Tytuł: Sprawa Niny Frank
Autor: Katarzyna Bonda
Cykl: Hubert Meyer
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Muza
Czyta: Marek Bukowski
Długość: 14 godzin 32 minuty
Ocena: 5/6
Co z tego, że posiadany skarb
doceniamy dopiero wtedy, kiedy go utracimy. Wtedy nie można już nic
zrobić, a posiadanie tej wiedzy rodzi frustrację, gniew i agresję.
O Sprawie Niny Frank czytałam już na
kilku blogach, a o twórczości Krystyny Bondy czytałam jeszcze
więcej. Z racji mojego zamiłowania do kryminałów postanowiłam
zapoznać się w końcu z twórczością tej autorki, a właśnie
zaczęłam od tej pozycji.
W książce pt. Sprawa Niny Frank
poznajemy psychologa policyjnego tzw. profilera – Huberta Meyera.
Zajmuje się on śmiercią aktorki grającej w popularnym serialu, a
akcja książki toczy się pomiędzy stolicą a pomiędzy niedużą
miejscowością o nazwie Mielnik nad Bugiem. Dlaczego aktorka umarła?
Kto jest jej zabójcą? Dlaczego akurat ona umarła? Kto jest
podejrzanym? Czy Hubert Meyer odpowiednio nakreśli profil
psychologiczny mordercy?
Nawet najbardziej porządna dziewczyna ma dwie natury - tę racjonalną, która świetnie sprawdza się w codziennych obowiązkach matki, żony, i tę drapieżną - wyuzdanej tygrysicy, która chce gwałtownych uczuć i niebezpiecznych zabaw z brutalem. A im bardziej się oburza na takie dictum, tym bardziej to skrywa w sobie i częściej o tym śni.
Sprawa Niny Frank jest pierwszą
książką Katarzyny Bondy z jaką miałam okazję się zapoznać, ale
jednocześnie jest debiutancką powieścią autorki. Choć początkowo
kupiłam sobie jej wersję klasyczną, książkową. Dopiero później
miałam okazję zdobyć zupełnie darmowego audiobooka, więc
zabrałam się za odsłuchiwanie tej książki. Początkowo nie do
końca potrafiłam się połapać w tej książce, wstęp był dla
mnie jakiś niezrozumiały... Jednak później wciągnęłam się w
nią... Wszystko za sprawą dość ciekawego pomysłu na fabułę i
to w dodatku bardzo dobrze zrealizowana i przemyślana, a zakończenie
po prostu wbiło mnie w fotel. Akcja książki jest dość
umiarkowana, nie leci na łeb na szyję, ani się jakoś nie wlecze –
wręcz idealnie dopasowana. Postacie wykreowane przez autorkę są
dość ciekawie wykreowane, zarówno te pierwszo- jak i drugorzędne.
Szczególnie polubiłam głównego bohatera – Huberta Meyera – i
z chęcią sięgnę po kolejne książki z serii z nim w roli
głównej. Co prawda nie spisał się do końca w poszukiwaniu
mordercy, aczkolwiek i tak go polubiłam, zwłaszcza, że w końcu
jest to pierwszy profiler w polskiej literaturze. Język, jakim jest
napisana Sprawa Niny Frank jest na odpowiednim poziomie – niezbyt
prostacki, niewygórowany, dopasowany do stylu i fabuły...
Bo czasem, gdy tak czekasz na coś, marzysz o tym, śnisz i nagle staje się to rzeczywistością, traci swój magiczny wymiar. Zwłaszcza gdy przychodzi za późno, a ty jesteś już zbyt zmęczona czekaniem.
Sprawa Niny Frank jest książką godną
polecenia, zwłaszcza, że jest to debiut Katarzyny Bondy. Już nie
mogę doczekać się przeczytania jej kolejnych książek – już
powoli wybieram się na polowanie i poszukiwania;) Naprawdę bardzo
dobry, wciągający kryminał.
Czytałam dobra, ale w porównaniu z kolejnymi widać jak bardzo rozwinął się warsztat pisarski tej autorki.
OdpowiedzUsuńZ twórczości pani Bondy znam tylko "Pochłaniacza" - podobał mi się; wielowątkowy, wciągający kryminał z rozbudowaną warstwą, powiedzmy, obyczajową :)
OdpowiedzUsuńMam, czytałam i również mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!