Tytuł: Niemiecki bękart
Autor: Camilla Läckberg
Cykl: Saga o Fjällbace
Tom: piąty
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 568
Ocena: 4.5/6
Gniew to nic złego. Chodzi tylko o to,
żeby samemu decydować, kiedy mu dać upust. Wściekłość jest jak
dobrze wycelowana strzała, a nie jak topór, którym się wywija nad
głową.
Książki Camilli Läckberg są już
ogólnie znane na całym świecie, a jej Saga o Fjällbace podbiła
już serca wielu czytelników. Podbiła także i moje, aż w końcu
się zabrałam za jej piąty tom pt. Niemiecki bękart.
Ericka
Falck wśród rzeczy swojej matki znalazła stary, niemiecki medal z
czasów II Wojny Światowej i zachodzi w głowę co on tam robił.
Jednocześnie we Fjällbace zostaje zamordowany mężczyzna, który
bardzo interesuje się tematyką II WŚ, a w szczególności nazizmu.
Co oznacza ten medal? Jaki związek ma to z owym martwym mężczyzną?
Czy jej mąż – Patrick – połączy obydwie sprawy? Kim jest tytułowy niemiecki bękart?
Zdał sobie sprawę, że nie da się niczego odpokutować, że los prędzej czy później ich dopadnie. Nie da się przed nim schować ani uciec. Naiwnie wierzyli, że wystarczy żyć godnie, być dobrymi ludźmi, kochać swoje dzieci i wychować je na ludzi, którzy potrafią przekazać miłość dalej. W końcu wmówili sobie, że stworzone przez nich dobro przeważyło nad złem, które wyrządzili.
Niemiecki bękart jest piątym tomem
sagi, w której poznajemy losy Fjällbacki, a także Ericki i
Patricka. Jest to opasły kryminał/thriller z bardzo dużą dozą
powieści obyczajowej. Duży plus za pomysł na fabułę nawiązującą
do tematyki II Wojny Światowej, która bardzo mnie ciekawi, choć
raczej jestem umysłem ścisłym. No i poszukiwanie historii
rodzinnej Ericki – bardzo ciekawie. Jednak trochę szkoda, ponieważ
gdzieś w połowie książki zaczęłam domyślać się zakończenia,
rozwiązania sprawy, a moje domysły w dużej mierze okazały się
słuszne. Intrygi w tej książce jest dość niewiele, a akcja toczy
się umiarkowanie, dużo bardziej czuje się w niej atmosferę
powieści obyczajowej, aniżeli kryminału czy thrillera. Camilla
Läckberg pisze bardzo przyjemnie, ma bardzo lekkie pióro, a
czytanie jej książek to dla mnie bardzo duża przyjemność. Moim
zdaniem w tej pozycji mogłoby być więcej kryminału i intrygi, a
ciut mniej obyczajówki, ale nie zmienia to faktu, że i tak jest to
dość dobra książka.
Niemieckiego bękarta czytało mi się
bardzo przyjemnie, spędziłam z nią czas dość miło czas podczas
podróży pociągiem. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to raczej
lekkie czytadło, aniżeli jakiś ambitny kryminał. Polecam tę
książkę jako właśnie taką lekką książkę na odreagowanie.
Jedna z lepszych części tej serii :)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie do tej autorki nie ciągnie, bo niestety, ale przejechałam się na niej, ale może w przyszłości jeszcze się z nią czytelniczo spotkam.
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
Muszę w końcu poznać prozę tej autorki. Wstyd jej bowiem nie znać.
OdpowiedzUsuńSłyszałam sporo dobrego o tej serii.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie pozycje z tej sagi i każda kolejna według mnie była lepsza od poprzedniej, a już ,,Fabrykantka Aniołków,, , to był dla mnie majstersztyk. Dlatego tak bardzo czekałam na ,,Pogromcę lwów,,. Niestety akurat ten tom mnie rozczarował :(. Czekam na dalsze.
OdpowiedzUsuń