest drugim tomem z serii o nazwie Anielski Patrol. Dopiero jak zaczęłam czytać tę pozycję domyśliłam się, że jest to drugi dom serii. Nie zmieni to faktu, że książkę czytało mi się naprawdę szybko. A co więcej? Moim zdaniem klimat książki Nowe życie rdzo dobrze oddaje jej okładka – podkoloryzowana, nieco sztuczna, niczym z brazylijskiej telenoweli... Jak na mój gust bohaterowi e, mogliby być bardziej dopracowani, bardziej charakterystyczni. Fabuła także zostawia wiele do życzenia – nie dzieje się nic ciekawego, nic, co powaliłoby na kolana... Język, jakim jest napisana  książka – także bez szału i bez rzucania na kolana. Jak dla mnie zupełnie przekoloryzowane, zbyt na wyrost...

Podsumowując już Nowe Życie – jest to książka, którą czyta się szybko, jednak jest to pozycja, którą się czyta dość szybko z racji jej marności. Język dość mizerny, ponadto pomysł na fabułę jak z kiepskiej telenoweli... I to jeszcze tej słabej. Książka mnie nie rzuciła na kolana... Czy sięgnę po pozostałe książki? Szczerze w to wątpię... Czy polecam? Niekoniecznie. Bo w końcu Nowe Życie to książka dość marna jako literatura... Nawet bardzo marna...

środa, 18 stycznia 2017

"Mój psycholog nazywa się Jezus" Carlo Nesti






Tytuł: Mój psycholog nazywa się Jezus
Autor: Carlo Nesti
Wydawnictwo: Edycja Świętego Pawła
Ilość stron: 134
Ocena: 2/6







Z racji tego, że jestem osobą wierzącą, ale jednocześnie interesuję się trochę psychologią, więc z racji tego dość mocno zainteresowała mnie książka z Edycji Św. Pawła pt. Mój psycholog nazywa się Jezus. Książeczka okazała się być bardzo cieniutka, więc przeczytałam ją bardzo szybko.


Próbujesz zmienić swoje życie?
Myślisz, że niewiele potrafisz i niewiele możesz?
Nie radzisz sobie z uczuciami wobec niektórych ludzi?
Stoisz na życiowym rozdrożu i nie wiesz, gdzie pójść?
Zapewne chciałbyś spotkać kogoś, kto pomoże ci zrozumieć siebie i sprawić, żebyś czuł się szczęśliwszy bez względu na to, co dzieje się wokół ciebie. W takim razie najlepsze, co możesz zrobić, to oddać się w ręce świetnego psychologa. On nazywa się Jezus. Opowiedz mu, co cię trapi, i posłuchaj uważnie, co ma ci do powiedzenia. Razem z Jezusem wygrasz każdy dzień, całe życie, a nawet przyszłość!
                                                                  opis z okładki

Mój psycholog nazywa się Jezus to książka, za którą zabrałam się ze sporym entuzjazmem i dość dużymi oczekiwaniami. Rozsiadłam się w fotelu z kocem, zaczęłam czytać i pochłonęłam bardzo szybko i zakończyłam ją z pewnym niesmakiem i z porządnym niedosytem. Książka jest cienka, fakt, jednak jak dla mnie Carlo Nesti postawił zbyt mały nacisk na aspekt psychologiczny... Praktycznie w ogóle go nie ma poza słowem „psycholog” w tytule. Przeliczyłam się, zdecydowanie. Tak w zasadzie jest to książka o wszystkim i niczym, w zasadzie o niczym konkretnym, co najbardziej mnie rozczarowało. Żadnych konkretnych rad, zadań, refleksji... Tak w zasadzie to mnie najbardziej zirytowało, bo jak na mój gust ta książka to takie istne lanie wody. Jednak muszę przyznać, że poza tym faktem napisana w przystępny i zrozumiały sposób, dość prosty, a ponadto podzielona jest na kilkanaście króciutkich rozdziałów, co sprawia, że czyta się ją jeszcze szybciej.


Mój psycholog nazywa się Jezus to książeczka, która mnie rozczarowała... Istne lanie wody, pisanie o wszystkich i o niczym, a poza tym brak kompletnego odniesienia do psychologii, co sugeruje tytuł. Zdecydowanie odradzam po sięganie po tę pozycję. Fakt, jej przeczytanie nie zajmie wiele czasu, ale moim zdaniem i tak nie warto.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Edycji Św. Pawła

niedziela, 4 września 2016

"Wartość człowieka" ks. Krzysztof Grzywocz

Tytuł: Wartość człowieka
Autor: ks. Krzysztof Grzywocz
Wydawnictwo: Salwator
Ilość stron: 186
Ocena: 5.5/6




Troska o swoją wartość wyraża się również w słuchaniu swoich uczuć i potrzeb.






Krzysztof Grzywocz jest kapłanem diecezji opolskiej, który obronił doktorat na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, a aktualnie jest wykładowcą teologii duchowości na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego. A ponadto, jest dość znanym rekolekcjonistą, diecezjalnym egzorcystą oraz czynnym terapeutą. A przede wszystkim jest bardzo mądrym człowiekiem. Z racji tego oraz z racji tematyki podejmowanych w swoich publikacjach często po nie sięgam. Ostatnio w obroty poszła książeczka pt. Wartość człowieka.
Kiedy świat mówi do nas, że "jesteśmy coś warci", dotyka w nas jednej z najgłębszych potrzeb, ale kiedy stawia warunek "jeśli", głęboko rani w nas tę potrzebę. Nieraz nie jesteśmy tego świadomi. Dlatego pozwalamy się ranić. Gonimy za tym, by świat nas dowartościował. Sądzimy, że musimy się rozprawić z mnóstwem podyktowanych nam "jeśli": aby się liczyć, aby być cenionym, aby nie wypaść z gry. Tak bardzo ulegamy mnożącym się "jeśli", że przestajemy żyć własnym życiem. Żyjemy na życzenie innych, w "gorsecie" ludzkich oczekiwań. Zgadzamy się być "tablicą" do zapisywania oczekiwań pod naszym adresem czy opinii o nas. I tak powoli ulegamy przekonaniu, że na wartość trzeba sobie zapracować, zasłużyć, a nawet ją kupić. Zapominamy o jednej z fundamentalnych i niezaprzeczalnych prawd o naszym życiu: że wartość po prostu się ma.
                                                    Fragment Wstępu zamieszczony na okładce

Jak ma się wartość człowieka do jego samopoczucia i stanu psychicznego? Jak poczucie własnej wartości wpływa na nasze relacje z samym sobą oraz z otoczeniem? Na te oraz na wiele innych pytań ksiądz Grzywocz odpowiada w tej niezbyt obszernej objętościowo książeczce pt. Wartość człowieka. Choć cieniutka i mała to jednak doprawdy bogata w treść...
Największym cudem jest normalność, ponieważ normalność jest ubóstwem, które odsłania bogactwo spotkań i więzi.


Książka pt. Wartość człowieka jest napisana w przejrzysty i zrozumiały sposób. Podzielona na kilka rozdziałów co ułatwia lekturę i analizę jej wartości. Świetnym jest to, że autor nie używa zbyt zawoalowanych sformułowań. Miałam kiedyś okazję osobiście przekonać się o wielkiej wiedzy i doświadczeniu księdza Grzywocza i w tej pozycji także, ją dostrzegam... Po prostu przekazaną w dość łatwy w odbiorze i niezbyt wygórowany sposób...Mi osobiście do gustu ciut bardziej przypadła do gustu inna książka autora zatytułowana W mroku depresji, jednak Wartość człowieka zdecydowanie mogę polecić wszystkim, którzy mają problem z poczuciem własnej wartości, wszystkich zakompleksionych. Mogę ją także polecić wszystkim wychowawcom, spowiednikom, rodzicom, wszystkim, którzy w szczególny sposób wpływają na budowanie wartości u innych. 
Największym cudem jest więź. Tam, gdzie są więzi, tam jest cud. Nie ma nic bardziej cudownego. Gdy człowiek odchodzi od więzi, skazuje się na samobójstwo.

sobota, 28 maja 2016

"W mroku depresji" Krzysztof Grzywocz

Tytuł: W mroku depresji
Autor: Krzysztof Grzywocz
Wydawnictwo: Salwator
Ilość stron: 148
Ocena: poza skalą



Agresja jest energią życia. Dzięki niej mogę dobrze przeżyć straty i ich konsekwencje. Bóg daje agresję, abym coś zrobił, działał i był twórczy.






Krzysztof Grzywocz jest kapłanem, egzorcystą diecezji opolskiej, wykładowcą teologii duchowości na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego, aktywnym psychoterapeutą, a także autorem wielu publikacji związanych z tematyką depresji, teologii, przebaczenia... Jedną z takich pozycji jest właśnie książeczka pt. W mroku depresji będąca transkrypcją sesji pt. Ból ludzkich zranień i radość przebaczenia. (Dlatego tę samą treść można poznać dzięki wysłuchaniu fonicznemu zapisowi tej sesji.)
Osoby depresyjne to często ludzie o niezwykłej wrażliwości, delikatni jak cienkie kartki tajemniczej księgi, z której tak wiele można wyczytać (...).
Jak nie zlekceważyć pierwszych objawów?
Czy wolno mówić o sensie depresji?
Jak pomagać w depresji sobie i innym?
Jakie są konsekwencje długotrwałej depresji?
Czy wolno pytać, co ona chce nam dzisiaj powiedzieć? 
opis z okładki                               

W mroku depresji objętościowo nie jest obszerna – liczy niecałe 150 stron, jednak jej wnętrze jest doprawdy bogate. Ksiądz Grzywocz jest bardzo mądrym człowiekiem, ale mądrym tak życiowo, a nie wiedzą wykutą z podręczników. Zresztą miałam okazję pewnego dnia się o tym przekonać podczas pewnego Spotkania, które właśnie mnie zainspirowało mnie do zapoznania się z różnego rodzaju materiałów wydanymi przez niego. Tak właśnie w moich łapkach wylądowała książka W mroku depresji, która wśród książek związanych z depresją, które czytałam jest pozycją najbardziej optymistyczną i przepełnioną nadzieją, no i zdecydowanie najlepszą. Autor mówi w niej o depresji w świetle wiary, obecności Boga, wyjaśnia różne szczegóły dotyczące tej choroby. Z racji sporego doświadczenia ks. Grzywocza oraz jego szerokiej wiedzy dotyczącej jednocześnie psychologii, jak i teologii w książce znajdziemy wszystko bardzo dobrze opisane, a przede wszystkim przystępnym zrozumiałym językiem... Co ważne książka pokazuje także, że każda depresja jest inna, co zwraca uwagę na to, żeby nie wrzucać wszystkiego do przysłowiowego jednego worka.
Im większa depresja tym ciemniej. Na początku jest jeszcze jakiś półmrok, coś widać, ale im głębiej, tym mniej światła. Wszystko gaśnie w ciemnościach. Nie wiadomo, czy to czego dotykam, jest dobre czy złe, czy stoi czy leży. Nic nie jest jasne. Wszystko staje się nienaturalnie trudne – kolejny dzień jawi się jako potężna góra. Gaśnie nadzieja. (…) Wszystko ginie w ciemności.


W mroku depresji to książka zdecydowanie warta przeczytania, a szczególnie osobom w jakikolwiek sposób wierzących i zmagających się z jakimiś stanami depresyjnymi czy obniżonym nastrojem. Z pewnością wiele wyjaśni, wyklaruje, doda nadziei. Mam jednak świadomość, że osobom niewierzącym ta książka zdecydowanie nie podejdzie i w tym przypadku polecam inną książkę z tej tematyki pt. Twarze depresji. Nie zmienia to faktu, że W mroku depresji wywołała we mnie bardzo pozytywne odczucia i zdecydowanie ją będę polecać. Naprawdę warto sięgnąć!
Człowiek robi także rzeczy, które nie mają sensu, wiele momentów swojego życia wypełnia bezsensem. Ale Bóg, Jego sens, nie opuszcza także i tych chwil. Stąd wolno nam także wierzyć, że to, co dokonuje się w depresji ma głęboki sens, ponieważ Bóg nie opuszcza ludzi tak mocno zranionych.

ks. Krzysztof Grzywocz

piątek, 29 kwietnia 2016

"Grunt pod nogami" Jan Kaczkowski

Tytuł: Grunt pod nogami
Autor: Jan Kaczkowski
Wydawnictwo: WAM
Ilość stron: 232
Ocena: poza skalą



Nie po to dostaliśmy wolność, żeby nam zaszkodziła. Nie bójmy się z niej korzystać, ale róbmy to odpowiedzialnie.






O księdzu Janie Kaczkowskim usłyszałam już jakiś czas temu, później zabrałam się za jego książkę zatytułowaną Życie na pełnej petardzie. Od tamtego czasu wyjątkowo polubiłam księdza Jana – jego podejście do życia, choroby... Ostatnio wstrząsnęła mną (i zapewne nie tylko mną) informacja o jego śmierci, choć z racji glejaka była ona do przewidzenia. I w tym samym czasie zaczęłam czytać jego kolejną, najnowszą pozycję pt. Grunt pod nogami.
Wiecie, nowotwór pomógł mi uporządkować swoje życie - wyzwolił mnie z lęku, z kompleksów. Już nikt mi nic nie może zrobić. Jestem zupełnie wolnym człowiekiem. Nie życząc wam żadnego nieszczęścia, namawiam was do tego, żebyście nie tkwili w sytuacjach, które was mocno męczą. 
Grunt pod nogami to zbiór kilkunastu kazań księdza Jana Kaczkowskiego, które wygłaszał w różnych miastach, parafiach, kościołach... Poza kazaniami znajdziemy w niej także przykładową drogę krzyżową oraz propozycję rekolekcji, które możemy przeżyć w swoich czterech ścianach. Kazania te autor książki wygłaszał prosząc o pomoc i wsparcie dla puckiego hospicjum, jednak nie są one o nim. Znajdziemy w nich dużo o relacji z Bogiem, o postrzeganiu świata oraz Boga oczami chorego księdza. Dużo przeczytamy o relacjach międzyludzkich, o relacjach człowiek – Bóg, o pogodzeniu się z chorobą... Jak wygląda kontakt księdza Jana z innymi ludźmi, a przede wszystkim z Bogiem? Co chce przekazać najróżniejszym ludziom w tych swoich kazaniach i rekolekcjach? 
Bóg nie jest paskudnym dziadem siedzącym na chmurze, który nas nie lubi, więc rozdaje cierpienia i rozmaite przeciwności. On nas kocha w chwili naszego powodzenia, ale szczególnie blisko jest w momencie nieszczęścia. Nie opuszcza swoich dzieci. Fakt – czasem trudno zrozumieć tę bliskość.
Grunt pod nogami kupiłam razem z jeszcze jedną książką księdza Kaczkowskiego pt. Szału nie ma jest rak, ale wybór jako na pierwszą trafił właśnie na tę pozycję. Zaczęłam ją czytać mając już świadomość kim jest ksiądz Kaczkowski i jak pisze oraz się wyraża, miałam już względem niej pewne oczekiwania, które zostały w pełni zaspokojone. Kazania są najróżniejszej długości, podejmujące różne tematy, które są pełne życiowych przykładów – z życia swojego, swoich znajomych, a także postaci biblijnych. Ksiądz Kaczkowski zawsze wyrażał wszystko wprost, nigdy nie bał się kontrowersyjnych tematów, a jednocześnie podchodzi do nich z ogromną dozą delikatności. Autor wyraża się w sposób jasny, nieskomplikowany... Nie ma tutaj żadnego wodolejstwa i niepotrzebnych słów. Wszystko jest wręcz idealnie wyważone. Do tego ogromna dawka poczucia humoru, pokory względem choroby, wierność sobie oraz powołaniu. Prawdziwe Credo księdza Jana Kaczkowskiego.
Walczcie o siebie, nie dajcie się wdeptać kryzysom beznadziejności, chwilowej ciemności, walczcie o czyste sumienia o nigdy nie myślcie, że Bóg jest przeciwko wam. 
Podsumowując już książkę Grunt pod nogami – jest to pozycja naprawdę ciekawa i wartościowa, którą z całego serca polecam każdemu, także niewierzącym. Przekazuje ona uniwersalne wartości, podnosi na duchu, a szczególnie porusza wielka wiarygodność autora w jego kazaniach. Naprawdę ją polecam!!! Nie oceniam jej z racji tego, że każdy odbierze ją inaczej, a poza tym trudno ceniać czyjeś kazania czy rozważania drogi krzyżowej – tak, więc zostawiam z oceną poza skalą...

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

"Jesteś cudem. 50 lekcji jak uczynić niemożliwe możliwym" Regina Brett

Tytuł: Jesteś cudem. 50 lekcji jak uczynić niemożliwe możliwym
Autor: Regina Brett
Wydawnictwo: Insignis
Ilość stron: 355
Ocena: 5.5/6



Nauczyła mnie, że żadna prośba nie jest zbyt śmiała. Żadna potrzeba nie jest zbyt wielka. Że nadzieja na cud nigdy nie jest absurdalna. A życie nigdy nie jest zbyt krótkie, by nie mieć znaczenia.




Książki Reginy Brett poznałam już jakiś czas temu dostając od koleżanki jej pozycję Bóg nigdy nie mruga. Od tamtego czasu bardzo mi się spodobały, więc postanowiłam kupić pozostałe. Tak właśnie na mojej półce pojawiła się pozycja Jesteś cudem. 50 lekcji jak uczynić niemożliwe możliwym.
Ignoruj otaczające cię głosy. Różni ludzie będą potrząsać szklaną kulą ze sztucznym śniegiem, w której mieści się twój świat. Wystarcza krytyczna uwaga, złośliwa plotka, zatrzaśnięte drzwi, a wokół ciebie zaczynają wirować białe płatki. Zachowaj spokój, wycisz się. Pozwól im wirować. W końcu opadną i odkryjesz, że skarb w twojej kuli pozostał nienaruszony.
Jesteś cudem. 50 lekcji jak uczynić niemożliwe możliwym to zbiór 50 kilkustronicowych felietonów, które mają na celu zmotywować, dodać otuchy, podnieść na duchu. Nie są one zbyt długie, przywołują przykłady z życia autorki oraz znanych jej osób, które spotkała na swojej drodze, a wszystkie utrzymane w motywującym, luźnym stylu. A o czym mówią poszczególne felietony? Co chce przekazać Regina Brett swoim czytelnikom?
Szczęście to wybór. Czasami wybieram coś innego. Użalam się nad sobą, pogrążam w lęku, złości albo smutku. Kiedy się na tym przyłapię, robię chwilę przerwy i zadaję sobie pytanie: czy chcesz być szczęśliwa? Niekiedy zaskakuję sama siebie, bo odpowiedź brzmi: nie. Ale kiedy wypowiadam słowo "nie", mam świadomość, że decyduję się być nieszczęśliwa. 
Jesteś cudem. 50 lekcji jak uczynić niemożliwe możliwym jest już trzecią książką Reginy Brett, jaką miałam okazję przeczytać i już kolejna , która mnie oczarowała. Zaczęłam ją czytać w dość ciężkim dla mnie okresie, kiedy potrzebowałam książki, która byłaby miodem na moje serce i skołatane nerwy, krótko później dostałam od koleżanki skserowaną jeden z felietonów tej pozycji – takie zrządzenie losu. Podobało mi się, bardzo mnie podniosła na duchu. Język autorki Jest wciąż lekki, przyjemny w odbiorze, a styl naprawdę motywujący, a przykłady z życia są kolejnym plusem. 
Jeśli chcesz przynieść światu wielką zmianę, wykonuj swoje drobne zadania z większą miłością, większą uwagą, większą pasją. Po prostu pokochaj swoją pracę, swoją rodzinę, swoją okolicę, zadanie, które ci powierzono.
Podsumowując Jesteś cudem. 50 lekcji jak uczynić niemożliwe możliwym to bardzo wartościowa książka, godna przeczytania, chociażby w celu zastanowienia się nad własnymi dokonaniami, osiągnięciami, aczkolwiek nie ukrywam, że Bóg nigdy nie mruga. 50 lekcji na trudniejsze chwile w życiu dała mi o wiele większego kopa. Jeżeli dręczy Cię zły humor, dopada chandra brak wiary w to, czy Twoje osiągnięcia mają jakiś sens – Jesteś cudem. 50 lekcji jak uczynić niemożliwe możliwym jest książką właśnie dla Ciebie.

niedziela, 3 kwietnia 2016

"Mam sto lat i chciałabym wam powiedzieć..." s.Emmanuelle

Tytuł: Mam sto lat i chciałabym wam powiedzieć...
Autor: s. Emmanuelle
Wydawnictwo: Esprit
Ilość stron: 184
Ocena: 5/6



Jestem całkowicie przekonana, że piekło to pozostać w sobie, zamknąć się w sobie. Raj zaś to otworzyć się, rozpocząć, to dzień, w którym dostrzeżemy innego, usłyszymy go. Wówczas, razem, pójdziemy ręka w rękę.




Siostra Emmanuelle wstąpiła do zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Syjonu mając 23 lata, ale jej powołanie zaczęło wzrastać, kiedy miała 6 lat i była świadkiem tragicznej śmierci własnego ojca... Ono wzrastało, dojrzewało, aż w końcu zaprowadziło do tego konkretnego zgromadzenia.

Książka Mam sto lat i chciałabym wam powiedzieć... to wywiad, który podejmuje najróżniejsze tematy – powołania siostry Emmanuelle, jej pomocy gałganiarzom w Kairze, stowarzyszenia, które prowadzi, a przede wszystkim o Miłości. Przede wszystkim Miłości Jezusowej, Miłości do ludzi, pomiędzy ludźmi...

Mam sto lat i chciałabym wam powiedzieć jest bardzo dobrze napisaną książką. Choć krótka to pełna przekazu, nadziei, siły do niesienia pomocy, pełna pozytywnej, Bożej energii i siły. Zmusza do refleksji, do zatrzymania się... Trafnie zadane pytania, jeszcze trafniejsze odpowiedzi!

No cóż tu dużo pisać – książka warta przeczytania – zdecydowanie podniesie na duchu, zainspiruje do większego miłosierdzia, większego działania na rzecz bliźnich.

niedziela, 21 lutego 2016

"Bóg zawsze znajdzie Ci pracę. 50 lekcji jak szukać spełnienia" Regina Brett

Tytuł: Bóg zawsze znajdzie Ci pracę. 50 lekcji jak szukać spełnienia
Autor: Regina Brett
Wydawnictwo: Insignis
Ilość stron: 368
Ocena: 5.5/6


Nie zastanawiaj się, czego potrzebuje świat. Zastanów się, co sprawia, że czujesz, że żyjesz, a potem zacznij to robić. Bo świat potrzebuje właśnie ludzi, którzy czują, że żyją.  





Po tym jak pewnego dnia dostałam od koleżanki książkę Bóg nigdy nie mruga i po jej przeczytaniu już wiedziałam, że chcę przeczytać kolejne książki Reginy Brett. Właśnie dlatego bez większego wahania kupiłam dwie kolejne jej książki. Jedną z nich jest właśnie Bóg zawsze znajdzie Ci pracę. 50 lekcji jak szukać spełnienia. No i zabrałam się za jej czytanie z dużą radością.
Musisz wierzyć w siebie nawet wtedy, gdy nikt inny w ciebie nie wierzy. Musisz wierzyć mocniej,niż wątpią wszyscy wokół. Musisz wierzyć w cuda,w to,czego nie widać. To może oznaczać,że sam będziesz musiał stworzyć dla siebie wymarzona pracę. Może sam będziesz musiał zaprojektować życie, którego pragniesz.
Bóg zawsze znajdzie Ci pracę to zbiór 50 kilkustronicowych rozdziałów, w których Regina Brett podejmuje różne tematy krążące wokół tematu pracy, jej poszukiwania, różnych rodzajów, wielu możliwości jakie daje... Wiadomo, że w pracy zdarza się wiele różnych problemów, z jej szukaniem, z tym, że często jest poniżej oczekiwań czy nieadekwatna do wykształcenia. W książce Bóg zawsze znajdzie Ci pracę pokazuje dobre strony każdej sytuacji. Jak pokochać to, co się robi, gdy przestało się to robić? Jak pokochać swoją pracę coraz bardziej? Jak znaleźć radość nawet w problematycznych sytuacjach? Czy taka radość jest w ogóle jest możliwa? Jak znaleźć w swojej pracy większą głębię?
Każdy ma jakąś supermoc. Wszyscy przyszliśmy na świat z umiejętnościami, które nas wyróżniają. Każdy ma też swój kryptonit, coś, co go ogranicza, pozbawia całej siły, obezwładnia w mgnieniu oka. Zwykle nasze najmocniejsze strony i największe słabości to dwie strony jednego medalu. 
Bóg zawsze znajdzie Ci pracę. 50 lekcji jak szukać spełnienia to książka, która stała się swoistym ukojeniem dla mnie w trudnym czasie. Zaczęłam ją czytać w momencie, kiedy jechałam na pewne spotkanie – coś w stylu warsztatów czy szkolenia. Poza planowanymi spotkaniami było sporo czasu wolnego, więc siedziałam z nią, kontemplowałam ją i się nią rozkoszowałam... Książka zbiorem felietonów - każda lekcja to oddzielny artykuł. W sposobie jakim Regina Brett posługuję się językiem widać jej doświadczenie, ale także i pasję. Szczególnie ciekawe są realistyczne przykłady przytaczane przez autorkę i liczne odniesienia do tego co się wydarzyło w życiu jej lub jej znajomych... W swoim przekazywaniu nie jest zbyt nachalna, nie przebrzmiewa kaznodziejski ton, co jest kolejnym atutem. Przez co książkę czyta się naprawdę przyjemnie, refleksje pojawiają się dość często... Aż korci do jak najszybszego przebrnięcia do ostatniego felietonu, ale moim zdaniem warto czytać ją powoli, delektować, rozkoszować się nią... Dawkować sobie, znaleźć coś do przemyślenia.
Bierność często przynosi nam pewne korzyści: dopóki możesz winić kogoś innego, nie musisz brać odpowiedzialności za to co idzie nie tak Ale ma też złe strony: dopóki jesteś bierny, nic w twoim życiu nie zmieni się na lepsze. 
Bóg zawsze znajdzie Ci pracę. 50 lekcji jak szukać spełnienia jest pozycją, którą polecam z ręką na sercu. Zwłaszcza dla osób, które straciły radość z tego co robią, które nie widzą w tym sensu, a także tym, którzy już to mają, ale chcieliby na swoje zajęcia spojrzeć inaczej, z jeszcze większym zapałem. Naprawdę szczerze polecam! Choć nie ukrywam, że Bóg nigdy nie mruga wypadła lepiej, a ja już czytam kolejną książkę Reginy Brett pt. Jesteś cudem.