Pokazywanie postów oznaczonych etykietą depresja itp.. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą depresja itp.. Pokaż wszystkie posty

sobota, 31 maja 2025

"Jest OK. To dlaczego nie chcę żyć?" Marek Sekielski, Małgorzata Serafin

Tytuł: Jest OK. To dlaczego nie chcę żyć?
Autor: Marek Sekielski, Małgorzata Serafin
Wydawnictwo: Agora
Ilość stron: 344
Ocena: poza skalą



To jest najtrudniejsze - przyznać przed samym sobą, że nie daje się rady.







Lubię sięgać po książki, które podejmują temat depresji – nie dość, że kończę psychologię, to jeszcze sama mam tę przypadłość. Lubię poznawać historie innych ludzi, ich perspektywę, myśli i pragnienia. Za mną już Twarze depresji czy Żyletkę zawsze noszę przy sobie – teraz przyszedł czas na książkę autorstwa Marka Sekielskiego i Małgorzaty Serafin pt. Jest OK. To dlaczego nie chcę żyć?.

Bohaterowie tej książki są wspaniałymi i wrażliwymi ludźmi, którzy po latach zmagania się ze sobą doszli do ściany. Stanęli nad przepaścią. Można tu dorzucić jakiekolwiek inne określenie, ale prawda jest taka, że to, co czuje osoba w depresji, trudno ubrać w słowa. Jednak naszym rozmówcom to się udało. Szczerze i bardzo intymnie opowiedzieli o swoim życiu z depresją. Podzielili się wspomnieniami z najtrudniejszych momentów, w których choroba popchnęła ich w stronę samobójstwa. Ale zebrane w książce rozmowy to również dowód na to, że z depresji da się wyjść. Że jest nadzieja na wyzdrowienie, choć wewnątrz ledwo tli się wola życia.                                                                                                                                                                                                    z opisu wydawcy

Jest OK. To dlaczego nie chcę żyć? Jest książką, która jest trudna, a szczególnie trudna może być dla osób, które po raz pierwszy spotykają się z tematyką depresji. Marek Sekielski i Małgorzata Serafin dobrali do swojej książki różne osoby z różnymi historiami, co daje dość szeroki obraz depresyjnych perypetii, wiele z obrazów depresji. Pytania są zadawane w sposób delikatny i z taktem, ale jednocześnie są bardzo odważne. Odpowiedzi są szczere i pokazują, jak kręte mogą być depresyjne drogi, a także to, że nawroty się pojawiają – nawet w najlepiej zaleczonej depresji. Mimo trudnego tematu – książka jest napisana w sposób przystępny i dość łatwy do zrozumienia dając jednocześnie dość szeroki obraz różnych obrazów depresyjnych. Moim zdaniem niezwykle ważne jest to, jak różne historie są przedstawione w tej książce – na pytania odpowiadają takie osoby jak modelka, sportowiec, prawniczka, dziennikarz czy uczennica – co pokazuje, że ta choroba może dotknąć dosłownie każdego. Wszystko przedstawione pokazane obiektywnie, bez stygmatyzacji czy oceny, co jest niezwykle ważne. 

Dlatego uważam, że wszyscy ludzie, którzy żyją na świecie, są megabohaterami, bo się nie zabili, bo walczą każdego dnia dalej. Życie w tym świecie jest, kurwa, wyczynem.

Jest OK. To dlaczego nie chcę żyć? To moim zdaniem książka niezwykle trudna i ważna. Na mnie, jako osobie depresyjnej i psychologowi in spe, zrobiła niemałe wrażenie, a dla osób w sporym kryzysie psychicznym czy takich, którzy nie znają w ogóle tematów związanych z depresją ta książka może być nie małym szokiem i wstrząsem. Oceny nie ma, bo jest poza skalą, ale z racji tematu – zdecydowanie warta przeczytania i polecenia. 

Wśród wielu beznadziejnych, coachingowych powiedzonek mam jedno ulubione: co nas nie zabije, to nas wzmocni - kwintesencja głupoty różnej maści motywatorów. Powiedzcie to mądrale gwałconym dzieciom, ofiarom dziecięcej przemocy, alkoholowym rodzinom, dzieciom niechcianym, niesłuchanym, nieakceptowanym. Powiedzcie ofiarom terroru psychicznego i popierzonych rodziców, którzy zawsze wiedzą co jest dla ich dziecka najlepsze. 

niedziela, 29 maja 2022

"Żyletkę zawsze noszę przy sobie" Małgorzata Gołota





Tytuł: Żyletkę zawsze noszę przy sobie
Autor: Małgorzata Gołota
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 352
Ocena: poza skalą








Zarówno depresja, jak i wszystkie choroby i zaburzenia psychiczne cały czas są tematem tabu, chociaż odnoszę wrażenie, że o ostatnimi laty o depresji mówi się coraz bardziej otwarcie. Jest chociażby kampania społeczna Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję., w której bierze sporo znanych osób. Jest również książka Twarze depresji autorstwa Anny Morawiec – inicjatorki kampanii. Sama od lat mam tę wierną przyjaciółkę – depresję, o czym od dłuższego czasu mówię zupełnie otwarcie, a ponadto studiuję psychologię. W tematyce zaburzeń nastroju jest jednak jeden temat zupełnego tabu – chorujące na nie dzieci. Z naukowego punktu widzenia fascynujące jest, co dzieje się w łowach 7-10 latków popełniających samobójstwa, a z drugiej jest to wyjątkowo przerażające… O tym pisze również Małgorzata Gołota w swojej książce pt. Żyletkę zawsze noszę przy sobie.

Z danych komendy głównej policji wynika, że z roku na rok rośnie liczba prób samobójczych podejmowanych przez młodych ludzi. Rośnie też liczba samookaleczeń. Dzieci często boją się, że zostaną niezrozumiane, że ktoś je oceni jako słabe, leniwe, głupie, uważają, że zawiodły swoją rodzinę. Przede wszystkim jednak boją się, że o ich chorobie dowiedzą się inni. Wstyd jest tu czynnikiem kluczowym. Bardzo ważne jest głośne mówienie o tym, czym jest depresja i do czego prowadzi, jeśli jest nieleczona.                                                                                                                                                                    z opisu wydawcy

Żyletkę zawsze noszę przy sobie to reportaż, w którym Małgorzata Gołota przedstawia historie czterech dziewczynek cierpiących na depresję, jedna z nich dostała diagnozę mając zaledwie osiem lat. W tej książce są również rozmowy ze specjalistami w dziedzinie psychiatrii i psychologii – np. dr. n. med. Maciej Klimarczyk czy Paulina Dąbrowska (konsultantka telefonu zaufania). Poza przedstawieniem problemu, jakim jest stan psychiatrii i psychologii w Polsce (zwłaszcza tej dziecięcej), autorka przedstawia to, jak stan pandemii i związanym z tym dezinformacji, stresu i obostrzeń wpływa na dzieci i młodzież. W moim odczuciu książka jest napisana w sposób naprawdę przystępny w odbiorze, a także przedstawiająca temat w sposób bardzo obiektywny i szeroki, a także otwierający oczy na wiele spraw. Bardzo dobre i ważne jest również to, że w książce znajdują się również numery na linie zaufania, gdzie można się zgłosić w razie problemów. 

WHO podaje, że w skali świata aż 75 proc. cierpiących na depresję dorosłych i dzieci nie leczy się. Wymienia się trzy powody tej sytuacji – po pierwsze brak zasobów, po drugie brak wyszkolonych pracowników służby zdrowia, po trzecie społeczne piętno, jakim obciążamy osoby zmagające się z chorobami czy zaburzeniami psychicznymi.

Żyletkę zawsze noszę przy sobie to książka zdecydowanie warta przeczytana przez każdego, w moim odczuciu przede wszystkim przez rodziców, opiekunów i ludzi generalnie pracujący z dziećmi i młodzieżą – pozycja może otworzyć oczy i uwrażliwić na pierwsze symptomy i objawy depresji, zwłaszcza u dzieci czy nastolatków. Tę pozycję pochłonęłam praktycznie w jedno popołudnie – myślę, że u każdego, który się fascynuje tym tematem tempo będzie podobne. I z ciekawostek – poza sztandarowymi objawami depresji u dzieci i nastolatków głównym objawem jest… rozdrażnienie, którego rodzice i opiekunowie często nie zauważają, bo rozdrażnienie zwalają na karb dojrzewania i burzy hormonów. Dlatego uważam, że ta książka jest tak ważna i potrzebna – naprawdę polecam. 

Dziecko boi się właśnie tej reakcji, że ktoś na niego nakrzyczy, ktoś go wyzwie, że ktoś mu powie „a co to jest za problem, ja w twoim wieku miałem tak i tak, a ty, jak będziesz w moim wieku, to wtedy zobaczysz, co to są za problemy…” albo „weź się uspokój, czym ty się przejmujesz”, „za chwilę będzie lepiej”, „przecież wszystko się ułoży”. To są słowa, które odnoszą skutek odwrotny od zamierzonego, choć intencją rodzica jest właśnie to, by pomogły.

Książka bierze udział w wyzwaniu

piątek, 18 września 2020

"Wyszłam z niemocy i depresji, ty też możesz" Beata Pawlikowska

Tytuł: Wyszłam z niemocy i depresji, ty też możesz
Autor: Beata Pawlikowska
Wydawnictwo: Edipresse
Ilość stron: 352
Ocena: 0/6


Szukasz miłości wszędzie poza sobą. Tymczasem najważniejsza i najbardziej potrzebna miłość znajduje się W TOBIE. 




Nie dość, że studiuję psychologię to jeszcze sama od lat walczę z depresją, stąd u mnie takie zainteresowanie książkami związane z tą tematyką. Były Twarze depresji, były książki zaginionego w Tatrach księdza Grzywocza czy fabularyzowane z depresją w tle jak na przykład Pamiętnik samobójczyni Magdaleny Grochowalskiej. O niezbyt trafnych wypowiedziach dotyczących depresji w wykonaniu Beaty Pawlikowskiej już słyszałam, ale byłam ciekawa jej książki, dlatego postanowiłam dać jej szansę i sięgnęłam po pozycję pt. Wyszłam z niemocy i depresji, ty też możesz

Rozpacz była dla mnie czymś tak codziennym, że uznałam to za część rzeczywistości. Rozpacz tak wielka, że umierałam w duszy wiele razy i ze zdumieniem odkrywałam fakt, że wciąż żyję. Depresja to wielka pustynia pełna łez. Ale to jest tylko stan przejściowy. Można to zmienić. Trzeba tylko zrozumieć czym jest depresja, skąd się bierze i jaki jest jej mechanizm działania. To właśnie zrozumiałam. Wymyśliłam narzędzia. Zastosowałam. Zwyciężyłam. Ty też możesz.
                                                                           opis wydawcy

O zgrozo!

Wyszłam z niemocy i depresji, ty też możesz to książka, do której podchodziłam dość sceptycznie i wraz z wgłębianiem się w lekturę widziałam, że było to dobre podejście. Choć i tak się nią rozczarowałam… Całość przekazu Pawlikowskiej jest napisana co prawda bardzo lekko, co sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko, ale jednak sama treść jest po prostu słaba, błędna wręcz, a do tego niebezpieczna. Autorka wszystko odnosi do podświadomości, która ma bezsprzecznie sporą rolę w życiu człowieka, o czym mówi głównie cały nurt psychodynamiczny w psychologii, więc ten fakt jako taki niebezpieczny nie jest. Jednak depresja to coś więcej niż podświadomość, to także zaburzenia w wydzielaniu serotoniny, co leczy się lekami. A autorka uważa, że leki nie są potrzebne w leczeniu depresji – co zresztą widać, a do tego ani słowa nie ma o pójściu do specjalisty czy farmakoterapii i psychoterapii w leczeniu depresji, tylko uważa, że człowiek sam sobie może z tym poradzić. Z chwilową chandrą – jasne. Z depresją – nie ma szans. Widać z jej strony zdecydowane bagatelizowanie tematu oraz brak wiedzy na temat zaburzeń depresyjnych. A jest to wyjątkowo niebezpieczne. Osoba depresyjna z myślami samobójczymi przeczyta sobie książkę Pawlikowskiej, w której mówi ona, że leki są niepotrzebne – taka osoba może odstawić leki, bez konsultacji z lekarzem, a to może być tragiczne w skutkach. Ale w Polsce o tym się nie mówi, że rocznie więcej ludzi umiera śmiercią samobójczą niż w wyniku wypadków komunikacyjnych. Po co. Ale taka Beata Pawlikowska może polać sobie wodę na temat wychodzenia z depresji bez specjalistów nie mając chyba pojęcia o powadze choroby. 

Wyszłam z niemocy i depresji, ty też możesz – owszem możesz, ale z pomocą specjalistów i we wsparciu bliskich, a nie przy pomocy wyświechtanych frazesów Pawlikowskiej. Ja jestem zdecydowanie na NIE. No po prostu nie. Nie dość, że istne wodolojestwo, które nie daje żadnych konkretnych rad, a jest wręcz niebezpieczne. Nie, nie, nie. Ja się na to zdecydowanie nie zgadzam. Odradzam. Szkoda czasu, zdrowia i pieniędzy na tą książkę pełną zupełnie głupich i niebezpiecznych frazesów, które nawet nie są motywujące… Omijać szerokim łukiem. Dno i trzy metry mułu.

Książka bierze udział w wyzwaniu Abecadło z pieca spadło

niedziela, 31 maja 2020

"Notatki samobójcy" Michael Thomas Ford

Tytuł: Notatki samobójcy
Autor: Michael Thomas Ford
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ilość stron: 272
Ocena: 6/6



Głupio się przekonać, że twój stan zależy od jednej małej pigułki, która wygląda jak tic tac i zawiera jakąś dziwną kombinacje substancji...







Samobójstwa są wciąż tematem tabu, chociaż w Polsce rocznie więcej osób odbiera sobie życie niż ginie w wypadkach komunikacyjnych (wiedzieliście o tym?), ale zresztą całe zdrowie psychiczne jest jednym wielkim tabu. Dlatego cieszę się, że powstają takie książki jak Notatki samobójcy Michaela T. Forda, którą przeczytałam całkiem niedawno. 
Nazywam się Jeff. Mam siostrę i rodziców, którzy nadal ze sobą wytrzymują. Cała nasza czwórka mieszka w prześlicznym domku w prześlicznej okolicy w prześlicznym mieście podobnym do milionów innych miast. Rodzice nigdy nas nie bili, nie molestował mnie żaden ksiądz, koledzy w szkole nie dokuczali jakoś szczególnie. Nie słucham death metalu, nie mam obsesji na punkcie brutalnych gier wideo i nie odcinam głów małym zwierzątkom. Piętnastoletni Jeff trafia do szpitala psychiatrycznego po nieudanej próbie samobójczej. Ma spędzić czterdzieści pięć dni na oddziale dla nastolatków i wziąć udział w terapii grupowej. Chłopak jednak uparcie odmawia rozmawiania o tym, co się wydarzyło. Nie jest szczery nawet z samym sobą. Czego wstydzi się tak bardzo, że nie chce dalej żyć?
                                                                        opis wydawcy

Za Notatki samobójcy miałam ochotę zabrać się już jakiś czas temu, ale później o niej zapomniałam. Na szczęście jednak całkiem niedawno przypomniałam sobie o jej istnieniu i od razu zabrałam się za jej czytanie. Byłam jej bardzo ciekawa, chociaż nigdy wcześniej nie czytałam jej żadnych recenzji, więc też nie wiedziałam czego się po niej spodziewać. Zaczęłam czytać i zupełnie przepadłam. Jako studentka psychologii z wielką ciekawością czytałam o realiach pobytu w szpitalu psychiatrycznym po próbie samobójczej, a całość jest napisana w sposób bardzo interesujący i humorystyczny. Tak, to możliwe, żeby opisać psychiatryk w sposób zabawny i wcale nie jest to żenujące. Wszystko za sprawą głównego bohatera, który jest postacią ironiczną, zabawną, pełną ciekawych spostrzeżeń, ale pod tą maską – osobą nie znająca własnych emocji, dość lękliwą, niepewną siebie i przeżywającą swój prywatny dramat. Przede wszystkim osobą potrzebującą miłości. W moim odczuciu Michael Ford stworzył dość ciekawe postacie, pełne różnych problemów i dramatów, pokazując, że problemy psychiczne są pod różnymi maskami. Bardzo dużym plusem naszego, polskiego wydania jest lista różnych, pomocnych numerów np. Antydepresyjny telefon zaufania ITAKI czy do Poradni telefonicznej dla osób w kryzysie emocjonalnym. Jest to niezwykle ważne, bo często bywa tak, że osoby w kryzysie emocjonalnym i depresji często nie mają się do kogo zgłosić, stąd właśnie sięgają po samobójstwo, które wydaje się być dla nich jedynym rozwiązaniem. Jeszcze jednym plusem jest temat homoseksualizmu i homofobii, co jest pokazane w sposób nienachalny, a jako jeden z problemów. Generalnie bardzo dobrze, że są przedstawione różne postacie z różnymi problemami, w tym właśnie z rozpoznawaniem własnej seksualności.
Trafiliśmy do tego szpitala, bo ktoś - rodzice, lekarze, ludzie, którzy rzekomo nas kochają - boją się nas. Zamknęli nas w klatce, żeby ludzie mogli się gapić z bezpiecznej odległości na świry.
Notatki samobójcy są książką zdecydowanie godną polecenia. Choć temat zdecydowanie niełatwy, książka jest napisana w sposób naprawdę lekki i przyjemny. Autor podejmuje ważne i trudne tematy, pokazując jednocześnie, że samobójstwo nie jest lekiem na całe zło, a problemy można rozwiązać w zupełnie inne, różne sposoby. No wielkie brawa dla wydawcy za numery telefonów z tyłu książki w polskim wydaniu, zwłaszcza, że jest to książka dedykowana młodzieży. Ja jestem zdecydowanie na tak i bardzo polecam, niezależnie od wieku. 
Oto, do czego doszedłem: jak to jest, że ktoś ratuje samobójcę, a potem ma do niego pretensje za zepsuty dzień? Ciągle czuję, że ludzie chcą, bym za coś przeprosił. Ale nie mam za co, to oni spaprali sprawę. Nie ja.
Nie prosiłem, żeby mnie ratować.
Książka bierze udział w wyzwaniu Abecadło z pieca spadło


Antydepresyjny telefon zaufania ITAKI
22 484 88 01

Kryzysowy Telefon Zaufania
116 123

piątek, 9 grudnia 2016

"Bo jesteś człowiekiem, czyli jak żyć z depresją, ale nie w depresji" Ewa Woydyłło

Tytuł: Bo jesteś człowiekiem, czyli jak żyć z depresją, 
                      ale nie w depresji
Autor: Ewa Woydyłło 
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Ilość stron: 281
Ocena: 4,5/6



Ja osobiście wyobrażam sobie depresję jako wielogłowego potwora, który wygląda mniej lub bardziej groźnie w zależności od tego, którą głowę wystawi ze swojej kryjówki.





O książkach pani Ewy Woydyłło słyszałam już od dłuższego czasu i od praktycznie początku mojej przygody z literaturą związaną z depresją zamierzałam się zabrać za twórczość tej autorki. Okazja natrafiła się podczas mojej ostatniej wizyty w bibliotece, kiedy natrafiłam na książkę pt. , który bardzo mnie zaintrygował.

Bo jesteś człowiekiem, czyli jak żyć z depresją, ale nie w depresji to pozycja , która podejmuje głównie podstawowe tematy dotyczące depresji, ale jednocześnie w swoisty sposobi je rozwija. Można spotkać takie rozdziały jak Nałóg depresji, Zdrowie psychiczne jako umiejętność, Demografia depresji, a najważniejszym wydaje mi się Kiedy bliska osoba jest w depresji. Ponadto w książce można znaleźć kilka testów, które pomogą nam określić czy z sami jesteśmy w depresji lub pomóc zrozumieć najbliższych.
To nieprawda, że w każdym nieszczęściu trzeba doszukiwać się głębszego sensu. Lepiej skupić się na „sprawach do załatwienia”. Sens można dopiero znaleźć, zajmując się tym, co można zrobić, a nie ma tym, czego już nie można. Sens cierpienia zawiera się w przetrwaniu i poznaniu granic własnej wytrzymałości. Po prostu.

Bo jesteś człowiekiem, czyli jak żyć z depresją, ale nie w depresji to książka, która bardzo mnie zaintrygowała – przede wszystkim swoim tytułem, a także opisem na okładce. No i właśnie dlatego zgarnęłam ją z bibliotecznej półki. Napisana jest przystępnej formie, informacje są przekazane w dość przystępny sposób, aczkolwiek w moim odczuciu osoby zupełnie zielone w temacie depresji mogą nie do końca ogarniać. Dla mnie osobiście najciekawsze były testy - ich rozwiązywanie dawało najwięcej. Bardzo przydatna sprawa – mogłoby być ich nawet więcej. Jednym z ciekawszych rozdziałów w moim odczuciu jest ten pt. Demografia depresji., w którym autorka wskazywała na to skąd może brać się depresja w różnych grupach społecznych. Ciekawym jest także propozycja autorki, żeby przy leczeniu depresji zastosować program 12 kroków, który jest stosowany w grupach AA (oczywiście z drobnymi modyfikacjami).
Chcąc pomóc komukolwiek, NIE WOLNO kwestionować jego uczuć. Można starać się pokazać fakty i zdarzenia z innej perspektywy, można, a nawet trzeba ocenić sytuację pod kątem różnych rozwiązań, ale niczyim uczuciom zaprzeczać nie wolno.

Czy polecam książkę Bo jesteś człowiekiem, czyli jak żyć z depresją, ale nie w depresji? Owszem, w szczególności osobom, które mają już jako taką wiedzę na temat depresji, żeby wiedzieć o czym pisze autorka. Ci, którzy czyją, że ich podstawy wiedzy dotyczącej tej choroby są dość marne – mogą się pogubić. Ja osobiście z chęcią kiedyś sięgnę jeszcze po książki pani Ewy Woydyłło, może nawet przy najbliższej wizycie w bibliotece zgarnę kolejną z półki.



poniedziałek, 17 października 2016

"Kobieta i depresja" Lois P. Frankel

Tytuł: Kobieta i depresja
Autor: Lois P. Frankel
Wydawnictwo: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne
Ilość stron: 124
Ocena: 3/6


Co dzieje się z niewyrażoną złością? Czy jeżeli inni nie pozwalają nam jej wyrazić, przestajemy ją odczuwać? NIE! Raczej uczymy się przekształcać to uczucie w zachowania, które są społecznie akceptowane, lecz dysfunkcyjne. 





Od dłuższego czasu interesuję się tematyką psychologii, a w szczególności depresji. Z racji tego co jakiś czas zahaczam w bibliotekach i księgarniach o działy z książkami dotyczącymi właśnie zagadnień psychologicznych. Właśnie dlatego podczas ostatniej wizyty we wrocławskiej bibliotece zahaczyłam o ten dział i tam zgarnęłam książkę Kobieta i depresja będąc ciekawa czym się różni ta choroba u kobiet niż u mężczyzn. 

Dr. Lois P. Frankel pracuje głównie z kobietami, więc dlatego postanowiła napisać tę książkę zachęcając kobiety, by zdały się na swój własny instynkt i emocje. Opisuje w niej mechanizmy tłumienia uczuć i przedkładania potrzeb innych nad potrzeby własne, a także tłumienia złości, do czego kobiety są szczególnie zachęcane. Jakie jeszcze tematy można jeszcze poznać w tej niezbyt obszernej książeczce? O czym jeszcze pisze autorka? 
Dla twojego rozwoju i dla zdrowia bardzo ważne jest to, byś przestała zaprzeczać swym uczuciom i ignorowała ich dłużej. Nie obawiaj się własnych emocji. Jeśli je zaakceptujesz, nie będziesz musiała cierpieć z ich powodu całe życie. Przeciwnie, kiedy pozwolisz sobie na ich odczuwanie, będziesz mogła w każdej chwili pozostawić je za sobą. Wypieranie się uczuć jest największą przeszkodą, którą muszą pokonać kobiety na drodze do ich spełnienia. 
Kobieta i depresja jest niezbyt obszerną książeczką o intrygującym tytule i opisie. Jednak została wydana w 2002 roku i osobiście zauważyłam, jak wiele zmieniło się w postrzeganiu depresji od tamtego czasu. W końcu minęło już kilkanaście lat, medycyna poszła do przodu, a także jej gałąź – psychiatria, przez co także podejście do depresji, na którą z czasem choruje coraz więcej osób. No i to właśnie mi się najmniej podobało... Książkę czytało mi się ją szybko, a sama jest napisana dość przystępnym językiem. 

Czy polecam książkę pt. Kobieta i depresja? Jak dla mnie jest dość przeciętna, a nawet rzekłabym, że marna... Czyta się szybko, ale co z tego skoro podejście jest niezbyt aktualne... Jest wiele więcej lepszych książek o depresji,więc po co na nią tracić czas, nawet jeżeli jest taka cienka. 

sobota, 28 maja 2016

"W mroku depresji" Krzysztof Grzywocz

Tytuł: W mroku depresji
Autor: Krzysztof Grzywocz
Wydawnictwo: Salwator
Ilość stron: 148
Ocena: poza skalą



Agresja jest energią życia. Dzięki niej mogę dobrze przeżyć straty i ich konsekwencje. Bóg daje agresję, abym coś zrobił, działał i był twórczy.






Krzysztof Grzywocz jest kapłanem, egzorcystą diecezji opolskiej, wykładowcą teologii duchowości na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego, aktywnym psychoterapeutą, a także autorem wielu publikacji związanych z tematyką depresji, teologii, przebaczenia... Jedną z takich pozycji jest właśnie książeczka pt. W mroku depresji będąca transkrypcją sesji pt. Ból ludzkich zranień i radość przebaczenia. (Dlatego tę samą treść można poznać dzięki wysłuchaniu fonicznemu zapisowi tej sesji.)
Osoby depresyjne to często ludzie o niezwykłej wrażliwości, delikatni jak cienkie kartki tajemniczej księgi, z której tak wiele można wyczytać (...).
Jak nie zlekceważyć pierwszych objawów?
Czy wolno mówić o sensie depresji?
Jak pomagać w depresji sobie i innym?
Jakie są konsekwencje długotrwałej depresji?
Czy wolno pytać, co ona chce nam dzisiaj powiedzieć? 
opis z okładki                               

W mroku depresji objętościowo nie jest obszerna – liczy niecałe 150 stron, jednak jej wnętrze jest doprawdy bogate. Ksiądz Grzywocz jest bardzo mądrym człowiekiem, ale mądrym tak życiowo, a nie wiedzą wykutą z podręczników. Zresztą miałam okazję pewnego dnia się o tym przekonać podczas pewnego Spotkania, które właśnie mnie zainspirowało mnie do zapoznania się z różnego rodzaju materiałów wydanymi przez niego. Tak właśnie w moich łapkach wylądowała książka W mroku depresji, która wśród książek związanych z depresją, które czytałam jest pozycją najbardziej optymistyczną i przepełnioną nadzieją, no i zdecydowanie najlepszą. Autor mówi w niej o depresji w świetle wiary, obecności Boga, wyjaśnia różne szczegóły dotyczące tej choroby. Z racji sporego doświadczenia ks. Grzywocza oraz jego szerokiej wiedzy dotyczącej jednocześnie psychologii, jak i teologii w książce znajdziemy wszystko bardzo dobrze opisane, a przede wszystkim przystępnym zrozumiałym językiem... Co ważne książka pokazuje także, że każda depresja jest inna, co zwraca uwagę na to, żeby nie wrzucać wszystkiego do przysłowiowego jednego worka.
Im większa depresja tym ciemniej. Na początku jest jeszcze jakiś półmrok, coś widać, ale im głębiej, tym mniej światła. Wszystko gaśnie w ciemnościach. Nie wiadomo, czy to czego dotykam, jest dobre czy złe, czy stoi czy leży. Nic nie jest jasne. Wszystko staje się nienaturalnie trudne – kolejny dzień jawi się jako potężna góra. Gaśnie nadzieja. (…) Wszystko ginie w ciemności.


W mroku depresji to książka zdecydowanie warta przeczytania, a szczególnie osobom w jakikolwiek sposób wierzących i zmagających się z jakimiś stanami depresyjnymi czy obniżonym nastrojem. Z pewnością wiele wyjaśni, wyklaruje, doda nadziei. Mam jednak świadomość, że osobom niewierzącym ta książka zdecydowanie nie podejdzie i w tym przypadku polecam inną książkę z tej tematyki pt. Twarze depresji. Nie zmienia to faktu, że W mroku depresji wywołała we mnie bardzo pozytywne odczucia i zdecydowanie ją będę polecać. Naprawdę warto sięgnąć!
Człowiek robi także rzeczy, które nie mają sensu, wiele momentów swojego życia wypełnia bezsensem. Ale Bóg, Jego sens, nie opuszcza także i tych chwil. Stąd wolno nam także wierzyć, że to, co dokonuje się w depresji ma głęboki sens, ponieważ Bóg nie opuszcza ludzi tak mocno zranionych.

ks. Krzysztof Grzywocz

niedziela, 24 kwietnia 2016

"Pamiętnik samobójczyni" Magdalena Grochowalska

Tytuł: Pamiętnik samobójczyni
Autor: Magdalena Grochowalska
Wydawnictwo: Maternus Media
Ilość stron: 143
Ocena: 4/6



Rzeczywiście, nie tylko ja przechodziłam tragedię. A jaki krzyż muszą nieść ci, których mijam na ulicy? Wyglądają normalnie, ale kto wie, co kryją w sercu?






Zawsze lubiłam książki pisane w formie pamiętnika/dziennika, a dodatkowo ostatnio interesuje mnie tematyka depresji, samobójstw itp... Zwłaszcza jeżeli chodzi o psychikę, myślenie takiej osoby. Właśnie dlatego bardzo zainteresowała mnie książka Magdaleny Grochowskiej pt. Pamiętnik samobójczyni.

Magda – główna bohaterka książki – budzi się w szpitalu po próbie samobójczej. Próbowała się zabić łykając tabletki i popijając je alkoholem. Później zaczyna terapię – najpierw w szpitalu psychiatrycznym, później już poza nim w formie terapii grupowej. Poznaje najróżniejszych ludzi z najróżniejszymi problemami. Dlaczego Magda chciała się zabić? Co jest tego powodem? Jak poradzi sobie z terapią? Wyjdzie ze swoich problemów i dołków?

Pamiętnik samobójczyni jest cieniutką książeczką, ale dość mocno naładowana emocjami. Zaczyna się dość pesymistycznie, bo raczej trudno inaczej określić próbę samobójczą bohaterki. Jednak z czasem pojawia się więcej nadziei i optymizmu, pokazuje drogę wychodzenia z depresji, co może dać porządnego kopa osobom, które mają dołka. Przy poszczególnych nie ma konkretnych dat, tylko odliczane są dni od dokonania próby samobójczej. Język jakim autorka pisała jest dość adekwatny do odczuć bohaterki, choć czasami wydawał mi się zbyt formalny jak na dziennik i jak na odczucia osoby z depresją. Książka jest tak średnio życiowa. Świetnym przykładem jest to, że po próbie samobójczej teoretycznie taka osoba powinna wylądować w szpitalu psychiatrycznym na obserwacji lub/i terapii (jak w książce), jednak w rzeczywistości zdarza się tak naprawdę rzadko.
Lęk. Ten cholerny lęk. Pojawia się zawsze, gdy jest pochmurno albo zaczyna zmierzchać. Niczym go nie mogę zagłuszyć. Jest silny, dokuczliwy. Próbuję sobie tłumaczyć, że nie mam się czego bać, bo nic gorszego nie może mi się przydarzyć. Wszystko już za mną. Lecz ten lęk jest jak ból głowy czy żołądka. Ja swoje, organizm swoje.
Podsumowując już Pamiętnik samobójczyni – jest to dość dobra książka. Przełamuje stereotyp osoby chorującej na depresję, przybliża możliwe terapie, odczucia i emocje towarzyszące temu wszystkiemu. Czy ją polecam? Zdecydowanie, aczkolwiek trzeba mieć świadomość, że na pewne rzeczy trzeba przymrużyć oko (obserwacja w szpitalu czy ciut zbyt formalny język). Jednak zdecydowanie warto przeczytać i skonfrontować ze swoimi wyobrażeniami dotyczącymi samobójcami (także niedoszłymi) oraz chorymi na depresję.

środa, 20 kwietnia 2016

"Moje córki krowy" Kinga Dębska

Tytuł: Moje córki krowy
Autor: Kinga Dębska
Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 304
Ocena: 5.5/6


To ciekawe: lodówki zazwyczaj odzwierciedlają to, co dzieje się w naszym życiu - jak jesteśmy szczęśliwi, jak jest dobrobyt, są pełne produktów, bogate, a jak jest źle, świecą pustkami i psuje się w nich tylko jakaś stara cytryna.





Pamiętam jak całkiem niedawno wybrałam się z rodzicami do kina na film pt. Moje córki krowy, który bardzo mi się spodobał wywołując naprzemiennie salwy śmiechu oraz łzy wzruszenia w oczach. Dopiero po obejrzeniu filmu dowiedziałam się, że powstał on na podstawie książki Kingi Dębskiej pod tym samym tytułem.

Moje córki krowy jest opowieścią o dwóch, dorosłych już siostrach – Marcie i Kasi. Pierwsza jest aktorką samotnie wychowującą córkę, a druga nadużywającą alkohol nauczycielką z bezrobotnym mężem oraz nastoletnim synem. Ich rodzice już dawno skończyli po 70 lat i obydwoje są ciężko chorzy, a siostry nie mają ze sobą najlepszych kontaktów. Każda opisuje wydarzenia ze swojej własnej perspektywy, dzieląc się swoimi przemyśleniami, obserwacjami... Jak ułożą się ich relacje? Jak poradzą sobie z opieką nad chorymi rodzicami? Śmierć matki połączy czy podzieli rodzinę? 

Trzeba zrozumieć, że śmierć nie jest naszym wrogiem; ona jest częścią nas. Rodzimy się i umieramy. Gromadzimy dobra, a potem one tracą sens. Dlatego trzeba łapać chwile, bo tylko one zostają. Życie jest chwilką. Liczy się tylko chwilka, którą pamiętamy. Reszta nie ma znaczenia. 

Moje córki krowy to książka, którą bardzo chciałam przeczytać i zabrałam się za nią zaraz po tym jak dostałam ją od przyjaciółki na urodziny. Pozycja wciągnęła mnie od samego początku i (zresztą tak jak przy filmie) towarzyszyło mi bardzo dużo emocji – od wzruszenia po sporo uśmiechu, radości czy dowcipu. Bardzo dobrze i jednocześnie ciekawie w tej pozycji są przedstawione relacje w rodzinie – pomiędzy rodzeństwem, pomiędzy rodzicami i dziećmi, a także zachowania wobec śmierci najbliższych i radzenia sobie z żałobą. Napisana jest bardzo językiem adekwatnym do sytuacji – niezbyt patetycznym, ale też niezbyt prostackim. Zdarzyły się wulgaryzmy, ale w odpowiednich sytuacjach, bez ich nadużywania. Bardzo spodobała mi się kreacja postaci – szczególnie bliska stała mi się Marta – aktorka, polubiłam także ojca, jednak Kasia mnie nieco drażniła. To, że postaci wywołują tyle emocji to dobry znak. Pomysł na fabułę jest ciekawy, wykorzystany na odpowiednim poziomie. Nie jest to jednak książka, której akcja toczy się w zawrotnym tempie. Zdecydowanie bardziej zmusza do refleksji, ale z drugiej strony nie jest ona napompowana jakimiś pustymi frazesami czy pseudofilozoficznymi spostrzeżeniami.

Już tak na zakończenie – Moje córki krowy to bardzo dobra książka, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że jest to literacki debiut Kingi Dębskiej. W tej pozycji można znaleźć także trochę refleksji, trochę humoru, ciekawe postaci, a przede wszystkim jest to książka mądra i bardzo, bardzo życiowa i prawdziwa.

wtorek, 12 kwietnia 2016

"Dziewczyna z pociągu" Paula Hawkins

Tytuł: Dziewczyna z pociągu
Autor: Paula Hawkins
Wydawnictwo: Świat Książki
Czyta: Karolina Gruszka
Długość: 9 godz. 45 min.
Ocena: 3.5/6


Wiem tylko, że jednego dnia czuję się dobrze, życie jest słodkie i niczego więcej mi nie potrzeba, a następnego rwę się do ucieczki, nie mogę znaleźć dla siebie miejsca i znowu się pogrążam.





O Dziewczynie z pociągu zrobiło się głośno zaraz po premierze w październiku ubiegłego roku i już wtedy mnie zaczęła intrygować, dlatego właśnie zaczęłam się na nią czaić. W końcu ją zdobyłam i zabrałam się za jej lekturę.

Główną bohaterką Dziewczyny z pociągu jest Rachel, która codziennie dojeżdża do Londynu tym samym pociągiem o tej samej godzinie obserwując ludzi mieszkających na jego trasie – młodemu małżeństwu, swojemu dawnemu domowi... Wydaje się jej, że zna tych ludzi, nawet nadała im imiona. Okazuje się, że pewnego dnia jedna z kobiet, którą Rachel obserwowała, zaginęła bez śladu. A wszystko jest opisane z perspektywy trzech różnych kobiet. Jaki ma to związek z życiem Rachel? Co stanie się z zaginioną kobietą?
Nie jestem już taka jak kiedyś. Przestałam być powabna, jestem na swój sposób odstręczająca (...) Jest tak, jakby ludzie widzieli wszystkie moje urazy, jakby dostrzegali je w moich oczach, w tym jak się noszę, jak się poruszam.
Dziewczyna z pociągu to thriller psychologiczny, który zyskał bardzo duży rozgłos. Jednak czy jest go wart? Osobiście skończyłam ją z mieszanymi uczuciami. Jak na thriller – fabuła jest przemyślana od początku do końca, ale jednocześnie akcja nie jest zbyt wartka, a zakończenia można było się już domyślić w mniej więcej 3/4 książki (tak jak było w moim przypadku). Jednak z drugiej strony bardzo ciekawe było przedstawienie oraz wejście w psychikę kobiety uzależnionej od alkoholu. Postacie wykreowane przez autorkę są niezbyt sztampowe, aczkolwiek mogły by być ciut bardziej dopracowane. Główna bohaterka – Rachel – momentami mnie irytowała, jednak z drugiej strony interesowała mnie sprawa jej uzależnienia od alkoholu.
Moje dobre anioły znowu przegrały, pokonane przez alkohol, przez kobietę, którą jestem gdy piję. Pijana Rachel nie dostrzega konsekwencji, jest albo przesadnie wylewna i pełna optymizmu, albo płonie z nienawiści. Nie ma przeszłości ani przyszłości. Istnieje tylko tu i teraz.
Generalnie Dziewczyna z pociągu to książka dość ciekawa, aczkolwiek czegoś jej brakuje. Najbardziej ciekawy był wątek psychologiczny. Przeczytać można, będzie dość ciekawa, aczkolwiek jak na thriller mogłaby być lepsza – znam thrillery, które o wiele bardziej trzymają w napięciu.

środa, 9 marca 2016

"Kraina Prozaca" Elizabeth Wurtzel

Tytuł: Kraina Prozaca
Autor: Elizabeth Wurtzel
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 288
Ocena: 5,5/6


Ale depresja jest nudą w czystej postaci. Terminu "depresja" używa się i nadużywa ostatnio, ale nigdy w związku z czymś dzikim, szalonym, nigdy w odniesieniu do kogoś, kto przetańczył całą noc z abażurem na głowie, a potem poszedł do domu i się zabił.




Ostatnio coraz bardziej interesują mnie książki o tematyce psychologicznej. Właśnie dlatego sięgnęłam już po książki takie jak Twarze depresji czy Psychologia odżywiania się. Postanowiłam zabrać się za kolejną pozycję dotykającą tematu depresji, więc dlatego zaczęłam czytać Krainę Prozaca.

Kraina Prozaca to autobiograficzna opowieść amerykańskiej dziennikarki i pani adwokat, która przez lata zmagała się z jedną najmroczniejszych chorób cywilizacyjnych – depresją. Opisuje swoją walkę, swoje oczekiwania względem ludzi, swoje zachowania, myśli, odczucia... Gdy kobiecie brak siły, kiedy czuję tęsknotę za bliskością, czułością, akceptacją – lekarstwem okazuję się Prozac, będący jednym z pierwszych antydepresantów... Okazuje się być on lekarstwem dla coraz większej ilości ludzi...
W życiu jest jest miejsce na smutek, ból i rozpacz, które to stany – w stosownym natężeniu i w stosownej fazie życia – są normalne, nieprzyjemne, ale normalne. Depresja jest zjawiskiem zupełnie odmiennym, wywołuje kompletną pustkę bez uczuć, bez reakcji, bez zainteresowań. Ból, jaki odczuwasz, jest wynikiem prób podejmowanych przez naturę wypełnienia czarnej dziury. Tak czy owak człowiek dotknięty depresją pozostaje żywym trupem.
Kraina Prozaca zdecydowanie nie należy do książek ani łatwych, ani przyjemnych. O ile w Twarzach depresji widzimy metodyczne, naukowe podejście do sprawy, tutaj nie ma uczonych nazw czy terminów, a dużo więcej opisanych emocji, uczuć, wizji... Często czarnych, mrocznych, przerażających, przygnębiających i przeszytych beznadzieją. Jednocześnie są one bardzo prawdziwe, pokazujące to, jak naprawdę odczuwa osoba chora na depresję, jak wygląda jej świat, jak ona wszystko postrzega. Napisana dość prostym językiem, bardzo zrozumiałym, ale nie postrzegam tego jako wady, lecz bardziej jako zaletę ku zrozumieniu zawiłych procesów myślowych osoby cierpiącej na depresję. Książka jest napisana w narracji pierwszoosobowej, co jeszcze potęguje odczucia czytelnika, zbliża się do narratorki tej czarnej opowieści... 
Odnoszę wrażenie, że nie ma lekarstwa na depresję, że szczęście jest wieczną walką, i zastanawiam się, czy nie jest to przypadkiem walka, którą będę toczyła póki życia. Zastanawiam się czy warto. Boję się, że nie utrzymam fasady, odpadnie ze mnie tynk i zacznę prześwitywać.
Zdecydowanie polecam Krainę Prozaca, szczególnie osobom, które miały to szczęście, że nigdy nie spotkały się z depresją, ani w życiu swoim ani swoich bliskich. Przede wszystkim poznać, to jak osoba chora postrzega świat. Ludzie cierpiący lub stykający się z tą chorobą mogą poczuć, że w swoim cierpieniu, nie są sami... Jednak ostrzegam – można się zdołować...

sobota, 13 lutego 2016

"Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuje." Anna Morawska

Tytuł: Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuje.
Autor: Anna Morawska
Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 256
Ocenia: 6/6



Depresja nie jest wymysłem gwiazd z pierwszych stron gazet. To choroba, która może dotknąć każdego. 




 

Depresja to choroba psychiczna, na którą choruje 350 milionów ludzi na świecie, a w Polsce dotyka ona średnio co 10 obywatela. Choć jest to tak rozpowszechniona choroba, wręcz cywilizacyjna, to jednak w naszym społeczeństwie panuje na jej temat bardzo duża niewiedza, a co za tym idzie - wiele stereotypów, które (nie okłamujmy się) są naprawdę bardzo krzywdzące. Właśnie dlatego powstała kampania społeczna Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuje. Anna Morawska napisała także książkę o tej samej nazwie, o tym samym tytule.

Autorka sama mówi o swojej pozycji:
Twarze depresji to książka, w której chciałabym pokazać różne oblicza tej choroby. Nie chodzi o to, żeby wskazywać palcem kogoś, kto ma depresję. Postanowiłam porozmawiać z ludźmi, którzy najlepiej wiedzą, czym jest czarny pies – tak depresję nazwał Winston Churchill. Brytyjski premier powiedział, że jeśli odkryjesz, że przechodzisz przez piekło, to się nie zatrzymuj. Ta choroba atakuje jak dziki zwierz i zabiera człowiekowi energię. Szczeka do ucha tak głośno, że życie przestaje mieć sens.

Twarze depresji to pozycja, która rozpoczyna się metodycznym wstępem, w którym Anna Morawska wyjaśnia czym jest depresja, jakie są jej objawy, rodzaje, a także czym jest życie z depresją. Potem przychodzi miejsce na wywiady z kilkunastoma osobami m.in. z Olgą Bończyk, Kamilem Sipowiczem, Tomaszem Jastrunem czy Patrycją Markowską, a także z innymi, mniej znanymi... Opowiadają oni o swojej wieloletniej walce z chorobą, o leczeniu, o lepszych i gorszych dniach, o życiu z osobami cierpiącymi na depresję, a także o depresyjnych stereotypach i napiętnowaniu przez chorobę... Myślę, że cytaty zamieszczone w tej recenzji, choć trochę oddają właśnie myśli osób chorych na depresję...
Chciałabym poczuć znowu te małe radości. Nie mówię o jakimś wielkim szczęściu. Takie proste rzeczy gdzieś mi uciekły.
Twarze depresji chciałam przeczytać praktycznie od jej premiery w ubiegłym roku. Zainteresowałam się ostatnio trochę tematyką psychologii stąd moje lektury takie jak chociażby Psychologia odżywiania się czy Nałóg jedzenia, a także chęć zrobienia studiów z psychodietetyki. Bardzo się ucieszyłam, kiedy w końcu upolowałam ją w promocyjnej cenie na Targach książki w Krakowie. Zaczęłam ją czytać i pochłonęłam ją praktycznie całą podczas jednej (fakt faktem – trochę przedłużającej się) podróży pociągiem. Muszę przyznać, że książka jest napisana w bardzo dobry sposób. Widać sporą wiedzę autorki na temat choroby, a także wielką umiejętność i delikatność w rozmowie w ludźmi, w zadawaniu odpowiednich, subtelnych pytań... Do swojej książki tak dobrała osoby, żeby pokazać depresję z różnych stron i perspektyw. Od strony osoby sławnej, jak i niekoniecznie popularnej... Z perspektywy osoby chorej, a także od strony bliskiemu, który towarzyszy dotkniętemu chorobą. Wszystko tworzy spójną całość prowadząc czytelnika po różnych zakamarkach choroby... 
Bałem się wszystkiego i wszystkich. Bałem się Warszawy. Bałem się ludzi. Bałem się, że może się okazać, że nie jestem taki mądry, jak mi się wydawało.
Moim zdaniem warto przeczytać Twarze depresji z kilku powodów. Przede wszystkim, żeby zdobyć trochę informacji o tej chorobie, a także przełamać stereotypy jakie panują na jej temat. Także po to, żeby dowiedzieć się tego co przeżywają osoby chore i jak względem nim się zachować. Polecam ją naprawdę każdemu, ponieważ depresja to choroba, która spotyka naprawdę wiele osób, a około połowa (!) osób jest w ogóle nieleczona. W szczególności ją polecam osobom, które same chorowały, chorują lub mają z nimi kontakt, ponieważ ta książka może zdecydowanie dodać nadziei na lepsze dni... Książka naprawdę godna polecania i warta przeczytania!!! Może w końcu warto przełamać temat tabu?

http://twarzedepresji.pl/


wtorek, 2 czerwca 2015

"Psychologia odżywiania się. Od zdrowych do zaburzonych zachowań żywieniowych" Jane Ogden

Tytuł: Psychologia odżywiania się. Od zdrowych do zaburzonych zachowań żywieniowych
Autor: Jane Ogden
Wydawnictwo: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Ilość stron: 369
Ocena: 5.5/6

Jeśli mężczyźni i kobiety są inaczej przedstawiani przez środki masowego przekazu, może to wpływać na sposób myślenia o nich. Ponadto jeśli kobiety są ukazywane jako coraz chudsze, a mężczyźni jako bardziej muskularni, to także może mieć wpływ na nasze wyobrażenia dotyczące kobiecości i męskości. 



Od kiedy pamiętam byłam gruba. Mniej lub więcej, ale zawsze miałam nadprogramowe kilogramy. W końcu pewnego dnia postanowiłam się wziąć za siebie, schudłam 20 kg, ale i tak wciąż mam nadwagę, z którą wciąż walczę. Podczas mojej przygody z odchudzaniem poznałam na uczelni dziewczynę, która zainteresowała mnie psychodietetyką. Zaczęłam drążyć temat, szukać w Internecie, w bibliotekach, aż w końcu trafiłam na książkę autorstwa Jane Ogden pt. Psychologia odżywiania się. Od zdrowych do zaburzonych zachowań żywieniowych.

Kliknij, aby powiększyć.
Psychologia odżywania zaczyna się od ogólnego opisu wartości społecznej, fizjologicznej oraz psychologicznej wartości jedzenia, później przechodzi do znaczenia wymiarów ciała oraz już do meritum, czyli do zaburzeń – otyłości, bulimii i anoreksji – oraz ich leczenia. Tak, leczenia, bo są to choroby. Odżywanie się jest jedną z podstawowych potrzeb fizjologicznych człowieka, jednak jaki związek ma ono z ludzką psychologią? Czy to tylko fizjologia? Czy może niekoniecznie? Co jeszcze wiąże się z jedzeniem? Jakie przyczyny ma bulimia czy anoreksja? Dlaczego dokonujemy takich a nie innych wyborów żywieniowych?

Kliknij, aby powiększyć.
Muszę przyznać, że Psychologia odżywiania się to książka, która mną wstrząsnęła oraz otworzyła oczy na wiele spraw. Dzięki tej książce zrozumiałam wiele swoich zachowań i wyborów, które mnie doprowadziły do mojej otyłości. Wiele ciekawych rzeczy się dowiedziałam i znalazłam wiele powiązań między różnymi sferami mojego życia. Ale wracając do samej książki. Psychologia odżywiania jest pozycją typowo naukową, więc jest też napisana takim językiem. Na początku trudno było mi się to tego przyzwyczaić, a później się już wbiłam i czytało mi się ją całkiem przyjemnie. Jak na język książki naukowej wydanej przez uczelniane wydawnictwo język i tak jest dość zrozumiały i lekki. W porównaniu z typową beletrystyką jest oczywiście cięższy, ale wciąż zrozumiały i nieprzesadzony. Autorka rozpatruję sprawę odżywiania się bardzo szeroko, przytacza wyniki różnych, nowych badań związanych właśnie z tą tematyką, a na końcu jest bogata bibliografia, na której się oparła tworząc tę książkę. Bardzo fajna sprawa. Do tego książka jest opatrzona wieloma rycinami przedstawiającymi różne wykresy i zależności, co też chciałabym Wam pokazać.

Wzrost rozpowszechnienia otyłości pokrywa się ze spadkiem codziennego zużycia energii z powodu udoskonalenia systemów transportu oraz przejścia ze społeczeństwa rolniczego do społeczeństwa przemysłowego, a w coraz większym stopniu informacyjnego. Oto prosty przykład: pewna amerykańska firma telekomunikacyjna zasugerowała, że w ciągu jednego roku wewnętrzna linia telefoniczna pozwala jednostce zaoszczędzić 115 kilometrów spaceru, co może odpowiadać 1-1,5 kg tłuszczu lub do 10500 kcal.

Psychologia odżywiania się. Od zdrowych do zaburzonych zachowań żywieniowych jest pozycją wartą przeczytania, odkrywczą... Polecam ją wszystkim, którzy choć w minimalnym stopniu interesują się odżywianiem i jego wartością w życiu, polecam także tym, którzy dietetyką i psychologią zajmują się zawodowo. Mnie ta pozycja tylko utwierdziła w przekonaniu, że robienie podyplomówki z psychodietetyki to bardzo dobra koncepcja. Bardzo dobra książka!!!

Stereotypy tak bardzo
(Kliknij, aby powiększyć.)

Kliknij, aby powiększyć.