Tytuł: Pamiętnik samobójczyni
Autor: Magdalena Grochowalska
Wydawnictwo: Maternus Media
Ilość stron: 143
Ocena: 4/6
Rzeczywiście, nie tylko ja
przechodziłam tragedię. A jaki krzyż muszą nieść ci, których
mijam na ulicy? Wyglądają normalnie, ale kto wie, co kryją w
sercu?
Zawsze lubiłam książki pisane w
formie pamiętnika/dziennika, a dodatkowo ostatnio interesuje mnie
tematyka depresji, samobójstw itp... Zwłaszcza jeżeli chodzi o
psychikę, myślenie takiej osoby. Właśnie dlatego bardzo
zainteresowała mnie książka Magdaleny Grochowskiej pt. Pamiętnik
samobójczyni.
Magda – główna bohaterka książki
– budzi się w szpitalu po próbie samobójczej. Próbowała się
zabić łykając tabletki i popijając je alkoholem. Później
zaczyna terapię – najpierw w szpitalu psychiatrycznym, później
już poza nim w formie terapii grupowej. Poznaje najróżniejszych
ludzi z najróżniejszymi problemami. Dlaczego Magda chciała się
zabić? Co jest tego powodem? Jak poradzi sobie z terapią? Wyjdzie
ze swoich problemów i dołków?
Pamiętnik samobójczyni jest cieniutką
książeczką, ale dość mocno naładowana emocjami. Zaczyna się
dość pesymistycznie, bo raczej trudno inaczej określić próbę
samobójczą bohaterki. Jednak z czasem pojawia się więcej nadziei
i optymizmu, pokazuje drogę wychodzenia z depresji, co może dać
porządnego kopa osobom, które mają dołka. Przy poszczególnych
nie ma konkretnych dat, tylko odliczane są dni od dokonania próby
samobójczej. Język jakim autorka pisała jest dość adekwatny do
odczuć bohaterki, choć czasami wydawał mi się zbyt formalny jak
na dziennik i jak na odczucia osoby z depresją. Książka jest tak
średnio życiowa. Świetnym przykładem jest to, że po próbie
samobójczej teoretycznie taka osoba powinna wylądować w szpitalu
psychiatrycznym na obserwacji lub/i terapii (jak w książce), jednak
w rzeczywistości zdarza się tak naprawdę rzadko.
Lęk. Ten cholerny lęk. Pojawia się zawsze, gdy jest pochmurno albo zaczyna zmierzchać. Niczym go nie mogę zagłuszyć. Jest silny, dokuczliwy. Próbuję sobie tłumaczyć, że nie mam się czego bać, bo nic gorszego nie może mi się przydarzyć. Wszystko już za mną. Lecz ten lęk jest jak ból głowy czy żołądka. Ja swoje, organizm swoje.
Podsumowując już Pamiętnik
samobójczyni – jest to dość dobra książka. Przełamuje
stereotyp osoby chorującej na depresję, przybliża możliwe
terapie, odczucia i emocje towarzyszące temu wszystkiemu. Czy ją
polecam? Zdecydowanie, aczkolwiek trzeba mieć świadomość, że na
pewne rzeczy trzeba przymrużyć oko (obserwacja w szpitalu czy ciut
zbyt formalny język). Jednak zdecydowanie warto przeczytać i
skonfrontować ze swoimi wyobrażeniami dotyczącymi samobójcami
(także niedoszłymi) oraz chorymi na depresję.
Mnie również problem samobójstw/prób samobójczych/generalnie chorób psychicznych interesuje. Jestem ciekawa, co czują osoby, które są gotowe na odebranie sobie życia i nierzadko próbują tego dokonać (z różnym skutkiem). "Pamiętnik samobójczyni" wydaje się być interesującą książką, chętnie do niej zajrzę.
OdpowiedzUsuńKrólowa Książek zaprasza do swego królestwa!
Ja też lubię książki pisane w formie pamiętnika/dziennika i traktujące o tematach ciężkich. Nie słyszałam wcześniej o tym tytule, ale chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńDobrze, że powstają takie książki, gdyż depresja to bardzo niebezpieczna choroba.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCiekawy, ale też dość trudny temat. Pamiętam jak kiedyś miałam chęć do czytania wszelkich książek o narkomanach, właśnie w postaci pamiętników, i jak ktoś ze znajomych miał styczność z dragami to zaraz kwalifikowałam go w głowie jako kogoś, kto niedługo umrze przez nie...
OdpowiedzUsuń