środa, 20 kwietnia 2016

"Moje córki krowy" Kinga Dębska

Tytuł: Moje córki krowy
Autor: Kinga Dębska
Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 304
Ocena: 5.5/6


To ciekawe: lodówki zazwyczaj odzwierciedlają to, co dzieje się w naszym życiu - jak jesteśmy szczęśliwi, jak jest dobrobyt, są pełne produktów, bogate, a jak jest źle, świecą pustkami i psuje się w nich tylko jakaś stara cytryna.





Pamiętam jak całkiem niedawno wybrałam się z rodzicami do kina na film pt. Moje córki krowy, który bardzo mi się spodobał wywołując naprzemiennie salwy śmiechu oraz łzy wzruszenia w oczach. Dopiero po obejrzeniu filmu dowiedziałam się, że powstał on na podstawie książki Kingi Dębskiej pod tym samym tytułem.

Moje córki krowy jest opowieścią o dwóch, dorosłych już siostrach – Marcie i Kasi. Pierwsza jest aktorką samotnie wychowującą córkę, a druga nadużywającą alkohol nauczycielką z bezrobotnym mężem oraz nastoletnim synem. Ich rodzice już dawno skończyli po 70 lat i obydwoje są ciężko chorzy, a siostry nie mają ze sobą najlepszych kontaktów. Każda opisuje wydarzenia ze swojej własnej perspektywy, dzieląc się swoimi przemyśleniami, obserwacjami... Jak ułożą się ich relacje? Jak poradzą sobie z opieką nad chorymi rodzicami? Śmierć matki połączy czy podzieli rodzinę? 

Trzeba zrozumieć, że śmierć nie jest naszym wrogiem; ona jest częścią nas. Rodzimy się i umieramy. Gromadzimy dobra, a potem one tracą sens. Dlatego trzeba łapać chwile, bo tylko one zostają. Życie jest chwilką. Liczy się tylko chwilka, którą pamiętamy. Reszta nie ma znaczenia. 

Moje córki krowy to książka, którą bardzo chciałam przeczytać i zabrałam się za nią zaraz po tym jak dostałam ją od przyjaciółki na urodziny. Pozycja wciągnęła mnie od samego początku i (zresztą tak jak przy filmie) towarzyszyło mi bardzo dużo emocji – od wzruszenia po sporo uśmiechu, radości czy dowcipu. Bardzo dobrze i jednocześnie ciekawie w tej pozycji są przedstawione relacje w rodzinie – pomiędzy rodzeństwem, pomiędzy rodzicami i dziećmi, a także zachowania wobec śmierci najbliższych i radzenia sobie z żałobą. Napisana jest bardzo językiem adekwatnym do sytuacji – niezbyt patetycznym, ale też niezbyt prostackim. Zdarzyły się wulgaryzmy, ale w odpowiednich sytuacjach, bez ich nadużywania. Bardzo spodobała mi się kreacja postaci – szczególnie bliska stała mi się Marta – aktorka, polubiłam także ojca, jednak Kasia mnie nieco drażniła. To, że postaci wywołują tyle emocji to dobry znak. Pomysł na fabułę jest ciekawy, wykorzystany na odpowiednim poziomie. Nie jest to jednak książka, której akcja toczy się w zawrotnym tempie. Zdecydowanie bardziej zmusza do refleksji, ale z drugiej strony nie jest ona napompowana jakimiś pustymi frazesami czy pseudofilozoficznymi spostrzeżeniami.

Już tak na zakończenie – Moje córki krowy to bardzo dobra książka, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że jest to literacki debiut Kingi Dębskiej. W tej pozycji można znaleźć także trochę refleksji, trochę humoru, ciekawe postaci, a przede wszystkim jest to książka mądra i bardzo, bardzo życiowa i prawdziwa.

8 komentarzy:

  1. Moim zdaniem książka i film świetnie się w tym przypadku uzupełniają, bo kładą nacisk na zupełnie inne elementy. Naprawdę warto poznać oba obrazy, bo oba są bardzo dobre, przejmujące.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię czytać książki po obejrzeniu filmu, bo mam wrażenie, że znam już całą historię :) na szczęście tej ekranizacji nie oglądałam, więc wezmę się za książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Również najpierw obejrzałam film, a dopiero później kupiłam sobie książkę... i wcale się nie zawiodłam... po prostu świetna!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Najpierw mam w planach książkę, a potem chcę obejrzeć film.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam na półce, kupiłam przed filmem, ale jeszcze nie przeczytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Skąd taki tytuł? Bo przyznam szczerze, że jakoś mnie on zniechęca.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)